Św. Jan od Krzyża - Droga na górę Karmel – trzy księgi.pdf

(1003 KB) Pobierz
220576114 UNPDF
1
Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
PROLOG
1. Trzeba by głębszej nauki i doświadczenia niż moje, by móc objaśnić i dać poznać tę noc ciemną,
przez którą przechodzi dusza, by dojść do boskiego światła, do możliwie najdoskonalszego w tym
życiu zjednoczenia miłości z Bogiem. Mroki bowiem i trudności zarówno duchowe jak i doczesne,
przez które zwykle przechodzą dusze, zanim osiągną ten wysoki stan doskonałości, są tak głębokie, że
nie starczy mądrości ludzkiej, by je pojąć, ani doświadczenia, by je zdołać wyjaśnić. I ten tylko, kto to
przeżywa, będzie je mógł pojąć, ale nie zdoła objaśnić.
2. Mimo to, chcąc nieco powiedzieć o tej nocy ciemnej, nie będę się opierał wyłącznie ani na
doświadczeniu, ani na wiedzy, bo jedno i drugie może nie dopisać albo zawieść, lecz korzystając nieco
z obydwu tych środków, użyję głównie Pisma świętego do objaśnienia zwłaszcza rzeczy
najważniejszych i najtrudniejszych. Idąc bowiem za Pismem świętym nie możemy zbłądzić, bo przez
nie przemawia Duch Święty. A jeślibym w czymkolwiek pobłądził, nie rozumiejąc dobrze tego, co
zaczerpnąłem z Pisma świętego lub skądinąd, nie chcę ani odrobinę odstąpić od zdrowej myśli i nauki
świętej Matki Kościoła Katolickiego. W tym wypadku poddaję się i ulegam całkowicie nie tylko
orzeczeniom Kościoła, ale i każdego, kto o tym wyda sąd słuszniejszy.
3. Nie pobudza mnie do tej pracy zdolność, z jaką bym się porywał na rzeczy tak trudne, lecz nadzieja,
którą pokładam w Panu, iż mnie wspomoże ze względu na odczuwaną przez dusze wielką potrzebę
objaśnienia tych rzeczy. Niektóre bowiem z nich starają się iść drogą cnoty, gdy jednak Pan nasz chce
je przeprowadzić przez tę noc ciemną, by mogły dojść do boskiego zjednoczenia, nie postępują
naprzód, czy to nie chcąc wejść lub pozwolić się wprowadzić w tę noc, czy to nie rozumiejąc siebie
samych, albo nie znajdując odpowiednich i doświadczonych przewodników, którzy by je doprowadzili
do samego szczytu.
I jest to rzecz godna pożałowania, że wiele dusz, którym Bóg daje uzdolnienie i łaskę do wyższego
postępu (i mogłyby dojść przy dobrej woli i odwadze do tego wysokiego stopnia doskonałości),
pozostaje na niskim poziomie obcowania z Bogiem przez brak chęci, zrozumienia, lub przez brak
pouczenia, jak mają wyrwać się z tych początków. A jeśli w końcu Pan nasz na tyle im okaże łaskę, że
bez żadnej z tych pomocy pozwala im wybrnąć, przychodzą do celu o wiele później, z większym
trudem i z mniejszą zasługą, ponieważ nie umiały się dostosować do działania Bożego, nie pozwalając
Mu wprowadzić się na pewną i prostą drogę do zjednoczenia. Choć bowiem jest prawdą, że Bóg sam je
prowadzi i może je podnieść do wyższej doskonałości, to jednak one nie pozwalają się podnieść i zbyt
powoli dążą z powodu opierania się Bogu.
Nie mają też takiej zasługi, bo nie oddają woli swojej Bogu, a przeto i więcej cierpią. I zdarza się, że są
takie dusze, które zamiast oddać się Bogu i współpracować z Nim, przeszkadzają Mu nieroztropnym i
opornym zachowaniem się. Podobne są te dusze dzieciom, które gdy je matka chce wziąć na ręce,
2
opierają się i krzyczą, bo chcą iść same. Po tej drodze nie zajdą daleko, a jeżeli będą się nieco
posuwały, to tylko krokiem dziecka.
4. Aby więc dusze wiedziały, kiedy Boży Majestat zechce je wyżej podnieść, podamy z Bożą pomocą
naukę i przestrogi tak dla początkujących, jak i postępujących, aby umieli siebie zrozumieć albo
przynajmniej pozwolili prowadzić się Bogu. Niektórzy bowiem ojcowie duchowni, nie mając światła
ani doświadczenia na tych drogach, zwykli raczej przeszkadzać i utrudniać drogę takim duszom, niż je
wspomagać. Są oni podobni do budowniczych wieży Babel (Rdz 11, 1-9), którzy nie rozumiejąc się
wzajemnie zamiast podawać odpowiedni materiał, podawali inny niż trzeba było, i tak nic nie zdziałali.
Jest rzeczywiście ciężko i trudno duszy, gdy w takich przeżyciach ani sama siebie nie rozumie, ani nie
ma nikogo, kto by ją rozumiał.
Może się bowiem zdarzyć, że Bóg prowadzi jakąś duszę najwyższą drogą ciemnej kontemplacji i
oschłości, a jej wydaje się, że jest zgubiona. I gdy wśród tych ciemności, trudów, przykrości i pokus
zapyta kogoś o radę, ten, jak owi pocieszyciele Joba (16, 2), odpowie jej, że to jest melancholia,
zmartwienie lub wrodzony temperament, albo że nawet może to być jakiś jej ukryty grzech, z powodu
którego Bóg ją opuszcza. Zwykli bowiem sądzić, że dusza ta musi być bardzo niedoskonała, skoro
takie rzeczy na nią przychodzą.
5. Znajdzie się i taki, który jej powie, że cofa się, skoro nie znajduje w rzeczach Bożych smaku i
pociechy, jakie przedtem odczuwała. Podwajają się wtedy cierpienia tej biednej duszy. Zdarzyć się
bowiem może, że największym zmartwieniem, jakie dusza odczuwa, jest właśnie poznanie własnych
nędz; jaśniej niż przy świetle dziennym widzi jak pełną jest zła i grzechów: ponieważ Pan Bóg w tej
nocy kontemplacji daje jej owo światło poznania, jak to później powiemy. I skoro teraz znajdzie kogoś
potwierdzającego to, co jej się wydaje i orzekającego, że to oczyszczenie wypływa z jej winy,
strapienie i boleść duszy wzrasta bez końca i zwykle staje się boleśniejsze niż śmierć. Nie poprzestając
na tym, spowiednicy tacy w przekonaniu, że to cierpienie jest skutkiem grzechów, polecają duszom
badać poprzednie swe życie, czynić wiele spowiedzi generalnych i tak je krzyżują na nowo. Nie
rozumieją, że nie jest to czas właściwy na jedno czy drugie, lecz że należy dusze zostawić w tym
oczyszczeniu, w jakim Bóg je postawił oraz pocieszać je i podtrzymywać na duchu, aby znosiły to
wszystko tak długo, jak długo Bóg zechce. Do tego bowiem czasu cokolwiek by one czyniły i oni
radzili, nic nie pomoże.
6. Mówiąc o tym, będziemy mówić z Bożą pomocą, jak dusza ma się wtedy zachować, w jaki sposób
spowiednik ma nią kierować i jakie są znaki, po których można by poznać, czy to jest stan
oczyszczenia duszy. A jeśli istotnie ten stan (nazywamy go tu nocą ciemną) dusza przeżywa, trzeba
zwrócić uwagę, czy to jest oczyszczenie zmysłów czy ducha i zbadać, czy to nie jest tylko melancholia
albo inna jakaś niedoskonałość dotycząca zmysłów lub ducha. Trafią się bowiem i takie dusze, które
będą myśleć, jak również ich spowiednicy, że Bóg prowadzi je tą drogą ciemnej nocy duchowego
oczyszczenia ze wspomnianych niedoskonałości. Może być również, że niektóre będą sądziły, iż nie
mogą się modlić, a w rzeczywistości są już na najwyższych stopniach modlitwy; inne znów sądząc, że
są ugruntowane w modlitwie, w rzeczywistości niewiele w niej postąpiły.
3
7. Są również dusze, które choć niestety wiele się znoją i trudzą, cofają się, a dlatego, że postęp
opierają na tym, co nie pomaga, lecz raczej szkodzi. Inne natomiast w odpocznieniu i ukojeniu idą
szybko naprzód. Są jeszcze inne, dla których nawet dary i łaski, które otrzymują od Boga dla postępu,
stają się takim obciążeniem i przeszkodą, że nic nie postępują. Idące tą drogą dusze spotyka jeszcze
wiele innych przeżyć: radości, zmartwień, nadziei i bólów. Jedne z nich wywodzą się z ducha
doskonałości, inne z ducha niedoskonałości. O wszystkim tym za łaską Bożą postaramy się cośkolwiek
powiedzieć, aby każda dusza, czytając te słowa mogła zrozumieć, jaką drogą idzie i jaką iść powinna,
jeśli chce dojść na szczyt Góry.
8. Nauka ta - to nauka o nocy ciemnej, przez którą dusza musi iść do Boga. Niech więc czytający nie
dziwią się, że będzie nieco ciemna. Niejasność ta będzie zwłaszcza w początkach, gdy zacznie się
czytać, w miarę zaś postępu zrozumienie stanie się jaśniejsze, bo jedna rzecz wyjaśni drugą. A gdy
przeczyta się tę rzecz po raz drugi, zapewniam, że poznanie będzie głębsze, a i sama nauka ukaże się
bardziej pożyteczna. Jeśli zaś kto nie odniesie korzyści z tej nauki, to będzie to z powodu mej
nieumiejętności i nieudolnego stylu; przedmiot bowiem jest sam z siebie dobry i bardzo potrzebny.
Uważam jednak, że choćbym o tym przedmiocie napisał jak najpiękniej, najdoskonalej, skorzysta z tej
nauki tylko niewielu. Nie będzie to bowiem nauka o ogólnej etyce i kwestiach miłych dla tych osób
duchowych, które lubią iść do Boga przez rzeczy słodkie i miłe, lecz będą to istotne i gruntowne
wskazania dla wszystkich, którzy zechcą dążyć do przedstawionego tutaj ogołocenia duchowego.
9. Nie mam też zamiaru mówić tu do wszystkich, lecz tylko do niektórych osób z świętego naszego
Zakonu pierwotnej reguły z Góry Karmelu, czy to braci czy sióstr, które Bóg wprowadza na ścieżki tej
Góry i które mnie o objaśnienie prosiły. Osoby te będąc już dostatecznie ogołocone z rzeczy
doczesnych tego świata, tym jaśniej pojmą naukę o ogołoceniu duchowym.
ZAŁOŻENIE
Cała nauka, którą chcę podać w tej Drodze na Górę Karmel, streszcza się w niżej przytoczonych
strofach. Zawierają one sposób wzniesienia się aż na szczyt góry, to jest do wysokiego stopnia
doskonałości, który tu nazywamy zjednoczeniem duszy z Bogiem. A ponieważ na nich będę opierał
swą naukę, zestawię je tu razem, aby można było zrozumieć i objąć całą treść tego, co mi tu przyjdzie
napisać. W toku pracy nad objaśnianiem ich będę po kolei przytaczał każdą strofę osobno i
poszczególne wiersze, jak tego będzie wymagał omawiany przedmiot.
STROFY
w których dusza opiewa szczęście, jakie znalazła po przebyciu ciemnej nocy wiary, ogołacając się i
oczyszczając, aby dojść do zjednoczenia z Umiłowanym.
W noc jedną pełną ciemności,
Udręczeniem miłości rozpalona,
O wzniosła szczęśliwości!
4
Wyszłam nie spostrzeżona,
Gdy chata moja była uciszona.
Bezpieczna pośród ciemności,
Przez tajemnicze schody osłoniona,
O wzniosła szczęśliwości!
W mroki ciemności, w ukrycie wtulona,
Gdy chata moja była uciszona.
W noc pełną szczęścia błogiego,
Pośród ciemności, gdzie mnie nikt nie dojrzał,
Jam nie widziała niczego,
Nie miałam wodza ni światła innego
Ponad ten ogień, co w sercu mym gorzał.
Ona mnie prowadziła jasnością
Bezpieczniej niźli światło południowe,
Tam gdzie mnie czekał z miłością,
O którym miałam przeczucie duchowe,
Gdzie nikt nie stanął istnością.
O nocy, coś prowadziła,
Nocy ty milsza nad jutrznię różaną!
O nocy, coś zjednoczyła
Miłego z ukochaną,
Ukochaną w Miłego przemienioną!
Na mojej piersi kwitnącej,
Którą dla Niego ustrzegłam w całości,
Zasypia w ciszy kojącej,
Wśród moich pieszczot szczodrości,
A wiatr od cedrów niesie pieśń miłości.
Rankiem, wśród wiatru,
Gdym Jego włosy w pęki rozplatała,
Prawica Jego pełna ukojenia
Szyję mą słodko opasała,
Żem zatonęła pośród zapomnienia.
Zostałam tak w zapomnieniu,
Twarz mą oparłam o Ukochanego.
Ustało wszystko w ukojeniu,
Troski żywota mojego
Skryły się wszystkie w lilij wonnym tchnieniu.
5
Księga pierwsza
NOC CZYNNA ZMYSŁÓW
W TEJ KSIĘDZE JEST MOWA O TYM, CO TO JEST "NOC CIEMNA" I JAK KONIECZNIE
TRZEBA PRZEJŚĆ PRZEZ NIĄ, BY DOJŚĆ DO ZJEDNOCZENIA Z BOGIEM. W
SZCZEGÓLNOŚCI OBJAŚNIA SIĘ "NOC CIEMNĄ ZMYSŁÓW" I POŻĄDAŃ ORAZ SZKODY,
JAKIE ONE DUSZY WYRZĄDZAJĄ.
Rozdział 1
Przytacza pierwszą strofę. Mówi o dwóch różnych nocach, przez które przechodzą osoby duchowe
według dwóch części człowieka niższej i wyższej. Objaśnia następującą strofę:
W noc jedną pełną ciemności,
Udręczeniem miłości rozpalona,
Wyszłam nie spostrzeżona,
Gdy chata moja była uciszona.
1. W tej pierwszej strofie wyśpiewuje dusza swoje szczęście, które znalazła w wyzwoleniu się ze
wszystkich rzeczy zewnętrznych, pożądań i niedoskonałości, tkwiących w części zmysłowej człowieka
wskutek nieładu panującego w rozumie. Aby to pojąć, należy tu zauważyć, iż dusza zanim dojdzie do
stanu doskonałości, musi zazwyczaj przejść najpierw przez dwa główne rodzaje nocy, które mistrzowie
duchowni nazywają oczyszczeniami duszy. My nazywamy je tu nocami, bo tak w jednej jak i w drugiej
dusza idzie jakby w nocy, po ciemku.
2. Pierwsza noc albo oczyszczenie odnosi się do zmysłowej części duszy; o niej będzie mowa w tej
strofie i w pierwszej części tej księgi. Druga noc odnosi się do duchowej części duszy; będzie o niej
mowa w następnej strofie. O niej również odnośnie do oczyszczenia czynnego duszy mówić będziemy
w drugiej i trzeciej części tej książki, co zaś dotyczy oczyszczenia biernego - w części czwartej.
3. Ta pierwsza noc dotyczy początkujących, gdy Bóg zaczyna ich wprowadzać w stan kontemplacji.
Uczestniczy w tej nocy i duch, jak to objaśnimy w swoim czasie.
Druga noc albo oczyszczenie odnosi się już do postępujących, kiedy Bóg chce ich podnieść do stanu
zjednoczenia z Sobą. Ta wtóra noc jest o wiele ciemniejsza, mroczniejsza, a oczyszczenie jej o wiele
straszniejsze aniżeli w pierwszej. Zobaczymy to później.
OBJAŚNIENIE STROF
4. Mówi więc dusza w tej strofie, że wyszła wyprowadzona przez Boga, tylko dla Jego miłości i
rozpalona tą miłością w noc jedną, przez którą rozumie się uwolnienie i oczyszczenie ze wszystkich jej
duchowych pożądań odnośnie do wszystkich rzeczy zewnętrznych na świecie, przyjemności ciała i
upodobań woli. Wszystko to dokonuje się właśnie w oczyszczeniu zmysłów. Dlatego mówi, że wyszła,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin