Sienkiewicz Piotr - Poszukiwanie Golema. O cybernetyce i cybernetykach (fragmenty).doc

(154 KB) Pobierz
W poszukiwaniu Golema. O cybernetyce i cybernetykach.

http://autonom.edu.pl

 

Piotr Sienkiewicz, W poszukiwaniu Golema. O cybernetyce i cybernetykach, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1988.

 

Przedmowa

 

„Nie jest wykluczone, że owo najwspanialsze w naszych czasach sprowadza się do tego, że człowiek potrafił zrozumieć, to czego nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić”. (Lew Landau)

 

 

Gdy cybernetyki nie było, była jakby tęsknota za nią. Wyrażało ją dążenie ludzi do stworzenia takiej wiedzy naukowej, która porządkowałaby coraz bardziej złożone zjawiska, obejmujące funkcjonowanie różnorodnych maszyn, organizmów i społeczności, a przede wszystkim pozwalałyby na racjonalne ich kształtowanie. Był to zatem naturalny przejaw chęci podporządkowania człowiekowi tych procesów, wobec których był najczęściej bezradny, a jego działania wspierała częściej intuicja i doświadczenie niż wiedza naukowa. Ludzie rządzący społeczeństwami, zarządzający gospodarką, dowodzący wojskami – zapewne trochę zazdrościli np. technikom i fizykom tej ścisłości, która charakteryzowała metody ich działania. Skoro wspomnieliśmy o pewnej tęsknocie, to powinniśmy dodać, że stale towarzyszyła ona rozwojowi cywilizacyjnemu chociaż nie zawsze była przez ludzi uświadomiona. Częściej uwaga koncentrowała się na przeróżnych maszynach, które wspomagały siłę mięśni człowieka, rzadziej siłę jego rozumu.

Twórcy dzieł literackich powoływali do życia sztuczne stwory „na obraz i podobieństwo swoje”.Na kartach powieści pojawiały się przeróżne Golemy, roboty, ”myślące maszyny”, aby nieco później pojawić się także na ekranach kin całego świata.

Twórcy dzieł literackich powoływali do życia sztuczne stwory „na obraz i podobieństwo swoje”. Na kartach powieści pojawiały się przeróżne Golemy, roboty, „myślące maszyny", aby nieco później pojawić się także na ekranach kin całego świata. Niektóre, „spolegliwe", wykonywały polecenia ludzi, wspomagając ich w różnorodnych działaniach praktycznych, lecz inne bardzo często buntowały się przeciw swym twórcom, stwarzając różne zagrożenia, a niekiedy niosły nawet zagładę. Pojawił się nowy typ zagrożeń cywilizacyjnych i nowy typ artystycznej kreacji.

Szczególne nasilenie tych dążeń uczonych i artystów przypada na lata poprzedzające wybuch II wojny światowej oraz na okres jej trwania. Warto wspomnieć, że atmosfera pełna niepokoju i grozy, jaka cechowała życie społeczne Niemiec po klęsce w I wojnie światowej, nie pozostała  bez wpływu  na   charakter sztuki niemieckiej tego okresu. Jednym z bohaterów, i to niejednego filmu niemieckiego ekspresjonizmu, był… Golem. Chodzi o bohatera legendy o sztucznym człowieku, stworzonej przez sławnego praskiego rabina Judy Loewe Becalela (1526—1609). Legendarny już twórca Golema — Loewe został w 1592 roku nadrabinem całej. Polski z siedzibą w Poznaniu i pozostawał nim przez pięć lat, zanim nie powrócił do Pragi. Legenda o Golemie jest niemal starsza od ludzkości, gdyż sięga czasów staroegipskich; Według greckiego filozofa Lukiana, żył w Egipcie pewien uczony kapłan, który stworzył sobie sztucznego sługę. A pod koniec drugiej połowy XX wieku pojawiła się cybernetyka. Pojawiła się, ponieważ znalazła się niejako ,,na szlaku przyrostów wiedzy empirycznej", że użyjemy określenia Stanisława Lema, uzasadniającego w ten sposób momenty pojawienia się istotnych odkryć naukowych. Cybernetyka dziś, po okresie, gdy była przedmiotem namiętnych sporów i dyskusji, stała się cenioną profesją; jest wykładana w uczelniach humanistycznych, przyrodniczych i technicznych.

 

Warto raz jeszcze prześledzić barwne dzieje cybernetyki, poświęcając nieco uwagi jej „wzlotom i upadkom", nadziejom i zwątpieniom, jakie niosła ze sobą. Warto także podjąć jeszcze jedną próbę wyjaśnienia niektórych kwestii pojęciowych i metodologicznych. Znajomość swoistych metod cybernetyki trudno uznać za powszechną, aczkolwiek wiele już uczyniono, aby je należycie spopularyzować. Z pewnością zasługują na to, gdyż metody cybernetyki cechuje ścisłość i precyzja, przy jednoczesnym walorze uniwersalności. Charakteryzuje je racjonalizm myślenia o człowieku i społeczeństwie, zwierzęciu i maszynie. Chodzi o ten typ racjonalizmu, który dziś, u schyłku XX wieku, bywa nader często wypierany przez myślenie irracjonalne, trochę magiczne, nie pozbawione sentymentów i resentymentów.

Dzięki rozwojowi nauki świat uległ jakby skurczeniu, stał się bardziej złożony, dynamiczny i niepewny. A to oddala niekiedy ludzi od myślenia w kategoriach racjonalistycznych. Człowiek stąpał po powierzchni Księżyca, powszechnie stosuje komputery, kontroluje pracę robotów wyręczających go w wielu już czynnościach, lecz jego lęk przed tym, co przyniesie przyszłość pogłębia się. W tym samym czasie mieszkańcy naszego globu głodują, dostrzegają nieodwracalne zmiany środowiska…, mają wreszcie świadomość realnego niebezpieczeństwa zagłady „naszego wspaniałego świata".

Zmniejszyć lęki i obawy może lepsze poznanie obiektywnych praw rozwoju przyrodniczego, biologicznego i społecznego, praw sterowania tym rozwojem. I w tym miejscu pojawia się znów rola cybernetyki jako nauki o sterowaniu.

Przyszło nam żyć u schyłku wieku, który uchodzi za wiek Nauki i Techniki. Jest to wiek komputerów i robotów, automatyzacji, elektroniki i "nowej biologii.

Te i wiele innych jeszcze innowacji kształtują obraz naszego „nowoczesnego" życia. Ale nietrudno dostrzec, że nowoczesnością nazywamy stan, gdy połowa świata walczy o przetrwanie, a reszta boryka się z niepewną przyszłością!

Wydawać się może, że myślenie naukowo-techniczne, przynoszące wspaniałe wynalazki, nie idzie w parze z nowoczesnym myśleniem o społeczeństwie, z rozwojem organizacji i kierowania.

Rozważania o cybernetyce przepełnione są nieskrywanym optymizmem technicznym, lecz optymizmem; sąsiadującym niejako ze sceptycyzmem. Sceptycyzm bierze się z umiarkowanej oceny naszych zdolności systemowego myślenia i systemowego sterowania procesami istotnymi dla bytu społecznego. Optymizm wynika nie tylko z faktu ciągłego przesuwania granic poznania, lecz także rozszerzania zakresu twórczości artystycznej, możliwości kreacji „nowego wspaniałego świata". W tych rozważaniach sąsiadują z sobą dwie wielkie sfery twórczych działań człowieka: Nauka i Sztuka. Nauka i technika zaczynają niejako spłacać zaciągnięty niegdyś dług kulturze, wywierając na nią coraz większy wpływ. Elektronika, komputery, „sztuczna inteligencja" — są dziś istotnymi elementami zjawisk kulturowych,

„Nowa prawda naukowa — pisał wielki fizyk Max Pianek — nie wskutek tego triumfuje, że uznali ją jej przeciwnicy, że 'ujrzeli światło, lecz dlatego, że jej przeciwnicy w końcu wymierają i wyrasta nowe pokolenie już dobrze z nią obeznane."

Cybernetyka we wczesnym okresie rozwoju miała wielu przeciwników. A jaki jest jej stan obecnie i jakie będą perspektywy jej rozwoju, a także jaki będzie jej wpływ na bieg spraw, na nowy styl myślenia o rzeczywistości, odpowiadający wyzwaniom XXI wieku?

Książka nie jest jakąś historią cybernetyki, lecz właśnie próbą odpowiedzi na te pytania.

Przedstawiamy Czytelnikom tę pracę z nadzieją, że lektura jej przyniesie garść wiadomości o przedmiocie cybernetyki, a więc o tym, czym zajmują się cybernetycy. Może być ona także okazją do refleksji nad aktualnością stwierdzenia jednego z twórców cybernetyki, W. Rossa Ashby'ego: „Wydaje się, że nowe, proponowane przez cybernetykę podejście może nam pomóc w głębszym wniknięciu w istotę zjawisk; jeśli tak się stanie rzeczywiście, unikniemy pewnych pytań, jasno wykazawszy, że nie należało ich zadawać".

Szczęściem autora było, że krytycznymi, lecz życzliwymi zarazem recenzentami książki 'byli Maria Kempisty — pierwsza i najbardziej do dziś znana w Polsce kobieta-cybernetyk, oraz Robert Staniszewski — obecny prezes Polskiego Towarzystwa Cybernetycznego. Dzięki Nim książka uzyskała postać zapewne znacznie korzystniejszą niż ta, która powstałaby bez Ich miłej i życzliwej pomocy.

Trudno mi znaleźć odpowiednie słowo, aby wyrazić to, co chciałbym wyrazić osobie, której książka została zadedykowana, a mianowicie pierwszej Czytelniczce. Po kilkunastu latach wspólnego życia nie przestała Ona być wyrozumiała, nie stając się, na przykład, zazdrosną o cybernetykę, chociażby z powodu czasu jej poświęcanego.

 

Piotr Sienkiewicz

Warszawa, latem 1985 roku

 

 

 

I. Geneza, czyli o narodzinach i twórcach cybernetyki

 

„Wszyscy wiedzą, że coś nie da się zrobić. I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da i on właśnie to coś robi”. (Albert Einstein)

 

 

Rozmyślania nad przeszłością cybernetyki skłaniają do ponownego sięgnięcia po książkę, której rok pierwszego wydania przyjmowany jest powszechnie za datę powstania tej niezwykłej nauki. W historii nauki bardzo często datę powstania nowej dyscypliny naukowej utożsamia się z datą udostępnienia czytelnikom działa, w którym zostały sformułowane nowe idee, nowy program badawczy lub tzw. nowy paradygmat.

 

[…]

VII. Charaktery, czyli o cybernetyce Mariana Mazura

 

„Każda teoria o szerszym zastosowaniu implikuje pewien obraz świata... każde znaczniejsze osiągnięcie naukowe zmienia widzenie świata i stanowi «filozofię naturalną»”.(Ludwig von Bertalanffy)

 

Dwa tygodnie w maju 1976 roku nad jeziorem w Orzyszu należą z pewnością do tych okresów w życiu młodych adeptów cybernetyki, inżynierii systemów itp., które będą pamiętać długo i mile. Piękna pogoda i możliwość wysłuchania kilkudziesięciu wykładów wygłoszonych przez uczonych, z których niejeden zaliczany jest do „ścisłej czołówki”, sprawiły, że była to rzeczywiście niezapomniana przygoda. Wielu uczestników „orzyskiej szkoły” do dnia dzisiejszego wspomina niemal codzienne dyskusje „przy piwie”, przeciągające się na ogół do późnych godzin nocnych. Bohaterem tych nocnych spotkań był profesor Marian Mazur. Profesor zdawał się być w swym żywiole, był bowiem niezrównanym gawędziarzem i partnerem w dyskusjach. Te zaś dotyczyły spraw różnych, ale z opowieści i znakomitych anegdot Profesora wyłaniały się jego oryginalne koncepcje cybernetyczne i wspaniała osobowość wybitnego intelektualisty.

Marian Mazur urodził się w 1909 roku w Radomiu. Mając 25 lat, ukończył Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej i rozpoczął pracę w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym w Warszawie, kierowanym przez Janusza Groszkowskiego. Zajmował się tam pomiarami elektrycznymi. Wojna uniemożliwiła dokończenie nowatorskiej wówczas, pracy nad automatyzacją telefonicznych połączeń międzymiastowych. Po wojnie był inspektorem przemysłu i handlu, a następnie zajmował się elektrotermią. W 1951 roku uzyskał stopień doktora, a trzy lata później został profesorem. W czasie pracy w Zakładzie Prakseologii – wspomina T. Pszczołowski – M. Mazur zaczął rozwijać zainteresowania naukoznawcze. Działała pracownia, a niezależnie odbywały się posiedzenia naukowe epistemologii pragmatycznej. To nastawienie naukoznawcze było powodem, iż M. Mazur nie pozostał w Zakładzie Prakseologii, lecz przeszedł do Instytutu Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego. Niewątpliwie wróciłby do nas, gdyby nieco wcześniej powstał Zakład Prakseologii i Naukoznawstwa. Na początku 1982 roku wygłosił prelekcję w Oddziale Warszawskim Polskiego Towarzystwa Cybernetycznego, gromadząc wielu słuchaczy, budząc wielkie zainteresowanie. Prawdziwe zainteresowanie cybernetyką Mazura, graniczące ze swoistym kultem jego osoby, nastąpiło ponad rok później. Wcześniej jednak, w styczniu 1983 roku Marian Mazur niespodziewanie zmarł.

Do cybernetyki  Marian Mazur doszedł z techniki, zajmując się elektrotechniką, pomiarami elektrycznymi itp. Jako inżynier szczególną uwagę zwracał na podstawy fizyczne rozpatrywanych zjawisk, mniej na finezję matematyczną ich opisów. Droga Mazura do cybernetyki była odmienna niż Greniewskiego i to zapewne spowodowało, że ci dwaj wybitni „ojcowie” polskiej cybernetyki wiedli częste spory, które dziś owiane są pewną legendą. Mazur doszedł do cybernetyki „od dołu”, czyli z konkretnej monodyscypliny, natomiast Greniewski niejako „od góry”, bowiem z filozofii i logiki. Z przypomnienia tego wypływa morał taki, że obie drogi są po prostu możliwe, bowiem obie doprowadziły do cybernetyki. A cybernetyka znajdowała się niejako pomiędzy monodyscyplinami konkretnymi a matematyką i logiką. Zresztą M. Mazur miał szczególny stosunek do filozofów, o których pisał: „Filozofowie to przemili ludzie poruszający interesujące tematy i błyskotliwie formułujący swoje poglądy, ale – z rzadkimi wyjątkami – nie są oni dobrymi partnerami do dyskusji naukowej, ponieważ mają kilka przywar: - swoje poglądy wywodzą z przyjętych przez siebie założeń, w które domagają się uwierzenia, natomiast nauka nie przyjmuje niczego na wiarę, swoje poglądy uważają za słuszne, a poglądy przeciwników za błędne – natomiast w nauce uważa się, że wszelkie poglądy są błędne, tylko różnią się stopniem błędności, i wobec tego nie dzieli się naukowców na «zwolenników» i «przeciwników», lecz sprawdza się dowody wygłaszanych twierdzeń. Dodajmy do tego, że filozofowie bardzo lubią innych pouczać, ale, niestety, sami nie lubią się douczać”.

Można zapewne przypuszczać, że takie stanowisko Profesora przyniosło mu popularność wśród ludzi młodych, którzy, jak wiadomo, odczuwają niechęć do mentorskich rad, filozoficznych przypowiastek opartych na odległych w czasie doświadczeniach ich autorów itp. Zresztą, chyba nie o filozofię tutaj chodzi, sam Marian Mazur dziś uważany jest także za filozofa, lecz o pewien doktrynerski styl myślenia o rzeczywistości, który cechuje ludzi znających odpowiedź na każde pytanie, i to odpowiedź „jedynie słuszną”.

Już z tych pierwszych zdań wyłania się jakiś szkic postaci Profesora. Stanie się on zapewne bogatszy, gdy uzupełnimy go o jeszcze jeden fragment pośmiertnych wspomnień autorstwa T. Pszczołkowskiego: „M. Mazur reprezentował w praktyce ideę jedności nauki. Nauki techniczne, cybernetyka, nauki o człowieku i społeczeństwie stanowiły dla Niego jeden system, dlatego też nie miał oporów czy poczucia niższości, gdy od problemów obróbki elektrotermicznej przechodził do kształtowania tworzywa ludzkiego, od elektroniki do charakterologii, od teorii informacji do funkcji dowcipu, żartu, anegdoty – w wypowiedzi mówionej i pisanej”. Czyż nie jest to postawa prawdziwego filozofa, albo po prostu prawdziwego cybernetyka?

W dorobku Mariana Mazura znajdują się prace, które, podkreślmy to od razu, należą do największych osiągnięć polskiej cybernetyki, a być może także światowej. Do takiej oceny skłania porównanie prac Mazura z pracami zagranicznymi, uchodzącymi w powszechnym przekonaniu za klasykę i największe dokonania. Mamy tu na uwadze trzy książki: „Cybernetyczna teoria układów samodzielnych”, „Jakościowa teoria informacji” i „Cybernetyka i charakter”. Ta ostatnia, jak się dziś okazuje, zyskała największą popularność, zapewne dlatego, że stanowi wykład „filozofii” autora, okraszony licznymi anegdotami. Jest także przystępnym wykładem cybernetyki Mazura, a zwłaszcza najlepszym wykładem jego cybernetycznej teorii charakteru. Książka ta stała się pewnego rodzaju „biblią” „mazurowców”, których, po śmierci Profesora, zaczęło przybywać. Publikowano liczne artykuły i wywiady, pełne bezkrytycznych zachwytów, zapowiedzi i nadziei, porównań z Kopernikiem (lub Einsteinem), opowieści o tym, jak to książka Mazura ułatwia codzienne życie itd. itd. Tam, gdzie podejmowano badania, prace kontynuujące rezultaty uzyskane przez Profesora lub uzupełniające je w nowsze wyniki badań empirycznych, tam rzeczywiście rodziły się nadzieje na pokonanie istniejących jeszcze cybernetycznych barier metodologicznych i na dalszy rozwój cybernetyki M. Mazura. Wcześniej jednak pojawiły się ogłoszenia oferujące usługi terapeutyczne, diagnostyczne, pozwalające na „optymalne” kojarzenie małżeństw, wybór zawodów i wiele innych. I to wszystko z książką Mazura, jako jedynym narzędziem.

Te działania nie przynosiły nadziei na przełamanie l pewnej niechęci środowiska „tradycyjnych" psychologów i socjologów, ale także cybernetyków wywodzących się z innych nieco szkół. Tych wszystkich zaś l uważano, a byli tacy, za zacofańców itp. A cybernetyka rozwijała się w kraju i na świecie, coraz częściej dostrzegając w dorobku Mazura autentyczne wartości poznawcze.

Do szczególnie popularnych fragmentów „Cybernetyki i charakteru" • należał ten, w którym Profesor określał różnice pomiędzy nauką a doktryną. Oto niektóre z nich: „Naukowiec uważa naukę za zawód, do którego czuje on zamiłowanie. Doktryner uważa doktrynę za misję, do której czuje on posłannictwo. (...) Naukowiec ma mnóstwo wątpliwości, czy jest prawdą to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest «prawdą» to, co mówi doktryna. Naukowiec popiera krytykujących naukę. Doktryner zwalcza krytykujących doktrynę. (...) Naukowcy są dumni z tego, że w nauce w ciągu tak krótkiego czasu tak wiele się zmieniło. Doktrynerzy są dumni z tego, że w doktrynie w ciągu tak długiego czasu nic się nie zmieniło".

Po tej dłuższej dygresji, którą proponujemy uznać za kolejną cybernetyczną anegdotę, powrócimy do tego, co w cybernetyce Mariana Mazura należy uznać za najwartościowsze.

„Cybernetyczna teoria układów samodzielnych" stanowi na wskroś oryginalną pracę, dającą wprowadzenie do .teoretycznych podstaw cybernetyki Mazura.

W centrum uwagi autora znajduje się model układu samodzielnego — systemu autonomicznego. Systemem autonomicznym jest system mający:

— zdolność sterowania oraz

— zdolność przeciwdziałania utracie zdolności sterowania.

Aby zostały zapewnione te zdolności, system autonomiczny musi składać się z następujących podsystemów:

— efektora, czyli organów zapewniających oddziaływanie na otoczenie,

— receptora, czyli organów zapewniających pobieranie informacji z otoczenia,

— korelatora, czyli organu zapewniającego przetwarzanie i przechowywanie informacji,

— alimentatora, czyli organów zapewniających pobieranie energii z otoczenia,

— akumulatora, czyli organu zapewniającego przetwarzanie i przechowywanie energii,

— horneostatu, czyli organu zapewniającego przeciwdziałanie przepływom informacji i energii zmniejszającym możność oddziaływania systemu na otoczenie.

System posiada zatem dwa wejścia: receptory i alimentatory oraz jedno wyjście: efektory. Trzy pozostałe podsystemy (korelator, akumulator, homeostat) są wewnętrznymi organami systemu autonomicznego. System autonomiczny może się więc sterować bez zewnętrznego organizatora, będąc najczęściej organizatorem działania innych systemów. Zespół sprzężeń zwrotnych w systemie autonomicznym zapewnia zdolność utrzymywania się systemu w stanie równowagi funkcjonalnej. Utrzymywanie systemu w tym stanie jest zadaniem horneostatu.

 

System autonomiczny Mariana Mazura

 

Ogólnie, w systemie autonomicznym wyróżniono dwa główne tory: tor informacyjny oraz tor energetyczny. Pierwszy obejmuje receptory  wykrywające bodźce w otoczeniu, korelator przechowujący informacje odbierane od receptorów i przetwarzający je w informacje przenoszone do efektorów wytwarzających odpowiednie reakcje. Drugi obejmuje alimentatory pobierające energię z otoczenia, akumulator przechowujący .pobraną energię i przetwarzający ją w energię potrzebną do napędu efektorów przy wytwarzaniu reakcji. Poprzez tor informacyjny i tor energetyczny system autonomiczny jest sprzężony z otoczeniem, natomiast tory te są sprzężone poprzez homeostat.

Zgodnie z konsekwentnym „fizycznym" ujęciem działania systemu, w każdym korelatorze musi występować przepływ energii (nie jest istotny jej rodzaj) między rejestratorami, rejestrującymi informacje, a estymatorami, czyli organami oceniającymi, czy reakcja powinna nastąpić, czy nie. Jest to przepływ energii korelacyjnej, nazywanej tak w celu odróżnienia od energii roboczej płynącej w torze energetycznym. Aby energia przepływała musi występować pewna różnica potencjałów. W korelatorze występuje, potencjał rejestracyjny i potencjał estymacyjny. Do uruchomienia efektora konieczne jest przekroczenie wartości progowej, tzw. potencjału decyzyjnego a przekroczenie jego nazywane jest decyzją. Zmiany rozkładu potencjałów w korelatorze wywierają wpływ na homeostat, który z kolei wywiera wpływ na korelator wprowadzając do niego pewien potencjał nazywany potencjałem refleksyjnym. A wobec tego potencjał korelacyjny jest sumą potencjału refleksyjnego i potencjału rejestracyjnego. Homeostat zwiększając lub zmniejszając potencjał refleksyjny powoduje utrzymywanie się systemu autonomicznego w stanie równowagi funkcjonalnej. Od potencjału refleksyjnego zależy, czy ten sam bodziec wywoła reakcję, czy nie. Dzięki homeostatowi system może sterować się we własnym interesie. W koncepcji M. Mazura tor informacyjny i tor energetyczny w systemie autonomicznym zostały potraktowane jako pewne obiekty fizyczne, które charakteryzują pewne mierzalne wielkości fizyczne. Dzięki temu cybernetyczna teoria systemów autonomicznych nie jest kolejną abstrakcyjną teorią systemów.

Za potraktowaniem człowieka jako systemu autonomicznego przemawiają następujące fakty:

— człowiek ma .zdolność sterowania i zdolność przeciwdziałania utracie zdolności sterowania,

— człowiek jest zdolny do utrzymywania się w równowadze funkcjonalnej pomimo zmian zachodzących w otoczeniu.

— człowiek dąży do utrzymywania swojej egzystencji,

— człowiek funkcjonuje we własnym interesie.

W związku z tym Marian Mazur zaproponował pewne parametry sterownicze, od których w znacznej mierze zależy osiąganie przez człowieka zamierzonych celów. Dla człowieka najkorzystniej jest, aby zachodziła zgodność między jego parametrami sterowniczymi a aktualnymi parametrami otoczenia. I to założenie legło u podstaw cybernetycznej teoria charakteru (CTC), z pewnością najoryginalniejszej koncepcji Mazura.

Parametry sterownicze człowieka podzielone zostały na elastyczne, czyli takie, które można zmodyfikować, oraz na sztywne, czyli od otoczenia niezależne. Oznacza to, że człowiek może bądź dostosować się do sytuacji (gdy chodzi o parametry elastyczne), bądź dostosować sytuację do swych potrzeb (gdy chodzi o parametry sztywne). Innego .wyjścia nie ma. Rzecz w tym, aby precyzyjnie dokonać identyfikacji parametrów sterowniczych. Charakterem człowieka, według Mazura, jest zbiór parametrów sztywnych. Jasne jest zatem, że wysiłki zmierzające do przerobienia \ charakteru skazane są z góry na niepowodzenie. Wypływa stąd wniosek o wadze, jaką ma znajomość parametrów ludzkiego charakteru dla różnych działań, wychowania, nauczania, kierowania, propagandy, a także dla sztuki. '

CTC wyróżnia następujące parametry charakteru:

1) poziom charakteru, na który składają się:

— pojemność informacyjna (INTELIGENCJA)

— rejestracyjność (POJĘTNOŚĆ)

— preferencja (TALENT)

2). dynamizm charakteru, związany z „gospodarką" mocą dyspozycyjną człowieka, t j. tą częścią mocy fizjologicznej, dzięki której człowiek może wpływać na otoczenie

3) szerokość charakteru, na którą składają się:

— tolerancja — podatność.

Analizując poziom charakteru, przyjęto oczywiste w gruncie rzeczy założenie, że człowiek może się sterować w swoim otoczeniu tym skuteczniej, im więcej posiada zarejestrowanych informacji, czyli im większa jest pojemność informacyjna mózgu oraz jego zdolność do wytwarzania wielu różnorodnych wyobrażeń, czyli jego inteligencja. Z kolei liczba zarejestrowanych informacji jest tym większa, im bardziej wzrasta przewodność dróg przepływu energii, czyli im większa jest rejestracyjność mózgu. Od niej zależy zdolność do zapamiętania każdej odebranej informacji, czyli pojętność. Liczba zarejestrowanych informacji jest tym większa, im większa jest tzw. przewodność początkowa, a to zachodzi między elementami skupionymi blisko siebie (krótkość drogi przepływu energii), czyli im większa jest preferencyjność mózgu. Im większa jest preferencyjność, tym większa jest zdolność człowieka do wytwarzania wyobrażeń szczególnego rodzaju, czyli jego talent. Te trzy cechy, a więc inteligencja, pojętność i talent składają się na intelekt człowieka. Oczywiście inteligencja może być niska lub wysoka, pojętność mała lub duża, talent może być lub nie. Przyjmując takie stany wymienionych cech można dokonać prostej typologii ludzkiego intelektu.

 

Kod typu

Inteligencja

Pojętność

Talent

Nazwa typu

0

Niska

Mała

Brak

„debilizm”

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin