Wyspa Dębów.pdf

(141 KB) Pobierz
Wyspa Dębów
U wybrzeży Kanady leży Oak Island, Wyspa Dębów, będąca rzekomo przeklęta.
W najdłuższym miejscu ma ponad półtora kilometra długości na prawie kilometr szerokości.
Jest jedną z trzystu sześćdziesięciu pięciu wysp, znajdujących się pod ochroną w Zatoce
Mahone i leży około dwieście metrów od wschodniego wybrzeża Nowej Szkocji. Jest
drumlinem, elipsoidalnym pagórkiem, który powstał pod lodowcem oraz który zawiera dużo
gliny, piasku i żwiru. Swoją nazwę zawdzięcza olbrzymim dębom na wschodnim wybrzeżu,
porastającym jedyną wyspę w zatoce. Wprawdzie dębów już nie ma, co jest skutkiem plagi
czarnych mrówek w zeszłym stuleciu, jednak nazwa pozostała do tej pory. Dlaczego wysepka
nadal przykuwa uwagę badaczy i poszukiwaczy skarbów?
Wszystko zaczęło się w 1795r, kiedy dwudziestoletni mężczyzna, syn jednego z osadników
z Chester, Daniel McGinnis, przypłynął na wyspę. Już wtedy krążyły plotki o niezwykłości
wyspy, gdyż nocą widziano podejrzane światła, a dwóch mężczyzn, którzy popłynęli tam na
łódce, nigdy nie odnaleziono. Gdy McGinnis wędrował przez porośnięty dębami las, natknął
się na polanę, z której wycięto sporo drzew. Było to niezwykłe, zważywszy na fakt, że wyspa
była niezamieszkała. Podczas obchodu całego terenu, chłopak nagle potknął się i wpadł do
okrągłego wgłębienia. Ziemia tworzyła okrągłą, płaską nieckę o średnicy około trzy i pół
metra, a brzegi dołu odcinały się na tle pożółkłego listowia. Miało tam rosnąć drzewo, od
którego odcięto konar, który wystawał z zagłębienia. W innych dokumentach czytamy
o nacięciach na gałęziach okolicznych dębów oraz przegniłych strzępach lin na ziemi.
McGinnis powrócił na wyspę następnego dnia wraz z dwójką przyjaciół, Johnem Smithem
i Anthonym Vaughanem, aby rozkopać dziurę i przekonać się, co skrywa. Po przekopaniu
kilku centymetrów mężczyźni natrafili na warstwę płaskich płyt łupkowych, które dokładnie
zakrywały okrągłe zagłębienie. Odkrycie to zaintrygowało młodych ludzi, gdyż łupki nie
występowały w Zatoce Mahone. Przy dalszym kopaniu ziemi okazało się, że zakrywa ona
kwadratowy szyb szerokości dwóch metrów. Dalej młodzi ludzie natknęli się na wyżłobienia
wykonane szpiczastą motyką w litym podłożu glinianym. Przekonani, że dół musi skrywać
coś ważnego, nie przestawali kopać aż do głębokości trzech metrów, gdzie dokopali się do
warstwy okrąglaków, tworzących dno dołu. Pnie, które wpuszczono w ściany szybu, były
zmurszałe i nadgnite, co świadczy o tym, że zamocowano je na długo przed odkryciem.
Chłopcy przekonani o skarbie, usunęli drewno, odkrywające kolejną warstwę gliny, aż do
głębokości sześciu metrów, gdzie znowu leżały okrąglaki, a pod nimi glina. Na tej głębokości
potrzebowali jednak fachowca, który odpowiednio zabezpieczyłby kopany szyb, co udało im
się dopiero po dziewięciu latach. W tym czasie John Smith wykupił ziemie wokół dołu,
a kuzyn Vaughanema, Simeon Linds, po zapoznaniu się ze sprawą, w 1804r. założył
konsorcjum Onslow Company, mające sponsorować prace. Po zabezpieczeniu terenu,
robotnicy oczyścili szyb z okrąglaków i kopali dalej. Stwierdzili również, że ziemia,
znajdująca się w szybie została do niego wrzucona i pochodzi z wyższych partii. Na
głębokości dziewięciu metrów natrafiono na kolejną warstwę okrąglaków, pokrytą węglem
drzewnym, co mogło być pozostałością po palonym ognisku. Kolejny pokład belek pokryty
był błękitnawą, kleistą gliną, która wyraźnie różniła się od tej ze ścianek szybu. Co ciekawe,
robotnikom pracującym na morzu kojarzyła się z materiałem do uszczelniania dziur na
statkach. Dodatkowo na okrąglakach znajdowała się warstwa zmurszałego włókna
kokosowego, które występuje w odległości dwóch i pół tysiąca kilometrów od Oak Island,
a w które owijano dawniej drogocenne towary. Na piętnastym metrze odnaleziono większe
ilości włókna, co utwierdziło poszukiwaczy w przekonaniu, że wykopują skarb.
Co trzy metry natrafiano na kolejne bale i każda warstwa, jak pozostałe, była wpuszczona
w ziemię. Dopiero na dwudziestym siódmym metrze robotnikom ukazał się płaski kamień,
pokryty osobliwymi znakami runicznymi. Kiedy go wydobyto, okazało się, że składa się on
z pewnego rodzaju łupków oraz ma wielkość od 60 do30 cm i grubość kilku cm. Znaki, które
go pokrywały, nie należały do żadnego znanego robotnikom języka. Przypuszczano nawet, że
to tajne znaki informujące, o jaki skarb chodzi oraz z jakiej głębokości go zakopano. Kamień
został odtransportowany i wmurowany w kominek J. Smitha, a z czasem przepadł i już nigdy
nie został odnaleziony.
Robotnicy kopali dalej, lecz po dwudziestu siedmiu metrach ze ścian szybu zaczęła cieknąć
woda. Pewnego dnia, kiedy ponownie dotarli do warstwy drewna, wbili w ziemię żelazną
sztabę, aby przekonać się, co leży poniżej. Ku ich radości, przebili się około dwa i pół metra,
gdzie natrafili na coś twardego, co sprawiało wrażenie drewna, a opór, który wyczuli, był zbyt
miękki. Przekonani o tym, że odnaleźli skrzynię ze skarbem, powrócili do szybu następnego
dnia. Ku ich rozpaczy, szyb był zalany wodą na wysokość osiemnastu metrów. Na nic zdały
się próby osuszenia, poziom wody nie ulegał zmianie. Po konsultacjach z inżynierem,
skonstruowano wielką pompę, którą przetransportowano łodzią na wyspę i sprowadzono
w dół. Ta okazała się jednak za słaba i złamała się. W rezultacie mężczyźni powrócili na
miejsce po roku i postanowili skorzystać z innej metody osuszenia szybu. A mianowicie obok
zalanego szybu, w odległości 4,5 metra wykopali drugi, mniejszy, o głębokości 33 metrów
tak, aby przenieść całą wypompowywaną wodę. Podczas próby przelania wody, nagle
wypełniła ona oba szyby i ku zdumieniu robotników, jej poziom nie uległ najmniejszej
zmianie. Po tej katastrofie poszukiwacze wycofali się z braku pieniędzy, zakrywając szyb.
Po czterdziestu latach od tego zdarzenia, w 1849r. na wyspę przybyła Truro Company, która
posiadała większe zasoby finansowe i nowocześniejsze wyposażenie i która postanowiła
zgłębić tajemnice szybu. Doradcą poszukiwaczy został Anthony Vaughan, ostatni żyjący
z trójki przyjaciół. Kiedy Jothan McCully rozpoczął uprzątanie szybu okazało się, że w jego
wnętrzu nie było już wody. Robotnicy szybko dotarli do głębokości 26 metrów i zaczęli
przygotowywać się do dalszej pracy, kiedy woda ponownie zalała korytarz do wysokości 18
metrów, jak się okazało, do poziomu wody w zatoce.
W dalszej walce wykorzystali metodę świdra łyżkowego, wiercąc pięć otworów wokół szybu,
aby badając próbki ziemi sprawdzić, co znajduje się na dnie. Po powtórnym przebadaniu,
wykonanym na głębokości dziewięciu metrów, dotarli do pokładów drewna, odkrytych przed
zalaniem dołu przez poprzednią ekspedycję. McCully stwierdził, że pod platformą z drewna
świerkowego o grubości 12,5 cm, wiertło przebiło się przez drewno dębowe (10 cm) oraz
kawałki metalu o grubości około 55cm, wydobywając trzy elementy łańcuszka. Jednak
kolejne próby nie przyniosły żadnych rewelacji, wydobywając fragmenty skorupy orzecha
kokosowego, oklejone mułem. Wg badaczy skarb miał spoczywać na głębokości trzydziesty
dwóch metrów, bezpośrednio pod ostatnią warstwą okrąglaków.
Po roku przyjechali ponownie i rozpoczęli kopanie kolejnego szybu, do którego mieli
przepompować wodę. Kiedy zbiornik zaczął się napełniać, zaczęto czerpakami
wypompowywać wodę z obu szybów. W trakcie pracy okazało się, że woda jest słona, a na
dodatek jeden z pracowników zbadał zatokę na wschodzie wyspy i odkrył matę z włókien
kokosowych, rozciągającą się na długości 45 m przez całą plaże. Co ciekawe, pod ta matą
znajdowała się warstwa wodorostów i kamieni, a pod nimi kanały odwadniające o przekroju
20 cm, zbiegające się na kształt wachlarza i opadające w kierunku lądu. Całość tworzyła
system rur, przez które napływała woda do sztolni z rzekomym skarbem. By tego było mało,
robotnicy odkryli, że kamienie, z którymi zbudowane były kanały, ociosano narzędziami.
Miało to oznaczać, że osoby, które zakopały tu skarb, musiały zbudować olbrzymi wał na
granicy wody, aby bez przeszkód zakopać ukrywane przedmioty, a następnie zburzyły mur,
tworząc pułapkę dla wścibskich gości.
Truro Company postanowiła wybudować nowy wał zaporowy, który powstrzymałby wodę
przed wtargnięciem do sztolni. Jednak przekleństwo Wyspy Dębów nie pozwoliło na
zastosowanie specjalnej grobli, niszcząc je doszczętnie w czasie burzy. Poszukiwacze,
z braku pieniędzy, postanowili przerwać kanał nawadniający, jednak podczas wykonywania
tego zadania, na głębokości 10,5 metra odsunęli znajdujący się tam blok skalny, uwalniając
wodę. Ostatnia próba firmy dotyczyła wykopania szybu, a z niego sztolni prowadzącej
bezpośrednio do karbu. Całość nie wytrzymała oporu i całkowicie zagrzebała poszukiwane
złoto. Truro Company nie był w stanie prowadzić dalszych badań i w 1854r. została
rozwiązana.
Pięć lat później próbowano zmniejszyć wysokość wody pompami odwadniającymi, a w
1861r. sprowadzono tam kocioł parowy, który eksplodując, zabił jedną osobę, a pozostałe
ciężko poparzył.
Truro Company powstała na nowo w 1863r. jako Oak Island Association i postanowiła
osuszyć szyb i przebić się od dołu sztolni do skarbu. Mimo wykopania dwóch dodatkowych
szybów, nie udało się zrealizować przedsięwzięcia. Chociaż robotnicy dokopali się na
głębokość 36 metrów, poza mułem nie odnaleźli niczego, co potwierdziłoby przypuszczenie
o osunięciu się skarbu po zawale drugiego tunelu.
Dalsze poszukiwania Halifax Company doprowadziły badaczy do wniosku, że pod szybem
musiała istnieć komora wypełniona wodą, w której znajdowały się skrzynie.
Pod koniec XIX wieku na wyspę przybył Federick Blair, pochodzący z Amherst w Nowej
Szkocji. O skarbie dowiedział się od wuja, który uczestniczył we wcześniejszych
poszukiwaniach. Blair chciał zatrzymać wodę, która wdzierała się do komory tak, aby nie
trzeba było jej wypompowywać. Eksperyment rozpoczął od zapadniętego szybu, który po
przekopaniu szesnastu metrów został zalany wodą. Mimo stosowania coraz ciekawszych
metod, nic nie wskazywało na to, że uda się dokopać do skrzyń.
W końcu zdecydowano się na zastosowanie dynamitu, którego wybuch miał powstrzymać
napływające wody oceanu. Ciśnienie zostało tak zredukowane, że wyczyszczono tunel do
głębokości trzydziestu metrów, a na głębokości czterdziestu metrów natrafiono wiertłem na
metal, mogący być poszukiwanych złotem. Gdy dowiercono się do 47 metra, natrafili na
bardzo twardą powierzchnię, podobną do cementu, a następnie przez metal i drewno znowu
na cement. Analiza zaprawy potwierdziła domysły poszukiwaczy. Najciekawszym
znaleziskiem okazała się maleńka kulka pergaminu, przyklejona do czubka wiertła, na której
chińskim tuszem napisane było "VI" lub "WI". Spekulacjom nie było końca. Podejrzewano,
że w szybie ukryte są prace Sir Francisa Bacona, rzekomego prawdziwego autora dzieł
Szekspira.
Dodatkowo w sztolni odnaleziono resztki rtęci, a wiadomo, że Bacon napisał pracę
o konserwacji rękopisów rtęcią. F. Blair wlał w końcu czerwoną farbę o szybu, aby zobaczyć,
którędy wyleci zabrudzona woda. Ku zaskoczeniu poszukiwaczy farba wypłynęła po drugiej
stronie wyspy, co oznaczało, że pod pierwszą sztolnią znajdowała się druga.
Oak Island nadal wabiła zainteresowanych. W 1909r. przyjechał tam Franklin D. Roosevelt,
który uważał, że ukryto tam francuskie klejnoty koronne Ludwika XIV oraz jego małżonki
Marii Antoniny.
Jednym z następnych poszukiwaczy był Gilbert Hedeen, który w 1936r. przeciągnął na wyspę
podwodny kabel w celu zasilenia elektrycznej pompy, dzięki czemu pracownicy dotarli na
głębokość 50 metrów. Trzy lata później jeden z robotników Heddena odkrył w krzakach blok
granitowy, na którym widniał krzyż i koło z kropką w środku, a który miał być pozostałością
po wysadzeniu szybu dynamitem. Blair pokazał Heddenowi trójkąt równoramienny, ułożony
z kamieni o długości trzech metrów, wskazujący położenie zakopanego skarbu.
W czasie wojny wykopaliska prowadzone były przez profesora Edwina Hamiltona, który
sugerował, że technika ukrycia skarbu z użyciem metod hydraulicznych wskazuje na dzieło
Francuzów oraz, że skarbem może być bogactwo z Louisbourga.
Pod koniec II wojny światowej na wyspie wykopano trzydzieści osiem szybów, z czego
dwanaście w bezpośrednim otoczeniu pierwszego. Od ciągłego wysadzania podłoże zapadało
się wielokrotnie, aż zgubiono dokładne położenie pierwotnego szybu. Mimo to kopano dalej.
W 1955r. George Greene odkrył dużą jaskinię na głębokości 33 metrów. Pięć lat później
cztery osoby przypłaciły życiem próbę odkrycia tajemnicy. Nawet zastosowanie metod
odkrywkowych nie dało żadnych rezultatów.
Badania przeprowadzone przez Alians Triton oszacowały wiek drewna i metalu na 1575r.
zastosowanie fal radiowych potwierdziło istnienie jaskiń na głębokości 60 metrów oraz
przekonało badaczy, że na Oak Iskand realizowano gigantyczny projekt. Dlatego też w 1970r.
w odległości 55 metrów od szybu wywiercono dziurę na głębokość 70 metrów, poszerzono
odwiert z 15 do 68cm, a następnie spuszczono szybem kamerę telewizyjną. Ku zadowoleniu
badaczy, kamera zarejestrowała przedmioty o miękkich, okrągłych konturach, które mogły
być skrzyniami. Ponadto w mule znajdowały się resztki ludzkiego szkieletu. Blankenship
wysłał nurka, aby obejrzał znajdujące się tam przedmioty, co nie przyniosło jednak żadnych
rezultatów ze względu na miękką wodę i muł. Sześć lat później powrócił do wykopanego
przez siebie szybu, montując w nim rurę i instalując silniejsze pompy. Choć ciśnienie wody
zgniotło rurę, dwa lata później Alians Triton poszerzyła dziurę do 2,5 metrów, wzmacniając
ściany wagonami - cysternami i żelobetonem. I kiedy byli już blisko odkrycia jednej
z największej zagadek świata, przekleństwo wyspy dało o sobie znać i odwiert wypełnił się
wodą.
W tym samym czasie badaniami wyspy zajął się geodeta Fred Nolan, który po naniesieniu
pomiarów na mapy stwierdził, że na wyspie znajduje się więcej schowków. Wykupił
pozostałe bagniste parcele, lecz długotrwały spór z Alians Triton nie pozwolił na kontynuację
badań. W 1981r. Nolan odkrył kamienny twór w kształcie krzyża, w środku którego był
piaskowiec, przypominający ludzką czaszkę. Długość każdego z ramion wynosi 110 m, a od
góry do dołu na długość 264m.
Latem 1996r. łódź badawcza The Plover, należąca do 237 przez tydzień badała tereny wyspy,
wykorzystując do tego wielopromieniowy transducer, będący rodzajem sonaru. Wskazał on
na kilka nieprawidłowości w dnie morskim, m. In. Długi rów w morzu, prawdopodobnie
pochodzenia ludzkiego. Co ciekawe, kończy się on w miejscu, gdzie dawniej znajdował się
kamienny trójkąt...
Jak dotąd nie odkryto pochodzenia i wartości zakopanego skarbu. Sceptycy skłaniają się ku
teorii, że skrzynie są tylko wymysłem poszukiwaczy i, że jaskinie nie skrywają żadnej
tajemnicy, czego dowodem ma być istnienie samego kamienia. Wiadomo, że Oak Island
powstała w czasie cofania się lodowców. Możliwe, że tajemnicze znaki na kamieniu, który
miał być wskazówką do odnalezienia skarbu, powstały samoistnie jako zadrapania z tego
właśnie okresu. Trudno jednak wytłumaczyć istnienie systemu doprowadzającego wodę, gdyż
odkrycia udowodniły, że nie jest naturalnym tworem.
Najpopularniejsza legenda dotyczy skarbu kapitana Williama Kidda, który w czasie wojny
króla Wilhelma III przeciw Francuzom został piratem. W 1686r. wyruszył na Morze
Karaibskie w poszukiwaniu łupów, gdzie napadł na wyspę Marie Galante, a następnie
pożeglował do Nowej Szkocji, gdzie przez wiele lat napadał na francuskie osiedla, wybrzeża
Afryki aż do Madagaskaru. W tym czasie zgromadził olbrzymi majątek wartości miliona
funtów, którego nigdy nie odnaleziono. Złapano go w 1699r, w Bostonie i odesłano do Anglii.
Chcąc uniknąć śmierci zaproponował wskazanie miejsca ukrycia swoich łupów, lecz
brytyjska Izba Gmin odrzuciła tą ofertę. W efekcie kapitan Kidd został stracony 9 maja 1701r,
a następnie posmarowano jego ciało smołą, zakuto w łańcuchy, wciśnięto w żelazny gorset
i zawieszono na maszcie Tilbury Point nad ujściem Tamizy.
Inna legenda dotyczy Sir Francisa Drake`a, który na swoim słynnym okręcie Złota Łania
ścigał i rabował Hiszpanów. Co ciekawe, robił to na polecenie królowej Elżbiety, która za
przywiezione srebra nadała mu szlachectwo. Wiadomo, że zanim Drake podjął walkę
z hiszpańską Armadą, popłynął w kierunku Nowej Szkocji z ładunkiem niewolników. Na
dodatek plotki głosiły, że na statku Sir Francisa brakowało kilku dębowych bali. Skarb mógł
także należeć do słynnego pirata Czarnobrodego, który chwalił się, że ukrył skarb pod ziemią
w miejscu, które może znaleźć jedynie szatan lub on sam.
Jedna z teorii nawiązuje do zakonu Templariuszy, który po rozwiązaniu przez króla Francji
Filipa IV w 1307r. przetrwał w Portugalii i Szkocji. Już wtedy wiadomo było, że kilka
statków, które potajemnie wyruszyły z La Rochelle w 1314r. a na którym miało się
znajdować złoto zakonników, wymknęło się żołnierzom. Teoria zakłada, że po przewiezieniu
do Szkocji, rodzina Henry`ego Sinclaira wysłała je do Nowej Szkocji. Opiera się ona na
dokumentach z podróży przez Atlantyk z 1398r, podjętej przez księcia, który osiadł
u wybrzeży południowo-wschodniej Nowej Szkocji, a wcześniej brał czynny udział
w wyprawach krzyżowych i pomógł templariuszom wypędzonym z Francji. Hipoteza ma
sens, gdyż obiektywnie rzecz biorąc, dla dwóch skrzyń ze złotem nie było sensu tworzyć tak
wyrafinowanej pułapki na złodzieja. Sama budowa "kanalizacji" kosztowałaby zapewne dużo
więcej. Na dodatek zakonnicy znani byli ze swych umiejętności architektonicznych, mogli
więc skonstruować skarbiec, w którym ukryli część skarbów lub wręcz coś cenniejszego.
Dlatego też niektórzy skłaniają się ku teorii, że wyspa skrywa Świętego Graala,
przechowywanego rzekomo przez zakon, powiązany z Syjonem i wolnomularstwem. Ukrycie
najważniejszej relikwii chrześcijaństwa warte byłoby wszelkich pieniędzy i stworzenia
perfekcyjnego schowka chroniącego przed niepożądanymi oczami.
Tajemnicę Oak Island wiązano również z masonerią, głównie dlatego, że wielu wolnomularzy
uczestniczyło w poszukiwaniach: Chappel, Blair, Hedden, Hamilton czy Roosevelt.
Dodatkowo wskazywałby na to przedziwny symbol odnaleziony na jednym z kamieni,
przedstawiający koło z kropką z środku. Symbol ten oznacza w wolnomularstwie człowieka
i granice moralności, których nie może przekraczać. To wszystko sprawia, że niektórzy
przypisują skarbowi religijne pochodzenie. Czy jest to jednak kielich zwany Graalem, czy też
może coś innego, przykładowo kompletne rękopisy zawierające życie i śmierć Jezusa? Czy to
możliwe, że pod wyspą znajduje się świadectwo świętości Jezusa? Dlaczego masonom tak
bardzo zależy na odkopaniu zapomnianego przez tak długi czas skarbu? Z drugiej strony,
gdyby wyspa skrywała odpowiedź na tak ważne pytanie, dlaczego nie zainteresowano się nią
wcześniej? Czyżby jej istnienie zostało ujawnione przez przypadek?
Inna teoria mówi o Sir Henry`m Clintonie, dowódcy wojsk brytyjskich, który w 1779r.
rozkazał wybudować szyb dla ochrony kasy wojskowej przed marynarką francuską. Ponieważ
jednak Nowy Jork nie wpadł w ręce powstańców z kolonii, wojska brytyjskie nie musiały
wycofywać się do Halifaxu i wywozić pieniędzy. Hipoteza ta pozbawiona jest jednak logiki,
gdyż w tym czasie na terenach wokół wyspy mieszkali osadnicy, którzy zauważyliby
przedsięwzięcie żołnierzy. Wprawdzie wieśniacy wspominali o światłach na wyspie, nie było
jednak mowy o sprowadzaniu materiałów do budowy oraz odgłosów uderzeń siekier
o drzewa, jakie dobiegałyby stamtąd.
Nie należy zapominać od odnalezionym kawałeczku papieru, jaki przykleił się do wiertła.
Anglicy do dzisiaj sprzeczają się na temat prawdziwości dzieł przypisanych Szekspirowi.
Wiadomo, że autor żył w latach 1564-1616, nigdy nie uczęszczał na uniwersytet, ani nie był
adwokatem. Napisanie tak wybitnych dzieł wymagało od jego twórcy obycia w wyższych
sferach i dużej wiedzy, co przypisać można Francisowi Baconowi, który był uważany za
nieślubnego syna królowej Elżbiety I oraz był lordem-kanclerzem Anglii, mistrzem
angielskiej prozy, filozofii i adwokatem. Dodatkowo był on baronem Verulam, co mogło
tłumaczyć "V" na kawałku pergaminu. Ze względu na pokrewieństwo z rodziną królewską
oraz złą sławę teatru, mógł namówić aktora i reżysera Williama Szekspira do podpisywania
swoich dzieł jego imieniem. Zauważyć należy, iż baron posiadał ziemie w pobliżu Oak
Zgłoś jeśli naruszono regulamin