Blaszczyszyn Maja - Dieta zycia.pdf

(926 KB) Pobierz
Microsoft Word - Blaszczyszyn Maja - Dieta zycia
MAJA BŁASZCZYSZYN - DIETA ŻYCIA
- CZTERY PORY ROKU WIOSNA to chyba najtrudniejsza pora roku dla zwolenników Diety Diamondów.
Przechowywane przez całą zimę warzywa korzeniowe i jabłka są już niesmaczne i mało wartościowe. Wyhodowane w
szklarniach nowalijki - bardzo drogie i przesycone chemią. Co jeść, jeśli w myśl zaleceń Diamondów, nasze
pożywienie powinno zawierać 70 procent produktów naturalnych nieprzetworzonych - owoców i warzyw. Są co
prawda importowane owoce - cytrusy, banany - i część osób na pewno z nich korzysta. Inni hołdują zasadzie, że należy
jeść wyłącznie produkty miejscowe, wyhodowane w promieniu 100 km od miejsca zamieszkania. No cóż, DIETA
ŻYCIA, jak to wielokrotnie podkreślałam, nie jest reżimem, przymusem, więzieniem. Możemy od niej odstępować i
ponownie powracać - jak synowie marnotrawni. Nic się nie stanie jeśli co jakiś czas, na dłuższe lub krótsze okresy
wrócimy do dawnego tradycyjnego sposobu odżywiania. Mamy przy okazji możliwość porównania samopoczucia
"diamondowego" i tradycyjnego. W dalszym ciągu otrzymuję setki listów, zdecydowana większość osób przekazuje
swoje dobre doświadczenia ze stosowania diety. Odnoszą skutek moje apele o swobodne i indywidualne podejście do
zasad. Jeszcze raz powtarzam: KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY, i każdy organizm ma inne potrzeby. Trzeba brać
pod uwagę aktualny stan zdrowia, przyzwyczajenia, tryb życia, możliwości finansowe i inne. Każdy powinien stworzyć
sobie swoją własną DIETÉ ŻYCIA w oparciu o zasady, swoje potrzeby, kierując się intuicją sterowaną zdrowym
rozsądkiem. Biorąc pod uwagę bardzo liberalne i swobodne podejście do teorii Diamondów, dziwią mnie nieco zajadłe,
pełne pasji ataki nazywające ją "niebezpieczną dietą", określenia typu "włos jeży się na głowie" i temu podobne. Piszę
o tym szerzej w STYLU ŻYCIA, ale nie zaszkodzi przypomnieć, że zawsze powinno być miejsce na różne systemy,
teorie i poglądy. Jeśli komuś sposób życia według Diamondów nie odpowiada lub szkodzi - po prostu przestaje go
stosować. Zastanawiam się dlaczego osoby krytykujące "w czambuł" DIETÉ ŻYCIA nie spróbują znaleŽć zbieżności i
punktów gdzie jesteśmy zgodni. Czyżby nie przyznawali mi racji, gdy walczę o zwiększenie spożycia świeżych
owoców, warzyw, bogactwo naturalnych produktów i przypraw ziołowych, ograniczenie tłuszczów zwierzęcych,
odrzucenie nadmiaru sztucznie barwionych i aromatyzowanych słodyczy i napojów? Przecież jest to właśnie w zgodzie
z racjonalnym żywieniem! Diamondowie również spotykają się w swoim kraju z zajadłą krytyką. Głównie ze strony
profesjonalistów - zawistnych i zazdrosnych, skostniałych w swoich przestarzałych poglądach oraz producentów tych
wszystkich przetworzonych cudów cywilizacji, dzięki którym jesteśmy "coraz zdrowsi i silniejsi, nie chorujemy i
mamy coraz więcej energii" (?!). Zarzuca mi się, że propaguję niejedzenie mięsa i mleka oraz jego przetworów. A to
nie tak! DIETA ŻYCIA to nie dieta wegetariańska, makrobiotyczna lub wegańska, aczkolwiek jest ich bliską kuzynką i
w tym kierunku się skłania. Dlaczego zatem właśnie ona jest tak zajadle krytykowana, mimo że nie jest tak radykalna i
rygorystyczna, jak wymienione powyżej? No cóż - polskie piekło! Jeśli coś jest popularne należy skrytykować, ale to
mało - bo krytyka jest często pożyteczna i twórcza, a więc opluć, zdyskredytować i zniszczyć. Na szczęście DIETA
ŻYCIA nie potrzebuje obrony, ona broni się sama. Broni się przez swoją skuteczność, udowodnioną na tysiącach
przykładów. Wydawca prosił mnie o podjęcie drobiazgowej polemiki z zarzutami. Między innymi o ustosunkowanie
się w DIECIE ŻYCIA - Wiosna do dwóch bardzo obszernych listów dr farm. Edwarda Wawrzyniaka z Gdańska. Z
kilkoma uwagami Pana doktora zgadzam się. Między innymi słuszne jest ostrzeżenie przed nadmiernym spożywaniem
szpinaku, zawierającego kwas szczawiowy. Jest to niewskazane, szczególnie dla osób mających tendencję do kamicy
nerkowej - szczawianowej. DIETA ŻYCIA, poza podaniem paru przepisów, nie zachęca specjalnie do jego
spożywania. Do uwag dotyczących mleka nie będę się ustosunkowywać. W DIECIE ŻYCIA napisałam, że
"spożywanie produktów mlecznych jest podobnie kontrowersyjne jak jedzenie mięsa". Są to poglądy Diamondów
którym częściowo przyznaję rację. Sama zresztą piję od czasu do czasu mleko i jem ser. Jeśli ktoś lubi mleko, nic go
nie przekona, aby przestał je pić. Czy tomy napisane na temat szkodliwości palenia papierosów są w stanie przekonać
nałogowców? Ja poza tym nie nakłaniam do odrzucenia mleka i mięsa, lecz do zaprzestania NADMIERNEGO ich
spożywania. To samo dotyczy pieczywa, słodyczy, tłuszczów zwierzęcych. Są ludzie, dla których przyjemnością i
pasją jest wynajdywanie nieścisłości, błędów, potknięć w tym co ktoś inny napisał. Zastanawiam się wtedy zawsze,
dlaczego oni sami nie piszą książek, jeśli tak dobrze wszystko wiedzą. Oczywiście wskazówki dr Edwarda
Wawrzyniaka są cenne i wezmę je pod uwagę przygotowując dalsze publikacje. Pisząc książkę, zwłaszcza po raz
pierwszy w życiu, popełnia się błędy. Jestem wdzięczna wszystkim, którzy pomagają mi je korygować. Na łamach
pisma "Skandale" i miesięcznika "Nie z tej ziemi" zaatakowana zostałam przez czytelniczkę z Pudliszek - technologa
żywienia. Pisze między innymi: "Uważam, że DIETA ŻYCIA oparta na Diecie Diamondów to "piramidalna bzdura".
Szkoda, że Pani Błaszczyszyn nie wie, że wszystkie owoce, soczki i surówki są bardzo wychładzające, wyziębiające...
czynią wiele złego w organiŽmie. Rano wychładza pani organizm soczkami, a w południe serwuje pani np. "zupę
żniwiarzy", którą powinien jeść raczej Sybirak. Ta nasza wspaniała kuchnia z naszymi wspaniałymi zupami
jarzynowymi, kapuśniakami, grochówkami, fasolówkami, barszczami, to jedyny sposób na przeżycie, na zdrowie -
nasze polskie zdrowie". I dalej: "Biorąc pod uwagę naszą polską rzeczywistość (wzrost zachorowań u dzieci,
młodzieży, dorosłych), sytuacja jest następująca: jesteśmy w dzieciństwie i wieku młodzieńczym bardzo wychładzani,
a w dorosłym życiu dogrzewamy się (?) właśnie paląc papierosy, pijąc alkohol, jedząc tłustą wieprzowinę. ...dieta
Diamondów jest najbardziej groŽna dla naszego społeczeństwa. Jest nowym stylem kolorowego zachodniego życia,
bogatego w gotowe soczki, surówki, sałatki, owoce najróżniejszego asortymentu" itd. Nie przytoczę wszystkich
zarzutów, bo niektóre są absolutnie zgodne z moimi poglądami. Czyżby Pani Anna Ciesielska z Pudliszek nie czytała
książki? Ja przecież też walczę z gotowymi soczkami, które uważam za bardzo szkodliwe, nie namawiam, a wprost
przeciwnie, do jedzenia słodyczy, nadmiernego spożycia mleka, czosnku i cebuli, krytykuję przejadanie się, odradzam
jedzenie konserw, wędlin i wszelkich potraw ze środkami konserwującymi, aromatyzującymi, barwnikami, itp. A więc
gdzie u naszej Czytelniczki ta równowaga psychiczno - duchowa? Ton wypowiedzi był raczej ostry, napastliwy, pełen
zawiści. Jeszcze raz do znudzenia powtarzam! Propozycja DIETY ŻYCIA to jedna z wielu jakie są na naszym rynku
księgarskim, poza makrobiotyką, kuchnią chińską, wegetarianizmem, dietą dr Kwaśniewskiego (mięso i tłuszcze
zwierzęce w dużych ilościach), dietami cud i wielu innymi. Propozycja to nie nakaz odżywiania się tak i tylko tak!
Każdy ma chyba dość zdrowego rozsądku aby wybrać sobie to co mu najbardziej odpowiada lub na przykład
pomieszać niektóre zasady i stworzyć własny, indywidualny system. Ponieważ Dieta Diamondów jest niezwykle
popularna na Zachodzie - z fanami jej spotkałam się we Francji Anglii i krajach Skandynawskich (jakoś nie narzekają
na "wyziębianie organizmu") - uważam że przedstawienie złagodzonej, dostosowanej do polskich warunków wersji jest
lepsze niż żywe, dokładne tłumaczenie pasujące bardziej do słonecznej Kalifornii. A oto fragment listu ilustrujący
wpływ Diety Diamondów na "wyziębianie organizmu". Piszą Marianna, Ryszard, Agnieszka i Emilka z Żydowa koło
Gniezna: "Książkę DIETA ŻYCIA kupiłam po dłuższym poszukiwaniu w połowie sierpnia. Mam dwie prawie już
dorosłe córki. Wszystkie trzy przeczytałyśmy książkę i zaczęłyśmy stosować dietę. Mąż też stosuje niektóre zalecenia.
Latem zamiast lodów kupowaliśmy banany. Wszyscy domownicy stracili na wadze po kilka kilogramów, wszyscy
odczuwają pozytywne skutki. Najbardziej cieszy się córka, bo wiadomo, że młodym dziewczynom najbardziej zależy
na zgrabnej sylwetce. Młodszą córkę od zerówki często bolała głowa, chodziłam z nią po różnych lekarzach. Nie wiem,
czy to wpływ diety, ale od dłuższego czasu nie odczuwa w ogóle bólu. Znajomi wokół nas są zakatarzeni, chorzy, a my
czujemy się świetnie. W paŽdzierniku jeŽdziłam do zrywania jabłek (dorabiam, bo ciężkie czasy) - nieraz przemarzłam
- ani katar, ani kaszel mnie nie chwycił. Inni chorowali, a ja nie. Ostatnio kupiliśmy "Sałatki dla zdrowia" i "Dieta
Życia - Jesień". Pomogły nam one urozmaicić jadłospis. Dietę udaje nam się stosować w 70 - 80 procentach. Dziś po
trzech miesiącach "innego" jedzenia doszłyśmy do tego, że możemy już w ogóle nie jeść mięsa. Z początku bywało
różnie". Jest to dość charakterystyczny list, dlatego przytoczyłam go prawie w całości. Wiele osób pisze o utracie wagi,
poprawie samopoczucia, zaniku migrenowych bóli głowy i o tym, że przestali się przeziębiać. Ja u siebie też
zauważyłam te efekty. Dawniej chorowałam wiosną i jesienią - grypa, angina, zapalenie gardła, zapalenie oskrzeli -
gdy przeszłam na dietę Diamondów zdecydowanie wzrosła odporność - od półtora roku ani razu nie byłam zaziębiona -
ten sam efekt obserwuję u rodziny i przyjaciół. Aby zakończyć już kontrowersyjną polemikę z wypowiedzią ze
"Skandali" pragnę przytoczyć fragment listu p. Barbary G. z woj. krakowskiego. "Oburzył mnie "napad" na panią w
"Skandalach", owszem ta pani ma trochę racji, pani ma więcej. Jest wielu ludzi, którym pani dieta odpowiada np. pan
Makary Sieradzki (wydał książkę, niedawno pojawiła się w księgarniach) - pt. "Życie bez chorób" (przyp. aut.), oraz
osoby, którym nie jest zimno. Co do mnie to stosujemy dietę od lutego 1991 r. ja i moja 5 - letnia córka. Nie jest ona
całkiem dosłowna. Rano (do południa) jemy owoce lub pijemy soki - nic lepszego sobie nie wyobrażam na śniadanie
(dzięki temu mamy regularne wypróżnienia, mnie zniknęły wypryski z twarzy, u dziecka znikły bóle brzucha). Jeśli
jemy coś co Pani nie zaleca, to tylko na kolację. A jeśli chodzi o zimno to nie zrezygnowałyśmy z owoców;
podgrzewamy je lekko (tzn. soki lub sałatki owocowe) oraz rezygnujemy czasem z owoców, które "wyziębiają"
organizm - jak pomarańcze, cytryny, banany. Pijemy np. sok z marchwi (daje ciepło), jemy rodzynki i inne suszone
owoce oraz świeże: czarne winogrona, morele, brzoskwinie, ale głównie jemy jabłka. Ponadto wszystkie potrawy
przygotowuję według zasady chińskiej pięciu przemian, nie stosuję również mrożonek gdyż nie mają w sobie życia.
Potrawy przez Panią proponowane są super, ale właśnie jeśli je przygotuję wg pięciu elementów. Próbowałam w ten
sam sposób przygotować nasze tradycyjne posiłki, ale to nie to samo, Žle się czułam. Pani dieta jest bardzo fajna;
wszystko przecież można jeść i nie rozumiem tej pani ze "Skandali" - czym ona jest tak oburzona, czy rzeczywiście jest
zdrowa? Skoro tyle złości w jej liście? Nie wystarczy przeczytać jedną książkę i uwierzyć. Jest tyle wspaniałych
różnych książek, a każda utwierdza nas w swoich racjach. A my, cóż - sami musimy wypróbować i oceniać CO DLA
NAS NAJLEPSZE, a nie od razu krytykować z pasją - każdy człowiek jest inny. Wielu osobom poleciłam pani dietę i
są zadowolone". Przepisałam list niemal w całości sądzę, że nie ma Pani do mnie żalu Pani Barbaro - to są właśnie
moje poglądy często wyrażane. Wiele miesięcy przed tą polemiką napisałam to samo co Pani pisze - w książce STYL
ŻYCIA. A tak naprawdę to moją dewizą jest TOLERANCJA, ŻYCZLIWOśĽ, SZACUNEK dla poglądów innych niż
moje, bo każdy człowiek jest, i ma prawo być inny, tak jak Pani to napisała. Pragnę zacytować jeszcze kilka listów, bo
uważam, że aktualne problemy różnych ludzi są najlepszą ilustracją skutków i wątpliwości nękających zwolenników
"diamondowego życia". Oddaję głos Anecie M. z Kłodzka: "Ten wspaniały styl odżywiania bardzo mi pomógł. Jestem
17 - letnią dziewczyną, od 3 lat uczę się w Liceum Ekonomicznym w Kłodzku. Od momentu przejścia z okresu
dziecięcego do tzw. młodzieńczego zaczęły się moje kłopoty z dość znaczną nadwagą, z czasem odkryłam również, że
mam ostre zaparcia, jak na tak młodą osobę (do trzech dni). Z moimi stale narastającymi problemami nie mogłam dać
sobie rady. W końcu popadłam w straszne kompleksy i załamałam ręce. Dziś odkryłam niektóre przyczyny złego
samopoczucia. Od małego mama (niestety, stwierdzam to z przykrością) przekarmiała mnie: różnego rodzaju kaszkami
na mleku, przerażającymi objętościami obiadu (złożonego w znacznej części z mieszanki mięsno - ziemniaczanej, z
niewielką tylko ilością warzyw). Wpojono mi również, że po obiedzie, śniadaniu lub kolacji należy zjeść, na deser
owoce, co wzbogaca w witaminy i prawidłowo odżywia, dostarczając energii. Po przeczytaniu Pani książeczki,
poczułam się oszukana i zdezorientowana: dlatego też postanowiłam sama spróbować. Efekty były natychmiastowe -
lepsze samopoczucie (początkowo - niezbyt przyjemne ssanie w żołądku), wzrost energii i spadek wagi - z czego
najbardziej byłam zadowolona i co przekonało mnie do stylu odżywiania Diamondów. Zaczęłam się normalnie
wypróżniać - co również napawało mnie szczęściem. Czy nie przyszło Pani na myśl, zorganizowanie "małego" kursu
dla zainteresowanych - wydaje mi się ten pomysł REWELACJĆ. Oświadczam, a nawet zapewniam, że byłabym
pierwszą, która przyjechałaby na taki kurs zdrowego żywienia". Aneto! Na razie o tym nie myślałam, ale może
pomyślę. Rodzajem nauki zdrowego żywienia jest pobyt w Sanatorium "ATRlUM" w Polańczyku. Oprócz korzystania
z wyżywienia zgodnego z DIETĆ ŻYCIA, można nauczyć się tam przyrządzania potraw i podyskutować z personelem
kuchni. Ogromnie ważnym aspektem pobytu w Sanatorium jest również gimnastyka, dobrana do poziomu sprawności.
Po powrocie do domu można ją nadal stosować. A oto list pani Joanny Z. z Warszawy: "Po przeczytaniu Pani książki
"DlETA ŻYCIA" pragnę przekazać wyrazy najwyższego uznania. Zrobiła Pani "świetną robotę". Czyta się to jednym
tchem. Już sam wstęp i pierwsza część książki wydały mi się niezwykle interesujące i zachęcające do spróbowania
nowego sposobu życia. Nie musiałam wstawać raniusieńko, biec prawie kilometr do przystanku. W pracy również
często nie było czasu by spokojnie zjeść drugie śniadanie tzn. dwie chrupiące bułeczki z wędliną, serem, etc. Gdy
przestałam pracować zawodowo - odetchnęłam radośnie - wreszcie będę miała możność dogodzić swemu
podniebieniu! No i zaczęło się: kilka razy dziennie kanapki, z chrupiącym pieczywem + plasterek ogórka, pomidora.
Prócz tego zaczęłam odczuwać, prawie niemożliwą do opanowania, chęć "na słodycze". Codziennie w domu musiał
być kawałek ciasta, herbatniki, galaretki, lub chociażby torba cukierków czy budyń. W ten właśnie sposób, mając 168
cm wzrostu ważyłam 70 kg. To już po dietach odchudzających, które stosowałam, gdy skończyłam karmienie piersią.
Pewnie uśmiecha się Pani teraz, myśląc że to jeszcze nie taka tragedia. Na pewno! Ale przed zajściem w ciążę byłam
dość szczupła i lżejsza, aktywniejsza i bardziej zadowolona z życia. To co przydarzyło się póŽniej spowodowało, że
poczułam się stara, obrzydliwa, otłuszczona i nieustannie rozdrażniona, nie mówiąc już o chęci do życia. Już po
przeczytaniu kilku stron Pani książki, poczułam, że wreszcie to jest to! Sposób odżywiania, który bardzo mi
odpowiadał. Postanowiłam spróbować, prawdę mówiąc bardziej pod kątem korzyści zdrowotnych niż tych
estetycznych, związanych z chudnięciem. Nie stawiam sobie żadnych warunków typu - dieta przez 2 tygodnie czy
miesiąc - potem powrót do starych zwyczajów. Powiedziałam sobie: zaczynam i postaram się nigdy od tego nie odejść.
Zaczęłam od owoców - bo zawsze ogromnie je lubiłam. Kolacja jeszcze przez trzy dni była "tradycyjna". Gdy
zorientowałam się, że jedząc kilka owoców nie odczuwam głodu - zerwałam ostatecznie ze starymi
przyzwyczajeniami. I stał się cud, którego tak naprawdę chyba się nie spodziewałam. Któregoś dnia założyłam stare
spodnie, które raptem zawisły mi na biodrach, jak na manekinie! A jeszcze nie tak dawno zapinałam guzik z
wciągniętym brzuchem. Pobiegłam się zważyć - 3 kg mniej! Poczułam jakby nowy przypływ energii. Te efekty
utwierdziły mnie w przekonaniu, iż jest to najcudowniejsza dieta jaką można stworzyć, taka rzeczywiście DIETA
ŻYCIA. Po trzech tygodniach (bardzo dowolnego zresztą) stosowania się do podanych w książce zaleceń - schudłam 5
kg, nie uprawiając żadnych ćwiczeń fizycznych (z braku możliwości - przy dziecku), jedząc na kolację lub obiad
parówkę, jajecznicę lub nawet kotlet schabowy, tylko wszystko z dużą ilością świeżych warzyw, no i oczywiście do
południa tylko owoce. Potwierdziło się to, co Pani pisała we wstępie książki, te występujące w początkowym okresie
stosowania diety dolegliwości. Ja miałam jedynie tzw. "mroczki w oczach", gdy zbyt raptownie wstałam lub schyliłam
się. Ale mniej więcej po tygodniu minęło to jak ręką odjął. Teraz czuję się fantastycznie! Mam w sobie tyle chęci do
życia, energii, pomysłów. Być może częściowo jest to też związane z porą roku, ale główną przyczyną jest - DIETA
ŻYCIA. Pani Maju, stał się kolejny cud - nie czuję potrzeby jedzenia słodyczy! Owszem pozwalam sobie czasem na
kawałek czekolady, czy nawet małe ciastko, ale wówczas, kiedy rzeczywiście odczuwam większą potrzebę. Lecz na co
dzień nie ma absolutnie żadnych problemów. Nie czuję się związana rygorami, w zasadzie jem podobnie jak reszta
rodziny - jedynie odpowiednio zestawiając składniki posiłków. Po zjedzeniu owoców i świeżych warzyw - zupełnie nie
odczuwam pragnienia. Zamierzam pozostać przy tym sposobie odżywiania na zawsze. Kiedy nadarza się uroczystość z
poczęstunkiem, wówczas daję sobie dyspensę po czym następny dzień jest wyłącznie owocowy. To, co jest rezultatem
diety, przeszło moje oczekiwania, a najciekawsze wydaje mi się to, że nie zauważam u siebie chęci powrotu do
dawnego sposobu. I nie ma też miejsca to, co przy stosowaniu jakiejkolwiek innej diety było na porządku dziennym,
mianowicie obsesyjna myśl: "Co to ja sobie zjem, jak skończę się katować tą dietą". W tej chwili wiem, że jeśli bardzo
będę miała ochotę na określony pokarm - to wcale nie muszę sobie odmawiać, tyle tylko, że staram się stosować zasadę
łączenia (tego prawidłowego) produktów. Muszę się przyznać, że jeszcze nie miałam okazji zastosować żadnego z
przepisów kulinarnych, które Pani podaje ale, gdy wczytałam się dokładniej, coraz bardziej zaczyna mnie pociągać
możliwość przyrządzania zupełnie niespotykanego, a jednocześnie superzdrowego posiłku, który może skonsumować
cała rodzina. Dziękuję za trud i wysiłek, który włożyła Pani w pracę nad tą książką. To jest naprawdę wspaniałe i
skuteczne. Pragnęłam podzielić się z Panią moimi spostrzeżeniami, tak jak czynię to rozmawiając ze wszystkimi
znajomymi mi osobami. Mogę stanowić żywą reklamę DIETY ŻYCIA". Dziękuję Pani Joanno, cieszę się wraz z Panią
i właśnie dla takich osób jak Pani są następne książeczki. Uchwyciła Pani bezbłędnie moją intencję, aby korzystając z
zasad i informacji zawartych w diecie Diamondów - prowadzić normalny, bezstresowy tryb życia. Przyszedł również
list od Pani Janiny z Poznania. "Dziękuję za dietę Diamondów. Na wstępie muszę się zastrzec, że jestem chuda, byłam
zawsze, 164 cm - 53 kg. Nie jest to jednak ważne. Od lipca stosuję tę dietę (list nadszedł w końcu listopada). Otóż
miałam tzw. ciśnienie skaczące - od niskiego po wysokie i to zdarzało się parę razy dziennie. Przy wadzie serca bez
nitrogliceryny nie poruszałam się w ogóle - byłam przeświadczona, że nie przeżyję jesieni, zapomniałam dodać, że
mam 60 lat. Proszę sobie wyobrazić, że od lipca nie musiałam brać ani razu nitrogliceryny, ciśnienie uspokoiło mi się,
nie znaczy, że jest idealnie, ale to już nie jest męka. Nie wydaję więcej pieniędzy, ponieważ mam 800 tys. emerytury i
żyję z ołówkiem w ręku, więc wiem ile wydaję. Sama kombinuję potrawy różne". W części z przepisami podany jest
sposób Pani Janiny na przyrządzanie ziemniaków, które na wiosnę nie są już smaczne a według tego przepisu są
wyśmienite. List jest doskonałą ilustracją tego, że nawet mając skromne fundusze, można korzystać z dobrodziejstwa
zasad Diamondów. To nie jest styl życia dla bogaczy, jak mi raz ktoś zarzucił. To sposób na życie dla ludzi, którzy
chcą być zdrowsi. I jeszcze jeden list na temat regulacji ciśnienia krwi, od Pani Marii K. ze Szczecina, autorki 4
ciekawych przepisów, "...Po przejściu na ten nowy styl żywienia czuję się bardzo dobrze. Ze względu na to, że byłam
niskociśnieniowcem często bolała mnie głowa, teraz bóle ustąpiły, a ciśnienie jest jakby normalne - 120 na 90,
poprzednio miałam 90 na 60. Bardzo często miałam zgagę co też ustąpiło. Najbardziej jednak cieszę się, że od kiedy
jestem na tej diecie, ani razu nie miałam skurczu lewej łydki - co bardzo mi dokuczało". Pani Maria ma jednak kłopot,
liczyła na to, że na DIECIE ŻYCIA schudnie - a tu nic! Dalej pisze: "Chciałabym wspomnieć o księgowej z naszego
przedszkola. Jest to starsza pani - emerytka, która zawsze miała kłopoty z kręgosłupem. Przeszła na dietę Diamondów i
w ciągu miesiąca schudła 8 kg. Dlaczego nie ja! Czy rzeczywiście tak ma już pozostać!". Pani Maria od 1981 roku była
stale na lekach hormonalnych, które spowodowały tuszę i całkowite rozregulowanie normalnie precyzyjnie
działającego układu. Sądzę, że minie sporo czasu nim organizm wróci do normy i prawidłowej wagi. Szczerze tego
Pani życzę. Miałam już zakończyć cytowanie listów, gdy listnosz przyniósł list od 19 - letniej Agnieszki ze Szczecina.
A oto jego fragmenty: "Wiem, że dostaje Pani wiele listów z podziękowaniami. Ja chciałabym się dołączyć. Pozbyłam
się wielu przykrych dolegliwości. Najważniejsze to: - otyłość w ciągu dwóch miesięcy schudłam 16 kg (stanowczo za
szybko - przyp. aut.) - wreszcie przypominam kobietę, a nie pulchnego bobaska, - migrena (potworna choroba, która
wyłącza z normalnego życia) - nie wiem już co to znaczy, - senność (spałam po przyjściu ze szkoły, chodziłam jak
lunatyk). Dziękuję bardzo! DIETÉ ŻYCIA reklamuję gdzie mogę. W szkole zorganizowałam "Dzień zdrowej
żywności", na którym wyjaśniłam zasady DIETY. Chodzę do różnych klas z wykładami na temat wegetarianizmu i
DIETY ŻYCIA. Wszystkie koleżanki zaczepiają mnie i proszą o sposób na tak szybkie i łatwe schudnięcie. Jestem
pewna, że kiedy będę miała rodzinę, moje dzieci od początku będą jadły zdrowo. Bawi mnie i fascynuje
komponowanie sałatek i potraw według zasad DIETY i bezmięsnych". Agnieszka podaje kilka własnych oryginalnych
i prostych przepisów, które odnajdą Państwo w DIECIE ŻYCIA - WIOSNA. W ostatnim okresie, już po napisaniu
DIETY ŻYCIA - JESIEą, dostałam sporo listów z przepisami. Postanowiłam, mimo że nie wszystkie pasują do wiosny,
włączyć je do tego wydania. Przerodzi się ono w coś w rodzaju kwartalnika, na którego łamach możecie Państwo
wyrażać swoje opinie i zamieszczać własne przepisy. Zapraszam do udziału w wydawaniu tych broszurek! Listy proszę
nadsyłać na adres nowej siedziby Przychodni Medycyny Naturalnej: KOMED Al. Ujazdowskie 20 00-540
WARSZAWA tel. 628-74-82(83) PRZEPISY Tak jak napisałam we wstępie - DIETA ŻYCIA - WIOSNA 92 -
przerodziła się jakby sama, w coś w rodzaju kwartalnika, trybuny dla Czytelników, zwolenników i wrogów diety
Diamondów. Dlatego właśnie nie starałam się dobierać szczególnie starannie potraw do pory roku - oddając głos
Państwu - moim Czytelnikom. Nie ma tu ścisłego podziału - są zaledwie 3 zupy, za to dużo sałatek i dań gorących i
zaledwie jeden deser - Wielkanocny. Apeluję, aby starali się Państwo jeść posiłki bardzo różnorodne i unikali
jednostajności. W każdym produkcie są inne substancje i dostarczanie różnych rodzajów zapewnia organizmowi
wszystko co jest mu do zdrowia potrzebne. Mam nadzieję, że DIETA ŻYCIA - LATO, będzie równie jak WIOSNA -
dziełem moich Czytelników. ZUPY (1) Wspaniały barszcz pani Ewy K. z Krakowa 3 kg buraków 3 marchwie 3
pietruszki 3 selery 3 cebule 15 ząbków czosnku zgniecione w prasce (można mniej lub wcale jeśli nie lubimy czosnku)
3 łyżki kminku 3 łyżki cukru lub miodu 3 łyżeczki soli 1 laska pokrojonego w piórka chrzanu 7 - 8 litrów letniej,
przegotowanej wody Warzywa po umyciu i obraniu zetrzeć na tarce jarzynowej lub w malakserze. Dodać pozostałe
składniki. Zalać wodą i dodać kawałek razowego chleba. Zawiązać gazą i pozostawić w ciepłym miejscu. Gdy barszcz
skiśnie, odcedzić sok i przelać do butelek. Przechowywać w lodówce lub bardzo chłodnym miejscu. Pić koniecznie na
surowo. (2) Zupa seczuańska w wersji diamondowej 1 litr bulionu warzywnego (lub z kostki) 4 grzyby suszone 1
kapusta pekińska lub 1/2 główki kapusty włoskiej - pokrojonej 2 cebulki 1 łyżka koncentratu pomidorowego około 10
dkg makaronu chińskiego (cieniutki, przezroczysty) 2 - 3 łyżki soku z cytryny 1 łyżeczka oleju sezamowego
(niekoniecznie ale dodaje wiele smaku, a pokazał się ostatnio w sklepach) sól, pieprz, ostra papryka do smaku 2 łyżki
oleju rzepakowego lub oliwy do smażenia Grzyby namoczyć i ugotować. Pokroić w paski - wywar dodać do bulionu.
Kapustę, grzyby, cebulę podsmażyć na silnie rozgrzanym tłuszczu. W garnku podgrzać bulion - dodać podsmażone
produkty, podgotować. Dodać koncentrat pomidorowy, makaron i sos sojowy. Gotować na małym ogniu około 20
minut. Dodać sok z cytryny, przyprawy, olej sezamowy. Zupa ma smak ostro - kwaśny. (3) Zupa krem z grochu 30 - 40
dkg łuskanego żółtego grochu 1/2 selera pokrojonego 1 łyżeczka kminku - zmielonego 2 ząbki czosnku zmiażdżone
sok z cytryny do smaku natka pietruszki lub koperek posiekane, sól, pieprz do smaku Groch namoczyć na noc.
Ugotować do miękkości wraz z selerem. Przyprawić do smaku. Przetrzeć przez sito lub zmiksować. Posypać zieleniną.
Podawać najlepiej z grzankami ale można również z ryżem, makaronem lub pieczywem. SOSY (4) Sos koktajlowy
Pani Kaliny M. z Częstochowy 1 łyżeczka majonezu 2 łyżeczki ketchupu 1 łyżeczka sosu Concester (dostępny w
Pewexie) l/4 - l/2 łyżeczki sosu Tabasco (dostępny w Pewexie) 3 łyżki bitej słodkiej śmietany 1/4 papryki pokrojonej w
drobniutką kostkę 8 maleńkich cebulek z marynaty - pokrojonych sól, pieprz do smaku. Wymieszać wszystkie
składniki. Sos podawać z sałatkami z zawartością owoców, makaronu, ryżu oraz tuńczyka, kurczaka. (5) Sos
jarzynowy Pani Jadwigi W. ze świdnika 1 cebula pokrojona w kostkę 1 marchewka utarta na tarce jarzynowej 1 seler
utarty na tarce 1 pietruszka utarta na tarce 2 - 3 pomidory pokrojone w kostkę natka pietruszki drobno posiekana sól,
pieprz, zioła do smaku łyżka masła, 1 - 1/2 szklanki wody. Cebulkę zeszklić na tłuszczu. Podsmażyć też inne jarzyny.
Podlać w rondelku wodą. Dusić do miękkości. Przetrzeć przez sito lub zmiksować. Sos powinien być gęsty, ale bez
zasmażki, z samych jarzyn. Na końcu dodać natkę i przyprawy. Sosem można polać: makaron, parówkę uduszoną w
liściu kapusty, kalafior, ryż, kaszę, mięso gotowane, rybę smażoną lub duszoną. (6) Sos tahini arabsko - turecki 1
filiżanka orzechów włoskich 2 ząbki czosnku 1\2 filiżanki nasion sezamowych lub gotowa pasta albo masło sezamowe
(bywa w Polsce) sok z cytryny do smaku sól, pieprz do smaku Składniki zmiksować lub utrzeć w donicy na jednolitą
masę. W zależności od gustu lub potrzeby dodać więcej lub mniej wody. Sos ten jadłam po raz pierwszy parę lat temu
na Cyprze. Byłam nim tak zachwycona, że przywiozłam parę kilogramów opakowań tahini - pasty sezamowej. Sos
nadaje się do dań mięsnych, rybnych, jarzyn, sałatek. Smakuje zarówno na zimno jak i na gorąco. Można go wzbogacić
dodatkiem zieleniny i różnych przypraw ziołowych. (7) Sos majonezowo - chrzanowy pani Renaty K. z Żagania
filiżanka majonezu chrzan ze słoika z kwaskiem cytrynowym lub lepiej świeżo utarty i doprawiony do smaku sokiem z
cytryny i miodem Ilość chrzanu dodanego do majonezu zależy od tego czy wolimy sos łagodniejszy czy bardziej ostry.
Pani Renata pyta, czy chrzan jest w diecie Diamondów dozwolony. Oczywiście brak przepisu nie oznacza, że jest
niedozwolony. Podobnie faworyzowanie niektórych produktów nie świadczy o tym, że są one szczególnie korzystne.
Ciągle podkreślam, że w zasadzie DIETA ŻYCIA nie jest i nie powinna być książką kucharską. Ma inspirować do
własnych rozwiązań i chyba to robi, bo WIOSNA 92 jest w dużej mierze książeczką autorską Czytelników. A oto mój
przepis na chrzan, który bardzo lubię: (8) Chrzan Majki 1 laska chrzanu 2 - 3 łyżeczki miodu sok z cytryny 2 - 3 tarte
jabłka szczypta soli Utarty chrzan mieszamy z sokiem z cytrny, doprawiamy do smaku miodem i szczyptą soli. Jeśli
przygotowujemy chrzan do szybkiego podania możemy wymieszać z tartym jabłkiem. Daje to łagodny, orzeŽwiający
smak. Gdy chrzan wymieszamy ze śmietaną otrzymamy wyśmienity sos chrzanowy o dowolnej konsystencji.
SAŁATKI (9) Sałatka "z tego co pod ręką" wg przepisu 17 - letniej Małgorzaty N. z Daninowa kawałek kiełbasy
pokrojonej w kostkę 2 jajka na twardo pokrojone w kostkę pęczek rzodkiewek pokrojonych w kostkę główka sałaty -
poszarpanej pęczek szczypiorku usiekany drobno 1 - 2 cebulki drobno pokrojone natka pietruszki i selera posiekane
koperek usiekany 1 mały ogórek pokrojony w kostkę 1 duży pomidor pokrojony w kostkę 2 łyżeczki majonezu
wymieszanego z łyżeczką musztardy sól, pieprz ziołowy do smaku Mieszamy ze sobą te składniki, które mamy "pod
ręką" możemy niektóre pominąć, dodać inne nie wymienione w przepisie. (10) Ziemniaki wg przepisu pani Janiny Sz.
z Poznania kilka ziemniaków ugotowanych w łupinach - pokrojonych w kostkę 1 - 2 łyżeczek majonezu lub sosu
tatarskiego pęczek zielonej pietruszki drobno pokrojonej 1 cebula lub 2 - 3 dymki drobno usiekane Pani Janina je te
ziemniaki z 1 lub 2 rodzajami dowolnej surówki i zapewnia, że "pycha". (11) Sałatka wiosenna z grzankami 2 - 3
filiżanki drobnych, złocistych grzanek z bułki lub chleba 3 pomidory pokrojone w kostkę 1 ogórek - wąż pokrojony w
kostkę 1 pęczek cebuli - dymki drobno pokrojonej 1 pęczek rzodkiewek - pokrojonych w plasterki natka pietruszki lub
koperek usiekany 2 ząbki czosnku - zmiażdżone 1\2 filiżanki oleju sok z cytryny sól, pieprz, mięta, kolendra do smaku
Składniki wymieszać z tym, że grzanki dodać na końcu, tuż przed podaniem. Doskonała jako danie obiadowe. (12)
Mizeria z kukurydzą pani Marii K. ze Szczecina 1 ogórek - wąż lub inny pokrojony w cieniutkie plasterki 1 puszka
kukurydzy majonez lub sok z cutryny sól, pieprz, przyprawy do smaku Wymieszać wszystkie składniki. (l3) Pieczarki
z fasolą pani Marii K. ze Szczecina kilka surowych pieczarek drobno pokrojonych w kostkę filiżanka ugotowanej fasoli
2 łyżki ketchupu Wymieszać wszystkie składniki. (14) Fasolka z jajkiem pani Marii K. ze Szczecina 1 - 2 filiżanek
ugotowanej fasolki kilka pieczarek surowych drobno pokrojonych 1 - 2 jajka na twardo pokrojone w kostkę 1 papryka
pokrojona w kostkę 2 - 3 łyżki majonezu ogórek świeży lub kiszony pokrojony w kostkę (niekoniecznie) sól, pieprz do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin