Góry przenosić - ks. Mieczysław Maliński.doc

(496 KB) Pobierz

 

 

GÓRY

PRZENOSIĆ

 

Księdzu Prałatowi Stanisławowi Dziwiszowi

na wspomnienie wspólnych przygód życiowych

 

ks.M.Maliński

GÓRY

PRZENOSIĆ

 

Kuria Metropolitalna w Krakowie. L.3532/81. Kraków, 31 X198tl'

IMPRIMATUR t Albin Małysiak wikariusz generalny, ks. St»-

fan Marszowski vice-kanclerz, ks. dr Stanisław Bizuń cenzor.

 

WPROWADZENIE

Książeczka ta zawiera rozważania na wszyst-

kie niedziele i święta. Mamy trzy roczne cykle

modlitw i czytań świętych: rok wiary - A, rok

nadziei - B, rok miłości - C. Następują one jedne

po drugich, l tak na przykład w 1982 przypada rok

B, w 1983 - rok C, w 1984 - rok A itd. Rok

liturgiczny rozpoczyna się w 1. niedzielę

Adwentu.

Należy zwrócić uwagę na niedziele po uro-

czystości Objawienia Pańskiego czyli po Trzech

Królach. Brać je trzeba z niedziel zwykłych (w

książeczce tej są one po Zielonych Świętach)

w kolejności od 1. niedzieli zwykłej, tak długo aż

nadejdzie 1. niedziela Wielkiego Postu, l tak na

przykład w r. 1982 bierzemy niedziele zwykłe do

21 lutego (7. niedziela zwykła). 28 lutego następu-

je 1. niedziela Wielkiego Postu (24II środa Popiel-

cowa). Z kolei po Zielonych Świętach (30 V) i po

niedzieli Trójcy Świętej (6 VI) startujemy 13 czer-

wca z 11. niedzielą zwykłą. Dlaczego to tak? Bo -

jak wiemy - Święta Wielkanocne są „ruchome".

W tym roku jest tak, w następnym będzie inaczej.

Może to na początek jest trochę skompliko-

wane. Ale to tylko na początek. Potem radość

życia rytmem roku kościelnego wynagradza po-

czątkowy trud.

 

 

ROK

WIARY

 

1. niedziela Adwentu

„Tak będzie również z przyjściem

Syna Człowieczego"

Wciąż gdzieś są trzęsienia ziemi, wciąż gdzieś

panuje ucisk na świecie i ludzie umierają ze

strachu, powstają narody przeciwko narodom

i wybuchają wojny. Wciąż gwiazdy spadają i cza-

sem słońce jest zaćmione, a czasem księżyc,

l wciąż gdzieś brat wydaje brata, a dzieci występu-

ją przeciwko rodzicom. Wciąż dokonuje się przy-

jście Syna Człowieczego. Odbywa się Jego sąd

nad ludźmi.

Wtedy, gdy trzęsie się nam ziemia pod noga-

mi, gdy cierpimy ucisk i umieramy ze strachu, gdy

wydaje nas własny ojciec, gdy są przeciwko nam

własne nasze dzieci, gdy spadają nam ostatnie

nasze gwiazdy. Wtedy dokonuje się przyjście Sy-

na Człowieczego. Sąd nad nami i nad naszymi

bliźnimi.

9

 

2. niedziela Adwentu

„Plemię żmijowe'

l my jesteśmy jak faryzeusze. Lubimy pierwsze

miejsca przy stole i pozdrowienia na rynku, dba-

my, by nie pomijano naszych tytułów i rozdajemy

jałmużnę na skrzyżowaniach ulic, nakładamy na

innych ciężary, których sami nawet palcem ru-

szyć nie chcemy i dziękujemy Bogu, że nie jesteś-

my jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożni-

cy, albo chociażby jak ten nasz znajomy, który

stoi w kącie kościoła i bije się w piersi - tak łatwo

wołamy: ukrzyżuj go.

10

 

3. niedziela Adwentu

„Oczekiwać'

Po co Go wyczekiwać, skoro przyszedł. Po co

Go wyglądać, skoro Go widzieć można. Po co Go

nadsłuchiwać, skoro Go słyszeć można, skoro

mówi do nas. Czy Adwent nie jest okresem roku

kościelnego „na niby"? Czy to nie jest nieszczere

udawanie? Czy to nie jest gra, dziecinna zabawa

coroczna? Nie. Bo On się jeszcze w tobie na nowo

nie narodził. A ty jesteś nowy. Jesteś inny niż rok

temu. Inaczej patrzysz niż rok temu. Inaczej słu-

chasz niż rok temu. Inaczej myślisz niż rok temu.

On się musi na nowo w tobie narodzić.

11

 

4. niedziela Adwentu

„Porodzi Syna'

Goście idą. Już się zbliżają: Matka Najświęt-

sza ze świętym Józefem, pasterze - proste chłopy

- mający w oczach jeszcze widzenie Aniołów,

a w uszach śpiewy niebiańskie, trzej Mędrcy ze

Wschodu wpatrzeni w gwiazdę. Za chwilę wszy-

scy zapukają do drzwi twojej gospody.

A u ciebie pełno: oszuści, włóczęgi, niebieskie

ptaki, urodzeni w niedzielę, bawidamki, rozpust-

nicy, cwaniacy, donosiciele. Krzyki, przekleńs-

twa, wulgarne śpiewy, po kątach trwa handel

rzeczami niewiadomego pochodzenia, na ławach

śpią pijacy pijackim snem. A w całym twoim domu

bałagan, brud, zaduch.

Co powiesz, gdy usłyszysz pukanie? Przecież

nie wprowadzisz ich do takiego gnoju. Z łbem

rozczochranym, brudny, rozchełstany, wyjdziesz

do bramy. Odgarniesz zmierzwioną czuprynę,

głowa ci jeszcze będzie pękała od wczorajszego

przepicia. Co powiesz, gdy zobaczysz Matkę Naj-

świętszą i świętego Józefa proszących o nocleg.

Tylko jedno: miejsca nie ma.

Ale goście dopiero się zbliżają. Usuń póki

czas ze swojego domu niecnych biesiadników,

otwórz szeroko okna i drzwi, niech wejdzie świeży

12

 

powiew wiatru, wyszoruj podłogę i ławy. Posprzą-

taj. Na stoły połóż czyste obrusy. Umyj się, włóż

szatę godową. Żebyś - gdy zapukają - mógł ich

do wnętrza zaprosić. Żeby się twój dom zapełnił

Świętą Rodziną, ludźmi serdecznymi i mądrymi

Magami. Żeby się odmieniło życie twoje.

13

 

W nocy 25 II

„Narodził się wam Zbawiciel'

To jest nasze Boże Narodzenie. Czyś nie po-

czuł, że jesteś inny? Że inna ziemia pod twoimi

stopami, inny wiatr na twarzy, inny świat przed

twoimi oczami, inne głosy dochodzą do twoich

uszu, inaczej biegną twoje rozmowy z ludźmi. Ten

cud miał się stać, bo to jest również twoje naro-

dzenie.

To jest nasze nowe narodzenie. Gdy słuchasz

Ewangelii o tym, co się działo w Betlejem, gdy

wpatrujesz się w Jezusa leżącego na sianie, gdy

śpiewasz kolędy, rośnie w tobie świat o innych

wymiarach, w którym panują prawa ubóstwa,

przebaczenia, miłości.

Ileż tych Bożych Narodzeń już za nami. Od

pierwszych lat, kiedy jeszcze nic nie rozumiałeś

poza zapachem świerka, smakiem opłatka w buzi,

poza świeczkami, kolorowymi bańkami, ogniami"

sztucznymi, zabawkami. Ileż tych naszych Bo-

żych Narodzeń jest za nami. Rośniemy przez nie

ku pełni Chrystusowego świata.

14

 

Niedziela Św. Rodziny

„Czyhali na życie Dziecięcia'

Ważniejsze jest mieszkanie niż dziecko. Waż-

niejszy jest samochód, szybkie dorobienie się,

magisterium, doktorat, docentura, profesura, wy-

jazdy za granicę niż dziecko. Ważniejszy jest

większy samochód, lepszy samochód, większe

mieszkanie, lepsze wyposażenie mieszkania niż

dziecko, l dorobiliśmy się potworków: żon, które

nie chcą być żonami i mężów, którzy nie chcą być

mężami. A jeżeli się już zdarzy dziecko, a jeżeli

w końcu zdecydują się na dziecko, to należy je jak

najwcześniej oddać do żłobka, do przedszkola,

do świetlicy szkolnej, pod opiekę pomocy domo-

wej. Bo rodzice chcą mieć czas na życie swoje,

osobiste w jak największym, w jak najpełniejszym

wymiarze, na karierę zawodową, zwiedzanie

świata, upiększanie mieszkania, pielęgnowanie

samochodu, psów, kotów, znajomości, l tak do-

chowaliśmy się potworków: matek, które nie chcą

być matkami, ojców, którzy nie chcą być ojcami.

Bo najlepiej byłoby, żeby dziecko od razu wzięła

jakaś instytucja. Niech je tam nauczą jeść, cho-

15

 

dzić, mówić: „pani",,,auto". Niech je tam -naweł

za specjalną dopłatą - ktoś pogłaszcze albo przy-;

tuli. l tak powoli dorabiamy się potworków, które

nie wiedzą, co to jest dom, matka, ojciec, atmos-

fera rodzinna, wspólne codzienne posiłki, wza-

jemne cieszenie się radościami, wzajemne smu-

cenie się smutkami, wspólne świętowanie nie-

dzieli, l tak rośnie ilość samochodów, coraz wię-

kszych i lepiej wyposażonych mieszkań, coraz

więcej dobrze ubranych kobiet i mężczyzn na

ulicach.

16

 

1 l - Nowy Rok

„Co im zostało objawione"

Składam ci na ten nowy rok życzenia wytrwa-

nia w dobrym.

Nie zaczynasz od nowa. Przed „dziś" stoi

„wczoraj". A „wczoraj" to również „wczoraj"

objawień, łask, darów, odkryć, osiągnięć, do-

świadczeń - niepowtarzalnych, jedynych, które

w historii życia ludzkiego, w historii narodu two-

rzyć powinny milowe kamienie rozwoju. Byle ich

nie roztrwonić, żeby się nie rozmyły. A chyba

najłatwiej jest je utracić, gdy ci się zdaje, że je

masz. Bo człowiek, bo naród może tylko żyć, tylko

„być", a nie „posiadać". Dobro człowiecze jest

dynamiczne nie statyczne. Dobro człowiecze to

jest droga, proces - nie rzecz.

W tym nowym roku życzę tobie i sobie wytrwa-

nia w dobrym.

17

 

6 l - Trzech KróH

,Mędrcy ze Wschodu'

Ażeby aż tak. Po ujrzeniu gwiazdy wybrać si.ę

w daleką, nieznaną drogę, by złożyć nowo naro-

dzonemu królowi żydowskiemu pokłon. Ażeby aż

tak? Ze złotem miłości, kadzidłem uwielbienia

i mirrą cierpienia. Tylu królów żydowskich rodziło

się już na przestrzeni wieków i ażeby aż tak teraz.

Jakież to było objawienie. Jakaż to prawda

ukazała się trzem Magom. W co uwierzyli, czym

się zachwycili, że wyszli w taką daleką drogę

z pokłonem, z darami.

Obyśmy aż tak. Oby nam się objawiło, ukazało

to, co im. Obyśmy i my przyszli do Niego z pokło-

nem. Ze złotem naszej miłości, z kadzidłem na-

szego uwielbienia, z mirrą naszego cierpienia.

Obyśmy aż tak uwierzyli.

18

 

1. niedziela Wielkiego Postu

„l przystąpił do Niego szatan'

To każdy z nas jest tak wciąż kuszony. Każdy

z nas jest kuszony, aby nagromadzić jak najwięcej

chleba i zabezpieczyć go sobie na całe swoje

życie - na całą nieskończoność. Każdy z nas jest

kuszony, aby mieć władzę, jak największą władzę,

aby swój tron osadzić mocno. Każdy z nas jest

kuszony i żąda od losu, od Boga, od aniołów, aby

go strzegli, na rękach nosili, by przypadkiem nie

uraził nogi o kamień.

Wystarczy spojrzeć tylko w głąb swojego ser-

ca. Jaka cienka ściana dzieli nas od tego, byśmy

sami nie wpadli w opętanie. Jeszcze chwila, a za-

czniemy napychać chlebem dom nasz pod sam

sufit. Jeszcze chwila i będziemy szli w górę po

władzę, kłaniając się w pas wszystkim-trzeba czy

nie trzeba. Jeszcze chwila, a gdy spadną na nas

nieszczęścia, będziemy mieli pretensję do losu,

do Boga, że nas od nich nie uchronił. Jeszcze

chwila.

19

 

2. niedziela Wielkiego Postu

„Przemienił się przed nimi"

l ty doznajesz czasem łaski przemienienia,

l ukazujesz się nagle sobie samemu i całemu

swojemu otoczeniu jako inny człowiek. Spada

z ciebie jak łachman wszystko, co dotąd się wlok-

ło za tobą - codzienna twoja małość, tchórzli-

wość, prostactwo, głupota, ograniczoność, inte-

resowność, l jesteś wielki. Taki natchniony, pro-

roczy, mądry, jasny, taki święty.

Tylko później trzeba zejść z tej góry przemie-

nienia w dzień codzienny i unieść choć odrobinę

wielkości, jasności, która ci była dana. Bo chwile

łaski są na to, żebyś nie zmarniał na co dzień.

20

 

3. niedziela Wielkiego Postu

„Daj mi tej wody'

A nade wszystko potrzebna jest nam mądrość.

Nam, którzy co dzień czytamy gazety, słuchamy

radia, patrzymy w telewizor. Nam pozamykanym

w ciasnych kręgach rodzinnych, towarzyskich,

zawodowych.

A nade wszystko potrzebna jest nam mą-

drość: przekonanie, żeśmy ograniczeni, ciaśni,

zasklepieni, tępi, mali. l dążenie, żeby odkrywać

węzłowe problemy ludzkości, świata i swoje włas-

ne, doszukiwać się logicznych związków, wycią-

gać właściwe wnioski - a więc szukać, pytać,

zastanawiać się.

A nade wszystko potrzebna jest nam mądrość.

Byśmy swoje osobiste życie ustawili mądrze i mą-

drze nim gospodarowali. Bo czas jest krótki. Bo

przebiegają nam godziny, dnie, tygodnie, miesią-

ce, lata.

21

 

4. niedziela Wielkiego Postu

„Kto zgrzeszył,

że on się urodził niewidomy,

on czy jego rodzice"

Jeżeli ktoś jest ubogi - to zasłużył na to. Jeżeli

płacze -to za swoje winy. Jeżeli jest prześladowa-

ny - to widocznie mu się to należy. Jeżeli kto

chory, ułomny - to przez grzechy, swoje albo

przodków swoich. Czy taka jest prawda o życiu?

Jezus powiedział: Błogosławieni ubodzy. Bło-

gosławieni, którzy płaczą.

22

 

5. niedziela Wielkiego Postu

„Choruje ten, którego kochasz'

On dzień w dzień od rana do wieczora obu-

mierał dla siebie, dla swoich spraw osobistych,

dla swojej wygody, dla swojej sławy, dla robienia

pieniędzy, a żył cały oddany ludziom, którzy byli

potrzebujący. On - Jezus Chrystus - nasz Mistrz.

23

 

Niedziela Palmowa

„Uczniowie Jezusa'

Z palmami w rękach wołamy: „Hosanna Syno-

wi Dawidowemu". W grupie, odważni, podniece-

ni sukcesem, powodzeniem Jezusa, jak banda

owiec w gromadzie silna, mocna, odważna, wier-

na. To Mistrz nasz, Pasterz nasz, możemy się nim

chwalić. Gdy przyjdzie rozproszenie, gdy każdy

z nas indywidualnie stanie przed perspektywą

śmierci, zagrożenia, zemsty, wtedy opada odwa-

ga, uniesienie, a zostaje tylko nagi strach. Strach

przed konsekwencjami, przed cierpieniem, przed

śmiercią. „Nie znam tego człowieka". Nie chcę

mieć z Nim nic wspólnego. Dajcie mi spokój.

Chcę żyć. Normalnie. Jak człowiek - z perspekty-

wami rozwoju, awansu, ze śniadaniem codzien-

nie i obiadem, i kolacją. Żeby móc spokojnie

posiedzieć przed telewizorem, przyjaciół nawie-

dzić, iść na kawę. Nie ma nas ani w czasie biczo-

wania, ani pod krzyżem, ani przy złożeniu do

grobu. Nie chcemy wyśmiania, chłosty, cierpie-

nia, maltretowania, klęski.

24

 

Ale gdy się wszystko uciszy, uspokoi - przyj-

dzie żal i płacz Piotrowy, wstyd przed samym sobą

swojej podłości, małości, głupoty, słabości, tchó-

rzostwa, egoizmu, l płakać będziemy po kątach,

nie mając w czyje ręce położyć głowy, l wrócimy

do Wieczernika jak uczniowie wracający

z Emaus, do tych, którzy również wrócili, wierząc,

że tylko On, wierząc, że tylko tak, wierząc, że

pozostaniemy Mu już wierni do śmierci.

25

 

Wielki Piątek

„Judasz, który Go wydał"

Był czas zdrady. Jeden z przyjaciół zdradził,

drugi się Go zaparł. Inni pouciekali. Rzesze zamil-

kły. Zamarły. Rzesze: a więc i ci wszyscy, którzy

z Nim szli, którzy Go słuchali, którzy patrzyli na

Jego cuda-ci nawróceni, zachwyceni, uzdrowie-

ni, ci, którzy od Niego tyle łask otrzymali. Pod

krzyżem stało zaledwie parę osób.

Jest czas zdrady, kiedy jedni przyjaciele zdra-

dzają cię, inni wypierają się ciebie, a szerokie

rzesze twoich znajomych nie przyznają się do

ciebie - ludzie, którym pomagałeś, których

wspierałeś, ci, którzy cię darzyli sympatią, z który-

mi siedziałeś tyle razy przy stole, wspólnie z nimi

jadłeś, rozmawiałeś. Dźwigasz samotnie swój

krzyż. Może spotka cię łaska, że jakaś litościwa

Weronika otrze ci twarz spoconą. A potem ko-

nasz, otoczony przez wrogów, l pod twoim krzy-

żem cierpienia zostają tylko ci najwierniejsi.

Jest czas zdrady. Kiedy wydajesz swoich przy-

jaciół z zazdrości, za pieniądze, pod naciskiem.

Zapierasz się ze strachu tych, którzy ponieśli

klęskę. Albo po prostu odchodzisz od nich. Cho-

26

 

ciąż tyle im zawdzięczasz, chociaż byłeś nimi taki

zachwycony. Nie idziesz z nimi ich drogą krzyżo-

wą. Nie stajesz pod ich krzyżem, gdy konają

wśród wyzwisk, szyderstw i kpin. Obyś potem

przynajmniej zapłakał nad sobą jak Piotr.

l 27

v

 

Wielkanoc

,Zobaczył leżące płótna"

Płyną lata. Rok za rokiem obchodzimy te świę-

ta. Rok za rokiem idziemyz niewiastami do grobu,

spotykamy młodzieńca w białych szatach siedzą-

cego na odwalonym kamieniu, wchodzimy do

wnętrza grobu z Piotrem i Janem, patrzymy na

porzucone prześcieradło i chustę, którą przykryta

była Jego twarz, i z Marią Magdaleną szukamy

Jego ciała po ogrodzie, natrafiamy na Jezusa,

którego początkowo bierzemy za ogrodnika, i do-

piero gdy zwraca się do nas po imieniu, wiemy, że

to On, nasz Mistrz i Przyjaciel, droższy nad wszys-

tko na świecie, i wracamy do domu, nie wiedząc

czy to był sen, czy jawa, nie rozumiejąc, co to

wszystko ma znaczyć.

Rok za rokiem wciąż szukamy Go w pustym

grobie. My, grzeszniejsi niż jawnogrzesznica, za-

pierający się Jezusa bardziej niż Piotr, porzucają-

cy Go jak uczniowie w Ogrodzie Oliwnym.

Ale wracamy do Jego grobu, starając się zro-

zumieć, co to znaczy cierpieć, być ukrzyżowanym

i zmartwychwstać - co to znaczy dla Jezusa i co to

znaczy dla każdego z nas.

28

 

2. niedziela Wielkanocy

„Pokój wam'

Nie myśl o swojej śmierci bez zmartwychwsta-

nia. Nie patrz z przerażeniem na rosnącą stertą

przeżytych lat i nie licz, ile ci - jak niewiele -

jeszcze lat pozostało. Nie patrz z przerażeniem na

starzejącą się twarz, pogłębiające się zmarszczki,

siwiejące włosy, na słabnące siły.

Nie myśl o swojej śmierci bez zmartwych-

wstania.

29

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin