Aparaty cyfrowe - jeszcze bardziej naga prawda [d. 2005].pdf

(283 KB) Pobierz
7609773 UNPDF
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
Kwestia fizyki
Zdolność rozdzielczą aparatu wyliczamy z tzw. kryterium Releigha. Jak sama nazwa wskazuje
jest to kryterium, a nie prawo. Różnica jest o tyle znacząca, że kryterium jest kwestią umowy, a
prawo obiektywnym opisem rzeczywistości. Warto przytoczyć to kryterium w pełniejszej postaci:
r =1.22⋅⋅ A
gdzie r oznacza promień krążka dyfrakcji, który jeszcze jesteśmy w stanie rozpoznać jako
pojedynczy punkt, l jest długością fali rozpraszanego światła, a A jest wielkością przysłony (tzw. f-
stop). Proszę zwrócić uwagę, że współczynnik 1.22 został wybrany dość umownie
(zainteresowanych odsyłam do podręcznika fizyki). Współczynnik ten mógłby być troszkę większy
lub troszkę mniejszy, a wówczas wnioski dotyczące końcowych rozdzielczości też by się nieco
różniły. Problem umowności pojawia w tych rozważaniach bardzo często. Trzeba mieć
świadomość, że wnioski jakie będziemy wysnuwać są spełnione z dokładnością 20% - 30 %.
Jeśli policzymy krążki dyfrakcji dla światła czerwonego (l=490nm) dla przysłony 2.8
otrzymamy odpowiednio promienie 0.0127mm i 0.0017mm. Może się więc zdarzyć, że w zakresie
niebieskiej części widma obraz będzie jeszcze ostry, a w czerwieni już nie. Rozpiętość widma jest
jeszcze jednym powodem tego, że nasze wyniki są przybliżone i szacunkowe. Ponieważ oko ludzkie
jest najbardziej czułe w obszarach zieleni, dlatego do dalszej analizy przyjmiemy wartości z tego
zakresu. Dla światła zielonego (l=520nm) krążek dyfrakcji dla przysłony 2.8 będzie miał promień
0.0018mm, dla przysłony 8.0 - 0.0051mm, a dla przysłony 16.0 już 0.0096mm.
Rozdzielczość bywa również wyrażana w liczbie linii na milimetr (lpmm) można ją policzyć
jako odwrotność promienia r: lpmm=1/r.
Kwestia CCD
Rozważmy trzy przykładowe aparaty firmy Minolta:
- DiMAGE X o rozdzielczości 2 megapikseli - jest to klasyczny cyfrowy pstrykacz
- DiMAGE 5 o rozdzielczości 3.3 megapiksela, który jest skierowany do zaawansowanych
amatorów
- DiMAGE 7i o rozdzielczości 5 megapikseli, reklamowany jako produkt półprofesjonalny
Poniższa tabela podaje rozdzielczość i ogniskowe tych aparatów oraz wyliczone na ich
podstawie rozmiary CCD.
nazwa rozdzielczość ogniskowa ogniskowa eqv.35 Rozmiar CCD Skala
DiMAGE X 1600 x 1200 5,7 - 17,1mm 37 - 111mm 5,5 x 4,13mm 6,49
DiMAGE 5 2056 x 1544 7,2 - 50,8mm 35 - 250mm 7,4 x 5,55mm 4,86
DiMAGE 7i 2568 x 1928 7,2 - 50,8mm 28 - 200mm 9,3 x 6,98mm 3,89
Jak mając powyższe dane wyliczyć maksymalny rozmiar zdjęcia jakie możemy otrzymać z
matrycy CCD? Zajmiemy się tylko szerokością. Wysokość można wyliczyć z proporcji. Otóż,
należy wziąść szerokość elementu CCD i podzielić przez wielkość krążka dyfrakcji. W ten sposób
otrzymamy liczbę rozróżnialnych punktów (albo linii w tym przypadku to to samo) na całej
szerokości obrazu. Specjaliści z firmy Leica twierdzą, że człowiek w dobrych warunkach rozróżnia
8 linii na milimetr. Wystarczy więc podzielić otrzymaną przed chwilą liczbę linii przez 8. W ten
- 1 -
7609773.004.png 7609773.005.png
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
sposób otrzymamy szerokość zdjęcia wyrażoną w milimetrach. Oto wyniki:
nazwa A = 16 A = 8 A = 2.8
lpmm szer. lpmm szer. lpmm szer.
DiMAGE X 539
7 x 5cm
1088 13 x 10cm 3264 40 x 30cm
DiMAGE 5 725
9 x 7cm
1453 18 x 13cm 4358 54 x 40cm
DiMAGE 7i 911
12 x 9cm
1813 23 x 17cm 5441 68 x 51cm
Widać, że stosowanie przysłon o liczbie A większej od ośmiu w przedstawionych aparatach
mija się z celem, co zresztą producenci zauważyli. Najmniejsza przysłona w Minolcie D7i to
właśnie ósemka. Nie jest to duży problem, gdyż przy czasach migawki do 1/4000 sekundy prawie
zawsze można ustawić prawidłową ekspozycję. W ostateczności można nałożyć filtr szary.
Natomiast rozmiary zdjęć otrzymane dla przysłony A=8 są zupełnie wystarczające, a dla
przysłony A=2.8 wręcz imponujące. Niestety, w praktyce nie otrzymamy tak dużych zdjęć ponieważ
liczba rzeczywistych punktów matrycy CCD jest mniejsza niż "hipotetycznie możliwa" wynikająca
z wielkości krążka dyfrakcji. Rozmiary ostrego zdjęcia są więc od góry limitowane przez rozmiar
matrycy CCD liczony w pikselach od dołu zaś przez efekt dyfrakcji na najmniejszej przysłonie.
Można więc przyjąć, że dla aparatu 2 megapikselowego można uzyskać ostre powiększenia do 18 x
13 cm, dla 3 megapikselowego do 25 x 18 cm, a dla 5 megapikselowego nawet do 32 x 24cm!
Użycie małej przysłony może nieco pogorszyć ostrość albo zmusić do zmniejszenia rozmiarów
zdjęcia o ok. 30%. Paradoksalnie, w praktyce dla dużych powiększeń sytuacja nie pogarsza się
dramatycznie. Wartość ośmiu linii na milimetr podana przez Leicę dotyczy tzw. odległości dobrego
widzenia czyli ok. 25 cm. Duże powiększenia oglądamy natomiast z większej odległości, a wtedy
liczba potrzebnych linii na milimetr jeszcze maleje. Przedstawione wyniki mogą być dla wielu
zaskoczeniem. Wykonałem szereg zdjęć 2,3 i 5 megapikselowymi aparatami. Na odbitkach
13x18cm naświetlanych w fotolabie (to ważne, na wydrukach tak nie jest) większość ludzi nie jest
w stanie rozróżnić jakim aparatem były robione.
Kwestia optyki
Mówi się, że zaprojektowanie dobrego obiektywu do aparatów cyfrowych jest trudniejsze niż do
aparatów klasycznych. Być może. Istnieje siedem głównych wad optycznych wpływających na
jakość obiektywu. Są to aberracja sferyczna i aberracja chromatyczna, astygmatyzm, koma,
krzywizna pola, przerysowanie i wspomniana już dyfrakcja. Oprócz tego duże znaczenie ma jakość
szkła oraz precyzja obróbki i wykonania. Większość wymienionych wcześniej wad związana jest z
rozmiarami soczewek. W szczególności wady dotyczą promieni świetlnych biegnących daleko od
osi optycznej, a więc promieni brzegowych. Z powodu małych rozmiarów obiektywów do aparatów
cyfrowych często stosuje się fizyczne wręcz obcięcie stref brzegowych takich soczewek. W
klasycznej fotografii jest to rozwiązanie stosowane w obiektywach reprodukcyjnych. Projektowanie
dobrych obiektywów do cyfrówek jest może trochę trudniejsze, ale nie niemożliwe. Dla przykładu
czasopismo FotoKurier 4/2002 zamieściło test aparatu DiMAGE 7 (poprzednik D7i). W aparacie
tym aberracji chromatycznej praktycznie nie obserwowano. Zniekształcenia beczkowate były na
poziomie 1.2%, a poduszkowate na poziomie 0.4% (zniekształcenia na poziomie 1% są praktycznie
nie zauważalne). W serwisie internetowym www.dpreview.com przeprowadzono test aparatu D7i.
Testowano tam m.in. rozdzielczość aparatu wg. standardowego testu PIMA/ISO 12233. W teście
tym uzyskano rozdzielczość 1300 lini na wysokość obrazu, co w przeliczeniu na tradycyjny film
daje 54 lpmm. Jest to wprawdzie mniej niż dla dobrej błony (150 lpmm - 200 lpmm), ale wyraźnie
więcej od wartości 40 lpmm wynikającej z kryterium firmy Leica (przy założeniu pięciokrotnego
powiększenia). 1300 linii na wysokość obrazu odpowiada 1733 liniom na szerokość obrazu. Proszę
zwrócić uwagę, że jest to wartość porównywalną z tą uzyskaną wcześniej w tabeli dla przysłony
- 2 -
7609773.006.png 7609773.007.png
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
A=8.0. Jeśli więc efekty inne niż dyfrakcja wpływają na rozdzielczość tego obiektywu to ich wpływ
jest niewielki. Być może projektowanie obiektywów do aparatów cyfrowych jest rzeczywiście
trudniejsze, ale obiektywy te nie są chyba wyraźnie droższe od klasycznych odpowiedników, a
może nawet i tańsze. Klasyczny obiektyw o parametrach takich jak opisany powyżej obiektyw D7 o
zmiennej ogniskowej od 28 do 200mm (35 eqv.) i przysłonie 2.8 kosztowałby połowę tego co cała
Minolta D7 (a przecież w D7 duża część kosztów to CCD). Warto popatrzeć również na prostsze
aparaty na przykład Olympus C2040Z. Aparat ten posiada obiektyw o zmiennej ogniskowej od 40
do 120mm (35 eqv.) i przysłonę zaczynającą się od 1.8 (!!!). Można go kupić ostatnio za ok. 2200zł.
Ile kosztowałby obiektyw o takich parametrach np. do EOSa? Tak więc projektowanie może jest
trudniejsze, ale wykonanie chyba nie bardzo, a na pewno nie jest bardziej kosztowne.
Kwestia głębi ostrości
Ogólnie wiadomo, że głębia ostrości zależy od wielkości przysłony. Przy małym otworze
przysłony otrzymujemy dużą głębię ostrości, przy czym w tym przypadku istotny jest fizyczny
rozmiar przysłony, a nie tzw. f-stop. Prawdą jest, że w aparatach cyfrowych trudno jest uzyskać
małą głębię ostrości. Rzecz w tym, że jest to wadą jedynie dla wąskiego grona fotografików -
artystów. Zauważmy, że olbrzymiej rzeszy fotografów - amatorów robiących pamiątkowe zdjęcia
rodzinne czy wycieczkowe zależy właśnie na jak największej głębi ostrości. Dzięki dużej głębi
ostrości nie musimy również bardzo precyzyjnie ustawiać punktu ostrości. W wielu innych
dziedzinach fotografii robimy co się da, by zwiększyć głębię ostrości (np. fotografia reprodukcyjna,
dokumentacje fotograficzne, fotografia medyczna, fotografia katalogowa, muzealna,
makrofotografia). Można zaryzykować twierdzenie, że istnieje znacznie więcej dziedzin fotografii,
w których zależy nam na dużej głębi ostrości niż na małej. Na dodatek, ostrość na zdjęciu łatwo
"popsuć" w komputerze, a dużo trudniej poprawić. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy,
jak wiele zdjęć w prasie (szczególnie w reklamach) ma sztucznie "zmniejszaną" głębię ostrości.
Fachowo przeprowadzony zabieg jest niezauważalny dla przeciętnego odbiorcy.
Kwestia przejść tonalnych
Coraz więcej aparatów cyfrowych wyposażanych jest w przetworniki 12 bitowe, a mówi się już
o 14 bitowych. Już jednak 12 bitowy przetwornik daje miliardy możliwych odcieni
kolorystycznych. Znacznie więcej niż człowiek jest w stanie rozróżnić. To prawda, że zakres
dynamiczny (różnice między najjaśniejszymi i najciemniejszymi elementami obrazu jakie daje się
jeszcze poprawnie reprodukować) matryc CCD jest nieco bardziej ograniczony niż najlepszych błon
fotograficznych. Dorównuje jednak normalnym błonom stosowanym przez większość
fotografujących. Dodatkowo cyfrowe metody obróbki obrazu pozwalają znakomicie poszerzyć
zakres tonalny otrzymywanych zdjęć. Polecam znakomity internetowy poradnik J. Sachsa
(http://www.dl-c.com/dynamic%20range.pdf). Zaletą zapisu barw w postaci cyfrowej jest
możliwość ich dowolnej obróbki, przetwarzania i korekty. Znacznie większa niż oferują tradycyjne
metody. Był to jeden z powodów dlaczego drukarnie tak chętnie i szybko przestawiły się na
technologię cyfrową. Dodatkową zaletą fotografii cyfrowej jest to, że w jej przypadku tylko
pierwsza operacja zapisu jest stratna. Późniejsze przetwarzanie odbywa się bezstratnie. Paryskie
wydawnictwo (Cercle d'Art) specjalizujące się w edycjach albumów malarskich, gdzie prawidłowe
oddanie barwy jest niezwykle ważne, eksperymentuje z prototypowym aparatem cyfrowym
zaprojektowanym właśnie do tego celu. Dzięki użyciu technologii cyfrowej, jedynie przy
wykonywaniu zdjęcia następuje częściowa utrata informacji o kolorach. W tradycyjnym procesie
wykonanie zdjęcia na błonie było pierwszym źródłem zmian tonalnych, wykonanie odbitki wnosiło
dodatkowe zaburzenia i wreszcie przygotowanie matryc drukarskich też nie odbywało się w sposób
idealny. Wystarczy obejrzeć jedno z wielu pism poświęconych fotografii cyfrowej (What Digital
Camera, eDigital Photo, digitalFOTO) żeby przekonać się, że zarówno jakość prezentowanych tam
zdjęć jak i oddanie barw (na przykład skóra, przejścia tonalne na niebie) są bez zarzutu. Można
- 3 -
7609773.001.png
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
również odwiedzić galerię Zdzisława Beksińskiego w Sanoku i obejrzeć jego najnowsze prace
fotograficzno-komputerowe. Bogactwo kolorystyczne dorównuje temu do czego przyzwyczaił nas
w swoich tradycyjnych obrazach.
Kwestia pamięci
Nowe aparaty o coraz większych rozdzielczościach i coraz większej liczbie kolorów potrzebują
coraz większych pamięci. Aparaty pięciomegapikselowe wymagają około 3MB do zapisania
pojedynczego zdjęcia i to w skompresowanym formacie jpg. Karty pamięci niestety ciągle są dość
drogie i w przypadku Compact Flash trzeba zapłacić około dolara za 1MB. Na szczęście
wymyślono bardzo proste i bardzo wygodne rozwiązanie. Są to małe urządzenia (w tej chwili
dostępnych jest już co najmniej 5 różnych modeli) przypominające walkmana lub palmtopa.
Urządzenie takie wyposażone jest w twardy dysk (taki jak do notebooków) i zasilanie bateryjne.
Będąc poza domem, możemy przegrać zawartość karty pamięci na dysk bez pośrednictwa
komputera. Po powrocie, poprzez złącze USB, wgramy zdjęcia do domowego komputera.
Dodatkowo, takie urządzenie może służyć do przenoszenia danych pomiędzy komputerami. Po
podpięciu do komputera widziane jest po prostu jako dodatkowy dysk twardy. Niektóre z takich
przenośnych dysków wyposażone są również w wyjście telewizyjne. Można wówczas z takim
"walkmanem" pójść do znajomych nie posiadających komputera, podpiąć się do telewizora i
pochwalić najnowszymi fotkami. Obecnie, w Polsce można kupić np. Image Tank z 20GB dyskiem
za około 1100zł. Na dysku takim zmieści się około 7000 zdjęć. Powinno wystarczyć nawet na dość
długie wakacje. Oczywiście zdjęcia trzeba gdzieś przechowywać. Najprościej nagrać je na CD. W
tym celu nie musimy nawet posiadać własnej nagrywarki. Wiele fotolabów cyfrowych oferuje
stosowną usługę po niewygórowanych cenach. Czasami przy jednoczesnym robieniu odbitek jest
ona darmowa. Przechowywanie zdjęć w postaci cyfrowej ma wiele zalet. Obok łatwości
porządkowania, sortowania i wyszukiwania, najważniejszą jest praktycznie nieskończona trwałość
cyfrowych negatywów. Płytki CD są tak tanie, że bez większych obciążeń finansowych możemy
przechowywać dwie lub trzy kopie (najlepiej w różnych miejscach). Cyfrowe negatywy praktycznie
się nie starzeją. Wystarczy je odpowiednio często (np. co 10 lat) przekopiować na nowy nośnik.
Operacja kopiowania, w przeciwieństwie do kopiowania tradycyjnych negatywów, jest bezstratna i
nie wnosi dodatkowych zakłóceń. Tą cenną zaletę cyfrowych archiwów odkryły biblioteki (np.
watykańska), coraz częściej kopiujące swoje olbrzymie archiwa (mikrofisz i oryginałów) na nośniki
cyfrowe.
Kwestia odbitek
Do niedawna miłośnik cyfrowych zdjęć skazany był na zakup drogiej drukarki, drogich tuszy i
bardzo drogiego papieru fotograficznego. Dzięki temu uzyskiwał tzw. fotograficzną jakość
wydruków, która choć znacznie lepsza niż tradycyjne wydruki, odbiegała od jakości prawdziwych
odbitek. Ostatnio sytuacja uległa diametralnej zmianie. Rok temu w Krakowie istniał chyba tylko
jeden fotolab oferujący odbitki ze zdjęć cyfrowych. W tej chwili (połowa lipca 2002) znam już
dziewięć (!) takich miejsc w Krakowie. Ceny odbitki tradycyjnej i cyfrowej w większości z nich są
porównywalne, a najtańsze jakie udało mi się znaleźć sięgały 80gr za odbitkę 13x15cm. Cyfrowe
fotolaby wyposażone w takie uniwersalne urządzenia jak Fuji Frontier 370, Noritsu QSS-3101 czy
Agfa d-lab oferują cyfrową jakość i możliwość zapisu na CD również posiadaczom tradycyjnych
aparatów. Co więcej, okazuje się, że odbitka cyfrowa z klasycznej błony jest lepsza niż ta uzyskana
na drodze tradycyjnej. Po szczegóły odsyłam do stosownych testów przeprowadzonych przez
miesięcznik Foto Kurier w numerze lipcowym z 2002 roku. Wygląda na to, że już wkrótce jedynym
elementem analogowym na drodze do odbitki będzie błona negatywowa. Warto dodać, że
wprowadzenie cyfrowych fotolabów znacznie uprościło uzyskiwanie wysokiej jakości odbitek ze
slajdów.
- 4 -
7609773.002.png
Aparaty cyfrowe – jeszcze bardziej naga prawda
Kwestia ekonomii
Fotografia cyfrowa jest droga. Niewątpliwie początkowy wydatek jaki stanowi zakup aparatu
cyfrowego dla wielu osób jest czynnikiem zaporowym. Jeśli jednak uda się przeskoczyć ten etap
dalej jest już znacznie taniej. Nawet w porównaniu z klasyczną fotografią. Odpada zakup filmów i
wywoływanie. Fotografując cyfrowo mamy również wybór, które zdjęcia chcemy posiadać na
papierze, które wystarczą nam w postaci dyskowej. W tradycyjnej fotografii nie mamy żadnego
wyboru. Jeśli chcemy się pochwalić zdjęciami musimy zrobić odbitki. Zdjęcia cyfrowe możemy
pokazywać na monitorze, na telewizorze, możemy również nagrać płytkę CD w formacie czytanym
przez wiele domowych odtwarzaczy DVD i obdarować takim albumem znajomych. Obecnie dobry
aparat dwumegapikselowy można kupić z "drugiej ręki" za około 1500zł (np. Olympus C2020Z).
To dwa razy tyle, ile trzeba zapłacić za dobrej klasy klasyczny kompakt. W porównaniu z dobrym
kompaktem C2020Z ma wiele zalet (zoom optyczny 3x, przysłona 2.0, makro niedostępne
kompaktom). Przy typowej cenie rzędu 20-25 zł za 36 klatkowy film, dodatkowy koszt cyfrówki
zwróci się po wykonaniu około 1000 zdjęć. Cyfrowy fotoamator bez problemu robi tyle w ciągu
roku.
Kwestia wygody
Aparaty cyfrowe są małe i lekkie. Dla osób przyzwyczajonych do gabarytów i masy
profesjonalnych lustrzanek brzmi to niezbyt zachęcająco. W praktyce ma to jednak wiele zalet,
poczynając od wygody noszenia i przechowywania, na lżejszym statywie skończywszy. Również
obiektywy są dużo mniejsze. W DiMAGE 5 obiektyw o siedmiokrotnym zbliżeniu ma około pięciu
centymetrów długości. W tradycyjnym aparacie taki obiektyw ma prawie 30 centymetrów. Wygoda
jest nieporównywalna. Jeśli chcemy zmienić czułość filmu, w cyfrówce nie musimy w
skomplikowany sposób wyciągać filmu. Taka zmiana trwa ułamek sekundy i wymaga przekręcenia
odpowiedniego pokrętła. To też wygoda. Również przekazanie gotowego zdjęcia gdziekolwiek na
świecie (jeśli już ktoś ma taką potrzebę) jest banalnie proste. Tuż po zrobieniu zdjęcia, na przykład
przy użyciu komórki. Wszystkie te zalety, małe rozmiary, duże zoomy, elastyczny dobór czułości i
szybkość przekazu zostały docenione przez fotoreporterów, którzy coraz częściej używają aparatów
cyfrowych. Czasem obok tradycyjnych, czasem nie. Makrofotografia. D5 z odległości 13cm od
obiektywu obejmuje w swoim kadrze obszar ok. 4x3cm. Tradycyjne lustrzanki muszą być
wyposażone w specjalny obiektyw lub soczewki makro żeby osiągnąć taką sama skalę
odwzorowania. Brak konieczności ich stosowania to też wielka wygoda na przykład dla osób, które
zawodowo muszą dokumentować zjawiska w różnej skali wielkości (np. geolodzy robią w terenie
zarówno zdjęcia całych formacji skalnych jak i malutkich "kamyczków"). Również proces
uzyskiwania odbitek jest dużo łatwiejszy niż w tradycyjnej fotografii. Po sesji zdjęciowej, na
domowym komputerze decydujemy, które zdjęcia oddamy do fotolabu. Odpada usługa typu
"wszystkie dobre". Po wybraniu zdjęć możemy je wysłać bezpośrednio do labu poprzez internet
(zazwyczaj dostaniemy dodatkową zniżkę) i następnego dnia odebrać przesyłkę pocztową z
odbitkami. W Paryżu w czerwcu tego roku (2002) pojawiły się pierwsze eBoxy firmy AGFA.
Urządzenia wielkości skrzynki pocztowej porozstawiane w różnych sklepach. Przy okazji zakupów,
można do takiego eBoxa włożyć CD lub kartę pamięci, na monitorze wybrać zdjęcia i format, podać
adres domowy, zapłacić kartą i po powrocie z wakacji zastać w domowej poczcie przesyłkę z
odbitkami. Wygodne. Prawda? eBoxy trafią do Polski. To jedynie kwestia czasu. I to raczej
miesięcy niż lat.
Kwestia emocji
Fotografia cyfrowa, zarówno u jej zwolenników jak i przeciwników, wzbudza wiele emocji,
które utrudniają rzetelną oceną sytuacji. Już sam podział na zwolenników i przeciwników świadczy
o tym, że mamy do czynienia z "wojną klanów". Argumenty o "mistycznym trzasku migawki" albo
"magii procesu wywoływania" nie są warte komentarza podobnie jak tezy o "konieczności
- 5 -
7609773.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin