Miss Arizona 22.pdf

(181 KB) Pobierz
Microsoft Word - Miss Arizona 22
A UTOR : D OMIOLE ã HTTP :// CHOMIKUJ . PL / DOMIOLE
239548004.001.png
Rozdział 22
Czułam się okropnie. Byłam wykończona, oczy mnie piekły, a całe moje ciało
było ocięŜałe. Nie spałam prawie całą noc, myśląc o tym, co wydarzyło się
poprzedniej nocy. Byłam bezradna. Nie mogłam nic zrobić. śałowałam, Ŝe
znowu dałam się ponieść emocjom, zamiast porozmawiać z Rosalie, ale teraz
mogłam tylko czekać.
Była sobota, ale nie obchodziło mnie, Ŝe jutro są eliminacje. Nie chciałam
wstawać z łóŜka, nie miałam na to siły. Zakopałam się głębiej w ciepłej kołdrze
i zemknęłam oczy.
Przynajmniej nikt mi teraz nie przeszkodzi.
Normalnie pewnie zaraz wpadłaby tu Alice, podskakując entuzjastycznie i
krzycząc na mnie z powodu jakiejś zapomnianej imprezy czy mojego
nieodpowiedniego stroju. Ale nie miałam juŜ przyjaciółek.
Powinnam wiedzieć, Ŝe taki stan nie moŜe trwać długo. Świetna przyjaciółka,
boski facet i same sukcesy? Jakim cudem? Takie rzeczy się nie zdarzają. A
jeŜeli juŜ, to tylko po to, Ŝeby po kilku dniach dobić cię jeszcze bardziej.
CóŜ, udało się. Gratuluję!
Nawet to, Ŝe dzisiaj miał przyjechać Jacob nie było w stanie wykrzesać ze mnie
Ŝadnych emocji. ZbliŜająca się rozmowa wcale nie miała mi pomóc. Jęknęłam,
zastanawiając się co w ogóle powinnam mu powiedzieć. Wszystko co się
zdarzyło to moja wina. Nie powinnam w ogóle mu ulegać, ani się z nim
droczyć. Co w ogóle wpadło mi do głowy tej pierwszej nocy?
To nie byłam ja. Jake miał rację. Nie potrafię tak robić. Seks bez zobowiązań,
ukrywanie się, ciągłe tajemnice – to nie jest moja mocna strona. Nie potrafię juŜ
wychodzić od niego zawsze po wszystkim. Chciałabym chociaŜ raz zostać w
jego ramionach do rana i nie bać się, Ŝe ktoś nas zauwaŜy. Nawet ciągle skoki
adrenaliny mogą się w końcu znudzić.
~ 2 ~
239548004.002.png
Mimo to, gdyby przyszedł do mnie, zapewne zrobiłabym to jeszcze raz. Potem
Ŝałowałabym i musiałabym znowu odejść od niego, by potem zrobić to samo.
Oficjalnie uzaleŜniłam się od Edwarda Cullena i nie byłam w stanie nic z tym
zrobić.
Jęknęłam, patrząc na zegarek. Niedługo miałam pojechać po Jacoba na lotnisko,
a wciąŜ byłam w rozsypce. Mimo to, zupełnie olałam sobie ten fakt i zagłębiłam
bardziej w miękkie łóŜko. JuŜ miałam na nowo pogrąŜyć się w depresjonujących
myślach, gdy usłyszałam ciche pukanie i warknęłam głośno.
Owinęłam się kołdrą i wstałam, podchodząc do drzwi. Prawdopodobnie
wyglądałam jak porzucona stara panna z jednej z tych komedii romantycznych,
ale nie dbałam o to.
Kto waŜny mógłby do mnie przyjść?
Otworzyłam drzwi i natychmiast poczułam jak ktoś popchnął mnie do środka,
wchodząc i zamykając drzwi. Podniosłam swoje zmizerowane oczy i spojrzałam
na sylwetkę wysokiego męŜczyzny.
BoŜe, Bello, wyglądasz okropnie! – Edward dotknął opuszkami palców mojej
twarzy, przesuwając nimi pod moimi oczami.
Co tu robisz? – zapytałam cicho.
Wszystko w porządku? – zapytał, zupełnie ignorując moje pytanie. Spuściłam
wzrok, ale on wziął w dłonie moją twarz i zmusił mnie był na niego spojrzała. –
Jak było wczoraj?
Myślę, Ŝe powinniśmy przystopować na jakiś czas – powiedziałam. – Rosalie
moŜe nas wydać i …
Ciii… PołoŜył mi palec na ustach, zanim nie przesunął go niŜej po linii mojej
szczęki. Przysunął moją twarz do swojej i oparł swoje czoło o moje, wpatrując
się we mnie intensywnie. – Nie musimy nic robić.
Delikatnie przyłoŜył swoje usta do moich. Nie zareagowałam na pocałunek, ale
mu na niego pozwoliłam. Edward poszedł do sypialni ciągnąc mnie za sobą i
sadzając mnie na łóŜku. Odsunął się ode mnie i otworzył usta, chcąc coś
powiedzieć, ale przerwała mu kolejna seria puknięć.
~ 3 ~
Nie idź! – powiedziałam szybko, widząc, Ŝe spojrzał w stronę drzwi. – I nie
otwieraj.
Bella musimy to zrobić – powiedział miękko i poszedł do drzwi. Opadłam
głębiej na łóŜko i westchnęłam. Nie miałam ochoty na spotkanie z nikim.
Gdy tylko się obudziłem, zacząłem zastanawiać się czy z Bellą wszystko w
porządku. Wczoraj wypchnęła mnie z łazienki i nawet nie zdąŜyłem
zareagować. Nie wiem, która była godzina, gdy zdecydowałem się do niej iść.
Nie mogłem juŜ dłuŜej czekać.
Kiedy otworzyła drzwi, wyglądała tragicznie. Ciemne cienie pod oczami,
zmęczone oczy, potargane włosy. Zawinęła się w kołdrę i wyglądała na
wykończoną. Starałem się ją uspokoić, ale nawet nie odpowiedziała na mój
pocałunek, co mnie trochę zmartwiło.
Nie chciałem niczego zmieniać. Nie mogliśmy przestać. Nie jestem pewien czy
potrafiłbym bez niej funkcjonować. Nie teraz.
W końcu posadziłem ją w jej pokoju i chciałem juŜ ją przekonywać, Ŝe
wszystko będzie dobrze, gdy ktoś zapukał i niemal warknąłem na ten dźwięk.
Poszedłem otworzyć, mimo namów Belli i zobaczyłem Alice i Rosalie stojące
przed drzwiami.
Dzień dobry … wydukała Alice. – Eeee.. jest Bella?
Spojrzałem na stojącą obok Rosalie, która miała dziwny wyraz twarzy i
odwaŜnie patrzyła na mnie. Kiwnąłem głową i otworzyłem szerzej drzwi.
Weszliśmy wszyscy do środka i zalęgła się niezręczna cisza.
Edward … zaczęła Bella. – MoŜe powinieneś …
Nie ma mowy – przerwałem jej, podchodząc bliŜej. – Drugi raz cię nie
zostawię.
~ 4 ~
239548004.003.png
Oplotłem ją ramionami w talii i usiadłem z powrotem na łóŜku, ciągnąć ją za
sobą.
CzyŜbyśmy wam w czymś przeszkodziły? – zapytała z uśmiechem Alice,
mrugając do Belli, na co tylko pokręciłem głową.
Czego chcecie? – warknęła brunetka w moich ramionach. Uśmiech na twarzy
Alice zniknął i wzdrygnęła się, słysząc ton Belli.
Bells … zaczęła. – Nigdy byśmy tego nie zrobiły, przecieŜ wiesz …
Nie wiem – powiedziała znowu Bella.
Przycisnąłem ją mocno, uspokajając lekko. Wiedziałem, Ŝe gniewem nic tu nie
zdziała.
Bella, ja … Rosalie odezwała się po raz pierwszy. – dałam się ponieść
emocjom. To naprawdę tak wyglądało, ale nie chcę się z tobą kłócić. Źle się
czuję i bardzo cię przepraszam. Nie mogłabym cię wydać.
Blondynka powiedziała to wszystko na jednym wdechu, wpatrując się w Bellę
przepraszająco. Widać było, Ŝe czuła się jednak niezręcznie mówiąc to wszystko
przy mnie. Bella rzuciła mi krótkie spojrzenie, jakby pytała mnie o zdanie.
Uśmiechnąłem się do niej lekko, ale jej wzrok wciąŜ wyraŜał tylko zmieszanie.
Rzuciła szybkie spojrzenie na budzik, stojący na szafce nocnej i podniosła się
gwałtownie.
Tak … zaczęła. – Pogadamy później, dobrze? Muszę pojechać po Jacoba,
więc musicie wszyscy wyjść. Teraz.
Jacoba? – podniosłem się zaraz za nią i spojrzałem na nią pytająco.
Kim, do cholery, był Jacob?
Mój przyjaciel – uśmiechnęła się. – Rozmawiałeś z nim.
Wywróciła oczami, gdy ja ciągle próbowałem sobie przypomnieć kim był ten
facet.
Poznasz go – podeszła do mnie i cmoknęła mnie szybko. – Niedługo.
Moje oczy rozszerzyły się, gdy pocałowała mnie na oczach innych kandydatek.
Mimo wszystko był to dla mnie duŜy szok. Uśmiechnęła się do mnie,
~ 5 ~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin