Bezksiężycowa noc roz. 1-6.docx

(78 KB) Pobierz

 

Bezksiężycowa Noc

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spis treści

Prolog                                                        3

Rozdział 1                                                        4

Rozdział 2                                                        12

Rozdział 3                                                        19

Rozdział 4                                                        27

Rozdział 5                                                        33

Rozdział 6                                                        40

 

 

 


 

 

 

„[...] każdy ma własne życie i własny rozum. I jeszcze do tego własny los, którego nie można przewidzieć. Tak naprawdę, to nikt nie wie co jest dla niego dobre, a co złe.”

Tomek Tryzna — Panna Nikt

 

 

Prolog

 

Nazywam się Jessica Shelley. Mam szesnaście lat. Wraz z matką Mary i moją cztero letnią siostrą Katie mieszkam w wielkim domu z ogrodem. Moja historia zaczyna się w dzień śmierci mojego ojca. Gdy Mark (bo tak na imię miał mój ojciec)i ja wracaliśmy z naszych wspólnych wakacji do domu, nagle na nasz samochód z drzewa zeskoczyło jakieś zwierze. Ojciec wyszedł sprawdzić co to było i już nie wrócił. Usłyszałam tylko przerażający krzyk. Była to bezksiężycowa noc, wokoło samochodu panował tylko mrok. W chwile po zdarzeniu zobaczyłam tylko czerwone ślepia tego zwierzęcia. Po kilku minutach zadzwoniłam po karetkę i podałam nasze położenie oraz zapaliłam światła naszego samochodu by zobaczyć gdzie jest ojciec. Leżał przed naszym samochodem w wielkiej kałuży krwi, już nie żył. Po tym wydarzeniu dojść do siebie pomogli mi moi najlepsi przyjaciele Julia Rail i Lucas Even , są parą od czterech lat. Lucas jest zarówno moim bliskim kuzynem, a Julią znam od dziecka. Lucas zawsze odwozi mnie i Julie do szkoły jesteśmy zgraną paczką i nie mamy przed sobą tajemnic.


1.  Szkoła, impreza, nieznajomy, morderstwo.

 

Piątek… dziś rozpoczęcie roku szkolnego, a co za tym się wiąże pierwszy dzień w liceum. Właśnie zawodnił budzik który nastawiłam na godzinę 7.00. Chcąc nie chcą z wielkimi oporami zeszłam z łóżka i w tym momencie zakręciło mi się w głowie. Jak dla mnie to była za wczesna godzina na pobudkę , lecz o godzinie 8.30 była akademia z okazji rozpoczęciem nowego roku szkolnego. I wszyscy musieli się na niej zjawić. Gdy złapałam już równowagę ruszyłam w stronę mojej łazienki. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie zobaczyłam w nim śniadą dziewczynę z kocimi oczami , owalną twarzą , z różowymi ustami i długim prostymi kasztanowymi włosami. Schyliłam się do umywalki i zimną wodą obmyłam sobie twarz i umyłam zęby to pomogło mi się w końcu obudzić. Ręcznikiem starannie wytarłam twarz i ruszyła do szafy wybrać ubranie na dzisiejszy dzień. Wybrałam cienką białą bluzkę na długi rękaw z ciemnym wzorem , czarne rurki oraz czarne jesienne kozaki na szpilkach. Ubrałam się i poszłam powrotem do łazienki uczesałam włosy i założyłam na nie białą opaskę z podobnego materiału co bluzka, pomalowałam się i założyłam duże czarno-białe kolczyki. Gdy zeszłam na dół na śniadanie była już godzina 7.40 za 20 minut miała przyjechać po mnie Julia moja najlepsza przyjaciółka. Śniadanie czekało już na mnie przy stole , nie byłam głodna więc zjadłam tylko jabłko i napiłam się soku pomarańczowego. Zostało mi jeszcze 15 minut do przyjazdu Julii , wiec usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, nie leciało nic ciekawego ale czas szybko zleciał.

Usłyszałam warkot sportowego samochodu wyjrzałam przez okno była  to Julia i jej chłopak Lucas był od nas o rok starszy. Szybko założyłam na siebie kurtkę i wybiegłam z domu w tym samym momencie z samochodu wyszła Julia, była ubrana w czarną sukienkę z białym paskiem tak samo jak ja była na obcasach, miała piękne falowane jasno brązowe włosy. Podbiegła do mnie i uściskała.
-Czeeeść Jess- krzyknęła do mnie.

-Witam zielono oka- uśmiechnęłam się do niej.

-Dzisiaj nasz pierwszy dzień w liceum! Już nie mogę się doczekać- mówiła to z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Julio dziś jest tylko rozpoczęcie roku szkolnego, pierwszy dzień w liceum będzie w poniedziałek.- wytłumaczyłam.

-Nie zgadzam się z tobą dziś jest pierwszy dzień liceum a w poniedziałek będzie pierwszy dzień lekcji. – zaprotestowała.

-No dobra niech ci będzie.

W tym momencie z samochodu wyszedł Lucas. Był ubrany w garnitur co do niego wcale nie pasowało, ponieważ zawsze ubierał się luzacko. Podszedł do mnie i przywitał przyjacielskim uściskiem.

-Cześć Jessica. Miło cie widzieć- powiedział mój kuzyn i wypuścił z uścisku.

- Ciebie tez miło widzieć- Uśmiechnęłam się do niego.

-Czujesz się już lepiej?- spytał z troską w głosie.

-Wszystko w porządku. Czuję się już o wiele lepiej- odpowiedziałam Lukasowi. Nie chciałam poruszać tematu śmierci mojego ojca. Chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć.

-Widzę ze pomiędzy wami wszystko w najlepszym porządku.- zmieniłam temat

-Oj… nie byłbym taki pewien-powiedział z udawanym smutkiem- Gdy jesteśmy razem gada tylko o tobie…

-Głupek!- Szturchnęłam go w ramie. – Jak chcesz to mogę iść do szkoły na pieszo- wymamrotałam udając obrażoną i ruszyłam w stronę szkoły.

-Ej czekaj- Lucas szybko do mnie pobiegł i zaczął przepraszać na kolanach- Przepraszam. Czy pani mi wybaczy? – zrobił słodką minkę i schylił głowę.

-No ok. niech ci będzie wybaczam.

-No tak a mnie tu nie ma!- powiedziała Julia.

-Panią tez przepraszam… Mogę panią prosić?- wyciągną do niej rękę.

-Pff!- odwróciła głowę w inną stronę.

-Sama tego chciałaś- Wziął ją jednym ruchem na ręce i zaczął łaskotać.

-Wariat! Przebrzydły olbrzym. Głu…..- przerwał jej krzyki pocałunkiem.

-Przepraszam ze przeszkadzam- wtrąciłam - ale może ruszymy w końcu do szkoły?

-Ok- odpowiedział mi owy wariat.

              Lucas otworzył przede mną tylnie drzwi, poczekał aż wejdę i posadził obok mnie Julie. Sam usiadł za kierownicą i ruszył w kierunku szkoły. Była z nich dobrana para a ja czułam się w ich towarzystwie bardzo dobrze i zapominałam o wszystkich smutkach. Podczas jazdy rozmawialiśmy co będziemy robić po szkole.

Ustaliliśmy że wstąpimy do naszych domów by się przebrać. Zjemy coś u mnie a potem pójdziemy na imprezę którą organizuje kolega Lucasa. Gdy dojechaliśmy do szkoły była już 8.10 . Uczniowie zbierali się na sali i zajmowali miejsca przy swoich klasach, więc i my tak zrobiliśmy. Usiadłam razem z Julią przez dłuższą chwile była cisza wiec odezwałam się

-Jak spędziłaś ten tydzień gdy mnie nie było?- zapytałam.

-Hmmm… właściwie to się nic nie działo…

- Widzę że kłamiesz, coś się działo i to coś wielkiego. Opowiadaj! –rozkazałam

- Noo dobra! Przez dwa pierwsze dni siedziałam w domu bo była ulewa. Oczywiście wpadał do mnie Lucas i razem spędzaliśmy czas, ale w poniedziałek jak zrobiła się ładna pogoda siedziałam cały czas w domu bo ten zdrajca pojechał gdzieś z kolegami.- zamyśliła się – właściwie pojechał z nimi i załatwił dla nas domek nad jeziorem i spędziliśmy tam cale cztery dni z jego kolegami i koleżankami z klasy. Było wspaniale! Od rana w wodzie, wieczorem ogniska zabawa do rana kilka godzin snu i od nowa…

-„Właściwie to się nic nie działo” – przedrzeźniałam ją- Po prostu widać kiedy kłamiesz, jesteś jak otwarta księga. – dokończyłam- Wiesz aż żałuje że wyjechałam do babci.

              W tym momencie weszła pani od chemii i zaczęła sprawdzać obecność klas więc skończyłam rozmowie z Julią . I opowiedziała przebieg akademii. Zaraz po niej do mikrofonu podszedł dyrektor szkoły i zaczął przemawiać. Nagle cała sala wybuchła śmiechem , ja osobiście nie wiedziałam o co chodzi bo byłam w własnym świecie, mojej głowie. Często zamyślałam się tak ze nie wiedziałam co się ze mną dzieje i co się dzieje w moim otoczeniu. Żeby utrzymać pozory i ja zaczęłam się śmiać. Po przemówieniu dyrektora wszedł chór i zaśpiewał hymn szkoły oraz kilka pieśni związanych ze szkołą. Z hali wychodziliśmy klasami od najwyższej do najniższej moja klasa była prawie na samym końcu. Gdy wyszłyśmy poszłyśmy do naszej klasy w której rozmawialiśmy z wychowawcą i dostaliśmy nasze plany lekcji. W tym roku ponad połowę przedmiotów miałam  razem z Julią, bardzo mi to odpowiadało. Nasza nauczycielka przeczytała nam regulamin szkoły ,nasze prawa i obowiązki oraz kilka innych pism. Gdy skończyła byliśmy wolni było już po 14.00. Ruszyłyśmy z Julia w stronę parkingu gdzie stało auto Lucasa. Niestety jeszcze go nie było więc oparłyśmy się o maskę jego Lamborghini i Julia zaczęła rozmowę.

-Mam nadzieje ze wieczorem poznasz jakiegoś fajnego przystojniaka. Lucas ma naprawdę ciekawych kolegów.

-Nie wierzę żeby istniał ktoś lepszy od niego...- odpowiedziałam jej ze śmiechem- ten twój alfons jest najlepszy!

-Tym razem całkowicie się z tobą zgadzam, nie ma nikogo lepszego- tez zaczęła się śmiać.

              W tym samym momencie ze szkoły wyszedł Lucas Gdy nas zobaczy posłał nam swój wspaniały uśmiech.

-Ooo! Idzie nasz alfons! –krzyknęłam.

-Widzę, widzę- powiedziała Julia .

-Kogo ty alfonsem nazywasz , życie ci nie miłe?!- Odkrzyknął mi z uśmiechem chochlika.

-Miłe czy nie miłe, ja tylko stwierdzam fakty- odpowiedziałam śmiejąc się.

-To ja ci dam tu do wiwatu!!- ruszył na mnie .

              Próbowałam mu uciekać ale przy mojej sprawności fizycznej pościg trwał tylko kilka sekund. I zaczął mnie oczywiście okropnie łaskotać nienawidziłam tego , było to największą torturą jak dla mnie. Julii ta scena wydawała się bardzo śmieszna. Cały parking się na nas gapił a Lucas sobie z tego nic nie robił. Niestety nie byłam w stanie mu się wyrwać wiec musiałam poczekać aż sam przestanie . Gdy skończył ze mną przywitał się ze swoją ukochaną. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu śmiejąc się . Najpierw zajechałyśmy do Julii. Poszłam razem z nią a nasz szofer został w samochodzie. Poszłyśmy do jej pokoju i zajrzałyśmy do szafy. Wybrałyśmy biała bluzkę na dwu centymetrowych ramiączkach, brązową mini do niej pasek, brązowe buty na niskim obcasie, biało bezową arafatkę i kilka bransoletek.  Julia jeszcze raz przejrzała się w lustrze i zeszłyśmy na dół. Lucas jak zwykle był niebo wzięty gdy zobaczył swoją jedyną. Następnie pojechaliśmy do niego. Mój dom był ostatnim przystankiem. Lucas poszedł do siebie, a my zostałyśmy w samochodzie.

-Widzę że nie masz chęci na tą zabawę- powiedziała Julia.

-Nie, wydaje ci się-  nie kłamałam chciałam pójść na tą imprezę i trochę odpocząć .

-Przecież widzę ze cie coś gryzie. Jak nie chcesz możemy sobie odpuścićimprezę koledzy Lucasa nie uciekną.

-Naprawdę nic mi nie jest! Julia nie utrudniaj wszystkiego ok?- byłam trochę na nią zła bo próbuje mnie uszczęśliwić na siłę- Naprawdę chce iść na tą imprezę!

-Ok, ok! To będziemy się razem świetnie bawić- powiedziała to z ogromną radością.

              Gdy skończyła mówić otworzyły się frontowe drzwi domu Lucasa. Był ubrany biała koszulkę na krótki rękaw na to miał założoną brązową pogniecioną koszule i niebieskie dżinsy.

-Idzie nasz showman- powiedziała Julia.

-No widzę, przystojniak z niego. Na imprezie trzymaj go na smyczy żeby ci nigdzie nie uciekł.- powiedziałam chichocząc.

-O czym tak dyskutujecie?- zapytał.

-Myślałyśmy nad tym co Julia w tobie widzi- skłamałam- Doszłyśmy do wniosku że tylko twoje czerwone Lamborghini.

-Osz ty!- zwrócił się do Julii.

-Co racja to racja- odpowiedziała mu wytykając język.

-A to wcale na ciebie nie działa?- powiedział i pocałował ją.

-Nic a nic…

-Dobra może skończymy te wygłupy i pojedziemy w końcu do mnie? Musimy coś zjeść a ja musze się przebrać!- przerwałam im te namiętności.

Lucas wsiadł do środka i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Atmosfera w samochodzie była przyjemna. Czasami może się wydawać że nadal jesteśmy w podstawówce ,  a nie w liceum. Lucas zachowuje się jak wieczne dziecko, tylko czasami gdy sytuacja tego wymaga umie zachować się odpowiedzialnie i poważnie.

Dojechaliśmy do mojego domu była już godzina 16.30. Zostały jeszcze tylko trzy i pół  godziny do imprezy. Gdy weszłam do domu przywitała mnie moja siostra Katie.

-Jessica, Jessica, Jessica!!!- krzyczała i wdrapywała mi się na ręce.

-Cześć Katie. Byłaś grzeczna?

-Taaak! W przedszkolu rysowaliśmy swoją rodzinę pokazać ci?

-Pewnie- powiedziałam i Katie ruszyła w podskokach po rysunek.

-Fajna ta twoja sis…- odezwałam się Julia- jesteście do siebie takie podobne.

-Wiem o tym. Gdzie Lucas?- nie było go z nami.

-Poszedł do samochodu po moją komórkę. –odpowiedziała mi Julia -To idziemy na górę poszukać ci ubrania na wieczór?

-Katie choć na chwile!- zawołam.

-Idę!!-Po chwili już było koło mnie- to ten rysunek dla ciebie!

-Piękny. Katie jak przyjdzie Lucas to powiedz ze ma czekać na dole. Dobrze?

-Dobrze! – Mała kiwnęła głową i pobiegła do okna zobaczyć gdzie Lucas.

-To idziemy na górę! –krzyknęła Julia.

              I ruszyłyśmy w stronę mojego pokoju. Julia zaczęła grzebać w mojej szafie a ja poszłam do łazienki zmyć makijaż. Gdy wyszłam z łazienki Julia już wymachiwała mi przed oczami strojem który mi wybrała. Nie miałam nic do powiedzenie z nią nie dało się dyskutować. Wybrała dla mnie szarą, luźną, bardzo krótką sukienkę przewiązaną w pasie trochę ciemniejszym paskiem, do tego ciemno szare szpilki i biżuteria. Ruszyłyśmy do łazienki by „zielono oka” zrobiła mi makijaż. Gdy skończyła zeszłyśmy na dół. Lucas siedział na kanapie i był torturowany przez moją siostrę.

- W końcu! Ile to można siedzieć przed lustrem!

-Przesadzasz trwało to zaledwie kilka minut.- odpowiedziałam mu – chcecie coś do jedzenia?

-Nie. – odpowiedzieli w tym samym czasie.

-Ja też nie mam na nic ochoty. To jedziemy?- zapytałam.

-Oczywiście!- oznajmiła Julia.

-Katie idź do gosposi ok??

-Noo dobra- była zawiedziona.

              I poszliśmy do samochodu. W czasie drogi rozmawialiśmy o przyszłym poniedziałku. Z mojego domu do miejsca imprezy nie było daleko, wiec dojechaliśmy w kilka minut. Lucas zaparkował i weszliśmy do środka przedstawił mnie kilku znajomym i poszedł zatańczyć z Julią a ja usiadłam sama przy stoliku i rozglądałam się po sali. Nagle ni stąd ni z owąd dosiadł się do mnie chłopak. Był wysoki, miał ciemną rozczochraną fryzurę i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin