Dlaczego pedagogika jest czarna?
„Czarna pedagogika” jest swoistego rodzaju oskarżeniem każdej nauki o wychowaniu, każdej teorii wychowania o to, że – z racji swojej intencjonalności oddziaływań, odwoływania się u ich postaw do celów wychowania- niesie ze sobą przemoc, totalitaryzm, mistyfikację czy nawet wrogość wobec dziecka. Problem polega na tym, że każda pedagogika opiera się na silnym przeświadczeniu, iż dzieci i młodzież muszą być wychowywani,
choć w istocie chodzi tu o utrzymanie hierarchicznych stosunków społecznych, o zachowanie prawa do dominacji i dyskryminacji wiekowej. Zdaniem Alice Miller, szwajcarskiej psychoanalityczki, niszczycielska rola wychowania polega na tym, iż staje się ono obszarem stosowania przemocy fizycznej i psychicznej wobec dziecka. Mało tego, każde pokolenie projektuje na następną generację oba rodzaje opresji, co wyzwala niejako automatycznie „przemoc z przemocy”. Kto zatem był bity i upokorzony w okresie swojego dzieciństwa,
ten jako osoba dorosła powtarza scenariusz opresji wobec swoich dzieci lub podwładnych. Wszystko, zatem zaczyna się w pierwszych latach życia człowieka. „Przez pierwsze dwa lata życia dziecka można z nim zrobić bardzo dużo: łamać jego wolę, dysponować nim, kształtować dobre nawyki, wychłostać, karać bez obawy, że może ono oddać czy się zemścić. Dziecko stara się wprawdzie bronić przed tymi nieprawościami, kiedy potrafi już artykułować swój ból lub gniew, ale w istocie i to jest mu zabronione, gdyż rodzice nie mogą wytrzymać jego reakcji obronnej (krzyku, płaczu, wybuchu wściekłości). Za pomocą różnych środków przymusu odmawiają mu prawa do takich reakcji. Dziecko uczy się być cicho. Jego milczenie zaś potwierdza słuszność i skuteczność stosowanej zasady wychowania, ale zarazem negatywnie wpływa na jego późniejszy rozwój. Uczucia dziecka zostały zniewolone, została także stłumiona potrzeba ich artykułowania, bez nadziei na jej zaspokojenie. Przyczynia się to do powstawania nerwic.”
Należy odrzucić odwieczne brzemię wychowania. Rolą zaś antypedagogiki nie jest przekształcanie „czarnej pedagogiki” w jakąś „białą pedagogikę”, ale uświadomienie ludziom dorosłym znaczenia ich własnego dzieciństwa, części zamrożonych w nich emocji
i odblokowanie ich wrażliwości na obowiązującą w ich dzieciństwie pokorę. Na dziecko oddziałuje szereg innych jeszcze czynników, jak np. społeczne pochodzenie, zachowanie
w szkole, reakcje środowiska społecznego na jego postawy itp., toteż nie można go pozostawić samemu sobie, ale wesprzeć we własnym rozwoju. To, czego ono potrzebuje najbardziej w okresie dzieciństwa, w czasie zmniejszonej możliwości samoobrony, to właśnie jest okazywanie mu szacunku przez najbliższe otoczenie, tolerancja dla jego uczuć i doznań, wrażliwość na jego potrzeby i problemy oraz szczerość rodziców, których własna wolność-
a nie wychowawcze przekonania- określili dziecku naturalne granice jego wolności.
Projekcja głębokich, negatywnych przeżyć z własnego dzieciństwa niepodlegające wpływom wychowawcy dzieci może być – zdaniem Miller – uwarunkowana takimi motywami, jak: lęk przed wolnością, chęć zemsty za doznane cierpienia, poczucie konieczności powtórzenia pedagogicznych reakcji z tamtych lat oraz idealizacja własnego dzieciństwa i rodziców. Wszystkiemu przy tym jest winna pedagogika, jako nauka
o wychowaniu innych, gdyż uzbraja rodziców i nauczycieli w coraz doskonalsze metody manipulowania dziećmi, zmuszania ich do czynienia tego, czego życzą sobie pedagodzy.
Co gorsza, przemoc fizyczna jest coraz bardziej skrywana za przemocą psychiczną i to
w takich sferach, jak: intelektualna przemoc („pranie mózgu”, „indoktrynacja”, „perswazja”), przemoc emocjonalna („zniewalająca miłość”) czy wolicjonalna (zobowiązanie do pracy nad sobą, opanowywania własnej woli, tłumienia „ja”). Jeżeli dodamy to tego obowiązek dzieci
i młodzieży okazywania szacunku swoim wychowawcom, bez względu na towarzyszące ich postępowaniu racje, to możemy sobie wyobrazić skalę ich zniewolenia i bezradności.
Dla rozpoznania najbardziej charakterystycznych cech tego typu wpływów „wychowawczych” można odwołać się do poniższych tez, będących wnioskami
z wieloletnich badań porównawczych, psychoanalitycznych Miller:
1. To dorośli są panami (a nie sługami!)podlegającego im dziecka.
2. Dorośli określają a priori, co jest prawem, a co nim nie jest.
3. Gniew dorosłych wynika z ich własnych konfliktów, problemów.
4. Dzieci obarczane są odpowiedzialnością za stan niezadowolenia czy gniewu dorosłych.
5. Rodzice powinni być zawsze szanowani.
6. Spontaniczne uczucia dziecka oznaczają zawsze niebezpieczeństwo dla jego pana
i władcy.
7. Dziecko należy pozbawić własnej woli tak wcześnie, jak to jest możliwe.
8. Wszystkie wyżej wymienione zabiegi powinny mieć miejsce w pierwszych dniach życia dziecka, aby tego nie spostrzegło i nie zapragnęło zemsty na swoich asesorach
Każda pedagogika celowościowa jest niezadowolona z człowieka takiego, jakim on jest, stąd chce go zmienić, udoskonalić, interweniując w świat jego uczuć, myśli, motywacji, nastawień, zachowań. Dla wychowawców ważne jest to, by dziecko chciało tylko tego, co odpowiada założonym celom jego rozwoju. Ideałem byłoby totalne pozbawienie dziecka samodzielności, jego depersonalizacja i zniewolenie. W roszczeniach wychowywania dzieci
i młodzieży dostrzega – lider antypedagogiki niemieckiej – Braunmühl przyczyny wielu ludzkich dramatów, zaniku naturalnej skłonności każdego człowieka do autonomicznego kształtowania siebie, do poczucia bezpieczeństwa czy społecznej solidarności. Rodzice mają pedagogiczne ambicje decydowania o losie innych, gdyż sami są ofiarami własnego procesu wychowania. Ich pedagogiczne zaangażowanie jest skierowaną przeciwko własnym dzieciom, czy nawet innym osobom, zemstą za ówczesnych wychowawców-opresorów. Postawa tego typu występuje tylko u zawodowych czy naturalnych wychowawców, ale także u biurokratów, technokratów, menedżerów czy polityków i swej istocie jest niedemokratyczna („demagokracja”).Pedagogiczne nastawienie dorosłych wobec dzieci niesie z sobą wrogość wobec nich, i to w dwojakiego rodzaju: subiektywną i obiektywną.
„Do subiektywnej zalicza się uczucie braku akceptacji wobec dziecka czy nawet uczucie nienawiści. Większość dorosłych nie przejawia tego typu wrogości. Natomiast wrogość obiektywna jest nie tyle uczuciem, ile jego wyrazem, manifestacją. To postawa i sposób zachowania się danej osoby determinujące cierpienie dziecka lub wyrządzający mu szkodę. Większość dorosłych jest obiektywnymi wrogami dzieci. Wszystkie metody wychowania
są obiektywnie wrogie dzieciom. Brak zainteresowania dzieckiem jest tak samo adekwatnie szkodliwy, jak owo pedagogiczne podejście”. Antypedagogika Braunmühla nie jest skierowana przeciwko pedagogom, ani osobom dorosłym wychowującym dzieci, lecz przeciwko fałszywej ideologii, przeciwko szkodliwej życiowo praktyce wychowawczej.
Nie zgadza się przy tym z mitem, iż przyszłość każdego społeczeństwa jest zdeterminowana jego zdolnością intencjonalnego wychowywania dzieci i młodzieży. Decydowanie o celach wychowania jest równoznaczne z decydowaniem o przyszłości człowieka, a decydowanie o celach kształcenia oznacza stanowienie o przyszłości społeczeństwa. Kto jednak powinien określić interes społeczeństwa w zakresie tego, co jest dla niego najlepsze?- pyta Braunmühl. Dziecko? Rodzice? Nauczyciele? Kto wie najlepiej? Dlaczego uparcie tworzymy instytucje edukacyjnej pomocy, w których „prostytuuje się dzieci i wmawia się im, że one same tego potrzebują”.
Kto zatem kocha dzieci, ten ich nie wychowuje!
pedagog107