Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (3).docx

(19 KB) Pobierz

Ekonomia, Polityka, Peak Oil

·         O Blogu

·         O autorze

·         Najpopularniejsze myśli w 2008

·         2009 

·         Log In

Początek formularza

Dół formularza

Categories:

·         Ekonomia

·         Energetyka

·         PeakOil

·         Polityka

·         Ropa naftowa

·         Różne


O co chodzi z tym zyskiem NBP ?

Jak wiemy, zysk NBP powstaje głównie z dwóch źródeł. Pierwsze źródło to odsetki od obligacji, których to NBP ma 250 mld złotych. Jako, że obligacje są denominowane w walutach obcych, to pojawia się możliwe drugie źródło zysku, jakim są różnice kursowe. Jeżeli ma się zapakowane aktywa w 250 mld złotych w euro czy dolary to nie trudno policzyć, że osłabienie złotówki o 80 groszy to bagatela 50 mld złotych zysku. Sytuacja odwrotna jest w przypadku umocnienia złotówki, gdzie to samo 80 groszy, ale w drugą stronę daje nam 50 mld straty. Oczywiście w przypadku zysku z różnic kursowych nie zmienia nam się wysokość aktywów liczonych w euro czy dolarach. Zysk powstaje tylko z przeliczenia euro na złote po różnych kursach.


Łatwo więc dojść do wniosku, że zysk z różnic kursowych to żaden zysk. To tylko odzwierciedlenie w pasywach zmian wyceny aktywów, która w następnym roku może mieć ruch przeciwny. Stąd słusznym jest tego zysku nie pokazywać poprzez tworzenie rezerwy rewaluacyjnej. Księgowanie rezerwy jest bardzo proste. Dla adeptów księgowości szubieniczka: po stronie WN księgujemy koszty utworzenia rezerwy umniejszające zysk, po stronie MA zapisujemy utworzoną rezerwę w pasywach.


Jako że utworzenie rezerwy jest kosztem, to wiadomo, że koszt nam umniejsza zysk. I tak zamiast załóżmy zysku 56 mld złotych mamy 6 mld złotych. Skąd te 6 mld? Oczywiście z pierwszego źródła, czyli z odsetek od obligacji.
Zatem mamy zysk i trzeba go podzielić. Można go używać do podwyższenia kapitałów banku, albo go wypłacić do Skarbu Państwa. Z mocy prawa 95 procent zysku jest wypłacane do budżetu. Bank centralny ma jednak dwie możliwości wypłaty zysku. Taką jak w przypadku każdej spółki i taką, którą nadaje mu ustawa o NBP. W pierwszym przypadku NBP po prostu pieniądze z odsetek które ma w aktywach wypłaca, czym oczywiście umniejsza sobie o tą kwotę aktywa i pasywa (zysk zatrzymany to tylko 95 procent zysku roku obrotowego). Jednak tak się z reguły nie dzieje. Bank Centralny może jako jedyny zjeść ciastko i mieć ciastko. Może zatrzymać pieniądze w aktywach i kupić za nie kolejne obligacje, natomiast na wypłatę rządowi wyemitować odpowiednią ilość złotówek. Oto powstała emisja, która jest pokryta nowymi obligacjami. Że jest to globalna piramida finansowa pisałem nie raz.


O co jest spór? Spór jest właśnie o ten zysk na różnicach kursowych. Jako że nasz budżet potrzebuje kasy, to chcemy zmienić sposób liczenia zysku i mniej zapisać na rezerwę rewaluacyjną, żeby według prawa zysk końcowy był większy i móc więcej wypłacić. Tak o to mamy wydrukować złotówki nie tylko na pustym dolarze, ale również na różnicy kursowej :D


Jest żenujące, że w kwietniu NBP dopiero ustala zysk który powinien już być dawno ustalony, a w mediach powstała przepychanka na linii rząd – NBP. Tym bardziej, że przepychanka dotyczy czasu przeszłego. W końcu zysk NBP był wypracowany w 2009 roku w pewnym porządku prawnym i w takim samym porządku powinno być sporządzone sprawozdanie finansowe. Mówienie teraz o jakiś zmianach to naprawdę latynoskie standardy. Jeżeli rząd chce pieniędzy to niech zacznie oszczędzać i zaprzestanie obiecywania gruszek na wierzbie kosztem innych. W pierwszej kolejności można wyciąć program „Rodzina na swoim, a rząd na moim”.


Oczywiście w mediach burza ustami osób które kompletnie nie wiedzą o co chodzi, a krytykują z kartki. Ale czego się spodziewać skoro na spotkaniu z rządem na wizji samemu Skrzypkowi do ucha szeptała Zyta Gilowska co ma mówić. Kiedyś się śmialiśmy z Prezydenta Busha że pomylił na wizycie roboczej w Chinach dewaluacje z deprecjacją. Nasz prezes NBP myli aprecjację z deprecjacją :D


Zarząd NBP miał napisane oświadczenia na kartkach, a i jeszcze bez kłótni z  prezesem Skrzypkiem znowu na wizji, że czyta nie z tej kartki co trzeba, się nie obyło. Generalnie kompletna żenada, a szkoda bo akurat Skrzypek i NBP ma rację. Wstecz się prawa nie zmienia.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin