fakty_i_mity_2002_132_37.pdf

(2206 KB) Pobierz
str_01_37.qxd
Gwałcił dzieci i wypożyczał je zboczeńcom. Po naszych artykułach –
KSIĘDZA PEDOFILA PAWŁOWICZA
ŚCIGA POLICJA I PROKURATOR!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 9
http://www.faktyimity.pl
Nr 37 (132) 13 – 19 września 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Ma mieć sześćdziesiąt
metrów wysokości (znacznie
więcej niż Statua Wolności),
cztery szybkobieżne windy
we wnętrzu, a na szczycie
tarasy widokowe. Czy chodzi
może o kolejny pomnik
– szpital Matki Polki
lub Centrum Zdrowia
Dziecka? NIE! Niesłuszne
czasy budowania takich
pomników minęły
bezpowrotnie.
W Tarnowie stanie
gigantyczny Chrystus za
15 milionów dolarów.
Str. 10, 11
Och, Karol (2)
Kreatywna moc płodności
Miłosnego związku Karola Wojtyły i Ireny K. nie można
potępiać, ale...
Ale można i należy mieć poważne wątpliwości co do posta-
wy moralnej człowieka, który jako papież Jan Paweł II konse-
kwentnie zabrania ponadmilionowej (1,3 mln) rzeszy duchow-
nych na całym świecie wstępowania w związki małżeńskie. Czy
alternatywą dla tych związków mają być pokątne księżowskie
romanse, jak ten z udziałem głowy Kościoła?
Minister edukacji narodowej
Krystyna Łybacka chce usunąć
ze szkół katoprawicowe podręcz-
niki do wychowania do życia w
rodzinie. Według Ligi Polskich
Rodzin – „prorodzinne” pozy-
cje zostaną zastąpione przez ta-
kie, które „promują rozwiązłość
seksualną i antykoncepcję”. Tak
naprawdę, kręgi katolickie nie
mogą przeboleć zawartej w świec-
kich podręcznikach tezy, że każ-
dy ma prawo do własnego świa-
topoglądu, a stanowisko Kościo-
ła jest tylko jedną z opcji do rów-
norzędnego wyboru.
Str. 6, 7
Str. 15
96287082.022.png 96287082.023.png 96287082.024.png 96287082.025.png 96287082.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 37 (132) 13 – 19 IX 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Suma strachów
POLSKA „Oni już byli! Oni oszukali!! Oni muszą odejść!!!”
– pod takim hasłem odbyła się konwencja wyborcza Samoobrony.
Po „onych”, choćby... Samoobrona.
W pierwszym roku członkostwa w Unii Europejskiej Polska
otrzyma netto tylko o 24 mln euro więcej niż w poprzedzają-
cym, czyli 2003 r. Tak wynika z poufnego raportu UE. Rząd li-
czył na dużo więcej.
Niech rząd liczy raczej kasę na naszą unijną składkę.
Doszło do konfliktu pomiędzy Katolicką Agencją Informacyjną
a prałatem Jankowskim i Rydzykowym „Naszym Dziennikiem”.
Maryjna gazeta zarzuciła KAI manipulację w tłumaczeniu prze-
mówienia papieskiego w Krakowie Balicach na język angielski. Nie-
słusznie ponoć użyto w nim znienawidzonego przez rydzykowców
określenia „Unia Europejska” zamiast „Wspólnota Europejska”,
co sugerowałoby poparcie Papy dla tej bezbożnej organizacji.
Czyżby początek schizmy w polskiej odnodze Krk?
SPAŁA Państwo Prezydentostwo poprowadzili tzw. Dożynki Pre-
zydenckie. Przy tej okazji nabożnie uczestniczyli we mszy świę-
tej, a głowa państwa mówiła o ocaleniu naszej 1000-letniej, ka-
tolickiej kultury w Unii Europejskiej. Prezydent życzył rolnikom
„Szczęść Boże!”.
Wielki człowiek dokonał wielkiego przełomu – polską konstytu-
cję zamienił na watykańską kulturę!
WARSZAWA Prezydent wszystkich katolików razem z ich nad-
zorcą prymasem zainaugurowali (wciskając jednocześnie dwa gu-
ziki)... oświetlenie warszawskiego kościoła ss. Wizytek. Za kościel-
ną fanaberię płacić będzie kancelaria „oświeconego” prezydenta
(sic!) do spółki z urzędem miasta. W kolejce do oświetlenia cze-
ka kościół seminaryjny sąsiadujący z pałacem prezydenckim.
...I tysiące innych kościołów w Katolandzie!
Córka Marka Kotańskiego, Joanna, zakłada fundację „Dotknię-
cie dobra”, która będzie wspierać edukację osób uwolnionych
od uzależnienia.
...Zamiast podświetlać kościoły!
Minister edukacji narodowej i sportu Krystyna Łybacka chce
doprowadzić do usunięcia ze szkół katoprawicowych podręcz-
ników do przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Media
katolickie i episkopat rozpoczęły już nagonkę na ministerstwo.
Nie prościej i szybciej złożyć donosik Millerowi?
CZĘSTOCHOWA/BIAŁA PODLASKA Okazuje się, że turec-
ka firma – obiecująca zainwestowanie 6 miliardów dolarów
w polskie Las Vegas na Wschodzie i lotniska z centrum pielgrzym-
kowym pod Częstochową – cieszyła się wsparciem niektórych
działaczy PSL i SLD. Problem w tym, że spółka nie ma pienię-
dzy na realizację swoich fantastycznych projektów.
To zupełnie tak samo jak SLD i PSL!
KRYNICA Na Forum Gospodarczym „Polska-Wschód” ogło-
szono papieża człowiekiem roku za: „wprowadzenie zasad ety-
ki i moralności do ekonomii”.
Chodzi zapewne o aferę Banku Ambrosiano...
WATYKAN Papież wezwał do surowej selekcji kandydatów do
kapłaństwa, tak pod względem „moralnym jak i uczuciowym”.
Czytaj: selekcji trzeba poddać wszelkie uczucia.
„Stolica Apostolska przyłącza się do planu działań opracowa-
nego podczas światowego szczytu w Johannesburgu” – podano
w oficjalnym oświadczeniu.
Cudowny plan! – same ogólniki i pustosłowie. Watykan będzie
tu naprawdę dużym wsparciem!
USA Amerykańscy jezuici muszą zapłacić 7,5 mln dolarów dwóm
upośledzonym mężczyznom wykorzystywanym seksualnie w jed-
nym z prowadzonych przez zakonników ośrodków. To jedno
z największych odszkodowań zasądzonych na niekorzyść Krk.
A miał to być bezpieczny seks...
WŁOCHY Antyklerykalny obraz „The Magdalene Sisters”
(„FiM” nr 36/2002) otrzymał Złotego Lwa na festiwalu filmo-
wym w Wenecji. Film piętnuje przemoc, jakiej ze strony sióstr
zakonnych doświadczali wychowankowie katolickich domów
opieki w Irlandii. Środowiska kościelne określiły film jako
„pełną wściekłości i niechęci prowokację”.
Za co w takim razie irlandzki Kościół zapłacił do tej pory
100 mln euro odszkodowań!?
ROSJA Kolejnych dwóch duchownych katolickich zostało w tym
roku pozbawionych rosyjskiej wizy. Jeden z nich to znany z kontro-
wersyjnych wypowiedzi i działań Jarosław Wiśniewski, którego nie
wpuszczono do Rosji po wakacjach spędzonych w Japonii i Korei.
Prezydent – w przerwach pomiędzy oświetleniami kościołów
– mógłby też, cholera, ująć się za księżmi.
SŁOWACJA Przed nadchodzącymi wyborami biskupi słowac-
cy wezwali do niegłosowania na kandydatów, którzy nie popie-
rają „wartości chrześcijańskich”. Postraszyli, że w przeciwnym
razie wyborcy będą wspierać szerzenie się zła.
Ach, kiedy bratnią Słowacją rządził ksiądz Tiso, całe to zło
trzymał za mordę święconą rączką.
IRAK Trwają przygotowania do wielkiej wojny, która, jak zapowia-
dają przywódcy USA i Wielkiej Brytanii, rozpocznie się niezależ-
nie od błogosławieństwa ONZ. Najwyraźniej także i zgoda zainte-
resowanych społeczeństw nie jest konieczna, sądząc z sondaży opi-
nii publicznej. Tymczasem nawet prasa amerykańska podała, że
CIA nie ma dowodów na związek Iraku z terroryzmem Al-Kaidy.
Wojenna histeria oznacza drogą ropę, co niewątpliwie cieszy ży-
jącą z... ropy teksańską rodzinę i przyjaciół prezydenta Busha.
pieczny i to możli-
wie w najpełniejszym wymiarze. Poczucie bezpieczeń-
stwa jest bowiem jednym z największych pragnień, nie tyl-
ko saperów i młodych mężatek, ale każdego człowieka, bez
wyjątku. Wygląda owo bezpieczeństwo trochę inaczej
u różnych osób i jest prostą wykładnią gnębiących ich stra-
chów. Taki na przykład Michael Jackson marzy już chyba
nie tyle o kolejnym milionie dolarów, ile raczej o tym, że-
by mu mikroby do wnętrza michaelowego nie wlazły i nie
zabiły – stąd maska na jego twarzy. A przeciętny pracow-
nik byłego PGR-u w Katolandzie będzie natomiast czuł się
w pełni bezpieczny, jeśli jego teściowa dostanie emerytu-
rę, zaś okoliczne lasy obrodzą latoś w grzyby i jagody. Ot,
po prostu: „byt strachu kształtuje świadomość” – jak by
to powiedzieli teoretycy materializmu dialektycznego.
Rocznica zamachu na World Trade Center oraz kolejna
kompromitacja na kolejnym Szczycie Ziemi w Johannesbur-
gu czy też nieunikniona raczej wojna z Irakiem – powinny jed-
nak skłonić do refleksji wszystkich: biednych i bogatych,
mądrych i głupszych, odważnych i tchórzy, bo to już, Drodzy
Państwo, naprawdę nie są żarty.
Na przykład taka globalizacja, niosąca ze sobą wolny ry-
nek i otwarte granice, grozi konfliktami o cha-
rakterze globalnym właśnie. Na dodatek po-
głębia ona biedę biedaków i pomnaża bo-
gactwa bogatych (nie bez przyczyny dążą
do niej rządy państw najsilniejszych eko-
nomicznie), a to wybitnie nie sprzyja
pokojowi na świecie. Słuchając z po-
zycji politolaika ostatnich, apoka-
liptycznie brzmiących informacji
światowych agencji, mam mie-
szane uczucia, a dokładnie co-
raz bardziej szlag mnie trafia,
że ktoś tu chyba (celowo) nie
myśli. Gdybym to ja był takim
prezydentem George’em Bu-
shem – rewolwerowcem (zo-
baczcie, jak ten facet chodzi!)
z Teksasu – sprawę Husajna
rozwiązałbym szybko i po ci-
chu, korzystając z dobrych
układów USA z Polską i Watyka-
nem. Po co amerykańscy, a tym bar-
dziej polscy chłopcy mają ginąć za
Bagdad, skoro jeden wysłannik Opus
Dei może załatwić Husajna starymi
jak Kościół metodami, np. dotykając
go odpowiednio nasączonym truci-
zną pierścionkiem? Ale co tam Opus
Dei, nasi chłopcy z Pruszkowa, na-
wet bez pomocy „Pershinga”,
za parę milionów papierów od-
strzeliliby facetowi łeb przy sa-
mym tyłku i nikt – w tym świetna polska policja – przenig-
dy nie ustaliłby sprawców.
A tak już na poważnie... Jak to jest, że CIA i dwanaście
innych służb specjalnych w USA, przy budżecie rocznym
35 mld dolarów, nie stać na wynajęcie strzelca wyborowe-
go albo namierzenie „zbawcy Iraku” przez satelitę i „poczę-
stowanie” go zdalnie sterowanym pociskiem (jeśli oczywi-
ście udowodni mu się wcześniej winę, tj. fakt, że rzeczywi-
ście zagraża on światu). Ile istnień ludzkich po obydwu stro-
nach uratowałaby taka akcja? Tego się jednak nie robi, więc
o co tak naprawdę chodzi, jeśli nie o pieniądze dla amery-
kańskiego przemysłu zbrojeniowego, nakręcenie koniunktury
w USA i poprawę notowań prezydenta Busha?
Jestem zwolennikiem rozwiązań praktycznych, zdecydo-
wanych i radykalnych w każdej dziedzinie, zwłaszcza jeśli
w grę wchodzi życie i szczęście ludzi. Półśrodki są dobre
w odmawianiu różańca i nawożeniu pestycydami. Hitlera trze-
ba było zatrzymać już w Monachium, zaś Wałęsę okrakiem
na murze stoczni. Do dziś nie mogę darować Matce Bożej,
że – w wygranej przez nią wojnie 1920 roku – oszczędziła
gruzińskiego ucznia seminarium, konfidenta carskiej ochra-
ny, późniejszego generalissimusa Stalina. Mogła wówczas
posłać we właściwym kierunku jedną, jedyną kulkę, przez
co śmiercią naturalną, a nie tragiczną, zmarłoby jakieś 150
milionów ludzi. Widać limit na cuda już się wówczas wy-
czerpał.
Czuję się naprawdę bezpieczniej, mając świadomość, że
Stany Zjednoczone Ameryki są żandarmem świata, który
w każdej chwili zrobi na naszym globie porządek z każdym
niebezpiecznym świrem. Jednak fakt, że wpierw pomagają
one tymże świrom w dojściu do władzy (Husajnowi i bin La-
denowi), a później szykują przeciw nim krucjatę, wzniecając
przy tym ogólnoświatową obstrukcję i groźbę odwetu wier-
nych na niewiernych – każe mi zadać pytanie: kto może
w konsekwencji okazać się bardziej niebezpieczny – bin La-
den, Husajn czy może Bush?
Mali ludzie niezmiennie przenoszą wielkie problemy świa-
ta na swoje małe podwórka. Bo co tak naprawdę byłemu
pracownikowi PGR-u (dopóki nie trafi go pershing i nie po-
wali wąglik) po pokoju i trwałym bezpieczeństwie na Bliskim
Wschodzie, jeśli grzyby latoś nie obrodziły, a teściowa eme-
ryturę przepija w pojedynkę? Co z tego, że naszego miasta
nie dosięgnie rakieta Husajna, a ludzie z Al-Kaidy omijają pol-
skie lotniska, jeśli po zmroku za rogiem bloku można sku-
tecznie postarać się o nowe zęby? Umrzeć przez Allacha czy
za 10 złotych – cóż za różnica?
Mamy i my – Polacy – swoich małych Husajnów, którzy
tylko patrzą, aby urosnąć w siłę i nakarmić się naszą krwa-
wicą. Dać takiemu stanowisko ministra – rozłoży resort,
dać udział w rządzeniu – afera gwarantowana, powierzyć
władzę – dziura budżetowa jak się patrzy! Nasze Husajny
bezczelnie krzyczą o swoich jedynie słusznych rozwiąza-
niach i strategiach rozwoju, mimo że na kilometr cuch-
nie od nich fałszem i obłudą. Skompromitowani
– często wielokrotnie – mają czelność w sponie-
wieranym przez nich samych kraju występo-
wać we wciąż kolejnych wyborach. Dla jaj
i kamuflażu obierają sobie merkantylne na-
zwy: Prawo i Sprawiedliwość, Razem Pol-
sce (Komitet Wyborczy Radia Maryja).
Pieprzą i rozkradają na prawo i lewo, na
miarę swoich możliwości. Dajcie im jed-
nak władzę absolutną w państwie, a tyl-
ko patrzeć, jak dla swoich lub cudzych
interesów (np. watykańskich) zrobią tu
nareszcie porządek w imię Ojca Świę-
tego, „Polski”, „Narodu” i jak im
tam jeszcze pasuje. USA ma-
ją gigantyczny problem ze
swoim jednym, wielkim Hu-
sajnem, a my niewielkie pro-
blemy z jakąś setką małych Hu-
sajniątek. Jednak istnieje coś, co
Tom Clancy nazwał „Sumą
wszystkich strachów”. W jego
znakomitej książce (i nieco gor-
szym, wyświetlanym właśnie
w kinach filmie) Ameryce zagraża
niewielka – chałupniczym sposobem wykonana przez terro-
rystów – bomba atomowa. Niezbyt miła perspektywa – kłaść
się spać każdego wieczoru w mocnym przeświadczeniu, że
nazajutrz przebudzeniem może być zabójczy blask atomu. Oby
na fikcji literackiej się skończyło!
A u nas? A u nas, Kochani, do zrzucania bomb wcale nie
potrzeba bin Ladena. W Polsce Al-Kaida to kolejne rządy
dbające o to, aby co chwila atakować nas kolejnymi wybu-
chowymi pomysłami, po detonacji których drzazgi i pióra le-
cą z polskich orłów. Mamy też najlepsze na świecie nośniki
tych bomb, stokroć doskonalsze niż wielostopniowe rakiety
balistyczne. Czy nie bombardują nas co dzień środki maso-
wego rażenia (pardon – przekazu) informacjami o sojuszu
Kościół–państwo; o tym, że choć Unia ma nas gdzieś, to
i tak musimy do niej wchodzić; że po dziurawych drogach
jeździliśmy na kredyt, który trzeba będzie spłacić etc., etc.
Nie wiem jak Państwo, ale ja – przynajmniej na razie
– stokroć bardziej niż Husajna boję się kolejnych pomysłów
Kołodki i Millera, że o działaniu Opatrzności Bożej nie wspo-
mnę. Husajna to ja muszę żmudnie szukać na mapie Azji,
a bin Ladena bez powodzenia próbują namierzyć Ameryka-
nie. Nasze rodzime Husajniątka same się znajdują. Co dzień,
jasna cholera! Czy tego chcę, czy nie!
SZCZECIN 14.09. godz. 17, plac Rodła 10, hotel „Radisson”,
parter, sala „Vivaldi” – zapraszamy członków i sympatyków
APPR oraz Czytelników tygodnika „FiM” z woj. zachodniopo-
morskiego i lubuskiego na spotkanie z redaktorem naczelnym
Romanem Kotlińskim – Jonaszem. Kontakt: 0-600 368 666.
JONASZ
K ażdy chce być bez-
96287082.002.png 96287082.003.png 96287082.004.png 96287082.005.png 96287082.006.png 96287082.007.png
Nr 37 (132) 13 – 19 IX 2002 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
– Czy Zbigniew Boniek oka-
że się tym wymarzonym trenerem
polskiej reprezentacji?
– Nie wszystko zależy tylko od
trenera. Na pewno „moja” repre-
zentacja Polski będzie bardziej zor-
ganizowana. Ważny jest sztab ludzi,
którzy też będą nad tym pracować
i odpowiadać za swoją działkę, nie-
mniej jednak odpowiedzialność bez-
pośrednia spoczywa na mnie. O si-
le reprezentacji świadczą przede
wszystkim wyniki. Jeśli mamy do-
brych piłkarzy, a zrobimy wszystko,
by takich właśnie mieć, to też wca-
le jeszcze nie znaczy, że możemy
gwarantować sukcesy. Mam wiedzę,
– Trener Engel nie był po mun-
dialu tą najbardziej krytykowaną
osobą za porażkę zespołu. Najbar-
dziej ucierpieli zawodnicy, a zwłasz-
cza ci grający w klubach zagranicz-
nych, jak Świerczewski, Hajto, Du-
dek, bo przed mistrzostwami świa-
ta byli wspaniali i wszyscy o nich
mówili, a po mundialu zaczęto za-
dawać pytania, czy oni jeszcze po-
winni tu grać? Trener w okresie
triumfu jest trzy razy pozytywniej
postrzegany, wynoszony na piede-
stał, niż zawodnicy. No i musi być
przygotowany na to, że w okresie
porażek będą mieli do niego wię-
cej pretensji.
– Czy to czyni z Pana faceta
spełnionego?
– Nie wiem, czy jestem facetem
spełnionym, ale na pewno zadowolo-
nym z życia. Do życia podchodzę
pogodnie, nigdy nie ustawiam się
w pozycji, że nie ma sytuacji bez wyj-
ścia, a problemy są nie do pokona-
nia. Zawsze do wszystkiego miałem
dystans, nie sadzałem siebie na świecz-
niku za wszelką cenę, choć były ku
temu powody. Mogę powiedzieć, że
życie obeszło się ze mną dobrze
– każdy ma to, na co zasłużył ( śmiech ).
– Jest Pan człowiekiem za-
możnym. Jak zachowuje się Pan
wobec biednych, chorych?
WYWIAD ZE ZBIGNIEWEM BOŃKIEM
Trener marzeń?
Zbigniew Boniek – absolwent stołecznej AWF, były
zawodnik Zawiszy Bydgoszcz, Widzewa Łódź,
Juventusu Turyn, AS Roma. Trzykrotnie występował
na mistrzostwach świata, w których zagrał
16 meczów i zdobył 7 bramek, 70 razy zagrał
w reprezentacji, zdobywając 24 bramki. Od 15 lipca
selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski.
– To trudne mówić o takich spra-
wach, bo nie należę do ludzi, któ-
rzy obnoszą się z tym, że dzielą się
z potrzebującymi. To moja prywat-
na sprawa: robiłem to wcześniej, ro-
bię i robić nadal będę, bo czynię to
z własnej potrzeby. Krótko mówiąc,
gdybym się nie dzielił, byłbym dziś
przebogaty.
– Mieszka Pan w Rzymie bli-
sko papieża. Opinie ludzi na je-
go temat są różne, a jak to wy-
gląda w społeczeństwie włoskim?
– Włosi kochają papieża, to
dziennikarze i politycy chcą, by cho-
ry i cierpiący papież ustąpił. To już
jest polityka.
– Czy Kościół włoski jest tak
upolityczniony jak w Polsce?
– Wiadomo, że Kościół to poli-
tyka, także we Włoszech. Ja jestem
człowiekiem wierzącym i do kościo-
ła chodzę z wewnętrznej potrzeby.
Czasem zaboli mnie albo wręcz roz-
śmieszy kazanie, na którym słyszę
politykowanie księży. Posłuchać mo-
gę, co nie znaczy, żebym się z tym
identyfikował. Mnie w ogóle ciężko
doświadczenie i umiejętności, aby
być trenerem, i będę robić to, co
do mnie należy, z wielkim zapałem.
Czy okażę się tym wymarzonym tre-
nerem, to już czas pokaże...
– Czy ma Pan już własną,
przemyślaną koncepcję budowy
reprezentacji, czy raczej działa
Pan na „trenerski nos”?
– Tam, gdzie działa „trenerski
nos”, to sukcesów raczej nie ma, bo
musi być przede wszystkim koncep-
cja, strategia, organizacja pracy. Do-
piero przy tych wszystkich kompo-
nentach „trenerski nos” czasami mo-
że mieć małe, pozytywne znaczenie.
– Trener Górski oparł swoją
„drużynę przyszłości” na mło-
dzieży – z Panem włącznie. Czy
po prawie 30 latach można ten
pomysł powielić?
– Dobrze pani powiedziała, że
to było 30 lat temu. Wówczas w ogó-
le piłka była inna i trener Górski
miał wszystkich zawodników tu, na
miejscu, w Polsce. Reprezentacja by-
ła budowana na zawodnikach pol-
skich, którzy uczyli się, nabierali do-
świadczenia i „dojrzewali” w kraju.
A dziś wygląda to zupełnie inaczej...
Mamy dużo piłkarzy zagranicznych
i bez ich wsparcia o sukcesach nie
ma nawet co marzyć.
– Jakich błędów poprzednie-
go trenera będzie Pan unikał?
– Nie chciałbym się wypowiadać
na ten temat. Jedno jest pewne – je-
śli mecz jest przegrany, to obwinia
się trenera, wytyka mu się jego błę-
dy; jeśli wygrany – wszyscy są zado-
woleni, bo zwycięstwo daje radość.
Porażki zmuszają do pewnych prze-
myśleń. Nie będę oceniał, czy Janek
Engel robił błędy, i jakie, bo każdy
trener na swój sposób buduje kadrę.
– Przegrana polskich piłka-
rzy skupiła się na trenerze En-
gelu. Może się mylę, ale nie je-
stem do końca przekonana, że za-
winił tylko on.
– Sukces reprezentacji jest
możliwy tylko wtedy, gdy piłka-
rze stanowią piłkarską rodzinę,
a nie „małżeństwo w separacji”...
– Atmosfera w drużynie nie jest
najważniejsza. Trzeba mieć dobrych
piłkarzy, bo jest to zawód. Jeśli do-
datkowo poza boiskiem chłopaki sza-
nują się, razem chodzą na piwo, to
jest dobrze. Ale zasada jest taka,
że niezależnie czy ktoś mi się z ko-
legów z drużyny podoba czy nie, to
gram z nim najlepiej jak umiem, mu-
szę się poświęcić i biegać po boisku,
bo to jest główne zadanie każdego
piłkarza. A jak będą sukcesy, to i at-
mosfera w zespole będzie dobra, bo
co da dobra atmosfera, jak kolejne
mecze są przegrane?
– Piłkarze, zanim wyszli na
boisko w Korei, już dostali po
10 tysięcy dolarów każdy. Pyta-
no: za co taka kasa?
– Bo ludzie są po prostu niedo-
informowani. Mówimy teraz zapew-
ne o zaliczkach, które każdy z za-
wodników otrzymał na swoje wy-
datki w Korei. Ludzie żyjący z pen-
sji nie mogą patrzeć na piłkarzy
z pozycji własnych dochodów, bo ci
zawodnicy rocznie zarabiają i po kil-
ka milionów w obcej walucie. Piłka-
rze ubierają się w stroje sponsorów
i to też jest ich zadanie do wykona-
nia. O tym się nie mówiło, ale takie
same pieniądze dostali przed mecza-
mi z Ukrainą i Norwegią. Wówczas
nikomu nie było to solą w oku i ni-
komu nie wadziło. Bo wygraliśmy.
A jak mecz się przegra, to zaraz hu-
zia na wszystko. A to, że byliśmy słab-
si, że za dużo się obiecywało, że prze-
graliśmy, bo przeciwnicy byli lepsi?
– Czego się Pan dorobił ko-
piąc piłkę?
– Dziewięćdziesiąt procent tego,
co mam, dorobiłem się na piłce,
a poza tym sławy, szacunku na ca-
łym świecie, to dało mi przepustkę
do wielkiego świata.
do czegoś przekonać, muszą być od-
powiednio mocne argumenty. A ja-
ka jest największa partia na rynku
krajowym? Kościół! Ale mnie nie in-
teresuje polityka, tylko moje we-
wnętrzne przekonania.
– Ma Pan kosztowne hobby?
– Adekwatne do poziomu ży-
cia. Lubię pograć w golfa, w tenisa,
mam swoje konie wyścigowe, lubię
bardzo dalekie i egzotyczne podró-
że, na które zabieram swoją żonę.
A słabości? Moją największą słabo-
ścią jest wybaczanie ludziom, choć
czasem powinienem być twardszy.
– Czym pocieszy Pan polskich
kibiców?
– Na razie nie zamierzam ich
pocieszać, powiem raczej, jaka jest
rzeczywistość – różowa nie jest, ale
i nie jest taka zła. Im lepsza będzie
piłka ligowa, tym lepsza będzie re-
prezentacja. A w tym ważnym pro-
cesie muszą mieć udział kibice, któ-
rzy powinni chodzić na każdy mecz
swojej drużyny i powinni wiedzieć
jedną rzecz: że jest pewne powią-
zanie z siłą państwa, z siłą społe-
czeństwa. We wszystkich sportach
wygrywają najbogatsi, najlepsi,
a my czasami potrafimy wygrać, nie
dysponując żadnym z tych czynni-
ków. Potrafimy czasami braki nad-
robić „pospolitym ruszeniem”,
zwartością. Myślę, że tym razem
będzie podobnie. Rozmawiała
ADRIANA POLAK
Fot. archiwum
Tron i ołtarz
To już nie są żarty. Prezydent RP zachowuje
się i wypowiada jak biskup. Kandydat na pryma-
sa? Błogosławi plony, oświetla kościoły, biega za
papamobilem. A oto co nasi Czytelnicy sądzą
o jego świątobliwości Kwaśniewskim. Poniżej garść
SMS-ów przesłanych do redakcji „FiM”:
– Tron i ołtarz znowu razem. Historia się
ciągle powtarza.
– Powtórzę za Zagłobą: zdrajca, po trzy-
kroć zdrajca!
– Kwachu, po co ten kamuflaż, niech ci
Jola odprasuje sutannę.
– Gdy patrzę na Kwaśniewskiego, czuję się
jakby coraz mniej w Polsce.
– To, że Kwaśniewski jest ministrantem, to fakt – tyl-
ko dlaczego wstydzi się nosić czerwoną pelerynkę?
– Glemp na prezydenta! Kwachu na Miodową!
– Człowieku... rozwiedź się z Jolą i droga do ka-
płaństwa otwarta!
– Po ostatniej pielgrzymce papieża Olek i Jola
żyją jak brat z siostrą.
– Prymas i jego prymus Olek.
– Prezydent stoi na straży konkordatu.
– Pierwsza dama tym się chlubi, że się modli, bo
mąż lubi.
– Olek, i tak nie odpokutujesz za Siwca.
– Olek... bój się Boga!
– Fajny był z niego chłop, dopóki nie zaczął cho-
dzić do kościoła.
96287082.008.png 96287082.009.png 96287082.010.png
4
Nr 37 (132) 13 – 19 IX 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
Ocet
przede wszystkim. Ludzie kochają
Gierka (i będą kochać coraz po-
wszechniej), dlatego że dawał im
poczucie większego bezpieczeń-
stwa, pracę i mieszkania. To nie-
ważne, że nie było akurat w skle-
pach kiełbasy; mało istotne, iż
dziecko widziało banana jedynie
w telewizji... Ważne jest to, że w każ-
dej gazecie w oczy biły ogłoszenia:
„Pracowników przyjmiemy od za-
raz”. Takimi anonsami licytowały się
kopalnie i huty, biura i fabryki, szko-
ły i instytuty... Nie było żadnych pro-
blemów z pracą. Ba... ludzie niepra-
cujący (tzw. wówczas obiboki lub pa-
sożyty społeczne) otoczeni byli po-
wszechną pogardą.
A ja nie jestem socjologiem,
nie jestem nawet psychologiem
i (wybaczcie) ekonomistą też nie...
Mimo to uważam, że bez trudu
można człowieka pozbawić godno-
ści. Wcale nie trzeba mu napluć
w twarz, wcale nie trzeba mu naubli-
żać... wystarczy zabrać mu pracę.
Brak pracy, to brak nadziei.
To nawet brak nadziei na nadzie-
ję. I tak się czasem zastanawiam:
czy lepiej było WÓWCZAS nie
dać dziecku owego wymarzonego
banana, bo tych cholernych bana-
nów po prostu nie było, czy le-
piej jest DZIŚ, gdy banany leżą
w każdym sklepie, tylko że... dla
niektórych dzieci te banany są nie-
osiągalne...
Bułat Okudżawa napisał kie-
dyś w jednym ze swoich wierszy:
„(...) Cóż znaczy wolność? Piecho-
tą iść i mieć w pogardzie konie?(...)” .
Owszem! Można być wolnym... od
koni! Tylko że trzeba – jasna cho-
lera – zapieprzać na piechotę.
W tym kontekście chyba wolę tam-
te kolejki, ocet na półkach i polo-
wanie na salceson, niż dziś – buzię
dziecka przyciśniętą do witryny peł-
nej cytrusów i ocet... w jego ustach...
zmieszany ze śliną.
MAREK SZENBORN
Kokieteria jego
świątobliwości
Przypomnę Wam, Kochani,
taki oto horror: Wstajemy sko-
ro świt i wybiegamy na ulicę.
Kiełkuje w nas i potężnieje obez-
władniający strach, który już po
chwili przeradza się w panikę:
dowiozą czy nie dowiozą; wystar-
czy czy nie wystarczy.
Takie lęki towarzyszyły przewa-
żającej części społeczeństwa w la-
tach siedemdziesiątych minione-
go (niesłusznego) stulecia. Sam
w tym strachu uczestniczyłem, więc
wiem, jak to było. Mama moja or-
dynowała: – Marku, zbliżają się
święta, a święta bez szynki są do
niczego. Też tak uważałem, więc
stałem nieraz i całą noc w kolejce
po ową cholerną szynkę, wołowi-
nę bez kości, kiełbasę, żeberka, bo-
czek i inne truchła ubitych „braci
mniejszych”.
I bałem się naprawdę! Wrócę
do domu z mięsem, śledziami, ma-
słem, cytrusami, ba, z rodzynkami
do rewelacyjnego maminego ser-
nika, czy też nie wrócę i nie będzie
prawdziwych świąt? A jaki wstyd
przed rodziną! Zazwyczaj udawało
mi się i święta były jak się patrzy,
choć strach rzeczywiście łapał mnie
wówczas za gardło.
I kląłem ciągle – siarczyście,
soczyście i nieparlamentarnie. Wy-
myślałem od najgorszych władzy,
partii, Gierkowi i innym złodzie-
jom, przez których muszę stać czte-
ry godziny po „zwyczajną” i sześć
godzin po kubańskie, wstrętne, zie-
lone pomarańcze. Niestety, by-
wało jednak i tak, że nim dosze-
dłem do lady, na półkach zosta-
wał już tylko (wcale nieprzysłowio-
wy) ocet. Noo... wtedy to ja do-
piero potrafiłem kląć... Przejdę
jednak do sedna.
Ostatnio zniesmaczone media
podały informację, że tu i ówdzie
ludziska chcą uczcić pamięć
Edwarda Gierka , budując mu po-
mniki i nazywając jego imieniem
np. sale gimnastyczne i ulice.
Wstrząśnięty do głębi prezenter
TVN podawał, że całe 39 proc. ba-
danych na tę okoliczność respon-
dentów wolałoby żyć w tamtych
czasach (ZGROZA!), natomiast
42 procent dziś. Jeszcze dwa lata
temu stosunek identycznych badań
to 19 do 75. Skąd się bierze taki
sentyment do „komuny”, do Gier-
ka, do tamtych czasów? Dla socjo-
loga – komentatora TVN – rzecz
cała jest prosta: – Ludzie wów-
czas byli młodsi, a młodość pamię-
ta jedynie dobre chwile. Młodość
idealizuje przeszłość!
Czy aby na pewno? Bzdura!
Wcale nie na pewno i nawet nie
wiano się w Polsce nad tym,
co papież tak naprawdę potępił
na krakowskich Błoniach. Czy
tylko liberalizm moralny, czy tak-
że gospodarczy, sprzeczny prze-
cież z katolicką nauką społecz-
ną. Uspokajamy zalęknione su-
mienia liberałów ekonomicznych
– papież Was nie potępia, ponie-
waż Was... popiera. Więcej, jest
jednym z was. Habetis papam
– macie papieża!
Pampelunie, uważanym obok Ha-
rvardu i Yale za jedną z kuźni świa-
towych elit. Także w Polsce,
w naszpikowanym przyjaciółmi ka-
tolickiej mafii Prawie i Sprawie-
dliwości, dziwnym trafem zaczy-
nają ostatnio dominować takie li-
beralne poglądy. Jak to więc po-
godzić?! Jak to możliwe, że pa-
pież jednocześnie promuje bez-
względną doktrynę gospodarczą
i strofuje tych, którzy ją głoszą?!
Jeżeli nie wiadomo, o co cho-
dzi, chodzi nieodmiennie o pienią-
dze. Neoliberalizm dba o doraźne,
materialne zyski możnych tego
świata. Do ich wąskiego grona za-
liczają się niewątpliwie notable
z Watykanu. Popieranie maksymal-
nej wolności gospodarczej, mini-
malnych podatków i ograniczonych
praw pracowniczych należy więc do
żywotnych interesów „Stolicy Apo-
stolskiej”, akcjonariusza wielu firm.
Jednocześnie obowiązkiem papie-
ża jest także kokietowanie mas, bo
bez nich nie byłoby głosów odda-
wanych na katolickie partie. Lud
katolicki jest na ogół ubogi, dlate-
go pan na Watykanie musi, chcąc
nie chcąc, schlebiać biedakom. Stąd
gromy rzucane na wyzyskiwaczy,
potępianie bezwzględnej chęci zy-
sku itp. Dbając o siebie i interes
własnej organizacji, musi więc pa-
pież stale puszczać oko do ofiar
systemu, którego sam jest częścią.
Co tu dużo gadać, dobrze płatną,
ale ciężką robotę dostał na Zacho-
dzie ten nasz wielki rodak.
ADAM CIOCH
Od lat zainteresowanie niektó-
rych środowisk lewicowych budzi-
ła tzw. papieska wrażliwość spo-
łeczna. Nie brak i w SLD głosów
zachwytu nad tym, że JPII potę-
pia wyzysk ekonomiczny i że przez
to bliski jest ideałom lewicy. To
prawda, przywódca Watykanu lu-
bi czasem się poużalać nad losem
uciśnionych, deklaruje także wzru-
szająco, że dobro człowieka win-
no dominować nad zyskiem.
Nas mniej interesują słowa pa-
pieża, a bardziej jego konkretne
czyny i decyzje. Fakty są takie, że
papież od początku swego pano-
wania bezkrytycznie i wiernie po-
piera organizację Opus Dei. A ta
struktura kościelna słowem
i uczynkiem głosi neoliberalne po-
glądy gospodarcze. Opartą na nich
bezduszną strukturę gospodarczą
wprowadzali w życie opusdeistycz-
ni członkowie rządów w Hiszpa-
nii (1955–74) i doradcy generała
Pinocheta w Chile. Neoliberal-
ne poglądy głoszone są na uniwer-
sytecie Opus Dei w hiszpańskiej
TO TRZEBA
PRZECZYTAĆ!!!
CHRISTOPHER HITCHENS
MISJONARSKA
MIŁOŚĆ
Szokująca prawda
o Matce Teresie z Kalkuty
Zamówienia telefoniczne
0 (pfx) 54/280 59 15
cena: 17 zł + opłata pocztowa
cip o facecie, któremu się
wszystko z dupą kojarzyło.
O czymkolwiek zacząłby mówić
– kończył niczym Leszek Miller. In-
nemu bardzo popularnemu Polakowi,
ojcu Maksymilianowi Kolbemu, te-
mu z Niepokalanowa, też się
wszystko kojarzyło, ale rzecz ja-
sna inaczej. Z czymś, a raczej
kimś innym.
Artykuł „Moje duma-
nia nad bezrobociem”
podpisany Maksymilian
Maria Kolbe w „Ryce-
rzu Niepokalanej”
nr 5 z 1926 r., str.
73–74. Jest to tekst
tak uroczy, że
przytoczymy go
z nieznacznymi tyl-
ko skrótami: „Dla-
czego bezrobocie?
Dlaczego tyle ludzi
bez kawałka chle-
ba? Zaglądam do
różnych czasopism. Różni
różne dostrzegają powody: »Zanadto po pań-
sku zabraliśmy się do życia w wolnej Polsce,
kiedyśmy naprawdę dziadami«. »Za dużo wie-
ców a za mało pracy«. »Za wiele partii, za
mało miłości do Ojczyzny«. »Za częste i za
Kolbego rady dla Rady
„Ona, Niepokalana, musi zawładnąć na-
prawdę całą Polską, Ona musi być w Sej-
mie, Ona musi być w Senacie. Ona, Niepo-
kalana Królowa, ma wskazywać nam dro-
gę, Ona krzepić siły. Módlmy się tylko i po-
zwólmy się Jej prowadzić” .
W innych numerach „Rycerza Niepo-
kalanej” znaleźć można równie proste
i skuteczne recepty, jak podnieść poziom
szkoły publicznej, poprawić zdrowotność
narodu, zmniejszyć przestępczość, popra-
wić relacje Polski z zagranicą – poprzedzo-
ne diagnozą, kto odpowiada za to, że
w tych obszarach życia publicznego dzieje
się niedobrze.
Odpowiadają za to każdorazowo Żydzi,
rzecz jasna, a recepta polega na życiu po
katolicku i na zawierzeniu Maryi. Prze-
glądając dziś „Nasz Dziennik” i słuchając
„Radyja” utwierdzamy się w przekonaniu,
że tak naprawdę nic się od przedwojnia
u nas nie zmieniło.
Zatem Panie i Panowie ministrowie
– od oświaty, zdrowia, policji i dyplomacji,
a właściwie cały rządzie z jego szefem – sko-
piujcie sobie przedwojenne roczniki „Ryce-
rza Niepokalanej” i zagłębcie się w ich lek-
turę. A na ścianie sali waszych obrad powie-
ście sobie portret świętego Maksymiliana Kol-
be jako źródła natchnienia. I episkopat was
jeszcze bardziej polubi.
grube kradzieże grosza publicznego«. »Za
mało organizacji pracy«. »Brak warsz-
tatów przemysłu wedle doskonalszych
konstrukcji dla tańszej i obfitszej pro-
dukcji«. »Brak planu w wywozie pro-
duktów i surowców« itd., itd.
A tymczasem po miastach
i wioskach rozbrzmie-
wają muzyki, le-
je się likier,
wino
i wód-
ka, tań-
czą,
hula-
ją, ba-
wią się,
a obfite żni-
wo zbiera
duch nie-
czystości. Po
ulicach zaś miast i stolicy
kręcą się ludzie bezwstydnie ogłaszający bro-
szury o świńskich tytułach, a gorszej jeszcze
treści. Broszury te przechodzą z rąk do rąk
i trafiają do najbardziej oddzielonej od świata
chatki, szerząc zgniliznę w umysłach i sercach
młodzieży. Gdy zaś warszawski magistrat wresz-
cie otworzył nieco oczy i postanowił przecież ja-
koś zaradzić, namiętnie wystąpili przeciw nie-
mu – ŻYDZI. Więc im na tym zależy? Gdzie
więc jest pierwsza przyczyna, ta przyczyna przy-
czyn naszego kryzysu? ”.
Odpowiedziawszy sobie i Czytelnikom
na to pytanie i znalazłszy tym samym win-
nych polskiego kryzysu i bezrobocia, naczel-
ny „Rycerza” i późniejszy święty radzi, jak
wobec tego uzdrowić Polskę i jej gospodar-
kę: „Niechaj dzisiaj wszyscy bez wyjątku za-
czną prawdziwie po katolicku żyć, natych-
miast szybko podźwignie się Ojczyzna, uzdro-
wią finanse i zawrze praca” . Prawda, jakie
proste? Tu Kołodko strzyże sobie włosy na
głowie, zmagając się z problemem polskich
finansów i polskiego bezrobocia, wertuje
sterty książek, nie tylko własnych, szukając
w nich odpowiedzi na prastare pytanie „szto
diełat”, a wystarczyłoby mu przeczytać coś
z Kolbego, który ma receptę na każdą pol-
ską dolegliwość. Również na niedoskona-
łość procesu legislacyjnego. Posłowie i se-
natorowie robią rządowi wbrew, płodzą usta-
wowe potworki, a przecież wystarczyłoby za-
wierzyć prace ustawodawcze Matce Boskiej:
J.D.
P rzez dwa tygodnie zastana-
K ażdy zna stary, brodaty dow-
96287082.011.png 96287082.012.png 96287082.013.png 96287082.014.png 96287082.015.png
Nr 37 (132) 13 – 19 IX 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
KATECHEZA
NA PROMOCJI
samym Indonezyjczykom, bo wiel-
cy kapitaliści zaczną unikać tego
pięknego kraju. A o co chodzi po-
szkodowanym? A o to, że w latach
90. Exxon wspierał finansowo indo-
nezyjskie służby bezpieczeństwa, któ-
re gwałtem, terrorem i morderstwa-
mi zapewniały spokój w jego firmach.
Pracownicy Exxon, jak wynika z za-
łączonych do pozwu zeznań świad-
ków, mieli także osobiście dowodzić
pacyfikacjami miejscowej ludności
traktowanej jak własność firmy. Cóż...
business is business.
unijne pieniądze poziomu życia
w Polsce, bo jest za duża i za bied-
na, to poprawią przynajmniej wła-
sną dolę. Zawsze to jakiś kawałek
kraju przyłączony do unijnego do-
brobytu...
Francuski Kościół chce zachę-
cić rodziców, by posyłali dzieci na
lekcje religii. W tym celu archidie-
cezja paryska ruszyła z kampanią
informacyjną w... domach handlo-
wych i na bazarach. Przez dwa week-
endy młodzież ubrana w koszulki
z logo kampanii rozprowadza fol-
dery z informacjami o katechezie.
Do rodzin mających dzieci zostaną
rozesłane listy, a do udziału w ka-
techezie będzie też zachęcać spe-
cjalna strona w Internecie. Akcja
paryskiej kurii jest odpowiedzią na
totalny spadek zainteresowania na-
uką religii katolickiej wśród miesz-
kańców stolicy. W liczącej ponad
2 mln wiernych archidiecezji Pary-
ża w katechezie uczestniczy tylko
17 tys. dzieci i młodzieży.
Akcja propaguje macierzyństwo
z wyboru, a nie z przypadku, a ma-
teriały nie promują żadnych nega-
tywnych zachowań, lecz populary-
zują wiedzę – podkreślają niedoszli
organizatorzy.
Kontrakcja Jasnej Góry wydaje
się jednak logiczna: seks bez za-
bezpieczeń i wiedzy to liczne poczę-
cia. A liczne poczęcia, to mnogość
nowych duszyczek i czysty – przy-
szły zysk dla Krk. To się nazywa pla-
nowanie długofalowe...
pokwapił się zapytać o zgodę żyją-
cego seniora rodu, Adama. Kiedy
„trumnę niewidkę” odkryli harce-
rze opiekujący się kaplicą Śmiarow-
skich, poinformowany o fakcie se-
nior skierował sprawę do proku-
ratury rejonowej. Ta jednak odmó-
wiła wszczęcia dochodzenia, bo „po-
budki nie były niskie” . Ponieważ
proboszcz nie kwapił się z przepro-
sinami, senior Adam złożył zażale-
nie w Sądzie Okręgowym na decy-
zję prokuratora. Od księdza nato-
miast zażądał odszkodowania w wy-
sokości 50 tys. zł z odsetkami na
rzecz harcerzy i wnioskował o zwol-
nienie z kosztów sądowych. Sę-
dzia w tempie natychmiastowym
pozew oddalił, a wyliczając skru-
pulatnie wysokość emerytury i ren-
ty inwalidzkiej, kazał seniorowi za
usługi sądowe płacić. Tym razem
pan Adam poczuł się znieważony
przez sędziego, który potraktował
go jak wyłudzacza i wystąpił do mi-
nistra sprawiedliwości. Tyle mu się
udało uzyskać, że Sąd Apelacyjny
nakazał ponowne rozpatrzenie spra-
wy. A wszystko przez tupet jedne-
go księdza, który nie umiał zapy-
tać „czy można”, a potem napra-
wić błędu jednym słowem: „prze-
praszam”.
A.C.
NIEDOPIESZCZONY
M.P.
Katolicki arcybiskup Moskwy
Kondrusiewicz żali się, że pra-
wosławni nie doceniają pomocy, ja-
kiej Krk udzielał im w czasach ko-
munistycznych prześladowań. „Są
na to dokumenty i papiery” , powia-
da. Miast być wdzięczni, oburzają
się na katolicką ekspansję na
Wschodzie. Hierarcha ubolewa też
nad tym, że przez 11 lat urzędowa-
nia nie został jeszcze przyjęty przez
urzędującego prezydenta Rosji,
choć wielokrotnie o to zabiegał.
Cóż za lekceważenie dla rezyden-
ta Watykanu! Zdaje się, że przy-
szedł czas, by prawosławni wysta-
wili katolikom rachunki na przy-
kład za złupienie Konstantynopo-
la, setki zburzonych cerkwi i tysią-
ce trupów. Niewątpliwie znajdą się
i na to jakieś „papiery”.
PaS
POMYSŁOWY
FIJAŁEK
MARYHA LEGALNA?
Ksiądz Stanisław Fijałek wy-
budował już w swoim życiu trzy ko-
ścioły i założył dwa cmentarze. Te-
raz w Karniowicach, nieopodal Kra-
kowa, wznosi sanktuarium Żywych
i Umarłych – unikatowy na skalę
światową kościół w kurhanie. Kur-
han ma wysokość 15 m i średnicę
26 m, a w swoim wnętrzu (oprócz
świątyni) ma pomieścić również
cmentarz. Dookoła podziemnego
kościoła zaprojektowano trzykon-
dygnacyjne rodzinne krypty, tym-
czasowo przewidziane na 2,5 tys.
zwłok oraz tysiąc urn. Jednak do-
celowo zmieści się tam nawet 10 ty-
sięcy zwłok, co mieszkańcom oko-
lic wystarczy na najbliższe 500 lat.
Cmentarz ma być ekonomiczny,
ekologiczny i ekumeniczny. To zna-
czy: zwłoki będą balsamowane,
w świątyni mają się odbywać nawet
pogrzeby świeckie (na taką okolicz-
ność zasłoni się ołtarz!), a obsługą
pochówków zajmie się powołana
przez parafię spółka, która zyski
przeznaczy na dokarmianie bied-
nych i hospicjum. Kościół i cmen-
tarz w środku kopuły na zewnątrz
przysypanej ziemią – tworzą pagó-
rek. Ksiądz Fijałek wciąż jeszcze nie
może podjąć decyzji, co na nim zbu-
dować: plac zabaw dla dzieci, ośro-
dek pomocy czy kafejkę dla odwie-
dzających groby?
PaS
SEKS W GALERII
Naga para w oknie galerii Blink
w londyńskim Soho promowała bez-
pieczny seks. 24-letni Max i młod-
sza o dwa lata Meg, Polka z Kra-
kowa, przez tydzień pozostawali
w łóżku umieszczonym we fronto-
wym oknie galerii, jedząc, śpiąc, roz-
mawiając i kopulując. Łoże wolno
im było opuszczać tylko na 30 mi-
nut dziennie. W najgorętszych mo-
mentach mogli jednak zaciągać wo-
kół siebie półprzeźroczystą zasłonę.
Autora pomysłu, Liama Yeatesa ,
zainspirowali John Lennon i Yoko
Ono . W ten sposób chciał zwrócić
uwagę na rewolucję seksualną, bo
– jak stwierdził – seks w 2002 r.
jest hamowany obawą przed AIDS.
Dlatego przy łóżku Maxa i Meg
umieszczono opakowania z prezer-
watywami znanej firmy, z których
kochankowie sukcesywnie korzysta-
li. No i jak teraz biedna dziewczy-
na wróci do Krakowa? Żeby ją
– wzorem Jagny – na furze z gno-
jem wywieźli za rogatki?... PaS
A.C.
RYBA Z BŁOTA
To już naprawdę przegięcie!
W tłumaczeniu „Lubię papie-
ża, bo pali trawkę”. Takie
obrzydliwe kartki pocztowe
można nabyć w odstępczej
Anglii. Kara boska...!
PaS
Jak donosi PAP, do włoskich
księgarń trafia właśnie 160-stroni-
cowy wywiad-rzeka z byłym arcy-
biskupem Lusaki, Emanuelem
Milingo . Eminencja stwierdza
w nim m.in., że odszedł od Kościo-
ła pod psychologiczną presją człon-
ków ruchu Moona. Książka pt. „Ry-
ba wyłowiona z błota” jest zapowie-
dzią mającego nastąpić w końcu paź-
dziernika powrotu Milingo z Argen-
tyny, gdzie przez rok przebywał
w odosobnieniu. Pokuta i powrót
do celibatu były warunkami powtór-
nego przyjęcia go na łono Kościoła.
Milingo twierdzi, że zawarty w ma-
ju zeszłego roku ślub z 43-letnią Ko-
reanką Marią Sung był próbą prze-
jęcia nad nim pełnej kontroli przez
Moona. Obiecywano mu, że stanie
na czele nowego Kościoła w Afry-
ce. Milingo do dzisiaj „nie jest w sta-
nie zrozumieć motywów swojego po-
stępowania” i dlatego sugeruje, że
był szprycowany narkotykami.
O swojej żonie mówi niewiele: „...jest
dla niego jak siostra, a to, co się
stało, zachowa w swojej pamięci” .
Na byłego abp. Lusaki czeka już
miejsce w parafii pod Rzymem. Na
ukończeniu jest także budowa miesz-
czącej tysiąc osób hali, w której
Milingo znów będzie mógł publicz-
nie odprawiać egzorcyzmy. PaS
AUTOSTRADA
DO NIEBA
Poznań wzbogacił się o całkiem
fajną inwestycję. Władze miasta wy-
budowały trasę szybkiego ruchu.
Kosztujący 44 mln zł odcinek obwod-
nicy Śródmieścia jest niestety pozba-
wiony barierek energochłonnych, roz-
dzielających pasy ruchu. Trasa, jak
każda nowa rzecz, została poświęco-
na przez księdza, tu – proboszcza
Jana Bortkowiaka . Złośliwi – na
czele z radnym APP RACJA,
Stanisławem Maćkowiakiem
– mówią, że poświęcenie drogi jest
całkiem racjonalne. Może (choć
przecież nie musi) uchronić kie-
rowców od nieszczęśliwych wypad-
ków. Do dzisiaj Wielkopolska ko-
jarzyła się nam z porządkiem
i dobrą organizacją. Prezydent Po-
znania Ryszard Grobelny zmie-
nił nieco obraz tej pięknej krainy.
Trasa szybkiego ruchu bez zabez-
pieczeń... ale za to pokropiona wo-
dą święconą. Nowy standard dro-
gownictwa?
Po dwóch latach dyskusji i ba-
dań grupa kanadyjskich senatorów
postanowiła podjąć próbę legaliza-
cji używania i handlu marihuaną.
Ich zdaniem, nie ma jakichkolwiek
dowodów na to, że popularna „traw-
ka” ułatwia uzależnienie od tzw. nar-
kotyków twardych, czyli np. hero-
iny czy kokainy. Komisje naukowe
uznały, iż jest ona mniej szkodliwa
niż piwo, które jest przecież legal-
ne i którego sprzedaż przynosi zy-
ski budżetowi państwa. Stwierdzo-
no więc, że wzorem Holandii nie
ma sensu nadal dawać okazji zarob-
ku mafii i przemytnikom. W Pol-
sce nie tylko handel marihuaną jest
zabroniony, ale także posiadanie
najmniejszej jej ilości. Nikt też nie
bierze pod uwagę milionowych strat
budżetu, bo czy my są kanadyjskie
dziady, aby liczyć się z każdym gro-
szem? Natomiast uchlać się na umór
(kilkaset przypadków rocznie) moż-
na u nas zgodnie z prawem i ku
pożytkowi budżetu.
A.K.
ANTYKONCEPCJA
PIELGRZYMÓW
EUROPEJCZYCY
Edukacyjna akcja „Zaplanuj
swoje życie” promująca wiedzę
o antykoncepcji i świadomym ma-
cierzyństwie, mimo zainteresowania
wśród pielgrzymów, została zablo-
kowana przez Jasną Górę. Kampa-
nia, która rozpoczęła się w lipcu,
cieszy się uznaniem tysięcy młodych
ludzi, również uczestników piel-
grzymki na Jasną Górę. Pielgrzymi
sami poprosili o ulotki, książki i ko-
szulki. Zainteresowanie było na ty-
le duże, że postanowiono przepro-
wadzić kampanię pod Częstochową.
Zanim jednak akcja się zaczęła, zo-
stała storpedowana przez biuro pra-
sowe Jasnej Góry. Po rozmowie
telefonicznej z o. Stanisławem
Tomoniem inicjatywę odwołano.
Organizatorzy kampanii podkreśla-
ją, że jest ona odpowiedzią na pol-
skie statystyki, według których wie-
dza o antykoncepcji jest zastrasza-
jąco uboga, wiek inicjacji seksual-
nej obniżył się do 15 lat, a ponad
80 proc. osób podczas „pierwszego
razu” w ogóle się nie zabezpiecza.
M.P.
Według raportu NIK, pieniądze,
które szły z Unii Europejskiej na
pomoc dla Polski, były w latach
1997–2001 wydawane przez Urząd
Komitetu Integracji Europejskiej
(i nadzorowane przez niego insty-
tucje) także na zakupy luksusowych
bmw, wynagrodzenia, biura i urzą-
dzenia klimatyzacyjne. Urzędnicy
Buzka doszli widocznie do wniosku,
że skoro nie można poprawić za
A.C.
PRAWA
(DO) CZŁOWIEKA
TUPET PLEBANA
Indonezyjscy wieśniacy poszko-
dowani przez amerykański kon-
cern energetyczno-paliwowy Exxon
Mobil postanowili dochodzić swo-
ich praw przed amerykańskim są-
dem. Pomocy udzielił im Między-
narodowy Fundusz Praw Pracow-
niczych. Tymczasem władze USA
uznały, że pozew uniemożliwi woj-
nę z terroryzmem (?), spowoduje
oziębienie na linii USA – Indo-
nezja, a nade wszystko zaszkodzi
Czy można samowolnie i bez-
karnie złożyć czyjeś zwłoki do in-
nego grobowca, by je tam przecho-
wać? Tak, jeśli autorem pomysłu
jest ksiądz. Sprawa dotyczy parafii
katedralnej w Łomży, gdzie w za-
bytkowej kaplicy Śmiarowskich pro-
boszcz złożył ciało zmarłego w ocze-
kiwaniu na otwarcie nowego cmen-
tarza. Problem w tym, że nawet nie
96287082.016.png 96287082.017.png 96287082.018.png 96287082.019.png 96287082.020.png 96287082.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin