Angels' Dance - Taniec Aniołów - rozdział 4.pdf

(69 KB) Pobierz
ROZDZIAý 4.
Zachód szeptał na horyzoncie, kiedy wrócił do Jessamy z małą torbą z jej rzeczami w
ręku.
Mój dom zasugerował Będzie dla ciebie najbezpieczniejszym miejscem. Otwartość
jej obecnego miejsca zamieszkania sprawiała, że aż czuł swędzenie szyi.
Potrząsając głową, jednak powiedziała:
Alia już zaproponowała mi pokój.
Ona ma dziecko. Dostrzegł zabawki rozrzucone na dachu, w miejscu, które ciekawy
młody anioł mógł wybrać na zabawę.
Szybkie i ciemne zrozumienie zawitało na twarzy Jessamy, przeniknęło głęboki brąz jej
oczu.
Tak, oczywiście. Nigdy nie naraziłabym dziecka na niebezpieczeństwo.
A dorosłych byłoby sprawiedliwie?
Zassała oddech, trzymając dłoń przyciśniętą do brzucha.
Naprawdę wierzysz w to, że będzie kolejny zamach na moje życie? To zdanie było
sformułowane jako pytanie, ale wiedział, że była już świadoma jego prawdopodobnej
odpowiedzi. Jej kolejne słowa to potwierdziły.
Jest mała salka w bibliotece wyposażona w łóżko. Mogę tam zostać.
Przytaknął.
Bardzo dobrze.
Jessamy nie zaufała ani na jotę natychmiastowej zgodzie Galena, ale nie naciskał na
nią, by zmieniła swoje zdanie, gdy poprowadził ją z powrotem do biblioteki, czuła tą cichą,
gotową do bitwy obecność u swojego boku. Obserwował wzrokiem każdy najmniejszy
element otoczenia, aż jego ochronna czujność była jak impuls na jej skórze.
Widzisz powiedziała, kiedy dotarli do pokoju w bibliotece, jej klatka piersiowa była
wklęsła, jak gdyby jej oddech został skradziony Żadnych dużych okien i tylko te jedne
drzwi. Nikt nie będzie w stanie dostać się do środka, gdy drzwi zostaną zamknięte od
wewnątrz.
Dając jej ciche skinienie głową po tym, jak obejrzał ściany w celu sprawdzenia ich
grubości i stabilności, pozwolił jej zamknąć za sobą drzwi. Drżąc, upadła na wąskie łóżko
przeznaczone dla uczonych, którzy chcieli zażyć trochę odpoczynku. To musiał być
utrzymujący się szok, spowodowany atakiem, pomyślała. Była zbyt stara i zbyt rozsądna, aby
reagować taką dziwną mieszanką strachu i podekscytowania z powodu mężczyzny.
Szczególnie mężczyzny, który przecież zostawił ją, aż ślepy ze złości, nie tak dawno temu.
Czując ulgę na to wyjaśnienie, podniosła książkę ze stolika obok łóżka i otworzyła ją na
pierwszej stronie. Ale jednak ułamek chwili później usłyszała szuranie butów Galena, gdy
poruszał się na zewnątrz i zbyt późno zrozumiała, że on ma zamiar pozostać pod jej drzwiami
przez całą noc. Ponieważ był to jedyny sposób, aby chronić kogoś w tym pomieszczeniu
biblioteka miała zbyt wiele wejść i wyjść, aby na bieżąco obserwować je wszystkie z jednego
miejsca.
Wiedziała, że nie przyszedł zrobić jej żadnej krzywdy. Był aniołem. Jednym z
potężnych, niezależnie od swojego wieku niektóre anioły nigdy nie wzrastały w moc po
osiągnięciu dojrzałości, a inni, tak jak Jessamy, zdobywali ją stopniowo. Galen, natomiast,
był jednym z tych, w których rosła w ogromnych skokach, był to jeden z powodów, który
czynił z niego tak dobrego kandydata na mistrza broni dla archanioła – bezsenna noc na
nogach nic by go nie kosztowała. Jednak wina skręcała się wewnątrz niej niczym ciężki
obosieczny miecz. Uratował jej życie, krwawił dla niej, a ona postępuje dziecinnie, gdy
chodziło o podzielenie się jego mieszkaniem, gdzie mógłby łatwiej odpocząć, bo nigdy nie
mieszkała z mężczyzną, w żadnym sensie.
Minęły więcej niż dwa millenia, a ona nie dopuściła żadnego mężczyzny tak blisko.
Na początku to nie był wybór. Tak się po prostu stało. Nieśmiała i świadoma swoich
zniekształconych skrzydeł, ukryła się w bibliotece. Później, kiedy nabyła już wystarczającej
pewności co do swoich zdolności, chodziła wyprostowana, więc zaczęli do niej podchodzić.
Nie było ich wielu oczywiście, ale na tyle dużo, że miała więcej niż jedną opcję.
W tym czasie młoda i wciąż nieznośnie przewrażliwiona na punkcie swoich skrzydeł,
mimo swego zewnętrznego zaufania, wierzyła, że mężczyźni prosili ją z litości, że każdy z
nich będzie odgrywać pewnego rodzaju konkurenta, tylko przez wystarczająco długi czas,
aby złagodzić swoje sumienie. Tak więc odtrącała ich, jednego po drugim, zanim mogli
zrobić z nią to samo.
Wiedziała, że miała rację co do motywacji, co najmniej jeśli chodzi o jednego z tych,
którzy próbowali się do niej zalecać. Ale inni... Może się myliła. Ale jedna rzecz stała się
bezsporna Jessamy wkrótce stała się „znana” z tego, że preferowała swój spokój, że była
naukowcem i nauczycielką. Wszyscy zapomnieli o tym, że była też kobietą, z nadziejami i
marzeniami o partnerze, rodzinie, domu, który nie zawsze byłby tak cichy, kiedy zapadała
noc w miękkiej bezdźwięczności. Starała się zapomnieć o prawdzie o samej sobie, bo wtedy
bolało to o wiele mniej.
Myślałem, że masz w sobie więcej odwagi, niż to, Jessamy.
Jej paznokcie wbiły się w jej dłonie. Nienawidząc swojego życia w tej chwili, życia,
które zbudowała krok po kroku, aż pogrzebała się w nim, wstała, podniosła małą torebkę, w
którą Galen spakował jej rzeczy tak nieoczekiwanie zaskakująca, jak na niego, rzecz, którą
zrobił i otworzyła drzwi.
Twój dom powiedziała, zanim odwaga ją opuściła Byłoby łatwiej pilnować?
Galen posłał jej małe skinienie głową, czysta czerwień jego włosów przesunęła się na
jego czoło, zanim odsunął je z powrotem niecierpliwą ręką.
To na ścianie wąwozu. Jedno wejście. Żadnych schodów.
Więc będzie musiała pozwolić mu, żeby odleciał z nią w ramionach.
Nadal patrząc na nią, Galen dodał:
To nie jest daleko – to dzikie morze w oczach mówiło jej, że zobaczył zbyt wiele. –
Jedno bicie serca lub dwa lotu.
Pot lał się wzdłuż jej kręgosłupa, więc musiała przełknąć dwa razy, zanim udało jej się
wypowiedzieć słowo gardłowym chrapliwym tonem.
Dobrze.
Galen nic nie powiedział, dopóki nie stali na skraju urwiska z widokiem na wspaniałe
niebezpieczeństwo wąwozu.
Trzymaj się wymamrotał, podnosząc ją i przytulając do siebie jednym ramieniem za
jej plecami, a drugim pod udami I pomyśl o wszystkich złych słowach, jakie znasz, którymi
chciałabyś mnie nazwać.
Zaskoczony radością napełniającą ją wraz ze śmiechem... Zrobił krok z klifu i pochylony
poszybował w dół ku swojemu schronieniu, jego wspaniałe skrzydła stworzone ze światła i
cieni były nad nimi. Wiatr szarpał jej suknię, bawił się włosami, miała wrażenie, że jej brzuch
zaciska się przez ten nieskończenie krótki czas, jaki spędzili w powietrzu. Kiedy stanęli na
ziemi, spojrzała w górę na niego, w dalszym ciągu z zakrzywionymi ustami w półuśmiechu,
zobaczyła, że Galen patrzy na nią, uśmiech powoli wypływał na jego twarz.
Nie boisz się.
Co? Upuszczając torbę na ziemię, czekała na niego, aż postawi ją na ziemi nawet
jeśli ledwo opierała się pokusie wykorzystania ich bliskości, by odsunąć te jego zbyt długie
włosy, kosmyki, które ponownie muskały jego rzęsy. Nie. To nie dlatego nie latam.
Galen nadal uważnie badał ją tymi oczyma barwy lodu i wiosny, aż musiała
odpowiedzieć, wyznać sekret tak straszny i głęboki, że nigdy wcześniej nie mówiła go
nikomu, nawet Keirowi, który znał ją od tysiącleci.
To dlatego, że pragnę za dużo.
Wrażliwość uderzyła w nią w ślad za jej spowiedzią, to było jak uderzenie pięścią w
brzuch, od którego skuliłaby się, gdyby nie była trzymana w gorących ramionach z żywej
stali.
Postaw mnie. Nie mogła znieść tej litości odznaczającej się na twardych rysach jego
twarzy.
Skoro znam już twoją tajemnicę powiedział zamiast tego Galen, wsuwając
podbródek w jej włosy. Chcesz iść polatać?
Serce Jessamy zatrzymało się.
To tylko sprawia, że głód staje się coraz gorszy szepnęła, podnosząc rękę, by
pogładzić w tę i z powrotem po tych grubych, jedwabistych włosach koloru olśniewającego
serca górskiego słońca.
Mogę latać godzinami bez potknięcia się. Przycisnął ją jeszcze bliżej do siebie, jego
dzikie ciepło piekło jej skórę, napełniając jej krew. – No i mruknął, trzymając na niej wzrok
Będziesz o wiele bezpieczniejsza w powietrzu niż gdziekolwiek indziej.
Przerażało ją to, co oferował. Nie tylko swoje skrzydła... Ale także roztopione emocje,
których nie starał się ukryć. Nie miało to nic wspólnego z litością.
Galen.
Pochylając głowę, przemówił do niej tak blisko, że było to prawie jak pocałunek, jego
usta znajdowały się o oddech od jej własnych.
Trzymaj się mocno. A potem zrobił krok wstecz z półki swojego schronienia.
Krzyknęła, kiedy odpadał i była to w połowie radość, w połowie szok z niespodzianki.
Nie miałam na myśli „tak”! Jej ramiona zacisnęły się na jego szyi.
Udając głuchotę, zanurkował i spiralnie poruszał się w dół masywnych murów tego
samego wąwozu, który wcześniej tego dnia sprawił, że strach dudnił w jej żyłach. Ale nie
teraz. Nie w nierozerwalnym uścisku Galena. Oszałamiający dreszcz przebiegł jej po plecach i
ponownie zaczęła się śmiać. Był jak jeden z jej podopiecznych, ignorujący ją w nadziei, że
zapomni o naganie, którą miała nadzieję mu dać. I tym razem prawdopodobnie miał rację
bo Galen potrafił latać.
Po szybowaniu aż prawie otarli się o ryczącą rzekę poniżej, jakby ślizgał się po
powierzchni wody. Mgiełka pocałowała ją w obute w sandały nogi, twarz, a ona otarła tę
twarz w jego szyję w spontanicznej czułości.
Zanurzając swoją głowę, posłał jej nieustraszony uśmiech 1 zanim wzleciał wyżej i
wyżej, dopóki nie byli na wysokości niematerialnych bawełnianych chmur, iskrzące się
budynki Azylu z nakrapianych minerałów ukryły się za łańcuchem górskim, który był
nieprzeniknioną naturalną barierą dla osób bez skrzydeł, ziemia poniżej przypominała jej
dziki gobelin, który widziała po raz ostatni tak dawno temu, kiedy była dzieckiem... A jej
ojciec zabrał ją do nieba.
Dziękuję Ci, Ojcze.
Jesteś moim dzieckiem, Jessamy. Zrobiłbym wszystko, by słyszeć twój śmiech i
widzieć twój piękny uśmiech.
Jej ojciec ją kochał. Podobnie jak jej matka. Ale zawsze za ich szczęśliwymi minami krył
się pewnego rodzaju smutek, gdy wrócili na ziemię, aż Jessamy nie mogła już tego dłużej
znieść. I tak uziemiła sama siebie. Jej decyzja spotkała się z żalem, ale to minęło. Czasami
1 W oryginale było berserk.
Berserk (berserker) – według podań historycznych był nieznającym strachu wojownikiem nordyckim.
Wikinga będącego berserkiem ogarniał szał walki, który dodawał mu nadludzkiej siły.
teraz, jej rodzice byli w stanie zapomnieć o jej niepełnosprawności i traktowali ją tylko po
prostu jako swoją córkę, a szacunek, jakim ją obdarzano i jej dokonania, sprawiały, że
błyszczeli z dumy.
Snop jasnego światła, rozprószył ponure wspomnienia jak kamyki klejnotów.
Spojrzała w dół, aby zobaczyć idealne lustro jeziora odzwierciedlające zachód słońca w
całej swej wstrząsającej okazałości, wodny kocioł ognia, niebo lizały płomienie.
Wargi musnęły jej ucho, ciepły oddech.
Chcesz lądować?
Potrząsnęła głową, nie chcąc dotykać ponownie ziemi. Zanurzając się w dół, by
surfować na leniwym wietrze, Galen niósł ich dalej, dopóki nie podróżowali po obszarach,
których nigdy nie widziała na własne oczy, tylko słyszała o nich od innych. Jej dusza
nasiąkała widokami, odczuciami czystym powietrzem na policzkach, figlarnym wiatrem –
spalona ziemia w końcu uśmierzała swoje pragnienie. Piękno i wielkość kradły jej oddech, a
Galen wciąż leciał, pokazując jej cudowności za cudownościami, jego skrzydła były
niestrudzone.
Nie było już światła na niebie, gwiazdy błyszczały jak napowietrzne fasetowane
kamienie, kiedy westchnęła, tak bardzo pełna radości, że kolejny nur w dół sprawiłby jej
wybuch.
Tak. Możemy teraz wracać do domu. Złote światła lamp świeciły w ledwie kilku
oknach, gdy Galen spokojne przyniósł ich na skrzydłach z powrotem do swojego domu w
Azylu, jego rytm serca był stały.
Lądując, postawił ją na nogi. Złapała się go, gdy zachwiała się pod swoim ciężarem,
dotyk jego wielkiego ciała nie był już tak dziwny i obraźliwy choć byłoby to już kłamstwo na
najwyższym poziomie, by stwierdzić, że na nią nie wpływa. Nie było żadnej części w jej ciele,
która nie byłaby świadoma jego każdego oddechu, jego każdego ruchu.
Dziękuję wyszeptała, dłonie dalszym ciągu trzymała rozłożone na męskiej piersi,
którą chciała pieścić i głaskać.
Potrząsnął głową, odmówił jej wdzięczności.
Chcę zapłaty.
To była ostatnia rzecz, którą spodziewała się usłyszeć.
Co? Jego skóra była tak gorąca, że chciała ocierać się o niego jak kotka.
Za lot powiedział, ciągnąc ją bliżej za pomocą rąk, które na niej położył. Chcę
zapłaty.
Twardo, był zbudowany tak twardo i mocno.
A jeśli odmówię? – Zaczynało być jej trudno mówić, oddychać.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin