Wilks Eileen - Winnica Ashtonów 01 - Prawdziwe uczucia.pdf

(471 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
1
875337715.001.png
Eileen Wilks
Prawdziwe uczucia
2
PROLOG
Nikt się nie spodziewał, że kościół będzie pełny. W
deszczowy środowy poranek w Crawley w Nebrasce o godzinie
jedenastej trzydzieści większość ludzi, jak zazwyczaj o tej
porze, była w pracy. Na mszę przyszli jednak i kierowniczka
poczty, i aptekarz z aptekarzową, i bankier z małżonką. Licznie
przybyli również przedstawiciele rodzin farmerskich z okolicy.
Bliźniaczki Mortimer też siedziały na swoich stałych
miejscach - w szóstej ławce w środkowym rzędzie. Flora i Dora
nie opuściły żadnego ślubu w tym kościele od pięćdziesięciu
lat. Mały deszcz nie był w stanie im przeszkodzić.
- Jaki ten młody Spencer jest przystojny - szepnęła Flora.
- Przystojny, akurat - żachnęła się jej siostra. - Może i
przystojny, ale nie mów mi, że ten ogier stałby tutaj, czekając
na pannę młodą, gdyby...
Kierowniczka poczty odwróciła się i spojrzała na nie
karcąco.
- Nie patrz na mnie w ten sposób, Emmaline Bradley -
powiedziała Dora. - Francis wciąż gra hymn. Nie widzę
powodu, dla którego nie miałybyśmy sobie jeszcze
porozmawiać.
Flora pociągnęła ją za rękaw.
- Patrz, sadzają ojca Spencera - szepnęła. - Nie wygląda
na szczęśliwego.
Dora pociągnęła nosem.
- Frederick Ashton nie był szczęśliwy od momentu,
kiedy matka odstawiła go od piersi. Ten mężczyzna ma tylko
dwa rodzaje nastrojów: zły albo bardzo zły. Gdzie pastor
Brown miał głowę, kiedy uczynił go diakonem, naprawdę nie
wiem...
3
No, ale to oczywiście nie ma związku ze sprawą.
Lucy Johnson, siedząca po drugiej stronie Flory,
pochyliła się w ich stronę.
- Przynajmniej Frederick dopilnował, żeby jego syn
postąpił uczciwie wobec biednej Sally.
Flora pokiwała potakująco głową.
- Biedna Sally. Rozumiem, dlaczego uległa pokusie. Ten
chłopak Ashtonów jest taki...
- Przystojny - dokończyła za nią sucho Dora. - Nie
jestem pewna, czy Frederick zrobił Sally przysługę.
- Och, Spencer jest po prostu młody - powiedziała Lucy.
- Mój Charlie był taki sam, zanim się pobraliśmy. I
jesteśmy razem już od czterdziestu dwóch łat.
Emmaline Bradley znów odwróciła się w ich stronę.
- Ciii - szepnęła.
Flora zarumieniła się, Lucy zacisnęła usta, ale Dora
nawet tego nie zauważyła. Patrzyła ze zmarszczonymi brwiami
na tył głowy Fredericka Ashtona, który siedział trzy rzędy
przed nimi. Plotka głosiła, że wychowywał synów ciężką ręką.
Zwykł mawiać, że rózga to najlepszy środek wychowawczy.
Francis uderzyła w pierwsze tony „Marsza weselnego”.
Przy wejściu do kościoła Sally Barnett przycisnęła dłoń
do żołądka. Satynowy materiał sukienki był zimny i śliski.
- Denerwujesz się, kochanie? - zapytał ją ojciec.
Poczuła mdłości. Ale tata wyglądał na tak
zmartwionego... Na pewno mama miała rację. Spencer się
ustatkuje, kiedy tylko pojawią się dzieci. Przywołała na twarz
uśmiech.
- Tak, tato - szepnęła.
Ojciec poklepał ją po dłoni.
- To całkowicie normalne. Czas na nas, kotku.
Weszli razem do kościoła i w rytmie rozbrzmiewającego
4
marsza ruszyli w stronę ołtarza, gdzie czekał na nich Spencer.
Suknia Sally szeleściła, a jej serce biło coraz głośniej i
głośniej. Ściskała bukiet tak mocno, że palce jej zdrętwiały.
Spencer wyglądał wspaniale w smokingu. Czy to ważne,
że musieli go wypożyczyć? Powtarzała mu tyle razy, że to nie
ma dla niej żadnego znaczenia. Dla niego jednak miało. Chciał
tak wielu rzeczy. Mogła go zrozumieć - wyrósł,
słuchając narzekań swojej matki, że tak mało mają i że o tyle
lepiej by im się żyło, gdyby ich ojciec sprzedał farmę wiele łat
temu. W
końcu uwierzył, że szczęście zależy od rzeczy, nie od
ludzi.
Pokaże mu, że jest inaczej, obiecała sobie, kiedy ojciec
puścił jej ramię. Będzie dla Spencera tak dobrą żoną, że nigdy
nie będzie żałował tego dnia.
Tak jak zawsze jej serce podskoczyło, kiedy Spencer
wziął ją za rękę. Wiedziała, że jej nie kocha. Nie w ten głęboki,
bolesny sposób, w jaki ona kochała jego. Ale będzie cierpliwa.
Nauczy go miłości.
Zapomniawszy o mdłościach, Sally z rozjaśnioną twarzą
słuchała pastora wypowiadającego znane słowa. Jej młody
wybranek stał obok, wysoki i wyprostowany.
Spencer spojrzał na Sally. Ale ta kretynka się uśmiecha.
Myśli pewnie, że mnie złapała... Samolubna krowa,
pobiegła z płaczem do tatusia, kiedy się okazało, że jest w
ciąży. Kropla zimnego potu spłynęła po plecach Spencera.
- Czy ty, Spencerze Winstonie Ashton, bierzesz tę
kobietę za żonę? - zapytał pastor. - Czy przysięgasz ją kochać i
szanować...
Frederick Ashton był jedyną osobą na świecie, której
Spencer się bał. Mimo że jego ojciec co wieczór czytał Biblię,
jego prawdziwym bogiem była pozycja społeczna. Dał
Spencerowi jasno do zrozumienia, że nie pozwoli mu
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin