Augustyn Józef - Życie i eucharystia.doc

(328 KB) Pobierz
Józef Augustyn SJ

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                            Józef Augustyn SJ

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                           ŻYCIE I EUCHARYSTIA

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

JAN PAWEŁ II

 

     "Jeżeli życie chrześcijańskie wyraża się w spełnianiu największego

przykazania czyli w miłości Boga i bliźniego, to miłość ta znajduje

swoje źródło właśnie w Sakramencie Eucharystii, który powszechnie bywa

nazywany Sakramentem miłości.

     Eucharystia tę miłość oznacza, a więc przypomina, uobecnia i

urzeczywistnia zarazem. Ilekroć w niej świadomie uczestniczymy, otwiera

się w naszej duszy rzeczywisty wymiar tej niezgłębionej miłości, w

którym zawiera się wszystko, co Bóg uczynił dla nas ludzi i co stale

czyni. (...)

     Prawdziwa cześć dla Eucharytii staje się z kolei szkołą czynnej

miłości bliźniego. Wiemy, że taki jest prawdziwy i pełny porządek

miłości, którego nauczył nas Pan: <<Po tym wszyscy poznają, żeście

uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali>>. Eucharystia do

tej miłości wychowuje nas w sposób najgłębszy, ukazuje bowiem, jaką

wartość w oczach Bożych ma każdy człowiek, skoro każdemu w taki sam

sposób Chrystus daje siebie samego pod postaciami chleba i wina. Jeżeli

praktykujemy autentyczny kult eucharystyczny, w oczach naszych musi

rosnąć godność każdego człowieka. A poczucie tej godności staje się

najgłębszym motywem naszego odniesienia do bliźnich. (...)

     Chrystus przychodzi do serc i nawidza sumienia naszych braci i

sióstr. Jakże odmienia się obraz wszystkich i każdego, gdy sobie to

uświadomimy, gdy uczynimy to przedmiotem refleksji. Tajemnica

eucharystyczna staje się szkołą miłości bliźniego, miłości człowieka."

 


WSTEP

     Nierzadko Eucharystia, w której uczestniczymy być może nawet

regularnie i z całą dobrą wolą, nie ma większego wpływu na nasze życie

codzienne: na sposób podejścia do siebie samych i na nasze relacje z

Bogiem i z bliźnimi. Eucharystia bywa jakby "czasem wyłączonym" z naszej

codzienności. Dostrzegamy wprawdzie ten rozdźwięk między "szarą

codziennością" a "świętem sprawowania Eucharystii", ale najczęściej

wobec tego faktu  jesteśmy bezradni. I choć Eucharystia bywa dla nas

czasem żarliwej modlitwy, często w naszym odczuciu nie różni się ona

jednak od każdej innej naszej modlitwy. Tymczasem Eucharystia winna być

naszą "pierwszą" modlitwą i szczytem naszej modlitwy.

     Proponowane rozważania o związku życia z Eucharystią nie kładą

najpierw nacisku na "teologię Eucharystii". Zakładają one bowiem u

Czytelnika duże zaangażowanie duchowe i dobry fundament teologiczny.

Gdyby przy rozważaniu proponowanych refleksji Czytelnik poczuł pewien

głód "teologii Eucharystii", będzie to dobry znak. Nie powinien

lekceważyć tego głodu, ale winien sięgnąć po gruntowne opracowanie

teologiczne o Eucharystii, aby wzmocnić, czy może nawet dopiero zbudować

"teologiczny fundament" dla żywego uczestnictwa w Eucharystii. Nie

możemy bowiem żywo i zaangażowaniem uczestniczyć w czymś, czego się nie

znamy. W naszych rozważaniach położymy natomiast nacisk na odkrywanie

tych "miejsc" naszej codzienności, w których może spełniać się "żywa

Eucharystia". W Eucharystię wchodzimy bowiem z całym naszym życiem.

Celem uczestnictwa w niej jest przemiana naszego życia. To właśnie

Eucharystia ma sprawić, aby nasze życie było podobne do życia Jezusa

Chrystusa, aby samo "stało się Eucharystią".

     Zbiór rozważań o związku życia z Eucharystią rozpoczniemy 

refleksją zatytułowaną "Godzina prawdy", które oparte jest na

fragmentach wielkiej mowy eucharystycznej Jezusa wygłoszonej w

Kafarnaum. Tą refleksją chcemy sobie uświadomić, iż o Eucharystii można

rozmyślać jedynie w duchu radykalnej szczerości i otwartości na prawdę o

nas samych oraz na Prawdę o Bogu. Jak dla Żydów nauka o Eucharystii

stała się kryterium autentyczności ich wiary w Jezusa jako Mesjasza, tak

również i dla nas Eucharystia jest zasadniczym kryterium wiary. Nie

chodzi jednak o wiarę rozumianą jako intelektualny "zbiór przekonań

religijnych", ale o wiarę, która kształtuje codzienne życie człowieka.

     W dalszych rozważaniach będziemy odkrywać sakrament Eucharystii

jako sakrament miłości, który - przeżywany prawdziwie i głęboko - może

stać się źródłem każdej ludzkiej miłości: koleżeńskiej, przyjacielskiej,

narzeczeńskiej, małżeńskiej, rodzinnej, kapłańskiej, zakonnej,

wspólnotowej; miłości do siebie samego, do bliźnich i do Boga.

Eucharytia, miejsce objawienia miłości Boga do człowieka, odsłania nam

także "psychologię" miłości międzyludzkiej, ponieważ każda miłość ludzka

czerpie zawsze z jednego Zródła: z Miłości samego Boga. W ten sposób

jaśniejszym stanie się ścisły związek Eucharystii z naszym życiem. W

naszych rozważaniać podkreślać będziemy łączność Eucharystii z

sakramentem małżeństwa. Oba sakramenty mogą bowiem w sposób szczególny

być nazwane sakramentami miłości: Eucharystia sakramentem miłości Boga

do człowieka, natomiast sakrament małżeństwa sakramentem miłości

międzyludzkiej. Zródłem obu sakramentów jest sam Bóg z Jego odwieczną

Miłości.

     Na zakończenie będziemy mówić o przygotowaniu do Eucharystii oraz o

takim jej sprawowaniu, które podkreślałoby prawdziwą radość z ludzkiego

życia. Eucharystia bowiem będąc źródłem miłości, staje się także źródłem

radości i najgłębszej przyjemności życia.

     Niniejsze refleksje mogą stanowić swoisty "rachnunk sumienia" nie

tylko z samego uczestnictwa w Eucharystii, ale przede wszystkim z jej

wpływu na nasze osobiste życie, szczególnie zaś na więzi międzyosobowe:

z Bogiem i bliźnimi.

     Małżonkom, narzeczonym oraz tym, którzy już "na poważnie chodzą ze

sobą" chciałbym zaproponować, o ile to tylko okaże się możliwe, wspólną

lekturę tej książeczki oraz wzajemną wymianę myśli i przeżyć, które może

ona wzbudzić. Z jednej strony byłaby to dobra okazja do wspólnej

refleksji zarówno nad tym, co ich wzajemnie łączy, jak również nad tym,

co im jeszcze przeszkadza we wzajemnej więzi. Z drugiej zaś strony

mogliby w ten sposób bardziej docenić (lub może dopiero odkryć) życie

duchowe, jako najgłęszą i najpełniejszą płaszczyzną wzajemnej jedności i

współżycia. Zawsze bowiem ostatecznym gwarantem ludzkiej miłości i

przyjaźni jest wspólne czerpanie ze Zródła wszelkiem Miłości - z Boga.

                                        Autor

 

 


I. GODZINA PRAWDY

     J 6, 22-71.

     Cud rozmnożenia chleba był dla Żydów wyraźnym znakiem, iż nadeszły

czasy mesjańskie. Właśnie po tym cudzie chcieli porwać Jezusa, aby

obwołać Go królem, Mesjaszem. W oczach tłumu Jezus byłby doskonałym

władcą, ponieważ zapewniłbym chleb poddanym bez ich wysiłku i pracy.

Swiadkom cudu rozmnożenia chleba wydawało się, iż dzięki królowaniu

Jezusa mógłby nastąpić łatwy i szybki powrót do utraconego raju.

     Cud rozmnożenia chleba objawił rozbieżności pragnień i oczekiwań

uczniów i samego Jezusa. Chrystus wiedział, iż powrót do raju będzie dla

człowieka trudny i bolesny. Do utraconego raju prowadzi bowiem "wąska

ścieżka" i "ciasna brama". Obfitość "chleba powszedniego" i pełne

zaspokojenie głodu fizycznego miało być jedynie obietnicą zaspokojenia

najważniejszego głodu człowieka: głodu Boga. Cudownie zaś rozmnożony

chleb miał być natomiast znakiem "Chleba, który daje życie wieczne".

Jezus wiedział również, iż przyczyną nieszczęścia człowieka na ziemi nie

jest niezaspokojony głód chleba powszedniego, ale niezaspokojony głód

Boga.

     Ta właśnie różnica w rozumieniu zasadniczych potrzeb człowieka i

sposobu ich zaspokojenia doprowadziła do konfliktu pomiędzy Jezusem a

tłumem. Ludzi idących za Jezusem czekała teraz głęboka próba wiary,

która miała odsłonić ich najgłębsze motywy szukania Jezusa. Miało się

wreszcie okazać, dlaczego idą za Nim i czego od Niego oczekują. Jezus

nie pozwolił się porwać, ale "sam usunął się znów na górę". Modląc się

do Ojca przygotowywał się do trudnego momentu konfrontacji, który miał

niebawem nastąpić. Nie chcąc bowiem zwodzić tłumów, Jezus musiał

wystawił ich wiarę na próbę.

      "A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także

Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali

Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu rzekli do Niego":

<<Rabbi, kiedy tu przybyłeś?>>"

     Tłum pierwszy nawiązuje dialog z Jezusem. Najpierw "zagadują

Jezusa", ale tylko po to, aby narzucić Mu własny sposób widzenia i

rozumienia rzeczywistości. Zadane pytanie jest zamaskowanym kuszeniem

Jezusa. W kuszeniu rajskim szatan pierwszy rozpoczyna dialog poprzez

zadawanie pytań. Zadawanie pytań jest pewną podstępną taktyką, która

pozwala ukryć zasadnicze motywy i cele podjętego z własnej inicjatywy

dialogu. Tłum również nie słucha Jezusa i Jego nauki, ale pragnie, aby

Jezus sam zaczął jego słuchać. Te dążenia szukający Jezusa ukrywają za

"niewinnie brzmiącym pytaniem": <<Rabbi, kiedy tu przybyłeś?>>"

     Jezus nie odpowiada jednak na to zamaskowane kuszenie, ale w sposób

jasny i zdecydowany demaskuje motywy szukania Go przez Żydów. To, do

czego nie przyznali się oni sami, mówi Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę

powiadam wam: szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale

dlatego, żeście jedli chleb do sytości." Uroczystą formułą: "zaprawdę,

zaprawdę powiadam wam" Jezus nadaje moc i siłę tym prostym i jasnym

słowom. Jezus pragnie bowiem, aby Żydzi zrozumieli ich sens i wymowę.

     Były to przykre słowa. Wielu słuchaczom musiały one sprawić wielki

ból. Wielu musiało czuć się bardzo  rozczarowanych "nieprzyjemną

odpowiedzią" Jezusa na "grzecznie zadane pytanie". Być może dziwili się

i pytali się wzajemnie, co stało się z tą niezwykłą życzliwością

Mistrza, która jeszcze wczoraj kazała mu zatroszczyć się o zgłodniałe

ludzkie masy.

     "Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego,

żeście jedli chleb do sytości." Jezus mówi te słowa Żydom w imię prawdy.

Więź z Jezusme może być bowiem zbudowana tylko na prawdzie: na prawdzie

o samym człowieku i na Prawdzie o Bogu. "Szukając Mnie nie szukacie

Boga, słuchając mnie nie chcecie usłyszeć Słowa Bożego" - taką "prawdę"

chce przekazać Jezus Żydom, którzy przyszli do Niego pod wpływem

wrażenia wywołanego cudownym  rozmnożeniem chleba. Jezus pragnie

zdemaskować dwuznaczności i zafłszowania idących za Nim. Sama bowiem

fizyczna obecność uczniów Jezusowi nie wystarcza. Jezus pragnie posiadać

serca uczniów.

     Nasze uczestnictwo w Eucharystii domaga się od nas otwarcia się na

prawdą o nas samych i o Bogu. Jezus pragnie, aby nasze uczestnictwo w

Eucharystii było dla nas czasem pełnej szczerości, "godziną prawdy".

Eucharystia ma nas leczyć z naszych zafałszowań i zakłamań moralnych, ma

być zródłem jasnego widzenia siebie, rozeznania i rozgraniczenia

pomiędzy pragnieniami chleba powszedniego, a pragnieniami Boga i Jego

woli. Eucharystia zobowiązuje nas do wielkiej uczciwości wewnętrznej, do

prostego i jasnego zadawania sobie pytania: dlaczego idę za Jezusem,

dlaczego Go szukam.

     Bez odpowiedzi na to pytanie, nasze uczestnictwo w Eucharystii może

być naznaczone powierzchownością, dwuznacznymi postawami. Bez odpowiedzi

na to pytanie, Eucharystia nie będzie miała zasadniczego wpływu na nasze

życie: na nasze pragnienia, postawy, zachowania i działanie.

     Jezus tym zaskakująco "twardym przywitaniem" nie chce bynajmniej

zniechęcić uczniów idących za Nim, ale pragnie im pokazać, jaki winien

być najgłębszy sens i cel ich ludzkich dążeń i celów: "Troszczcie się

nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który

da wam Syn Człowieczy. Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg

Ojciec."

     Jezus demaskując "zbytnie zatroskanie" uczniów o "chleb powszedni",

o pokarm, który ginie, pragnie jednocześnie obudzić w nich pragnienie i

potrzebę "chleba, który trwa na wieki" - pragnienie samego Boga i Jego

woli. Niezwykły cud rozmnożenia "chleba powszedniego" miał być jedynie

obietnicą, iż Jezus może zaspokoić ich duchowe tęsknoty i pragnienia tak

samo, jak zaspokoił ich głód chleba powszedniego.

     "Moim pokarmem jest pełnić wolę mojego Ojca." Jezus pragnie, aby

to, co było Jego zasadniczą troską i pragnieniem, stało się także troską

i pragnieniem Jego uczniów. Wszystkich, którzy uczestniczą w Eucharystii

Jezus wzywa do takiej samej postawy: szukania we wszystkim woli Ojca

niebieskiego.

     Odpowiedź na pytanie, czego naprawdę szukamy w Eucharystii, może

okazać się dla nas bardzo trudna. Często bowiem, nie znając siebie

samych, naszych najgłębszych motywacji, odczuć wewnętrznych, pragnienień

i potrzeb, bywamy nieprzejrzyści i dwuznaczni w odczytywaniu tego, co

jest w nas. Odpowiedź ta wymagać będzie wielkiej szczerości, głębokiego

wglądu w nasze serca połączonego z otwartością na światło Jezusa. One

dopiero pozwolą nam dobrze odczytać, jakie motywy kierują naszymi

pragnieniami, potrzebami i działaniami z nich wynikającymi. To właśnie

Jezus przy naszej usilnej współpracy może nam naprawdę objawić to, co

jest w nas. On jeden nie potrzebuje "niczyjego świadectwa o człowieku".

Samo bowiem wie, "co w człowieku się kryje". (por. J 2, 25)

     Kiedy Jezus powiedział tłumom, iż winni troszczyć się najpierw o

pokarm, który trwa na wieki, oni natychmiast wydają się być otwarci i

gotowi przyjąć słowa Jezusa: "Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła

Boże." Gotowość Żydów jest jednak zewnętrzna i pozorna, ponieważ nie

zawiera ona wiary w Jezusa Chrystusa jako Mesjasza.

     Nierzadko i my posiadamy taką właśnie zewnętrzną i pozorną gotowość

i dyspozycyjność. Jak Żydzi pytamy: "co mamy czynić, aby wykonywać

dzieła Boże". I wydaje się nam, iż jesteśmy gotowi zrobić wszystko,

czego Bóg od nas żąda. Owszem spełnialibyśmy to, czego On od nas żąda,

gdyby Jego żądania były identyczne z naszymi ludzkimi upodobaniami i

pragnieniami.

     Kiedy poprzez nasze uczestnictwo w Eucharystii pytamy szczerze, "co

mamy czynić, aby wykonać dzieła Boże" Jezus nam odpowie. Musimy być

jednak świadomi, iż Jego odpowiedź (podobnie jak było to w wypadku

Żydów) może nam wydać się pozbawioną sensu i ludzkiej logiki. To, czego

Bóg domaga się od człowieka, może niekiedy wydawać mu się wprost

absurdalne i skandaliczne.

     Eucharystia uczy nas autentycznej gotowości "pełnienia dzieł

Bożych", autentycznej otwartości, ponieważ jest ona uobecnieniem pełnej

gotowości Jezusa do pełnienia woli Ojca. Także wola Ojca wobec Jezusa -

biorąc rzecz po ludzku - wydawała się być absurdalną i sprzeczną z

logiką ludzką. Jakiż sens mogła mieć straszliwa męka, przyjęcie

tragicznej śmierci niewolnika i złoczyńcy na szubienicy krzyża? Jakiż

sens moglibyśmy dostrzec w przyjęciu przez Jezusa wszystkich zniewag,

urągań, bluźnierstw, które miały spaść na Niego ze strony Żydów i pogan?

Eucharystia uczy nas, iż działa Boże nie są dziełami ludzkimi, a myśli

Boże nie są jako myśli ludzkie. (por. Mt 16, 23) Uczestnictwo w

Eucharystii uczy nas całkowitego oddana się do dyspozycji Boga na wzór

Jezusa Chrystusa wydającego się bezwarunkowo w ręce Ojca.

     Na pytanie: "Cóż mamy czynić, aby dokonywać dzieł Bożych" Jezus

odpowiada: "Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście

uwierzyli w tego, którego Ojciec posłał." Ostatecznym "dziełem" Boga na

ziemi jest ofiarowanie człowiekowi Wcielonego Syna Bożego. Pełnieniem

zaś "dzieł Bożych" przez człowieka winno być przyjęcie Jezusa Chrystusa

jako ostatecznego celu i sensu własnego życia.

     Kiedy Jezus wezwał tłumy do wiary w swoje Boskie posłannictwo,

Żydzi skorzystali z okazji, aby postawić Jezusowi wyraźny warunek

uznania go za Mesjasza. "Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli

i Tobie uwierzyli? Coż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni,

jak napisano: <<Dał im do jedzenia chleb z nieba.>>" Tymi słowami

uczniowie pragną naprowadzić Jezusa jeszcze raz na własne pragnienia i

potrzeby. Pragną, aby potrzebę "chleba powszedniego" Jezus uczynił nie

tylko "znakiem" wiary, ale celem i sensem wiary w Niego. Tani i łatwy

dostęp do chleba Żydzi chcieli uczynić celem Mesjańskiego posłanictwa

Jezusa.

     Jezus zwraca jednak uwagę tłumom, iż "manna", chleb wyproszony

przez Mojżesza, był darem przejścowym i nietrwałym, jak nietrwałym i

przejścowym stał się cud rozmnożenia chleba. "Zaprawdę, zaprawdę

powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam  chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój

da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten. który z

nieba zstępuje i życie daje światu."

     Żydzi nie zrozumieli tych słów Jezusa. Sądzili bowiem, iż Jezus

przyjął ich warunek uznania Go za Mesjasza i ofiaruje im jeszcze raz

"chleb powszedni", który jedli w dniu wczorajszym. Stąd też

entuzjastycznie wołają: "Panie, daj nam zawsze tego chleba".

     Słowa te przypominają prośbę Samarytaniki przy studni Jakubowej:

"Daj mi tej wody, aby już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać".

(J 4, 15) Zarówno w prośbie Żydów jak i Samarytani wyraża się

pragnienie, aby żyć łatwo, bez większego wysiłku, bez trudu, bez

problemów.

     Używane w prośbie słowa: "zawsze", "już nigdy" oddają pragnienie,

aby "raz na zawsze" rozwiązać wszytkie ludzkie problemy, aby nie musieć

się trudzić i zmagać. Wielu ludzi wierzących traktuje wiarę, jako

instytucję, dzięki której można rozwiązać problemy i trudności, których

nie da się rozwiązać już innymi metodami. Podobnie jak tłum Żydów, jak

Samarytanka chcielibyśmy nieraz odmienić nasze życie bez wysiłku, bez

walki, bez ofiary. Chcielibyśmy zmienić nasze życie, aby już "nigdy" nie

zmagać się ze słabościami własnymi i innych, aby nie upadać, aby nie

cierpieć, słowem, aby za wszelką cenę uniknąć krzyża. Jesteśmy niekiedy

tak nierozważni, iż sami robimy właśnie takie "postanowienia", w których

powtarzają się cytowane słowa "już nigdy", "zawsze". Te "mocne

postanowienia" mają nam dać przede wszystkim lepsze samopoczucie oraz

zagwarantować nam, iż "od tej pory" na pewno będzie "lepiej", tzn.

"łatwiej".

     Eucharystia wprowadzając nas w Misterium Paschalne śmierci i

zmartwychwstania Jezusa uświadamia nam jednak, iż Jezus nie żył na ziemi

jak w raju, ale wszedł w dramatyczną rzeczywistość człowieka żyjącego po

grzechu. Przyjął na siebie nasz grzech z jego skutkami, choć sam nie

popełnił żadnego grzechu. Eucharystia jest więc zaproszeniem do wejścia

w dramatyzm własnej ludzkiej egzystencji na wzór Jezusa Chrystusa.

Eucharystia, uobecniając nam mękę, śmierć i zmartwychwstania Jezusa

uświadamia nam, iż Jezus nie uciekał od zmagania i ofiary, ale przyjął

na siebie trudny los człowieka, aby nas wybawić z tragizmu naszej

sytuacji.

     Uczestnictwo w Eucharystii jest więc dla nas zaproszeniem do

przyjmowania postawy walki, zmagania, trudu i o...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin