Williams Cathy - Grecki magnat.pdf

(715 KB) Pobierz
208164569 UNPDF
208164569.086.png
Cathy Williams
Grecki magnat
1
208164569.097.png 208164569.108.png 208164569.119.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Theo był w połowie lektury sprawozdania finansowego, gdy do jego
uszu dobiegł hałas. Dźwięk rozległ się z dużą intensywnością w pustych
korytarzach biura. Ktoś inny na jego miejscu z pewnością by się
przestraszył. W końcu było już późno i nawet w budynku z ochroną nie
miało się w Londynie poczucia pełnego bezpieczeństwa. Theo Miquel nie
czuł lęku. Zapalił światło w holu eleganckiego biura, próbując dostrzec
intruza, który tak nierozważnie zasygnalizował hałasem swoje wtargnięcie.
Natychmiast zorientował się, iż rumor spowodował wózek
sprzątaczki leżący teraz na podłodze, co sprawiło, że wszystkie płyny
czyszczące i woda z wywróconego wiadra rozlewały się po marmurowej
posadzce, zagrażając dywanom pokoi biurowych.
Po chwili usłyszał kroki wbiegającego po schodach ochroniarza,
który natychmiast zaczął przepraszać za całe zamieszanie. Obaj spostrzeg-
li, że obok wózka leży dziewczyna. Theo znalazł się przy niej pierwszy.
- Tak mi przykro, proszę pana - mamrotał ochroniarz, patrząc, jak
pryncypał sprawdza puls sprzątaczki. - Przybiegłem najszybciej, jak
mogłem. Zaraz wszystkim się zajmę.
- Proszę usunąć bałagan.
2
208164569.001.png 208164569.012.png 208164569.023.png 208164569.034.png 208164569.040.png 208164569.041.png 208164569.042.png 208164569.043.png 208164569.044.png 208164569.045.png 208164569.046.png 208164569.047.png 208164569.048.png 208164569.049.png 208164569.050.png 208164569.051.png 208164569.052.png 208164569.053.png 208164569.054.png 208164569.055.png 208164569.056.png 208164569.057.png 208164569.058.png 208164569.059.png 208164569.060.png 208164569.061.png 208164569.062.png 208164569.063.png 208164569.064.png 208164569.065.png 208164569.066.png 208164569.067.png 208164569.068.png 208164569.069.png 208164569.070.png 208164569.071.png 208164569.072.png 208164569.073.png 208164569.074.png 208164569.075.png 208164569.076.png 208164569.077.png 208164569.078.png 208164569.079.png 208164569.080.png 208164569.081.png 208164569.082.png 208164569.083.png 208164569.084.png 208164569.085.png 208164569.087.png 208164569.088.png 208164569.089.png 208164569.090.png 208164569.091.png 208164569.092.png 208164569.093.png 208164569.094.png 208164569.095.png 208164569.096.png 208164569.098.png 208164569.099.png 208164569.100.png 208164569.101.png 208164569.102.png 208164569.103.png 208164569.104.png 208164569.105.png 208164569.106.png 208164569.107.png 208164569.109.png 208164569.110.png 208164569.111.png 208164569.112.png 208164569.113.png 208164569.114.png 208164569.115.png 208164569.116.png 208164569.117.png 208164569.118.png 208164569.120.png 208164569.121.png 208164569.122.png 208164569.123.png 208164569.124.png 208164569.125.png 208164569.126.png 208164569.127.png 208164569.128.png 208164569.129.png 208164569.002.png 208164569.003.png 208164569.004.png 208164569.005.png 208164569.006.png 208164569.007.png 208164569.008.png 208164569.009.png 208164569.010.png 208164569.011.png 208164569.013.png 208164569.014.png 208164569.015.png 208164569.016.png 208164569.017.png 208164569.018.png 208164569.019.png 208164569.020.png 208164569.021.png 208164569.022.png 208164569.024.png 208164569.025.png 208164569.026.png 208164569.027.png 208164569.028.png 208164569.029.png 208164569.030.png 208164569.031.png 208164569.032.png 208164569.033.png 208164569.035.png 208164569.036.png 208164569.037.png
- Oczywiście. Bardzo przepraszam... Była trochę blada, kiedy
przyszła dziś do pracy, ale nie miałem pojęcia...
- Dość gadania. Proszę zająć się sprzątaniem - uciął Theo.
Kątem oka zarejestrował, że ochroniarz zabiera się do wycierania
posadzki, by rozlane płyny nie dostały się do kosztownie urządzonych
wnętrz.
Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna żyje. Była biała jak
kreda, lecz oddychała. Zemdlała, być może z powodu ciąży. Takie czasy.
Zirytowany Theo podniósł z podłogi sprzątaczkę. Przy okazji zarejestrował
pełne pokory spojrzenie ochroniarza. Wiedział, że w swoim personelu
budzi posłuch połączony z lękiem.
- Ja się nią zajmę - zaofiarował się natychmiast strażnik.
- Proszę doprowadzić to miejsce do porządku i wracać do swoich
obowiązków. Zadzwonię, jeśli będę czegoś potrzebował.
Właściwie nie było mu to na rękę. Trwał piątkowy wieczór, a on
miał jeszcze pół raportu do przeczytania, zaległą korespondencję z part-
nerem z drugiego końca świata, potrzebną, by przygotować ważne
spotkanie biznesowe na poniedziałek.
Kopnięciem otworzył drzwi do swojego gabinetu i położył
nieprzytomną dziewczynę na wygodnej sofie koloru starego burgunda.
Mebel zajmował całą przestrzeń wzdłuż jednej ze ścian pomieszczenia.
Theo nie ingerował w urządzanie pokoju. Gdyby to zrobił, wybrałby
pewnie coś prostszego. W końcu biuro to miejsce pracy, nie luksusowy
salon, lecz z biegiem lat ku własnemu zdziwieniu przekonał się, że
komfortowe, nastawione na wygodę wyposażenie gabinetu sprzyja
koncentracji. Dębowe panele na ścianach byłyby może bardziej na miejscu
w jakimś elitarnym klubie dla panów, lecz miały w sobie wiele ciepła i
3
208164569.038.png
dobrze komponowały się z półkami pełnymi książek o tematyce
finansowej, gospodarczej i naturalnie stoczniowej, bowiem właśnie w tej
dziedzinie Theo Miquel był potentatem i dorobił się olbrzymiego majątku.
Jego biurko, zaprojektowane w czasach, gdy komputery nie były jeszcze
tak popularne, nie zostało przystosowane do pracy z faksami i modemami,
lecz prezentowało się wspaniale i dobrze spełniało swoje funkcje.
Okna gabinetu zajmowały całą ścianę - od podłogi do sufitu. Nie
wprawiono w nie przyciemnionych szyb, jak to się dzieje w nowoczesnych
biurach, dzięki czemu zachowały naturalny urok. Ten gabinet w starej
wiktoriańskiej kamienicy wyróżniał się na tle innych szlachetną patyną
czasu.
Theo z pewnym poruszeniem obserwował, jak dziewczynie wraca
przytomność. Pod roboczym fartuchem w biało-niebieskie paski widać
było, że jest nieźle zbudowana, a jej własne ubranie nie wskazywało na
dobry gust. Nosiła gruby brązowy sweter i dżinsy, na nogach ciężkie buty,
bardziej odpowiednie dla mężczyzny.
Skrzyżował ręce na piersiach i czekał, aż sprzątaczka całkiem
dojdzie do siebie. Przesuwał spojrzeniem po jej prostym nosku, pełnych
ustach, zdecydowanie zarysowanych brwiach i jasnych włosach. Gdy
uniosła powieki, w dużych błękitnych oczach odmalowało się zdziwienie.
Zamrugała zdezorientowana i musiało minąć jeszcze kilka sekund, nim
oprzytomniała.
- Wygląda na to, że wróciła pani świadomość - rzekł Theo, gdy
próbowała usiąść.
Heather uniosła wzrok i poczuła ucisk w gardle. Od sześciu miesięcy
sprzątała u tego człowieka, przychodząc codziennie o pół do siódmej
wieczorem, gdy inni udawali się do domu.
4
208164569.039.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin