Alienacja przyrody Cz�� druga Uroczysto�ci. Chocia� adaptacja uroczysto�ci po�wi�conych naturze pomog�a przyci�gn�� ludzi do Ko�cio�a, charakter obchod�w tych �wi�t byl sprzeczny z ascetyzmem i powag� ortodoksyjnych pogl�d�w. W XVI wieku Guillaume Briconnet przestrzega�: "�wi�ta nie s� dla przyjemno�ci cia�a, ale dla zbawienia duszy; nie dla �miechu i swawoli, ale dla oczyszczenia". Wraz z nastaniem okresu reformacji Ko�cio�y, protestancki i katolicki podj�y pr�by zakazania nie tylko praktyk zwi�zanych z natur�, ale tak�e zniszczenia ducha rado�ci, kt�ry towarzyszy� tym �wi�tom. �wi�ta sta�y si� wy��cznie oddawaniem czci faktom biblijnym, kt�re nie mia�y �adnego zwi�zku ze zmianami p�r roku. Ko�ci� postrzega� poga�skie praktyki jako te, kt�re wyra�a�y zar�wno rado�� jak i zwi�zek z natur�. Oddawanie czci naturze by�o tak �ci�le zwi�zane z wyra�aniem rado�ci, �e �wi�ty Augustyn okre�la� je s�owem "radowanie si�", pochodz�cym od " jubilus", pie�ni nuconej przez ludzi uwielbiaj�cych wino i oliwki. W IX wieku synod w Rzymie og�osi�, �e "wielu ludzi, w wi�kszo�ci kobiety, przychodzi w niedziel� i �wi�ta do ko�cio��w nie po to, aby uczestniczy� we mszy �wi�tej, ale aby pota�czy�, �piewa� pospolite pie�ni i robi� inne poga�skie rzeczy". W Catechisme de Meaux znajdujemy opis poga�skich praktyk: "Taniec wok� ogniska, zabawa, post, �piewanie prostackich piosenek, wrzucanie ro�lin do ogniska, zbieranie zi� przed p�noc� lub przed �niadaniem, przyozdabianie si� ro�linami, przechowywanie ich przez ca�y nast�pny rok, przechowywanie g�owni i popioiu z ogniska, i tym podobne..." Taniec by� szczeg�lnie obra�liwy dla ortodoksyjnych chrze�cijan. W VI i VII wieku religijne ta�ce zosta�y zakazane jako zbyt zmys�owe, sprawiaj�ce zbyt du�� rado�� kobietom. Inkwizytorzy uwa�ali, �e ta�cz� tylko kobiety i wys�annicy diab�a. Dla puryta�skich pastor�w z Nowej Anglii, kt�rzy w 1684 roku wydali broszur� "Strza�a wyci�gni�ta z biblijnego ko�czanu, przeciw obra�liwym i bez�adnym ta�com", uwa�ali taniec za oznak� duchowego upadku. Osiemnastowieczny hymn misjonarzy ostrzega�, �e szatan: "...prze�lizguje si� mi�dzy cia�ami ta�cz�cych m�czyzn i dam, trzymaj�c ich w sid�ach jego gor�cych, mi�osnych p�omieni." Z pewno�ci� nie wszyscy chrze�cijanie zgadzali si� z pogl�dami ortodoks�w. Na przyk�ad, w "Dziejach Jana" Jezus ta�czy i m�wi: "Jako, �e Wszech�wiat nale�y do tancerza, On, kt�ry nie ta�czy, nie wie co si� dzieje. Teraz, je�li p�jdziesz za moim ta�cem, ujrzysz we mnie samego siebie." Dla ortodoksyjnych chrze�cijan ani natura, ani fizyczna przyjemno�� nie s� przesi�kni�te obecno�ci� Boga; nale�� do diab�a. Zmys�owe przyjemno�ci Ko�ci� d�ugo uznawa� za niegodne Boga. Jak w XII wieku g�osi� biskup Chatres, Sir John z Salisbury: "Kto raz sprzeciwi si� odrzuceniu zmys��w, b�dzie pochwala� zmys�ow� przyjemno��, kt�ra jest niedozwolona, b�dzie p�awi� si� w spro�no�ci, a czy� nie jest czym�, co ludzie pi�tnuj� i co B�g niew�tpliwie pot�pia?" O obchodach �wi�t, w czasie kt�rych mia�y miejsce takie zabawy i przyjemno�ci pisa� w 1657 roku biskup Autun - "Z obawy przed pomno�eniem okazji do grzechu,- nie jest stosowne zwi�kszanie ilo�ci obowi�zuj�cych �wi�t...". Wraz z reformacj� przysz�o ��danie ukr�cenia lub zniesienia uroczystego, zorientowanego na natur�, charakteru �wi�t. Rado�� i zabaw� uwa�ano za niestosowne dla chrze�cijan zaanga�owanych w codzienn� walk� z diab�em. Ortodoksyjni chrze�cijanie chcieli zakaza� zabaw ludowych, ta�c�w niedzielnych, gry na dudach i skrzypcach podczas uroczysto�ci weselnych w ko�cio�ach, rozrzucania ziarna i rozdawania ja�mu�ny biednym, jako "zabobonne i poga�skie". Wed�ug s�dzi�w i pastor�w Nowej Anglii uroczysto�ci za�lubin nie powinny ko�czy� si� "rozpust� czy bezwstydn� rozwi�z�o�ci�". W 1639 roku prawnie zakazano zwyczaju wznoszenia toast�w i picia "na zdrowie", traktuj�c go jako "obrzydliwe" poga�skie praktyki. Nikt nie powinien po nabo�e�stwach udawa� si� do tawerny, a zwi�zane z przyrod� uroczysto�ci, takie jak podzi�kowania za zbiory, nie powinny przeradza� si� w hulaszcze zabawy. W 1647 roku angielski parlament ustanowi�, �e Bo�e Narodzenie, obok innych poga�skich �wi�t, nie powinno by� obchodzone. Ustaw� z 1652 roku ponownie nakazano, �e " 25 grudnia nie b�dzie obchodzone �wi�to pospolicie nazywane Bo�ym Narodzeniem; dlatego zgodnie z tym nie b�dzie �adnych uroczysto�ci w ko�cio�ach". W dniu Bo�ego Narodzenia otwarte by�y targowiska i sklepy. W Nowej Anglii, gdzie obchodzenie tych �wi�t uwa�ano za przest�pstwo i by�o zakazane a� do drugiej po�owy dziewi�tnastego wieku, osoba przy�apana na obchodzeniu Bo�ego Narodzenia podlega�a karze ch�osty lub by�a zakuwana w dyby. W dniu Bo�ego Narodzenia w�a�ciciele fabryk zmieniali godzin� rozpocz�cia pracy na 5 rano i grozili wyrzuceniem tych, kt�rzy si� sp�niali. Jeszcze w 1870 roku w Bostonie uczniowie, kt�rzy nie przyszli w dniu Bo�ego Narodzenia do szk� publicznych byli oficjalnie wyrzucani ze szko�y. Z obchod�w �wi�t usuwane by�y elementy odnosz�ce si� do przyrody. Ortodoksyjni chrze�cijanie po�o�yli kres ko�cielnym procesjom odbywaj�cym si� wok� wsi i p�l, kt�rych intencj� by�o b�ogos�awienie plon�w, pro�by o zmian� pogody czy ochron� przed szkodnikami. Zakazali przynoszenia do ko�cio��w ga��zek, li�ci i kwiat�w. W dodatku, z roku 1683, do rozporz�dzenia diecezji w Anney, czytamy: "...nakazujemy ludziom, pod gro�b� ekskomuniki, zaniechania i ca�kowitego porzucenia zapalania pochodni i ognisk w pierwsz� niedziel� Wielkiego Postu... i maskarad... kt�re s� jedynie haniebnymi reliktami poga�stwa." Wysi�ki podejmowane w celu zlikwidowania praktyk poga�skich koncentrowa�y si� na odrzuceniu rado�ci i oddawaniu czci zar�wno przyrodzie jak i kobiecej energii. Nic w tym nie by�o dziwnego, gdy� pos�gi i wizerunki wyobra�aj�ce natur� cz�sto mia�y silne zabarwienie seksualne. Francis Bacon, kt�rego celem by�o "okre�lenie si�y i wy�szo�ci ludzkiej rasy nad wszech�wiatem" cz�sto u�ywa� do tego obrazowych opis�w. Rupert Sheldrake w swojej ksi��ce "Odrodzenie Natury", pisze: "U�ywaj�c metafory pochodz�cej z �wczesnych metod przes�ucha� i torturowania czarownic, (Francis Bacon) uwa�aj �e natura eksponuje sam� siebie wyra�niej dzi�ki do�wiadczeniom i niepokojom sztuki (technicznej pomys�owo�ci) ni�, kiedy pozostawiona jest samej sobie. Tajemnice natury by�y wyja�niane i zg��biane w �wietle praw inkwizycyjnych. Przyroda by�a "wykorzystywana ", "zniewalana " i w ko�cu uczyniono z niej "niewolnic�". Ona to, poddana "szczeg�owej analizie" przez mechaniczn� sztuk� i r�k� cz�owieka, mog�a by� "wyrzucona z jej naturalnego stanu i zgnieciona", ukszta�towana tak, �e "ludzka m�dro�� i si�a pozosta�a jedyn� ". Natura zosta�a pokonana. Smutek i sroga powaga zacz�y charakteryzowa� chrze�cijan. Ju� w XII wieku opat Deute, Ruppert pr�bowa� broni� ponurej atmosfery chrze�cija�skich �wi�t: "Post nie czyni nas pos�pnymi i nie zasmuca serc naszych, ale raczej rozja�nia uroczysto�� przybycia Ducha �wi�tego; dla s�odyczy Boskiego Ducha czyni wstr�tn� przyjemno�� ziemskiego jad�a... W okresie Reformacji ortodoksyjni chrze�cijanie znie�li zabawy i uroczysto�ci. W niekt�rych krajach zakazane by�o nawet Bo�e Narodzenie, obok innych poga�skich �wi�t. Od osiemnastego wieku s�owa "nuda" i "pobo�no��" uwa�ane by�y za synonimy. W 1746 roku Diderot opisa� najwy�sz� chrze�cija�sk� "zgryzot�": "Co za lamenty! Co za wycia! Co za j�ki! Kt� uwi�zi� wszystkie te pogr��one w smutku trupy? Jakie przest�pstwa pope�nili wszyscy ci nieszcz�nicy? Jedni t�uk� si� kamieniami w piersi, inni kalecz� cia�a hakami, uderzaj�c si� w piersi �elazem; skrucha, b�l i �mier� kryj� si� w ich oczach..." Pewien �yj�cy w okresie reformacji m�czyzna twierdzi�, �e "nigdy ju� nie by�o tak weso�ej Anglii od kiedy zmuszeni zostali�my do chodzenia do ko�cio�a" Czas. Chrze�cijanie popierali now� koncepcj� pojmowania czasu, kt�ry nie mia� �adnego zwi�zku z cyklami natury. A� do okresu reformacji wi�kszo�� ludzi rozumia�a cykliczn� natur� czasu. Jednak�e chrze�cijanie przyj�li pogl�d �wi�tego Augustyna o liniowym charakterze czasu. Augustyn opisa� poga�sk� teori� cyklicznej zmienno�ci, circuitus temporum, jako: "...udowadnianie, z pomoc� kt�rego niewierny usi�uje podkopa� nasz� prost� wiar�, zwie�� nasz prostej drogi i zmusi� nas do chodzenia razem z nim w k�ko." Podobnie jak teoria reinkarnacji, idea cyklicznego czasu zaprzecza�a niezwyk�o�ci i celowo�ci istnienia Jezusa Chrystusa. Je�li czas kr��y w k�ko, dostarczaj�c powtarzalnych okazji do wzrostu i zmian, w�wczas duch �ycia Jezusa i zmartwychwstanie mog�oby by� teoretycznie do�wiadczane przez ka�dego w dowolnym momencie, bez wzgl�du na sukcesj� aposto��w czy hierarchiczny porz�dek. Poza tym, je�li czas ma charakter cykliczny, �ycie mog�oby nie polega� na jedynej w�a�ciwej odstraszaj�cej szansie wyra�enia skruchy lub, co gorsza, wiecznego pot�pienia, ale raczej na nieograniczonych mo�liwo�ciach do rozwoju bli�szego zwi�zku z Bogiem. Sprawowanie kontroli nad lud�mi jest trudniejsze, gdy wierz�, �e istnieje wiele metod i sposob�w powrotu do Boga, a nie tylko ta jedna, oferowana przez Ko�ci�. Chrze�cija�scy reformatorzy szydzili z wiary i obrz�d�w zwi�zanych z koncepcj� cyklicznego charakteru czasu. Sprzeciwiali si� r�wnie� wierze w szcz�liwe i pechowe dni; uwa�ano na przyk�ad, �e nie nale�y bra� �lubu w czasie ubywania ksi�yca, czy, �e grzech jest ci�szy, gdy pope�niony zostanie w dzie� �wi�teczny. Czas powinien p�yn�� nieprzerwanie, bez regularnych zmian p�r roku; w ci�gu roku, po ka�dych sze�ciu dniach roboczych powinien nast�powa� dzie� �wi�teczny, wolny od pracy. Pewna puryta�ska posta� w �wczesnej komedii, m�wi: "... do szale�stwa prowadzi My�l o innym dniu, ni� kolejne �wi�to..." W 1667 roku wynaleziono zegar z wahad�em i jest on dowodem wiary, �e minuty maj� niezmienny czas trwania. Od 1714 roku koncepcja jednostajno�c...
natalea1