skarby31.pdf

(6495 KB) Pobierz
P o d k a r P a c k i e
Numer 2 czasopisma wydanego w ramach projektu „Produkty tradycyjne szansą na rozwój”, współfinansowanego przez
Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu
Karpackiego w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska – Republika Słowacka 2007–2013
783823210.067.png 783823210.078.png 783823210.089.png 783823210.100.png 783823210.001.png 783823210.012.png 783823210.020.png 783823210.021.png 783823210.022.png 783823210.023.png 783823210.024.png 783823210.025.png 783823210.026.png 783823210.027.png
2 N a turystyczNym szlaku
tekst i fot. Jakub Pawłowski
Stary most z Sołonki
D zieje powstania starego mostu w Sołon-
i kierować się znowu drogą w dół. Już z daleka wi-
dać białą tablicę, a na niej podstawowe wiadomości
o „chłopskim moście”. Dalej (ok. 10 m) znajduje się
już teren prywatny, my powinniśmy się zatrzymać
przy brzegu. W celu podziwiania dzieła Pawła Ma-
terny trzeba zejść na brzeg potoku. Tam dostrzeże-
my wyraźnie kamienną budowlę o jednym łuku wy-
sokości blisko 4 m. Kamienie ułożone są bez użycia
zaprawy, a  całość konstrukcji wspiera się na wła-
ce są nietuzinkowe. W  II poł. XIX  w.
w  lubeńskim przysiółku Obręczna
mieszkał ubogi wieśniak Paweł Materna. Parał
się on wyrobem glinianych fajek oraz sprzedażą
na jarmarkach suszonych owoców i  kaszy ja-
glanej. Żyło mu się ciężko, mieszkał w dusznej
kurnej chacie, a każdy uciułany gorsz zbierał z trwo-
gą w sercu. Po wielu latach udręki udało mu się kupić
spory kawałek ziemi na gra-
nicy dzisiejszego przysiółka
Obręczna i  wioski Sołonka.
W  dzisiejszej „regionalnej
terminologii” obszar ten nosi
nazwę Maternówka, a znany
jest m.in. z  tego, że wiedzie
przezeń stary szlak handlo-
wy do Wisłoka, wzdłuż nie-
go do Rzeszowa i dalej.
Paweł Materna, jako
szczególnie pobożny chłop,
w podzięce za pomyślny los
postanowił wznieść kościół
w  Sołonce. Zwiózł do tego
celu tony kamienia (łupku
menilitowego) i  udał się ze
swoją propozycją do władz
kościelnych. Niestety, zgo-
dy nie uzyskał, a  głównym
przeciwnikiem jego projektu okazał się ówczesny
proboszcz parafii w  Lubeni, ks. Zygłowicz. Za-
wiedziony chłop na tym nie poprzestał; świątyni
nie wybudował, ale ka-
pliczkę w centrum wio-
ski, jak najbardziej. Zo-
stało mu jeszcze sporo
materiału, więc posta-
nowił wybudować most
nad potokiem, który
miał połączyć jego pole
z Sołonką.
Obiekt nie odznacza
się wyjątkowymi ga-
barytami. Rzec można
nawet, że gdyby nie ma-
teriał, z  którego został
skonstruowany, byłby
zupełnie niewidoczny, zwłaszcza z drogi. Od cen-
trum wsi, a w zasadzie od kościoła św. Wojciecha,
należy skierować się 300 m w górę drogi. Informu-
je o  tym drogowskaz ustawiony na skrzyżowaniu.
Droga w  górę wiedzie wzdłuż zabudowania wiej-
skiego, po około 250 m należy skręcić w  prawo
Ostatnimi czasy o  tej wsi
w  gminie Lubenia zrobiło się
głośno. Od kilku lat w  budynku
szkoły podstawowej mieści się
Muzeum Regionalne z czterema
stałymi ekspozycjami. Jego
założycielem był emerytowany
nauczyciel i  pasjonat regionu
Aleksander Bielenda. Od ponad
roku w  Sołonce otwarte jest
dla zwiedzających źródło słonej
wody, a  przy nim kamienna
kaskada z  tryskającą solanką.
Odkryto także, a  niedawno wy-
remontowano, starą studnię
ze słodką wodą, o  głębokości
10 m. Wszystkie te obiekty
są elementami uczęszczanego
przez turystów szlaku, biegną-
cego przez całą gminę. Jednym
z  punktów wspomnianej trasy
jest tzw. most chłopski, który
ma XIX-wieczny rodowód i użyt-
kowany jest do dzisiaj.
Z poziomu potoku dobrze widoczna jest kamienna struktura budowli wzniesionej bez użycia zaprawy
snym ciężarze. Jej stan jest zadowalający, materiał
kamienny znajduje się na swoim miejscu. Sklepienie
u góry jest nadal solidne, tylko jedna część mostu
(zarówno od zewnątrz, jak i wewnątrz) wzmocnio-
na została przed laty betonowymi wstawkami. Było
to konieczne, gdyż podczas jednej z powodzi spię-
trzone wody potoku nieco naruszyły konstrukcję
kamiennej arkady. Warto zwrócić uwagę, że most
jest nadal użytkowany, przede wszystkim przez
piechurów, ale zdarza się, że przejedzie po nim sa-
mochód. Jak na blisko 150-letni mostek wzniesiony
przez zdolnego budowlańca-amatora, obiekt ma się
bardzo dobrze. Budowla Pawła Materny ułatwiała
przeprawę mieszkańcom wioski, będąc jednocze-
śnie śladem przeszłości z  ciekawą historią. Warto
pamiętać o  takich zabytkach, prawdziwych „skar-
bach” regionu. n
Niełatwo znależć mostek, po którym biegnie bita droga
Naposledy sa o dedine Solonka pri obci Lu-
benia rozniesli chýry. Vyše roka je tu pre návšte-
vníkov otvorený prameň slanej vody a pri ňom
kamenná kaskáda so striekajúcou soľankou. Bola
objavená a zreštaurovaná stará studňa so slad-
kou vodou, s hĺbkou 10 m. Všetky tieto objekty
sú prvkami trasy, lemujúcej celú obec. Jedným zo
stanovíšť je tzv. sedliacky most, ktorý, dodnes vy-
užívaný, pochádza z 19. storočia.
RZESZÓW
Sołonka
Wybrana literatura:
Bielenda A., Patruś T., Lubenia. Dzieje wsi i okolic, Lubenia 2009.
Szypuła A., 400 lat Sołonki 1589-1989 (zbiór szkiców i wspomnień), Rzeszów–
–Lubenia–Sołonka 1993.
783823210.028.png 783823210.029.png 783823210.030.png 783823210.031.png 783823210.032.png 783823210.033.png 783823210.034.png 783823210.035.png 783823210.036.png 783823210.037.png 783823210.038.png 783823210.039.png 783823210.040.png 783823210.041.png 783823210.042.png 783823210.043.png 783823210.044.png 783823210.045.png 783823210.046.png 783823210.047.png 783823210.048.png 783823210.049.png 783823210.050.png 783823210.051.png 783823210.052.png 783823210.053.png 783823210.054.png 783823210.055.png 783823210.056.png 783823210.057.png 783823210.058.png 783823210.059.png 783823210.060.png 783823210.061.png 783823210.062.png 783823210.063.png 783823210.064.png
 
3
O d r edakcji
s pis treści
Drodzy Czytelnicy
4
s pOtkaNie z dziełem
Madonna według Rafaela Barbara Adamska
– Oj coś za dużo tych „dóbr utraconych” i „historii zapomnianych”.
Proszę pisać o tym co jest, co możemy zobaczyć, podjechać i zwiedzić
– powiedziała jedna z Czytelniczek, dzwoniąc do redakcji po lekturze
ostatniego numeru „Skarbów”. Na moją odpowiedź, że o  tym, co jest,
najłatwiej przeczytać w  przewodnikach albo na licznych stronach
internetowych, usłyszałem krótkie: – Ale ze „Skarbami” łatwiej jeździć
w teren, a i przejrzyściej napisane.
No cóż, wszystko na to wskazuje, że jednak utracimy z czasem tę Czy-
telniczkę, bo tych: „dóbr utraconych” i „historii zapomnianych” nie zabrak-
nie w naszym czasopiśmie. Historia regionu, która zanika w świadomości jego mieszkańców, a staje się
nauką „martwą”, z której korzyść czerpie tylko garstka wtajemniczonych fachowców…. Brr!, nic gor-
szego nie mogłoby chyba nas spotkać. Powiem więcej – mam wrażenie, że tego typu tematów wręcz
Czytelnicy „Skarbów” oczekują. Reakcja na wywiad z dr. Andrzejem Gliwą, zamieszczony w poprzednim
numerze, była zaskakująca, a liczba telefonów i listów wyjątkowo liczna, jak na materiały do tej pory
zamieszczane. Dlatego też, coraz częściej gościć będziemy tematy historyczne lub okołohistoryczne.
Stary most w Sołonce to także wyraz historii zapomnianej, bo ze zdjęć wynika, że wymaga pil-
nego remontu. Jak można nie próbować wskrzesić pamięci o drewnianym, szpitalnym kościółku św.
Krzyża w Tyczynie, spalonym w 1930 r., w kryptach którego zalegają – być może – niezwykłe zna-
leziska. A wystarczy tylko ruszyć szpadlem, jak to wynika choćby z doświadczenia w Sanoku, gdzie
na plac św. Michała wkroczyli archeolodzy i znajdują oraz będą znajdować elementy historii tego
miasta. Jak można nie przypomnieć o Kajetanie Wawrzyńcu Kielisińskim, jednym z pierwszych, który
z pietyzmem rysował w latach 30. XIX w.(!!!) m.in. drewniane cerkwie i – sporadycznie – kościoły z ob-
szaru Galicji. Po większości z nich nie został już nawet ślad lub zostały gruntownie przebudowane
w późniejszych czasach. A dzięki pracom Kielisińskiego możemy zobaczyć, jak wyglądały. Żeby tak
jeszcze były pieniądze na grafika komputerowego, który by te rysunku sprzed 180 lat przełożył na
komputerową wizualizację 3D… Od rysunków przeskok do zdjęć i roku 1939. Historia jednej ulicy na
pięciu starych i jednym współczesnym zdjęciu. Można ją ożywić, czego najlepszym przykładem jest
tekst o ulicy Wola w Rymanowie.
Ale jest coś i  dla naszej Czytelniczki… Nie zapomnimy o  zasobach podkarpackich muzeów,
czego najlepszym dowodem jest tekst o  kopii Madonny według Rafaela z Muzeum Okręgowego
w Rzeszowie czy opowieść o dziełach wybitnego malarza doby baroku – Franciszka Lekszyckiego
– przechowywanych w podkarpackich świątyniach. A także o malowidłach Jana Henryka Rosena
z  Przemyśla i  Leska, ostatnich pracach artysty powstałych przed jego wyjazdem w  1937 r., jak się
okazało – na stałe, do USA.
A  jak już ktoś bardzo chce jechać, to koniecznie do Rudy Różanieckiej, aby zobaczyć pałac – zu-
pełnie zapomniany. Albo do Mrzygłodu, aby pochylić się ze smutkiem nad losem rozsypującej się ka-
miennej cerkwi. Ale jak zachęcać do oglądania żydowskich kirkutów lub cmentarzy z czasów I wojny
światowej? W większości zniszczone, część zapuszczona, zalesiona, zakrzewiona. Więc może na koniec
lektura, jak to historia „niszczyła” nasze miasta oraz miasteczka, których blisko 50 w ciągu ostatnich
ponad 200 lat straciło prawa miejskie i tylko kilku z nich udało się je odzyskać.
8
H istOrie zapOmNiaNe
Świątynia, której już nie ma
Inga Kunysz
13
a rcHeOlOgia
Kopią na placu
Agnieszka Frączek
14
s ylwetki
...mnie Pan Bóg umyślnie stworzył
do zbierania takich rzeczy. Andrzej Żygadło
22
H istOrie zapOmNiaNe
Jedna taka ulica
Andrzej Potocki
24
a rtysta i jegO dzieła
Polski Fra Angelico
Arkadiusz Bednarczyk
26
N a turystyczNym szlaku
Skarb Puszczy Solskiej
Rafał Mazurek
28
m uzealNictwO
Księgozbiór Sapiehów z Krasiczyna Izabela Fac
30
m uzealNictwO
Rosen na Podkarpaciu
Antoni Adamski
34
d Obra zagrOżONe
Ruiny cerkwi w Mrzygłodzie Andrzej Potocki
36
j udaica
Kłódki z kirkutu
Arkadiusz Komski
38
N ekrOpOlie
Zniszczone, nie zapomniane opr. Piotr Kocząb
fot. Jerzy Wygoda
39
N ekrOpOlie wOjeNNe
Cmentarze okręgu Sieniawa Sławomir Kułacz
Krzysztof Zieliński
42
H istOrie zapOmNiaNe
Miasta i miasteczka na przestrzeni dziejów
Tomasz J. Filozof
dwumiesięcznik bezpłatny
nr 6(31), XI–XII 2011, Rzeszów
ISSN 1898-6579
46
s karby s łOwacji
P o d k a r P a c k i e
O zabytkach sąsiadów słów kilka
Krzysztof Zieliński
Wydawca: Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia „Pro Carpathia”
Redakcja: 35-074 Rzeszów, ul. Gałęzowskiego 6/317, tel./fax: 017 852 85 26
e-mail: krzysiek@procarpathia.pl; www.skarbypodkarpackie.pl; www.procarpathia.pl
Redaktor naczelny: Krzysztof Zieliński
Współpraca: B. Adamska, A. Adamski, A. Bednarczyk, I. Fac, T. Filozof, A. Frączek, P. Kocząb, A. Komski, S. Kułacz,
I. Kunysz, R. Mazurek, J. Pawłowski, A. Potocki, J. Stankiewicz, J. Wygoda, A. Żygadło
Współpraca techniczna: Kinga Trznadel
Opracowanie graiczne, łamanie: KORAW Dorota Kocząb
Druk: RESPRINT Rzeszów Nakład: 2000 egz.
Tłumaczenie na jęz. słowacki: Agencja Usług Językowych
TRANSLATOR Roman Golesz
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie
prawo redagowania nadesłanych tekstów. Kopiowanie i rozpowszechnianie
publikowanych materiałów wymaga zgody Wydawcy.
© Copyright by Stowarzyszenie „Pro Carpathia”
Numer 2 czasopisma wydanego w ramach projektu
„Produkty tradycyjne szansą na rozwój”,
współfinansowanego przez Unię Europejską
z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
oraz budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu
Karpackiego w ramach Programu
Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita
Polska – Republika Słowacka 2007–2013
Na okładce: wizerunek św. doroty , obraz w zwieńczeniu ołtarza głównego
w kościele w Trzcinicy (fot. Jacek Stankiewicz)
783823210.065.png 783823210.066.png 783823210.068.png 783823210.069.png 783823210.070.png 783823210.071.png 783823210.072.png 783823210.073.png 783823210.074.png 783823210.075.png 783823210.076.png 783823210.077.png 783823210.079.png 783823210.080.png 783823210.081.png 783823210.082.png 783823210.083.png 783823210.084.png 783823210.085.png 783823210.086.png 783823210.087.png 783823210.088.png 783823210.090.png 783823210.091.png 783823210.092.png 783823210.093.png 783823210.094.png 783823210.095.png 783823210.096.png 783823210.097.png
4
s pOtkaNie z dziełem
tekst Barbara Adamska, fot. WikiCom
Madonna według
rafaela
Malarstwo włoskiego odrodzenia ukształtowało nowy wize-
runek Madonny. W  renesansowych obrazach piękna Maria,
zaledwie nastoletnia, z  czułością tuli lub zabawia rozkoszne
Dzieciątko. Mistrzowie pędzla malowali Madonny z  twarzami
swoich muz lub ukochanych. Filippo Lippi (1406–1469) two-
rzył ich jasne, łagodne oblicza portretując Lukrecję Buni, wy-
chowankę klasztoru w  Prato, którą porwał i  zaślubił w  at-
mosferze skandalu. Złotowłose, jasnookie Madonny Sandro
Botticellego (1444–1510) miały rysy
Simonietty Vespucci, przedwcześnie
zmarłej piękności z  potężnego florenc-
kiego rodu. Kompozycje Rafaela wyo-
brażały spokojną idyllę Marii i  Dzie-
ciątka, czasem uzupełnioną o osobę św.
Józefa jako temat Św. Rodziny. Młody
mistrz obdarowywał szczególnym pięk-
nem kobiece postacie. Idealizował wize-
runki, nadając im wyraz niewinności,
naiwności i wewnętrznego uroku.
Rafael Santi, Autoportret, 1506 r.,
Galeria Uffizi, Florencja
Artysta nieznany, kopia obrazu Rafaela Santi Madonna w zieleni,
w zbiorach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie
W  zbiorach europejskiego malarstwa, w Muzeum Okręgowym w Rze-
szowie, możemy oglądać dzieło naśladujące słynną Madonnę w ziele-
ni Rafaela Santi (1483–1520). Chociaż sporządzony w 1824 r. rejestr
obrazów Galerii Dąmbskich, z której wspomniane płótno pochodzi, wymienia
je zapisane jako Matka Najświętsza z dzieciątkiem i św. Janem przez Rafaela,
mamy pewność, że obraz jest tylko kopią wykonaną na początku XIX w. Ory-
ginał namalowany na drewnie w  1506 r. stanowi jedną z  najznakomitszych
pozycji w kolekcji Kunsthistorisches Museum w Wiedniu. Rzeszowską kopię
młodszą o ponad 300 lat od autentycznej kompozycji Rafaela wykonał nieokre-
ślony malarz z wiedeńskiego środowiska. Anonimowy naśladowca dokładnie
powtórzył rysunkową kompozycję włoskiego mistrza. Najbardziej istotne róż-
nice między autentykiem a  obrazem z  naszego Muzeum polegają na użyciu
płótna zamiast drewnianego podłoża, przede wszystkim zaś na zastąpieniu ja-
snej, świetlistej kolorystyki Rafaela gamą barw ciemnych, zgaszonych domiesz-
ką brudnych zieleni, brązów i szarości.
Oryginalne dzieło z  Kunsthistorisches Museum określane w  literaturze
przedmiotu jako Madonna w zieleni lub Madonna na łące pochodzi z wcze-
śniejszego o  kresu twórczości artysty, przypadającego na jego pobyt we Flo-
rencji. Historia sztuki zalicza Rafaela wraz z Leonardem da Vinci (1450–1519)
Rafael Santi, Madonna w zieleni, 1506 r., Kunsthistorisches Museum, Wiedeń
783823210.098.png 783823210.099.png 783823210.101.png 783823210.102.png 783823210.103.png 783823210.104.png 783823210.105.png 783823210.106.png 783823210.107.png 783823210.108.png 783823210.109.png 783823210.110.png 783823210.002.png 783823210.003.png 783823210.004.png 783823210.005.png 783823210.006.png 783823210.007.png 783823210.008.png 783823210.009.png 783823210.010.png 783823210.011.png 783823210.013.png 783823210.014.png 783823210.015.png
5
s pOtkaNie z dziełem
i Michałem Aniołem (1475–1564) do triady najwyżej cenionych artystów rene-
sansu. Życie młodego mistrza od kolebki do jego wczesnej śmierci było wypełnio-
ne miłością, uwielbieniem, później także sławą. Rafael, urodzony w umbryjskim
Urbino, wyrastał w atmosferze wyrafinowanej kultury dworu księcia Federigo da
Montefeltro, na którym ojciec jego zatrudniony był jako malarz i poeta. Plastycz-
na twórczość Giovanniego Santi pozwala widzieć w  nim przeciętnego artystę,
w  pracowni którego terminował niezwykle uzdolniony syn. Rafael osierocony
w wieku 12 lat doskonalił swój warsztat u Perugina (1445–1523), malarza spokoj-
nych, harmonijnych, figuralnych kompozycji, usytuowanych w łagodnym pejza-
żu lub na tle symetrycznie skomponowanej architektury. Santi przejął od mistrza
umiejętność łączenia postaci z pejzażem. W 1504 r. młodzieniec wyruszył do sto-
licy Toskanii. Bezpośredni kontakt z kulturą Florencji wpłynął na intelektualny
rozwój młodego artysty i spowodował ewolucję jego malarstwa. Rafael wnikliwie
studiował sztukę Leonarda. Podpatrywał kompozycyjne układy postaci w obra-
zach genialnego twórcy. W mniejszym stopniu inspirowała go plastyka Michała
Anioła. Fascynacja dziełami tytanów malarstwa pozwoliła mu jednak na stworze-
nie własnego stylu. Twórczość Rafaela odznaczała się skłonnością do idealizacji
i równowagą wynikającą z połączenia prostoty z monumentalizmem.
W latach 1504–1508 malował głównie portrety i Madonny. Podejmował wie-
lokrotnie motyw kobiety z dzieckiem lub z dwojgiem dzieci, tworząc za każdym
razem odmienną kompozycję. Posługiwał się miękkim modelowaniem z użyciem
subtelnego sfumato – łagodnego przejścia światłocieniowego, zacierającego kon-
tury, przez co linie rysunku zachowywały szlachetną czystość. Charakterystycz-
ny układ figur, wpisany w kształt trójkąta, pokazywał w przestrzeni idylliczne-
go, umbryjskiego krajobrazu, którego wspomnienie pozostało mu na całe życie.
Wizerunki prześlicznej Marii, promieniejącej miłością do Dzieciątka cieszyły się
wielkim uznaniem. Florenckie Madonny Rafaela zawieszane w prywatnych apar-
tamentach otaczał kult, który był przejawem intymnej religijności. Mistrz obda-
rowywał swoimi dziełami zaprzyjaźnionych z nim młodych małżonków z okazji
zaślubin lub narodzin dziecka.
Według Vasariego Rafael namalował Madonnę w  zieleni dla Taddeo Taddei.
W 1662 r. arcyksiążę Ferdynand, małżonek Anny Medici, kupił ów obraz od flo-
renckiej rodziny i przywiózł do rezydencji w Grazu. Po wygaśnięciu tyrolskiej linii
Habsburgów dzieło stało się na własnością austriackich cesarzy. Józef II umieścił je
w Belwederze, wspaniałym późnobarokowym pałacu przechowującym cesarskie
kolekcje. W  końcu XIX w. Wiedeń otrzymał monumentalne, muzealne gmachy
w stylach neorenesansu i neobaroku wzniesione przez Gotfrieda Sempera i Karla
Hasenauera. W  jednym z nich mieszczą się zbiory gromadzone przez Habsbur-
gów, a  wśród nich kolekcja
włoskiego malarstwa z rafa-
elowską Madonną .
W  wiedeńskim obrazie
malarz zamknął układ po-
staci Madonny z  dwojgiem
dzieci w  kształt piramidy.
Śliczna, dziewczęca Maria
siedzi na trawie i  podtrzy-
muje stojące Dzieciątko.
Jezus bawi się drewnianym
krzyżykiem, który podaje mu
klęczący mały Jan Chrzciciel.
Bohaterowie przedstawienia
są tak naturalni, że scena
przywodzi na myśl zwykłą
dziecięcą zabawę pod czuj-
nym okiem matki. Motyw
bliskości Jezusa i św. Jana po-
chodzi z  apokryfu opowia-
dającego o ich spotkaniu jako
Giovanni Santi, Chrystus podtrzymywany przez dwa anioły,
ok. 1490 r., Muzeum Sztuk Pięknych, Budapeszt
Pietro Perugino, Madonna pomiędzy św. Janem Chrzcicielem
i św. Sebastianem, 1493 r., Galeria Uffizi, Florencja
Wybrana literatura:
B. Adamska, Obraz i jego odbicie, Rzeszów 1998.
J. Białostocki, Rafael i Dürer jako symbole artystycznych ideałów w dobie romantyzmu
[w:] Refleksje i syntezy ze świata sztuki, Cykl drugi, Warszawa 1987.
S. Buricchi, Rafael we Florencji [w:] Wielka Historia Sztuki. Dojrzały renesans i manie-
ryzm, Warszawa 2011.
J. Pijoan, Rafael Santi [w:] Sztuka Świata, t. 6, Warszawa 1991.
A. Lewicka-Morawska, Romantycy niemieccy [w:] Sztuka Świata, t. 8, Warszawa 1994.
Umeleckohistoricke Muzeum Vieden, Bratislava 1991.
T. Żurawska, Dzieje Galerii Dąmbskich [w:] Rocznik Muzeów Województwa Rzeszow-
skiego, Rzeszów 1968.
Rafael Santi, Madonna z Dzieciątkiem, ok. 1503 r., Norton Simon Museum of Art, Pasadena
783823210.016.png 783823210.017.png 783823210.018.png 783823210.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin