Bezksiężycowa Noc
Spis treści
Prolog … 3
Rozdział 1 … 4
Rozdział 2 … 12
Rozdział 3 … 19
Rozdział 4 … 27
Rozdział 5 … 33
Rozdział 6 … 40
„[...] każdy ma własne życie i własny rozum. I jeszcze do tego własny los, którego nie można przewidzieć. Tak naprawdę, to nikt nie wie co jest dla niego dobre, a co złe.”
Tomek Tryzna — „Panna Nikt”
Prolog
Piątek… dziś rozpoczęcie roku szkolnego, a co za tym się wiąże pierwszy dzień w liceum. Właśnie zawodnił budzik który nastawiłam na godzinę 7.00. Chcąc nie chcą z wielkimi oporami zeszłam z łóżka i w tym momencie zakręciło mi się w głowie. Jak dla mnie to była za wczesna godzina na pobudkę , lecz o godzinie 8.30 była akademia z okazji rozpoczęciem nowego roku szkolnego. I wszyscy musieli się na niej zjawić. Gdy złapałam już równowagę ruszyłam w stronę mojej łazienki. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie zobaczyłam w nim śniadą dziewczynę z kocimi oczami , owalną twarzą , z różowymi ustami i długim prostymi kasztanowymi włosami. Schyliłam się do umywalki i zimną wodą obmyłam sobie twarz i umyłam zęby to pomogło mi się w końcu obudzić. Ręcznikiem starannie wytarłam twarz i ruszyła do szafy wybrać ubranie na dzisiejszy dzień. Wybrałam cienką białą bluzkę na długi rękaw z ciemnym wzorem , czarne rurki oraz czarne jesienne kozaki na szpilkach. Ubrałam się i poszłam powrotem do łazienki uczesałam włosy i założyłam na nie białą opaskę z podobnego materiału co bluzka, pomalowałam się i założyłam duże czarno-białe kolczyki. Gdy zeszłam na dół na śniadanie była już godzina 7.40 za 20 minut miała przyjechać po mnie Julia moja najlepsza przyjaciółka. Śniadanie czekało już na mnie przy stole , nie byłam głodna więc zjadłam tylko jabłko i napiłam się soku pomarańczowego. Zostało mi jeszcze 15 minut do przyjazdu Julii , wiec usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, nie leciało nic ciekawego ale czas szybko zleciał.
Usłyszałam warkot sportowego samochodu wyjrzałam przez okno była to Julia i jej chłopak Lucas był od nas o rok starszy. Szybko założyłam na siebie kurtkę i wybiegłam z domu w tym samym momencie z samochodu wyszła Julia, była ubrana w czarną sukienkę z białym paskiem tak samo jak ja była na obcasach, miała piękne falowane jasno brązowe włosy. Podbiegła do mnie i uściskała. -Czeeeść Jess- krzyknęła do mnie.
-Witam zielono oka- uśmiechnęłam się do niej.
-Dzisiaj nasz pierwszy dzień w liceum! Już nie mogę się doczekać- mówiła to z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Julio dziś jest tylko rozpoczęcie roku szkolnego, pierwszy dzień w liceum będzie w poniedziałek.- wytłumaczyłam.
-Nie zgadzam się z tobą dziś jest pierwszy dzień liceum a w poniedziałek będzie pierwszy dzień lekcji. – zaprotestowała.
-No dobra niech ci będzie.
W tym momencie z samochodu wyszedł Lucas. Był ubrany w garnitur co do niego wcale nie pasowało, ponieważ zawsze ubierał się luzacko. Podszedł do mnie i przywitał przyjacielskim uściskiem.
-Cześć Jessica. Miło cie widzieć- powiedział mój kuzyn i wypuścił z uścisku.
- Ciebie tez miło widzieć- Uśmiechnęłam się do niego.
-Czujesz się już lepiej?- spytał z troską w głosie.
-Wszystko w porządku. Czuję się już o wiele lepiej- odpowiedziałam Lukasowi. Nie chciałam poruszać tematu śmierci mojego ojca. Chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć.
-Widzę ze pomiędzy wami wszystko w najlepszym porządku.- zmieniłam temat
-Oj… nie byłbym taki pewien-powiedział z udawanym smutkiem- Gdy jesteśmy razem gada tylko o tobie…
-Głupek!- Szturchnęłam go w ramie. – Jak chcesz to mogę iść do szkoły na pieszo- wymamrotałam udając obrażoną i ruszyłam w stronę szkoły.
-Ej czekaj- Lucas szybko do mnie pobiegł i zaczął przepraszać na kolanach- Przepraszam. Czy pani mi wybaczy? – zrobił słodką minkę i schylił głowę.
-No ok. niech ci będzie wybaczam.
-No tak a mnie tu nie ma!- powiedziała Julia.
-Panią tez przepraszam… Mogę panią prosić?- wyciągną do niej rękę.
-Pff!- odwróciła głowę w inną stronę.
-Sama tego chciałaś- Wziął ją jednym ruchem na ręce i zaczął łaskotać.
-Wariat! Przebrzydły olbrzym. Głu…..- przerwał jej krzyki pocałunkiem.
-Przepraszam ze przeszkadzam- wtrąciłam - ale może ruszymy w końcu do szkoły?
-Ok- odpowiedział mi owy wariat.
Lucas otworzył przede mną tylnie drzwi, poczekał aż wejdę i posadził obok mnie Julie. Sam usiadł za kierownicą i ruszył w kierunku szkoły. Była z nich dobrana para a ja czułam się w ich towarzystwie bardzo dobrze i zapominałam o wszystkich smutkach. Podczas jazdy rozmawialiśmy co będziemy robić po szkole.
Ustaliliśmy że wstąpimy do naszych domów by się przebrać. Zjemy coś u mnie a potem pójdziemy na imprezę którą organizuje kolega Lucasa. Gdy dojechaliśmy do szkoły była już 8.10 . Uczniowie zbierali się na sali i zajmowali miejsca przy swoich klasach, więc i my tak zrobiliśmy. Usiadłam razem z Julią przez dłuższą chwile była cisza wiec odezwałam się
-Jak spędziłaś ten tydzień gdy mnie nie było?- zapytałam.
-Hmmm… właściwie to się nic nie działo…
- Widzę że kłamiesz, coś się działo i to coś wielkiego. Opowiadaj! –rozkazałam
- Noo dobra! Przez dwa pierwsze dni siedziałam w domu bo była ulewa. Oczywiście wpadał do mnie Lucas i razem spędzaliśmy czas, ale w poniedziałek jak zrobiła się ładna pogoda siedziałam cały czas w domu bo ten zdrajca pojechał gdzieś z kolegami.- zamyśliła się – właściwie pojechał z nimi i załatwił dla nas domek nad jeziorem i spędziliśmy tam cale cztery dni z jego kolegami i koleżankami z klasy. Było wspaniale! Od rana w wodzie, wieczorem ogniska zabawa do rana kilka godzin snu i od nowa…
-„Właściwie to się nic nie działo” – przedrzeźniałam ją- Po prostu widać kiedy kłamiesz, jesteś jak otwarta księga. – dokończyłam- Wiesz aż żałuje że wyjechałam do babci.
W tym momencie weszła pani od chemii i zaczęła sprawdzać obecność klas więc skończyłam rozmowie z Julią . I opowiedziała przebieg akademii. Zaraz po niej do mikrofonu podszedł dyrektor szkoły i zaczął przemawiać. Nagle cała sala wybuchła śmiechem , ja osobiście nie wiedziałam o co chodzi bo byłam w własnym świecie, mojej głowie. Często zamyślałam się tak ze nie wiedziałam co się ze mną dzieje i co się dzieje w moim otoczeniu. Żeby utrzymać pozory i ja zaczęłam się śmiać. Po przemówieniu dyrektora wszedł chór i zaśpiewał hymn szkoły oraz kilka pieśni związanych ze szkołą. Z hali wychodziliśmy klasami od najwyższej do najniższej moja klasa była prawie na samym końcu. Gdy wyszłyśmy poszłyśmy do naszej klasy w której rozmawialiśmy z wychowawcą i dostaliśmy nasze plany lekcji. W tym roku ponad połowę przedmiotów miałam razem z Julią, bardzo mi to odpowiadało. Nasza nauczycielka przeczytała nam regulamin szkoły ,nasze prawa i obowiązki oraz kilka innych pism. Gdy skończyła byliśmy wolni było już po 14.00. Ruszyłyśmy z Julia w stronę parkingu gdzie stało auto Lucasa. Niestety jeszcze go nie było więc oparłyśmy się o maskę jego Lamborghini i Julia zaczęła rozmowę.
-Mam nadzieje ze wieczorem poznasz jakiegoś fajnego przystojniaka. Lucas ma naprawdę ciekawych kolegów.
-Nie wierzę żeby istniał ktoś lepszy od niego...- odpowiedziałam jej ze śmiechem- ten twój alfons jest najlepszy!
-Tym razem całkowicie się z tobą zgadzam, nie ma nikogo lepszego- tez zaczęła się śmiać.
W tym samym momencie ze szkoły wyszedł Lucas Gdy nas zobaczy posłał nam swój wspaniały uśmiech.
-Ooo! Idzie nasz alfons! –krzyknęłam.
-Widzę, widzę- powiedziała Julia .
-Kogo ty alfonsem nazywasz , życie ci nie miłe?!- Odkrzyknął mi z uśmiechem chochlika.
-Miłe czy nie miłe, ja tylko stwierdzam fakty- odpowiedziałam śmiejąc się.
-To ja ci dam tu do wiwatu!!- ruszył na mnie .
Próbowałam mu uciekać ale przy mojej sprawności fizycznej pościg trwał tylko kilka sekund. I zaczął mnie oczywiście okropnie łaskotać nienawidziłam tego , było to największą torturą jak dla mnie. Julii ta scena wydawała się bardzo śmieszna. Cały parking się na nas gapił a Lucas sobie z tego nic nie robił. Niestety nie byłam w stanie mu się wyrwać wiec musiałam poczekać aż sam przestanie . Gdy skończył ze mną przywitał się ze swoją ukochaną. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu śmiejąc się . Najpierw zajechałyśmy do Julii. Poszłam razem z nią a nasz szofer został w samochodzie. Poszłyśmy do jej pokoju i zajrzałyśmy do szafy. Wybrałyśmy biała bluzkę na dwu centymetrowych ramiączkach, brązową mini do niej pasek, brązowe buty na niskim obcasie, biało bezową arafatkę i kilka bransoletek. Julia jeszcze raz przejrzała się w lustrze i zeszłyśmy na dół. Lucas jak zwykle był niebo wzięty gdy zobaczył swoją jedyną. Następnie pojechaliśmy do niego. Mój dom był ostatnim przystankiem. Lucas poszedł do siebie, a my zostałyśmy w samochodzie.
-Widzę że nie masz chęci na tą zabawę- powiedziała Julia.
-Nie, wydaje ci się- nie kłamałam chciałam pójść na tą imprezę i trochę odpocząć .
-Przecież widzę ze cie coś gryzie. Jak nie chcesz możemy sobie odpuścić tę imprezę koledzy Lucasa nie uciekną.
-Naprawdę nic mi nie jest! Julia nie utrudniaj wszystkiego ok?- byłam trochę na nią zła bo próbuje mnie uszczęśliwić na siłę- Naprawdę chce iść na tą imprezę!
-Ok, ok! To będziemy się razem świetnie bawić- powiedziała to z ogromną radością.
Gdy skończyła mówić otworzyły się frontowe drzwi domu Lucasa. Był ubrany biała koszulkę na krótki rękaw na to miał założoną brązową pogniecioną koszule i niebieskie dżinsy.
-Idzie nasz showman- powiedziała Julia.
-No widzę, przystojniak z niego. Na imprezie trzymaj go na smyczy żeby ci nigdzie nie uciekł.- powiedziałam chichocząc.
-O czym tak dyskutujecie?- zapytał.
-Myślałyśmy nad tym co Julia w tobie widzi- skłamałam- Doszłyśmy do wniosku że tylko twoje czerwone Lamborghini.
-Osz ty!- zwrócił się do Julii.
-Co racja to racja- odpowiedziała mu wytykając język.
-A to wcale na ciebie nie działa?- powiedział i pocałował ją.
-Nic a nic…
-Dobra może skończymy te wygłupy i pojedziemy w końcu do mnie? Musimy coś zjeść a ja musze się przebrać!- przerwałam im te namiętności.
Lucas wsiadł do środka i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Atmosfera w samochodzie była przyjemna. Czasami może się wydawać że nadal jesteśmy w podstawówce , a nie w liceum. Lucas zachowuje się jak wieczne dziecko, tylko czasami gdy sytuacja tego wymaga umie zachować się odpowiedzialnie i poważnie.
Dojechaliśmy do mojego domu była już godzina 16.30. Zostały jeszcze tylko trzy i pół godziny do imprezy. Gdy weszłam do domu przywitała mnie moja siostra Katie.
-Jessica, Jessica, Jessica!!!- krzyczała i wdrapywała mi się na ręce.
-Cześć Katie. Byłaś grzeczna?
-Taaak! W przedszkolu rysowaliśmy swoją rodzinę pokazać ci?
-Pewnie- powiedziałam i Katie ruszyła w podskokach po rysunek.
-Fajna ta twoja sis…- odezwałam się Julia- jesteście do siebie takie podobne.
-Wiem o tym. Gdzie Lucas?- nie było go z nami.
-Poszedł do samochodu po moją komórkę. –odpowiedziała mi Julia -To idziemy na górę poszukać ci ubrania na wieczór?
-Katie choć na chwile!- zawołam.
-Idę!!-Po chwili już było koło mnie- to ten rysunek dla ciebie!
-Piękny. Katie jak przyjdzie Lucas to powiedz ze ma czekać na dole. Dobrze?
-Dobrze! – Mała kiwnęła głową i pobiegła do okna zobaczyć gdzie Lucas.
-To idziemy na górę! –krzyknęła Julia.
I ruszyłyśmy w stronę mojego pokoju. Julia zaczęła grzebać w mojej szafie a ja poszłam do łazienki zmyć makijaż. Gdy wyszłam z łazienki Julia już wymachiwała mi przed oczami strojem który mi wybrała. Nie miałam nic do powiedzenie z nią nie dało się dyskutować. Wybrała dla mnie szarą, luźną, bardzo krótką sukienkę przewiązaną w pasie trochę ciemniejszym paskiem, do tego ciemno szare szpilki i biżuteria. Ruszyłyśmy do łazienki by „zielono oka” zrobiła mi makijaż. Gdy skończyła zeszłyśmy na dół. Lucas siedział na kanapie i był torturowany przez moją siostrę.
- W końcu! Ile to można siedzieć przed lustrem!
-Przesadzasz trwało to zaledwie kilka minut.- odpowiedziałam mu – chcecie coś do jedzenia?
-Nie. – odpowiedzieli w tym samym czasie.
-Ja też nie mam na nic ochoty. To jedziemy?- zapytałam.
-Oczywiście!- oznajmiła Julia.
-Katie idź do gosposi ok??
-Noo dobra- była zawiedziona.
I poszliśmy do samochodu. W czasie drogi rozmawialiśmy o przyszłym poniedziałku. Z mojego domu do miejsca imprezy nie było daleko, wiec dojechaliśmy w kilka minut. Lucas zaparkował i weszliśmy do środka przedstawił mnie kilku znajomym i poszedł zatańczyć z Julią a ja usiadłam sama przy stoliku i rozglądałam się po sali. Nagle ni stąd ni z owąd dosiadł się do mnie chłopak. Był wysoki, miał ciemną rozczochraną fryzurę i ...
NadiaStellaDiana