fakty_i_mity_2002_139_44.pdf

(2302 KB) Pobierz
str_01_44.qxd
WŁAŚNIE UMIERAJĄ TYSIĄCE POLAKÓW, BO...
ZABRAKŁO JEDNEGO LEKARSTWA!!!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 44 (139) 31 października –7 listopada 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 6
Requiem
Nam nie potrzeba kadzideł,
symfonii i requiemów,
nie czas dziś jeszcze na to,
siły dajcie światu żywemu.
Przyjdzie dzień, gdy jak iskra
wieczna radość przez glob przebiegnie:
żywym na odpoczynek,
umarłym na Wielkie Requiem
K I Gałczyński
W centrum
cywilizacji śmierci
Dyrektor Domu
Dziecka „Słonecz-
na Przystań”, na-
leżącego do Cari-
tasu – Stanisław L. to zaufany kurii
archidiecezjalnej w Gnieźnie, przyja-
ciel wielu księży i czciciel biskupów.
Dał się poznać jako dobry gospodarz
i świetny organizator. Jednym słowem
– ideał. A do tego jak on kochał te
biedne sieroty! Po prostu żyć bez nich
nie mógł. Zwłaszcza bez małych dziew-
czynek, które gwałcił i zmuszał do sek-
su oralnego...
Urzędnicy Watykanu na dźwięk słowa Holandia do-
stają gęsiej skórki i spluwają co prędzej przez lewe ra-
mię. Dlaczego? Ponieważ ten najbardziej postępowy kraj
w Europie oskarża się o sprzyjanie narkomanii, propago-
wanie aborcji i eutanazji. Cywilizacja śmierci ma jakoby
w Holandii wypierać cywilizację miłości, rodem z katolic-
kiej kruchty. Tyle hałasu o jedno słowo: tolerancja.
Fragment pomnika gejów – ofiar hitleryzmu
Str. 12
Str. 6
DOM
96287090.021.png 96287090.022.png 96287090.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 44 (139) 31 X – 7 XI 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Być albo nie? Być!
J ako kleryk włóczy-
POLSKA Sensacją zakończyło się głosowanie w świętym mie-
ście Krakowie – przepadli ludzie Kościoła, a do drugiej tury prze-
szli kandydaci Unii Wolności i SLD-UP. Wybory samorządowe
cechowała jedna z najniższych frekwencji w historii III RP – oko-
ło 40 proc. Dopisali natomiast biskupi – pośpiesznie wrócili
z wizyty na Węgrzech, bo – jak zauważyli – „liczy się każdy głos”.
Święta RACJA, święta RACJA!
Marek Borowski pozostanie marszałkiem Sejmu. Wniosek LPR
o jego odwołanie Sejm odrzucił głosami SLD-UP, PSL i PO.
Wkrótce okaże się, co utargowały kluby PSL i PO.
Związek Zawodowy Lekarzy zwrócił się do Trybunału Konsty-
tucyjnego z prośbą o zbadanie, czy specjalny fundusz medycz-
ny dla prominentów i ich rodzin (5–12 mln zł rocznie) jest zgod-
ny z ustawą zasadniczą, która zapewnia równy dostęp obywa-
teli do świadczeń państwowych.
Rząd sam się wyleczy?
POZNAŃ Następca Paetza, watykańczyk abp Gądecki, uświa-
domił podległym sobie Polakom, że sama fachowość nie wystar-
czy kandydatom na radnych i że należy głosować na „kierują-
cych się katolicką nauką społeczną”, bo „z duchowości, a nie
tylko fachowości płynie podejście do wszystkich konkretnych
problemów”. Komentarz biskupa pojawił się w serwisie Kato-
lickiej Agencji Informacyjnej w dniu głosowania, z pogwałce-
niem ciszy wyborczej.
Wszak nie o bezduszne prawo i fachowość tu chodzi...
BIELSKO-BIAŁA Luteranie domagają się od władz RP pod-
pisania z nimi konkordatu! Wielokrotnie dopominali się o to
u władz i jak dotąd byli lekceważeni. Wybrany w demokratycz-
nych wyborach synod ewangelików augsburskich chce, aby ich
Kościół był traktowany na równi z katolickim. Jest to kolejna
tego typu inicjatywa po wystosowanym wiosną tego roku pod
adresem rządu monicie środowisk humanistycznych, domagają-
cych się podpisania konkordatu z niewierzącymi.
Ewangelicy zapomnieli, że miejsce w szeregu pokazał im „Do-
minus Iesus”. A ateiści niech się cieszą, że żyją...
ROSJA Śmiercią przynajmniej 118 zakładników zakończyła się
akcja oddziałów specjalnych w teatrze Dubrowka. Wszystkie ofia-
ry (z wyjątkiem jednej) zginęły od gazów paraliżujących rozpy-
lonych przez jednostkę antyterrorystyczną Alfa. Za zaginione
uważa się 54 osoby. Prawdopodobnie – biorąc pod uwagę tra-
dycje Rosjan w dezinformowaniu – ludzie ci także nie żyją.
W matuszce Rosiji mnogo liudiej.
DANIA Mimo protestów i szantażu Rosji rząd w Kopenhadze
nie odwołał Światowego Kongresu Czeczeńskiego. Duńczycy ar-
gumentują, że inicjatywa spotkania wywodzi się z kręgów pry-
watnych i odwołanie kongresu byłoby naruszeniem konstytucji.
Rosjanie nie zrozumieli. U nich konstytucja jest dla ludzi... rzą-
dzących.
USA Zatrzymano w końcu „snajpera” – zabójcę 10 osób w oko-
licach Waszyngtonu. Okazało się nim dwóch wynaturzonych sza-
leńców – Muhammad i Malvo, przy czym ten drugi jest nielet-
ni. Grozi im kara śmierci.
22 dni męczyli się Amerykanie, szukając drani bez Rutkow-
skiego.
EUROPA Huragan szalejący od Wielkiej Brytanii po Polskę
i Czechy przyniósł ogromne straty i pozbawił życia prawie 30
osób. W Polsce natura poczekała na zakończenie wyborów.
My to mamy chody!
BELGIA Państwa UE porozumiały się w Brukseli co do finan-
sowych warunków przyjęcia 10 nowych krajów. Na wniosek
Holandii zaostrzono jednak nadzór nad kandydatami – do 3 lat
przedłużono klauzulę ochronną umożliwiającą wykluczenie tych,
którzy podpadną w trakcie realizacji wspólnych działań Unii.
Nie ufają nam! Obrońcom przedmurza chrześcijaństwa!
FRANCJA Projekt nowej rezolucji Parlamentu Europejskiego
w Strasburgu zawiera niecodzienne ostrzeżenie pod adresem
polskich posłów, zarzucające im zachowania „sprzeczne z zasa-
dami kultury parlamentarnej”. Chodzi o wygwizdanie w Sejmie
komisarza UE do spraw rolnictwa, Fischlera, oraz ostatnie wy-
bryki LPR i Samoobrony.
Wot, chamy jedne – na polskim folklorze nie poznali się!
AUSTRIA Związany z Opus Dei biskup Kurt Krenn z St. Po-
elten powiedział, że do Unii Europejskiej nie powinno się
przyjąć Turcji, bo „Europa musi pozostać chrześcijańska”. O is-
lamie powiedział, że w odróżnieniu od katolicyzmu nie jest on
„prawdziwą religią”.
Nie damy się po raz drugi zaciągnąć do obrony Wiednia.
SŁOWACJA Jadącym na obrady episkopatu trzem biskupom
Pan nie pobłogosławił. Mieli wypadek, odnieśli rany, a najpo-
ważniejsze – sam metropolita Bratysławy, abp Jan Sokol.
A u nas mądrzy biskupi, ze względów bezpieczeństwa jeżdżą
limuzynami, każdy osobno.
IZRAEL Lewicowa Partia Pracy zagroziła wyjściem z koalicji
rządu Szarona, jeśli ten nie skieruje na cele społeczne pienię-
dzy finansujących osiedla na ziemiach okupowanych. Budowa
osiedli jest sprzeczna z rezolucjami ONZ. Od dawna narasta
rozdźwięk pomiędzy koalicjantami. Lewica sceptycznie ocenia
represyjną wobec Palestyńczyków politykę premiera. Możliwe
są nawet przedterminowe wybory.
Może się wnet okazać, że Arafat nie jest terrorystą...
BRAZYLIA Wybory prezydenckie wygrał polityk lewicowy
i działacz robotniczy Luiz Inacio Lula da Silva. Lula zwany nie-
gdyś „brazylijskim Wałęsą” zdobył aż 61 proc. głosów i zapo-
wiedział, że będzie „prezydentem wszystkich Brazylijczyków”.
Jego zwycięstwo jest ogromną sensacją i wywołało niepokój Wa-
szyngtonu oraz elit finansowych...
...Ponieważ w odróżnieniu od Wałęsy, Lula może naprawdę dać
po 10 tys. na głowę.
łem się po różnych
parafiach i kościołach. Z tego okresu pamiętam płomienne
kazanie wygłoszone, a dokładnie wykrzyczane, na cmenta-
rzu podczas mszy 1 listopada. Ksiądz zakonny przekonywał
w nim, że ludzie powinni nieustannie myśleć o śmierci,
wyobrażać sobie swoje konanie. Powinni to robić przy każ-
dej okazji – w pracy, podczas odpoczynku, kiedy się kłócą
i kochają, płodzą czy rodzą dzieci, piją wódkę. Ma to nam
– według kaznodziei – zapewnić zbawienie. Przywoływanie
momentu śmierci powinno być hamulcem przed popełnia-
niem grzechów. Obrazowo rzecz ujmując, człowiek wzdry-
ga się na myśl, że kiedyś odpowie za swój zły uczynek,
i nie popełnia go. Mało tego, mając przed oczami kres
swojej egzystencji, grzesznik czuje się zdopingowany do
przestrzegania przykazań, by w chwili śmierci miał na kon-
cie korzystny bilans dobra i zła.
Koncepcja kaznodziei była na tyle ciekawa z punktu wi-
dzenia teologii duchowości i eschatologii, które wówczas stu-
diowałem, iż pozostała mi w pamięci przez kilkanaście lat.
Ciekawa była też konkluzja: – Wokół panoszy się tyle zła, lu-
dzie sponiewierali boskie prawo, dające im życie wieczne!
Tylko myślenie o własnej śmierci może ich jeszcze uratować
od piekielnych czeluści, od zatra-
cenia wiecznego, amen! Tak, lub
bardzo podobnie, zakończył ksiądz
to pamiętne kazanie.
Chrześcijanin ewangeliczny
szybko wypunktuje błędy w jego
wywodzie. Zbawienie, według Bi-
blii, otrzymują wierzący jedynie
z łaski Najwyższego, a nie jako za-
płatę za dobro uczynione za życia.
Biblijny Pan Bóg może dać to co
chce i komu chce, tak jak robot-
nikowi z przypowieści, który pra-
cował najkrócej, a zapłatę otrzy-
mał po równo z innymi robotni-
kami. Liczy się nawrócenie serca,
zaś same dobre uczynki są tylko
naturalną konsekwencją, wykwi-
tem miłości do Boga i człowieka.
Jednak w rozumowaniu kaznodziei
było coś intrygującego. Odwróć-
my nieco sytuację i zapytajmy
– co może się stać, jeśli zacznie-
my nieustannie myśleć o śmier-
ci? Jaki będzie to miało wpływ na
nasze codzienne życie?
Niewątpliwie śmierć jest jednym z najważniejszych mo-
mentów życia. Pośród naszych przodków było jej więcej, by-
ła wszechobecna i mogła dosięgnąć zarówno staruszków,
jak i małe dzieci. Szalały, dziesiątkowały całe narody zarazy
i choróbska, dziś już ujarzmione. Zapalenie płuc i gruźlica jesz-
cze przed wojną robiły wśród dzieci „naturalną selekcję”.
Dzisiaj też trup ściele się pokotem, tyle że na ekranach tele-
wizorów. Swoją drogą, musi to mieć jakiś wpływ na nasze
postrzeganie śmierci. Nie jestem psychologiem, ale uwa-
żam, iż wirtualne i filmowe nieboszczyki oddalają w naszej
świadomości wizję rzeczywistych zgonów. Tak naprawdę to
dopiero śmierć najbliższej osoby – rodzica, małżonka, dziec-
ka – sprowadza nas na ziemię i uświadamia, że i my zasili-
my kiedyś jej skład chemiczny.
Ksiądz zakonnik i jemu podobni od wieków próbują za-
szczepić wśród katolików cywilizację śmierci. W imię cze-
go? W imię ciułania dobrych uczynków, a tak naprawdę po
to, aby ciągły strach przed spotkaniem z Bogiem uczynił
owieczki jeszcze bardziej pokorne i podatne na kościelne ma-
nipulacje. Niestety, do niektórych wiernych filozofia podpo-
rządkowania swoich 80–90 lat momentowi wyzionięcia du-
cha przemawia jak najbardziej. Oby być wówczas w stanie
łaski uświęcającej! – modlą się latami. Od tej chwili – mó-
wią – zależy całe nasze życie wieczne! Od „dobrej śmierci”,
pytam się, czy może raczej od życia właśnie?
Zgodnie z tą katolicką filozofią, nieważne jest wykształ-
cenie, dzieci, praca, jej owoce – to co po nas zostanie. Że-
by to choć jeszcze dobre uczynki się liczyły! Nie. Najważniej-
sze są zakupione msze, pielgrzymki, posty, częstotliwość
odmawiania różańca i koronki do miłosierdzia, które prze-
cież gładzą grzechy świata. Takie źle pojęte czuwanie na
nadejście śmierci – potrafi sparaliżować całe życie czło-
wieka, otępia go i uwstecznia. Paradoksalnie – chcąc się
samemu zbawić za wszelką cenę – krzywdzimy siebie
i całe swoje otoczenie, a także obrażamy Boga, wypacza-
jąc jego naukę. Biblia zachęca człowieka do zupełnie in-
nych zachowań, do samodoskonalenia i czynienia sobie
ziemi poddaną. W księdze Koheleta czytamy, iż nie ma
większego szczęścia i nie ma innego sensu życia ludzkie-
go nad satysfakcję z pracy rąk swoich. Tak pojmują to
protestanci, dlatego kraje, w których oni dominują, prze-
rastają cywilizacyjnie katolickie zagłębia zabobonu. A hu-
mor i optymizm, tak niezbędne w osiąganiu małych, co-
dziennych celów? Spytajcie dziesięciu Polaków na ulicy
– jak im się powodzi. Wiadomo, narzekać będą wszyscy,
ale czy chociaż jedna osoba doda, że ma lepsze widoki na
przyszłość, mały cień nadziei na poprawę losu? Dla kato-
lików życie to ciągła udręka; nawet jak nie jest źle, to też
jest do kitu. A jak jest dobrze, to też jest źle, bo to grzech
żyć w samozadowoleniu czy dostatku. Finał, czyli przykle-
panie szpadlem i ewentualne męki piekielne nie mogą na-
strajać optymizmem. Z taką mentalnością możemy faktycz-
nie przyczynić się do duchowego odrodzenia wspólnej Eu-
ropy, czego bardzo pragną „nasi” biskupi.
Ja – jak przystało na heretyka – o śmierci nie myślę wca-
le. Zdążę się jeszcze zmartwić, kiedy po mnie przyjdzie. A je-
śli nie zdążę, to jeszcze lepiej. Staram się żyć z dnia na dzień
z czystym sumieniem i robić to, w co wierzę. Dobrze mi
z tym. Mam nadzieję, że i innym jest dobrze ze mną, oczywi-
ście nie wszystkim... Staram się skupiać wokół siebie ludzi
czynu, „z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe”. Na owo-
ce mojej pracy oczekuje wielu ludzi. Daje mi to satysfakcję.
Spełniam się tak dalece w tym najmarniejszym z żywotów,
na tym łez padole, iż przestałem nawet zastanawiać się, któ-
ra religia jest najbliżej prawdy o Bogu. Być może wiedzą
o nim najwięcej ci, którzy w Niego nie wierzą. Nie dbam
o to. Jeśli Bóg patrzy na nas z góry, musi się setnie bawić,
przysłuchując się „uczonym” dysputom teologów, najwięk-
szych darmozjadów świata. Jestem święcie przekonany, że
nieważne jest – jak człowiek wierzy, do jakiego należy ko-
ścioła i czy wierzy w ogóle. Życie mogło go bowiem tak do-
świadczyć i pokierować, iż miał prawo stracić wiarę, bo prze-
cież jest tylko człowiekiem. Ważne jest to, jak się żyje.
Nie zajmujmy i nie przejmujmy się tym, co od nas nieza-
leżne, czego i tak nigdy nie zgłębimy, o czym nie przekona-
my się, czego nie potwierdzimy. Pamiętając, że kiedyś mu-
simy umrzeć, troszczmy się o życie, nie o śmierć. Nasze być
albo nie być zależy od nas samych. Czy pozostanie coś po
nas w zaświatach, czy tylko na ziemi? Pożyjemy, zobaczymy.
Ważne, aby w ogóle coś pozostało. I wcale nie chodzi tu
o nagrobek na cmentarzu.
JONASZ
96287090.024.png 96287090.001.png 96287090.002.png 96287090.003.png 96287090.004.png 96287090.005.png
Nr 44 (139) 31 X – 7 XI 2002 r.
WYBORY
3
W minioną niedzielę
mogliśmy odczuć, że
być może coś od nas
samych zależy. Mimo
to ponad 60 procent
Polaków zrezygnowało
z udziału w demokracji
bezpośredniej (co jest
ważnym sygnałem
apatii społecznej).
46 830 radnych
oraz 2489 wójtów,
burmistrzów
i prezydentów miast
zostało wybranych
bez ich udziału.
RACJA występująca w minionych
wyborach samorządowych pod na-
zwą Antyklerykalna Polska ze-
brała łącznie ponad 3,5 proc.
głosów.
Dużo to czy mało? Naszym zda-
niem – bardzo dużo. Wręcz szoku-
jąco dużo! Trzeba wszak zważyć, że
od chwili rejestracji ugrupowania
– a więc jego zaistnienia na arenie
politycznej – minęło zaledwie dwa
i pół miesiąca. I już ów – jakże
poparcie to już prawdziwy ewene-
ment, zjawisko wcześniej nigdzie nie
notowane! Zwłaszcza że nie pamię-
tam, aby którakolwiek partia wcze-
śniej spotkała się z taką zmową mil-
czenia, wręcz wrogości ze strony me-
diów wszelkiej maści i autoramen-
tu. Ogólnopolskie gazety odmawia-
ły przyjmowania naszych reklam,
a przysługujący nam czas antenowy
ograniczał się do kilkudziesięciu se-
kund emisji spotu.
Rzeczypospolitej Polskiej. I co
z tego? – zapytacie. A to, że partie
te od dawien dawna już nie istnie-
ją. Wiele innych – wymienionych
przez ONET – to ugrupowania ka-
napowe, liczące po 300, 400 osób,
np. Ruch Odbudowy Polski czy
Ruch Ludzi Pracy.
Cóż to wszystko oznacza? To do-
kładnie, że według ostrożnych sza-
cunków około 80 proc. Polaków nie
miało nawet szansy zagłosować na
może liczyć w Polsce na blisko mi-
lionowe poparcie. Jeśli wszyscy
– którzy słyszeli o RACJI i An-
tyklerykalnej Polsce – mieliby
szansę zagłosować, to mogliby-
śmy szacować naszych wyborców
na dwa miliony obywateli!!! . Jak
wielkie jest to COŚ, niech świad-
czy fakt, że np. Samoobrona przez
kilka lat nie mogła przekroczyć pro-
gu czteroprocentowego (posiadając
wszak potężne zaplecze wiejskie
PONAD 300 TYSIĘCY POLAKÓW ODDAŁO GŁOS NA ANTYKLERYKALNĄ POLSKĘ!
Wszystko przed nami
numer „FiM” do druku
(wtorek rano) nic nie jest
jeszcze pewne ani wiadome nawet
w przybliżeniu. Kosztujący 24,5 mi-
liona złotych system informatyczny,
dzięki któremu liczenie głosów mia-
ło być bułką z masłem, zwyczajnie
się rozsypał. Głównym wykonawcą
nieszczęsnego oprogramowania by-
ła firma Prokom Software. Transak-
cje załatwiane podczas gry w tenisa
z prezydentem nie popłacają, natu-
ralnie z wyjątkiem tych, którzy je za-
wierają. Prawda, panie Krauze ?
Konsekwencją takiego stanu rze-
czy jest ręczne przeliczanie i sumo-
wanie wszystkich danych z całej Pol-
ski, które może potrwać Bóg jeden
wie jak długo. Nasze więc dane tu-
taj zawarte są jedynie szacunkowe
i mogą być opatrzone pewnym błę-
dem na plus lub minus.
Według informacji zbieranych
od naszych sympatyków w całym
kraju, którzy cierpliwie odwiedzali
Obwodowe Komisje Wyborcze, APP
śmiesznie krótki – czas w życiu kra-
ju zaowocował tym, iż trzech i pół
Polaka na stu uznało, że utożsamia
się z programem RACJI. Takiego
wyniku nie było łatwo uzyskać rów-
nież dlatego, że 40 procent społe-
czeństwa biorącego udział w minio-
nych wyborach to zazwyczaj karne,
zdyscyplinowane elektoraty lewicy
i prawicy, od lat niemal nie zmienia-
jące swoich preferencji politycznych.
Licząc jeszcze inaczej, owe 3,5
punktu procentowego to przecież
300 tysięcy osób, które po przeczy-
taniu programu naszej partii powie-
działo: – TAK, to mi się podoba,
z tymi ideami się utożsamiam.
Oczywiście malkontent powie za-
raz, że to niewiele, że mogło być le-
piej, znacznie lepiej. Jasne, że tak.
Połowa naszych sympatyków, tych,
którzy chcieli oddać na nas swój głos,
nie miała takiej możliwości, ponie-
waż naszych kandydatów nie było na
listach w ich okręgach. Gdyby byli...
rachunek jest prosty – około 600 ty-
sięcy wyborców! Takie potencjalne
Poza tym Wielcy Tego Świata
robili wszystko, aby RACJĘ zmar-
ginalizować, czy wręcz skazać na po-
lityczny niebyt. Na przykład najwięk-
szy portal internetowy ONET PL,
prowadząc od kilku tygodni ranking
popularności kandydatów na prezy-
denta Szczecina, w ogóle nie
uwzględnił w nim naszego kandy-
data. Tak jakby nie istniał! Ten sam
ONET jeszcze dalej poszedł tuż
przed samymi wyborami. Na spe-
cjalnej stronie wyborczej zamieścił
alfabetyczny spis najważniejszych
partii politycznych w Polsce. Wśród
44 uwzględnionych w wykazie ugru-
powań – RACJA jest na miejscu...
ŻADNYM! Nie uwierzycie, ale po
prostu jej nie ma. Partii, która ma
ponad 12 tysięcy zarejestrowanych
członków nie ma, jest za to Kon-
gres Liberalno-Demokratyczny,
Partia Konserwatywna, Chrześci-
jańska Demokracja III RP, Koali-
cja Konserwatywna, Koalicja Re-
publikańska, Porozumienie Cen-
trum, a nawet Socjaldemokracja
RACJĘ, bo... NIGDY O NIEJ NIE
SŁYSZAŁO. W tym kontekście 3,5-
procentowy elektorat jest niebywa-
łym sukcesem, do czego przyczynił
się w sposób trudny do przecenie-
nia Kościół rzymskokatolicki. Krk
był w zasadzie jedyną instytucją,
na którą RACJA mogła w tych wy-
borach liczyć. Paradoks? Owszem,
jednak nie do końca. To kościelni
politykierzy bowiem, sekując naszą
partię z ambon i anten katolickich
rozgłośni, przyczyniali się do jej re-
klamy. Nie powiem, żebyśmy nie by-
li za to wdzięczni!
Cóż... ponad 300 tysięcy RA-
CJOnalistów, którzy przy urnach wy-
borczych opowiedzieli się za naszą
partią to wielki kapitał polityczny,
a przede wszystkim społeczny. Tym
większy, że tak naprawdę jest nas
znacznie, znacznie więcej. Jeśli bo-
wiem liczbę wyborców, którzy zde-
cydowali się pójść do urn, uzna się
za tzw. próbę kwotową całości elek-
toratu (a uczynić tak należy ponad
wszelką wątpliwość), to RACJA
i kapitał ludzkiego niezadowolenia),
a zasłużona i okrzepła Unia Wol-
ności nie dostała się Sejmu, bo gło-
sowało na nią mniej niż 4 proc. elek-
toratu.
I na koniec jeden problem – mo-
że najważniejszy. RACJA nie ma
elit, znanych nazwisk, rozpoznawal-
nych twarzy. Te elity, te wyborcze
konie pociągowe, dopiero się two-
rzą. Jest wprawdzie jeden jedyny Jo-
nasz, owszem, charyzmatyczny przy-
wódca darzony niezaprzeczalną es-
tymą wśród setek tysięcy Czytelni-
ków „Faktów i Mitów”, ale człek
to samotny. Dopóki go nie sklonu-
jemy – w sensie wychowania sobie
kilku podobnych osobowości – do-
póty RACJA będzie tylko rodzajem
pospolitego ruszenia. Ale ten stan
rzeczy już się zmienia.
Trzymajmy się, Kochani, pamię-
tając zaczerpnięte z Wyspiańskiego
motto naszej partii: „W czasach gdy
nic nie zależy od nikogo, zróbmy coś,
co by zależało od nas samych” .
MAREK SZENBORN
WYWIAD Z DANUTĄ HOJARSKĄ, POSŁANKĄ NA SEJM RP
Blokowanie do skutku
dydatów to ludzie porządni, którym można
śmiało zaufać, a pozostałe 2 procent, to do-
puszczalny błąd. Zamierzamy również, wzo-
rem innych partii, wprowadzić tzw. lojalki
dla naszych samorządowców. Chcemy udo-
wodnić społeczeństwu, że głos oddany na
nas, partię, która dopiero zabiera się do
rządzenia, nie będzie głosem straconym. My
jesteśmy nowi, bo przecież prawie cała resz-
ta już była.
– Co pani sądzi o kandydatach anty-
klerykalnej partii RACJA? Z tego co wiem,
Samoobrona nie cieszy się poparciem hie-
rarchów Kościoła katolickiego. Czy z an-
tyklerykałami z RACJI stworzylibyście
np. lokalne koalicje?
– Kościół zapowiedział, że nie będzie
angażował się w kampanię wyborczą, a więc
jego poparcia nie będzie dla nikogo. Jest to
oczywiście wersja oficjalna, bo życie mówi co
innego. A RACJA jest partią – z tego co wiem
– nową i skupia ludzi o określonych poglą-
dach. Skoro istnieje LPR, to może istnieć
partia RACJA, i jest to jeden z owoców de-
mokracji. A co do szans? Naprawdę trudno
mi się wypowiedzieć, bo niewiele na temat
samej partii i jej kandydatów wiem.
Jeżeli w jakiejś gminie członkowie Samo-
obrony zawierać będą koalicje, to będą to
czynić dla dobra tej gminy i z ludźmi uczci-
wymi. Jeżeli w RACJI są ludzie uczciwi, a
w to nie wątpię, to nie widzę żadnych pro-
blemów.
– Czy Samoobrona, blokując mównicę
parlamentarną, odnosi zamierzony efekt
i jak wyborcy mają rozumieć solidarność
w tych działaniach z posłami LPR?
– Nasze działania miały i mają nadal tyl-
ko jeden cel. Chcemy, aby wreszcie ktoś zro-
zumiał, że nie dopuścimy, jako posłowie Sa-
moobrony, do dalszego rozkradania majątku
narodowego. Przykład sprzedaży Stoenu jest
aż nadto wymowny i przeciwko takim prak-
tykom będziemy protestować w różnej for-
mie i do skutku. A obecność posłów LPR nie
jest dla mnie sensacją, bo łączy nas, akurat w
tym przypadku, wspólny narodowy interes.
Muszę jednak dodać, że Samoobrona działa
zawsze razem, a posłowie LPR występują w
grupach nie do końca zorganizowanych.
– Jakiego spodziewacie się wyniku w
wyborach samorządowych i czy jesteście
przygotowani na przejmowanie władzy w
gminach? Wasi przeciwnicy zarzucają Wam
brak fachowych kadr.
– Według naszych prognoz osiągniemy w
tych wyborach wynik w granicach 27-28 pro-
cent. Będzie się on różnił w zależności od śro-
dowiska i położenia geograficznego, ale śred-
nia będzie taka właśnie, jaką podałam. A co
do braku kadr... Samoobrona nie jest już
partią ściśle chłopską, w naszych szeregach
jest mnóstwo lekarzy, ekonomistów, nauczy-
cieli, prawników. Mamy kadry, których może
pozazdrościć nam niejedna partia, a przejmo-
wania władzy absolutnie się nie boimy.
– Czy Samoobrona po przejęciu wła-
dzy w konkretnych gminach dokona tzw.
bilansu otwarcia? W wielu polskich gmi-
nach, gdzie przez ostatnie 4 lata rządzili
ludzie z AWS-u, będzie co robić – długi,
długi i afery...
– Bilans otwarcia to czynność nr 1 no-
wych władz, nie tylko tych z naszej partii. Po-
winien tego dokonać każdy, kto chce po czte-
rech latach rozliczyć się ze swojego rządze-
nia. Mamy świadomość, że większość pol-
skich gmin jest zadłużona i nierzadko wyni-
kało to z nieumiejętności rządzenia lub wła-
śnie wspomnianych afer. Przedstawimy na
dzień dobry społeczeństwu całą prawdę o ich
gminach, choćby miała być najgorsza.
– Czy Wasi kandydaci na radnych,
wójtów, burmistrzów czy prezydentów zo-
stali gruntownie zlustrowani? Przeciwni-
cy zarzucają Wam, że na listach Samo-
obrony można znaleźć różnych cwania-
ków i oszustów, którzy np. idą z Wami
do wyborów, bo taka jest koniunktura, a
jeszcze 4 lata temu szli np. z AWS-em.
– Nie byliśmy w stanie, podobnie jak i
pozostałe partie czy komitety wyborcze,
sprawdzić dokładnie wszystkich kandyda-
tów. To nie udało się jeszcze nigdy i niko-
mu. Zawsze w każdej rodzinie jest jakaś
„czarna owca”. Osoba, która wygra wybo-
ry z naszej listy i splami dobre imię Samo-
obrony, natychmiast opuści nasze szeregi.
Dla takich ludzi nie będzie u nas miejsca.
Sądzę jednak, że 98 procent naszych kan-
Rozmawiał
PIOTR ŻELAZNY
Fot. archiwum
W chwili gdy oddajemy ten
96287090.006.png 96287090.007.png 96287090.008.png 96287090.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 44 (139) 31 X – 7 XI 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
światu wielkiego Mikoła-
ja Kopernika, pochodzi tak-
że Jan Paweł II – zauważył Ba-
bu Goginieni, jeden z przywódców
światowego ruchu humanistycz-
nego. Takim obiecującym spostrze-
żeniem (wypowiedzianym w gma-
chu Sejmu!) rozpoczęła się kon-
ferencja poświęcona prawom
człowieka w Europie.
Europejska Federacja Humani-
styczna (EFH) przy pomocy organi-
zacji polskich: Towarzystwa Huma-
nistycznego (jego przewodniczący
kościołów w życiu publicznym
i chcą budowy świeckiej Europy,
która będzie prawdziwym domem
dla wszystkich, bez względu na wy-
znawany światopogląd.
Do innych spraw, o które walczą
humaniści, należą: prawo do god-
nej śmierci (eutanazja), równoupraw-
nienie dla mniejszości seksualnych
i prawo do minimalnego dochodu.
Niezwykle interesujące okazało
się porównanie sytuacji w rozmaitych
krajach Europy. Okazuje się, że nie-
wiele z nich cieszy się pełnym roz-
działem kościoła od państwa. Za ide-
Śpijmy spokojnie
Historycy, nie wiedzieć czemu,
jak ognia wystrzegają się tak zwa-
nego gdybania. Rozważania – jak
potoczyłyby się dzieje świata, pań-
stwa, konkretnej osoby, gdyby na-
stąpił zbieg innych okoliczności
– uważają za niegodne naukowca.
Cóż... może i tak, ale ja nie jestem
zawodowym historykiem, więc
mnie to nie dotyczy. Proponuję
więc sobie i Państwu chwilę takiej
właśnie historycznej zabawy w „co
by było gdyby”.
Jest rok 1950. Dziesięć lat wcze-
śniej Hitler posłuchał jednak rozsąd-
nych podpowiedzi doradców i zre-
zygnował z planu napaści
na ZSRR ukrywanego pod
kryptonimem „Barbarossa
Fall”. Zaniechanie wojny
na dwa fronty sprawiło, że
doborowe dywizje SS i We-
hrmachtu wspierane przez
lotnictwo w pył rozniosły
aliantów. Cała Europa mu-
siała uznać hegemonię Ty-
siącletniej Rzeszy.
Od Azorów po Bug, od
bieguna północnego po
środkową Afrykę – już nie-
mal od ośmiu lat powiewa-
ją czerwone flagi z czarną swastyką,
a niemiecki jest jedynym urzędowym
językiem dla blisko miliarda ludzi.
O „dumnej” Polsce nikt już pra-
wie nie pamięta. Jeszcze gdzieś w pa-
ryskim metrze można dojrzeć wybla-
kłe napisy „Nie będziemy umierać za
Gdańsk”, jeszcze tylko w jakiejś czy-
telni ktoś wytrwały odnajdzie pożół-
kły numer „Timesa” ze zdaniem
Chamberlaina , że Polacy nie są
w stanie stworzyć i utrzymać niepod-
ległego państwa, lub z oświadczeniem
Mołotowa : „Polska to bękart trakta-
tu wersalskiego” .
Za to przyjaźń Hitlera i Stalina
wydaje się szczera i prawdziwa. W za-
mian za syberyjskie surowce dla fa-
bryk Kruppa , Kraj Rad dostaje tech-
nologie, ba, gotowe fabryki i broń
– bardzo potrzebną w niekończącej
się wojnie z Chinami.
Stosunki są dobre, ponieważ
Niemcy i ZSRR graniczą z sobą tyl-
ko teoretycznie, co oznacza, że nie
wchodzą sobie na odciski. W prak-
tyce istnieje między nimi rodzaj stre-
fy buforowej, pustyni niemal. Daw-
ne, tętniące życiem miasta zamieni-
ły się w sterty gruzu, którego nikt na-
wet nie próbuje uprzątnąć. Wylud-
nione wsie, dzikie pola. To kiedyś by-
ła Polska właśnie. Ale już jej nie
ma. Warszawa nie istnieje. Wymor-
dowano w Katyniu, Oświęcimiu, Maj-
danku i stu innych miejscach kwiat
tubylczej inteligencji: profesorów, le-
karzy, nauczycieli, oficerów, inży-
Chociaż w górskich wąwozach
i jaskiniach Tatr bronią się jeszcze
niedobitki dumnych niegdyś oddzia-
łów liniowych zamienionych w par-
tyzantkę. Ci „polscy bandyci” i „kry-
minaliści” – jak nazywa ich niemiec-
ka prasa „zjednoczonej Europy”
– potrafią jeszcze kąsać, a nawet za-
dawać niewielkie straty żelaznej ma-
chinie wojennej Rzeszy. Jest wśród
tych ludzi grupa desperatów, mło-
dych szaleńców, którzy jeszcze wie-
rzą, że można coś zmienić, coś ura-
tować, odwrócić los. Zresztą nie ma-
ją wyboru – albo walka, albo śmierć.
Nikt nie wie, w jaki sposób, ale
przecież udaje im
się przedostać do
Berlina – nowej sto-
licy Zachodniej Cy-
wilizacji.
W operze ber-
lińskiej trwa właśnie
wielka gala. Pano-
wie w mundurach,
panie w drogich to-
aletach, kawior,
szampan. I nagle...
Świat dowiadu-
je się ze zgrozą, że
pozbawieni ludzkich
uczuć polnische banditen żądają wy-
cofania niemieckich chłopców znad
Wisły, bo jak nie, to terroryści wysa-
dzą się w powietrze wraz z zakład-
nikami.
– Ja nie rozmawiam z terrory-
stami i nie ugnę się przed szanta-
żem tych zwyrodnialców – mówi dla
prasy Adolf Hitler i wysyła do ope-
ry swoje doborowe oddziały koman-
dosów. Nazajutrz światowa prasa za-
chłystuje się pochwałami: „Führer
okazał się nieugięty. Wiwat Wódz!
Wszyscy bandyci martwi. Sześciuset
ocalonych zakładników i tylko dwu-
stu martwych”. Zewsząd napływają
depesze gratulacyjne: od prezyden-
ta USA, od Stalina, papież dziękuje
Bogu w specjalnej homilii...
Uf! Możemy się już obudzić. To
był tylko zły sen. NAM przecież nic
nie grozi. MAREK SZENBORN
O wolną Europę
Andrzej Dominiczak gościł na ła-
mach „FiM” nr 25/2002) oraz Pol-
skiego Stowarzyszenia Wolnomyśli-
cieli im. Kazimierza Łyszczyńskiego
(sekretarz: Krzysztof Mróź ) zorga-
nizowała w dniach 25-26.10.2002 r.
międzynarodową konferencję. Go-
ście z Polski i wielu krajów Europy
rozmawiali o miejscu praw człowie-
ka w prawodawstwie unijnym, o świec-
kości naszego kontynentu oraz o dys-
kryminacji osób niereligijnych.
Mówcy przypomnieli historię Unii
Europejskiej, która z organizacji
typowo gospodarczej w latach 50.
– przekształciła się stopniowo we
wspólnotę interesów, wolności i praw
ludzkich. Przedstawiciele EFH, któ-
rej siedziba mieści się w Brukseli,
lobbują w instytucjach unijnych na
rzecz uwzględnienia potrzeb środo-
wiska świeckich humanistów, czyli
dziesiątków milionów obywateli Eu-
ropy, niezrzeszonych w żadnych ko-
ściołach czy związkach wyznaniowych.
Ciągle w wielu krajach (nawet
w zachodniej części Europy) zdekla-
rowani ateiści i agnostycy są trakto-
wani jak obywatele drugiej katego-
rii, a ich organizacje nie cieszą przy-
wilejami podobnymi do tych, jakie
mają organizacje religijne. Sprawa jest
tym bardziej przykra, że w ogromnej
mierze właśnie wolnomyślicielom za-
wdzięcza nasz kontynent wolność oby-
watelską i samą definicję praw czło-
wieka. Organizacje humanistycz-
ne są więc zawsze w mniejszym
lub większym stopniu antyklery-
kalne, sprzeciwiają się dominacji
ał świeckości uważany jest na ogół
system francuski, a od kilku lat tak-
że szwedzki. Gdzie indziej kościoły
wspomagane są w ten lub inny spo-
sób przez państwo. Dochodzi nawet
do tak kuriozalnych sytuacji jak
w Anglii, gdzie w Izbie Lordów
z nadania zasiada 27 biskupów an-
glikańskich. Podobnie w Norwegii,
gdzie król, któremu konstytucja nada-
ła pełny immunitet, paradoksalnie
pozbawiony jest jednego – prawa do
wyboru religii. Władca, jego rodzi-
na i połowa ministrów muszą być
członkami kościoła luterańskiego.
Delegaci EFH z Włoch ze zdu-
mieniem odkryli, że Polska – pod
względem prawnym i panującej u nas
zakłamanej i zdominowanej przez Ko-
ściół papieski atmosfery – do złu-
dzenia przypomina ich ojczyznę. Je-
den z przykładów: ku osłupieniu osób
o lewicowych poglądach szef post-
komunistów, ateista D’Allema ,
uczestniczył na placu Św. Piotra w ka-
nonizacji założyciela Opus Dei
Escrivy . Bojowi włoscy antyklery-
kałowie podejmują szereg inicjatyw,
z których część, jak sądzimy, jest do
skopiowania w Polsce. Na przykład
Włosi rokrocznie obchodzą Tydzień
Antykonkordatowy, w czasie którego
nawołują do odrzucenia umowy ogra-
niczającej suwerenność ich państwa.
Fakt istnienia w Polsce antykle-
rykalnego tygodnika, czyli „FiM”,
wzbudził entuzjazm zagranicznych go-
ści konferencji. Od nich przekazuję
Wam, Drodzy Czytelnicy, najgorętsze
pozdrowienia.
nierów. W dorzeczu Wisły ciężko już
znaleźć kogokolwiek umiejącego coś
więcej niż czytać i pisać. Zlikwido-
wano wszystkie szkoły... Zresztą i tak
nie ma to już większego znaczenia,
bowiem doktryna Himmlera o osta-
tecznym rozwiązaniu kwestii polskiej
właśnie wprowadzana jest w życie
i całkowita eksterminacja miejscowej
ludności to tylko kwestia dwóch,
trzech lat. Na razie opancerzone
transportery nadludzi przemierzają
nadwiślańskie wertepy, a ich załogi
zabawiają się zakładami i strzelaniem
do umykających jak zwierzątka ko-
biet i dzieci. Za zabicie przedstawi-
ciela niższej rasy z odległości stu me-
trów jednym strzałem, można wygrać
butelkę dobrego koniaku.
Polacy już nie walczą, już są
tylko bierni, pogodzeni z losem.
Chociaż...
ADAM CIOCH
danie, jak funkcjonariusze
Kościoła katolickiego roz-
prawiają nad tym, czym jest
prawdziwe chrześcijaństwo, kry-
tykują „wierzących tylko z na-
zwy” i załamują ręce nad sta-
nem duchowym polskich kato-
lików. Ciekawe, skąd się wzię-
li ci „źli” wierni? Czy czasami
nie wychowali się na kościel-
nych dogmatach?
W Warszawie odbyła się dysku-
sja wokół książki „Sympatycy czy
chrześcijanie” autorstwa twórcy ru-
chu oazowego (Światło-Życie)
i kandydata na ołtarze – księdza
Franciszka Blachnickiego . Dostoj-
ni dyskutanci – biskup, ksiądz i ka-
tolicki redaktor – orzekli ni mniej,
ni więcej, tylko że społeczeństwo
polskie nie jest społeczeństwem
chrześcijańskim.
Prawdziwe chrześcijaństwo
A któż, do licha, do tego dopro-
wadził?! Kto ten naród wychowuje
i umoralnia od tysiąca lat z górą?!
Doprawdy, trzeba być ślepym, by nie
widzieć, że to katolicyzm jest źródłem
prostackiej, zabobonnej religijności
i wypaczonej moralności. Jakie inne
mogą być owoce „chrześcijańskiego
wychowania” – made in dziadki
w Watykanie – serwowanego później
z kazalnic i na lekcjach religii, jak nie
owa niedorozwinięta wiara?
Jest niestety jeszcze gorzej. Owo-
cem tego rodzaju religijności jest m.in.
zdeformowana i infantylna osobo-
wość, a w związku z tym chore mał-
żeństwa, rodziny, wykrzywione życio-
rysy, czy choćby nadużycia seksual-
ne bezżennego katolickiego ducho-
wieństwa. Panowie w czerni – zamiast
narzekać na wiernych – powinni ra-
czej pomyśleć, gdzie bije źródło za-
trutej ideologii. MAREK KRAK
Stwierdzenie powyższe, przyznać
trzeba, jest dosyć rewolucyjne. Jeże-
li jest prawdziwe, to istnieją dwie
możliwości – albo nie jesteśmy spo-
łeczeństwem katolickim, albo kato-
licyzm nie jest wyznaniem chrześci-
jańskim. Ta druga ewentualność przy-
pada nam szczególnie do gustu, nie-
ustannie wszak wykazujemy, że Ko-
ściół papieski w praktyce i teorii nie-
wiele ma wspólnego z naukami Mi-
strza z Nazaretu i jego apostołów.
Jeżeli natomiast nie jesteśmy społe-
czeństwem w większości katolickim,
jak podają wszelkie statystyki, to ja-
kim – w takim razie – społeczeń-
stwem jesteśmy? Ateistycznym? Po-
gańskim? Buddyjskim?
Takie znane katolickie autorytety
jak Kiernikowski, Litwińczuk,
Nosowski nie mają zamiaru odpo-
wiadać na te, logiczne przecież, py-
tania. Kim zatem jesteśmy?
Panowie unikają jednoznacznych
odpowiedzi. Za to narzekają. Biskup
Kiernikowski przestrzega, cytując
starożytnego pisarza, chrześcijanina
Tertuliana : „Chrześcijanami nie ro-
dzimy się, lecz stajemy” . Święte te
słowa zaskakują, gdy wypowiada je
katolicki biskup. Bo czy to nie Ko-
ściół rzymski wprowadził absurdal-
ny chrzest niemowląt? Panowie
z rozrzewnieniem przywodzą na pa-
mięć starożytny katechumenat – tę
szkołę wiary, która po kilku latach
terminowania prowadziła kandyda-
tów do świadomego chrztu. My py-
tamy: komu to przeszkadzało? Teraz
biadoli się nad niską jakością życia
katolików. Po co zmieniano wywo-
dzące się z Nowego Testamentu za-
sady braterstwa, wiernego trzyma-
nia się ewangelii i inne, według któ-
rych funkcjonował starożytny Ko-
ściół? Czy to nie katolicyzm te zmia-
ny wprowadził i czy teraz to nie je-
go funkcjonariusze obłudnie leją kro-
kodyle łzy? Narzekają, że wiara chrze-
ścijan (tzn. katolików) jest „niedoro-
zwinięta” , że ludziska kultywują „zwy-
czaje religijne” , a nie wiarę. Biadolą,
że katolicy to chrześcijanie „nomi-
nalni” , czyli tylko z nazwy.
S mutne, że z kraju, który dał
Z abawną rzeczą jest oglą-
96287090.010.png 96287090.011.png 96287090.012.png 96287090.013.png 96287090.014.png
Nr 44 (139) 31 X – 7 XI 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
KIEŁBASA Z BISKUPA
i nie krył, że ta znajomość ma tak-
że wymiar prywatny. Faceci po pro-
stu za sobą przepadają. Tak czy ina-
czej, minister – utrzymując tego ro-
dzaju kontakty – wykazuje sporą
przezorność polityczną. Znacznie
mniej roztropna, ale za to bardziej
ideowa okazała się wiceminister pra-
cy i polityki społecznej Jolanta
Banach . Dawniej uznawana za od-
ważną feministkę, przycichła na dłu-
gie miesiące – jak zgadujemy – ze
względu na funkcję piastowaną
w prokościelnym rządzie. Ostatnio
jednak kobieta najwyraźniej nie wy-
trzymała i podzieliła się publicznie
taką oto opinią: „Polacy zawsze mie-
li poglądy odwrotne do tego, co prak-
tykują – tradycyjne, trochę mieszczań-
skie, z właściwą dla katolików hipo-
kryzją” . Pani Wiceminister, to do-
prawdy wstyd! Kolega Kołodko tak
się stara, taki dobry przykład daje,
a Pani z katolicką obłudą wyjeżdża!
A.C.
kościół znajduje się pośród licznych
biurowców i może stać się miejscem
medytacji i modlitwy dla zagonio-
nych i narażonych na liczne pokusy
przedsiębiorców. Mogą mieć Ame-
rykanie swoje nowe technologie, mo-
żemy i my mieć innowacyjny i agre-
sywnie wychodzący do klienta sacro-
-biznes!
sądu, lecz ostatecznie Samoobro-
na odpuściła.
Z naszej strony proponujemy
episkopatowi wydanie wersji kano-
nicznej i jedynie obowiązującej wy-
powiedzi JPII, tak jak to uczyniono
z wypowiedziami Jezusa i Nowym
Testamentem. Na naszych oczach
rodzi się bowiem apokryficzna ewan-
gelia Lepperowa.
nie skorzysta z posiadanych już da-
nych. Odpowiedź jest prosta jak drut.
Informacje posiadane przez admi-
nistrację nie są warte ani złotówki,
podobnie zresztą jak te, które ma-
ją firmy ubezpieczeniowe. Według
ekspertów, różnice pomiędzy dany-
mi państwa a ubezpieczycieli wyno-
szą drobne DWA MILIONY SA-
MOCHODÓW! Tego cudu nikt nie
jest w stanie wytłumaczyć. M.P.
A.C.
PRZERWA NA MSZĘ
A.C.
Nie o biznes zresztą musi cho-
dzić, lecz o zwykłą... potrzebę.
W Rozdrożu koło Nidzicy (woj. war-
mińsko-mazurskie) szefowa świetli-
cy socjoterapeutycznej w oryginalny
i – przyznajmy – przyszłościowy spo-
sób organizuje sobie pracę. Placów-
ka czynna jest od godz. 16, ale o 18
pani kierowniczka robi sobie półgo-
dzinną przerwę, by uczestniczyć we
mszy. Potem znów wraca do świe-
tlicy i opiekuje się młodzieżą. Oczy-
wiście nie widzi w tym nic złego, po-
dobnie jak jej przełożeni. Trudno im
się dziwić – przerwa na mszę w go-
dzinach pracy to już niedługo MA
BYĆ! polski standard.
KATOLICY Z NAZWY
PAT
Obok episkopatu ślad w kam-
panii wyborczej zaznaczyła i Akcja
Katolicka. Niemal w ostatniej chwi-
li wydała oświadczenie zachęcają-
ce do sprawdzenia programów kan-
dydatów, czy aby nie ma w nich „ne-
gacji Boga, która prowadzi do bu-
dowania systemu społecznego, w któ-
rym ignorowana jest godność i od-
powiedzialność osoby ludzkiej” . Dla
przypomnienia – właśnie suwalska
policja zatrzymała kandydata na
radnego z Akcji, który molestował
seksualnie kilkuletnie dziewczyn-
ki...
Różnych chwytów używali kan-
dydaci na radnych w ostatnich wy-
borach, by załapać się na publiczne
posadki i diety. Niejaki Władysław
Dajczak , POPIS-owiec z wojewódz-
twa lubuskiego uchwycił się purpu-
rowej kiecki swojego brata Edwar-
da – miejscowego biskupa. Pod ha-
słem „Rodzina – najważniejsze miej-
sce w życiu” wystąpił na plakatach
w towarzystwie najświętszego człon-
ka... rodziny (na zdjęciu). Prywat-
ny biskup, to chyba jedyny argument
mający skłonić wyborców do głoso-
wania na Dajczaka, bo jego pro-
gram trudno uznać za przekonują-
cy. Domagał się on m.in. rozwoju
stref bezcłowych, które wkrótce bę-
dą przecież zlikwidowane, i obiecał
zabiegać o budowę w województwie
obwodnic, których budowa dawno
już jest postanowiona... Jak kościel-
ny, to już musi być zacofany?
J. Rybak
Do 14 lat (!) rosyjska Duma ob-
niżyła wiek, w którym można zawie-
rać małżeństwa. Problem w tym, że
tydzień wcześniej deputowani uchwa-
lili zakaz odbywania stosunków sek-
sualnych osób poniżej 16. roku ży-
cia. To co teraz? Przez dwa lata bę-
dą sobie patrzeć w oczy?
PaS
TORTURY MIŁOŚCI
DĄB, ZUPA...
Siostra Francesca kieruje w Kal-
kucie domem dla dzieci prowadzo-
nym przez zgromadzenie Sióstr Mi-
sjonarek Miłości założone przez
Matkę Teresę , kandydatkę na oł-
tarze. W domu tym przebywa oko-
ło setki ubogich maluchów. Skandal
wybuchł, gdy matka jednej z dziew-
czynek poszła na policję i oskarży-
ła zakonnicę o to, że celowo popa-
rzyła jej siedmioletnią córkę Kave-
ri, przyciskając jej rękę do patelni
rozgrzanej do czerwoności. W wy-
danym oświadczeniu Zgromadzenie
poinformowało, że zarzuty zostały
zbadane i fakt, iż zakonnica Fran-
cesca dopuściła się poparzenia Ka-
veri, a także... trzech innych dziew-
czynek, został potwierdzony. Za-
konnica chciała podobno ukarać
dzieci, bo coś jej zginęło.
T.L. (na podst. „POLITIKEN”)
R.P.
Bardzo się zbulwersował na
telewizję publiczną niejaki Józef
Herold , naczelny bydgoskiego od-
działu „Gazety Wyborczej”. Poszło
o sadzenie dębu w Toruniu, poświę-
conego przez Papę podczas jego po-
bytu w Krakowie. Drogocenne
drzewko zwieziono potem do Toru-
nia i urządzono typowo polski cyrk
– w uroczystym sadzeniu wziął udział
toruński biskup Andrzej Suski ,
u którego boku stał wiernie „wybor-
czy” Herold. Przy okazji, na fotce
w „GW” biskup zademonstrował,
iż wie, jak się opierać na szpadlu.
Ot, taki sielski obrazek: niech lud
wie, że kler też z ludu i roboty się
nie boi. To wszystko jednak doszczęt-
nie olał bydgoski oddział Telewizji
Polskiej. Na antenie nic nie poka-
zano! Herold obwieścił, że to lek-
ceważenie widza, jakby mieszkańcy
Kujawsko-Pomorskiego na nic inne-
go w TV nie czekali, tylko na wy-
stępy biskupów i przykościelnych
dziennikarzy.
KIERUJĄ WSZYSTKIM!
A.C.
Już rok temu przekonaliśmy się,
jak urzędnicy kościelni lubią kon-
trolowanie kierowców. Eksperyment
policyjno-księżowski na drogach nie
przypadł jednak do gustu rodakom,
jako że księża zbyt nachalnie nama-
wiali ich do święcenia pojazdów,
a i wręczane obrazki z wizerunkiem
świętego patrona nie zawsze dzia-
łają. Ostatnio nasi Czytelnicy donie-
śli nam o księdzu z Międzyrzeca
Podlaskiego, który w godzinach wie-
czornych kierował ruchem drogo-
wym na skrzyżowaniu ulicy Lubel-
skiej i Warszawskiej. Zdumieni kie-
rowcy przecierali oczy, nie mogąc
się dopatrzyć w tym newralgicznym
miejscu ani jednego policjanta. Gdy
jeden z kierowców stwierdził gło-
śno, że powinna tu być raczej poli-
cja, a nie ksiądz, sutannowy groź-
nie warknął: „Jeśli chcesz, to zaraz
będzie!”. Tymczasem Kodeks dro-
gowy w kilku artykułach, m.in. 5,
6 i 129, wyraźnie mówi o osobach
kierujących ruchem lub uprawnio-
nych do jego kontroli. Nie ma
w nich mowy o księżach, tylko o po-
licjantach. No to co? No to trzeba
zmienić kodeks!
RELIGIJNY
BIG BROTHER
Popularny reality show „Big Bro-
ther” będzie miał swój religijny od-
powiednik. Przygotowuje go chrze-
ścijańska telewizja holenderska
NCRV, a mają w nim wziąć udział
przedstawiciele wszystkich wielkich
religii świata. Dwanaście osób zo-
stanie zamkniętych na trzy miesią-
ce w klasztorze, aby... prowadzić dys-
puty teologiczne. Jak łatwo się do-
myślić, nie będzie tam kamer w ła-
zience. I wielu widzów pewnie też.
Chociaż... jak się wzorem poprzed-
ników wezmą za łby...
OTO SŁOWO PAPY
Kampania samorządowa Samo-
obrony nie obeszła się bez klerykal-
nego skandalu. Ludzie Andrzeja
Leppera powoływali się w ulotkach
wyborczych na słowa JPII , jakie
miał wypowiedzieć wobec Wodza,
13 marca br.: „Samoobrona jest bi-
czem Bożym na to, co się dzieje
w Polsce. Nie zmarnujcie tej szan-
sy”. Reakcja episkopatu była
wściekła. Samoobronie zarzucono
wykorzystanie „bez pytania” Naj-
świętszego Autorytetu, a poza tym
zakwestionowano autentyczność
papieskiej zachęty. Erudyta abp
Życiński orzekł z całą mocą, że
papież nie mógł czegoś podobne-
go powiedzieć, bo nie należy to
„do używanej przez Ojca Święte-
go konwencji językowej” . Poza tym
oświadczył, że „nie istnieje taka
wypowiedź Ojca Świętego, bo nikt
jej nie zna”. Według niego – jeśli
ktoś, żeby wprowadzić swoich kan-
dydatów do władzy, fałszuje wy-
powiedzi Ojca Świętego – sam się
dyskredytuje. Tymczasem oprócz
Leppera są dwaj świadkowie hi-
storycznej wypowiedzi, jego adiu-
tanci – Józef Żywiec i Bogusław
Warchulski. Arcybiskup Życiński
został poproszony o odszczekanie
swoich zarzutów. Nie odszczekał,
więc sprawa miała trafić do
PaS
SACRO-LUNCH
ŁAPA JANIKA
Warszawa to wymarzone miej-
sce do robienia interesów. Duży ry-
nek, wielka kasa w obiegu. Tak też
zapewne pomyślał ksiądz Leszek
Slipek z parafii Andrzeja Aposto-
ła i – jak podaje KAI – zapropono-
wał adoracje Przenajświętszego Sa-
kramentu i spowiedź w... przerwie
na lunch między 12 a 14. Jego
Kolejny minister bardzo chce
wsadzić swoją łapę do kieszeni kie-
rowców. Polowi marzyło się, abyśmy
płacili za drogi potrójnie: płacąc za
paliwo, za winiety i jeszcze za auto-
strady. Pozazdrościł mu popularno-
ści minister Janik i uznał, że Pol-
ska potrzebuje wreszcie ogólnopol-
skiego systemu ewidencji pojazdów
i kierowców. Aby go zbudować, na-
leży nałożyć na właścicieli pojaz-
dów nowy podatek nazywany niewin-
nie opłatą ewidencyjną od obowiąz-
kowych polis OC. Każdy posiadacz
samochodu powinien według Janika
dopłacić całe 1 euro (4 zł). W Pol-
sce rocznie nasi rodacy wykupują oko-
ło 18 mln polis OC. Prosty rachune-
czek – nowy podatek przyniesie rocz-
nie 18 mln euro, czyli 72 mln zł.
Przedstawiciele MSWiA szacu-
ją koszt zbudowania systemu na 120
mln zł. Przez pięć lat obowiązywa-
nia owej opłaty do kasy państwa
wpłynie 360 mln zł, czyli całe 240
mln więcej i nikt nikogo nie infor-
muje, co stanie się z tą nadwyżką.
Przy okazji zapytasz zapewne, Dro-
gi Czytelniku, czemu ministerstwo
R. Kraw.
OD ŚRODKA
Kler na różne sposoby próbo-
wał torpedować działalność Wiel-
kiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Owsiaka. Ponieważ wysiłki czarnej
braci przynoszą mizerne efekty, po-
stanowiono najwyraźniej zmienić
strategię. W koncercie bożonaro-
dzeniowym Orkiestry wezmą udział
tzw. muzycy chrześcijańscy, czyli ka-
toliccy piosenkarze, obstawiający
na ogół przykościelne imprezy, np.
Dariusz Majelonek .
R.P.
A.C.
ROZWAŻNY
I ROMANTYCZNA
Sądziliśmy, że minister Grzegorz
Kołodko znalazł się trochę przy-
padkowo na spotkaniu z biskupa-
mi. Ot, zaprosili i nie wypadało od-
mówić. Tymczasem okazało się, że
wicepremier ma pewną skłonność
do purpury. Pochwalił się prasie, że
jada obiady z biskupem Głódziem
96287090.015.png 96287090.016.png 96287090.017.png 96287090.018.png 96287090.019.png 96287090.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin