Blind 5-20- po polsku.pdf

(657 KB) Pobierz
Blind
BLIND
tłumaczenie: tola
Rozdział piąty
Bella
Gdy dotarłam do domu byłam całkowicie oszołomiona. Głupkowaty uśmiech gościł na mojej
twarzy. Edward był, jakby to powiedzieć niesamowity. W czasie, gdy się całowaliśmy czułam się
tak, jakby w moim ciele eksplodowało tysiące fajerwerków. Mam nadzieję, że on czuł to samo.
Alice dosłownie rzuciła się na mnie w momencie, gdy tylko otworzyłam drzwi. Złapałam ją, trochę
zaskoczona jej zachowaniem – JAK BYŁO?
Byłam zbyt zaskoczona, by od razu odpowiedzieć. Jasper siedział na kanapie, przewrócił tylko
oczami na zachowanie swojej dziewczyny. Wymamrotał tylko ciche przepraszam . Wzruszyłam na to
ramionami.
- Wspaniale.
- Umówiłaś się z nim jeszcze?
- Mamy plany na jutrzejszy wieczór. – uśmiechnęłam się do siebie. Chciałam wpaść po niego około
piątej. Miałam nadzieję, że to nie za wcześnie.
- Więc, opowiedz mi coś więcej! – wpadła do kuchni, wyciągając red bulla z lodówki. Otworzyła go,
po czym wzięła spory łyk zimnego napoju.
Byłam naprawdę zaskoczona, że nie wywołało to u niej drgawek.
- Cóż, poszliśmy do Ralph and Kacoo's. Zamówiłam rybę, a on kraby. Podzieliliśmy się deserem.
Kelner był dość miły… - wyjaśniłam tak w skrócie opisując najważniejsze wydarzenia wieczoru.
- Nie o to mi chodzi. – przewróciła oczami.
- W porządku moje panie, życzę wam udanej zabawy. Muszę się jeszcze dzisiaj trochę pouczyć. –
powiedział Jasper wstając. Byłam bliska tego, aby błagać chłopaka o to, aby zabrał mnie ze sobą.
- Ok. Kocham cię Jazz. – dziewczyna ucałowała go szybko w policzek, po czym zwróciła swoją uwagę
z powrotem na mnie. – Podpytaj go co on o tym wszystkim myśli i daj nam znać!
Mogłabym przysiąc, że słyszałam jak powiedział „przeklęta mała dziewczyna” w momencie, gdy
wychodził. Zdusiłam śmiech. Wiedziałam, że kochał ją jak szaleniec, mimo że była trochę
nadpobudliwa. W chwili, gdy drzwi za Jasperem zamknęły się Alice rzuciła się w moim kierunku po
czym zaczęła ciągnąć w stronę sypialni.
- Całowałaś się?
Westchnęłam na samo wspomnienie o tym. – Tak. To było naprawdę urocze. – nie mogłam uwierzyć,
że tak reagowałam. To naprawdę było do mnie niepodobne.
- Och, czy to był tylko taki niewinny całus czy raczej taki z prawdziwego zdarzenia? – uśmiech
rozprzestrzeniał się, aż dotarł do jej małych policzków.
- Takie coś pomiędzy. Tak mi się przynajmniej wydaje. W furgonetce i gdy odprowadzałam go do
pokoju. – zarumieniłam się pocierając przy tym kark.
- Jest chociaż dobry?
Tym razem cała moja twarz pokryła się szkarłatem. Alice tylko się uśmiechnęła po czym dodała – To
chyba znaczy, że tak.
Edward
Tej nocy miałem ewidentne problemy ze spaniem. Byłem tak podekscytowany myślą o naszej
następnej randce, co w sumie wydawało mi się niedorzeczne. Gdy obudziłem się o szóstej starałem
się nie obudzić Jaspera. Założyłem słuchawki i włączyłem ulubioną muzykę. Leżałem na łóżku
rozmyślając tylko o jednaj rzeczy…
O tym aby pocałować ją ponownie.
Obydwa nasze pocałunki były bajeczne. Sposób w jaki jej ciało napierało na moje, całowała mnie z
takim pożądaniem, tak samo jak ja ją. Sposób w jaki jej palce wplotły się w moje włosy. Wprost nie
mogłem się doczekać, aby znowu dotknąć jej ust.
Nie byłem zbytnio zadowolony z jej pomysłu, aby tym razem to ona za wszystko zapłaciła. Jednak
miałem silne przeczucie żeby nie kłócić się z nią w tej kwestii. Podobał mi się jej upór, ale tylko
wtedy, gdy nie dotyczył mojej osoby. Mogłem przecież wybrać coś prostego na przykład pizzę.
Prawdopodobnie będzie miała coś przeciwko, ale byłem pewny, że uda mi się ją na to namówić.
W tym momencie Jasper złapał mnie za ramię co sprawiło, że aż podskoczyłem. Byłem głęboko
przekonany o tym, że go nie obudziłem. – Dzień dobry.
- Hej, obudziłem cię, prawda? – usiadłem wyjmując słuchawki z uszu.
- Nie, musiałem wstać wcześniej. Muszę popracować nad projektem, ale za to wieczorem będę mógł
spędzić więcej czasu z Alice. – z barwy jego głosu wywnioskowałem, że był bardzo zmęczony i chyba
jeszcze nie do końca rozbudzony. Posiadanie dziewczyny i studiowanie to naprawdę ciężka sprawa.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, o co chodzi? – usiadł na łóżku, byłem w stanie usłyszeć skrzypiące sprężyny.
- Czy jest tutaj gdzieś w pobliżu jakaś dobra pizzeria? – nie miałem jeszcze szansy zamówić sobie
czegokolwiek, a to było poniekąd moje ulubione danie. Takie typowe dla nastolatków.
- Och! Jest jedno miejsce, znajduje się dokładnie za rogiem nazywa się Pie. Mają naprawdę duży
wybór i ciekawe zestawy. Alice na przykład lubi taką jedną co się nazywa Fetomato, jest w niej ser
feta i suszone pomidory. Natomiast moją ulubioną jest Mushroom classic. Ma trzy rodzaje sera, i
siekane grzybki. Aaa… i musisz jeszcze spróbować bread sticks! – powiedział entuzjastycznie. Nigdy
nie słyszałem aby wypowiadał się o czymś w ten sposób, więc ta restauracja naprawdę musiała być
dobra.
- Dzięki, właśnie o to mi chodziło. Bella ma zamiar zaprosić mnie dzisiaj na kolacje, a ja nie chcę
aby to było coś kosztownego. To wydaje się idealne. – uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Och tak, chciałem cię już wcześniej o to zapytać, jak w ogóle poszło?
- Jest niesamowita. – stwierdziłem z uśmiechem.
- Więc jak? Spotykacie się teraz? – wydawał się trochę zainteresowany, ale wiedziałem jedno: jeżeli
nie zda raportu z tego wszystkiego swojej dziewczynie, ta nie da mu żyć.
- Nie wiem. Nie sądzę abyśmy byli na tym etapie. Tak mi się wydaje. – powiedziałem szczerze.
- Bella gdy na ciebie patrzy wygląda tak, jakby miała iskierki w oczach. – powiedział z
roztargnieniem.
- Co?
- Och, ma taki ogromny uśmiech na twarzy. Jej oczy świecą się na twój widok. Wydaje mi się, że
dobrze się bawiła wczoraj, ale Alice ją dopadła. Wiesz, przegrana sprawa. Ma zapas red bulli, sam
jestem zaskoczony, że przy tym wszystkim nie wyrzuciła jej jeszcze przez okno.
Przerwałem mu. Wiem, że to było niegrzeczne z mojej strony, ale nie mogłem się powstrzymać –
Spowodowałem, że się uśmiechała?
- Taa… przecież powiedziałeś, że dobrze się bawiłeś, czyż nie? – wydawał się trochę zaskoczony
moim pytaniem.
- Tak, ale… sam nie wiem. Nie ważne. Po prostu nie byłem pewny czego się spodziewać. –
wzruszyłem ramionami kładąc się na plecach.
- Przyzwyczajaj się do tego, jeżeli masz zamiar się umawiać. Dziewczyny są lekko pokręcone. –
powiedział to śmiejąc się.
Bella
Nie mogłam doczekać się piątej. Byłam gotowa dużo wcześniej niż zwykle. Założyłam na siebie
bawełnianą koszulkę, a do tego jeansy. Włosy zaplotłam w warkocz, po czym stopy założyłam
klapki. Przejrzałam się w lustrze. Podobałam się sobie. Zastanawiałam się, czy Edwardowi również
się spodobam.
Poczucie winy uderzyło we mnie w chwili, gdy tylko o tym pomyślałam. Był taki wspaniały na swój
sposób, dlaczego chciałam go ulepszać?
Byłam zła na samą siebie przez całe trzy minuty jazdy do jego domu, jednak gdy tylko otworzył
drzwi z tym swoim perfekcyjnym uśmiechem na twarzy wszystkie moje zmartwienia zniknęły. –
Bella.
To nie było pytanie, a raczej stwierdzenie. Zrobił krok do przodu i objął mnie w talii. Moje ręce
momentalnie powędrowały do jego szyi, po czym nasze usta się spotkały. Westchnął, opierając
czoło o moje własne. – Smakujesz tak dobrze.
Poczułam niesamowite gorąco na swoich policzkach, zachichotałam nerwowo. Odsunęłam się od
niego powoli, jednak potknęłam się o własne nogi po czym wylądowałam na podłodze z donośnym
hukiem. – Och… - wymamrotałam.
- Wszystko w porządku? – zapytał trochę zdenerwowany.
- Tak, nic mi nie jest. Tylko upadałam. – wyszeptałam stając wreszcie na nogach.
- Bądź ostrożna albo ludzie pomyślą, że jesteś niewidoma. – zadrwił. Uśmiechnęłam się do siebie,
jednak nie skomentowałam jego uwagi.
- Nic ci nie jest? – zapytał ponownie, jego ręce ponownie oplotły moją talię. – Wydaje mi się, że
będzie dla ciebie lepiej, jeżeli pozostaniesz w moich ramionach.
Zachichotałam, tym razem całując go w nos. – Chodźmy, jestem już głodna.
- Cóż, mam pewien pomysł… - zaczął w chwili, gdy zmierzaliśmy do furgonetki. – Wczoraj to ja
płaciłem, a ty wybierałaś dzisiaj możemy zrobić odwrotnie.
- Wydaje mi się, że to dość dobry układ. – odpowiedziałam otwierając dla niego drzwi.
- Na pewno nie pozwolisz mi za siebie zapłacić? – zapytał robiąc przy tym kwaśną minę. Jego usta
były lekko wykrzywione.
- Jestem tego pewna. – powiedziałam stanowczo. Skrzywił się jeszcze bardziej, po czym westchnął.
- Dobra, powiedz mi: lubisz grzyby?
- Że co proszę? – zaśmiałam się w momencie, gdy wchodziłam do kabiny samochodu.
- Więc, słyszałem o miejscu tuż za rogiem, gdzie serwują naprawdę dobrą pizze z grzybami. Może
spróbujemy? - dłoń chłopaka ześlizgnęła się po siedzeniu, po czym odnalazła moją lekko ją
ściskając.
- Edwardzie, możemy wybrać się na coś lepszego niż pizza. – narzekałam.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin