Husserl---Kryzys_europejskiego_czlowieka.pdf

(587 KB) Pobierz
Husserl---Kryzys_europejskiego_czlowieka
Edmund Husserl
Kryzys Europejskiego Człowiecze ń stwa
a Filzofia
Chcę podjąć w tym wykładzie próbę obudzenia nowego
zainteresowania tak szeroko dziś dyskutowanym tematem
kryzysu europejskiego przez filozoficzne rozwinięcie histo-
rycznej idei (albo teleologicznego sensu) europejskiego
człowieczeństwa. JeŜeli uda mi się przy tym wykazać istotne
funkcje, jakie w ramach tego sensu winny pełnić filozofia i
wyrosłe z filozofii nauki, kryzys Europy ukaŜe się nam w
nowym świetle.
Zacznijmy od nawiązania do tego, co wszyscy dobrze
znamy, do róŜnicy między naukową medycyną przyrodniczą
a tak zwaną „ludową medycyną naturalną". Podczas gdy ta
ostatnia czerpie swe soki z naiwnej empirii i tradycji, to
źródłem medycyny naukowej jest spoŜykowanie wyników
nauk czysto teoretycznych, nauk o ludzkiej cielesności, a
więc przede wszystkim anatomii i fizjologii. Te z kolei
opierają się na naukach podstawowych wyjaśniających
przyrodę najogólniej, tj. na fizyce i chemii.
Przejdźmy teraz od ludzkiej cielesności do ludzkiej du-
chowości, do tematu tak zwanych nauk humanistycznych.
Interesują się one w sposób teoretyczny wyłącznie człowie-
kiem jako osobą, jego osobowym Ŝyciem i działalnością, a
korelatywnie - wytworami tej działalności. O Ŝyciu oso-
bowym mówimy wtedy, gdy Ja i My wspólnie Ŝyj ą ^hory-
zoncie wspólnoty. Są to wspólnoty o rozmaitych, prostych
lub bardziej złoŜonych postaciach, jak rodzina, naród,
wspólnota ponadnarodowa. Słowo „Ŝycie" nie ma tu zna-
czenia fizjologicznego, lecz oznacza Ŝycie kierujące się ku
celom, dokonujące pracy w sferze ducha; jest to Ŝycie w
1
228163822.002.png
12
Edmund Husserl
Kryzys europejskiego czlowiecze ń stwa...
13
najszerszym sensie kulturotwórcze w jedności danej dzie-
jowości. Wszystko to jest tematem róŜnorodnych nauk
humanistycznych. Rzecz jasna, róŜnica między pręŜnym
rozwojem a uwiądem albo - moŜna i tak powiedzieć -
między zdrowiem a chorobą, zachodzi równieŜ w odniesieniu
do wspólnot, ludów, państw. Nie powinno zatem dziwić
pytanie: dlaczego tutaj nigdy nie wykształciła się odpowiednia
medycyna naukowa, medycyna narodów i wspólnot
ponadnarodowych? Narody europejskie są chore, sama
Europa, powiada się, przeŜywa kryzys. Bynajmniej nie
brak tu znachorów. Wręcz zalewają nas strumieniem na-
iwnych i nłedowarzonych propozycji reform. Ale dlaczego te
tak wspaniale rozwinięte nauki humanistyczne odmawiają
tu tej słuŜby, którą nauki przyrodnicze w swej sferze pełnią
w sposób wzorowy?
Kto zna ducha nowoczesnych nauk, nie będzie miał
kłopotu z odpowiedzią. Wielkość nauk przyrodniczych polega
na tym, Ŝe nie poprzestają na naocznej empirii, wszelki
bowiem opis przyrody ma być dla nich jedynie wstępnym
krokiem do ścisłego, a ostatecznie fizykalno-chemicznego
wyjaśnienia. Powiada się: nauki „tylko opisujące" wiąŜą nas ze
skończonością otaczającego nas świata. Ścisłe matematyczne
przyrodoznawstwo natomiast, dzięki swej metodzie,
obejmuje nieskończoności - wraz z tym, co w nich jest
rzeczywiste i realnie moŜliwe. To, co dane naocznie, jest
dlań jedynie subiektywnie zrelatywizowa-nym zjawiskiem i
chce ono w systematycznej aproksymacji badać
bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ponadsu-
biektywnej („obiektywnej") przyrody. Wszelkie wstępnie
dane naocznie konkrety - obojętne, czy są to ludzie, czy
zwierzęta, czy teŜ ciała niebieskie - chce wyjaśniać na
podstawie tego, co istnieje ostatecznie, a mianowicie indu-
kując z wszystkich faktycznie danych zjawisk przyszłe mo-
Ŝliwości i prawdopodobieństwa w takim zakresie i z taką
dokładnością, jakie przekraczają wszelką związaną z nao-
cznością empirię. Następstwem konsekwentnego wy-
kształcenia nauk ścisłych w czasach nowoŜytnych była pra-
wdziwa rewolucja w technicznym opanowaniu przyrody.
Całkiem inna, niestety, (w myśl tego zrozumiałego juŜ dla
nas ujęcia) jest sytuacja metodyczna w naukach huma-
nistycznych - i to z powodów naleŜących do istoty rzeczy.
Ludzka duchowość ma przecieŜ swą podstawę w ludzkiej
physis, wszelkie jednostkowe Ŝycie psychiczne ufundo-
wane jest na fizycznej cielesności - a zatem takŜe kaŜda
wspólnota ufundowana jest na fizycznych ciałach ludzi bę-
dących jej członkami. Gdyby więc w odniesieniu do feno-
menów humanistyki miało być moŜliwe rzeczywiście ścisłe
wyjaśnianie, a co za tym idzie, podobnie dalekosięŜna
praktyka naukowa jak w sferze przyrody, to humaniści
musieliby zajmować się nie tylko duchem jako takim, ale
równieŜ cofać się do jego fizycznych podstaw i korzystać w
swych wyjaśnieniach z pośrednictwa ścisłej fizyki i chemii.
To jednak juŜ w odniesieniu do pojedynczego człowieka, nie
mówiąc o wielkich wspólnotach historycznych, rozbija się (i
nie widać tu nadziei na Ŝadną zmianę) o skomplikowany
charakter niezbędnych ścisłych badań psychofizycznych.
Gdyby świat był budowlą o dwóch, by tak rzec,
równouprawnionych sferach realności, przyrody i ducha, i
Ŝadna z nich nie byłaby ani metodycznie, ani rzeczowo
uprzywilejowana, wówczas sytuacja byłaby zupełnie inna.
Ale jedynie przyrodę moŜna traktować jako zamknięty
świat dla siebie, jedynie przyrodoznawstwo moŜe z niezło-
mną konsekwencją abstrahować od wszystkiego, co du-
chowe i badać przyrodę tylko jako przyrodę. Taka konse-
kwentna abstrakcja, przeprowadzona vice versa po drugiej
stronie, nie prowadzi wcale humanisty, zainteresowanego
wyłącznie sprawami ducha, do zamkniętego w sobie, okre-
ślonego jedynie przez związki czysto duchowe „świata",
który mógłby być tematem czystej i uniwersalnej humani-
2
228163822.003.png
styki jako paraleli czystego przyrodoznawstwa. Ducho-
3
 
14
Edmund Husserl
Kryzys europejskiego człowiecze ń stwa...
15
wość animalna, duchowość ludzkich i zwierzęcych „dusz",
do której odsyła wszelka inna duchowość, ufundowana jest
w kaŜdym przypadku przyczynowo w ciałach fizycznych.
Dlatego teŜ jest zrozumiałe, Ŝe humanista, zainteresowany
wyłącznie sprawami ducha jako takimi, nie wychodzi poza
opisy, poza historię ducha, i pozostaje całkowicie związany z
naocznymi skończonościami. Widać to na kaŜdym
przykładzie. Historyk np. nie moŜe zajmować się antyczną
Grecją, nie uwzględniając jej geografii fizycznej, nie moŜe
badać starogreckiej architektury, pomijając stronę fizyczną
budowli itd. Wydaje się to zupełnie jasne.
Ale czy cały manifestujący się w tym wywodzie sposób
myślenia nie opiera się na fatalnych przesądach i czy sam
przez swe oddziaływanie nie ponosi współodpowiedzialności
za chorobę Europy? Rzeczywiście, jestem o tym prze-
konany, a zarazem mam nadzieję wykazać, Ŝe tu równieŜ
leŜy istotne źródło owej pozornej oczywistości, z jaką
współczesny naukowiec przeczy moŜliwości zbudowania
podstaw ogólnej, samodzielnej i nie odwołującej się do
innych dziedzin nauki o duchu, i nawet nie próbuje wdawać
się na ten temat w dyskusję.
Ze względu na nasz problem Europy musimy zająć się
tymi sprawami nieco bliŜej i obnaŜyć korzenie powyŜszej, na
pierwszy rzut oka tak jasnej argumentacji. Z pewnością
historyk, badacz kultury, badacz kaŜdej sfery ducha, wśród
swych fenomenów znajduje równieŜ fizyczną przyrodę, w
naszym przykładzie przyrodę antycznej Grecji. Ale ta
przyroda nie jest przyrodą w sensie nauk przyrodniczych,
lecz tym, co staroŜytni Grecy uwaŜali za przyrodę, tym, co
jako otaczający ich świat stanowiło ich naturalną rzeczy-
wistość. Mówiąc pełniej: historyczny świat otaczający Gre-
ków nie jest światem obiektywnym w naszym sensie, lecz
ich „przedstawieniem świata", tj. ogółem tego, co subiek-
tywnie dla nich istniało, wraz ze wszystkim, co uznawali za
rzeczywiste, łącznie z bogami, demonami itp.
4
228163822.004.png
„Świat otaczający" jest pojęciem naleŜącym wyłącznie do
sfery duchowej. Fakt, Ŝe zawsze Ŝyjemy w jakimś ota-
czającym nas świecie, do którego odnoszą się wszelkie
nasze troski i poczynania, jest faktem czysto duchowym.
Ten otaczający nas świat jest naszym tworem duchowym,
powstałym w naszym historycznym Ŝyciu. JeŜeli ktoś
przeto za temat swych badań bierze ducha jako takiego, to
nie ma tu Ŝadnych powodów, które nakazywałyby mu
odwoływać się do wyjaśnień innych niŜ czysto duchowe. I
tak jest wszędzie, albowiem: niedorzecznością jest upa-
trywanie w przyrodzie czegoś z istoty swej obcego duchowi,
podobnie jak niedorzeczna jest wynikająca z tego chęć
podbudowania humanistyki przyrodoznawstwem w celu jej
rzekomego uściślenia.
Całkiem zapomina się równieŜ, Ŝe przyrodoznawstwo
(jak wszelka nauka w ogóle) jest nazwą pewnych osiągnięć
duchowych, mianowicie osiągnięć współpracujących ze
sobą przyrodników; jako takie naleŜą one, na równi z
innymi wydarzemiami duchowymi, do kręgu tego, co naleŜy
wyjaśnić humanistycznie. CzyŜ nie byłoby znów nie-
dorzecznością i błędnym kołem, gdyby ktoś chciał wyjaśniać
przyrodniczo to historyczne wydarzenie noszące nazwę
„przyrodoznawstwo", wyjaśniać odwołując się do
przyrodoznawstwa i jego praw przyrody, które same, jako
osiągnięcie duchowe, stanowią tu przecieŜ problem?
Humaniści zaślepieni naturalizmem (zwalczanym
wprawdzie, ale tylko werbalnie) w ogóle zrezygnowali z
samego postawienia problemu czystej i uniwersalnej hu-
manistyki, nauki o istocie ducha jako takiego, nauki, która
śledziłaby bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ducho-
wości, w celu uzyskania wyjaśnień naukowych w sensie
absolutnie definitywnym.
Dotychczasowe filozoficzne rozwaŜania dotyczące ducha
prowadzą nas do nastawienia, które pozwala prawidłowo
uchwycić nasz temat duchowej Europy jako pro-
5
228163822.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin