homobiografie.pdf

(109 KB) Pobierz
469742282 UNPDF
Krzysztof Tomasik
Homobiograie
Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku
Wydawnictwo Krytyki Politycznej seria publicystyczna 2
469742282.002.png
Hipokryzja szacunku
Ale u nas się nigdy prawdy nie pisze, bo albo znajomi, albo „naród” (?),
albo pan Bóg czy inny Stalin się obrazi.
Zygmunt Mycielski Dziennik (1960)
„Co wyście z niej zrobili? Zrobiliście z tej wspaniałej kobiety
nudną guwernantkę; zamarynowaliście ją w cnocie tak, że nikt już
jej książek do rąk nie bierze, w myśl francuskiego powiedzenia: C’est
sacré, car personne n’y touche [To jest święte, ponieważ nikt tego nie
dotyka]. Pochowaliście ją gorzej od Norwida, bo zaiste łatwiej się wy-
grzebać pisarzowi z kompletnego zapomnienia, niż odwalić kamień
grobowy takiej kanonizacji. Unicestwiliście ją hipokryzją szacunku”
– tak Tadeusz Boy-Żeleński kończył swój esej poświęcony Narcyzie
Żmichowskiej. Było to w roku 1928, ale pokazana na tym przykła-
dzie prawidłowość jest aktualna także dziś, nigdy zresztą aktualności
nie straciła. Za to sam Boy podlega obecnie tym samym procesom,
którym przeciwstawiał się w Ludziach żywych i Brązownikach . Nie
przerobiliśmy zadanej przez niego lekcji, w Polsce biograistyka nigdy
nie rozwinęła się na masową skalę, a brązownictwo jest wciąż pod-
stawowym sposobem mówienia o wybitnych jednostkach. Dzieje się
tak nie tylko w szkole, ale także w popularnym przekazie medialnym,
a nawet w opracowaniach akademickich. Wciąż niezwykle chętnie
wykorzystuje się zgrabną formułę „szacunku dla prywatności”, która
służy do tabuizowania niewygodnych tematów. Życie prywatne jest
zawsze przycięte do odpowiedniego wzoru, albo – jeśli przyciąć się nie
da – całkowicie przemilczane. Autorzy i autorki biograii potraią badać
najdrobniejsze szczegóły z dzieciństwa, przedstawiać całą genealogię
rodziców, pisać o szkolnych kolegach i prezentach urodzinowych od
ulubionego wujostwa, pomijając jednocześnie całą niewygodną sferę
469742282.003.png
Hipokryzja szacunku 5
życia prywatnego. Niewygodna jest wszelka nienormatywność, przede
wszystkim homoseksualizm i wszystko, co się może z nim kojarzyć. Są
książki poświęcone życiu i twórczości Marii Konopnickiej, gdzie nie
pojawia się w ogóle nazwisko Marii Dulębianki, z którą poetka prze-
żyła wspólnie ponad dwadzieścia lat. W tym dyskursie samobójstwo
przedstawia się jako atak serca, a AIDS staje się tętniakiem mózgu.
W zaplanowanym na wiele lat i pięknie wydawanym zbiorze kore-
spondencji Karola Szymanowskiego znaleźć można notkę znajomego
kompozytora, który donosił z Wiednia po francusku: „De Puis que
vous n’etes plus la, toutes les tables sont vides et les Métaxines absentes” .
Zdanie zostaje przetłumaczone w przypisie: „Odkąd Pana tu nie ma,
wszystkie stoliki są puste i nie ma métaxines ”. Dalej mamy wyjaśnienie
tajemniczego określenia: „Dawniejsze queer, obecnie gay, to angielskie
określenie odpowiadające francuskiemu métaxines ”. Jak widać, pewne
słowa nie mają polskich odpowiedników, a jedynie angielskie. Jeszcze
inna sytuacja ma miejsce w przypadku korespondencji Mieczysława
Grydzewskiego i Jana Lechonia. Starannie opracowany zbiór zawiera
także liczne zachowane listy od innych nadawców. Z wyjątkami. Szes-
nastego lutego 1950 roku Lechoń donosi przyjacielowi: „Miałem od
Bormana list fantastyczny”. Jeśli taki fantastyczny, dobrze byłoby go
poznać! Niestety, w przypisie czytamy tylko: „List datowany 11 lutego
1950, w liście Borman opisał środowisko homoseksualistów wśród pol-
skiej emigracji w Londynie, w tonie kpiarsko-ironicznym i w stylistyce
z pogranicza drastycznej pornograii. Rękopis zachował się w archiwum
poety w PIN w Nowym Jorku”. To streszczenie zamyka sprawę, czytel-
nicy i czytelniczki zostają potraktowani jak dzieci, którym nie wszystko
można udostępnić.
Wiedza o życiu prywatnym ważnych postaci homoseksualnych
sprzed lat potrzebna jest nie tylko do pełnej rekonstrukcji obyczajo-
wości dawnych czasów, a perspektywa gejowsko-lesbijska, czy szerzej
– queer studies, jest zbyt interesująca i daje zbyt wiele nowych moż-
liwości, by miała się nigdy w Polsce nie zadomowić. Jest to szansa dla
wielu twórców i twórczyń zapomnianych i zapominanych. Ponowne
odczytanie i zinterpretowanie ich dorobku oraz biograii z nowej
perspektywy może jeszcze nieraz potrząsnąć kanonem. W niewielkiej
469742282.004.png
6
WSTĘP
mierze ten proces już się zaczął, świadczy o tym powrót z wygnania
Marii Komornickiej. Ta młodopolska poetka po przyjęciu męskiej toż-
samości Piotra Własta była przez wiele lat niemal zupełnie zapomniana,
w ostatnim okresie przeżywa jednak swoisty renesans; niezwykła bio-
graia sprawiła, że inspiruje kolejne pokolenia badaczy, ukazało się już
kilkanaście opracowań jej poświęconych. I choć większość twórczości
Komornickiej/Własta pozostaje w rękopisie lub jest rozproszona na
łamach starych gazet, jej sytuacja wydaje się lepsza niż niejednego lite-
rackiego giganta, który przerabiany w szkole zostaje „zamarynowany
w cnocie” na dziesięciolecia. Przypadek Komornickiej jest szczególny,
na niej jednak nie powinno się skończyć. Na przeczytanie z innej
perspektywy swoich literackich dokonań czeka większość bohaterek
i bohaterów tej książki. Szczególnie ci najbardziej znani. Bo, jak pisała
swego czasu Inga Iwasiów, kto bez wiedzy o życiu prywatnym „dopa-
trzyłby się jakiejkolwiek aluzji w poezji i nowelistyce Konopnickiej?
Co z ckliwymi obrończyniami u Rodziewiczówny? A jednak zaryzy-
kowałabym tezę, że przypadek tych autorek może być dla historyków
literatury pouczający, albowiem plotkarska wiedza o ich życiorysach
może stać się impulsem do ponownej lektury i odkrycia specjalnej
wrażliwości, estetyki, której reguły i sens znajdują się być może poza
heteropatriarchalnym kanonem”.
Zebranych tu szesnaście nazwisk nie stanowi zamkniętego zbioru.
Jest to jedynie subiektywne zasygnalizowanie pewnego potencjału,
który tkwi w życiorysach twórców i twórczyń nawet najbardziej
znanych. Stąd Iwaszkiewicz, Dąbrowska, Konopnicka, Andrzejewski.
Pragnę jednak zwrócić także uwagę na osoby pozostające nieco z boku,
ale warte zainteresowania, choćby ze względu na jeden aspekt swojej
biograii. Jak u publicystki i lekarki Zoii Sadowskiej, której proces
z brukowcem o obronę dobrego imienia przybrał nieoczekiwany obrót
i zamienił się w sprawę dotyczącą lesbianizmu. Czy przypadek Anny
Iwaszkiewicz, zapisującej na kartach swojego Dziennika etapy zakochi-
wania się w kobiecie. Wreszcie dwóch kompozytorów, którzy okazali się
także niezłymi literatami: Karol Szymanowski jako autor powieści Efe-
bos i Zygmunt Mycielski prowadzący przez kilkadziesiąt lat Dziennik ,
stanowiący jedną z najciekawszych kronik lat 50. i 60. A w kolejce już
469742282.005.png
Hipokryzja szacunku
7
czekają następni. Choćby bardzo ceniony w PRL, a dziś zupełnie za-
pomniany Wilhelm Mach (1917–1965), który napisał kilka powieści,
w tym silmowaną i wyróżnioną nagrodą państwową Agnieszkę, córkę
Kolumba (1964), a w 1965 roku popełnił samobójstwo. Tadeusz Breza
(1905–1970), autor Adama Grywałda (1936), pierwszej (wydanej!)
polskiej powieści z silnym wątkiem homoerotycznym. Aniela Gruszec-
ka (1884–1976), przypomniana przez Ewę Kraskowską jako jedyna po-
ruszająca, w Przygodzie w nieznanym kraju (1933), kwestię lesbiańską.
Lubelski poeta Józef Czechowicz (1903–1939) zmuszony ze względu
na homoseksualizm do rezygnacji z działalności w Związku Nauczy-
cielstwa Polskiego. Ostatnia towarzyszka życia Marii Dąbrowskiej,
Anna Kowalska (1903–1969), która podobnie jak partnerka pozosta-
wiła wciąż czekający na wydanie dziennik.
Trudno pisać o jakimkolwiek homoseksualnym doświadczeniu
bez wprowadzenia pojęć „żyć w szaie” i „wyjść z szafy”, które od-
noszą się do sytuacji gejów i lesbijek, ich funkcjonowania w sferze
prywatnej i publicznej. Moi bohaterowie są zamknięci w szaie, bo
żyli w czasach przedemancypacyjnych, kiedy homoseksualizm nie był
kwestią polityczną ani nawet tematem polemik prasowych. Jednak żyli
w szaie także dlatego, że nie robili nic, żeby z niej wyjść. Nie włączyli
się w dyskusję na temat „inwersji seksualnej”, która już od przełomu
XIX i XX wieku toczyła się w Niemczech. To nie przypadek, że homo-
seksualizm zaistniał w Polsce na forum publicznym dzięki heterosek-
sualistom: pierwsze teksty emancypacyjne na temat mniejszości sek-
sualnych wyszły spod pióra Tadeusza Boya-Żeleńskiego, a przedmowę
do lesbijskiej powieści Źródło samotności Radclyfe Hall napisała Irena
Krzywicka. Liczne grono homoseksualnych znajomych nie wsparło ich
w tej kampanii, nie podjęło tematu.
Zamknięcie w szaie nie oznacza tylko stanu samoświadomości,
ale także sytuację zewnętrzną. Bohaterowie mojej książki byli w szaie,
bo w takich czasach przyszło im żyć, a nie zdobyli się na stworzenie
alternatywy. Teraz są w szaie, bo nie pozwala się im stamtąd wyjść.
Kolejni strażnicy i strażniczki, często nawet nieświadomie, pilnie
strzegą wejścia i mają opracowane strategie, aby nawet już uchylone
drzwi nie otworzyły się całkowicie. Znaczenie szafy jest bowiem dość
469742282.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin