FIRTH, Raymond - Czy antropologia społeczna ma przyszłość.pdf

(201 KB) Pobierz
235876550 UNPDF
R AYMOND F IRTH
Czy antropologia społeczna ma przyszłość? 1
. Jednakże moje twier-
dzenia będą raczej niedookreślone czasowo. Nie będą też kategoryczne. Mówiąc
językiem futurologów, będą bardziej przypuszczeniem, intelektualnie zdyscyplino-
waną spekulacją niż prognozą czy przepowiednią.
Zacznę od teraźniejszości. W maju 1990 r. Keit Hart w „Times Higher Education
Supplement” przedstawił antropologię społeczną jako naukę w stanie rozkładu:
*
„zbyt wyspecjalizowaną, rozczłonkowaną i wyobcowaną ze społeczeństwa, w którym ży-
je większość ludzi, i nie przedstawiającą żadnej wizji przyszłości ani naszej dyscypliny,
ani ludzkości” (Hart 1990: 14).
Zarazem na łamach pisma „Man”, wydawanego przez Royal Anthropological In-
stitute (1990: 30), Joel Kahn opisał antropologię jako dyscyplinę pogrążoną w stanie
metodologicznego i epistemologicznego kryzysu, który staje się endemiczny. W
marcu tego samego roku Leslie Sponsel z University of Hawaii napisał artykuł ad-
resowany do amerykańskich antropologów, zatytułowany Czy antropologia ma ja-
kąkolwiek przyszłość? (tamże: 32).
Żaden z tych autorów nie sugeruje, że antropologia nie ma przyszłości. Jednakże
przewidują różne kierunki jej rozwoju. Każdy z nich przyjmuje pewną postawę
moralną, ze swoistymi politycznymi podtekstami. Kahn, z punktu widzenia antyka-
pitalistycznej ekonomii, podkreśla, jak bardzo współczesna antropologia społeczna
nadal tkwi w zachodniej tradycji, nawet jeżeli sama uważa się za ucieczkę od niej,
i w związku z tym antropologiczne koncepcje powinny być oceniane w ich konkret-
nym, historycznym kontekście. Sponsel postuluje większe powiązanie antropolo-
gów z ludźmi, których badają, oraz bardziej otwarte działanie w obronie praw
człowieka. Hart chce uczynić z antropologii narzędzie instytucjonalizacji demokra-
cji w życiu społecznym w ogóle, szczególny nacisk zaś kładzie na zaangażowanie w
1 Jestem wdzięczny za pomocne dyskusje nad wcześniejszą wersją tego artykułu Simonowi
Colemanowi, Hughowi Firmowi, Rosemary Firth oraz uczestnikom jubileuszowego zjazdu
w Instytucie Antropologii Społecznej uniwersytetu w Oslo w październiku 1989 r., zjazdu
Association of Social Anthropologists (ASA) w Edynburgu w kwietniu 1990, spotkania
Cambridge Anthropology Society w październiku 1990 oraz seminarium doktorskiego w
Katedrze Antropologii w London School of Economics w marcu 1991.
* Przeł. Czesław Miłosz (przyp. tłum.).
Paradoksem jest, abym pisał o przyszłości, podczas gdy zajmuję się antropologią
społeczną od przeszło sześćdziesięciu lat. Ale możliwe, iż prawda leży w aforyzmie
T. S. Eliota z wiersza Burnta Nortona (z tomu Cztery kwartety ): „Czas teraźniejszy
i czas, który minął, / Razem obecne są chyba w przyszłości”
problemy społeczne, mające na celu obronę szeroko pojętej wolności i równości.
Głosi również, zapewne optymistycznie, że musimy explicite wyłożyć wizję przy-
szłości, do jakiej według naszych wyobrażeń się przybliżamy.
Wątpię, by jakakolwiek wyraźna wizja przyszłości mogła być wystarczająco
przekonywająca. Mamy swoje ideały, ale jakiekolwiek przepowiednie co do przy-
szłości antropologii czy innego rodzaju intelektualnej działalności muszą pozostać
sprawą przypuszczenia, skażonego przez temperament i doświadczenie autora. Mo-
żemy jedynie przedstawić mniej lub bardziej prawdopodobne wnioski z tego, co
dzieje się obecnie. Sądzę jednak, że trzy sprawy, które wyłaniają się z przywoła-
nych powyżej stwierdzeń — istotność historycznego kontekstu, troska o demokra-
tyczną równość, współczucie dla wykorzystywanych — znajdą się wśród głównych
wątków antropologii społecznej.
Wnioski dotyczące przyszłości będą zmieniać się ze względu na język opisu te-
raźniejszości. Współcześnie występujące różnice w podejściach i tematach antropo-
logii społecznej mogą być określone jako „rozkład”, rodzaj nieładu. Ale mogą też
być nazwane „różnorodnością”, wariacjami w obrębie wszechobejmującego po-
rządku. Mimo niezaprzeczalnych różnic dotyczących założeń, metod i działań pro-
mocyjnych w dzisiejszej antropologii społecznej skłaniam się do uznania zakresu
współczesnych teoretycznych i eksperymentalnych zainteresowań raczej za owocne
niż niszczące dla naszej dyscypliny.
Być może nasza dyscyplina znajduje się w stanie kryzysu, przesilenia, w punkcie
zwrotnym rozwoju, w okresie decydującej zmiany. Z pewnością wielu antropolo-
gów ma to samo odczucie. Ale kryzys ten nie jest tak bardzo „endemiczny”, czyli
odnoszący się w szczególności do metodologii i epistemologii jej przedmiotu same-
go w sobie, jak utrzymuje Kahn, lecz zależy w większym stopniu od okoliczności
zewnętrznych. Zachodzące zmiany, które mogą okazać się decydujące dla kształtu
naszej dyscypliny, obejmują naturę i dostępność pól badawczych, skalę i szybkość
oddziaływania różnych dynamicznych czynników, które wywierają wpływ na to, co
badamy, oraz typy źródeł dostępnych w naszej pracy. Bezmiar nowych możliwości
otwiera się przed nami w zakresie problemów do badania oraz informowania szer-
szej publiczności o znaczeniu naszych analiz i uogólnień wynikających z ich po-
równawczego charakteru. Jednocześnie zapewne staniemy wobec kontroli i ograni-
czeń bardziej surowych niż kiedykolwiek wcześniej.
W przypadku współczesnej antropologii społecznej wrażenie wywiera na mnie
liczba solidnych danych etnograficznych, które zostały zebrane, oryginalność teorii,
ujawniająca się w formułowaniu nowych problemów, i wyszukana natura wielu
generalizacji czy hipotez. Dlatego brak ujednoliconego podejścia i teoretycznej syn-
tezy nie kłopocze mnie tak bardzo. Argumentacja na rzecz syntezy teorii antropolo-
gicznej jest częściowo oparta na tęsknocie za cechującą ją zintegrowaną przeszło-
ścią, której tak naprawdę nigdy nie było. Niemalże od początku antropologia spo-
łeczna była wewnętrznie podzielona przez konflikt teoretyczny pomiędzy biolo-
gicznym ujęciem Malinowskiego a socjologicznym spojrzeniem na fundamenty
kultury ludzkiej reprezentowanym przez Radcliffe’a-Browna; ponadto przez różne
koncepcje funkcji w ramach antropologii funkcjonalnej; pomiędzy pojęciem form
społecznych determinujących zachowanie i sposoby myślenia poszczególnych
członków społeczności a innowacją i kreatywną rolą jednostki w kształtowaniu
form społecznych oraz ruchu ku zmianie społecznej; pomiędzy interpretacjami bar-
dziej statycznymi a bardziej dynamicznymi; pomiędzy względnym naciskiem kła-
dzionym na ideologiczne bądź materialne elementy wpływające na działanie ludz-
kie. Nie trzeba być mistrzem dialektyki, aby zwrócić uwagę na ważność sekwencji
składających się z twierdzeń i ich zaprzeczeń w rozwoju myśli antropologicznej.
Zasięg empirycznych zainteresowań w początkowym okresie rozwoju antropologii
nie był tak szeroki jak obecnie, ale już wtedy istniała intelektualna różnorodność.
W najbliższej przyszłości antropologia społeczna zapewne nie stworzy ani cało-
ściowej syntezy metody badań, ani zunifikowanej teorii społeczeństwa. Następ-
stwem różnorodności teorii i jej fragmentarycznych osiągnięć może być powstanie
powszechnego zasobu ogólnych, teoretycznych koncepcji natury społeczeństwa i
sposobu studiów nad stosunkami społecznymi, instytucjami i wierzeniami. Antropo-
logia społeczna, podobnie jak jej bratnie dyscypliny, jest oparta na zainteresowaniu
kondycją ludzką, które, jak sądzę, jest ostatecznie pokrewne studiom estetycznym i
często ujawnia estetyczną wrażliwość w swym podejściu badawczym. W zasadzie
jest to badanie zjawisk społecznych w mikroskali. Pozostanie tak. dopóki w trakcie
badań terenowych obserwacja jest głównym źródłem informacji. Nie wyklucza to
badań i formułowania wniosków w skali makro, gdy problem wymaga szerszego
podejścia, czy też studiów archiwalnych. Jednakie na pewnym etapie antropolodzy
społeczni przede wszystkim badają jednostki funkcjonujące poza kontekstem ma-
krostrukturalnym, zaangażowane w cały szereg często niedostrzegalnych stosunków
społecznych, niedefiniowanych w szerokich, jasnych kategoriach zobowiązań.
Antropologia społeczna jest nauką sceptyczną, ponieważ uczy nas nie wierzyć w
to, co ludzie mówią i robią, bez względu na ich uroczyste deklaracje, wierzenia
i zachowania rytualne. Wciąż szukamy ukrytych, ledwo rozpoznawalnych, niepo-
twierdzalnych czynników determinujących zachowanie. Zagłębiamy się w to, co
Anthony Trollope w Barchester Towers nazwał „tą subtelną, samolubną, dwu-
znaczną sofistyką, której przedmiotem są umysły wszystkich ludzi”, kiedy szukają
oni usprawiedliwienia swojego własnego zachowania. Mamy tu do czynienia z pa-
radoksem. Nawet jeżeli nie możemy wyjaśnić, podając przyczynę, możemy obja-
śniać, zgłębiać działanie niecodziennych, niespodziewanych, osobnych, sprzecz-
nych czy irracjonalnych elementów zachowania. Możemy to robić w naszym społe-
czeństwie równie dobrze jak w społeczeństwie egzotycznym. Ale zawsze punktem
odniesienia pozostaje idea miary porównawczej, skala analogicznych zachowań w
innej społeczności, w odwołaniu do której dokonujemy interpretacji i oceny tego, co
widzimy. Na przykład jakiekolwiek studia nad małżeństwem, prowadzone w do-
wolnym miejscu, jako punkt odniesienia mają cały wachlarz wzorów małżeństwa
i postaw z tym związanych w różnych społecznościach, pozwalających zatem abs-
trahować od konwencjonalnych norm zachodnich. Inną bardzo ważną cechą badań
antropologicznych jest ich długofalowość — badania terenowe potrzebują odpo-
wiednio długiego czasu. O tym często trudno jest przekonać naszych odbiorców.
Antropologia społeczna jest nauką tworzącą abstrakcje, poszukującą wspólnych
elementów wzorów i procesów przez porównywanie specyficznych ich przejawów,
jak i powiązania poszczególnych wzorów w pewnego rodzaju system pojęciowy w
ciągle zmieniającym się społeczeństwie. Antropolodzy w dużym stopniu mają też
do czynienia ze znaczeniem zmienności. Zmienność oznacza przeciwwagę dla wzo-
ru i jego modyfikację, oznacza też możliwość istnienia elementów prowadzących do
przeformułowania danego wzoru. W tym wszystkim jesteśmy w pełni świadomi
wewnętrznej współzależności pomiędzy siłami racjonalnymi a nieracjonalnymi,
materialnymi a niematerialnymi, wyrażeniami literalnymi a metaforycznymi. Mamy
również świadomość, iż struktury władzy odgrywają istotną rolę w ukierunkowy-
waniu, tłumieniu bądź stymulowaniu działań społecznych. Wiemy też, jak wielkie
znaczenie dla tychże struktur w generowaniu zmian społecznych mają symbole i
ideologia.
Mamy różne poglądy na precyzyjność znaczenia tych pojęć i ich zastosowanie.
Idiomatyka, za pomocą której wyraziłem je, nie jest z pewnością tym językiem,
którego użyliby moi nowocześni koledzy. Ale uważam, że bez względu na język
komunikacji wszyscy musimy rozpocząć od takiej postawy myślowej.
W takim razie dokąd zmierzamy? Zgaduję, że przyszłość antropologii społecznej
w najbliższych, powiedzmy, kilku dekadach może przyjąć następujący kształt.
Rozważę tu zakres i treść, teorię, metodę i organizację antropologii.
Jeśli chodzi o zakres przedmiotowy naszej dyscypliny, zawsze utrzymywałem, że
problemy badawcze dla antropologa można znaleźć wszędzie tam, gdzie istnieje
komunikacja międzyludzka. Nigdy nie wydawała mi się zasadna idea, że antropolo-
gia społeczna zniknie wraz z tzw. ludami „pierwotnymi”, które wyginą bądź zmie-
nią swój sposób życia w wyniku zderzenia z siłami technicznymi, ekonomicznymi
i społecznymi. Sam przez ponad sześćdziesiąt lat interesowałem się rozwojem spo-
łeczeństwa Tikopia, przechodzącego od handlu wymiennego do gospodarki mone-
tarnej, od systemu samowystarczalności do gospodarki opartej głównie na pracy
najemnej. Moim badaniom towarzyszyły zmiany społeczne, polityczne i religijne.
Jednocześnie pracowałem też nad zagadnieniem pokrewieństwa we współczesnym
Londynie. Wiele istotnych badań, podejmujących szeroki zakres tematów z dziedzi-
ny antropologii społecznej, prowadzonych jest obecnie w Wielkiej Brytanii, róż-
nych miejscach Europy, w Stanach Zjednoczonych i innych wysoko rozwiniętych
krajach zachodnich.
Wciąż można też przywołać wiele różnych problemów badawczych, przy których
rozwiązywaniu umiejętności antropologa społecznego mogą być istotne. Wymienię
tylko dwa bardzo odmienne zagadnienia, które przyciągają moją uwagę. Jedno po-
chodzi z obszaru rozrywki — dziwaczna praktyka polowania na lisy w Wielkiej
Brytanii, z osobliwym kompleksem postaw tych, którzy jej bronią, oraz tych, którzy
ją atakują. Łączy ona elementy uprzedzeń klasowych, prestiżu społecznego, miłości
do koni i skoków, podniecenia ryzykiem i niebezpieczeństwem, uznania tradycji
i odprawiania rytuału, zwieńczone niedorzecznymi sądami, wedle których lisy
świetnie się bawią w czasie nagonki. Drugim całkowicie odmiennym zagadnieniem
jest problem grup wsparcia, w szczególności grup krewniaczych, w przypadku co-
raz liczniejszych kategorii Brytyjczyków żyjących poza tzw. rodziną podstawową
— niezamężnych matek, samotnych rodziców na jednym krańcu skali i samotnie
mieszkających starych ludzi na drugim jej końcu. W celu porównania interesujące
mogą być równoległe studia prowadzone nad tymi kategoriami, nad stopniem ich
występowania wśród różnych mniejszości obecnych w tym kraju, powiedzmy,
wśród Greków z Cypru, sikhów czy emigrantów z Karaibów 2
.
W przyszłości, jak sadzę, antropologia społeczna dzięki rodzimym badaczom w
większym stopniu skoncentruje się na problemach narodowych i lokalnych. Istnieje
już tradycja takiego zainteresowania w społeczeństwach nie należących do świata
zachodniego, kultywowana przez naukowców prowadzących badania w krajach, z
których pochodzą. Wymienię, jako przykłady, prace badawcze Fei Xiaotonga w
Chinach, badania A. Aiyappana, M. N. Srinivasa, S. C. Dube’a, T. N. Madana w
Indiach, Chie Nakane w Japonii, Wazir-Jahana Karima w Malezji, Hugh Kawharu
w Nowej Zelandii. Czasami badacze ci koncentrują się na zagadnieniach mniejszo-
ści, tak jak Karmi zajął się małą wspólnotą „tubylczą” w Malezji; często mają do
czynienia z szerszymi zagadnieniami, jak Fei, który poświecił sporo uwagi proble-
mom małych miast i rozwojowi wsi w wielkich chińskich kantonach. Wszyscy ci
antropolodzy byli rdzennymi członkami społeczności zamieszkujących te tereny.
Rozwój antropologii społecznej będzie zapewne wiązał się z ogromnym wzrostem
znaczenia tych badaczy, zaangażowanych przede wszystkim w studiowanie wła-
snych, lokalnych problemów. Będzie to bardzo pożądany kierunek rozwoju. Ale
równocześnie zagrożeniem dla naszej dyscypliny może stać się zmniejszanie się jej
mocy, ujmowanej jako porównawcza miara zjawisk społecznych. Kiedy badacze
terenowi jeździli badać obce, „egzotyczne” społeczności, byli po prostu zmuszeni
do porównywania swoich i obcych instytucji i wartości.
Bez względu na to, jakim przeobrażeniom podlegać będzie antropologia pod
względem geograficznego umiejscowienia swych badań i określenia relacji
swój/obcy, wyobrażam sobie, że w przyszłości etnografia uprawiana będzie bardziej
solidnie, w nawiązaniu do tradycji badań porównawczych, które przecież są cechą
charakterystyczną naszej dyscypliny. Za tym prawdopodobnie przyjdą bardziej wy-
szukane, abstrakcyjne badania aparatu pojęciowego. Antropolodzy często przypi-
sywali sobie moralną neutralność. Jednakże z różnych przyczyn intensyfikacji może
ulec zainteresowanie problemami o wymiarze moralnym: kontrolą polityczną, defi-
nicją ról społecznych, problemami władzy i dominacji, reakcją na podstawowe
ludzkie dylematy związane z biedą, nieszczęściem, cierpieniem, złem i śmiercią.
Myślę też, że zachodząca nieprzerwanie reakcja na pozytywizm – nie zawsze wyra-
zista – może spowodować zwrócenie większej uwagi na obszar nieracjonalnych
zjawisk, w szczególności licznych problemów religii.
Ale równolegle, a być może czasami w związku z tymi intelektualnymi osiągnię-
ciami, prawdopodobny jest wzrost zainteresowania badaniami zorientowanymi na
politykę społeczną, których wyniki są istotne z punktu widzenia praktyki, jeżeli nie
po prostu praktycznie zorientowane. Stanie się tak częściowo pod presją finansową.
Zarządzający finansami publicznymi żywią uzasadnione oczekiwanie, że tam gdzie
są one lokowane, wymagana jest przezroczystość w ich wydawaniu. W wyrafino-
wanym intelektualnie środowisku można to osiągnąć jedynie drogą uzyskiwania
dość abstrakcyjnych wyników. Twierdzę zdecydowanie, że w każdym nowocze-
2 Por. badania na temat włoskich emigrantów w Londynie (Firth 1956).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin