Matura_3.pdf

(149 KB) Pobierz
22-04_2006_polski.qxd
2
Arkusz I
Czêœæ I – rozumienie czytanego tekstu
Przeczytaj uwa¿nie tekst, a nastêpnie wyko-
naj umieszczone po nim zadania. Odpowiadaj
tylko na podstawie tekstu i tylko własnymi sło -
wami , chyba ¿e w zadaniu polecono inaczej.
Udzielaj tylu odpowiedzi, o ile poproszono.
skiej. Jednak generalnie – inaczej ni¿ Francuzi
– widzimy w gwarach i regionalizmach nie
zubo¿enie i zagro¿enie dla jednoœci republiki,
lecz bogactwo kulturowe.
nikarze, zwłaszcza w telewizji, dbaj¹ o przestrze-
ganie prymatu francuszczyzny. Za to u nas media
coraz szerzej otwieraj¹ siê na jêzyki subkultur i pol-
szczyznê zwykłych Polaków – demokratyzujemy
siê szybko i na potêgê. Jeszcze kilka lat temu zna-
na aktorka chciała wyjœæ ze studia telewizyjnego,
kiedy w jej obecnoœci idol muzyki młodzie¿owej
odezwał siê niecenzuralnie. Dziœ w mediach jêzyk
całkowicie potoczny miesza siê z inteligenckim.
4. We Francji elementem kluczowym jest du-
chowe porozumienie wszystkich sił politycznych,
¿e sam jêzyk francuski stanowi nie tylko tworzy-
wo kultury, ale te¿ narzêdzie polityczne: jest jê-
zykiem Republiki – w patosie francuskim – jed-
nej i niepodzielnej, jest jêzykiem oœwiecenia, pra-
wa i postêpu. We Francji panuje swego rodzaju
zdrowy snobizm na najlepszy mo¿liwy jêzyk. To
wprost niewiarygodne, lecz wszyscy politycy fran-
cuscy jakiegoœ kalibru poddawali siê dobrowol-
nie surowym próbom literackim. Generał de Ga-
ulle napisał pamiêtniki; transkrypcje zwykłych
konferencji prasowych składaj¹ siê z modelowych
zdañ ze zdumiewaj¹c¹ zgodnoœci¹ czasów i try-
bów (kto zna francuski, wie, ¿e naliczymy tam
chyba z 18 form czasownikowych); François Mit-
terrand był tak¿e naprawdê wielkim pisarzem. Od
skrajnej lewicy po skrajn¹ prawicê wszyscy siê
temu z radoœci¹ poddaj¹. Tak pomiatany (i słusz-
nie) politycznie Jean-Marie Le Pen jest równo-
czeœnie podziwiany za mistrzostwo jêzyka, wrêcz
finezjê w dopieszczaniu koñcówek deklinacyj-
nych i koniugacyjnych. Tego ludzie oczekuj¹ od
polityków, to siê ceni i podoba. Dzisiejszy pre-
mier Dominique de Villepin jest nie tylko auto-
rem ksi¹¿ek, ale równie¿ prawie tysi¹cstronico-
wego traktatu o poezji. Takimi atutami nasi po-
litycy jak dot¹d, niestety, pochwaliæ siê nie mo-
g¹ (s¹ oczywiœcie wyj¹tki, ale nieliczne). […]
SŁOWA NA CHWAŁÊ MOWY
1. Apologeta jêzyka francuskiego, wielki pi-
sarz Antoine de Rivarol, głosił: „Jêzyki psuj¹
siê i przemijaj¹, bo id¹ za schyłkiem pañstwa”.
Wybieramy przykład Francji dla wyrazistszej
tezy, bo we Francji obrona, czy lepiej ochrona,
jêzyka ojczystego to z pewnoœci¹ nie tyle dzie-
dzina kultury, co misja polityczna, a nawet re-
ligia pañstwa. Ju¿ Franciszek I – w głoœnym
edykcie z 1539 r. – zobowi¹zał s¹dy i urzêdy do
posługiwania siê francuskim zamiast łacin¹
– wszak kto ma jêzyk, ten ma władzê. Królo-
wie i prezydenci trzymali siê przez wieki tej sa-
mej zasady: „Poprzez politykê podatkow¹, ar-
chiwa, swego rodzaju »pamiêæ« pañstwa,
a szczególnie poprzez jêzyk – pañstwo buduje
swój autorytet, swe panowanie nad obywatelem
francuskim”.
7. Profesor Walery Pisarek, honorowy prze-
wodnicz¹cy Rady Jêzyka Polskiego przy Prezy-
dium Polskiej Akademii Nauk – gremium to stoi
na stra¿y poprawnoœci i czystoœci polszczyzny
– nie jest zachwycony obrotem spraw. – Brak
autorytetów poci¹ga za sob¹ uwi¹d hierarchii
społecznej i wyczucia, co wypada, a czego nie
wypada robiæ. Amerykanizujemy siê i ameryka-
nizujemy nasz jêzykowy obyczaj, a zwłaszcza
słownictwo, do czego walnie przyczyniaj¹ siê
nasze media.
8. Rada Jêzyka Polskiego jêzykiem nie rz¹ -
dzi, nie ma prawa wydawaæ jakichœ jêzykowych
zezwoleñ czy nakazów. Mo¿e za to wydawaæ
opinie na wniosek organów władzy pañstwowej
i słu¿yæ rad¹ zwykłym obywatelom. Co pora-
dziłaby szczecinianom, gdyby poprosili j¹ o kon-
sultacjê w sprawie dziewczynki, któr¹ rodzice
chcieli uszczêœliwiæ imionami: Unia Europa?
Powiedziałaby „nie” – i wyjaœniła po ojcowsku
[…]: „Rodzice powinni zdawaæ sobie sprawê z te-
go, ¿e nietypowe imiê, a szczególnie takie imiê,
które wywołuje skojarzenia z jak¹œ inn¹ nazw¹,
mo¿e przysparzaæ dziecku kłopotów i przykro-
œci”. Nasilenie naszych kontaktów z masow¹
kultur¹ globalnej wioski prowokuje do coraz
œmielszych pomysłów. A Ozzy (imiê brytyjskie-
go idola muzyczno-telewizyjnego)? Przykro
nam, ale znów „nie” – mówi Rada: „Jak¹¿ ma-
my gwarancjê, ¿e za 10 lat ktokolwiek bêdzie
pamiêtał o tym muzyku, a dziecko pozostanie
z imieniem pami¹tkowym jak stosunkowo licz-
ne kilkunastoletnie dziœ Izaury. Czy chcecie,
Szanowni Rodzice, by na widok Waszej pocie-
chy dzieci w szkole wołały »Ozzy do kozy«?”.
2. Okopami trwałej obrony jêzyka we Francji
s¹ najpierw instytucje. To jeden z nielicznych
krajów na œwiecie, który stworzył areopag, gro-
no otoczone powszechnym szacunkiem – Aka-
demiê Francusk¹, a pierwszym oficjalnym za-
daniem tego ciała jest opracowywanie słowni-
ka jêzyka francuskiego. Akademicy, wœród nich
najwybitniejsi pisarze, dotarli w swym trudzie
dopiero do litery M. Dlaczego tak wolno? – To
równoczeœnie oswajanie i zawłaszczanie jêzy-
ka. Tak jak Ludwik XIV wychowywał szlachtê
francusk¹, osadzaj¹c j¹ na swoim dworze
w Wersalu, tak Akademia kultywuje jêzyk,
oczyszczaj¹c go z regionalizmów, dialektów
i składników niepo¿¹danych – mówi Marc
Nouschi, historyk i dyrektor Instytutu Francu-
skiego w Warszawie.
[…]
5. Jeszcze w 1975 r. Francuzi opublikowali usta-
wê o stosowaniu jêzyka francuskiego, która przed-
stawiona jako ochrona konsumenta przewidywa-
ła grzywny za stosowanie obcych słów w całym
sektorze publicznym, w tym tak¿e w ogłosze-
niach o spektaklach i programach radiowych czy
telewizyjnych. Francuzi maj¹ swego rodzaju po-
licjê jêzykow¹, potê¿ne stowarzyszenie DLF, do
obrony jêzyka; komisja zajmuje siê zwłaszcza
wynajdywaniem, wymyœlaniem słów zastêpczych
(bardziej rodzimych w brzmieniu) na wypieranie
obcych naleciałoœci. Walka ta obfituje w niema-
łe zwyciêstwa: Francuzi, chyba jedyni na œwie-
cie, nie mówi¹ komputer , lecz maj¹ własne okre-
œlenie: ordinateur. Podobnie nie mówi¹ softwa-
re, lecz logiciel, nie mówi¹ te¿ e-mail , ale cou-
riel, coœ na kształt terminu, który i my w „Poli-
tyce” chcieliœmy wprowadziæ w polskim: „listel”,
czyli list elektroniczny, ale siê nie przyjêło. Có¿,
nie stosowaliœmy kary grzywny.
3. To akurat w Polsce byłoby nie do pomyœle-
nia – zwłaszcza dzisiaj. Odradzaj¹ siê u nas kul-
tury regionalne, a z nimi poczucie dumy z przy-
nale¿noœci do nich i z lokalnej mowy. Rodzi to
jednak zaskakuj¹ce niespodzianki, czego œwie-
¿ym przykładem było spiêcie miêdzy władz¹
koœcieln¹ a autorami i entuzjastami przekładów
œwiêtych tekstów chrzeœcijañstwa na mowê œl¹-
sk¹ czy góralsk¹ (a tak¿e, o zgrozo!, na narze-
cze hip-hopu). W tle czaiæ siê mo¿e powa¿niej-
szy problem – właœnie polityczny – kiedy, znów
na Œl¹sku, od sprawy dialektu mo¿na przejœæ do
postulatu legalnego uznania narodowoœci œl¹-
9. Ale Rada wcale nie zawsze mówi „nie”. Na
imionach nasze w¹tpliwoœci, oczywiœcie, siê nie
koñcz¹. Odk¹d przyszła do nas moda na grê
scrabble, jej fani bombarduj¹ Radê pytaniami
o rozci¹gliwoœæ leksykalno-gramatyczn¹ pol-
szczyzny. Tu głos zabrał sam urzêduj¹cy prze-
wodnicz¹cy prof. Andrzej Markowski, a Rada
podzieliła jego pogl¹d po plenarnej (!) dysku-
sji. „Z jêzykoznawczego punktu widzenia pyta-
nie o to, czy jakaœ forma w jêzyku wystêpuje,
czy te¿ nie, jest czêsto nierozstrzygalne”.
[…]
6. Francuzi œmiali siê z tych wysiłków wspiera-
nych paragrafem prawa, ale jednoczeœnie poddali
siê tendencji zalecanej przez kolejne rz¹dy i dzien-
3
10. To nie koniec problemów. S¹ te¿ takie, któ-
re rodz¹ siê z łamania obowi¹zuj¹cej u nas usta-
wy o ochronie jêzyka ojczystego. Rada i jej pier-
wszy szef profesor Walery Pisarek mieli w jej
uchwaleniu (1999 r.) walny udział. Polska wy-
brała drogê francusk¹: postanowiła chroniæ jê-
zyk ojczysty przepisami prawa. Problem nie jest
wyssany z palca jêzykowych biurokratów. Wy-
starczy poczytaæ instrukcje doł¹czane do wielu
towarów albo dokumenty wytwarzane w naszych
urzêdach wszystkich szczebli. A prof. Pisarek
zaznacza, ¿e gdy ktoœ pyta, czy ktokolwiek res-
pektuje nasz¹ ustawê o ochronie jêzyka, mo¿na
mu odpowiedzieæ: – Mało kto przestrzega te¿
ograniczeñ z kodeksu drogowego, ale nikt przy-
tomny nie powiedziałby, ¿e mo¿na z niego zre-
zygnowaæ. T EKST OPRACOWANY NA PODSTAWIE :
M AREK O STROWSKI , A DAM S ZOSTKIEWICZ ,
S ŁOWA NA CHWAŁÊ MOWY , „P OLITYKA ” 8/2006
© POLITYKA S P . PRACY , 2006
Zadanie 5. (1 pkt)
Podaj przykład działania potwierdzaj¹cego
zainteresowanie Polaków odmianami jêzyka
o ograniczonym zasiêgu. (akapit 3.)
………………………………………………………………..……
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
4. W Polsce brak wzorca jêzykowego, któ-
ry wszyscy by naœladowali.
5. Amerykanizacja jest korzystna dla kul-
tury.
………………………………………………………………..……
Zadanie 11. (1 pkt)
Na podstawie akapitów 5. i 8. odpowiedz,
na czym polega zasadnicza ró¿nica miêdzy
uprawnieniami francuskiej „policji jêzy-
kowej” a uprawnieniami Rady Jêzyka Pol-
skiego.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
Zadanie 6. (1 pkt)
Co potwierdza, ¿e „we Francji panuje [...]
zdrowy snobizm na najlepszy mo¿liwy jêzyk”.
Odpowiedz na podstawie akapitu 4.
………………………………………………………………..……
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 7. (1 pkt)
Z akapitu 4. wypisz dwa sformułowania
œwiadcz¹ce o tym, ¿e autorzy nie tylko infor-
muj¹, ale tak¿e wyra¿aj¹ własne opinie i od-
czucia.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 12. (1 pkt)
Wyjaœnij, w jakim celu w zakoñczeniu aka-
pitu 5. autorzy przywołuj¹ słowa angielskie
i francuskie.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 1. (1 pkt)
Co œwiadczy o tym, ¿e ju¿ w epoce renesan-
su troska o jêzyk narodowy była we Francji
czêœci¹ polityki pañstwa? (akapit 1.)
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 8. (1 pkt)
Na czym polega demokratyzacja polszczyz-
ny, o której mowa w akapicie 6.? Sformułuj
co najmniej jedno spostrze¿enie.
………………………………………………………………..……
…………………………………………………………..…………
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 13. (1 pkt)
Wyjaœnij, czego dotycz¹ opinie Rady Jêzy-
ka Polskiego cytowane w akapicie 8.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
Zadanie 2. (3 pkt)
Sformułuj trzy zadania wymienionych
w akapitach 2. i 5. instytucji, które zajmuj¹
siê we Francji ochron¹ jêzyka.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
Zadanie 14. (1 pkt)
Wska¿ zdanie najlepiej oddaj¹ce sens wy-
powiedzi profesora Walerego Pisarka, która
koñczy tekst.
1. W Polsce nie przestrzega siê ¿adnych
przepisów.
2. Ustawa o ochronie jêzyka polskiego jest
potrzebna.
3. Nikt nie bêdzie przestrzegał ustawy o
ochronie jêzyka polskiego.
4. Nieprzestrzeganie ustawy o ochronie jê-
zyka polskiego powinno byæ karane.
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 9. (1 pkt)
Wyjaœnij, na czym polega zwi¹zek wypo-
wiedzi profesora Walerego Pisarka przyto-
czonej w akapicie 7. z treœci¹ akapitu 6.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 3. (1 pkt)
Wyjaœnij zwi¹zek treœci akapitu 2. z treœci¹
akapitu 3.
………………………………………………………………..……
……………………………………………………..………………
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 10. (2 pkt)
Wska¿ trzy zdania, które trafnie oddaj¹
myœl profesora Walerego Pisarka wyra¿on¹
w akapicie 7.
1. Polszczyzna jest podatna na obce wpły-
wy.
2. Media odgrywaj¹ pozytywn¹ rolê w
ochronie jêzyka polskiego.
3. W Polsce nie przestrzega siê etykiety jê-
zykowej.
Zadanie 4. (2 pkt)
Akapit 3. rozpoczyna siê od zdania: „To akurat
w Polsce byłoby nie do pomyœlenia”. Wyjaœnij,
co byłoby nie do pomyœlenia i dlaczego.
………………………………………………………………..……
………………………………………………..……………………
…………………………………………..…………………….......
Zadanie 15. (2 pkt)
Z całego artykułu wypisz trzy terminy jê-
zykoznawcze, a nastêpnie objaœnij jeden
z nich.
………………………………………………………………..……
…………………………………………..…………………….......
…………………………………………..…………………….......
4
Czêœæ II
– pisanie własnego tekstu w zwi¹zku
z tekstem literackim zamieszczonym w arkuszu
Wybierz temat i napisz wypracowanie (co najmniej dwie strony,
tj. około 250 słów)
Jan Kochanowski
Tren XVIII
Temat 1.:
Porównaj wizerunek Boga oraz relacje miêdzy Bogiem a człowie-
kiem w Pieœni XXV i w Trenie XVIII Jana Kochanowskiego.
My, nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje,
W szczêœliwe czasy swoje
Rzadko Ciê wspominamy,
Tylko rozkoszy zwykłych 1 u¿ywamy.
Jan Kochanowski
Pieœñ XXV (Ksiêgi wtóre)
Nie baczym, ¿e to z Twej łaski nam płynie,
A tak¿e prêdko minie,
Kiedy po nas wdziêcznoœci
Nie uznasz, Panie, za Twe ¿yczliwoœci.
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Koœciół Ciê nie ogarnie, wszêdy pełno Ciebie:
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Miej nas na wodzy 2 , niech nas nie rozpycha 3
Doczesna rozkosz licha 4 !
Niechaj na Ciê pomniemy 5
Przynamniej w kaŸni 6 , gdy w łasce nie chcemy!
Złota te¿, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,
Cokolwiek na tym œwiecie człowiek mieni swoje 1 .
Wdziêcznym Ciê tedy sercem, Panie, wyznawamy,
Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Ale ojcowskim nas karz obyczajem,
Boæ przed Twym gniewem stajem 7
Tak, jako œnieg niszczeje,
Kiedy mu słoñce niebieskie dogrzeje.
Tyœ pan wszytkiego œwiata, Tyœ niebo zbudował
I złotymi gwiazdami œlicznieœ uhaftował.
Tyœ fundament zało¿ył nieobeszłej ziemi
I przykryłeœ jej nagoœæ zioły rozlicznemi.
Zgubisz nas prêdko, wiekuisty Panie,
Jeœli nad nami stanie 8
Twa ciê¿ka Boska rêka;
Sama niełaska jest nam sroga mêka.
Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,
A zamierzonych granic przekroczyæ siê boi.
Rzeki wód nieprzebranych wielk¹ hojnoœæ maj¹,
Biały dzieñ a noc ciemna swoje czasy znaj¹.
Ale od wieku Twoja lutoœæ 9 słynie,
A pierwej œwiat zaginie,
Ni¿ Ty wzgardzisz pokornym,
Chocia był długo przeciw Tobie spornym 10 .
Tobie k woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,
Tobie k woli w kłosianym wieñcu Lato chodzi.
Wino Jesieñ i jabłka rozmaite dawa,
Potym do gotowego gnuœna Zima wstawa.
Wielkie przed Tob¹ s¹ wystêpy 11 moje,
Lecz miłosierdzie Twoje
Przewy¿sza wszytki złoœci.
U¿yj dziœ, Panie, nade mn¹ litoœci!
Z Twej łaski nocna rosa na mdłe 2 zioła padnie,
A zagorzałe 3 zbo¿a deszcz o¿ywia snadnie.
Z Twoich r¹k wszelkie Ÿwierzê patrza swej ¿ywnoœci,
A Ty ka¿dego ¿ywisz z Twej szczodrobliwoœci.
J AN K OCHANOWSKI , T RENY ,
Z AKŁAD N ARODOWY IM . O SSOLIÑSKICH
– W YDAWNICTWO , W ROCŁAW 1999
B¹dŸ na wieki pochwalon, nieœmiertelny Panie!
Twoja łaska, Twa dobroæ nigdy nie ustanie.
Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
Jedno zaw¿dy niech bêdziem pod skrzydłami Twemi.
_________________________________
1 zwykłych – do których przywykliœmy
2 miej nas na wodzy – trzymaj nas krótko
3 rozpycha – tu: czyni zbyt pewnymi siebie, pysznymi
4 licha – marna, przemijaj¹ca
5 na Ciê pomniemy – pamiêtamy o Tobie
6 w kaŸni – wtedy, gdy nas karzesz
7 stajem – stopniejemy
8 nad nami stanie – tu: zawiœnie nad nami
9 lutoϾ РlitoϾ
10 spornym – nieposłusznym
11 wystêpy – wystêpki, przewinienia
J AN K OCHANOWSKI , P IEŒNI ,
Z AKŁAD N ARODOWY IM . O SSOLIÑSKICH
– W YDAWNICTWO , W ROCŁAW 1970
______________________________
1 mieni swoje – nazywa swoim
2 mdłe – omdlałe wskutek suszy
3 zagorzałe – spalone przez słoñce
5
Temat 2.:
Rola lektur w ¿yciu bohatera literackiego.
W pracy na ten temat zawrzyj wnioski z ana-
lizy fragmentów Lalki Bolesława Prusa i In-
nego œwiata Gustawa Herlinga-Grudziñskie-
go. Jako kontekst, wykorzystaj wiedzê o Wo-
kulskim i Kostylewie.
nasycali ciebie? To oni s¹ winni twoim, moim
i naszym nieszczêœciom...”.
Podniósł siê z fotelu i ze czci¹ zebrał po-
rozdzierane kartki.
„Nie doœæ, ¿e byłeœ umêczony przez nich, ale
jeszcze miałbyœ odpowiadaæ za ich wystêpki?...
To oni winni, oni, ¿e twoje serce, zamiast œpie-
waæ, jêczało jak dzwon rozbity”.
B OLESŁAW P RUS , L ALKA ,
Z AKŁAD N ARODOWY IM . O SSOLIÑSKICH
– W YDAWNICTWO , W ROCŁAW 1991
Je¿eli kiedykolwiek poczułem tylko na krót-
ko, czym jest wolnoœæ, to właœnie wtedy, kiedy
czytałem ksi¹¿ki francuskie od starego Berge-
ra. Byłem jak okrêt uwiêziony wœród lodów i nie
dziw siê, ¿e próbowałem siê z nich wyłamaæ na
ciepłe wody. […]
Miał do Zachodu stosunek nawróconego neo-
fity, który bł¹dzenie w dawnej wierze przypisu-
je sprzysiê¿eniu kłamstwa i perfidii zazdrosnych
kapłanów. Odsun¹ł siê od partii, nie zawahał siê
nawet zło¿yæ czêœci winy za słu¿enie fałszywym
bogom na barki matki. Któregoœ dnia zapom-
niał siê w dyskusji z kolegami i wybuchn¹ł:
„Wyzwoliæ Zachód! Od czego? Od takiego ¿y-
cia, jakiego myœmy nigdy nie ogl¹dali na oczy!”.
Zapanowała martwa cisza, ale ten drobny incy-
dent poszedł chwilowo w niepamiêæ.
W roku 1937 właœciciel prywatnej wypo¿y-
czalni ksi¹¿ek – stary Niemiec nadwoł¿añski,
Berger – został aresztowany, a w parê tygodni
potem poci¹gn¹ł za sob¹ Kostylewa. […]
W styczniu 1939 roku Kostylewa odesłano
z wyrokiem dziesiêcioletnim do obozu kargo-
polskiego. […]
Praca fizyczna złamała go i poni¿yła do tego
stopnia, ¿e nie było rzeczy, której by nie zrobił
dla zdobycia dodatkowego kawałka chleba. Znie-
nawidził współwiêŸniów i uwa¿ał ich odt¹d za
swoich naturalnych wrogów. Byłby mo¿e sto-
czył siê jeszcze ni¿ej, na sam¹ krawêdŸ najwiê-
kszej zbrodni, jakiej dokonaæ mo¿e człowiek
wart tego imienia w obozie – zbrodni donosu
– gdyby przypadek nie podsun¹ł mu jednej
z ksi¹¿ek, któr¹ czytał niegdyœ na wolnoœci we
Władywostoku. Kostylew odczytał j¹ na nowo,
płacz¹c jak dziecko, które odnalazło w ciemno-
œci rêkê matki. Tak oto po raz drugi zrozumiał,
¿e go oszukano.
G USTAW H ERLING -G RUDZIÑSKI , I NNY ŒWIAT :
ZAPISKI SOWIECKIE ,
C ZYTELNIK , W ARSZAWA 1989
Bolesław Prus Lalka (fragment)
Wzrok jego machinalnie padł na stół, gdzie le-
¿ał niedawno kupiony Mickiewicz.
„Ile ja to razy czytałem!...” – westchn¹ł, bio-
r¹c ksi¹¿kê do rêki.
Ksi¹¿ka otworzyła siê sama i Wokulski prze-
czytał:
„Zrywam siê, biegnê, składam na pamiêæ wy-
razy, którymi mam złorzeczyæ okrucieñstwu
twemu, składane, zapomniane ju¿ po milion
razy... Ale gdy ciebie ujrzê, nie pojmujê, cze-
mu znowu jestem spokojny, zimniejszy nad
głazy, aby goreæ na nowo, milczeæ po dawne-
mu...”.
– Teraz ju¿ wiem, przez kogo jestem tak za-
czarowany...
Uczuł łzê pod powiek¹, lecz pohamował siê
i nie splamiła mu twarzy.
– Zmarnowaliœcie ¿ycie moje... Zatruliœcie dwa
pokolenia!... – szepn¹ł. – Oto skutki waszych
sentymentalnych pogl¹dów na miłoœæ.
Zło¿ył ksi¹¿kê i cisn¹ł ni¹ w k¹t pokoju, a¿
rozleciały siê kartki.
Ksi¹¿ka odbiła siê od œciany, spadła na umy-
walniê i ze smutnym szelestem stoczyła siê na
podłogê.
„Dobrze ci tak! tam twoje miejsce... – myœlał
Wokulski. – Bo któ¿ to miłoœæ przedstawiał mi
jako œwiêt¹ tajemnicê? Kto nauczył mnie gar-
dziæ codziennymi kobietami, a szukaæ nie-
pochwytnego ideału?… Miłoœæ jest radoœci¹
œwiata, słoñcem ¿ycia, wesoł¹ melodi¹ w pusty-
ni, a ty co z niej zrobiłeœ?… ¯ałobny ołtarz, przed
którym œpiewaj¹ siê egzekwie nad zdeptanym
sercem ludzkim!”.
Wtem nasunêło mu siê pytanie:
„Je¿eli poezja zatruła twoje ¿ycie, to któ¿ za-
truł j¹ sam¹? I dlaczego Mickiewicz, zamiast
œmiaæ siê i swawoliæ jak francuscy pieœniarze,
umiał tylko têskniæ i rozpaczaæ?
Bo on, tak jak ja, kochał pannê wysokiego uro-
dzenia, która mogła staæ siê nagrod¹ nie rozu-
mu, nie pracy, nie poœwiêceñ, nawet nie geniu-
szu, ale... pieniêdzy i tytułu...”.
– Biedny mêczenniku! – szepn¹ł Wokulski.
– Tyœ oddał narodowi, coœ miał najlepszego; lecz
có¿eœ winien, ¿e przelewaj¹c w niego własn¹
duszê, razem z ni¹ przelałeœ cierpienia, jakimi
Gustaw Herling-Grudziñski Inny œwiat
(fragmenty)
Kostylew miał 24 lata, gdy z polecenia partii
opuœcił politechnikê w Moskwie i wst¹pił do Aka-
demii Morskiej we Władywostoku. […] Ojciec,
umieraj¹c, nakazał mu wiernoœæ matce i „wiel-
kiemu dziełu Rewolucji PaŸdziernikowej”. Ko-
stylew zbyt głêboko wrósł był od dzieciñstwa
w atmosferê komunizmu, by przypuszczaæ, ¿e
mo¿e jeszcze istnieæ na œwiecie coœ trzeciego. […]
Z „politgramoty” dowiedział siê, ¿e prawdzi-
we cierpienie istnieje tylko na Zachodzie, zapa-
lił siê wiêc do myœli o rewolucji œwiatowej. […]
Na marginesie swoich studiów politechnicz-
nych i zajêæ partyjnych potrafił w ci¹gu czterech
lat nauczyæ siê na kursach wieczorowych fran-
cuskiego na tyle, aby móc swobodnie czytaæ. […]
Na drugim roku studiów w Akademii Mor-
skiej Kostylew znalazł we Władywostoku mał¹
wypo¿yczalniê prywatn¹, a w niej parê znisz-
czonych ksi¹¿ek francuskich: Balzaca, Stendha-
la, Wychowanie sentymentalne Flauberta, Spo-
wiedŸ dzieciêcia wieku Musseta i Adolfa Con-
stanta. Nie spodziewał siê po nich niczego nad-
zwyczajnego – chciał siê tylko „poæwiczyæ w jê-
zyku”. Œwiat, jaki mu otworzyły, przeszedł jed-
nak wszystkie jego oczekiwania – był podobny
do bajki. Kostylew ¿ył odt¹d w stanie ci¹głego
podniecenia. Czytał po nocach, zaniedbał siê
w nauce, opuœcił parê zebrañ partyjnych, zam-
kn¹ł siê w sobie i odwrócił siê od najbli¿szych
przyjaciół. Wiele razy próbował mi potem wy-
tłumaczyæ, jakie uczucie wywołało w nim to od-
krycie literatury francuskiej.
– Byłem chory na têsknotê za czymœ nieokre-
œlonym – opowiadał […] – odetchn¹łem innym
powietrzem, jak człowiek, który nie wiedz¹c
o tym, dusił siê przez całe ¿ycie. Zrozum, nie
chodzi o fakty; ostatecznie wszêdzie na œwiecie
ludzie kochaj¹ siê, umieraj¹, bawi¹, intryguj¹
i cierpi¹. Chodzi o atmosferê. Wszystko, co czy-
tałem, działo siê jak gdyby w klimacie podzwrot-
nikowym, gdy ja ¿yłem od urodzenia w lodo-
watej pustce… […]
Arkusz II
Wybierz temat i napisz wypracowanie (co
najmniej dwie strony, tj. około 250 słów)
Temat 1.:
Dwa sposoby przedstawienia antycznego mi-
tu. Dokonaj analizy i interpretacji porównaw-
czej fragmentu ksi¹¿ki Tadeusza Zieliñskie-
go Staro¿ytnoœæ bajeczna i wiersza Wisławy
Szymborskiej Wywiad z Atropos.
6
Tadeusz Zieliñski Staro¿ytnoœæ bajeczna
(fragment)
Gruba przesada, moja ty poetko.
Kloto przêdzie niæ ¿ycia,
ale ta niæ jest w¹tła,
nietrudno j¹ przeci¹æ.
Lachezis prêtem wyznacza jej długoœæ.
To nie s¹ niewini¹tka.
Temat 2.:
Dokonaj analizy i interpretacji wiersza Ta-
deusza Ró¿ewicza bez .
W niedostêpnej dla wzroku ludzkiego siedzi-
bie Matki-Ziemi zasiadaj¹ jej córki, trzy od-
wieczne prz¹dki, trzy Mojry, potê¿ne boginie
losu. Kiedy rodzi siê człowiek, pierwsza, Klo-
to, wyci¹ga ze swej przêdzy niæ jego ¿ywota.
Druga, Lachesis, prowadzi dalej jej pracê, ł¹-
cz¹c z t¹ nici¹ inne, to złote, to czarne. War-
czy wrzeciono, ¿ycie człowieka ci¹gnie siê
przez bóle, przez radoœci, dopóki trzecia, Atro-
pos, nie rozetnie nici swymi no¿ycami. Wów-
czas nastêpuje jego œmieræ. Praca ta jest tajem-
nicza; wie o niej tylko Matka-Ziemia oraz
Apollo od czasu, gdy zało¿ył sw¹ wyroczniê
w Delfach. Przez niego te¿ ludzie dowiaduj¹
siê o czekaj¹cym ich losie, o ile uwa¿a on za
potrzebne go odsłoniæ.
Zdarza siê jednak, ¿e same Mojry zjawiaj¹ siê
ludziom z ostrze¿eniem; o takim właœnie wy-
padku chcê tu opowiedzieæ.
Id¹c od Parnasu na zachód, przechodzimy
przez górzysty kraj zwany Etoli¹. Zachodni¹ jej
granicê stanowi najwiêksza rzeka Grecji œrod-
kowej, Acheloos. W pobli¿u zaœ Acheloosu le-
¿¹ oba najznaczniejsze miasta Etolii, Pleuron
i Kalidon.
W tym właœnie Kalidonie mieszkał król Oj-
neus z królow¹ Alte¹. ¯yli w miłoœci i zgodzie
i doczekali wreszcie wielkiej radoœci, narodzin
syna. Zaprosili krewnych i przyjaciół, wypra-
wili wesołe »amfidromie« chłopca (jak gdy-
by nasze chrzciny) i dali mu na imiê Melea-
ger.
Siedzi Altea w komnacie przed ogniskiem;
obok niej, na miêkkiej poduszce w tarczy oj-
cowskiej drzemie mały Meleager; matka siedzi
i wpatruje siê w ukochanego synka. Dzieñ był
chłodny i ogieñ wesoło płon¹ł na kominku. Słoñ-
ce zd¹¿yło ju¿ zajœæ; ogieñ, to wybuchaj¹c, to
jakby siê chowaj¹c, rzucał nierówne œwiatło na
œciany komnaty. Cienie zjawiaj¹ siê i nikn¹; do-
koła nie ma nikogo; byłoby strasznie, gdyby nie
owo szczêœcie w mocnej tarczy dzielnego ojca.
Nagle Altea widzi przed sob¹ trzy niewiasty nad-
ludzkiego wzrostu i nadludzkiej, choæ surowej
piêknoœci. Czy¿ to s¹ równie¿ cienie? Nie, nie
znikaj¹, widzi je wyraŸnie.
– Ciesz siê, królowo – mówi pierwsza – twój
Meleager bêdzie najpiêkniejszym młodzieñcem
w całej Helladzie. – Ciesz siê, królowo – mówi
druga – bêdzie on najpotê¿niejszym rycerzem
w całej Helladzie. – Tak – dodała trzecia gro-
bowym głosem – je¿eli do¿yje; lecz los prze-
znaczył mu œmieræ, gdy tylko dopali siê to po-
lano na twym ognisku.
Powiedziały i znikły.
Tadeusz Zieliñski, Staro¿ytnoœæ bajeczna ,
W YDAWNICTWO „Œ L¥SK ”, K ATOWICE 1988
Tadeusz Ró¿ewicz bez
A jednak w rêkach Pani s¹ no¿yce.
najwiêkszym wydarzeniem
w ¿yciu człowieka
s¹ narodziny i œmieræ
Boga
Skoro s¹, to robiê z nich u¿ytek.
Widzê, ¿e nawet teraz, kiedy rozmawiamy…
ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
noc¹
Jestem pracoholiczk¹, tak¹ mam naturê.
Czy nie czuje siê Pani zmêczona, znudzona,
senna przynajmniej noc¹? Nie, naprawdê nie?
Bez urlopów, weekendów, œwiêtowania œwi¹t,
czy choæby małych przerw na papierosa?
bez znaku bez œladu
bez słowa
Byłyby zaległoœci, a tego nie lubiê.
czemuœ mnie opuœcił
czemu ja opuœciłem
Ciebie
Niepojêta gorliwoœæ.
I znik¹d dowodów uznania,
nagród, wyró¿nieñ, pucharów, orderów?
Bodaj dyplomów oprawionych w ramki?
¿ycie bez boga jest mo¿liwe
¿ycie bez boga jest niemo¿liwe
Jak u fryzjera? Dziêkujê uprzejmie.
przecie¿ jako dziecko karmiłem siê
Tob¹
jadłem ciało
piłem krew
mo¿e opuœciłeœ mnie
kiedy próbowałem otworzyæ
ramiona
obj¹æ ¿ycie
Czy ktoœ Pani pomaga, jeœli tak to kto?
Niezły paradoks właœnie wy, œmiertelni.
Dyktatorzy przeró¿ni, fanatycy liczni.
Choæ nie ja ich popêdzam.
Sami siê garn¹ do dzieła.
Pewnie i wojny musz¹ Pani¹ cieszyæ,
bo du¿a z nich wyrêka.
lekkomyœlny
rozwarłem ramiona
i wypuœciłem Ciebie
Cieszyæ? Nie znam takiego uczucia.
I nie ja do nich wzywam,
nie ja kierujê ich biegiem.
Ale przyznajê: głównie dziêki nim
mogê byæ na bie¿¹co.
a mo¿e uciekłeœ
nie mog¹c słuchaæ
mojego œmiechu
Ty siê nie œmiejesz
Nie szkoda Pani nitek przeciêtych zbyt
krótko?
a mo¿e pokarałeœ mnie
małego ciemnego za upór
za pychê
za to
¿e próbowałem stworzyæ
nowego człowieka
nowy jêzyk
Bardziej krótko, mniej krótko –
to tylko dla was ró¿nica.
A gdyby ktoœ silniejszy chciał pozbyæ siê Pani
i spróbował odesłaæ na emeryturê?
Nie zrozumiałam. Wyra¿aj siê jaœniej.
opuœciłeœ mnie bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsi¹kła w piach
zajêty roztargniony
nie zauwa¿yłem twojej ucieczki
twojej nieobecnoœci
w moim ¿yciu
Spytam inaczej: ma Pani Zwierzchnika?
...Proszê o jakieœ nastêpne pytanie.
Nie mam ju¿ innych.
Wisława Szymborska Wywiad z Atropos
W takim razie ¿egnam.
A œciœlej rzecz ujmuj¹c…
Pani Atropos?
¿ycie bez boga jest mo¿liwe
¿ycie bez boga jest niemo¿liwe
Zgadza siê, to ja.
Wiem, wiem. Do widzenia.
T ADEUSZ R Ó¯EWICZ , P ŁASKORZE BA ,
W YDAWNICTWO D OLNOŒL¥SKIE ,
W ROCŁAW 1991
Z trzech córek Koniecznoœci
ma Pani w œwiecie opiniê najgorsz¹.
W ISŁAWA S ZYMBORSKA , D WUKROPEK ,
W YDAWNICTWO A 5, K RAKÓW 2005
Zgłoś jeśli naruszono regulamin