MAM PRAWO 31 2005 - BIULETYN FEDERACJI NA RZECZ KOBIET NA RZECZ KOBIET I PLANOWANIA RODZINY - min. o molestowaniu w pracy.pdf

(264 KB) Pobierz
MAM P RAWO
BIULETYN FEDERACJI NA RZECZ KOBIET NA RZECZ KOBIET I PLANOWANIA RODZINY
N R 2 (31) WRZESIEŃ 2005
W numerze:
Rozmowa z Wandą Nowicką – szefową Federacji – kandydatką do Senatu RP
Polska przed Trybunałem w Strasburgu
Jesteś w ciąży? Nie choruj!
Sprawa Barbary Wojnarowskiej przed Sądem Najwyższym
Bardziej papiescy od papieża
Wystawa plakatu "Moje życie - moja decyzja"
Czymże jest wojna wobec aborcji?
Molestowanie seksualne we Frito-Lays – proces karny ruszył
Działania Światowej Koalicji Młodzieży (World Youth Day 4 All)
podczas Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii
ZE ŚWIATA
-
Więzienie za przerwanie ciąży
- Północna Irlandia - prawo do przerwania ciąży
-
Pigułka dla mężczyzn
Rozmowa z Wandą Nowicką – szefową Federacji – kandydatką do Senatu RP
Aleksandra Józefowska: Kandydujesz do Senatu RP. Dlaczego zdecydowałaś się startować?
Wanda Nowicka: Dziś w polityce potrzeba nowych osób, które poważnie potraktują
problemy zwykłych ludzi. Dość już polityków oderwanych od życia, zajmujących się
własnymi interesami zamiast sprawami ważnymi dla ludzi. Wierzę, że mój dorobek w
działalności społecznej pozwoli na skuteczne podejmowanie ważnych kwestii społecznych w
Senacie RP. A jest on niemały. Prowadząc Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny,
pomogłam wielu kobietom i ich rodzinom. W swoim dorobku mam skuteczne interwencje,
liczne publikacje i raporty na temat problemów społecznych i praw człowieka. Walnie
przyczyniłam się do powstania kilku inicjatyw ustawodawczych, w tym ustawy o świadomym
Do 30 tygodnia ciąży płód nie odczuwa bólu
-
214860978.001.png
rodzicielstwie, oraz do wniesienia kilku spraw do Trybunału w Strasburgu. Moje
wszechstronne doświadczenia i kompetencje w dziedzinie praw człowieka mogą podnieść
jakość inicjatyw podejmowanych przez Senat.
AJ: Ale przecież wszystko wskazuje na to, że przyszły Parlament będzie zdominowany przez
prawicę i na pewno nie będzie szans na inicjatywy z zakresu praw kobiet.
WN: Nawet jeśli tak będzie, to wcale nie uważam, że nic się nie da zrobić. Trzeba będzie
wtedy skupić się na monitorowaniu obowiązującego prawa i pełnej realizacji jego
pozytywnych zapisów. Ponadto należy edukować polityków w zakresie praw kobiet i
nagłaśniać wszelkie przejawy dyskryminacji i łamania praw człowieka. Przecież nie można
siedzieć z założonymi rękami i czekać cztery lata na koniec rządów prawicy. Trzeba tworzyć
grunt pod przyszłe zmiany.
AJ: Dlaczego kandydujesz z listy SLD? Przecież to właśnie ta partia, mimo obietnic z
poprzednich wyborów, zmarnowała realną szansę na zmianę ustawy antyaborcyjnej?
WN: Po pierwsze, nie ma innej listy lewicowej do Senatu. Notabene, to Unia Lewicy, która
weszła w porozumienie z SLD, zaproponowała mi start w wyborach. Ja od zawsze jestem
bezpartyjna.
To niestety prawda, że ostatnie lata okazały się zupełnie stracone dla praw kobiet, mimo iż
nigdy lewica nie miała takiej przewagi jak w ostatnim Parlamencie. Ale jest to w tej chwili
jedyna realna siła, która przynajmniej deklaruje działania na rzecz równego statusu i praw
reprodukcyjnych. Jeśli z tej listy wygrają osoby wiarygodne, którym można zaufać, tzn takie
osoby jak ja, jest duża szansa na to, że następny Parlament będzie musiał jakieś inicjatywy w
tym zakresie podjąć.
AJ: Czym przede wszystkim chciałabyś się zajmować, gdybyś wygrała wybory?
WN: Zamierzam zajmować się prawami reprodukcyjnymi, wykorzystując doświadczenia,
które zdobyłam podczas pracy w Federacji, oraz podejmując inicjatywy na forum
międzynarodowym. Chciałabym, by Parlament otworzył się na zwykłych ludzi, a zwłaszcza
kobiety. Zaprosiłabym Alicję Tysiąc, Barbarę Wojnarowską i inne kobiety, które
doświadczyły skutków złego prawa, na Wiejską, by wreszcie politycy wysłuchali ich historii.
Może wreszcie zeszliby na ziemię i zaczęli zastanawiać się nad skutkami własnych decyzji.
Kiedyś zmiany muszą nastąpić – to nieuniknione.
AJ: Życzę powodzenia.
Polska przed Trybunałem w Strasburgu
22 lutego 2005 roku, po wstępnym zbadaniu dopuszczalności skargi Alicji Tysiąc, Trybunał
Praw Człowieka w Strasburgu zwrócił się do rządu polskiego o udzielenie odpowiedzi na
postawione pytania. Tym samym rozpoczął proces zmierzający do ustalenia, czy Państwo
polskie naruszyło wobec skarżącej jej prawa gwarantowane europejską konwencją praw
człowieka.
Sprawa pani Alicji została po raz pierwszy opisana w biuletynie Federacji jesienią 2000 roku.
Potem była przedstawiana podczas I i II Trybunału na rzecz Prawa Kobiet do
Samostanowienia ("Piekło kobiet, historie współczesne", 2001; "Piekło kobiet trwa", 2004).
Przy pisaniu skargi do Trybunału Praw Człowieka wsparcia Alicji Tysiąc udzieliła Klinika
Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnomocniczkami prawnymi skarżącej są Anna
Wilkowska-Landowska i mec. Monika Gąsiorowska. Pod względem prawnym skargę wspiera
międzynarodowa organizacja praw człowieka INTERIGHTS. Ostatnio do sprawy przystąpiły
również Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Helsińska Fundacja Praw
Człowieka. Wystosowanie stanowiska do Trybunału w Strasburgu zapowiedziało również
Center for Reproductive Rights, amerykańska organizacja działająca na rzecz praw
reprodukcyjnych.
Jesteś w ciąży? Nie choruj!
Na początku maja br. „Gazeta Wyborcza” opisała tragiczną historię 25-letniej Agaty L.,
mieszkanki Piły, która w maju 2004 roku zachorowała na wrzodziejące zapalenie jelita
grubego ("Ciąża albo życie", 2.05.2005). Na swoje nieszczęście była w tym czasie w ósmym
tygodniu ciąży. Choroba postępowała, przysparzając Agacie ogromnych cierpień. Jednak
mimo iż jej stan zdrowia systematycznie się pogarszał, lekarze nie traktowali jej choroby
odpowiednio poważnie. W trakcie leczenia koncentrowali się przede wszystkim na stanie
ciąży. Przez cztery ostatnie miesiące życia Agata była leczona w różnych szpitalach w Pile,
Poznaniu i Łodzi. Decyzję o leczeniu w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im.
Pirogowa w Łodzi podjęła wraz z matką, która usiłując ratować córkę, odszukała tam swojego
krewnego - specjalistę proktologa. Okazało się jednak, że ta znajomość nie zwiększyła szans
Agaty na skuteczne leczenie. Mimo dalszego pogorszenia stanu jej zdrowia, ogromnych
cierpień i żądań rodziny, lekarze nie zdecydowali się wykonać niezbędnego badania
endoskopowego, tłumacząc się obawą przed wywołaniem poronienia. 4 września 2004 roku
Agata została przyjęta w ciężkim stanie, z objawami wstrząsu septycznego, na oddział
intensywnej terapii innego łódzkiego szpitala. Ponieważ w międzyczasie doszło do obumarcia
płodu, wykonano u niej cesarskie cięcie. Potem przeszła jeszcze inne operacje i zabiegi, które
miały uratować jej życie (m.in. operację usunięcia macicy), lecz na tym etapie leczenia
wszystkie podejmowane działania okazały się bezskuteczne. 29 września, po strasznych
cierpieniach, Agata zmarła.
Opisana w „Gazecie” tragedia Agaty poruszyła opinię publiczną. Pod listami wystosowanymi
do ministra zdrowia, ministra sprawiedliwości i marszałka Sejmu podpisało się, w ciągu
trzech dni, ponad 400 osób i 30 organizacji pozarządowych.
Sygnatariusze listów apelowali do ministra zdrowia o powołanie specjalnej komisji, która
wyjaśniłaby wszelkie okoliczności tej tragedii, umożliwiła ukaranie winnych i pozwoliła
zapobiec w przyszłości podobnym dramatom. Zwrócili uwagę na to, że taki los może stać się
w Polsce udziałem każdej kobiety w ciąży. Minister Marek Balicki pozytywnie ustosunkował
się do apelu i powołał Zespół do przeprowadzenia czynności kontrolnych . Oprócz
przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i środowiska medycznego w skład weszły Wanda
Nowicka i prof. Eleonora Zielińska z wydziału prawa UW. Gdy zamykany był ten biuletyn,
Komisja jeszcze pracowała. Informacje na temat wyników prowadzonego przez nią
dochodzenia będą zamieszczone na naszej stronie internetowej i w następnym numerze
biuletynu.
Minister sprawiedliwości, w odpowiedzi na apel o objęcie specjalnym nadzorem
prowadzonego śledztwo, powiadomił sygnatariuszy listu, że śledztwo w sprawie
nieumyślnego spowodowania śmierci Agaty prowadzone jest przez Prokuraturę Rejonową
Łódź-Polesie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej i "będzie pozostawać w zainteresowaniu
Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi".
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz w ogóle nie odpowiedział na przesłany apel.
Osoby i organizacje, które się pod nim podpisały, zwróciły się do niego o ponowne
umieszczenie w porządku obrad Sejmu projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie.
Doświadczenia kobiet dowodzą, że ubocznym skutkiem zakazu aborcji jest zdecydowane
pogorszenie się jakości opieki zdrowotnej nad kobietą w ciąży wtedy, gdy dochodzi do
konfliktu między jej zdrowiem a zdrowiem płodu. Lekarze, lecząc kobiety w ciąży, niejako
tracą je z oczu, koncentrując się na ochronie płodu. Jest to nie tylko nieetyczne, ale i
sprzeczne z obowiązującym prawem, które w takich sytuacjach daje pierwszeństwo kobiecie.
Nasuwa się gorzkie pytanie - do ilu podobnych dramatów będzie musiało jeszcze dojść,
zanim politycy, media i społeczeństwo zrozumieją, że jedynym sposobem rozwiązania
problemu jest przywrócenie kobietom kontroli nad własnym zdrowiem i życiem. [A.S.]
Sprawa Barbary Wojnarowskiej przed Sądem Najwyższym
Adam Bodnar 1
Dnia 8 sierpnia 2005 r. Sąd Najwyższy poinformował o dopuszczeniu sprawy Barbary
Wojnarowskiej w wyniku kasacji złożonej od wyroku Sądu Apelacyjnego w
Białymstoku. Dnia 13 października 2005 r. odbędzie się rozprawa w tej sprawie, która
może mieć kluczowe znaczenie dla zasadności powództw z tytułu wrongful life ( wrongful
birth ) [tzn. złego życia, złego urodzenia] w polskim prawie.
Barbara Wojnarowska jest matką dwójki dzieci. Jej pierwsze dziecko urodziło się z chorobą
genetyczną - hipochondroplazją kości. Gdy w 1999 r. zaszła w drugą ciążę, lekarze ze
Szpitala Wojewódzkiego w Łomży odmówili skierowania jej na badania genetyczne, pomimo
istnienia poważnych podejrzeń, iż kolejne dziecko może urodzić się z tą samą chorobą
genetyczną. Na skutek odmowy dokonania badań prenatalnych Barbara Wojnarowska nie
mogła skorzystać ze swojego prawa do legalnej aborcji. Jej drugie dziecko urodziło się z tą
samą chorobą genetyczną co pierwsze. Barbara i Sławomir Wojnarowscy złożyli w Sądzie
Okręgowym w Łomży powództwo o odszkodowanie przeciwko wspomnianemu szpitalowi
oraz dwóm jego lekarzom o naruszenie praw pacjenta. Wojnarowscy zażądali
zadośćuczynienia z tytułu naruszenia praw pacjenta (w wysokości 300 tys. zł), jak również
odszkodowania z tytułu pokrycia kosztów leczenia i rehabilitacji dziecka, zwiększonych
kosztów utrzymania dziecka, utraty zarobków przez B. Wojnarowską oraz utraty w połowie
zdolności do pracy. Pieniądze miałyby pokryć m.in. koszty rehabilitacji i specjalistycznego
leczenia dziewczynki, aż uzyska pełnoletniość (łącznie ok. 1,5 mln zł).
Dnia 6 maja 2004 r. Sąd Okręgowy w Łomży uznał roszczenie Barbary Wojnarowskiej co do
naruszenia praw pacjenta i zasądził na jej rzecz 60 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz ok. 7
tys. zł tytułem odszkodowania za utracone zarobki spowodowane opieką nad dzieckiem oraz
koszty leczenia psychiatrycznego B. Wojnarowskiej. Sąd Apelacyjny w Białymstoku
wyrokiem z dnia 5 listopada 2004 r. uznał, iż należne jest jedynie zadośćuczynienie w
wysokości 60 tys. zł. Oddalił natomiast pozostałe roszczenia. Co najważniejsze, sądy nie
stwierdziły istnienia związku przyczynowego pomiędzy odmową badań prenatalnych a
1 Autor jest Koordynatorem Programu Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
pogorszeniem się sytuacji finansowej B. Wojnarowskiej. Główne roszczenie, o właśnie tzw.
złe życie ( wrongful life ), nie zostało przez nie uwzględnione. Sądy nie zgodziły się na
zasądzenie kosztów leczenia i rehabilitacji twierdząc, iż to rodzice w imieniu dziecka, a nie
rodzice we własnym imieniu powinni dochodzić tego typu roszczeń.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku opinie biegłych zgromadzone w sprawie
świadczą o tym, iż nie było możliwe wykrycie choroby córki państwa Wojnarowskich w
momencie, kiedy dopuszczalne jeszcze było dokonanie zabiegu aborcji przez matkę. Sąd
stwierdził, że ewentualna aborcja mogła być dokonana do 20 tygodnia ciąży, a do tego czasu
nie jest możliwe wykrycie choroby dziecka. Dlatego też nie istniał adekwatny związek
przyczynowy pomiędzy odmową skierowania na badania a szkodą p. Wojnarowskich, co
powoduje, iż nie można na ich rzecz zasądzić odszkodowania z tytułu utraty zarobków przez
matkę dziecka ani z tytułu rehabilitacji i leczenia dziecka.
W kasacji do Sądu Najwyższego, przygotowanej przez prawników współpracujących z
Helsińską Fundacją Praw Człowieka, podniesiona została przede wszystkim rażąco błędna
ocena opinii biegłych przedstawionych w postępowaniu. Helsińska Fundacja Praw Człowieka
uzyskała jednak niezależną opinię prof. dr hab. Marii Respondek-Liberskiej, z której wynika,
iż jak najbardziej było możliwe dokonanie właściwych badań w czasie pozwalającym na
przeprowadzenie aborcji, a opinie przedstawione w sprawie nie uwzględniały współczesnego
stanu wiedzy. Kasacja odnosi się także do kwestii, jak należy badać istnienie związku
przyczynowego w sprawach dotyczących roszczeń typu wrongful life/wrongful birth i
wskazuje, że polskie prawo nie jest w tym względzie wystarczająco jasne.
Warto podkreślić, iż Sąd Najwyższy, jeśli dopatrzy się błędów w procedurze lub błędów
merytorycznych, może w tej sprawie podjąć dwa rodzaje decyzji - może uchylić wyrok i
przekazać sprawę do ponownego rozpoznania sądowi niższej instancji lub też samodzielnie
orzec merytorycznie. Ten drugi przypadek zdarza się rzadko, zważywszy jednak na
precedensowy charakter sprawy, być może Sąd Najwyższy zdecyduje się na samodzielne
zakończenie postępowania w sprawie.
Barbara Wojnarowska wszczęła również postępowanie dyscyplinarne przeciwko lekarzowi
Leszkowi P., który dopuścił się naruszenia jej praw pacjenta. Po 5 latach postępowania
wydane zostało postanowieniu o przedawnieniu karalności czynów popełnionych przez
Leszka P., a postępowanie w sprawie uległo umorzeniu. Leszek P. nigdy nie został ukarany za
naruszenie praw Barbary Wojnarowskiej. W sprawie tej interweniował niedawno Minister
Zdrowia, wskazując na duże zaniedbania w prowadzeniu postępowania dyscyplinarnego.
Interwencja nie przyniosła jednak dotychczas żadnych rezultatów.
Bardziej papiescy od papieża
Jeśli ktoś nie wierzy, że kobiety w Polsce nie są w stanie wyegzekwować zabiegów
przerwania ciąży, do których w świetle ustawy mają prawo, powinien zapoznać się ze
staraniami szpitala wojewódzkiego w Poznaniu o nadanie mu imienia Jana Pawła II.
Przedstawiając tę propozycję metropolicie poznańskiemu, Rada Ordynatorów szpitala
zapewniała, że w szpitalu nie przeprowadza się aborcji. Rada otwarcie przyznała więc, iż za
nic ma obowiązujące prawo. Ordynatorzy - lekarze przecież - nie uwzględnili nawet takiej
sytuacji, gdy trzeba przerwać ciążę, by ratować życie kobiety. Nie wiemy, czy Rada odniosła
się również do innych świadczeń medycznych potępianych przez Kościół, np. do badań
prenatalnych. Wiemy natomiast, że w praworządnym kraju takie stanowisko szpitala
Zgłoś jeśli naruszono regulamin