Parks. Anton. kosmologia.pdf

(618 KB) Pobierz
415765835 UNPDF
Notka od tłumacza:
Witam Nareszcie udało mi się uporać z tłumaczeniem tego wywiadu Z góry przepraszam za
toporne miejscami tłumaczenie - miałem do dyspozycji tekst, który translatorem został
przemielony z francuskiego na angielski. Mam nadzieję, że ten temat chociaż trochę rozjaśni
kim jesteśmy i co tutaj w ogóle robimy. Ze szczególną dedykacją dla wszystkich wrzucających
inne rasy do worka z napisem "złe jaszczury".
"
Anton Parks, francuski samouk, napisał książkę pt. Dark Secret of the Stars (w wolnym
tłumaczeniu – Mroczny sekret gwiazd), pierwszą część zaskakującej trylogii, którą trudno
zaszufladkować.
Epicka, mitologiczna saga łącząca science fiction i fantasy, czy może historyczna książka
ujawniająca nam wiele tajemnic, które miały miejsce na Ziemi przed pojawieniem się ludzkości?
Co poprzedzało i poprowadziło do nastania cywilizacji ludzkiej? O czym mówią w zasadzie prawie
całkiem niezrozumiałe i czasem sprzeczne historie w Biblii oraz innych tekstach, jak Biblia
Słowiańska, Zwoje znad Morza Martwego czy Ewangelie z Nag Hammadi? Autorzy tacy jak René
Boulay (Latające węże i smoki, wydane przez The Book Tree) czy Zecharia Sitchin (Dwunasta
Planeta, wydane przez Louise Courteau Editrice) zdołali rozszyfrować niewielką część
niezliczonych tekstów klinowych znalezionych w starożytnych ruinach akadyjskich, sumeryjskich i
asyryjskich; zaczęli korzystać z powszechnie dostępnych kluczy, często niewiarygodnych, aby
zrozumieć i wyobrazić sobie tą odległą przeszłość. Wydaje się jasne, iż “bogowie”, którzy położyli
fundamenty pod ziemską cywilizację, w większości byli istotami gadoidalnymi. Boulay omawia w
swojej książce wszystkie teksty, kroniki historyczne i “mity” mówiące, iż pierwszymi istotami,
które położyły fundamenty pod inteligentne życie i cywilizację, były smokami. Nie rodzaj
dinozaurów czy innych jaszczurów, lecz humanoidalne stworzenia pokryte łuskami, posiadające
parę rąk, nóg i czasem skrzydeł. Ich opisy znajdujemy w kronikach chińskich, sumeryjskich,
indyjskich (Mahabharata) i egipskich, a także na płaskorzeźbach w Ameryce Środkowej i
Południowej. Często te istoty opisywane są jako zbawienne (szczególnie w Chinach). W
415765835.002.png 415765835.003.png
starożytnym Sumerze są „bogowie” i dobroczynni kolonizatorzy postrzegani jako obrońcy
ludzkości (jak Enki) lub jako okrutni despoci (jak Enlil).
Znaczenie smoków i innych gadów wzrosło w średniowieczu, w którym to historie o rycerzach
stawiających czoła smokom w jaskiniach (szczególnie w Anglii) i wieśniakach korzystających ze
szczodrości i ochrony tych stworzeń (południe Francji) uważano za prawdziwe. Wielu archeologów
i specjalistów od sumeryjskich tekstów jest zakłopotanych dużą liczbą spójnych przekazów
mówiących, iż bogowie przybyli z głębi kosmosu na ognistych rydwanach, aby zasiedlić Ziemię.
Chcą postrzegać je jako metafory i przypowieści symbolizujące wieczne zmagania pomiędzy
destruktywnymi i konstruktywnymi impulsami ludzkości wobec natury.
Inni, jak Boulay i Sitchin, zdecydowali się nie interpretować tych tekstów, uznając je za relacje
dotyczące rzeczywistych wydarzeń. Zrozumienie oblicza ludzkości tamtej ery rzuca nowe światło
na stan ówczesnego rozwoju technologicznego.
Anton Parks kontynuował pracę Sitchina i Boulaya, posuwając ją znacznie do przodu. Pokazuje
nam na przykładach, że gadzie pochodzenie jest wszechobecne dzisiaj w wielu animistycznych
grupach etnicznych, szczególnie w Afryce (Mali) – poprzez wyraźne odniesienia do obecności tych
gadzich istot. Nie chcąc ujawniać zawartości trylogii w wywiadzie, autor, bardzo bliski gnostyckim
koncepcjom, wyjaśnia jak i dlaczego systemy autorytetów i wierzeń oraz hierarchia patriarchalna
trzymają w ryzach naszą cywilizację. Zabójczy konflikt, z którego zawsze zdawaliśmy sobie sprawę
i który zdaje się nasilać oraz nastanie Nowego Porządku Świata (zapowiedziane przez Georga H.
W. Busha 11 sierpnia 1991, 10 lat przed 11 września), mogą być konsekwencjami decyzji podjętych
kilka tysięcy lat temu.
Według Parksa, gadzi „bogowie” ze starożytnego Sumeru nie są naszymi twórcami (jak mówi
Sitchin), lecz naszymi ponownymi kreatorami. Przywłaszczyli sobie część puli genów, „wzięli
zakładników” i odwrócili uwagę od własnych ambicji w dążeniu do władzy.
Jak gromadził te wartościowe informacje tak konsekwentnie? Skąd wzięła się ta wizja?
Język i sumeryjskie kroniki tej antycznej cywilizacji pojawiły się dosłownie znikąd, tak jakby nagle
nastąpił niewytłumaczalny technologiczny przełom. Temat ten zasługuje na osobną książkę.
Anton podchodzi ostrożnie do pewnych aspektów swojej książki, ale to również żadna tajemnica –
odkąd ukończył 14 lat, doznawał wizji światów, galaktyk, cywilizacji i dziwnych istot. Po
wątpliwościach dotyczących swojego zdrowia psychicznego, zadał sobie pytanie, czy nie były to
wizje nieprawdopodobnej przyszłości. Wiele lat później, zdobywając wiedzę o sumeryjskiej
cywilizacji, Anton dostrzegł, że jego wizje korelują z faktami historycznymi.
Niewiarygodne? Być może. Dla tych, dla których ścisła i szczegółowa relacja Antona Parksa jest
niewiarygodna, Dark Secrets of the Stars pozostaje epicką sagą, która zadowoli miłośników
tajemnic.
WYWIAD Z ANTONEM PARKSEM
Karmaone: Opowiedz nam o swojej podróży. Twoja pierwsza książka, The Dark Secret of The
Stars, mówi nam wiele nie tylko o sumeryjskiej cywilizacji, lecz także o gadach i innych
międzywymiarowych istotach. Piszesz bardzo ściśle i szczegółowo.
Anton Parks: Odkąd pamiętam, byłem raczej cichym dzieckiem, oprócz tego, że zawsze byłem
przemądrzały, co czasem powodowało problemy w relacjach ze światem, szczególnie w
dzieciństwie. Wychowałem się w chrześcijańskim środowisku. Jak wielu, przyjmowałem komunię i
415765835.004.png
akceptowałem katechizm. Wszystko zaczęło się w 1981, gdy miałem 14 lat. W maju tamtego roku,
z zupełnie nieznanych mi przyczyn, otrzymałem pierwszy przebłysk. Jak to wyjaśnić w prostych
słowach…?
Powiedziałbym, że to pojawiało się nagle, o dowolnej porze dnia. Nigdy nie miałem kontroli nad
tym zjawiskiem. Z tego powodu nie sądzę, że był to channeling, ponieważ, o ile się nie mylę, kanał
sam decyduje o otrzymywaniu informacji i nawiązuje kontakt tylko w stanie relaksacji. Zdaję sobie
sprawę, że ślepe poleganie na channelingu nie jest zbyt sensowne. Mam z tym problem, ponieważ
jest tylu wspaniałych ludzi postrzeganych jako szarlatani w tym środowisku.
Jest wielu szczerych ludzi, którzy czasem błędnie interpretują otrzymywane informacje. Na samym
początku, pierwszy przebłysk pojawił się niepewnie i z czasem „wizje” wzmocniły się bez mojego
przyzwolenia. Po 5 lub 6 miesiącach, częstotliwość ich pojawiania zwiększyła się, do jednego do
trzech zdarzeń dziennie. Jest jedna rzecz, którą muszę wyjaśnić.
Światło wydawało się być katalizatorem całego procesu. Kiedykolwiek zjawisko się manifestowało,
zawsze było powiązane ze światłem w otoczeniu, w którym się znajdowałem. To oznacza, że kiedy
wizja się pojawiała, miała takie same spektrum jak światło w miejscu mojego pobytu. Było to
subtelne połączenie, którego do dzisiaj nie potrafię w pełni wyjaśnić. Te przebłyski wyglądały jak
strugi światła pochodzące „z góry” i wkraczające we mnie na czubku mojej głowy, tam gdzie
umiejscowiona jest siódma czakra. Każde takie zdarzenie odłączało mnie od rzeczywistości i słało
wysokiej jakości dźwięk i wizję. Otoczenie wydawało się być „kompletne”, często z tymi samymi
postaciami, bez względu na to, gdzie w danym momencie się znajdowałem. Tak jak powiedziałem,
to mogło pojawić się kiedykolwiek, niezależnie od gęstości światła. Zjawisko często występowało
kiedy byłem w towarzystwie przyjaciół lub znajomych. Czas zatrzymywał się wokół mnie, a ja
obserwowałem sceny trwające 2, 5 lub 10 minut! Wydedukowałem, że dla nich musiało to
wyglądać co najwyżej na kilkusekundową nieobecność.
Karmaone : Jak reagowałeś wtedy na to wszystko?
Anton Parks : Pierwszy rok był bardzo trudny. Czułem się jak wariat. Obrazy, które otrzymywałem,
wyglądały jak czyste science fiction. Czy ja sam sobie to wszystko wysyłałem? Skąd mogłaby
pochodzić taka wiedza? Czytałem bardzo niewiele, a już z pewnością żadnego science fiction.
Postacie mówiły nieznanym językiem (o którym wiem teraz), ale nie miał on nic wspólnego z
francuskim. Dopiero w późnych latach dziewięćdziesiątych, po wielu niezwykłych zdarzeniach,
zdałem sobie sprawę, że był to sumeryjski, lub raczej język z którego pochodzi sumeryjski…
Minęło kilka miesięcy, zanim zdecydowałem się porozmawiać z moją matką. No wiesz,
czternastolatek otrzymujący tego rodzaju obrazy może sprawiać wrażenie osoby z głębokimi
zaburzeniami osobowości. Na szczęście – to prawdopodobnie nie przypadek – miałem bardzo
dobrego słuchacza i ogromne wsparcie ze strony matki. To nigdy nie zdarza się przypadkiem w
rodzinie. Pewnie nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale taka jest rzeczywistość.
Wierzę w reinkarnację. Przed narodzinami, zależnie od tego, czego jeszcze chcemy doświadczyć,
wypełniamy „formularz” i wybieramy zarys swojego przeznaczenia. Nikt nie robi tego za nas, nie
szukajcie ukrytych władców! Nasi przewodnicy mogą czasem naprowadzić nas na inną ścieżkę, ale
każdy z nas, bez wyjątku, wciąż ma wybór. Kiedy jesteśmy „tam”, pomiędzy dwoma żywotami,
nasi przewodnicy dają nam rady i nie wahają się powiedzieć nam, jeżeli nasze decyzje były zbyt
„zachłanne”. Problem w tym, że jesteśmy bardzo uparci i pełni witalności przed „upadkiem”.
Często mówi się: będę w taki czy inny sposób ważny, poznam jakąś szczególną osobę (często już
znaną). Wszystko jest możliwe i ujmując to w pojęciach absolutnych – czas pomiędzy dwoma
żywotami jest czasem połączenia z naszą totalną jaźnią. Zasłona jest częściowo uchylona, życie i
śmierć są jednym i nie wytwarzają żadnego strachu. Idylliczne, nieprawdaż? W każdym bądź razie,
nasze pochodzenie jest często zapominane przed „upadkiem”. Osobiście, czuję obecność kogoś lub
czegoś – właśnie to dało mi stabilizację.
Ci, którzy byli wystarczająco cierpliwi, aby przeczytać moją pierwszą książkę, pewnie zauważyli
bezwzględność pewnych fragmentów tekstu. Życie, które opisuję, jest całkiem bezlitosne. Nie
wiem, czy jestem bezpośrednio związany z tą historią i czy kiedyś byłem postacią zwaną Sa’am, ale
kiedykolwiek dochodził do mnie przebłysk, byłem w jego ciele! Muszę o tym opowiedzieć. To jest
części historii, w której Sa’am był właścicielem kryształu. Czy miałem bezpośredni kontakt z
zawartością kryształu? Relacja Sa’ama mającego wiele wspólnego z tym kryształem (Gírkù) i
większością jego filarów – co to oznacza? Zadawałem wtedy wiele pytań i prawie zwariowałem.
Moje ego pewnie chętnie powiedziałoby „TAK! Byłem tą istotą.”. Z mojej strony wygląda to
bardziej przeciętnie – po prostu nawiązałem kontakt z istotami, które miały kryształ, chociaż te
dwie możliwości nie wykluczają się.
Krótko mówiąc, nieistotne czy byłem tą istotą z płetwiastymi rękoma, która miała na imię Sa’am,
czy nie. Wszystko to odmieniło moje życie wystarczająco, żeby stwierdzić, że nie był to przypadek.
W 2001 czy 2002, kiedy wreszcie podjąłem się opisania tej historii, moje socjalne i emocjonalne
życia dosłownie rozpadły się! Odkryłem, że jestem „na krawędzi”, o krok od porzucenia swojej
drogi. Mam wielkie szczęście, ponieważ jestem wspierany przez niektórych członków mojej
rodziny, wiernych i niezwykłych przyjaciół, a teraz także przez swojego wydawcę, który wierzy w
ten projekt. No wiesz, kiedy obieramy taką drogę, jesteśmy strasznie samotni. Myślę, że jest to
konieczność. Mam najwyraźniej wiadomość do przekazania.
Robię to wszystko dla swoich czytelników i oczywiście dla siebie samego, ponieważ w ten sposób
zrzucam z siebie wielki ciężar. Prawdopodobnie wybrałem otrzymywanie tych informacji i
przekazywanie ich dalej tym, którzy chcą usłyszeć. Bez intencji wpływania na kogokolwiek, jestem
przekonany całym sobą, że ta historia jest prawdziwa. Mam sumienie i wiem ile kosztuje oszukanie
swojego bliźniego, bowiem „u góry” nie ma większej zbrodni! Historia ta zawiera się w trzech
tomach i jest ścisłym opisem mojej dziesięcioletniej pracy.
Karmaone : Dlaczego nie otrzymujesz już przekazów? Co się stało?
Anton Parks : Po prostu pochłaniały zbyt wiele mojej przestrzeni życiowej. Żyłem prawie 18 lat z
niezwykłą kobietą. To było całkiem „kartezjańskie”, musiałem lawirować pomiędzy przekazami i
codziennym życiem. Kilkanaście lat po pierwszych wydarzeniach poczułem, że nie będę mógł
„normalnie” żyć, jeżeli pozwolę tym przebłyskom dalej niszczyć swoje życie. Zacząłem wtedy
wreszcie cieszyć się życiem. Tak jak mówiłem, nie doświadczam już tego zjawiska. Wcześniej
byłem więźniem. Przemęczenie zmusiło mnie do zaprzestania otrzymywania, więc zrobiłem
wszystko, żeby zatrzymać ten proces. Ale mechanizm był tak mocno zakorzeniony, że to nie
zniknęło w ciągu jednej nocy. Przez tygodnie i miesiące zjawisko słabło, obrazy stawały się coraz
mniej wyraźne, a dźwięk był łatwiejszy do zniwelowania. Porównałbym ten proces do słabnących
zakłóceń radiowych. Po czterech lub pięciu miesiącach zjawisko kompletnie zniknęło; to był
początek roku 1991, trwała wtedy I wojna w Zatoce Perskiej! Potem próbowałem wieść zwyczajne
życie, po cichu porządkując sobie wszystkie informacje i nie wiedząc zbytnio, co z nimi zrobić.
Krok po kroku odkrywałem książki traktujące o podobnych kwestiach. To doprowadziło mnie
wprost do sumeryjskich tablic. Prawdziwym szokiem dla mnie i dla moich znajomych było
odkrycie tych dokumentów i fakt, że przekazują bardzo podobne treści do tych otrzymywanych
przeze mnie. Interesują mnie Sumerowie i to właśnie doprowadziło mnie do odkrycia językowego
kodu „bogów”. Bez „przebłysków”, nigdy nie odkryłbym i nie zdekodował tego tak szybko..
Karmaone : Czy byłeś w stanie zweryfikować wiarygodność Twoich informacji konfrontując je z
pracą badaczy, którzy pracowali nad wieloma sumeryjskimi tekstami? Jakie były najbardziej
zaskakujące zbieżności pomiędzy Twoimi poglądami i analizą tekstów autorów takich jak Sitchin?
Czy spotkałeś się z pisarzem bardziej wiarygodnym od innych?
Anton Parks : Tak i nie. Oczywiście kiedy już odkryłem korelacje pomiędzy moimi przekazami i
sumeryjskimi tablicami, starałem się zdobyć jak najwięcej dokumentacji. Zapoznałem się z
tłumaczeniami Samuela Kramera, Jeana Bottéro, Marie-Joseph Seux, Thorkilda Jacobsena oraz
René i André Labat Caquot.
Natychmiast zauważyłem, że często różniły się od siebie. Jednakże, główna zbieżność pozostaje
taka sama; moja rodzina i ja dostrzegliśmy zaskakujące podobieństwo pomiędzy moimi wizjami i
historią pojawiającą się na glinianych tablicach, z których niektóre miały więcej niż 5 czy 6 tysięcy
lat!
Z drugiej strony, zrobiłem wszystko, żeby nie zagłębiać się zbytnio w tłumaczenia, ponieważ nie
chciałem naruszać historii, którą otrzymałem – wiele nowych elementów nie przystawało do niej.
Patrząc na to wszystko przez pryzmat podobieństw, istnieje wiele wspólnych elementów, takich jak
klonowanie, które jest szczegółowo opisane w starożytnych tekstach i które zauważyli współcześni
pisarze, tacy jak Zacharia Sitchin, R. Boulay i David Icke.
Książka skupia się głównie na wszystkim co otacza głównego bohatera, zwanego Sa’am w
pierwszym tomie i występującego pod innymi imionami na Ziemi. Nie mogę obecnie mówić o tym
w obawie przed ujawnieniem pewnych istotnych szczegółów dotyczących drugiej pracy, która
jeszcze nie została opublikowana.
Karmaone : Wiele uwagi poświęcasz pracy nad językiem, nad dekompozycją sumeryjskich słów,
żeby zbadać ich znaczenie i związki z niektórymi słowami języków współczesnych. Swoją pracę
opierasz na intuicji i dokumentacji, czy może pewne elementy tego języka są „zawarte” w Tobie?
Anton Parks : Tak jak mówiłem wcześniej, kiedy otrzymywałem te informacje, zauważyłem, że
język ten nie miał nic wspólnego z francuskim, nawet jeżeli chwilowo rozumiałem go, tak jakby był
to mój rdzenny język. Kodyfikacja języka była bardzo intensywna z powodu obecności kasty wśród
Gina’abul (jaszczur[y] po sumeryjsku). Przez parę lat myślałem, że to hebrajski, ale kilka moich
„bohaterskich” rekonesansów tego języka nie doprowadziło do konsolidacji z jego sylabariuszem
(sylabariusz - rodzaj alfabetu, w którym pojedyncze znaki reprezentują całe sylaby, a nie
pojedynczne głoski).
Dopiero znacznie później, gdy lata dziewięćdziesiąte zmierzały ku końcowi, trop doprowadził mnie
do sumeryjskiego. Było już „po wszystkim”. Próbowałem nadać początek i koniec informacjom,
które otrzymałem podczas wszystkich tych lat. Kiedy zacząłem pisać swój pierwszy sumeryjski
sylabariusz, od razu zdekodowałem pewne biblijne pojęcia – i okazały się one poprawne. Aby
zdekodować dane słowo, trzeba znać kontekst, który doprowadził do powstania konkretnego
pojęcia.
Weźmy na przykład sumeryjskie słowo Gina’abul -
(jaszczur[y])
Rozbity na mniejsze części, daje GINA-AB-UL, tudzież „prawdziwy[prawdziwi]
przodek[przodkowie] splendor”. Kiedy ktoś zrozumie próżność, jaką opisuję w swoich książkach,
taka nazwa przestaje być zaskoczeniem!
Rozważmy inny prosty przykład: imię „Adam” nie jest, jak chcielibyśmy wierzyć, hebrajskie i
wywodzące się ze słów „Adam” (Glebe) oraz „adom” (czerwony). Wciąż jestem zaskoczony, że
żaden autor nie zauważył, iż pojęcie to istnieje w sumeryjskim jako Á-DAM i oznacza „bydło,
zwierzęta, stada” lub „zbiór, przygotowanie, instalację lub kolonizację”, tudzież formę słowa
„narzucać”! Jeżeli Á-DAM był używany do wyznaczania osób, oznaczał „bydło, zwierzęta,
zebrany, elitę władzy, instalacje”, lub „skolonizowanych, okaleczonych”. Idea niewolnika totalnie
415765835.005.png 415765835.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin