Prawda(1).docx

(13 KB) Pobierz

"Prawda"

Tak, Panie i Panowie, jeżeli "mowa jest trudna", jakże jej skutki mogą być zbawienne. To dlatego opowieść "gorzka dla języka", na końcu okazuje się tak uzdrawiająca i pocieszająca. Informacje na przydrożnych znakach nie są wyrażone w słodkim i kwiecistym języku. Ich styl jest wyrazem ich użyteczności: jasny, bezpośredni, nie znoszący sprzeciwu, władczy. Nie spotkamy na nich wyrażeń: jeżeli się mylę, informacje te nie wątpią bowiem w swoją słuszność, nie tłumaczą się z surowego przedstawiania przechodniom strzałek kierunku czy liczb odległości. Ale czy podróżnik skarży się na to?

Posiadając choć w nikłym stopniu skłonność do filozofowania dziękuje z serca autorowi tych efektywnych, brutalnych określeń, nie czując się w żadnym stopniu przez nie tyranizowany. Do człowieka bowiem należy zwolnienie lub przyspieszenie kroku, pójście według wskazanego kierunku lub jego zmianę. Kamień milowy jasno wyraża tylko to, co jest, i to, co trzeba brać pod uwagę. Im bardziej precyzyjna informacja zawęzi obszar przemyśleń i im bardziej, choćby z powodu tej wąskiej granicy, fantazje serca, pragnienia wyobraźni, potrzeby, wygody i interesy własne zyskają bezpieczeństwa, tym bardziej będą mogły skorzystać z pozostawionego im pola wolności. Wskazówka niepewna, informacja niejasna lub fałszywa, choć pozornie schlebiają zdolnościom podejmowania decyzji przez spacerujących, w rzeczywistości ograniczają ich wolność poruszania się, odpoczynku, zmniejszają ich rzeczywistą władzę. Bowiem ryzyko związane z konsekwencjami kapryśnej czy pełnej nonszalancji podróży tym bardziej zwiększy się jeżeli potrzebna informacja będzie niewystarczająca. Wielkim błędem jest sądzić, że okoliczności łatwiej ulegają luźnemu i mniej uchwytnemu celowi. Wprost przeciwnie, każda niepewność w celu komplikuje ocenę i podejście do zdarzeń. W jedynym miejscu więc, przez które mogłoby się wkraść trochę światła, znajduje się niepewność do trudów drogi lądowej zostają dorzucone chmury na niebie.

Tak więc prawda, jak słońce palące, ale jasne, zadowala się ustanawianiem z góry tego, co trzeba wiedzieć i tego, o czym trzeba pomyśleć, zanim zacznie się działać. Wskazuje dobro, naznacza zło, pozwala rozróżniać proporcje, według których dobro ze złem spotykają się i mieszają w nieskończonej liczbie ludzkich przypadków. W ten sposób oświetlony człowiek, choć daleki jest od znalezienia odpowiedzi na wszystkie problemy nękające go w życiu, ma narzędzie pomagające mu w ich rozwiązaniu i jeżeli, co zdarza mu się nazbyt często, może wybrać tylko między złym i złym, lepiej będzie mógł osądzić, które z nich jest mniejsze. Jego wysiłek może doprowadzić do ucieczki zła gorszego, co jest może największym osiągnięciem wolności decydowania o sobie lub o innych. Prawda nie tylko broni się przez to, co ma w sposób naturalny z ogólności, wzniosłości, abstrakcyjności i obcości dla człowieka, ale by wspiąć się na jej wyżyny, trzeba hojnego rozmachu myśli, wzniesienia się ponad teraźniejszość, szerokiego oszacowania przyszłości. Aby dostąpić do tej prawdy, która wszystko okrywa, trzeba wysiłkiem woli uciszyć wiele z ludzkich instynktów. Prawda (i nie mam tu na myśli szczerości, ale prawdy całkowitej, zgody mowy i myśli z realiami zewnętrznymi) może przybrać jeszcze inną postać niż najwyższa radość inteligencji: to nadrzędna umiejętność, wszechmocna siła. Szczerość nie jest prawdą. Najbardziej prawa intencja i najbardziej stanowcza chęć nie mogą uczynić nic ponad to, by to, co jest, nie stało się. Nie zaniedbując żadnej z cnót, nie możemy nie oddać sprawiedliwości cnotom oczywistym. Nie ma takiego uśmiechu, grymasu czy paplaniny pięknoduchów, która ostałaby się w konfrontacji z nimi. Decyzje, które za sobą pociągają, są trudne, czasem nawet uciążliwe, tak dla życia duchowego, jak i życia codziennego, które nie zawsze się na nie godzą. Ale przysługa którą finalnie oddają, wszystkie te nieprzyjemności zmywa.

Prawda jest wartością samą w sobie. Ale trzeba umieć także rozróżnić prawdy gorzkie i słodkie; użyteczne i niebezpieczne. Są takie, które należy zachowywać tylko dla mędrców, i inne, które można przekazywać wszystkim. Niektórzy rewolucjoniści wyłącznie mistyczni czy oratorzy mogą sądzić, że bajka czy prawda, są zawsze dość dobre dla ludu! Sądzimy, że lud nie ma bardziej wymagających potrzeb od elit. Jemu trzeba natomiast prawdy jak chleba. Kłamstwo historyczno-polityczne zatruwa lud tak samo dokładnie, jak robi to cyjanek potasu. Pogarda, która się ukrywa, nie ma mocy oddziaływania. Tymczasem jest wprost przeciwnie! Błąd i kłamstwo, co do których nie zadaje się trudu ich demaskowania, powoli, z czasem, nabierają mocy prawdy.

za: konserwatyzm.pl

(tłum. Marta Zamorska)

Karol Maurras

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin