R_Gladkowski_O pieniadzu i lichwiarzach.pdf

(267 KB) Pobierz
O PIENIĄDZU I LICHWIARZACH
Romuald Gładkowski
Wydawnictwo 966
/Toronto 1991/
Rozdział I z pracy Romualda Gładkowskiego
„Panem Nostrum Cotidianum” – Wydawnictwo 966, Toronto 1991.
DROGI CZYTELNIKU !
PRZECZYTAJ, POWIEL, ROZDAJ ZNAJOMYM
- DZIĘKUJEMY
Dawno, dawno temu, dziarski młodzian w skórę odzian, mieszkający w
dorzeczu Wisły, trudnił się łowiectwem, pasterstwem, pszczelarstwem, uprawą
roli oraz handlem wymiennym - np. wymieniał owcę za worek owsa - gdyż
pieniądz był mu nie znany. Nawet, nie tęsknił za nim. Historia Egiptu mówi
nam, że ludzie w tym kraju żyli ponad 2500 lat bez potrzeby używania
pieniędzy. Każda rodzina była samowystarczalna pod względem wyżywienia,
odzieży, dachu nad głowę i narzędzi pracy. Jednak lud nad Wisłą był płodny i
ludzi przybywało. Towarów do wymiany również. Niestety, coraz częściej
zdarzało się, że producent mieczy nie mógł znaleźć chętnego do nabycia ich w
zamian za owcę, gdyż pasterz wolał mieć kij dębowy i łuk z kołczanem, aniżeli
miecz. Bywało nieraz i odwrotnie. Stąd, dochodziło do wymiany pośredniej,
łańcuchowej. Było to uciążliwe i mniej opłacalne. Z czasem, handel wymienny
(barter) stał się tak chaotyczny, że ludek pracowity zaczął narzekać na swój los.
Coraz częściej dochodziło do wygrażania dębom świętym za ich obojętność
wobec zaistniałego problemu. Bardziej przedsiębiorczy młodzieńcy zaczęli
rozglądać się za „nowocześniejszymi" bożkami i bożycami. Bezskutecznie, gdyż
bożkowie zawiązali Solidarność i nadal milczeli jak zaklęci.
Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Wreszcie, po hucznym fetowaniu święta
Kupały, bogowie zmiękli i około roku 962 do krainy nadwiślańskiej zawitał
wędrowiec brodaty, który wyraził gotowość przyjścia z pomocą i uzdrowienia
gospodarki tak chaotycznej. Był to poszarzały żyd Abraham, któremu jurni
młodzieńcy nadwiślańscy nadali przydomek Prochownik. Powitano go wylewną
gościnnością słowiańską. Zatem, bez większych trudności mógł Abraham
przystąpić do zapoznawania półdzikusów z systemem monetarnym świata
cywilizowanego. Już pierwsze monety wypuszczone w obieg dowiodły, że są
doskonałym pośrednikiem w wymianie towarowej. Życie stawało się coraz to
mniej uciążliwe.
915121390.003.png 915121390.004.png
Jednak, bite monety musiały być podparte autorytetem. Potrzebny był na nich
wizerunek króla, którego półdzicy nadwiślanie nie posiadali.
Z mozołem musiał Abraham przekonywać wodzów plemiennych, że król jest
konieczny bowiem jego wybita na monecie, jest znakiem prawomocności, gdyż
jest głową narodu, obroni i honoru i sprawiedliwości. Ponadto, monet z
podobizną króla nie będzie wolno i, przetapiać, a nawet znieważać.
Podkreślał przy tym z naciskiem, że wybijane monety nie będą własnością
króla, lecz wszystkich mieszkańców królestwa i każdy będzie mógł być ich
posiadaczem chwilowym. Te argumenty przekonały wodzów. Po krótkiej
naradzie, z wielkim entuzjazmem obwołali królem Abrahama. Jednak, Abraham
byl człowiekiem tak bardzo skromnym oraz szlachetnym, że w krótkim czasie
zrezygnował z korony na rzecz kmiecia, który nazywał się Piast. W len oto
sposób, dzięki Abrahamowi, powstała dynastia Piastów, która przez kilku
wieków przewodziła Królestwu Polskiemu. Abraham wolał zająć się
organizowaniem życia gospodarczego młodego królestwa, którego szybki
rozwój wydawał się mu być bardzo obiecujący.
Skoro przybywało towarów do wymiany, musiało też przybywać monet w
obiegu. Dniami i nocami bił więc Polakom monety złote i srebrne. Pomimo
wielkiego pośpiechu, jako człowiek przedsiębiorczy, decyzje podejmował z
łatwością. W zależności od zaistniałych potrzeb, raz na monetach dawał napis
po łacinie, innym razem po hebrajsku, a czasami po niemiecku. Polakom było to
obojętne, gdyż i tak nie potrafili czytać. Zadawalała ich obecność wizerunku
króla. Pracowity lud polski bogacił się i rozrastał. Zaszła więc potrzeba coraz to
intensywniejszej wymiany monet w coraz to większych ilościach. Powstał zatem
nowy problem. W jaki sposób te monety przechowywać bezpiecznie? Tym
razem, z pomocą przychodzi Abraham ibn Abraham. Wyraził gotowość
wybudowania fortecy, w której ludek pracowity mógłby przechowywać swoje
monety drogocenne - powiedzmy, za niewielką opłatą- i w której złotnik mógłby
je bezpiecznie wytwarzać. Propozycja została przyjęta jednomyślnie. Wszyscy
chcieli mieć taką fortecę. Jednak, kmieć nadwiślański budować fortec nie
potrafił, wiec Abraham był zmuszony sprowadzić majstrów niemieckich.
Forteca potrzebuje rygli, krat i zamków. Zatem, oprócz cieśli i murarzy,
przyjechali ślusarze, kowale i złotnicy. Tym samym, na ziemiach polskich
osadnictwo niemieckie stało się faktem. Cóż, magazynujący monety Abraham,
jako zleceniodawca, musiał być z Niemcami w ciągłym kontakcie. W jakim
więc języku mógł się z nimi porozumiewać? Prymitywny język polski nie był
brany pod uwagę, gdyż nie mógł zdać egzaminu praktycznego. Jednak żyd nie
znał języka niemieckiego, a Niemiec nie znał hebrajskiego. Z konieczności,
musiano pójść na kompromis. Mówiono więc trochę po niemiecku i trochę po
915121390.005.png
hebrajsku. W ten sposób, powstał żargon, który obecnie nazywamy jidisz. Przez
długie wieki, w Królestwie Polskim jidisz był językiem elity. Proszę też
pamiętać, że język ten powstał na ziemiach polskich, a nie w Niemczech. To jest
bardzo ważne, gdyż daje żydowi prawo do posiadania ziemi polskiej, którą
wzbogacił i zagospodarował. Istotnie, bez żyda i Niemca, do dziś Leszko i
Mieszko wydłubywaliby patykiem szpik z kości. Żyd, jako twórca
państwowości polskiej i kultury, ma pełne prawo, aby przebywać na polskiej
ziemi, władać nią i eksploatować jej dobra naturalne.
Nie, drogi czytelniku, nie zdziwaczałem jeszcze. To nie są moje brednie.
Zapożyczyłem je od historyków i pisarzy żydowskich. [1]
Powróćmy jednak do zagadnienia przechowywania monet.
W zasobnym Królestwie Polskim przybywało monet z roku na rok. Przybywało
też fortec je przechowujących, a tym samym i przechowywaczy żydowskich.
Inwazja potworów stała się faktem; Niech wam nie będzie żal pozostawić
sprzętów waszych, gdyż wszelkie bogactwa Królestwa Polskiego będą wasze
(Rodz. 45; 18-20).
„Wybrany" gatunek przybyszów dobrze wiedział, iż posiadanie pieniędzy w du-
żych ilościach, bez względu na sposób ich zdobycia, daje ich właścicielowi
pewną moc, daje pozycję społeczną i zwiększa możliwość władania innymi
ludźmi. Kwestia tak wypaczonego wykorzystywania pieniędzy spędzała im sen
z powiek. Stąd, wszelka wiedza o pieniądzu i znajomość sprytnego żonglowania
nim była przekazywana z ojca na syna, z Abrahama na Abrahama. Tym samym,
każde pokolenie udoskonalało metody powiększania fortuny oraz jej
przechowywania. Owa wiedza była bacznie strzeżona jako dziedzictwo
najcenniejsze. Stała się świętą wiedzą plemienną. Ciemny i tępy możny polski
troszczył się tylko o to, aby miał takie pokarmy, jakie zwykł jadać (Rodź. 39; 6).
Był na tyle leniwy, że nawet nie zadawał sobie trudu, aby zbierać podatki.
Nieszczęsny, w swojej ułomności widział geniusz: po co miał się fatygować
zbiorem monet i przekazywaniem ich do fortecy, skoro żyd sam mógł je po-
zbierać i schować do sejfu.
Niestety, o wysokości podatków coraz częściej decydował żyd. Nic więc
dziwnego, że doszło do buntu Chmielnickiego, który był zapowiedzią rozbiorów
Królestwa Polskiego. Przecież, nie pomogło nawet ostrzeżenie Papieża
Benedykta XIV [2]. Istotnie, na lenistwie nie da się budować państwowości. Nie
tylko możni popadli w stan rozleniwienia. Ludek nabożny również. Otóż, coraz
to więcej ludzi przechowywało monety w twierdzy Abrahama. Widziało się im
bardzo niewygodnym, aby przy lada zakupach udawać się do Abrahama po
monety. Skoro tylko produkcja papieru stała się masowa, to za nabyty towar
wygodniej było przekazywać kawałek papieru, jako dowód że cenne monety są
915121390.006.png
do odebrania u Abrahama, aniżeli dźwigać ciężki trzos wypełniony złotymi
monetami i narażać się na niebezpieczeństwo rozboju. Poczęto więc wymieniać
pomiędzy sobą papierki - rękojmię Abrahama, że na każde żądanie jest gotów
wypłacić ich posiadaczowi monety rzeczywiste. Niestety, ludek pracowity
popełnił wielki błąd, który polegał nie na tym, że zaufał Abrahamowi,
przekazując mu na przechowanie ciężko zapracowane pieniądze, ale na tym, że
bezmyślnie pozwolił mu emitować kawałki papieru, jako zastępstwo istniejącej
monety, a następnie, że pozwolił mu mnożyć owe papierki w nieskończoność,
naiwnie traktując je jako pieniądze rzeczywiste. Tym samym, Abraham mógł
już bezkarnie okradać swoich klientów do ostatniej koszuli. Jednak, o tym za
chwilę.
Abraham ibn Abraham był człowiekiem sprytnym i wyjątkowo spostrzegaw-
czym. Szybko zorientował się, że jego papierki ludzie wymieniają pomiędzy
sobą, nie fatygując się odbiorem monet. Przecież, nieraz przychodzili po monety
z jego pokwitowaniami nie ci, którym je wydał. Co więcej, zauważył też, że
bardzo znikomy procent ludzi zgłasza się po odbiór monet. Praktycznie,
dziewięćdziesiąt procent zdeponowanego u niego złota leżało nietknięte; czyli,
tylko dziesięć procent złota jest potrzebne, aby bez większego ryzyka pokryć
wydane pokwitowania. Tym samym, Abraham mógł spokojnie puścić w obieg
pokwitowań na większą ilość złota, aniżeli posiadał go w sejfie i pobierać od
nich procenty. Dobrze wiedział, że to jest nieuczciwe, gdyż wartościową monetę
króla zamienił na bezwartościowy papierek, ale uległ pokusie, gdyż w
przytłaczającej większości miał do czynienia z gojim. Rozgrzeszała go
wieloetyczność plemienna.
Niestety, ów brzydki zwyczaj oszukiwania ludu nieświadomego pozostał do dzi-
siaj. Nawet gojim odziera ze skóry gojim, nie zawsze wiedząc, iż nie ma do tego
podstaw etycznych. Gdy proceder wydawania papierków z podpisem, który
ręczył, że na każde żądanie można otrzymać za niego złoto, którego nie było,
rozrósł się na szeroka skalę, to dla własnego bezpieczeństwa Abraham zatrudnił
całą rzeszę prawników, których zadaniem było sprytnie tuszować tak namacalne
oszustwo. Zatem, wśród prawników zaroiło się od współplemieńców Abrahama.
Pojawili się między nimi: Chaim, Fiszel, Hirsz, Icek, Lejzer, Mojżesz, Pinkus,
Srul, Szapsa oraz Szulim. „Wybrani" spece od mamony sakralnej szybko
przekonali się, że jest najłatwiej ją zwielokratniać w czasie trwania
kataklizmów, jak susze, głód, zaraza i wojny [3] , że jest najłatwiej robić
pieniądze na ludzkim nieszczęściu.
Nic więc dziwnego, iż z biegiem czasu stali się mistrzami w wywoływaniu
wojen. Ich ulubionym zajęciem było napuszczać Lachów na muzułmanów i
odwrotnie. Po wojnie, wystarczało sprowadzić towary z tych miejsc, gdzie one
jeszcze były i sprzedawać głodującym po cenach wygórowanych. Początkowo,
915121390.001.png
owi specjaliści od pieniędzy sami trudnili się handlem, udając się w podróż
długotrwałą, uciążliwą i niebezpieczną. Z upływem czasu, w tym
przedsięwzięciu poczęli zatrudniać innych. W ten sposób rozwinął się zawód
kupca. Bankier Abraham pożyczał zaufanym kupcom pieniądze, najchętniej
biedniejszym od siebie współplemieńcom, aby udawali się do dalekich krajów,
nabywali tam towary, przywozili je do domu i sprzedawali ludowi dotkniętemu
niedostatkiem. Ustalony procent od zysku był odprowadzany do właściciela
pieniędzy którego będziemy nazywać bankierem.
Ów bankier mógł więc siedzieć spokojnie w domu, w wygodach
i bez
konieczności narażania życia swojego, najczęściej zajmując się płodzeniem nie-
przebranej ilości dzieci: Ten popełnia obrzydliwość z żoną sąsiada, tamten
plami się rozpustą ze swoją synową, a tamten u ciebie zadaje gwałt swojej
siostrze, córce swego ojca (Ez. 22; 11) [4] , i wymyślaniem kolejnych „depresji
gospodarczych".
Upływały wieki. Bankierzy stali się ludźmi zamożnymi. Głowa królewska prze-
stała już być im potrzebna, gdyż wypuszczali w obieg pieniądze z własnym
podpisem. Przestał więc być im potrzebny król oraz pasterze ludu bogobojnego.
Ba, nawet poczęli przeszkadzać, być ciężarem, gdyż pozbawiony przywódców
lud frywolnieje i łatwiej daje się skubać. Zatem, Abraham zatrudnia „filozofów"
oraz „ekspertów" gospodarczych, aby rzucili między lud hasła nawołujące do
burzenia tronów i ołtarzy. Czyż nie jest zdumiewające, że tak często zmieniamy
królów, prezydentów, sekretarzy partii i ministrów, ale nigdy nie zmieniamy
„ekspertów"? - Wybuchają więc rewolucje, które niszczą królów. Skoro ołtarze
stawiły opór zacieklejszy, aniżeli trony, Abraham musi chwilowo pogodzić się z
faktem ich istnienia. Bowiem, w międzyczasie ma do rozwiązania kolejny
problem, o którym dobrze wiedział, że kiedyś nadejdzie. Ale o tym również za
chwilę.
Dzięki masowo emitowanym papierkom-pokwitowaniom, które nazwano
banknotami, Abraham stał się bankierem rasowym. Przecież, obecnie pobierał
opłatę nie tylko za przechowywanie kosztowności, ale i za kruszec, który nie
istniał. Tym samym, był głównym twórcą inflacji, gdyż wypuszczał w obieg
więcej pieniędzy, aniżeli przybywało towarów na rynku. Jednak, lud pracowity i
bogobojny był zupełnie tego nieświadomy. Dziwił się, od czasu do czasu, że
ceny tak gwałtownie rosną. Przecież, interesy i produkcja wyglądały dobrze.
Każdy, kto tylko chciał pracować, posiadał zatrudnienie. Przestępcy zniknęli z
ulic. Dziatwa dożywiona i schludnie ubrana uczyła się dobrze, pragnąc być w
życiu tak ważnym człowiekiem, jak jej ojciec, który był dumny z wykonywanej
pracy, gdyż dzięki niej mógł zapewnić utrzymanie dla swojej rodziny przez
cztery pory roku. Nikomu nie przychodziło na myśl, że Abraham, któremu
zaufano całkowicie, stanie się wkrótce głównym sprawcą ich nędzy. Zbliżała się
915121390.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin