Rozdział 6.pdf

(61 KB) Pobierz
Rozdział 6
Rozdział 6
Stałam za drzwiami z zamkniętymi oczami. Chciałam chwilę odetchnąć i przypomnieć sobie wszystko
czego nauczyła mnie Ava. Wyobrażałam sobie białe, promienne światło przepływające przez moje
ciało i wlatujące w każdą z moich komórek. Moje palce niespokojnie poszukiwały mojego amuletu.
Kolekcja Krzyształów wisząca na mojej szyi zapewniała mi ochronę przed moimi czakrami, szczególnie
przed tą piątą, która odpowiedzialna była za brak u mnie jakiegokolwiek rozeznania i wszystkie moje
słabości dzięki niej się podwajały. Jeżeli na to pozwolę, trafię do otchłani Shadowlandu.
Dałam sobie chwilę, by powiadomić o wszystkim Damena. Niech wie, że właśnie mam idealną szansę,
by wszystko zacząć ale i skończyć. Przypomniałam mu jednocześnie o tym, że obiecał się nie wtrącać,
chyba, że sama go o to poproszę.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam iść naprzód po okropnych różowych kafelkach. Zatrzymałam się
nieśmiało obok białych umywalek stojących rzędem przy ścianie. Moje ciało było rozluźnione, ręce
spoczywały luźno wzdłuż niego. Zobaczyłam jak Haven kopniakiem otworzyła drzwi, a następnie
upewniając się, że jesteśmy same, rzuciła mi złowrogie spojrzenie.
- „ I tak zaczął się ostatni rok nauki.” Uśmiecha się szyderczo i patrzy na mnie znacząco. „ Jak to
wszystko szybko mija, prawda? Nauczyciele… koledzy z klasy… naprawdę o tym marzyłaś?”
Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam nic mówić, nie chciałam wciągnąć się w tą jej grę. Jest to
jeszcze bardziej bezużyteczna gra słów od tej, którą dzieliłam z Romanem. Jeżeli nie będę
postępować tak jak chce, na pewno jej się to znudzi.
Patrzyła na mnie uważnie, ani trochę nie obawiając się mojego milczenia. Jeśli już, to była to dla niej
tylko zachęta. „Cóż, jak dla mnie, sprawy się mają o wiele lepiej niż planowałam. Jestem pewna, że
już zauważyłaś jak bardzo stałam się popularna. W rzeczywistości to nie mogę się zdecydować, czy
dołączyć do grupy cheerleaderek czy stać się przewodniczącą klasy, a może wybiorę dwie opcje, kto
wie? Co o tym sądzisz?” Zatrzymała się i patrzyła na mnie znacząco, ale kiedy nic nie mówiłam,
ponownie się odezwała. „Nie oszukujmy się, to wszystko aż tak bardzo mnie nie interesuje, ale teraz
mogę zrobić co mi się podoba. Na pewno zauważyłaś sposób w jaki ludzie na mnie patrzą, sposób w
jaki mnie traktują. To jak…” Jej oczy zajaśniały, na policzkach pojawił się rumieniec. „Jak bym była
gwiazdą rocka, ludzie nie mogę się mną nacieszyć!”
Wzdycham wystarczająco głośno, aby mogła mnie usłyszeć. Spotkałam jej zbyt pewny siebie wzrok z
odrobiną nudy, gdy powiedziałam: „Uwierz mi, zauważyłam.” Natychmiast na jej twarzy pojawił się
triumfalny uśmiech. „Szkoda, że to zainteresowanie nie jest prawdziwe. Jesteś tego świadoma,
prawda? Sama to spowodowałaś. Calowo wabisz ich do siebie, okradasz ich z możliwości wyboru,
własnej woli, tak samo robił Roman. To nie jest prawdziwe zainteresowanie.”
Zaczęła się śmiać, oddalając moje słowa machnięciem dłoni. Zaczęła chodzi obok umywalek, a gdy
stanęła naprzeciwko mnie, powiedziała: „Brzmi to jakby ktoś się najadł kwaśnego winogrona.
Poważnie. Czujesz się trochę zazdrosna bo nikt na ciebie nie zwraca uwagi tylko na mnie, a na
dodatek przegrałaś.”
Przekręciłam oczami, przypominając sobie swoje stare życie w Eugene, gdzie byłam bardziej
popularna niż Haven jest teraz. I choć miało to swoje atuty, nie wróciłabym teraz do tego.
- „ Wątpię.” Spojrzałam na nią i zwęziłam wzrok. „Mimo, że jestem zaskoczona jak bardzo udało ci się
to wszystko ogarnąć. Biorąc pod uwagę jak bardzo byłaś przez nich wyśmiewana i jak byłaś obiektem
ich drwin, to nie lada wyczyn. Ale myślę, że potajemnie chciałaś być taka jak oni. Udawałaś, że nic cię
nie obchodzi to, że się z ciebie śmieją, to, że cię odtrącali, ale wcale tak nie było.” Potrząsnęłam
głową i zobaczyłam na jej twarzy wściekłość. „Ale wątpię, że dlatego mnie tu wezwałaś.” Dodałam
pragnąc wrócić do prawdziwego powodu. „Więc dlaczego nie zrobisz kolejnego kroku naprzód i nie
zaczniesz to co chciałaś zrobić? Naprawdę nie mogłaś wybrać lepszego miejsca niż szkolna łazienka?”
Patrzyłam na nią wyczekując momentu, gdy się na mnie rzuci. W myślach jednak wciąż powtarzałam:
Nie rozpocznę walki.
To nie ja zadam pierwszy cios.
Będę próbowała wyczerpać wszystkie inne możliwości, zanim nie będę miała wyboru.
Nie zabiję jej, chyba, że moje życie lub życie innej osoby będzie zagrożone.
To ona zrobi pierwszy krok, nie ja.
Ale kiedy to zrobi, nie będę odpowiedzialna za to co się z nią stanie…
Westchnęła i przewróciła oczami. Gdy na mnie spojrzała w jej oczach zobaczyłam ból. „Och, a teraz
martwisz się o to, że zostaniesz pobita w szkolnej łazience w pierwszym dniu szkoły?” Cmoknęła i
przeczesała dłonią włosy pokazując mi pierścionki, które teraz nosi na palcu. „Próbujesz być taka
normalna… to śmieszne. Jesteś najbardziej żenującą nieśmiertelną jaką kiedykolwiek widziałam.
Roman miał rację, ty i Damen kompletnie marnujecie miejsce na tym świecie.” Wzdycha, wyrzucając
z płuc powietrze w sposób przez który myślałam, że szykuje się do ataku. „Czego się spodziewasz?
Złota Gwiazda – chcesz oświadczenia, że naprawdę jesteś ulubienicą nauczycieli?”
Wysunęła do przodu język w sposób, który przypomina mi starą Haven, ale równie szybko ta myśl
znika mi z głowy. „A co najważniejsze dlaczego cię to obchodzi? Gdybyś nie zauważyła, przepisy
szkolne są całkowicie bezużyteczne dla ludzi takich jak my. Możemy robić co do cholery chcemy,
kiedy do cholery chcemy i nikt do cholery nie może nas powstrzymać. Więc nie należy się z tym kryć,
ale wykorzystać nasze talenty najlepiej jak tylko potrafimy. Ponieważ jeżeli ktoś jest zdecydowany
przyłączyć się do którejś strony, powinna to być moja.” Spojrzała mi prosto w oczy. „Rujnujesz
Damena – od kiedy związał się z tobą jest jak stare, nudne miasto pozbawione życia.” Uśmiecha się.
„Mimo to myślę o przeniesieniu go do klasy piątej na okres angielski AP, siedziałabym
prawdopodobnie nawet obok niego jeżeli bym to zrobiła. Przeszkadza ci to?”
Wzruszam ramionami grzebiąc w paznokciach mimo, że są one czyste, gładkie. Nie mogę pozwolić jej
zadręczać mnie, nie mogę dać jej tej satysfakcji.
Ale to jej nie obchodzi, ponownie zaczyna mówić. „Stracił bardzo dużo. Kiedyś był emocjonującym,
złym chłopakiem, którego uwielbiałam – ale z drugiej strony gotowa jestem się założyć, że gdzieś w
środku nadal taki jest. Gdzieś naprawdę, naprawdę głęboko.” Jej spojrzenie jest posępne, gdy ląduje
na mnie. „Bo kiedy coś jest w nas zakorzenione przez całe wieki, trudno to wyeliminować całkowicie,
jeśli wiesz o co mi chodzi.”
Nie tylko nie miałam pojęcia o co jej chodzi, ale próbowałam również zajrzeć do jej umysłu, by się
tego dowiedzieć. Niestety jej tarcza była zbyt mocna bym mogła ją przejść. Wszystko co mogę zrobić
to stać i udawać, że mnie to nie obchodzi. Muszę udawać, że słowa te są dla mnie bez znaczenia i nie
wprawiają mnie w ciekawość. Wstyd się przyznać, ale tak nie jest.
Ona coś wie. To jest jasne. I tu nie chodzi o nią. Wie coś na temat przeszłości Damena – wiedziałam
również, że wie, że nie mam pojęcia o co jej chodzi.
- „ Jak już się pewnie domyślasz, Roman opowiedział mi o pewnych podłych sprawach. Niektóre z
nich jak już pewnie wiesz, nie ma sensu odkopywać, ale z drugiej strony następnego dnia po tym jak
mi to powiedział, natknęłam się na stosy starych pamiętników.” Zatrzymuje się, dzięki czemu miałam
dużo czasu na to by przemyśleć jej słowa. „To były całe stosy – pudełka. Okazuje się, że Roman
udokumentował wszystko. Przechowywał setki, a może nawet tysiące pamiętników – a może nawet i
więcej, cóż straciłam już rachubę. Nieważne, to co chcę powiedzieć to, że rozciągają się one przez
całe wieki. Nie zbierał tylko antyki i artefakty – on kolekcjonował historię. Swoją historię. Historię
nieśmiertelnych. Tam są zdjęcia, portrety, kartki, listy, prace. W przeciwieństwie do Damena, Roman
utrzymywał to wszystko. On nie tylko opisywał swoje życie, czy życie sierot, opiekował się nimi. A gdy
minęło sto pięćdziesiąt lat i eliksir przestawał działać, zrobił nowy, lepszy. Potem znalazł ich
wszystkich i dał im nowy eliksir. Trzymał go przez te wszystkie lata, ani razu nie pozwalając nikomu go
wykraść. Ani razu nie pozwolił im zginąć, uschnąć – czego nie można powiedzieć o Damenie. Może i
miał problemy z tobą, ale nie ma żadnych wątpliwości, że miał dobry powód – byłaś jego jedynym
wrogiem. Byłaś jedyną osobą, która widziała w nim to straszne zło i wiedziałaś, że na to zasłużył. Dla
wszystkich innych, był bohaterem. Troszczył się o nich, zaoferował im lepsze, wieczne życie. W
przeciwieństwie do was, wierzył w podział bogactwa i uczynił tak, by wszyscy żyli godnie.”
Zwężyłam wzrok, jeszcze bardziej zbliżyłam się do kresu cierpliwości. „Więc dlaczego nie podzielił się
tym wszystkim z tobą?” Nasze spojrzenia się spotkały. „Po co prowadził tą grę? Dlaczego mnie
oszukiwał?”
Ale Haven nic na to nie odpowiedziała. „Przechodziliśmy przez to wszystko, bo on chciał się trochę
zabawić. Nigdy nie byłam w żadnym niebezpieczeństwie. Wniósł do mojego życia wiele dobrego.”
Kręci głową, a następnie przekręca oczami ewidentnie zirytowana. „Nieważne.” Mówi kładąc duży
nacisk na to słowo. „Wróćmy do pamiętników i zdjęć. Mogłabym powiedzieć, że niektóre z nich
bardzo, ale to bardzo by cię zainteresowały.” Zatrzymuje się, oczywiście mając nadzieję, że będę
prosić by powiedziała coś więcej.
Ale tak nie będzie. Mimo, że to co powiedziała przypomniało mi o tym, jak kiedyś Roman i Jude
powiedzieli coś o brudnej przeszłości Damena – ufam mu i wiem, że chce mojego dobra, a wczoraj w
pawilonie dał temu prawdziwy dowód. Nie mogłam pozwolić jej by wiedziała, że te słowa robią na
mnie ogromne wrażenie. Jeżeli będzie o tym przekonana, wygra.
Więc zamiast coś powiedzieć, wzruszyłam ramionami i westchnęłam jakbym była znudzona jej
gadaniem i jakby nie obchodziło mnie to co mówi.
Co powoduje oczywiście jej dezaprobatę . „Nieważne. Nie oszukasz mnie wzdychając i wzruszając
ramionami. Wiem, że chciałabyś wiedzieć, a ja nie mogę powiedzieć, że ci się dziwię. Damen ma
tajemnice. Duże, soczyste, ciemne i brudne.” Odwraca się w stronę lustra, nachylając się w jego
stronę i podziwiając swoje odbicie. „Ale… jestem pewna, że może któregoś dnia się o wszystkim
dowiesz. Ale to nie jest tak, że dam ci fory – przeszłość to przeszłość, tak samo jak przyszłość, nie
wiadomo co się wydarzy. To wszystko wróci pewnego dnia i tak ugryzie cię w dupę, że nie będziesz
mogła na niej usiąść. Ale nieważne. On jest taki opalony, przystojny, jak marzenie, więc kogo tam
obchodzi jakie on kiedyś świństwa robił, prawda?” Pociera czoło i patrzy na mnie uważnie. Jej
ciemne, błyszczące włosy rozwiewają się teraz wzdłuż jej talii. Podchodzi do mnie powoli, świadomie,
kręcąc jednocześnie małego loczka swoimi palcami.
- „ Jedyną rzeczą jaką powinnaś się martwić jest twoja przyszłość. Ponieważ, jak obie wiemy nie może
ona trwać tak długo jak początkowo przewidywałaś. Z pewnością nie wierzysz w to, że będę się dłużej
obijać. Będziesz szczęśliwa jeżeli pozwolę ci dożyć do końca semestru.” Zatrzymała się patrząc na
mnie szyderczo.
Przełknęłam twardo. Gdy mówiłam, uważałam na to, by mój głos był opanowany, spokojny. „Damen
nie ma przede mną żadnych tajemnic. I wiem doskonale jaki on jest, a jest dobry. Więc jeśli masz coś
więcej do powiedzenia, to…”
Spojrzałam na drzwi mając zamiar wyjść, ale zanim zdążyłam to zrobić, ona już tam była.
Jej oczy były ponure, dłonie zaciśnięte w pięść, gdy mówiła: „Nigdzie nie pójdziesz, Ever. Nie jestem
nawet blisko tego co zamierzam z tobą zrobić.”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin