Cybernetyczne laleczki - Antologia.pdf
(
2134 KB
)
Pobierz
ANTOLOGIA
czeskich i słowackich
opowiadań fantastycznonaukowych
Cybernetyczne
laleczki
Wybór i wstęp HALINA JANASZEKIVANIČKOVÁ
Posłowie ONDŘEJ NEFF
Wydawnictwo Poznańskie
Poznań 1987
Noty o autorach opracowała:
HALINA JANASZEKIVANIČKOVÁ
Posłowie przetłumaczyła: HALINA JANASZEKIVANIČKOVÁ
Okładkę projektował: JOZEF PETRUK
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1987
ISBN 8321006450
Redaktor: Barbaru Holderna
Redaktor techniczny: Ryszard Biller
Korektor: Lidia Stankiewicz
Printed tn Poland
WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE . POZNAN 1987
Wydanie I. Nakład 30 000+350 egz.
Ark. wyd. 21,8, ark. druk. 21,5/24 s.
Druk ukończono w kwietniu 1987 r.
Zam. nr 26/86 13/785 Zlec. nr 71269/86
POZNAŃSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE IM. M. KASPRZAKA
Poznań, ul. Wawrzyniaka 39
Wstęp
OD GOLEMA
DO CYBERNETYCZNYCH LALECZEK
Z MRUGAJĄCYMI OCZAMI
SF, tę olbrzymią światową wytwórnię futurologicznych wyobrażeń o przyszłości, w której odzwierciedlenie
znajdują w równej mierze hipotezy na temat tego, co być może, jak i przeniesione w kosmos lęki i nadzieje
związane z tym, co jest, można traktować dwojako. Tradycyjnie, zgodnie z polskim rozumieniem tego
pojęcia, jako pewien gatunek literacki, w którym podstawę tematyczną stanowi wpływ realnego lub
wyimaginowanego rozwoju nauki i techniki na rzeczywistość. Utwory science fiction mogą należeć do
głównego lub peryferyjnego nurtu literatury. Decyduje o tym zawarty w nich stopień intelektualnej
przenikliwości, myślowego nowatorstwa oraz artyzm. Stosowanie natomiast do nietradycyjnego rozumienia
pojęcia SF, które proponuje nasz praski kolega Ondřej Neff, należałoby ją uważać za specyficzny, właściwy
dla kół entuzjastów nauki współczesnej sposób wymiany myśli i poglądów w dialogu z czytelnikiem, w
którym naukowy lub paranaukowy punkt widzenia odgrywa rolę decydującą zaś artystyczny - znikomą.
Rezultaty tej wymiany myśli realizowane w formie scjentystyczno-fantastycznych opowieści znajdują się na
ogół poza obrębem głównego nurtu literatury. Wielcy twórcy uprawiający ten gatunek w Czechach, jak
np. Jan Weiss czy Karel Čapek, zabłąkali się tam niechcący i przypadkiem ku ogólnemu niezadowoleniu
teoretyków SF. Zatem prawdziwym ojcem czeskiej SF byłby nie światowej sławy pisarz Karel Čapek, ale
peryferyjny autor powieści przygodowych dla młodzieży Karel Hloucha, a jej rzeczywisty rozwój zaczynałby
się dopiero w drugiej połowie XX wieku, biorąc początek w masowych ruchach czeskich fanów SF.
Gdybyśmy nawet ten oryginalny punkt widzenia przyjęli za własny, zmuszeni bylibyśmy wnieść doń pewną
żartobliwą poprawkę. Albowiem czeska SF, traktowana jako pewna struktura socjologiczna, wyrosła ze
specyficznego sposobu wymiany myśli i poglądów na tematy naukowe lub pseudonaukowe, nie narodziła się
bynajmniej wśród generacji obecnych czterdziestolatków, którzy studia humanistyczne połączyli z
ciekawością do nauk ścisłych, nie przyszła na świat we wtajemniczonych klubach czeskich fanów
zafascynowanych lotami na inne planety, ani wśród cybernetyków i informatyków współczesnych
układających programy badawcze coraz to nowszej generacji, czy też wśród szlachetnych ich poprzedników,
którzy jak Jan Amos Komenský zgłębiali
Labirynt světu
i
Ráj srdce,
lub jak Jakub Arbes w sposób racjonalny
próbowali objaśnić niespotykane zagadkowe zjawiska natury. Pojawiła się daleko wcześniej, na przełomie
XVI i XVII wieku, a mianowicie na dworze praskim Rudolfa II, cesarza magów i alchemistów, mistrzów nauk
okultystycznych, wytapiaczy złota, producentów eliksirów miłości i młodości, czarodziejów i sztukmistrzów,
astronomów i astrologów z układu gwiazd próbujących przewidzieć przyszłe losy ludzkości. Wynurzyła się z
oparów kotłów, w którym warzono korzeń mandragory, z tajemniczych słojów, w których trzymano zwłoki
niemowlęcia o dwu głowach, z pyłu roztartych na proch kamieni magicznych chroniących od wszelkiego zła,
z lunet, jakimi obserwowano gwiaździste niebo, by wreszcie przybrać bezkształtną, nieforemną postać
Golema, ulepionego z gliny przez rabbiego Löwa, olbrzyma, który na dany znak ożywał i służył wiernie
swemu panu. Nosił mu wodę, rąbał drzewo i sprzątał mieszkanie aż do chwili, w której się zbuntował i
posiekał na drobne kawałki dom swego dobroczyńcy... I od tej pory właśnie ten bezkształtny, nieforemny twór
uwieczniony w czeskiej ludowej legendzie zaczął atakować wyobraźnię pisarzy i poetów w licznych swoich
wcieleniach obiegając czeską i obcą literaturę światową.
„Do diabła, toż to jest właściwie Golem, powiedziałem sobie” - oświadczył Čapek dziennikarzom po
napisaniu w 1920 roku swojej głośnej sztuki
R.U.R. (Rossum's Universal Robots),
przedstawiającej bunt
człekopodobnych maszyn, nazwanych tu robotami, przeciw ludziom.
„Robot jest Golemem wykonanym w toku masowej produkcji fabrycznej.
R.U.R.
jest to właściwie
transpozycja legendy o Golemie w nowoczesnej formie. Przyszło mi to do głowy dopiero wówczas, gdy
sztuka była zrobiona” - zdumiał się magnus parens narodowej science fiction, która imię nieznanego do tej
pory czeskiego pisarza rozsławiła na całej kuli ziemskiej i do wszystkich słowników świata wprowadziła
użyte po raz pierwszy przez niego słowo „robot”.
Jak widać zatem z kolejności faktów, czeska SF nie narodziła się dopiero pod wpływem rozwoju
cybernetyki (której w czasach Čapka jeszcze nie było), lotów międzyplanetarnych czy wojen gwiezdnych, ona
je wyprzedziła swą wyobraźnią, czerpiąc żywotne soki z majaczeń siedemnastowiecznych magów, astrologów
i alchemików.
Zdaniem Stanisława Lema, największego polskiego autorytetu w dziedzinie SF, wyrażonym w jego
dwutomowym dziele
Fantastyka i futurologia,
Karel Čapek jest jednym z trzech pisarzy światowych (obok
Wellsa i Stapledona), którzy położyli podwaliny pod nowoczesną fantastykę i pokazali jej nieograniczone, jak
się wówczas wydawało, możliwości. To jednak nie miały być już nigdy, zdaniem Lema, w pełni wy-
korzystane. W XX wieku nastąpiło wyczerpanie się paradygmatu wszelkiej twórczości artystycznej, a science
fiction posiadająca z natury rzeczy ambicje poznawcze sięgające szczytów myśli, nie była na ogół w stanie
połączyć ich z równie szczytowym osiągnięciem estetycznym, gdyż nie dysponowała „własną składnią
dostatecznie bogatą, by sprostać mogła złożonością struktur - tak z nauki, jak i ze sztuki pochodzących”.
Prezentowana antologia, acz nie podziela w pełni Lemowskiego pesymizmu, zawiera wszakże sygnały
poruszonej przez niego problematyki. Pokazuje science fiction w swej podwójnej postaci, i jako zjawisko
socjologiczne, i jako zjawisko literackie sensu stricto, którego znaczna część przedstawicieli, z Čapkiem na
czele, znajduje się w obrębie głównego nurtu literackiego, część wszakże żyje na jego marginesie. Nie prze-
szkadza to wcale żywemu dialogowi jego twórców z szeroką rzeszą czytelników zainteresowanych
rzeczywistymi lub hipotetycznymi perspektywami cywilizacji w epoce rewolucji naukowo-technicznej.
Włączyliśmy więc do antologii (nie bez sugestii Neffa zresztą) zarówno wyrobników pióra w rodzaju Karela
Hlouchy, którzy wszakże zasłużyli sobie na naszą wdzięczność jako czescy pionierzy tego gatunku, jak i asów
SF, którzy otworzyli przed nią w skali światowej nowe horyzonty, a więc Karela Čapka i jego literacką
progeniturę, do której niewątpliwie należą zarówno Josef Nesvadba, jak i, choć w mniejszej mierze, Ludvík
Souček. Widome ślady tych powinowactw z wyboru odcisnęły się przede wszystkim na stylistyce ich wypo-
wiedzi pisarskiej, a także w podejściu do zagadnień etycznych. Cała trójka tych pisarzy, należących do
głównego nurtu literatury czeskiej, wespół ze swymi poprzednikami: Jakubem Arbesem, klasykiem prozy
fantastycznonaukowej pozytywistycznej proweniencji, Jiřím Karaskiem ze Lvovíc, łączącym w swej
twórczości motywy naukowo-fantastyczne z okultyzmem oraz Jiřím Weissem, ekspresjonistycznym
katastrofistą SF, pokazana została na tle ogromnej plejady aktualnie piszących twórców SF, których utwory
zostały wydane w roku 1983 w Pradze w dwu wielkich antologiach nowych czeskich opowiadań
fantasíycznonaukowych:
Železo přichází z hvězd
i
Lidé ze souhvězdí Lva.
Ich autorami są z wykształcenia na
poły fizycy i biologowie, na poły humaniści, pisarze, dziennikarze i publicyści, zbaczający w fascynującą ich
dziedzinę SF i wytwarzający ten niepowtarzalny dwudziestowieczny klimat entuzjazmu i zwątpienia wokół
spraw związanych z rozwojem cywilizacji, odkryciami medycyny, biologii molekularnej, atomistyki i
informatyki. Paleta podejmowanych przez nich spraw jest rzeczywiście ogromna: obejmuje bowiem zarówno
problem lotów międzyplanetarnych, jak i zagadnienia z zakresu parapsychologii. Czeska SF ostrzega przed
nadużyciami związanymi z transplantacją organów żywego człowieka (Z. Volný) i nieobliczalnymi w
skutkach eksperymentami biomedycznymi (A. Serberová), wyraża niepokój przed zetknięciem się człowieka
z naturą, nad którą jego panowanie okazuje się tylko pozorne (L. Macháček), jest przerażona bezbrzeżną
głupotą rodzaju ludzkiego (M. Kratochvíl), zgłębia ponownie moralne i medyczne uwarunkowania eutanazji
(L. Pok). Często też powraca do tradycyjnego czeskiego motywu golema-robota, już to w poetyce zabawy
wynikłej z nieumiejętności odróżnienia człowieka od cybernetycznej maszyny (J. Veis), już to w poetyce
grozy narastającej w miarę, jak roboty zaczynają decydować o człowieku (V. Chrastina). Różnorodności treści
towarzyszy wielość form narracyjnych właściwych rozmaitym gatunkom literackim włączonym tutaj w obręb
SF, a więc np. baśni (jak u L. Freiovej), starożytnemu mitowi (u O. Neffa i V. Kajdoša), horrorowi (u V.
Chrastiny), noweli detektywistycznej (u Z. Černíka), psychologicznej (u J. Nesvadby) i parapsychologicznej
(u L. Součka). Te różne pod-gatunki SF uprawiano z mniejszą lub większą zręcznością pisarską, zawsze
jednak w sposób czytelniczo atrakcyjny.
Jakie literackie kształty okażą się trwałe, wyłonione z tego szerokiego socjoliterackiego zjawiska, jakim stała
się dzisiaj SF, trudno w tej chwili jeszcze wyrokować. Nie chodzi mi przy tym o arcydzieła, bo czym jest w
wieku dwudziestym, wieku awangardowego burzycielstwa i zmiany wszystkich konwencji, arcydzieło, tego
naprawdę nikt nie wie. Chodzi mi jedynie o utwory obdarzone rzeczywistą zdolnością docierania do nowych
znaczeń, odkrywające przed czytelnikiem zupełnie nowe światy. Na pytanie, które z zamieszczonych tu
utworów zadowolą takie wymagania, odpowie czas. Znaczna część prezentowanych w tej antologii twórców
SF pozostanie zapewne w klubowych gettach fanów, a nieliczni tylko wejdą na stale na karty literatury
czeskiej i światowej. Zanim to jednak nastąpi, czytelnik polski będzie miał niewątpliwą przyjemność
obcowania - za pośrednictwem téj antologii - z ludźmi wykształconymi, światłymi i wrażliwymi,
poszukującymi niejednokrotnie aż we wszechświecie odpowiedzi na pytania dręczące nas tutaj na Ziemi i
rozważającymi wnikliwie możliwe efekty rewolucji naukowo-technicznej, która zachodzi wokół nas.
Słowacka SF jest dużo młodsza od czeskiej. Nad jej kołyską nie pochylali się już alchemicy, astrologowie i
okultyści. Powstawała bowiem istotnie dopiero w erze lotów międzyplanetarnych i one właśnie były głównym
źródłem inspiracji dla jednego z pierwszych pionierów tego gatunku w Słowacji, Igora Talia, który z
początkiem lat sześćdziesiątych napisał dwie powieści SF
Zelená planéta Zem
(1960) i
Vlasy
Bereniky
(1961),
niezbyt zresztą wysoko cenione przez Słowaków. W ślady Talia podążył Ivan Izakovič w
fantastycznonaukowej powieści pod tytułem
Cudzie svety
(1975), przedstawiający dramatyczny lot
międzynarodowej załogi kosmicznej (gdzie, notabene, główną rolę odgrywa sympatyczna lekarka krakowska).
Po Tallu i Izakoviču paletę słowackiej SF wzbogacili znacznie: Anton Hykisch tomem nowel
Dobre utajeny
mozog
(1979), Ján Lenčo nowelami
Pomsta zo záhrobia
(1971) i Peter Jaroš swoim tomikiem
Paradny výlet
(1982). Wszyscy trzej w latach sześćdziesiątych byli współtwórcami tak zwanej nowej fali w literaturze
słowackiej, która unosiła się na wzburzonym morzu eksperymentatorstwa formalnego i filozoficznego.
Poszukiwali nowych terenów eksploracji pisarskiej i nowych form wypowiedzi estetycznej. W trosce o ich
znalezienie zdążyli w ciągu kilkunastu lat przetransplantować na rodzimy grunt słowacki wszystkie nowinki
zachodniej literatury. Tak więc przeszli .szkołę, powieści egzystencjalistycznej, literatury absurdu i groteski,
wprowadzili do prozy słowackiej również elementy „nowej powieści” francuskiej. SF wynurzyła się przed
nimi jako owoc w poprzednim deccenium zakazany, obciążony mnóstwem podejrzeń i insynuacji, nierzadko
także pomówień o niedostatek powagi i wypracowanej artystycznie formy. Odebrano ją jako wyzwanie, aby i
w tym gatunku sprostać zadaniom, jakie on na nich nakładał, by objawić skryte w nim możliwości, by
wzbogacić w ten sposób literaturę słowacką. Wymienieni tu pisarze należeli do głównego nurtu literatury
słowackiej, nie musieli więc przedzierać się ku niemu zza ciasnych murów SF; przeciwnie, to dla science-
fiction zboczyli z głównego traktu swej twórczości. Wszyscy, z wyjątkiem Hykischa, który nosił tytuł inży-
niera ekonomii, byli z wykształcenia humanistami, nie zajmowali się nigdy profesjonalnie naukami ścisłymi
czy przyrodniczymi. Sięgali po SF w przekonaniu, że stwarza ona dla nich dodatkowe możliwości ekspresji
doznań i przemyśleń, które trudniej byłoby zamknąć w tradycyjnych formach. Podobną wycieczkę w stront'
SF uczynił również w tym czasie przedstawiciel starszej generacji w tomie nowel
Takým zvony nezvonia
(1979), Rudolf Fabry, specjalista od literatury nadrealistycznej, wieczny eksperymentator.
Science fiction zainteresowały się w Słowacji również, w tym gatunku na ogół nieobecne, kobiety. Autorką,
która zapowiada się w tym względzie bardzo obiecująco, jest Alta Vášova, uprawiająca coś w rodzaju
metafizycznej SF, czego przykładem może być jej powieść
Po
(1979). SF posiada również w Słowacji swoich
wybitnych teoretyków, znawców i obrońców gatunku. Należy do nich przede wszystkim Dušan Slobodník,
autor historii światowej SF oraz František Miko, poświęcający w swoich teoretycznych pracach o literaturze
bardzo dużo uwagi przemianom, jakie wnosi do niej rewolucja naukowo-techniczna.
Rozmachu nabiera słowacka SF pisana dla dzieci i młodzieży. Obecnie rozwija się jeszcze poza zasięgiem
klubów i stowarzyszeń, jest dziełem twórczych jednostek, a nie szerokich kół socjoinżynierów, ale mimo to i
ona może poszczycić się osiągnięciami, które z pewnością zainteresują polskiego czytelnika.
Halina Janaszek-Ivaničková
JAKUB ARBES
Mózg Newtona
(fragment)
Po kilku sekundach muzyka umilkła, większość świateł w sali zgasła, a gdy czarna zasłona, spływająca kilka
kroków przed nami od sufitu aż do ziemi, rozstępowała się na strony, w ciszy, jaka nastała, zabrzmiał
dźwięczny głos:
„Pokaz się zaczyna”.
Kiedy zasłona rozstąpiła się, ujrzałem pokryte czarnym suknem podwyższenie, na nim niziutki, chyba tylko
na dwie stopy od podłogi podniesiony katafalk, a na katafalku przykrytą wiekiem metalową trumnę.
Z tyłu i po bokach trumny znajdowało się wiele rzadkich egzotycznych kwiatów. Po obu jej stronach płonęły
na wysokich świecznikach woskowe świece.
Na trumnie, w jej górnej części, umieszczony był wielki wawrzynowy wieniec, poniżej oficerski kask i
szabla, a u stóp trumny widniało proste epitafium:
Bedřich Wünschen
podporucznik c.k.
Urodzony 7 lipca 1841 roku,
zmarł 7 lipca 1866 roku.
Zaskoczenie było ogólne. W sali panowała taka cisza, że usłyszeć można było nawet najmniejszy szelest. A
w ciszy tej rozległy się po chwili z oddalenia, jakby wychodziły gdzieś z bocznych komnat, tkliwe,
smutne głosy, śpiewające znaną pieśń
Salve regina.
Przez cały czas trwania śpiewu nikt nie powiedział jednego słowa; również i później, gdy śpiew umilkł i w
sali nastąpiła znowu grobowa cisza, nikt nawet nie drgnął. Z pewnością nie było w sali oprócz mnie nikogo,
kto byłby w tej chwili w pełni świadom, że to wszystko nie jest niczym innym jak tylko rozpoczęciem
kuglarskich popisów.
Dopiero po dłuższej chwili wstał arcybiskup - z pewnością był najbardziej niecierpliwy...
Jednakże w tym momencie poleciało w górę z wielkim łoskotem wieko trumny i zatrzymało się między
sufitem a podłogą, w powietrzu, jak podobno wznosi się wieko nad trumną Mahometa.
W otwartej trumnie dojrzałem trupa w oficerskim mundurze. Będąc jednak nazbyt od niej oddalonym, nie
mogłem dokładnie rozpoznać rysów jego twarzy.
W sali panowała ciągle cisza.
Dopiero w kilka minut później wstał jeden spośród gości przy stole, za którym siedzieli lekarze i
profesorowie z wydziału medycyny. Poznałem oryginalną głowę lekarza ze Smichova, doktora Sperlicha.
- Obejrzyjmy trupa! - powiedział i szybkim krokiem ruszył w stronę katafalku.
Koledzy poszli w jego ślady. Po nich wstali goście od stołu inżynierów i architektów, później również inni -
filozofowie i duchowni ruszyli ostatni.
Po kilku minutach katafalk został otoczony prawie przez wszystkich gości. Tuż przed trumną stało kilku
lekarzy; pozostali znajdowali się w przyzwoitej odległości, nie było więc łatwo dostać się do samej trumny.
Mnie się to udało i stojąc nad głową trupa zapatrzyłem się w stężałą, zsiniałą twarz...
Była to ta twarz, którą widziałem w Niechanicach, po bitwie pod Hradcem Králově...
Podobieństwo do twarzy przyjaciela było tak niezwykłe, że wpatrując się przez dłuższą chwilę w stężałe
rysy, nie mogłem nieomal uwierzyć w to, że nie leży tu przede mną trup przyjaciela.
Doktor Sperlich przejechał ręką po czole trupa, dotknął pulsu, rozpiął białą kamizelkę oraz koszulę na
Plik z chomika:
raptorx1
Inne pliki z tego folderu:
Cybernetyczne laleczki - Antologia.pdf
(2134 KB)
Obłędni rycerze - Antologia.pdf
(1007 KB)
Epidemie i zarazy - Antologia.pdf
(1388 KB)
Bion - Antologia.pdf
(1383 KB)
Gwiezdne wojny - Opowieści z imperium - Antologia sf.pdf
(2666 KB)
Inne foldery tego chomika:
!nowe
!nowe2
★ E-BOOKI ═══════════════
❏ E-booki
1181 ebooków (SF-Fantasy) mobi
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin