Zanim_bedzie_za_pozno.rtf

(250 KB) Pobierz

Ks. Bronisław Kant SDB

Zanim będzie za późno

WYDAWNICTWO SALEZJAŃSKIE

Warszawa 1991


Spotkanie z wrakiem

Redakcja książki: ks. Bronisław Kant SDB Redakcja techniczna: Bożena Wilińska Projekt okładki: Mieczysław Kowalski


IMPRIMI POTEST

Ks. Zdzisław Weder SDB Inspektor Salezjańskiej Inspektorii Warszawskiej

Ks. Józef Wittbrodt SDB Sekretarz inspektorialny Warszawa, 20.04.90 r. L. dz. 298/WSI/90

IMPRIMATUR

Za zgodą Kurii Metropolitalnej

Warszawskiej z dn. 2.05.90 r., nr 343/K/90

Bp Stanisław Kędziora Wikariusz Generalny

Ks. Marcin Wójtowicz Notariusz


Było to chyba w roku 1965. Pojechałem kiedyś z grupą młodzieży na zwiedzanie powstańczych cmentarzy. Cze­kając później na powrotny autobus podeszliśmy całą gromadą pod budkę z napojami, by się ochłodzić. Pod budką stał jakiś zawiany facet. Twarz miał bardzo zniszczoną, nie sposób było określić w jakim był wieku. Wpatrywał się we mnie i w roześmianą młodzież. Gdy uregulowałem sprzedawczyni za oranżadę i mieliśmy już odejść od budki, zaczepił mnie:

— Czy ksiądz mnie nie poznaje?

— Nie — odparłem. — Mieszkam w innej dzielnicy.

— Ksiądz mnie kiedyś uczył.

— Niemożliwe.

— Tak. Niech ksiądz sobie przypomni. W roku pięć­dziesiątym w Jaciążku. Chodziliśmy z księdzem na prze­chadzki. Opowiadał nam ksiądz dużo ciekawych rzeczy. Uczył nas religii.

Zgadzało się. W 1950 roku pracowałem jako wy­chowawca w Jaciążku w Salezjańskim Domu Dziecka przed jego upaństwowieniem.

— Jak się pan nazywa?

— Proszę mi nie mówić “pan". Janek jestem. Powiedział swoje nazwisko.

Tak. Teraz przypomniałem sobie. Był on wtedy w klasie szóstej. Dobrze się zapowiadał. Często bywał dyżurnym. Lubił porządek. Miał wpływ na kolegów i posłuch. Był

3


przywódcą grupy. Miał także duże zdolności. Marzył o służbie wojskowej w lotnictwie.

— Janek, co się z tobą stało — zapytałem zdumiony.

— Ano stało się. Najpierw wolność, koledzy, papierosy, wódeczka. Mówiłem sobie, że przecież w każdej chwili mogę przestać. Potem kradzieże, by było za co pić i bawić się, wreszcie napady na ludzi i więzienie, z którego wyszedłem przed tygodniem i chyba znowu tam wrócę, albo się powieszę. Stałem się wrakiem. Człowiekiem nie potrzebnym nikomu. Autentycznym wrakiem. Jesz­cze gorzej, bo wrak może się jeszcze przydać na złom, można jeszcze coś z niego zrobić, a ze mnie nic już nie będzie.

Dwie duże łzy stoczyły mu się po policzkach.

— Janek, weź się w garść. Przy dobrych chęciach możesz się jeszcze podźwignąć. Rozpocząć życie od nowa.

— O nie. Już za późno. Kiedyś, gdy ksiądz miał z nami lekcje religii, gdy nam mówił, jak trzeba żyć, myślałem sobie, jaki ksiądz jest naiwny. A dziś widzę, że to właśnie ja byłem naiwny. A wy — zwrócił się do otaczającej nas młodzieży — pomyślcie o sobie i o swojej przyszłości, nim będzie za późno.

Nadjechał autobus. Wsiedliśmy całą gromadą, ale bez hałasu, jaki zwykle towarzyszy młodzieży. Wszyscy mil­czeli. Autobus ruszył. Pod budką pozostał tylko on jeden: człowiek wrak. Młodzież jechała w milczeniu przeżywając to dość niesamowite spotkanie.

Drodzy Przyjaciele. Mogę zaręczyć, że podobnych spotkań miewałem w życiu więcej. Spotkań z wrakami ludzi. Sądzę, że i wy spotykaliście się i spotykacie z nimi.

4


Z ludźmi, dla których jest już za późno, by zachować, lub bodaj odzyskać człowieczeństwo.

Dziś jesteście młodzi. Wydaje się Wam. że cały świat należy do Was. Od Was samych zależy, co z tego świata zdobędziecie. Czy Wy zdobędziecie świat, czy świat Was pochłonie i zniszczy. Wasza przyszłość jest w waszych rękach. Możecie wybrać dobro, lub zło, zależnie od tego. jaką pójdziecie dziś drogą. Czy szeroką, wygodną, na pozór przyjemną drogą używania i nadużywania życia, drogą, z której już nie będzie powrotu — czy też drogą wąską i trudną, drogą pracy nad sobą, nad swoim charakterem, by w rezultacie zostać człowiekiem, nie wrakiem.

Warto jest to przemyśleć. Książka, którą Wam daję do ręki pomoże Wam przeprowadzić refleksje nad sobą, nad swoim życiem, nad swoją młodością. Pomoże Wam zorientować się, na jakiej znajdujecie się drodze, a być może i zawrócić z drogi niewłaściwej, nim będzie za późno. Życzę Wam, by każdy kto się z Wami po latach spotka, przeżył radość spotkania z człowiekiem. Z peł­nym, prawdziwym człowiekiem, nie z wrakiem.

Bumerang

Jeżdżąc po świecie, zwiedzałem kiedyś Lipsk, Drez­no, Miśnię i okolice. Byłem również w miejscowości Königstein w pobliżu czeskiej granicy. Jest to twierdza

5


zbudowana na stromej górze. W średniowieczu żaden rycerz nie mógł wjechać do zamku konno, trzeba było wciągać go kołowrotem. Podobno żadne wojska nigdy tej twierdzy nie zdobyły. Dziś znajduje się tam muzeum wojskowe, a w jednym z pawilonów w łatach sześć­dziesiątych znajdowało się muzeum broni egzotycznej. Jedna z sal poświecona była bumerangom.

Bumerang — to dziwna broń. Kawał drewna podob­ny do ułamanej końcówki kija hokejowego. Ma tę właściwość, że jeśli go się rzuci, a on nie trafi do celu, wówczas wraca z powrotem. Na jednym z namalowanych obrazów widziałem gromadę leżących na ziemi dzikusów.

— Aż tylu zabitych bumerangami? — zapytałem przewo­dnika.

— O nie — odpowiedział. — To nie zabici, to żywi.

— To dlaczego leżą?

— Dlatego, że rzucili bumerangi i boją się, by one ich nie ugodziły. Wracający bumerang trafia dokładnie w to samo miejsce, skąd został wyrzucony i mógłby ugodzić stojącego wojownika. Gdy go nie napotka — traci siłę i spokojnie spada na ziemię, nie wyrządzając nikomu krzywdy.

— Dziwna broń — pomyślałem. — Trzeba umieć nią się posługiwać, by samemu od niej nie zginąć. W tym momencie przyszło mi na myśl, że młodość jest w życiu ludzkim takim właśnie bumerangiem. Źle użyta — może zabić. Może zniszczyć tego, który się nią posługuje.

Życiem ludzkim rządzą różne prawa. Jednym z takich praw jest prawo dziedziczności. Przynajmniej 50% wartości człowiek otrzymuje dziedzicznie od swoich rodziców.

6


Około 30% nabywa człowiek w pierwszych kilku latach swego dzieciństwa, biorąc przykład od rodziców i star­szego rodzeństwa. Ostatnie 20% to dopiero wpływ środo­wiska, a wiec kolegów, koleżanek, szkoły, organizacji młodzieżowych, Kościoła itp. A wiec, to kim jesteście i jakimi jesteście odziedziczyliście po swoich rodzicach i wynieśliście z domu rodzinnego. Nie znaczy to, że macie za swoje braki obciążać odpowiedzialnością rodziców, ale musicie zdać sobie sprawę, że wy swoje wartości również przekażecie dziedzicznie swoim dzieciom, a resztę uzupeł­nicie swoim przykładem. Jeśli nie potraficie w okresie swojej młodości wypracować w sobie pozytywnych war­tości, to po pierwsze: nie przekażecie ich dziecku, a po drugie: nie dacie im nigdy dobrego przykładu, bo nie potraficie się zmusić do dobrego życia, jeśli ono nie stanie się dziś waszą drugą naturą.

Dziś możecie jeszcze w sobie powiększyć zasób dobra przez ustawiczną pracę nad sobą. Stąd rodzi się dla was obowiązek podjęcia pracy nad swoim charakterem, byście mogli dysponować wielkim zasobem dobrych cech w celu przekazania ich dziedzicznie swoim dzie­ciom.

Każdy i każda z Was, myśląc o swojej przyszłej rodzinie, widzi ją jako szczęśliwą, zgodną, żyjącą duchem miłości wzajemnej. Wydaje się Wam, że Wasze dzieci w przyszłości będą najpiękniejsze, najzdrowsze, najmąd­rzejsze, najlepsze, że będą Was kochały, szanowały, słuchały, będą powodem waszej dumy. W pewnej mierze może się to ziścić, jeśli dziś potraficie zmusić się do pracy nad sobą. Okaże się to jednak złudnym snem, jeśli tej

7


pracy zabraknie. Dlatego zachęcam Was, byście dobrze przemyśleli swoją przyszłość. Odpowiedzcie sobie na pytanie, co wniesiesz do swojej rodziny. Jakie wartości, jakie dobre cechy, jakie zalety. I drugie pytanie, co pozwolisz wnieść do swojej rodziny, bo przecież rodzinę będziecie zakładali we dwoje. Czy on, lub ona wniesie Ci szczęście do rodziny, czy bałagan. Dlatego twoja praca nad sobą nie może dotyczyć tylko ciebie. Musisz wywie­rać dobry wpływ na innych. Dziś jeszcze nie wiesz z kim się zwiążesz na całe życie, kto wraz z Tobą będzie kształtować oblicze twojej rodziny. Dlatego musisz ura­biać, ubogacać duchowo swoje koleżanki, swoich kole­gów. Musisz wymagać wiele od siebie i od innych. Inaczej twoja młodość stanie się źle użytym bumerangiem. Dziś chcesz wymierzać tę broń przeciw innym, lecz co będzie, jeśli ona jutro powróci do Ciebie i z jeszcze większą siłą ciebie ugodzi? Naucz się dobrze posługiwać tą bronią. Naucz się dobrze wykorzystać swoją młodość, bo to jest bumerang, a bumerang to dziwna broń.

Diablik

Natrafiłem kiedyś na niemiecki dramat. Podobno był on również zekranizowany, ale filmu nie widziałem. W prologu zjawia się jakaś tajemnicza postać i zapowiada treść dramatu.

“Dwoje ich było. On był gorszy od niej, ale co

8


najdziwniejsze, że równocześnie ona była gorszą od niego. I urodził się im diablik."

Potem następują trzy akty, w których jest ukazana troska tych dwojga, by z diablika zrobić człowieka, spostrzegli bowiem, że ich maleństwu rosną rogi. Począt­kowo były nieznaczne.  Rodzice myśleli, że to samo przejdzie. Gdy jednak ich dziecko rosło, rosły mu równo­cześnie rogi. Postanowili więc, że muszą rozpocząć życie uczciwe, a nawet świątobliwe, ale to nie pomagało. Rogi rosły. Zdecydowali się poddać diablika operacji plastycz­nej, jednak rogi po każdym wycięciu wyrastały na nowo, jeszcze większe, niż były poprzednio. Rozpoczęli więc wędrówkę po cudownych miejscach, by uprosić cud, ale wszystko bezskutecznie. Cud nie nastąpił. Diablik zaś rósł, aż stał się autentycznym diabłem. Zawładnął całym domem, panoszył się i rządził, poniewierając swoich rodziców.

W ostatnim akcie rodzice zrozpaczeni załamują ręce i pytają wzajemnie siebie: Dlaczego? Dlaczego? Dlacze­go? I oto następuje epilog. Zjawia się postać ta sama, która zapowiadała dramat w prologu i mówi:

“Dlaczego? Dlatego, że gdy ich było tylko dwoje, to on starał się być gorszym od niej, a ona gorszą od niego."

Widzimy na tym przykładzie, że to co się przekaże dziedzicznie, tego w żaden sposób potem się nie wykorze­ni, a w większym stopniu przekazuje się zło, niż dobro. Warto nad tym poważnie się zastanowić. Dziś staracie się chwytać z życia co się da. Powiadacie, że młodość musi się wyszumieć. Zgoda. Ale co potem? O tym dziś nie myślicie. Warto jest uświadomić sobie, że to wyszumienie się

9


młodości trwa bardzo krótko, najwyżej rok, dwa. Im intensywniej będziesz szumiał, czy szumiała, tym krócej, bo zawsze kończy się takim skutkiem, że zostaniesz przypadkowo ojcem, czy matką i już po szumieniu. Rozpocznie się kilkadziesiąt lat życia w rodzinie, z dzieć­mi które z nawiązką zapłacą wam za wasze szumienie jeszcze większym szumieniem. A weźcie pod uwagę również lata swojej starości, które spędzicie u swoich dzieci, jeśli nie uda Wam się dostać do Domu Opieki Społecznej. Dlatego dzisiejsza wasza praca nad sobą jest najlepszą lokatą wartości na przyszłość.

Nie czekaj do jutra. Już dziś zastanów się, co przeka­żesz kiedyś swemu dziecku. Bo jeśli będziesz miał, bę­dziesz miała, pustkę w sercu, to przekażesz tylko pustkę i nic więcej. A jeśli, nie daj Boże, zwiążesz się z kimś, kto również będzie miał pustkę — to wspólnie przekażecie dziecku pustkę do kwadratu. I to jeszcze będzie dobrze, bo najczęściej młodzież nie poprzestaje na pustce. Stara się tę pustkę zapełnić wszelkimi wadami, stara się po­stępować w złem i to w imię młodości, która musi się wyszumieć, w imię źle pojętej wolności, samodzielności i samoodpowiedzialności, która w rzeczywistości jest bezdennym brakiem odpowiedzialności. Jeśli tak sobie życie ułożysz, to wtedy przekażesz dziecku całe swoje “bogactwo ducha", czyli wszystkie wady. A ponieważ każdy dobiera sobie partnera według swoich zamiłowań — można się spodziewać, że zwiążesz się z kimś, kto również będzie miał tylko same wady. Wówczas wspólnie przekażecie dziecku wady do kwadratu. I co wtedy będzie? Łatwo przewidzieć. Urodzi Wam się diablik.

10

I wtedy nic już nie pomoże, nawet jeśli po przyjściu dziecka na świat opamiętacie się i zaczniecie żyć lepiej to w nim zawsze odzywać się będzie nie to co usłyszy od Was, ale to co od Was otrzymało dziedzicznie.

      Być może będziecie załamywać ręce i pytać wzajemnie Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?" Wówczas jednak ani Wy sami, ani nikt inny Wam tego nie powie. Tę od­powiedź możecie dać sobie już dziś, że jeśli dziś starasz się być gorszym od niego, od niej, a on, czy ona chce ciebie w złem prześcignąć — to urodzi się Wam diablik. Diablikiem będzie tylko początkowo, bo z biegiem czasu stanie się autentycznym, wcielonym diabłem. Dzięki Wam. Dzięki Tobie. Sądzę, że jest to wystarczająco spory ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin