Kim lub czym są.pdf

(63 KB) Pobierz
66864981 UNPDF
Kim lub czym są?
W obecnej chwili realność zjawiska nazywanego powszechnie UFO zdaje się nie ulegać
wątpliwości. Jego istnienie potwierdza niesamowita wręcz ilość obserwacji rzeczonych obiektów,
wielu, często wiarygodnych świadków, czasami materiałów filmowych, zdjęciowych, a czasami
nawet materialnych dowodów – w postaci różnego rodzaju przedmiotów, prawdopodobnie
pochodzących od NICH!
W obliczu tylu faktów można zrobić tylko jedno – przyznać, że zjawisko UFO jest zupełnie
rzeczywiste. Nie zmieni tego nic, ani ostra krytyka, ani próby pomijania dowodów, zbywania ich
uśmieszkiem politowania czy inne tego typu, często zresztą dosyć skuteczne wybiegi. Wielu z was
teraz się zapewne oburzy, po czym stwierdzi, że wyciągam zbyt pochopne wnioski itd, itp. Kolejną
zupełnie naturalną reakcją byłaby próba zmieszania mnie z błotem, czy to w postaci artykułu do
„Strefy Mroku” czy też w postaci trochę mniej wyrafinowanej.
Aby jednak uprzedzić wasze reakcje muszę wyjaśnić, że potwierdzenie realności zjawiska UFO,
wcale jeszcze nie jest potwierdzeniem teorii o wizytach z głębin kosmosu, nie. Możemy jedynie
stwierdzić że mamy do czynienia z pewnym niezwykłym zjawiskiem o niewyjaśnionej naturze.
Możliwe, że jest to problem psychologiczny, ktoś inny stwierdzi, że socjologiczny, a ktoś inny
wręcz, że jest natury teologicznej. Jedno jest jednak pewne – powiedzmy po prostu – coś się tutaj
dzieje, coś, o czym większość ludzkości, a może nawet cała ludzkość nie ma pojęcia, czego nie
rozumie, czego nie jest świadoma, chociaż powinna być – bo przecież właśnie jej to dotyczy w
szczególności. Charakter tego zjawiska jest przez Kogoś i w jakimś celu przed nami ukrywany i to
na wiele różnych sposobów. A to jest tylko jeszcze jednym dowodem na prawdziwość zjawiska!
Postaram się rozważyć tutaj jak najwięcej możliwych wyjaśnień natury tzw. UFO – nie będzie to
oczywiście lista kompletna – z oczywistych względów. Postarajmy się przyjrzeć różnym
wyjaśnieniom – jak pewnie zauważycie, teoria o przedstawicielach Obcych Cywilizacji jest tylko
jedną spośród wielu i wcale nie jest powiedziane, że najbardziej prawdopodobną! Ale może po
kolei.
Pierwszym i z pozoru najprostszym wyjaśnieniem jest stwierdzenie, że UFO jako takie wcale nie
istnieją. Samo zaś zjawisko UFO jest bądź wytworem bujnej wyobraźni jakichś dowcipnisiów, bądź
chorych umysłów jakichś wariatów. Nawet jeśli wszystko to okazało się zawężać tylko do tego, to
jednak nadal mamy do czynienia z niewyjaśnionym zjawiskiem! Tym razem psychologicznym czy
też socjologicznym! Tak, tak, ponieważ nie są to wcale pojedyncze przypadki! W tym przypadku
stwierdzilibyśmy, że jakieś szaleństwo, mania, czy jak to nazwać, ogarnęło całą ludzkość! Czyż nie
należałoby bliżej się temu przyjrzeć? Dlaczego ludzie zaczynają dezinformować samych siebie? Co
nimi powoduje?
Przykładem może być tutaj dwójka brytyjskich emerytów, którzy stwierdzili, że wykonali wiele
z tak zwanych „kręgów zbożowych”. Nawiasem mówiąc musieli mieć wielkie zacięcie, aby
wykonać tak wiele kręgów, często bardzo dużych, w niedostępnych miejscach, a w dodatku musieli
mieć zacięcie turystyczne – kręgi odkrywa się na całym świecie! Można zawsze powiedzieć, że na
całym świecie można znaleźć ludzi, którzy usiłują wprowadzać innych w błąd. Kierują się często
pragnieniem sławy (?) – no fakt, napisze o nich jeden czy drugi brukowiec – i nic poza tym, aby
„zrobić w konia” doświadczonego ufologa trzeba przygotować na prawdę doskonałą historyjkę oraz
niezbędna jest doskonała wręcz znajomość literatury ufologicznej – a i ona może często
wprowadzać w błąd i to celowo – właśnie w celu „wyławiania” oszustów. Tak więc o ile możliwe
jest wykonanie fałszywego kręgu zbożowego (chociaż i to nie jest takie oczywiste), to
spreparowanie wiarygodnej dla ufologów historyjki z „wzięcia” jest sprawą co najmniej
skomplikowaną.
Nawet jeśli wszystko sprowadza się tylko do tego typu oszustw i dezinformacji, niemniej jednak
jest to zjawisko dosyć dziwne i niewątpliwie należałoby się mu bliżej przyjrzeć. Co prawda
zapewne większości z was takie wyjaśnienie nie przypadło do gustu – jednak nie możemy go
wykluczyć, chociaż z drugiej strony nie wydaje się ono być zbyt prawdopodobne – a to między
innymi ze względu na fakt, że wielu obserwatorów UFO, a przede wszystkim świadkowie Bliskich
Spotkań (CE-II, CE-III) często zastrzegają sobie anonimowość – nie chcą być przedmiotem kpin.
Tak tak, przyznanie się do obserwacji NOLa przynosi człowiekowi często więcej przykrości niż
pożytku. Czyżby ta liczna grupa ludzi była tylko bandą wariatów? Możliwe, że wśród nich znajdują
się i tacy, ale jest ich niewielu.
Czasami można spotkać się z poglądem, że UFO mają charakter duchowy – bądź to anielski,
bądź demoniczny. W pierwszym przypadku można mówić o swego rodzaju Aniołach Stróżach,
Duchach Opiekuńczych, zresztą określeń jest całe mnóstwo. W drugim przypadku mamy do
czynienia z czymś zupełnie przeciwnym – złe duchy, demony itp. Zarówno w jednym jak i drugim
przypadku nie musi wcale chodzić o duchy, takie jakimi je sobie wyobrażamy – mogą to być tylko i
wyłącznie pewne siły o anielskim lub demonicznym charakterze, które dopiero w umyśle ludzkim
zyskują odpowiednie kształty, co może tłumaczyć pewne różnice w wyglądzie samego zjawiska –
ze względu na indywidualność każdej osoby będącej świadkiem (ew. ofiarą, wybrańcem) zjawiska,
jak również tłumaczy jednak ogólne podobieństwa – związane z wpływem kultury, tradycji na
osobowość człowieka – czy tego chce czy nie. W pewnych przypadkach zjawisko nabiera jeszcze
bardziej mistycznego charakteru – często spotkaniom z UFO towarzyszą nawet głębokie doznania
religijne. Przykładem może tutaj być niezwykle złożony przypadek Betty Andreasson. Wydaje się
jednak, że przypadek ten jest dosyć dobrze znany, więc nie będę tutaj przytaczał faktów –
przypadek jest zbyt obszerny.
Zwolennicy takiego pochodzenia UFO często jako dowody przytaczają przypadki tzw Objawień,
sugerując, że mają one charakter duchowy, anielski – czasami wręcz boski! Inni przypuszczają, że
może tutaj chodzić wręcz o szatańskie sztuczki! Jak więc widać – rozbieżność jest przeogromna.
Często można się również spotkać z poglądem, że Niezidentyfikowane Obiekty Latające, to nic
innego, jak goście z przyszłości. Nie kto inny, jak nasi potomkowie, którzy w swoich wehikułach
czasu przeprowadzają po prostu badania archeologiczne z użyciem najnowocześniejszej techniki.
Jesteśmy więc obiektem badań – nie tylko zresztą archeologów, antropologów – również biologów,
genetyków itd. Tłumaczyło by to w pewnym zakresie powody, dla których załoganci NOLi
dokonują tzw wzięć. Być może interesuje ich jak ich – nasz, gatunek zmieniał się na przestrzeni
wieków, a może tysiącleci. Może poszukują jakichś rozwiązań? Odpowiedzi na jakieś pytania?
Trudno jest na to odpowiedzieć i nie będę się starał się tego uczynić. Spróbujmy natomiast
znaleźć jakieś dowody. Najpierw musimy się jednak zastanowić, czy ONI przybywają tutaj celowo
(to znaczy, jeśli założymy, że są to ludzie z przyszłości). Pytanie to może się wydawać absurdalne,
jednak w świetle pewnych faktów okaże się, że tak nie jest. Znane są bowiem przypadki, naszych
współczesnych ziemskich pilotów, którzy meldowali, że podczas lotu „nagle coś się zmieniło”, jeśli
lot odbywał się wystarczająco nisko, pilot mógł zaobserwować szczegóły świadczące, że...nagle
przeniósł się w czasie. Przykładem może być tutaj lot nad Saharą, gdy... nie była jeszcze pustynią!
Oczywiście zawsze mógł tutaj wchodzić w grę np. błąd w nawigacji, niemniej jednak
zanotowano pewną ilość podobnych przypadków, więc nie można ich tak po prostu odrzucić – przy
badaniu należałoby wziąć je również pod uwagę.
Jest jeszcze jeden element związany z tymi przypadkami, a mianowicie należało by stwierdzić,
czy piloci owi rzeczywiście odbyli podróż w czasie, a następnie powrócili, czy też byli
obserwatorami, świadkami jedynie jakiejś projekcji? A jeśli tak, to czy było to jakieś zjawisko
naturalne, a więc co za tym idzie zupełnie przypadkowe, czy wręcz przeciwnie, zostało ono przez
kogoś zaplanowane i zaaranżowane? Wbrew pozorom może więc to mieć związek z UFO – a w jaki
sposób? Może obserwujemy pewnego rodzaju projekcję z przyszłości? Podobnie jak to było w
przypadku tych pilotów? A może to właśnie ONI na skutek jakiegoś zjawiska, podobnie jak nasi
wspomniani piloci, przenoszą się w przeszłość, czyli naszą teraźniejszość? Możliwe, że jest to
zjawisko zupełnie niekontrolowane i nie mają ONI na jego przebieg wpływu. Tłumaczyło by to
również nagłe pojawianie się i znikanie Niezidentyfikowanych Obiektów.
Rozwiązanie całego problemu, a przynajmniej jego części może być zupełnie inne. Może się
okazać (możliwe również, że nigdy się tego nie dowiemy), że całe zjawisko to tak na prawdę tylko
produkt dezinformacyjnej działalności służb specjalnych wielkich mocarstw. Jakie jednak miałyby
być powody rozsiewania fałszywych informacji? Powodów może być bardzo wiele. Można sobie na
przykład wyobrazić, że, dajmy na to, rząd Stanów Zjednoczonych, chce stworzyć pozory pewnej
przewagi technologicznej. Z niby supertajnych baz wojskowych, archiwów, laboratoriów, powoli
aczkolwiek systematycznie wydostają się „supertajne” informacje. Pojawiają się ludzie, którzy
twierdzą, że byli świadkami badań szczątków NOLi, a nawet sami je przeprowadzali. Znaleźli się i
tacy, którzy twierdzili, że widzieli ciała Obcych. Pojawiali się wojskowi informujący, że brali udział
w badaniu miejsc katastrof UFO. Okazuje się więc, że to wszystko nie było tak tajne!
Są tutaj cztery możliwe wyjścia: osoby te, a przynajmniej część z nich mówi prawdę –
rzeczywiście w laboratoriach wojskowych znajdują się wytwory pozaziemskich technologii. Tym
przypadkiem zajmiemy się jednak później. Druga możliwość – wszyscy oni kłamią – tylko dlaczego
tak na prawdę nigdy im tego nie udowodniono?
Kolejne wyjście: Faktycznie widzieli przedmioty, pojazdy niezwykle zaawansowane
technologicznie, ale jak najbardziej ziemskiego pochodzenia przykładem może tutaj być sprawa
samolotu znanego jako „Aurora”.
Oraz w końcu czwarta możliwość – ludzie Ci mówią prawdę – są przekonani, że widzieli
pozaziemskie obiekty – a w rzeczywistości padli właśnie ofiarą mistyfikacji zaaranżowanej przez
służby specjalne lub jakieś inne zainteresowane wprowadzeniem społeczeństwa w błąd. I właśnie
tym przypadkiem chciałbym się tutaj zająć. Jakimi więc względami kierowałby się ktoś siejący tak
wyrafinowaną dezinformację? Wspomniałem już, że może tutaj chodzić o stworzenie pozoru
przewagi technologicznej, która w rzeczywistości wcale nie ma miejsca. Może chodzić o
skompromitowanie całego zjawiska i badaczy, aby ukryć to co ukryte powinno pozostać nadal. I
jakie tutaj mamy możliwości? Może tutaj chodzić o ukrycie faktycznego zainteresowania
zjawiskiem Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, jak też o coś zupełnie innego – ukrycie
pod płaszczykiem UFO jakichś niecnych procederów, czy też wpadek.
Wiem, że wyrażam się trochę niejasno, może więc posłużę się przykładem. Aby nie było
żadnych wątpliwości będzie to przykład znany chyba każdemu chociaż trochę zainteresowanemu
problemem. Chodzi mianowicie o Roswell. Nie będę tutaj przytaczał opisu, ponieważ wydaje się to
zbędne, a poza tym artykuł i tak już dosyć obszerny rozrósł by się do przesadnych rozmiarów.
Zainteresowanych, a nie zorientowanych odsyłam do literatury, oraz materiałów wideo, które są
stosunkowo łatwo dostępne. Podam tylko pewne możliwe rozwiązanie, pewien nowy trop w całej
sprawie.
Jeśli przyjmiemy, że sprawa UFO miała być również i w tej sprawie tylko „przykrywką”
musimy przyznać, że dezinformacja została w tym przypadku przeprowadzona wprost po
mistrzowsku! Nikt nie zastanawiał się, nad innym rozwiązaniem! Przyjrzyjmy się: niby
przypadkiem, jednemu z oficerów wymyka się stwierdzenie, że w Roswell rozbiło się UFO, które to
stwierdzenie zostaje prawie natychmiast zdementowane. Jeśli rzeczywiście nie było to UFO, tylko
coś, czego charakter starano się ukryć – była to naprawdę doskonała dezinformacja! Co więc jednak
mogło to być? Spróbujmy tak: Jak może wiadomo, baza wojskowych sił lotniczych w Roswell była
siedzibą 509. Grupy Bombowej, zresztą jedynej w tym czasie na świecie jednostki lotniczej, która
była przystosowana do zrzucania bomb atomowych. No i co? Co mogło rozbić się w pobliżu
Roswell, pod warunkiem oczywiście, że nie było to UFO?
Odpowiedź sama ciśnie się na usta: mógł to być jeden z bombowców z pobliskiej bazy
wojskowej, możliwe, że z niebezpiecznym ładunkiem na pokładzie! Zabezpieczenie terenu i
odzyskanie ładunku musiało być niewątpliwie sprawą najwyższej wagi. Broń atomowa nie mogła
dostać się w niepowołane ręce! Sprawę należało załatwić szybko i sprawnie – a jednocześnie nie
wzbudzając paniki. Tak, tak, społeczeństwo nie mogło się dowiedzieć, co się stało! Wciąż jeszcze
miało w świadomości skutki użycia broni jądrowej przeciwko Japonii – a dziś nagle takie coś spada
zaraz koło domu! Oczywiste jest, że nie doszło do eksplozji – wtedy Mac Brazel nie odbyłby nawet
obchodu swojej farmy...
Możliwe, że samolot po prostu awaryjnie lądował... Tak więc trzeba było mimo wszystko
poinformować przedstawicieli prasy – albo przekazanie takiej, a nie innej informacji było
zaplanowane – albo pułkownik William Blanchard po prostu powiedział to co mu w danym
momencie przyszło do głowy, a co wydawało mu się nieszkodliwe. Dlatego zapewne informacja
została wkrótce zdementowana przez generała Rogera Rameya.
Nie uważam, że jest to jedyne słuszne wytłumaczenie – ma oczywiście słabe strony – trudno na
przykład wyobrazić sobie, że Mac Brazel nie rozpoznał samolotu. Niemniej jednak rzuca to
niewątpliwie nowe światło na problem UFO, a zwłaszcza zainteresowanie nim Sił specjalnych
USA.
Według takiego podejścia – zjawisko UFO byłoby bardzo wygodne dla rządów, służb
specjalnych i dotyczy to nie tylko Stanów Zjednoczonych – wszystko można ewentualnie zrzucić na
„biednych” kosmitów. W tym wypadku można stwierdzić, że osoby takie jak Bob Lazar, John Lear
i inni, byli bardzo zręcznie manipulowani, byli nieświadomi, że zostali użyci do siania
dezinformacji! Specjalnie dla nich zainscenizowano małe przedstawienie, zachęcono do „sypania”,
ażeby podnieść wiarygodność – potem ich trochę postraszono i tylko straszono – bo przecież nie po
to ich tak starannie „spreparowano”, aby zaraz potem ich „usunąć”, o nie, teraz, święcie przekonani
o prawdziwości tego co widzieli – mówią o tym i piszą nieświadomie wprowadzając w błąd opinię
publiczną – a inicjator całej sprawy spokojnie kontynuuje swoją działalność!
W końcu będziemy zbliżać się do końca. Zostały tylko dwa możliwe wytłumaczenia, które
chciałbym tutaj przytoczyć. Zwolennicy pierwszego z nich uważają, że NOLe są pojazdami
cywilizacji, ale cywilizacji jak najbardziej ziemskiej – przykładem może być tutaj słynna Atlantyda.
Przypuszczają oni mianowicie, że część z ludności Atlantydy udało się w jakiś sposób uniknąć
zagłady, a że dysponowali zaawansowaną technologią – więc udało im się ewakuować. Schronienie
znaleźli bądź to poza Ziemią, bądź w głębinach oceanów. Wiele dowodów i obserwacji zdaje
wskazywać na to drugie. Notuje się wiele obserwacji niezidentyfikowanych obiektów podwodnych
– o niesamowitych wręcz osiągach – są to zazwyczaj obserwacje radarowe – inne są raczej
niemożliwe.
Istnieją również raporty na temat niezidentyfikowanych obiektów zanurzających się lub
wynurzających się z morza. Niemniej jednak zarówno mogą być to pojazdy Atlantów, jak i
cywilizacji pozaziemskich. Wydaje się jednak, że o ile teoria Atlantydy może mieć silne
uzasadnienie w teoriach paleoastronautycznych – to jako wytłumaczenie dzisiejszego zjawiska UFO
– raczej słabo zdaje egzamin. Niemniej jednak teoria cywilizacji pozaziemskich ma pewien słaby
punkt, którego nie ma teoria Atlantydy i pewnie dlatego ta druga ma nadal wielu zwolenników. Ale
o tym za chwilę.
Chciałbym się natomiast chwilkę zatrzymać przy Atlantydzie. Zaginiony kontynent lub wyspa –
kolebka cywilizacji o zaawansowanej technice – niektórzy twierdzą, że porównywalną z naszą lub
jeszcze doskonalszą. Wspominana była między innymi przez Platona. Według przekazów i
nielicznych dowodów cywilizacja Atlantów uległa zagładzie na skutek nieokreślonego kataklizmu
około 10-12 tys. lat p.n.e. Istnieją również przekazy zazwyczaj pochodzące z wierzeń i mitów,
mówiące o istnieniu innych zaginionych lądów – chociażby kontynent Mu czy też Lanka. Tylko jest
jedno „ale”. Jeśli przyjrzymy się się mapie świata – to stwierdzimy, że raczej trudno byłoby znaleźć
tutaj miejsce na jeszcze trzy dodatkowe kontynenty – nawet niewielkie – nie chodzi mi tutaj o to, że
nie zmieściły by się, oczywiście nie, chodzi o to, że niewiele jest miejsc, gdzie można się
spodziewać istnienia kiedyś jakiegoś lądu.
Wydaje się więc sensowniejsze, że zarówno przekazy o Atlantydzie, Mu, Lanka, jak i innych
mniej znanych „zaginionych lądach” są tak na prawdę odległym echem jakiegoś zdarzenia, które
miało miejsce dawniej, niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Być może rzeczywiście istniała
potężna cywilizacja, która z niejasnych dzisiaj powodów uległa samozagładzie – może na skutek
naturalnej katastrofy o globalnym zasięgu, a może na skutek własnej bezmyślności – np. wojny
nuklearnej?
Wiem, że wydaje się to wszystko wyssane z palca, ale wbrew pozorom istnieje wiele dowodów,
nawet materialnych, popierających taką tezę. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to polecam
opracowanie Krzysztofa Piechoty „UFO w dziejach ludzkości – próba retrospekcji”, w którym autor
dowodzi istnienia kiedyś w odległej przeszłości „Cywilizacji Ludzkiej Wspólnoty”. Tekst jest
naprawdę interesujący i wart uważnego przestudiowania. Wróćmy jednak do głównego tematu.
Teraz kolej chyba na najbardziej popularną i wielu z nas na pewno najbliższą teorię, mówiącą, że
UFO, to pojazdy Obcych Cywilizacji. Na podstawie mnogości istniejących dowodów, może się ona
wydawać jedyną możliwą do zaakceptowania. Jej zwolennicy uważają, że pojawiające się na
naszym niebie, a często ingerujące w życie ludzi Niezidentyfikowane Obiekty Latające oraz ich
załoganci – są przedstawicielami Obcej Cywilizacji. Tu właśnie zaznacza się przewaga tej teorii nad
pozostałymi. O ile na upartego można w naturalny sposób wytłumaczyć obserwacje obiektów
znajdujących się w dużej odległości od obserwatora, a zatem zachodzi możliwość pomyłki, o tyle
nie może o niej być mowy w przypadku bliskich spotkań trzeciego stopnia. Podobnie teoria
mówiąca, że UFO to pioruny kuliste – może być od biedy zaakceptowana – ale jak wyjaśnić
obecność żywych istot?
Tak więc stwierdzenie, że UFO to pojazdy pilotowane przez przedstawicieli Obcej (Obcych)
Cywilizacji, choć niewiarygodna – jednak wydaje się najpełniejsza i dająca odpowiedź na najwięcej
pytań. Ale czy do końca? I tutaj wtrąca się fizyka! Niestety, ale podróże międzygwiezdne są
praktycznie niemożliwe, piszę praktycznie, ponieważ trudności stojące na drodze do innych
układów planetarnych wydają się być nie do pokonania, nie tylko dla naszej cywilizacji, ale również
dla cywilizacji bardziej od naszej rozwiniętych. Odległości między nami, a najbliższymi gwiazdami
są wręcz niewyobrażalne. Łatwo powiedzieć, że UFO przybywają z odległego układu planetarnego
– trudniej natomiast sprawę wykonać! Przyjrzyjmy się więc, jak sprawa ta wygląda.
Przypuśćmy, że mamy do czynienia z odległością rzędu kilkunastu lat świetlnych – podróż z
szybkością nawet 99% prędkości światła zajmie kilkanaście lat! Nie muszę chyba przypominać, że z
punktu widzenia dzisiejszej fizyki – prędkość światła jest prędkością graniczną i niemożliwą do
przekroczenia. Tak więc musimy się zdecydować: albo mała prędkość – możliwa do uzyskania
rozsądnym kosztem i żegluga przez wszechświat trwająca tysiące lat i związane z tym problemy z
załogą – nikt nie jest wieczny. Możemy tu mówić o możliwości hibernacji – możliwe, że w
przyszłości technika umożliwi przechowywanie zamrożonych kosmonautów oraz „obudzenie” ich u
celu.
Druga możliwość, to pojazdy pokoleniowe – na pokładzie żyje pewna grupa istot, prowadząc w
miarę normalne życie. Mijają tysiące lat i do celu przybywają potomkowie istot, które wyruszyły.
W tym wypadku dochodzą również problemy energetyczne i co za tym idzie materiałowe. Zapasy
muszą zostać zabrane z planety macierzystej, albo uzupełniane po drodze, co jest związane z
wyhamowywaniem i ponownym rozpędzaniem.
Drugie wyjście, to próba osiągnięcia prędkości podświetlnych. Należy więc zbudować
odpowiedni napęd. Jest to najważniejszy problem, ponieważ od sprawności silnika zależy ilość
zabieranego na pokład paliwa. Najwydajniejszym możliwym paliwem jest mieszanina materii i
antymaterii. Pomijając wszelkie problemy natury technicznej przypuśćmy, że udało się zbudować
taki silnik o prawie 100% sprawności. Przypuśćmy więc, że rozpatrywana cywilizacja chce
osiągnąć prędkość około 99% prędkości światła ile zatem musi zabrać paliwa? Można obliczyć, że
około 15 razy więcej niż wynosi masa statku – no to nie byłoby tak źle – ale dochodzi jeszcze jeden
problem – po osiągnięciu celu należy wyhamować cały statek – razem z paliwem – tak więc 15×15
co daje około 225 razy masa statku.
Jeśli przypuścimy, że podróżnicy chcieliby powrócić do domu – muszą zabrać paliwo na drogę
powrotną – jego ilość drastycznie wzrasta – 50.625×masa statku! Przy tysiąctonowym statku – a jest
to minimum – należy zabrać około 50 mln ton paliwa! Niewyobrażalna wprost ilość! A planując
podróż międzygwiezdną – należy prawdopodobnie zbudować statek o znacznie większej masie –
wtedy ilość paliwa jest wręcz niewyobrażalna!
No więc czym są UFO? Co by nie powiedzieć, ONI jednak tutaj są! Musieli więc jakoś przybyć.
Przypuśćmy więc, że jakaś cywilizacja planuje ekspedycję badawczą, buduje odpowiedni statek,
zabiera odpowiednią ilość paliwa – tylko na podróż w jedną stronę. Ciężar statku zostaje
ograniczony do minimum – również liczba zabieranych istot musi zostać ograniczona. Po krótszym
lub dłuższym czasie docierają na miejsce – przybywają do układu Słonecznego – możliwe, że
również do innych tego nie jesteśmy w stanie sprawdzić – czas ich przybycia musimy oszacować na
co najmniej kilkanaście tysięcy lat temu – a może jeszcze wcześniej! – co jak się okaże, nie jest
wcale bezpodstawne.
Ekipa osiągnęła cel, wykonała określone badania – być może wysłała sygnały do rodzimej
gwiazdy – informujące o sukcesie misji. Prawdopodobnie przybyłe istoty dokonały badań na
Zgłoś jeśli naruszono regulamin