Pilipiuk Andrzej - Tunel.pdf

(57 KB) Pobierz
QPrint
Miþej lektury
Strona 1 z 3
Andrzej Pilipiuk
Tunel
Jakub Wħdrowycz stanĢþ przed tablicĢ informacyjnĢ wiejskiego oĻrodka kultury w Wojsþawicach.
Na tablicy przyklejono coĻ biaþego z duŇĢ iloĻciĢ czerwonych literek. Jakub nie paþaþ szczeglnĢ
miþoĻciĢ do sþowa drukowanego. OczywiĻcie w dawnych dobrych carskich czasach wbito mu do
gþowy pewnĢ iloĻę liter, ale byþy to litery Ņdziebko innego alfabetu. PoniewaŇ nie kontynuowaþ nauki
po odzyskaniu niepodlegþoĻci pozostajĢc przy swoich dwu klasach podstawwki, miaþ pewne
problemy z czytaniem i pisaniem wedle nowych zasad. Substancje w butelkach rozrŇniaþ gþwnie
po etykietkach. Tym razem jednak musiaþ. WidzĢc czerwone literki nabraþ podejrzenia, Ňe rzeczona
tablica sþuŇy celom propagandy socjalistycznej i zapaþaþ chħciĢ natychmiastowego jej zniszczenia.
Najpierw musiaþ jednak zdobyę pewnoĻę.
- Odczyt na temat "JĢdro ziemi wedle najnowszych badaı - przesylabizowaþ z trudem. - Wstħp
wolny.
- JĢdro ziemi - powiedziaþ sam do siebie. To moŇe byę ciekawe.
Popatrzyþ na swj zegarek. Zegarek staþ od lat ale nawyk pozostaþ.
- Aha - wydedukowaþ.
StanĢþ na ziemi i z pamiħci wyznaczyþ z grubsza kierunek pþnocny. Nastħpnie zbadaþ jak pada jego
cieı. Nanisþ poprawkħ na porħ roku i na odchylenie od poþudnika Greenwich.
- Szesnasta piħtnaĻcie - powiedziaþ sam do siebie. Ustawiþ ta godzinħ na zegarku i wpadþ jeszcze na
jednego do gospody. Byþ przy czwarty gdy przyszli jego kumple Semen i Jzef.
- Nu i co tam? - zagadnĢþ Jzwa.
- Leci. Popilnujcie stolika, za godzinħ wrcħ.
- Spieszysz siħ gdzieĻ?
- Bħdzie odczyt o jĢdrze ziemi.
- Hy! To ziemia ma jĢdra? - zdziwiþ siħ Jzef.
- Nie jĢdra tylko jedno jĢdro - poprawiþ go Semen. - KiedyĻ tam coĻ studiowaþ na uniwersytecie w
Sankt Petersburgu i nie wszystko zapomniaþ. - Jak pestka w Ļliwce.
- To opowiedz jak wrcisz...
Ale Jakuba juŇ nie byþo. OczywiĻcie w drzwiach oĻrodka nie wiadomo po kiego grzyba staþ jakiĻ
wachman. Obrzuciþ wioskowego egzorcystħ uwaŇnym spojrzeniem.
- Chuchnijcie obywatelu.
Jakub chuchnĢþ. Koktajl krlewna ĻnieŇka i czterdziestu rozbjnikw sporzĢdzony z jogurtu,
spirytusu, sody i innych podejrzanych ingrediencji daþ odczuę swojĢ moc.
- Nie wpuszczħ.
Wachman byþ potwornie uparty, a Jakubowi nie chciaþo siħ go przekupywaę. Wstħp miaþ byę wolny.
Zamiast tego obszedþ budynek dookoþa i wlazþ od tyþu. Oknem od ubikacji. wykþad zaraz siħ
rozpoczĢþ. Jakub siedzĢc w tylnym rzħdzie patrzyþ z zachwytem na slajdy i pociĢgaþ z menaŇki
bimber. PociĢgaþ i pociĢgaþ i dowiadywaþ siħ coraz ciekawszych rzeczy a potem wyĻledziþ go ten
podþy wachman i wyrzuciþ z sali. Jakub pomasowaþ obolaþy od kopniħę tyþek i poprzysiĢgþszy
wachmanowi Ňe rzuci na niego urok powlkþ siħ drogĢ do gospody. Kumple siedzieli jeszcze.
- A ja ci mwiħ Ňe lepiej wypię najpierw Perþħ a potem popię wdĢ a nie mieszaę tak jedno z drugim
- dowodziþ Semen.
Przysiadþ siħ.
- No i co tam.
- Wywalili mnie.
- A co ciekawego siħ dowiedziaþeĻ?
- WyobraŅcie sobie Ňe jĢdro naszej planety to kula z Ňelaza i niklu rozpalona do czerwonoĻci.
- Z niklu? zdziwiþ siħ Jzef. - Nikiel pieroısko drogo kosztuje.
- No na skupie w Siennicy RŇanej pþacili za kilogram tyle co na ęwierę litra - uzupeþniþ Semen.
- O? A gdzie ta kula jest zakopana? - zaciekawiþ siħ Jzef.
- Wszħdzie pod nami - wyjaĻniþ Jakub. - CoĻ mwili o czterdziestu ale nie wiem czy metrach czy
kilometrach.
- No co ty. Na pewno nie czterdzieĻci kilometrw bo skĢd byþby nikiel na monety?
file://C:\Documents and Settings\kasia\Pulpit\E-booki\Pilipiuk Andrzej\Pilipiuk-ksiaz...
2008-12-27
44097131.001.png
Miþej lektury
Strona 2 z 3
- Musi co i nie na czterdziestu metrach bo kopalnie na ĻlĢsku sĢ gþħbiej.
Jzef wypiþ jeszcze trochħ.
- Ty a moŇe byĻmy to wykopali? - zaproponowaþ. - Tak z parħ kilo.
- Ale to jest do czerwonoĻci - zaoponowaþ Jakub.
- No to co. Bħdziemy polewali wodĢ.
- Dþugo by kopaę.
- MoŇna siħ zbliŇyę. Jest na podstawiu wyschniħta studnia. Wezmħ drabinħ i þopaty.
- Dobra furħ. Trzeba na coĻ þadowaę ten nikiel. A i weŅ ze sobĢ wiadro wody.
Godzinħ pŅniej byli na miejscu. SpuĻcili drabinħ do studni a Ňe studnia byþa bardzo gþħboka drabina
zmieĻciþa siħ caþa i jeszcze jej nie byþo widaę. Jakub pojechaþ wiħc do siebie i wrciþ z solidnym
kawaþem liny i kanisterkiem bimbru, Ňeby siħ lepiej pracowaþo. Pracowali na zmianħ. Mijaþy
godziny. Jeden kopaþ na dole a dwaj wyciĢgali wiadra z ziemiĢ i wysypywali obok. Stos rsþ.
Wreszcie przyszþa kolej Jakuba. Pokrzepiþ siħ dwoma kubkami i zlazþ na dþ. Ledwo wiþ þopatħ a
straciþ rwnowagħ i wyrznĢþ gþowĢ w cembrowinħ. Zobaczyþ wszystkie gwiazdy a potem poleciaþ w
ciemnoĻę. Gdy doszedþ do siebie leŇaþ na zabawnym kawaþku þĢczki. Otworzyþ oczy. Sþoıce staþo
wysoko. Usiadþ i rozejrzaþ siħ trochħ zdezorientowany. Tu byþo inaczej niŇ w Wojsþawicach.
Pachniaþo teŇ inaczej. A nieopodal niego pasþy siħ jakieĻ dziwne zwierzaki. W pierwszej chwili
wydaþo mu siħ Ňe majĢ trzy nogi. Ale potem zorientowaþ siħ Ňe to z tyþu to masywny ogon. A potem
zobaczyþ Ňe jeden ma na brzuchu torbħ a w niej siedzi maþy.
- Ki diabeþ? - zdziwiþ siħ.
GdzieĻ z gþħbin pamiħci wypþynĢþ mu podobny obrazek w jakiejĻ gazecie. Nie pamiħtaþ jednak jak
siħ te paskudztwa nazywajĢ.
- Ciekawe czy smaczne.
ZaczĢþ macaę po kieszeniach w poszukiwaniu linki hamulcowej sþuŇĢcej mu do celw
kþusowniczych. Nie znalazþ. W miħdzy czasie jednak uporzĢdkowaþ sobie w mzgu na tyle by
wydedukowaę wþaĻciwĢ interpretacjħ.
- Takich zwierzakw nie ma w Wojsþawicach ani w sĢsiednich gminach. To na pewno derilium.
Wstaþ chwiejnie na nogi i rozejrzaþ siħ. Niedaleko zobaczyþ szosħ i sklep zmajstrowany jak mu siħ
wydaþo z samego szkþa.
- Wypijħ klina a potem przez kilka dni ani kropli do ust nie wezmħ - zdeklarowaþ siħ i ruszyþ w tamtĢ
stronħ.
- Ciekawe ktrħdy do domu? zastanowiþ siħ, ale nie miaþo to wiħkszego znaczenia. Gdy odpowiednio
siħ upiþ wþĢczaþ mu siħ zmysþ naprowadzajĢcy go na jego bimbrowniħ. W sklepie siedziaþ jakiĻ
wachman i beþkotaþ coĻ tak niewyraŅnie Ňe Jakub nie mgþ go za cholerħ zrozumieę.
- Sþuchaj potrzebujħ wdki - powiedziaþ.
Facet nie zrozumiaþ. Jakub uderzyþ siħ kantem dþoni po szyi. Facet nadal nie kapowaþ. Wreszcie
Jakub chuchnĢþ na niego i to pomogþo. Facet zdjĢþ z pþki pħkatĢ flaszkħ i znowu coĻ zagdakaþ.
- Ty zapisz siħ na kurs logopedyczny - poradziþ mu egzorcysta.
Macaþ po kieszeniach w poszukiwaniu pieniħdzy aŇ trafiþ na ŇelaznĢ rezerwħ w postaci zþotej
piħciorublwki. Facet wyglĢdaþ na uszczħĻliwionego. Zaraz za wħglem sklepu obejrzaþ flaszkħ.
Widaę byþo na jej etykietce takie samo bydlħ jak te z torbami na brzuchu.
- Cholera ale daleko odlazþem od chaþupy - zdziwiþ siħ. - MoŇe jestem w zoo?
Odkorkowaþ i pociĢgnĢþ. ZawartoĻę byþa niezþej mocy, tylko trochħ zajeŇdŇaþa jakby cukierkami
eukaliptusowymi. Wypiþ jeszcze trochħ i ĻwiadomoĻę jego ponownie ulegþa zmĢceniu.
* * *
- Pochlali siħ w cztery dupy przy przekopywaniu tej studni - powiedziaþ aspirant Rowicki do
siedzĢcego w radiowozie posterunkowego Birskiego.
Trzy ciaþa w stanie totalnego upojenia leŇaþy wokoþo.
- Cholera. No nic. Zapakujmy ich jakoĻ.
- Aby tylko nie zarzygali
- MoŇe nie zarzygajĢ
Rowicki schyliþ siħ po coĻ.
- Niech pan zobaczy tacy szmaciarze a co pijĢ!
file://C:\Documents and Settings\kasia\Pulpit\E-booki\Pilipiuk Andrzej\Pilipiuk-ksiaz...
2008-12-27
44097131.002.png
Miþej lektury
Strona 3 z 3
W jego dþoni w Ļwietle koguta poþyskiwaþa to Ňþto to niebiesko flaszka ozdobiona etykietkĢ
AUSTRALIAN DRY GIN
file://C:\Documents and Settings\kasia\Pulpit\E-booki\Pilipiuk Andrzej\Pilipiuk-ksiaz...
2008-12-27
44097131.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin