fakty_i_mity_2002_137_42.pdf

(1990 KB) Pobierz
str_01_42.qxd
PAPIEŻOWI DORADZAJĄ OSZUŚCI I ZŁODZIEJE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 42 (137) 18 – 24 października 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 12
Piątek, 11 października, manifestacja OKP,
Warszawa, okolice Sejmu III RP – 21 lat
po wprowadzeniu stanu wojennego. Wcześniej
był Poznań, Gdańsk, Radom i strajki 1980 roku.
Czego historia uczy rządzących? Tego, że jeszcze
nikogo z nich niczego nie nauczyła!
Sprawa się rybła
– Nas już praktycznie nie
ma – mówi rybak z portu
w Ustce. Inni mu wtórują.
Polskie rybołówstwo umie-
ra, przegrywając nierówną
rywalizację z unijnym. Brak
państwowych dotacji, niedo-
inwestowanie, przestarzały
sprzęt, brak zaplecza w po-
staci nowoczesnych prze-
twórni – wszystko to przy-
spiesza agonię. Ekonomista
powie – naturalna kolej rze-
czy, słabszy musi ustąpić. Ale
ludzie chcą pracować, ich
dzieci chcą jeść...
Str. 7
Str. 9
96287087.021.png 96287087.022.png 96287087.023.png 96287087.024.png 96287087.001.png
 
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 42 (137) 18 – 24 X 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Módl się i nie pracuj
P owracam często do
POLSKA Na 173 mln zł okradł PZU-Życie jej prezes, Grze-
gorz Wieczerzak. Pominięto w tej wyliczance pieniądze wyda-
wane na kościelne, czyli słuszne inicjatywy medialne (Telewizja
PULS, serwisy KAI) czy solidarnościowe nasiadówki. Trwa ba-
danie, ile złotówek pan prezes wyprał, dokonując przedziw-
nych operacji finansowych. Afera PZU-Życie już zdeklasowała
sprawę FOZZ, uznawaną za największe złodziejstwo III RP.
Podobno Wieczerzak, który był ministrantem, chciał też iść do
seminarium. Taki talent się zmarnował!...
Dzień Papieski okazał się wyzwaniem rzuconym Orkiestrze Świą-
tecznej Pomocy – też były koncerty i tysiące młodych ludzi
zbierających pieniądze na ulicach miast. Tekturowe puszki na
kasę również były podobne. Papierowe datki wrzucał przed ka-
merami premier Miller, a nawet jego pryncypał Glemp!
Tylko Owsiakowego jąkania żal...
Zamiast podpisać, jak obiecywał, ustawę o abolicji i deklara-
cjach majątkowych, prezydent Kwaśniewski skierował ją do Try-
bunału Konstytucyjnego. Tym samym głowa państwa kolejny raz
pokazała swoją niezależność wobec SLD i miłość do środowisk
liberalnych, przerażonych przymusem tłumaczenia się ze swo-
ich majątków.
Kwaśniewski tylko do Kościoła i Busha ma pełne zaufanie.
WROCŁAW 10.10.br. minister finansów Grzegorz Kołodko
uczestniczył w konferencji episkopatu – to wydarzenie bezpre-
cedensowe w historii III RP. Opowiadał o gospodarce i zapew-
nił, że Fundusz Kościelny zostanie utrzymany. Dzięki niemu Krk
dostaje co roku około 90 mln złotych rekompensaty za zwró-
cone już w dwójnasób mienie zajęte 50 lat temu. Czerwone bi-
rety pochwaliły wicepremiera za moralność w ekonomii...
...która przejawia się w odbieraniu biednym i dawaniu bogatym.
W oświadczeniu po 319. Konferencji Episkopatu zbawcy naro-
du ochrzanili działalność polityczną rydzyjka. Abp Gocłowski
powiedział w radiu, iż przełożeni Rydzyka powinni rozejrzeć
się za nowym kandydatem na jego miejsce.
Czyżby zbliżał się czas Radia Wolna Maryja...?
TORUŃ Wniosek o przyznanie fundacji Rydzyka 54 ha nie
wszedł przed obrady rady miejskiej na polecenie samego...
Ojca Dyrektora.
Zagrywka taktyczna przed wyborami?
BOLESŁAWIEC Na oddziale neurologicznym miejscowego
szpitala odkryto kolejny przypadek choroby Creutzfeldta-Ja-
koba, która jest związana ze spożywaniem mięsa tzw. szalo-
nych krów.
Pesymiści twierdzą, że 1/4 Polaków jest zarażona. Na szczęście
nie ma pieniędzy na badania...
HOLANDIA Decyzja o poparciu przez rząd przyjęcia Polski
do UE może doprowadzić nawet do kryzysu gabinetowego. Zda-
niem miejscowych liberałów i części chadeków, nasz kraj nie
jest absolutnie gotowy do integracji z Unią.
A 9 pielgrzymek papieża, odnowienie ślubów jasnogórskich, pe-
regrynacje cudownych obrazów, nowe sanktuaria?!!!
WATYKAN Arcybiskup Georg Zur, nuncjusz apostolski
w Moskwie, został odwołany i przeniesiony do Austrii. Na ra-
zie nie wiadomo, kto i kiedy go zastąpi. Prawdopodobnie jest
to rodzaj droczenia się i protestu wobec wydalenia przez wła-
dze rosyjskie kilku katolickich duchownych.
Pragmatyka Putina obchodzi to tyle co zeszłoroczny śnieg.
WIELKA BRYTANIA Sięgająca dna poparcia społecznego
partia konserwatywna postanowiła złożyć w ofierze na ołtarzu
polityki swoją reformatorkę i byłą premier Margaret Thatcher.
Na zjeździe partii po 20 latach przyznano z ubolewaniem, że
reformy żelaznej damy pogorszyły jakość życia większości
Brytyjczyków.
Czas na potępienie Balcerowicza przez konającą Unię Wolno-
ści i jej siostrę – „Wyborczą”.
FRANCJA Gigantyczny tankowiec „Limburg” padł ofiarą ata-
ku terrorystycznego prawdopodobnie Al-Kaidy. U wybrzeży Je-
menu został staranowany łodzią wypełnioną materiałami wybu-
chowymi. Zginął jeden marynarz, a kilkunastu zostało rannych.
A Francuzi tak dzielnie hamują wojowniczych Amerykanów!
Wszystko na nic.
SZWECJA Były prezydent USA Jimmy Carter został laure-
atem tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. Od 25 lat jest
on znanym orędownikiem pokoju i mediatorem w konfliktach
międzynarodowych. Ostatnio deklarował, że nie popiera sa-
mowolnej amerykańskiej akcji militarnej w Iraku.
Carter jako prezydent – oprócz pokoju – utrwalał też... biedę. Za je-
go rządów gospodarka USA była w największej od lat 30. zapaści.
INDONEZJA Najprawdopodobniej organizacja Dżemma Isla-
mija (związana z Al-Kaidą) zorganizowała na wyspie Bali krwa-
wy zamach na zachodnich turystów. W następstwie wybuchów
zginęło prawie 200 osób. Większość ofiar to Australijczycy.
Francuski tankowiec, fiński hipermarket, Bali... Czy to aby nie
CIA przygotowuje odpowiedni grunt pod atak na Irak?
IZRAEL 300 żydowskich obrońców praw człowieka i 500 pale-
styńskich pacyfistów protestowało razem przeciwko budowie
przez władze izraelskie muru dzielącego obydwie społeczności
w Abu Dis koło Jerozolimy.
Zdrowy rozsądek potrafi zatrzeć uprzedzenia.
GRUZJA Prezydent Edward Szewardnadze i zwierzchnik miej-
scowego Kościoła prawosławnego Ilija II podpisali porozumie-
nie, na mocy którego wyznanie to otrzymało status religii pań-
stwowej. Prawosławni otrzymają budynki, ziemie skonfiskowa-
ne po rewolucji 1917 r., a duchowni nie będą musieli zeznawać
w śledztwie (ochrona tajemnicy spowiedzi) i zostaną zwolnieni
ze służby wojskowej.
Wielka rzecz. U nas osiągnęliśmy to już dawno. I to w ramach
„państwa świeckiego”!
problemu bezrobo-
cia, ponieważ uważam, że jest ono największą zmorą nasze-
go kraju i największym źródłem nieszczęść. Polski wskaźnik
na poziomie prawie 20 procent jest prawdziwą narodową
tragedią. Oznacza bowiem rzeczywiste pozbawienie możli-
wości znalezienia pracy przez całe masy ludzkie, a do gro-
na milionów ofiar tej zbrodni przeciw narodowi trzeba doli-
czyć kolejne miliony członków rodziny bezrobotnych. Upior-
nie brzmi w tym miejscu stwierdzenie, iż nie sam problem
jest w tym przypadku najgorszy, ale fakt, że tak niewiele al-
bo zgoła nic się nie robi (mając na względzie skalę zjawi-
ska), aby z nim walczyć. Kolejne rządy biernie przyglądają
się, jak upadają kolejne firmy, i to z udziałem Skarbu Pań-
stwa! Czy dobry gospodarz pozwoliłby, aby jego majątek
szedł w rozsypkę? W sytuacji, gdy bezwzględnym prioryte-
tem powinno być wygospodarowanie w budżecie jak naj-
większych środków na aktywne formy walki z bezrobociem,
nakłady na ten cel są jednymi z najmniejszych: w 1999 r.
– 1 miliard 97,4 mln zł,
w 2000 r. – 768,8 mln,
w 2001 r. – 604,4 mln,
w 2002 r. – 211,1 mln
złotych. To wprost nie-
wiarygodne, ale w mia-
rę jak rosło bezrobocie,
środki na jego zwalcza-
nie malały! Na szczęście,
w budżecie na 2003 r. za-
planowano 1 miliard
123,2 mln zł. To jednak
tylko kropla w oceanie
potrzeb!
Zjawisko bezrobocia
dotyka także zatrudnio-
nych i nie chodzi tu tyl-
ko o notoryczny lęk przed
utratą pracy. Rzecz pole-
ga na tym, iż ogromna
większość pracodawców
(którzy niekiedy sami cienko przędą) wykorzystuje trudną sy-
tuację na rynku i oferuje zatrudnienie za przysłowiowe gro-
sze. Bywa, że młodzi ludzie po wyższych studiach, inteligent-
ni, kreatywni – zarabiają po 600-700 zł miesięcznie, co led-
wo wystarcza im na przeżycie, pod warunkiem, oczywiście,
że mieszkają u rodziców. I cieszą się, że mają pracę!
W łódzkich pośredniakach nie ma żadnych ofert pracy
dla absolwentów wyższych uczelni z tytułem magistra! Tyl-
ko ponad 1/3 zarejestrowanych „szczęśliwców” pracuje na
tzw. etatach stażowych w urzędach skarbowych, archi-
wach państwowych, agendach UM. Zarabiają po 498 zł brut-
to, czyli równowartość zasiłku dla bezrobotnych. Niektórzy
biegle posługują się dwoma obcymi językami... W 800-ty-
sięcznej Łodzi przez cały rok nie było żadnych ofert pracy
dla pedagogów, chemików, biologów, filozofów i absolwen-
tów AWF. Cień szansy mają tylko informatycy, specjaliści
od bankowości i finansów oraz zarządzania.
Czy potrzeba Oświęcimia albo Katynia, żeby wykończyć
dużą część polskiej inteligencji?! Młodzi, po latach studiów
i wyrzeczeń rodziny, która na nie łożyła, bezradnie rozkłada-
ją ręce. Pytają rodziców – jaką Polskę żeście zbudowali?!
A gdzie osoby z wykształceniem średnim i po zawodówkach?
A gdzie kobiety po trzydziestce, których już nikt nigdzie pro-
gramowo nie zatrudnia?!
Nie wolno się jednak załamywać. Pomóc może Unia, choć
obecna skala bezrobocia w Polsce to w dużej mierze wła-
śnie jej dzieło – naszego „przystosowania". Wkrótce otwo-
rzy się szansa na pracę za granicą. Zarówno tam, jak i w
kraju, szanse mają tylko ci najbardziej przebojowi, opera-
tywni, i – mimo wszystko – wykształceni. Radzę od razu
wchodzić oknami. Sam zatrudniam właśnie takich, którym
na pracy zależy jak na powietrzu, którzy dają z siebie wszyst-
ko. Ogromną rolę spełniają cechy osobowościowe firmokrąż-
ców. Z własnych doświadczeń, spostrzeżeń i przemyśleń,
podpartych obecnie fachową literaturą, pozwolę sobie wy-
notować garść wskazówek dla poszukujących pracy.
Podstawą jest silny charakter, który trzeba kształtować
od dziecka; im wcześniej, tym lepiej. Ja od 13 roku życia
uprawiałem ćwiczenia siłowe, co zaowocowało nie tylko si-
łą mięśni, ale również hartem woli oraz cierpliwością i upo-
rem. Każdy powinien sam nakładać na siebie dyscyplinę; kie-
dy zaczną robić to wobec nas inni, człowiek może już nie
podołać wyzwaniom. Każda minuta lenistwa i w ogóle mar-
nowanie czasu to bezpowrotna jego strata oddalająca nas
od sukcesu. Od odpoczynku jest noc. Zamiast oglądania ko-
lejnego głupiego filmu – można nauczyć się kilkudziesięciu
słówek obcego języka. Policzmy, ile czasu marnujemy każ-
dego dnia! Osobiście nauczyłem się języka angielskiego
w bezsenne noce. Jako nastolatek przeżywałem jakieś za-
burzenia dojrzewania i całymi miesiącami nie mogłem spać.
Mniej więcej po tygodniu takiej katorgi zerwałem się z po-
ścieli i zacząłem wkuwać słówka, gramatykę, a w końcu słu-
chać kaset z nagraniami.
Paraliżujące dla człowieka są wszelkiego rodzaju autowy-
mówki, które przekształcają się w ciągle powtarzane i uświa-
damiane złe mantry, na przykład: czasy są ciężkie, inni są
lepsi ode mnie, mądrzejsi, mają talent, lepszy start, więcej
pieniędzy itp. Powinniśmy
postępować dokładnie od-
wrotnie, wmawiając so-
bie własną przebojowość;
karmiąc, programując
podświadomość wiarą
we własne siły. Mierzyć
trzeba zawsze wysoko.
Poziom sukcesu i szyb-
kość, z jaką go odnosimy,
są wprost proporcjonalne
do naszej wytrwałości
i pragnień, aby ten suk-
ces został osiągnięty. Na-
prawdę silna wola nie
znosi zwłoki w działaniu
i pokona wszelkie trudno-
ści. Sukces wymaga cał-
kowitego zaangażowania,
żadnych półśrodków! Naj-
większe ograniczenia, ja-
kie człowiek napotyka w życiu, rodzą się w nim samym,
w jego umyśle. Ludzie są tacy, jacy wierzą, że są. Jeśli cze-
goś pragniemy każdą cząsteczką ciała i umysłu – nasze ma-
rzenia stają się rzeczywistością!
To zaledwie garść ogólnych wskazówek, nic odkrywcze-
go. Problem w tym, aby uwierzyć, że to działa, i uwierzyć
w siebie. Czasy są naprawdę trudne, ale bywało dużo go-
rzej, nie tylko w Polsce. Ludzie jednak dźwigali się, a najlep-
si, najbardziej wytrwali pięli się do góry właśnie w latach
największych kryzysów.
Nie pomniejsza to w niczym roli państwa, którego naj-
ważniejszym obowiązkiem jest zapewnienie wszystkim oby-
watelom – w tym również słabym i najmniej przystosowa-
nym – możliwości godnego życia, a przede wszystkim pra-
cy. Rząd, który nie sięga po wszelkie dostępne środki, aby
wykonać to pierwszorzędne zadanie, nie ma prawa nazywać
się rządem. Możliwości są, pieniądze również, i w obliczu
tak wielkiej tragedii milionów Polaków powinny być wyko-
rzystane. Na zdradę stanu zakrawają: wprowadzenie za obec-
nego gabinetu możliwości odpisywania darowizn na cele ko-
ścielne od podstawy podatku dochodowego, i to w wysoko-
ści 100 procent kwot darowizn (miliardowe straty w budże-
cie!), ciągłe rozdawnictwo państwowych nieruchomości na
rzecz watykańskiego Kościoła; opłacanie ZUS-ów duchowień-
stwa z Funduszu Kościelnego, ulgi celne i podatkowe dla
najbogatszej warstwy społeczeństwa, przekazywanie – z bu-
dżetu państwa (w tym spółek z udziałem Skarbu Państwa)
i budżetów samorządów lokalnych – dotacji na budowy i re-
monty budynków kościelnych oraz działalność katolickich or-
ganizacji, bez możliwości ich skontrolowania! Dlaczego par-
lamentarzyści i ministrowie nie przekazują na Kościół części
własnych pensji, tylko oddają to, co do nich nie należy?
Gdyby każdego roku te wyrzucone w czarne błoto mi-
liardy naszych złotych przeznaczyć na tworzenie nowych
miejsc pracy, za rok, dwa – zmora bezrobocia w Polsce by-
łaby tylko wspomnieniem! Ale komu na tym zależy? Na pew-
no nie władzy – świeckiej i kościelnej. Oni już mają pracę.
JONASZ
96287087.002.png 96287087.003.png 96287087.004.png 96287087.005.png 96287087.006.png
Nr 42 (137) 18 – 24 X 2002 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
Nie tylko ja zresztą nie widzę nic
złego w nagości. Jesteśmy teraz dwa
kroki od kościoła Mariackiego,
gdzie można było obejrzeć „Sąd
Ostateczny” Hansa Memlinga. Na
tym obrazie większość postaci jest
naga,także święci! Sięgając do hi-
storii sztuki: Michał Anioł wyrzeź-
bił Jezusa nagiego.
– Proszę pamiętać jednak, że
Michałowi Aniołowi kazano, aby
postaciom z „Sądu Ostatecznego”
na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej
domalował zasłony i spódniczki!
W średniowieczu ciało było tema-
tem tabu, a artyści i medycy sek-
cje zwłok wykonywali potajem-
nie. Był czas, że groził za to stos.
– Mnie też grożono stosem.
Przedstawiciele Młodzieży Wszech-
polskiej proponowali, aby mnie spa-
lić, powiesić, ukrzyżować, a przynaj-
mniej ogolić głowę!
– Cała ta „wizyta” wyglądała dość
osobliwie. W galerii zjawili się dzien-
nikarze, fotoreporterzy i kamerzyści
oraz posłowie LPR – Gertruda Szum-
ska i Robert Strąk z grupą aktywi-
stów. Wygłaszali pogadanki do kame-
ry, a przedstawiciele Młodzieży
Wszechpolskiej próbowali rozpako-
wać mój krzyż. Widząc to, podeszłam
bronić swojej pracy. Doszło do sza-
motaniny. Potem mnie otoczono.
Przyznaję, że poczułam się zagrożo-
na. Posłowie stali i podjudzali swo-
ich popleczników. Pani Gertruda za-
dawała mi pytania. Nie mogłam od-
powiadać, bo tamci skandowali, za-
głuszając każde słowo.
– Czy później spotkały Panią
jakieś inne przykrości związane
z tą sprawą?
– W pewnym sensie. Dwa mie-
siące później pojechałam do Kato-
wic, gdzie brałam udział w wysta-
– Zamknięcie galerii uzasadnio-
no stwierdzeniem, że... nic się w niej
nie dzieje! Dziwnym zbiegiem oko-
liczności decyzja ta zapadła niecałe
dwa tygodnie od momentu, gdy me-
dia nagłośniły całą sprawę.
– Wymowa „Pasji” nie ma cha-
rakteru religijnego... To już wie-
my. Czy pokazując samoudręcze-
nie mężczyzny ćwiczącego na si-
łowni, miała Pani zamiar wykpie-
nia, wyśmiania męskości? Czy jest
Pani może feministką?
– Nie jestem feministką i nie lu-
bię takiego szufladkowania. Zresztą
artystki, które deklarują się jako fe-
ministki, zazwyczaj drążą temat ko-
biecości. Mnie – jako kobietę – fa-
scynuje męskość. Nie naśmiewam się
z męskości jako takiej, a jedynie z jej
fałszywego pojmowania.
– Czyli nie chodzi tu o walkę
płci?
– Uważam, że walka płci jest
wbrew naturze. Bezwzględnie dążę
do równowagi między płciami. Prze-
cież płcie się wzajemnie uzupełniają.
Nie walczę z mężczyznami ani z ko-
bietami, tylko ze stereotypami w poj-
mowaniu ról mężczyzny i kobiety.
– Jest Pani osobą wierzącą?
– Wychowałam się w rodzinie ka-
tolickiej. Na szczęście rodzice pozo-
stawili mi możliwość wyboru. Jestem
osobą niewierzącą. Znam wielu wie-
rzących, których wiara jest wspania-
ła. Taką osobą jest np. duszpasterz
środowisk twórczych w Gdańsku
– ksiądz Krzysztof Niedałtowski. Po-
dobnie jak w kwestii płci, tak w tej
sprawie – nie walczę z wiarą czy re-
ligią, tylko ze stereotypami. Jestem
osobą tolerancyjną i nikomu nie pra-
gnę niczego narzucać. Uważam, że
tolerancja jest bardzo ważna. Tole-
rancji uczymy się całe życie.
– Niektórzy porównywali „Pa-
sję” z pracami Andresa Serrano.
Szczególnie z pracą pt. Piss Christ.
Był to pomalowany bydlęcą krwią
krucyfiks zanurzony w moczu ar-
tysty – o czym informował podpis.
– Tego typu porównania nie ma-
ją sensu. Serrano dokonał świadome-
go zbezczeszczenia symbolu religijne-
go. Do mojej instalacji krzyż zrobi-
łam sama. On nie jest krucyfiksem,
ma inny kształt. Nigdy nie wisiał ani
nie będzie wisiał w kościele.
– Czy uważa się Pani za skan-
dalistkę?
– Teraz już tak. Nie chciałam być
skandalistką, ale skoro media tak mnie
wykreowały – jestem nią!
Rozmawiała
ANNA RZYMOWSKA
Fot. Mikołaj Rzymowski
– Czy przygotowując „Pasję”,
spodziewała się Pani, że zapro-
wadzi ją ona na ławę oskarżonych?
– Zdawałam sobie sprawę, że mo-
gę się spotkać z gwałtowną reakcją
na moją pracę. Ja wiem, że żyję
w Polsce katolickiej. Liczyłam się
z tym, że mogę spotkać się z kryty-
ką, ale nie przyszło mi do głowy, że
stanę przed sądem. To był dla mnie
szok. Tym bardziej byłam zaskoczo-
na, że miejscem, w którym pokaza-
łam „Pasję”, była „Wyspa” – galeria
bądź co bądź autorska, znana z tego,
że prezentuje prace o tematyce kon-
trowersyjnej. Galeria „Wyspa” nie by-
ła nastawiona na masowy odbiór.
Gdybym chciała dokonać świadomej
prowokacji, pokazałabym tę pracę
w innym miejscu. Pytano mnie, dla-
czego pragnąc zaszokować odbiorców,
nie zaprezentowałam tej instalacji
w kościele. Otóż właśnie dlatego, że
nie chciałam nikogo szokować. Poza
tym, jak już podkreślałam – temat tej
pracy nie ma nic wspólnego z religią!
– Wątpię, czy z tą pracą ktoś
wpuściłby Panią do kościoła. Ale
miała Pani wiele wystaw, także po-
za granicami Polski. Czy w jakimś
innym kraju spotkała się Pani
z tak gwałtowną, negatywną re-
akcją na swoje prace?
– Nie. Nigdy i nigdzie nie było ta-
kiej reakcji. Nawet jeśli temat doty-
czył konkretnie religii. Tak było z mo-
ją pracą dyplomową zatytułowaną
„Absolucja”. Podjęłam w niej temat
sakramentu spowiedzi. Chodziło mi
o problem zła i reakcji na zło. Chcia-
łam pokazać, że oczyszczając spraw-
cę zła podczas spowiedzi, Kościół
sankcjonuje istnienie zła w świecie.
Właśnie „Absolucję” zaprezentowa-
łam w ramach wystawy „Irreligia”
w Brukseli. Można ją było oglądać
w nieczynnym kościele. Jeden z or-
ganizatorów „Irreligii” – bardzo mi-
ły ksiądz – powiedział mi, jak bardzo
się cieszy, że młodzi ludzie interesu-
ją się sztuką sakralną. Bo to była sztu-
ka sakralna – chociaż nie dewocyj-
na. Zdaję sobie sprawę z faktu, że
sposób widzenia świata przez artystę
może wydać się bulwersujący, szcze-
gólnie dla tradycjonalistów. Uwa-
żam jednak, że artysta powinien mieć
prawo do swobody wypowiedzi. Na
tym przecież polega wolność słowa
i myśli i powinna być prawnie chro-
niona. Tymczasem jest odwrotnie.
Pasja... męskość
Rozmowa z Dorotą Nieznalską – pierwszą polską
artystką, która stanęła przed sądem, oskarżona
o to, że prezentując swoją instalację „Pasja”,
popełniła przestępstwo z art. 196 kk, czyli
dopuściła się obrazy uczuć religijnych.
– Szczególnie, że sytuacja praw-
na jest niejasna. Z jednej strony
konstytucja gwarantuje nam wol-
ność wypowiedzi, z drugiej – za-
pis w kodeksie mówiący o obrazie
uczuć religijnych daje broń do
ręki tym, którzy tę wolność chcą
ograniczać.
– Właśnie dlatego pojawił się po-
stulat, aby uściślić paragraf 196 kk
tak, aby dotyczył on tylko intencjo-
nalnych aktów obrazy uczuć religij-
nych. Mój proces pokazuje, jak moż-
na go nadużywać. To jest bardzo groź-
ne zjawisko. Bo gdybym przegrała ten
proces – stanowiłoby to precedens.
W tym momencie nie byłoby już mo-
wy o wolności wypowiedzi. Ja w ogó-
le nie rozumiem, jak to jest, że w pań-
stwie deklarującym się jako demokra-
tyczne religia dyktuje prawo!
– Spotkała się Pani z zarzuta-
mi, że posłużyła się artystyczną
prowokacją dla uzyskania rozgło-
su. Jak to Pani skomentuje?
– Ktoś nawet pytał mnie, czy do-
gadałam się z posłami LPR, żeby zro-
bić reklamę im i sobie. To oczywi-
ście nonsens. Nigdy nie zależało mi
na tego rodzaju rozgłosie. Być może
zależało na nim działaczom politycz-
nym. Kiedy w sądzie ogłaszano ter-
min kolejnej rozprawy, usłyszałam,
jak ktoś na sali westchnął, że to już
będzie, niestety, po wyborach.
– Mówiła Pani jednak, że przy-
gotowana była na krytykę swojej
pracy?
– Tak, byłam gotowa na krytykę
czy dyskusję. Nie spodziewałam się
jednak takiej lawiny zarzutów! I to
zarzutów spowodowanych pokaza-
niem szczegółu ludzkiej anatomii. Dla
mnie nagość nie jest tematem tabu.
Studia na ASP oswoiły mnie z ludz-
kim ciałem, miałam zajęcia z nagimi
modelami, studiowałam anatomię.
– Tak więc przekonała się Pa-
ni, jak wielki skandal wywołała
Pani tą prezentacją...
– To nie ja wywołałam skandal,
tylko media. „Pasja” składa się
z dwóch elementów: filmu wideo, na
którym pokazano, jak męczy się męż-
czyzna ćwiczący na siłowni oraz rów-
noramiennego krzyża (nawiązujące-
go kształtem do krzyża PCK)
z umieszczonymi na nim genitalia-
mi. Tymczasem i gazety, i telewizja
skupiły swoją uwagę wyłącznie na
krzyżu. Moja wystawa była otwarta
przez ponad miesiąc, a tzw. skandal
wybuchł po artykule w lokalnym do-
datku „Wyborczej”, który ukazał się
dwa dni przed zamknięciem pokazu.
Po artykule pojawiła się telewizja. Do-
piero później – posłowie LPR i przed-
stawiciele Młodzieży Wszechpolskiej.
Przyszli do Galerii „Wyspa” po za-
mknięciu wystawy, w czasie, kiedy by-
ła zdemontowana. Tak więc osoby,
które złożyły doniesienie do proku-
ratury – mojej pracy nie widziały...
– Jak doszło do konfrontacji
między Panią a niespodziewany-
mi gośćmi?
wie, której termin ustalono znacz-
nie wcześniej. Prezydent Katowic
dowiedziawszy się, że przyjeżdża Nie-
znalska, wysłał do galerii dwie urzęd-
niczki, żeby upewnić się, że wśród
moich prac nie ma „Pasji”. Ponie-
waż nie zamierzałam jej tam poka-
zywać – nic się nie stało. Przykrość
sprawiła mi też decyzja władz Aka-
demii o zamknięciu galerii „Wyspa”.
Przez 17 lat swojego istnienia była
dla artystów i gości miejscem bar-
dzo ważnym.
– Czy galerię zamknięto z po-
wodu pokazania w niej „Pasji”?
wszystkich państwach. Spory wywołuje także sam
katalog dóbr osobistych. Kłopot zaczyna się, gdy
państwo chce chronić uczucia religijne. Przyjęcie zbyt sze-
rokiej definicji owych uczuć może doprowadzić do ograni-
czenia, a de facto – zniesienia wolności słowa czy sztuki.
Prawo UE nie ma żadnych uregulowań na ten temat.
W Polsce obowiązuje art. 196 kk, przewidujący możliwość
skazania delikwenta za taki czyn na 2 lata pudła albo
grzywnę. Prawnicy toczą spory, jak zinterpretować ten prze-
pis, nakazując badać oceny społeczne konkretnego zacho-
wania. Twierdzą jednak, że nie może to ograniczać wolno-
ści wypowiedzi.
Do 1989 r. prokuratura nie zajmowała się sprawami o bluź-
nierstwo. Władze PRL-u nakazywały cenzurze nie udostępniać
widzom utworów o treściach bluźnierczych. Wykonywały
tym samym żądania Kościoła. Gdy cenzura przeszła do hi-
storii, jej miejsce próbowała zająć prawica do spółki z Krk.
Co rusz zawiadamiano prokuraturę, że dane dzieło obraża
uczucia religijne. Ta po miesiącach postępowania stwier-
dzała, że owe dzieła nie naruszały niczyich dóbr osobistych.
Atmosfery nagonki często nie wytrzymywali organizatorzy
imprez kulturalnych i sami wcielali się w cenzorów (np. kie-
rownictwo Biura Wystaw Artystycznych z Bielska-Białej,
gdzie w 2000 r. zamiast obrazów Grzegorza Madeja powie-
szono puste ramy. Nie spodobało się dzieło przedstawiają-
ce kopulującego anioła). W 2002 r. gdańska prokuratura re-
jonowa uznała, że musi się zająć donosikiem posłów LPR.
Po śledztwie uznano, że Dorota Nieznalska jest bardzo po-
ważnym przestępcą i wysmażono stosowny akt oskarżenia.
Ciekawe, że prokuratorzy nie byli tacy chętni do ścigania ar-
tystów, gdy prokuraturą kierowali politycy prawicowi. M.P.
N aruszanie dóbr osobistych jest przestępstwem we
96287087.007.png 96287087.008.png 96287087.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 42 (137) 18 – 24 X 2002 r.
Niepotrzebne idee
To, co nas w sposób szczególny
uderzyło w wypowiedzi Dyducha,
to fakt, że osoby o zdecydowanie
lewicowych, wyrazistych poglądach
są traktowane w partii odrobinę jak
czarne owce, element niepewny i tro-
chę kłopotliwy. Kiedy Dyduch mó-
wi o nich w kontekście odrzucenia
przez SLD staromodnych, jego zda-
niem, wartości, stwierdza: „wtedy zo-
baczymy, czy ci bardziej radykalnie
nastawieni członkowie będą chcieli
tworzyć własną partię, czy zostaną
z nami” . Z „nami” to znaczy z tymi
nowoczesnymi, światłymi, bezideowy-
mi liberałami. Są więc jacyś popraw-
ni „my” i odstający „oni”. I jest sub-
telna sugestia, że jak się nie podo-
ba, to oni mogą sobie odejść.
I choć nie mamy z SLD organi-
zacyjnie nic wspólnego,
to wcale nas ta bezide-
owość na lewicy nie cie-
szy. Bo jeżeli najpotęż-
niejsza, najbardziej
wpływowa, a co najważ-
niejsze: rządząca partia
nie ma pomysłu na sa-
mą siebie i na Polskę, to
musi to martwić nas
wszystkich.
Jeżeli tacy ludzie
Sojuszu jak Izabella
Sierakowska , czyli pro-
społeczni, przywiązani
do idei republikańskiej
lewicy, są obecnie dla władz partii
kimś w rodzaju członków drugiej ka-
tegorii, „dziećmi od macochy”, to coś
jest tutaj nie tak. Wiemy, że przed
minionymi wyborami do parlamen-
tu zaczęto ich wyraźnie marginali-
zować, a kilku najbardziej ideowych
– w tym np. były poseł Władysław
Adamski – nie otrzymało rekomen-
dacji. Teraz przewiduje się kolejny
odstrzał. Najsmutniejsze jest to, że
przywódcy, którzy sądzą, iż stare ide-
ały się przeżyły, ani członkom SLD,
ani krajowi nie mają nic do zapro-
ponowania. Błądzą jak dzieci we
mgle.
którzy od lat piszą o wielkim
i przełomowym pontyfikacie
Jana Pawła II, okazali się być pro-
rokami! Już wiadomo bowiem z ca-
łą pewnością, że będzie on wkrót-
ce i Wielki, i Święty!
Upewniliśmy się – watykańską
procedurę wynoszenia na ołtarze
należy traktować z przymrużeniem
oka. Bo z jednej strony przewiduje
ona nawet ekshumację zwłok kan-
dydata (wszak pochowany przez po-
myłkę żywcem, mógł jeszcze w trum-
nie, bez świadków, bluź-
nić Bogu), a z drugiej
przesądza się za życia
biedaka, że jest on świę-
ty, a więc że nic złego
uczynić już nie zdoła.
A swoją drogą, to
kim trzeba być, aby zo-
stać wielkim papieżem?
Pierwszy „Wielki” – Leon I (V w.)
– wsławił się walką z heretykami
i wyniesieniem pozycji biskupa
Rzymu ponad innych biskupów ce-
sarstwa rzymskiego. Grzegorz
Wielki (VI/VII w.) umacniał wła-
dzę Kościoła kosztem praw Kościo-
ła wschodniego. Słynął także z po-
dwójnej moralności – surowy dla
innych, znacznie bardziej wyrozu-
miały był dla swoich słabości,
zwłaszcza materialnych. Najmniej
znany „Wielki” – Mikołaj I (IX
w.) – także wsławił się budowaniem
wpływów „Stolicy Apostolskiej”.
Jak mówi o nim Mathieu-Rosay
„wysuwał żądania, których nie
ośmielił się wypowiedzieć żaden
z jego poprzedników” . Właśnie: wła-
dza, władza, władza i wzrost wła-
dzy centrali – oto za co papieże
wynieśli pod niebo trzech swoich
poprzedników z I tysiąclecia. Mo-
że w dowód wdzięczności...?
Rzeczywiście, Jan Paweł II wy-
daje się wpisywać w tak rozumia-
ną linię wielkości. Poczyna sobie
w Kościele śmielej niż trzej refor-
matorzy – Jan XXIII, Paweł VI
i Jan Paweł I . Rządzi twardą rę-
ką, nie znosi sprzeciwu. Zorgani-
zował wielką misję na Wschodzie,
za nic mając „braci prawosławnych”.
Istotnie – po watykańsku – „Wiel-
ki”.
gii, ale zmienia swoje ideały
(?!). Jest partią otwartą na różne
nurty lewicy, ale być może nie-
które z nich ją opuszczą... Te i in-
ne rewelacje Marka Dyducha, se-
kretarza generalnego SLD, wyczy-
taliśmy w lewicowym „Przeglą-
dzie” nr 36/2002.
Czy słowo „lewica” coś jeszcze
w Polsce znaczy? A może jest już
wyprane z jakichkolwiek istotnych tre-
ści? Gdyby „lewicowość” miała być
pozbawiona wszelkich ideowych zna-
czeń, byłaby to wielka szkoda nie
tylko dla samego SLD.
Przynajmniej od ro-
ku rozmaite osoby na
lewicy nawołują do dys-
kusji programowej.
Przestrzegają przed sto-
czeniem się SLD zale-
dwie do roli partii wła-
dzy, ugrupowania
sprawnych technokra-
tów. Do poszukiwania
i sprecyzowania funda-
mentów ideologicznych
nawoływała profesor
Maria Szyszkowska ,
ostatnio pisał o tym
wiele Mieczysław Rakowski ,
„ostatni pierwszy” PZPR-u.
Co przywódcy SLD na takie la-
rum podniesione w lewicowych me-
diach? Co na to sekretarz generalny
Marek Dyduch ? Ano nic.
„Ideały socjaldemokratyczne zo-
stały wypracowane na przestrzeni ostat-
nich 100 lat, a teraz trzeba je zweryfi-
kować” – twierdzi szef SLD. Słusz-
nie, ale... Niestety, w obszernym tek-
ście Dyduch nie potrafi wskazać ja-
kichkolwiek nowych wartości, które
przyświecałyby obecnie SLD. Mało
tego, można odnieść wrażenie, że
przywódca lewicy nie wie, czym jest
ideowość . Ewidentnie myli program
i cele z fundamentem ideologicznym.
I tak za lewicową ideę uważa „wal-
kę z bezrobociem”, choć każda pol-
ska partia, nawet prawicowa czy libe-
ralna, ma ten postulat w swoim pro-
gramie. Tymczasem do sfery ideolo-
gii należą zasady ogólne, takie jak
świeckość państwa, antyklerykalizm,
stosunek do praw człowieka, także
tych socjalnych, i postrzeganie roli
państwa jako ich gwaranta. O tym
Dyduch nie puścił nawet pary z ust.
Mówi za to niejasno, że do partii przy-
chodzi coraz więcej przedsiębiorców
Karol W.,
czyli Wielki
W ostatnich dniach o swojej
pewności w tym względzie poinfor-
mowali kardynałowie Sodano
i Glemp . Prymas wyznał, że „Ko-
ściół będzie czcił obecnego papieża
jako świętego” i że będzie on miał
specjalny dzień poświęcony jego czci
w kalendarzu liturgicznym! Moż-
na by rzec – żadna sensacja.
W katolickim raju jest święty opus-
deista Escrivà , błogosławiony an-
tysemita Pius IX , dlaczegóżby więc
JPII nie dało się załatwić wniebo-
wstąpienia? Niezwykłość sytuacji
polega na tym, że kandydat na oł-
tarze żyje jeszcze, a mówi się o nim
tak, jakby już oddał ducha...
W dwa dni po Glempie prze-
mówiła prawa ręka żyjącego jesz-
cze świętego – watykański sekre-
tarz stanu Angelo Sodano. Ten nie
tylko wyjawił, że dla papieża przy-
gotowywana jest przyspieszona
ścieżka uświęcenia, gdy tylko za-
mknie oczy, ale dał także do zro-
zumienia, że Watykan zrobi wszyst-
ko, aby Wojtyła otrzymał przydo-
mek „Wielki”.
Na jakież to łaski liczą eminen-
cje popisujące się w mediach me-
galizusostwem? Zdają sobie spra-
wę z tego, że ich wypowiedzi doj-
dą do przenajświętszych uszu.
A może tylko realizują papieskie
zamówienie?
i że to ich należy pytać o sposoby wal-
ki z bezrobociem...
Jak Dyduch tłumaczy brak dys-
kusji ideowej w partii? „My przez
ostatnie trzy lata byliśmy permanent-
nie w walce wyborczej. Trudno w ta-
kich sytuacjach całą rzeszę SLD-
-owskich działaczy przymusić do my-
ślenia, na czym ta ideologia miała-
by polegać” . Tak, myślenie to dopraw-
dy bardzo ciężka praca i sekretarz
SLD nie ma sumienia przymuszać do
niej kolegów. Działacze przez trzy la-
ta twardo walczyli i – jak się okazu-
je – nie bardzo wiedzieli, o co. Po-
wiało pustką...
MAREK KRAK
ADAM CIOCH
GŁASKANIE JEŻA
Prorok czy jaka cholera
nazwisko, PESEL, ulica,
numer domu i mieszkania,
a brakowało tylko tego
cholernego słowa „Opo-
le”. Nasz pełnomocnik bił
się w piersi, krzyżem leżał,
złorzeczył i płakał, twier-
dząc, że „niekompletne” osoby zaraz poja-
wią się w sądzie i same dopiszą nazwę mia-
sta. Wszystko na nic.
– Nie rozpaczaj, Szenborn – uspokajał
mnie Kotliński (cedząc MOJEGO DRIN-
KA!). – Już ktoś to załatwił. Staliśmy się zbyt
niebezpieczni. Dziwne, że tego jeszcze nie
rozumiesz. Wiesz, co to znaczy JONASZ? To
skrót: Jednoznaczne Opracowanie Natych-
miastowych Sytuacji i Zagrożeń.
Coś w tym jest. Owa firma JONASZ ma
rzeczywiście jakąś biblijnie proroczą, denerwu-
jącą cechę, przeto już więcej zakładać się nie
będę, bo przegram całą forsę. Najmądrzejsi
z mądrych (m.in. Urban) twierdzili rok temu,
że koalicja SLD-PSL jest niemożliwa, że SLD
sam utworzy rząd, a Pryncypał tylko się śmiał
i z niezmąconym spokojem zakładał coś wręcz
przeciwnego (porównaj „FiM” 39/2001) – za-
łożyłem się i... przegrałem whisky. – Notowa-
nia lewicy spadną po wizycie papieża – zawy-
rokowała niedawno Sybilla z Łodzi („FiM”
38/2002) – znów się sprzeciwiłem i... musia-
łem lecieć po gin z tonikiem. „Jurczyk jest
niewinny i będzie zrehabilitowany” („FiM”
29/2002) – usłyszałem innym razem kolejne pro-
roctwo, a niewiara w te słowa kosztowała mnie
metaxę za 120 zł. Jeszcze gorzej poszło mi
z Palestyną: – Żydzi odgrodzą się od Palestyń-
czyków najprawdziwszym murem – oświadczy-
ła dnia pewnego nasza Kasandra („FiM”
16/2002), a mnie śmiech pusty ogarnął nie-
zwłocznie: – Że co? Że historia się odwróci
i teraz Naród Wybrany będzie zamykał ludzi
w getcie? Po paru tygodniach, na granicy Izra-
ela mur powstał jak się patrzy.
Takich przypadków mojej klęski w zakła-
dach politycznych z Jonaszem były dziesiątki
i już niedługo pójdę z torbami. Choć... nieko-
niecznie... Polska jak nic wygra w siatkę z Ro-
sją i Portugalią, zakładasz się? – wyciągnąłem
do Jonasza rękę. Oczywiście, przegrałem fran-
cuskiego szampana, ale sprytnie postawiłem
u bukmacherów na odwrót. Wypłata (minus ten
cholerny szampan) dała mi stówę do przodu.
– Pytajcie w e-mailach Jonasza o różne
prognozy. Jak odpowie, to można na tym co-
sik zarobić. Mówię wam... I jeszcze jedno,
żeby Szef przynajmniej kielicha odpalił z tych
moich sromotnych klęsk. Ale gdzie tam. Sam
prawie w ogóle nie pije, więc i spragnione-
go nie napoi. Odkłada wszystko na: „po wy-
borach”, tych parlamentarnych za 3 lata.
Powiedział, że wygramy...!
MAREK SZENBORN
Lubicie przegrywać? Jeśli lubicie, to
zakładajcie się z Jonaszem. Ja już mam
dosyć. Właśnie przegrałem pół litra. Ko-
lejne – psia mać – pół litra i jedyna po-
ciecha w tym, że wódka staniała.
Ostatnio było tak: wyciągnął cwaniak
w moim kierunku prawicę, uśmiechnął się
złowrogo i zapytał: – Założysz się?
Ale od początku. O co chodziło? A o to,
że we wszystkich województwach Antyklery-
kalna Partia Postępu RACJA ma mocno za-
korzenione struktury. Na tyle mocne, że moż-
na było wystawiać, a później rejestrować kan-
dydatów do wszystkich szczebli samorządów
w nadchodzących wyborach. Szesnaście za-
rejestrowanych list w tyluż województwach
to DARMOWY CZAS REKLAMOWY na
antenie ogólnopolskiej telewizji publicznej
i ogólnopolskiego radia, o czym jasno stano-
wi ordynacja wyborcza. Stawka więc dla każ-
dej nowej partii niebagatelna.
– Zobaczysz, że ONI już coś wymyślą,
aby nas udupić – zawyrokował kasandrycznie
Jonasz, a usłużna sekretarka przecięła zakład.
Z zapartym tchem śledziłem tedy kolejne re-
jestracje naszych komitetów wojewódzkich:
Warszawa – zarejestrowano, Szczecin – zare-
jestrowano, Katowice – też, czarny Rzeszów
– poszedł jak z płatka, czerwona Łódź – bez
problemu... i tak dalej, i tak dalej. Pięć, osiem,
dwanaście, czternaście, piętnaście kolejnych
komitetów APP RACJA zostało klepniętych.
– Stawiaj wódkę, Jonasz. Nikt – nawet
TY – nie jest prorokiem we własnym kraju
– cieszyłem się i już czułem smak żubrówki
z sokiem jabłkowym.
– Leć po wódkę, zastępca, bo przegrałeś
jak nic – nierozumnie cieszył się Szef. Nie-
rozumnie? Szlag mnie chyba trafi! Dziesięć
dni temu do rejestracji pozostał już tylko je-
den, jedyny komitet RACJI w Opolu. To chleb
z masełkiem – mówili wszyscy. Chleb z dzieg-
ciem raczej. Wysoka Komisja Wyborcza,
a po niej jeszcze Wyższy Sąd ostatecznie od-
rzucili nasz wniosek o rejestrację. O co po-
szło? A o to, że obok dosłownie kilku na-
zwisk wpisanych na listę naszych sprzymie-
rzeńców zabrakło słowa OPOLE! Było imię,
P olscy prawicowi żurnaliści,
S LD nie ma określonej ideolo-
96287087.010.png 96287087.011.png 96287087.012.png 96287087.013.png 96287087.014.png
Nr 42 (137) 18 – 24 X 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
BIEDA I STRES
rzecz Stowarzyszenia Pomocy Ofia-
rom Wypadków Drogowych. A.C.
metody tłumaczy niezbędną dyskre-
cją spowodowaną prześladowaniami
czasów wojny domowej w Hiszpanii
oraz „żelazną dyktaturą” Franco .
Argument ostatni jest kuriozalny, bo
Dzieło uchodziło za największego
sprzymierzeńca faszysty. Jak pisze
autor – „Escrivá podobno skrytyko-
wał Franco” za krwawe represje wo-
bec opozycji, kiedy w 1946 r. pro-
wadził dlań ćwiczenia duchowe...
O ministrach Dzieła w rządzie Fran-
co pisze Onet, iż byli „kompetentni
i dyskretni” , ale o spowodowanych
przez nich aferach finansowych ani
słówka. Cały obszerny artykuł to praw-
dziwa reklama „katolickiej mafii”.
Czyżby tekst sponsorowany? A.C.
Aż 9 procent Polaków nie ma
żadnych dochodów – wynika z ba-
dań Pentora. Z kolei 22 proc. roda-
ków nie posiada własnych źródeł
przychodu i pozostaje na utrzyma-
niu osób trzecich. Mniej niż połowa
ankietowanych zadeklarowała, że ma
stałe dochody. Badania wykazały po-
nadto wysoki poziom pesymizmu,
stresu oraz lęków związanych z przy-
szłością. A boże miłosierdzie i pa-
pieskie hasła to już Polakom nie
wystarczają?
tego roku proboszcz – prezes Para-
fialnego Klubu Sportowego Józef
z Ursusa – wraz z trenerem złożyli
u niej zamówienie na stroje i sprzęt
dla zawodników. Hurtownia szyb-
ciutko zrealizowała zamówionko, ale
do dziś nie zainkasowała należnych
kilku milionów złotych. Nie pomo-
gły ponaglenia i interwencje właści-
cielki firmy. Nowy proboszcz, a za-
połączył z pychą swego podwładne-
go: „Myślę, że wynika to z tego, że
czasami chciałoby się być trochę wy-
żej w gazetach” . Przyznał, że księżom
nie jest obcy antysemityzm, podob-
nie jak części naszego społeczeństwa.
O tym, że Rydzyk jest chory psychicz-
nie, napisaliśmy w nr 38 „FiM”
– „Kościół Rydzyka”. Domagamy się
utrzymania dla nas zaszczytnego
pierwszego miejsca w lidze krytyków
dyrektora i prałata!
SPRAWIEDLIWOŚĆ
I WOJNA
PaS
Kościół ustami przewodniczą-
cego komisji Justitia et Pax (Spra-
wiedliwość i Pokój...) przy episkopa-
cie Niemiec, bp. Marxa , skrytyko-
wał politykę kanclerza Gerharda
Schrödera wobec wojny irackiej:
„Zamiast tłumaczyć społeczeństwu ar-
gumenty takiej polityki na placu
w Trier, powinien pojechać do Busha
lub przynajmniej do niego zadzwonić”
stwierdził Marx. Uważa on, że
sprzeciw kanclerza pogorszy stosun-
ki amerykańsko-niemieckie i osłabi
pozycję Niemiec w świecie. Zwrócił
również uwagę, że Kościół co praw-
da „krytycznie ocenia przemoc, ale nie
jest radykalnie pacyfistyczny” . Oto jak
pokój miłujący Kościół stroni do po-
lityki! Słowa Marxa, to także do-
wód na to, że Kościół zawsze staje
po stronie silniejszego, w tym przy-
padku konserwatywnego Busha ju-
niora.
PaS
GWARANCJE NA WIEKI
WYBORCZY KANT
Kościoły chrześcijańskie doma-
gają się gwarancji, by w eurokon-
stytucji zaznaczyć specjalny status
związków wyznaniowych w pań-
stwach członkowskich. Chodzi o pra-
wo do własnych organizacji, wyzna-
wania kultu, działalności duszpaster-
skiej, charytatywnej oraz kultural-
nej. Komisja Biskupów Wspólnoty
Europejskiej oraz Konferencja Ko-
ściołów Ewangelickich chcą też, by
znalazł się tam zapis, że Unia Eu-
ropejska szanuje status kościołów
we wszystkich państwach członkow-
skich i go nie narusza. Ma to zapo-
biec zmienianiu przez prawo UE
specyfiki narodowej w stosunkach
państwo – Kościół. Nad naszą spe-
cyfiką narodową ubolewamy od wie-
ków. Wszystko wskazuje na to, że
jeśli sami jej nie zmienimy, to Unia
nam w tym nie pomoże.
E.K.
Fałszerstwa przedwyborczego do-
puścili się członkowie Ligi Polskich
Rodzin w Inowrocławiu (woj. kujaw-
sko-pomorskie). Pół godziny przed
zakończeniem rejestracji dostarczy-
li Państwowej Komisji Wyborczej co-
kolwiek dziwnie wyglądającą listę
swoich kandydatów na radnych po-
wiatu inowrocławskiego. Wprawdzie
widniały na niej trzy nazwiska (bo
takie jest wymagane minimum), ale
komisja miała wątpliwości co do wia-
rygodności danych. Maglowany na
tę okoliczność przedstawiciel poboż-
nej Ligi wyznał, że w ostatniej chwi-
li dopisano nazwisko trzeciego kan-
dydata. A wymagane 200 podpisów
wyborców zebrano wówczas, gdy na
liście były tylko dwa nazwiska. Po-
wiatowa Komisja Wyborcza odmó-
wiła rejestracji sfałszowanej listy i za-
powiedziała, że sprawa trafi do pro-
kuratora.
RÓŻANIEC INACZEJ
razem prezes ani myśli zajmować się
długami swojego poprzednika. Oszu-
kana kobieta takie postępowanie na-
zywa złodziejstwem. Zważ, kobieto,
do kogo wypowiadasz tak mocne sło-
wa. Czy tylko pieniądze są dla Cie-
bie ważne?!
WILLE W ZAŚWIATACH
Rewolucja! Papież postanowił
zmienić sposób odmawiania różań-
ca. Do dotychczas rozważanych ta-
jemnic: radosnych, bolesnych i chwa-
lebnych, dojdą – świetliste. Kółkom
różańcowym i Papie przybędzie tym
samym do odmawiania 5x10 zdro-
wasiek! Nowa tajemnica ma być
chrystocentryczna i obejmować
chrzest Jezusa w Jordanie, kusze-
nie na pustyni, głoszenie królestwa
Bożego, przemienienie Pańskie
i wjazd do Jerozolimy. Według le-
gendy, składający się ze 150 pacior-
ków różaniec miała przekazać św.
Dominikowi sama Matka Boska.
W tej wersji jest on odmawiany od
XIII wieku. Wygląda na to, że ma-
ryjny papież na starość postanowił
zreformować matkę samego Szefa.
Czego się jednak nie robi dla bycia
„papieżem przełomu”.
R.P.
W San Remo, we Włoszech, po-
licja zatrzymała przedsiębiorcę, któ-
ry sprzedawał mieszkania na... tam-
tym świecie. W ofercie miał rozma-
ite propozycje, począwszy od kawa-
lerek, a skończywszy na luksusowych
willach. Interes szedł tak świetnie,
że jego firma otworzyła filię w Pa-
ryżu. W końcu jeden z klientów za-
czął podejrzewać, że być może (?!)
padł ofiarą oszustwa i zgłosił się na
policję. Chcemy zauważyć, że sprze-
dawanie dóbr przyszłych i wiecznych
nie jest bynajmniej współczesnym
wynalazkiem. Sprzedażą „ubezpie-
czeń” od mąk piekielnych i czyść-
cowych w życiu wiecznym trudnią
się wszak katoliccy duchowni od stu-
leci. Tylko czy ktoś kiedyś odważy
się pójść w ślady karabinierów z San
Remo?
GAPOWICZE
POD KLUCZ
Prawy i Sprawiedliwy Zbigniew
Wassermann wpadł na genialny
pomysł zwalczania przestępczości.
Najbardziej niebezpieczne, według
niego, są... osoby niekasujące bi-
letów w autobusach czy tramwa-
jach. Natychmiast po ujawnieniu,
taki bandyta powinien być zatrzy-
many przez policję. Stosowanie tak
radykalnych środków pomoże zwal-
czyć przestępczość. Nasze miasta
staną się wtedy oazą spokoju i ci-
szy. Takie brednie wygłasza osob-
nik, któremu nie kto inny jak Lech
Kaczyński powierzył kierowanie
prokuraturą krajową!
PaS
POZWANY KUL
R. Kraw.
Przed Sądem Okręgowym w Lu-
blinie toczy się proces przeciwko Ka-
tolickiemu Uniwersytetowi Lubel-
skiemu o zwrot części księgozbioru
i dzieł sztuki wartości co najmniej
miliona zł. Uczelnię pozwał spad-
kobierca rodziny, która w połowie
lat 80. użyczyła KUL-owi zbioru ob-
razów i antyków. Jak na katolicką
uczelnię przystało, twierdzi ona te-
raz, że kolekcja jest jej własnością,
choć zdaniem spadkobiercy nigdy nie
było mowy o darowaniu rodzinnych
zbiorów. Pozew zaopatrzony jest
w dokumenty, które mają to potwier-
dzać. KUL papierów stwierdzających
prawo własności znaleźć nie może.
No i co z tego? Katolikom trzeba
wierzyć na słowo!
LIGUSY LEJĄ
A.C.
Prałat Henryk Jankowski
ugościł w kościele św. Brygidy dzia-
łaczy pomorskiej Ligi Rodzin Pol-
skich. Po nabożeństwie 150-osobo-
wa grupa ligusów wypełzła na uli-
ce Gdańska, wznosząc antyunijne
okrzyki. Po przyjęciu komunii św.
i przekazaniu sobie znaku pokoju
członkowie LPR wzywali do roz-
prawienia się z liberałami i głosi-
li hasła narodowościowe. Przedwy-
borczemu marszowi przewodzili
posłowie Zygmunt Wrzodak
i Gertruda Szumska , liderka
z Pomorza. Manifestacja zatrzyma-
ła się pod Dworem Artusa. Tam
przepełniony papieskim miłosier-
dziem poseł Wrzodak zaatakował
Unię i Niemcy, którzy, według nie-
go, kierują europejską Piętnastką
i najlepiej na tym zarabiają. Słow-
ne fajerwerki Wrzodaka miały za-
chęcić zgromadzonych do zorgani-
zowania się i dotarcia (cokolwiek
to znaczy) do ludzi, którzy czyta-
ją żydowskie i niemieckie gazety.
Nienawiść, jaką pałał Wrzodak,
udzieliła się niektórym wiecowiczom.
Jeden z ligusów zaczął wymachiwać
drzewcem lagi przed nosami obec-
nych na zgromadzeniu dziennikarzy
lokalnej prasy, usiłując sprowokować
awanturę. Inny wzywał do zapamię-
tania twarzy dziennikarzy, aby po
zwycięstwie LPR wiadomo było, „ko-
go lać po mordach”.
A.C.
KIELICH NA KIELICHA
SYNOWIE HITLERA
M.P.
Wrocławska policja złapała zło-
dzieja kościelnego kielicha mszalne-
go podczas próby sprzedania go
w... kościele obok. Kielich ze sre-
bra i złota wart około 500 zł udało
się mu ukraść podczas zamieszania
przy remoncie świątyni na Ostrowie
Tumskim. Mężczyzna chciał go spie-
niężyć na alkohol. Widocznie bar-
dzo go suszyło, bo „towar” zapro-
ponował w zakrystii oddalonej za-
ledwie o 100 m. Wbrew Biblii, któ-
ra każe „spragnionego napoić”, za-
miast delikwenta poratować napiw-
kiem, skuto go w kajdanki. PaS
Synami Hitlera i Stalina nazwał
proboszcz Zbigniew Zieliński ze
Zbąszynia (woj. wielkopolskie) tam-
tejszych radnych, którzy wyrazili zgo-
dę na budowę stadionu sportowego
w pobliżu świątyni. Ksiądz kanonik
obawia się prawdopodobnie, że oku-
pujący trybuny zapomną o napełnia-
niu tacy, a w ogóle to co to za po-
mysły z inwestowaniem w stadiony!
Niewybredny język Zielińskiego stał
się powodem skandalu i interwen-
cji władz miasta w poznańskiej ku-
rii. Urażeni radni, zamiast iść w po-
kucie na kolanach do Częstochowy...
domagają się przeprosin od księdza!
Stawiamy whisky przeciw oranża-
dzie, że do czegoś takiego nigdy
nie dojdzie.
WRZÓD NA DUPIE
„Nie można mówić, że ojciec Ry-
dzyk to Kościół. To jest tylko pewne
zjawisko chorobowe na organizmie
Kościoła” – tak wypowiedział się
w „Gazecie Wyborczej” o alfie i ome-
dze Radia Maryja arcybiskup
Gocłowski . Wykazał też dużo od-
wagi, twierdząc, że „musi znaleźć się
człowiek, który uporządkuje Radio
Maryja” . Przyznał oficjalnie, że ma
poważne wątpliwości, czy Rydzyk jest
w ogóle reformowalny. Dostało się
też „Naszemu Dziennikowi”. Jak eu-
femicznie określił to katolicki hie-
rarcha: są tam „sformułowania po-
lemiczne, trochę przekraczające przy-
zwoitość chrześcijańską, gdy chodzi
o stosunek do innych ludzi” . Gocłow-
ski „chciałby też dostrzec” , że ksiądz
Henryk Jankowski nie jest antyse-
mitą, wyraźnie sugerując w ten spo-
sób, że nie jest to łatwe. Antysemic-
kie wypowiedzi prałata arcybiskup
PaS
WYZNACZYŁ
SOBIE POKUTĘ
Prokuratura garnizonowa w Gdy-
ni oskarżyła 57-letniego kapelana
Szpitala Marynarki Wojennej o jaz-
dę po pijanemu. Wielebny, który ma-
jąc we krwi 2,8 prom. alkoholu spo-
wodował wypadek drogowy, wystą-
pił z wnioskiem do sądu o tzw. do-
browolne poddanie się karze! Ła-
skawca życzył sobie otrzymać wyrok
jednego roku pozbawienia wolno-
ści... w zawieszeniu. Sąd postanowił
jednak inaczej – odebrał księdzu pra-
wo jazdy na 2 lata, wymierzył karę
grzywny (2000 zł) w zawieszeniu na
rok oraz nakazał wpłacić 2280 zł na
OPUS.ONET.PL?
R.P.
Do łez rozbawił nas artykuł za-
mieszczony z okazji kanonizacji
Escrivy na stronach portalu interne-
towego Onet.pl (bratnia firma TVN).
Pod tytułem „Tajemnicze Opus Dei”
zamieszczono laurkę ku czci Dzie-
ła i jego założyciela. Anonimowy au-
tor pisze zresztą o Escrivie zawsze
wielką literą („Założyciel”). Mafijne
ZŁODZIEJE!
Właścicielka hurtowni z artyku-
łami sportowymi z Ożarowa pod
Warszawą już nigdy nie da się na-
brać świątobliwym mężom. Wiosną
J.K.
96287087.015.png 96287087.016.png 96287087.017.png 96287087.018.png 96287087.019.png 96287087.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin