2003 31 ŚwC.pdf
(
14744 KB
)
Pobierz
Światłowciemności...
10(2003)nr2(31)
10(2003)nr2(31)
2
Odredakcji
Przed nami czas wakacji, urlopów, słońca i pogody. Przekazujemy ten numer
„Światła w ciemności” z nadzieją, Ŝe i on wniesie pogodę w serca Czytelników. Choć
nie piszemy w nim o sprawach” lekkich, łatwych i przyjemnych”, to przecieŜ zawsze
spotkanie z prawdą, która przynosi wolność, wprowadza nas w świat pokoju i nadziei.
Świadectwa zamieszczone w tym numerze ukazują drogę ku wyzwoleniu nie
tylko osób, które same w sobie borykają się ze skłonnościami homoseksualnymi, ale
teŜ ich bliskich.
Ufamy, Ŝe wiele światła wniosą teŜ treści przekazywane w artykule Cezarego
Gawrysia. Wprowadza on w swoistą kontemplację Jezusa – męŜczyzny, człowieka,
który w pełni przeŜywał swoją toŜsamość i pomaga nam odkrywać i realizować nasze
powołanie.
Przekazujemy teŜ kilka refleksji dla rodziców – aktualnych i przyszłych.
Wszystkim Ŝyczymy dobrego przeŜycia zbliŜającego się lata.
Spistreści
Refleksje
M
ęŜ
czyzna z Nazaretu,
Cezary
Gawry
ś
......................................................................... 4
Ś
wiadectwa
Na progu podró
Ŝ
y,
F.
...................................................................................................... 9
„Rewolucja osobowo
ś
ci”,
X
........................................................................................... 11
Pokonuj
ą
c siebie,
Janusz
................................................................................................ 13
Po
ś
ród łez nadzieja,
Anna ...............................................................................................
14
Odbudowywanie wi
ę
zi,
Rodzic
....................................................................................... 15
My
ś
li dla rodziców
Zasady post
ę
powania rodziców osób o skłonno
ś
ciach homoseksualnych,
Richard Cohen
............................................................................................. 16
Rodzic na wzór Abrahama,
Bp Zbigniew Kiernikowski
, ................................................ 18
3
Refleksje
M
ęŜ
czyzna, Jezus z Nazaretu
*
W ramach „Odwagi” prowadz
ę
od pewnego
czasu grup
ę
zaufania dla chłopców i młodych
m
ęŜ
czyzn w wieku 16-19 lat, maj
ą
cych skłonno-
ś
ci homoseksualne. Wyst
ę
puje u nich – z ró
Ŝ
nych
przyczyn – deficyt wi
ę
zi uczuciowej z ojcem,
a przez to brak im pozytywnego wzoru m
ęŜ
czy-
zny, z którym mogliby si
ę
w naturalny sposób
uto
Ŝ
sami
ć
. Z drugiej za
ś
strony, niemal wszyscy
s
ą
nadmiernie przywi
ą
zani do matki, co utrudnia
im, a niekiedy wr
ę
cz uniemo
Ŝ
liwia, osi
ą
gni
ę
cie
m
ę
skiej dojrzało
ś
ci. Poniewa
Ŝ
ci chłopcy, z któ-
rymi pracuj
ę
, s
ą
jednocze
ś
nie na ogół gł
ę
boko
religijni, staram si
ę
stawia
ć
im za wzór samego
Jezusa. Ta praktyczna potrzeba skłoniła mnie do
spojrzenia na osob
ę
Jezusa z Nazaretu, tak jak jest On ukazany w Ewangeliach, pod k
ą
tem
psychologicznym, a mianowicie jako na dojrzałego m
ęŜ
czyzn
ę
, który bez
Ŝ
adnych komplek-
sów czy zahamowa
ń
umiał si
ę
komunikowa
ć
uczuciowo z innymi lud
ź
mi, zarówno z m
ęŜ
-
czyznami jak i kobietami, który odwa
Ŝ
nie i konsekwentnie d
ąŜ
ył do zamierzonego celu,
umiej
ą
c przyjmowa
ć
niepowodzenia i pora
Ŝ
ki, i który realizował w swoim
Ŝ
yciu typowo
„m
ę
skie role”: króla, kapłana-m
ę
drca, wojownika (bez odwoływania si
ę
do przemocy i siły
fizycznej), oblubie
ń
ca i ojca (w sensie duchowym), brata i przyjaciela.
Wiadomo z osi
ą
gni
ęć
współczesnej biblistyki,
Ŝ
e Ewangelie nale
Ŝ
y traktowa
ć
jako czte-
ry ró
Ŝ
ne „portrety” Jezusa, namalowane przez autorów o ró
Ŝ
nej wra
Ŝ
liwo
ś
ci, czerpi
ą
cych
cz
ęś
ciowo z tych samych, cz
ęś
ciowo z ró
Ŝ
nych
ź
ródeł, ale maj
ą
cych intencj
ę
dochowania
maksymalnej wierno
ś
ci „oryginałowi”. Ka
Ŝ
dy z ewangelistów (autorów, b
ą
d
ź
ko
ń
cowych
redaktorów) miał pewn
ą
my
ś
l teologiczn
ą
, która powodowała takie a nie inne uj
ę
cie „ma-
teriału”, czyli samych wydarze
ń
z
Ŝ
ycia Mistrza. Bibli
ś
ci zwracaj
ą
przy tym uwag
ę
na nie-
zwykły realizm – historyczny, obyczajowy, geograficzny itp. – poszczególnych Ewangelii, co
jest jednym z argumentów podnoszonych przez teologów fundamentalnych na rzecz prawdzi-
wo
ś
ci całego zawartego w nich
ś
wiadectwa o Jezusie Chrystusie. To umacnia mnie w prze-
konaniu,
Ŝ
e tak
Ŝ
e wizerunek psychologiczny Jezusa nakre
ś
lony w Ewangeliach jest pełen
realizmu i ukazuje
Ŝ
ywego człowieka „z krwi i ko
ś
ci”. Mo
Ŝ
na wi
ę
c zada
ć
sobie pytanie, jakie
uczucia i w jaki sposób wyra
Ŝ
ał w konkretnych sytuacjach Jezus, który był, jak wierzymy,
prawdziwie Synem Bo
Ŝ
ym, ale był te
Ŝ
prawdziwym człowiekiem, podobnym do nas we
wszystkim oprócz grzechu (grzech w pewnym sensie odczłowiecza, jest nieludzki). Jezus był
prawdziwym człowiekiem, a wi
ę
c był prawdziwym, dojrzałym m
ęŜ
czyzn
ą
. Tak jak prawdzi-
w
ą
, dojrzał
ą
kobiet
ą
była Maria, Jego Matka.
Inspiracj
ą
do napisania poni
Ŝ
szego tekstu, b
ę
d
ą
cego nie
ś
miał
ą
(ale mo
Ŝ
e zarazem zbyt
zuchwał
ą
?) prób
ą
dotkni
ę
cia tematu, a który w moim poczuciu ma charakter bardziej literacki
ni
Ŝ
teologiczny, były dla mnie tak
Ŝ
e słowa ks. Bogusława Szpakowskiego SAC, psychologa
i terapeuty, wypowiedziane przez niego podczas „warsztatów” na temat to
Ŝ
samo
ś
ci m
ęŜ
-
czyzny i kobiety, u ksi
ęŜ
y salwatorianów w Krakowie: „Kiedy spotykam si
ę
z m
ęŜ
czyzn
ą
wierz
ą
cym, który ma problemy ze swoj
ą
m
ę
sk
ą
to
Ŝ
samo
ś
ci
ą
, mówi
ę
mu:
Æ
Id
ź
do Jezusa! Po-
rozmawiaj z Nim jak m
ęŜ
czyzna z m
ęŜ
czyzn
ąÇ
”.
Tekst publikowany w: „Wi
ęź
” 2003, nr 7.
4
J
EZUS DOJRZAŁYM MĘśCZYZNĄ
To, w jaki sposób w
ś
wiadomo
ś
ci Jezusa z Nazaretu przejawiała si
ę
jego bosko
ść
, syno-
stwo Bo
Ŝ
e, poczucie misji mesja
ń
skiej, jest intryguj
ą
cym pytaniem i przedmiotem wnikli-
wych docieka
ń
teologów, ale koniec ko
ń
ców pozostanie to dla nas zawsze tajemnic
ą
. Jedno
jest pewne: Jezus był prawdziwym człowiekiem i jako taki podlegał naturalnym
prawom
rozwoju fizycznego i psychicznego.
Jezus za
ś
czynił post
ę
py w m
ą
dro
ś
ci, w latach
i w łasce u Boga i u ludzi
– pisze
ś
w. Łukasz (2, 52).
Jezus jako dorosły m
ęŜ
czyzna miał bardzo
Ŝ
ywe, dojrzałe relacje z innymi lud
ź
mi. Nie
unikał spotka
ń
i rozmów, nie bał si
ę
sytuacji trudnych i konfliktowych, zawsze jasno, cho
ć
w sposób delikatny i nierani
ą
cy, stawiał spraw
ę
. Bywał ostry i stanowczy (
Id
ź
precz, szata-
nie!
– do Szymona-Piotra,
Czy i wy chcecie odej
ść
?
– do uczniów), wyra
Ŝ
ał silne emocje,
zło
ś
cił si
ę
, smucił i płakał. Umiał przyjmowa
ć
uczucia miło
ś
ci (zainteresowanie, fascynacj
ę
,
podziw i uwielbienie) okazywane sobie przez innych, zarówno m
ęŜ
czyzn (uczniowie!), jak
i kobiety. Tych kobiet mo
Ŝ
na wymieni
ć
wiele. Przede wszystkim te, które „chodziły za Nim”,
co w j
ę
zyku ówczesnym mogło oznacza
ć
co
ś
wi
ę
cej, ni
Ŝ
„towarzyszyły i usługiwały”, a mia-
nowicie: były jego uczennicami. „Chodziły za Nim” jako za mistrzem, rabbim, po to, by słu-
cha
ć
Jego nauk. W takiej roli na kartach Ewangelii została wyra
ź
nie utrwalona Maria z Be-
tanii. Pod tym wzgl
ę
dem Jezus przełamywał ówczesne obyczaje – dla
ś
ydów było bowiem
czym
ś
niewyobra
Ŝ
alnym, aby rabbi miał w gronie swoich uczniów kobiety. Wiadomo,
Ŝ
e Je-
zus w relacjach z kobietami przełamywał konwenanse i religijne zakazy: przyja
ź
nił si
ę
z ko-
bietami (Maria i Marta, siostry Łazarza); rozmawiał sam na sam w miejscu publicznym
z obc
ą
kobiet
ą
, w dodatku Samarytank
ą
(scena przy studni); pozwalał si
ę
dotyka
ć
kobietom
uwa
Ŝ
anym za nieczyste (cierpi
ą
ca na upływ krwi, „grzesznica” na uczcie u faryzeusza Szy-
mona). Owa nieznana bli
Ŝ
ej, bezimienna niewiasta, ciesz
ą
ca si
ę
w swojej społeczno
ś
ci bardzo
zł
ą
opini
ą
, a wi
ę
c najprawdopodobniej miejscowa prostytutka, która wtargn
ę
ła zuchwale na
uczt
ę
u lokalnego dygnitarza, na oczach wszystkich biesiadników okazała Jezusowi swoje
uczucia czułymi gestami, których On nie bał si
ę
przyj
ąć
:
...łzami oblała Mi stopy i otarła je
swymi włosami... nie przestała
całowa
ć
stóp moich... olejkiem nama
ś
ciła moje stopy... ponie-
wa
Ŝ
bardzo umiłowała
(por. Łk 7, 36-50).
Przyjmował te
Ŝ
oznaki miło
ś
ci od m
ęŜ
czyzn. Rywalizowali o bliski dost
ę
p do Niego
Jakub i Jan, na pami
ą
tk
ę
pewnego niem
ą
drego zachowania przezwani przez Jezusa „Synami
gromu”, a „umiłowany ucze
ń
” podczas ostatniej wieczerzy paschalnej poufale kładł Mis-
trzowi głow
ę
na piersi, wiedz
ą
c
Ŝ
e mo
Ŝ
e sobie na to pozwoli
ć
. Jezus przyja
ź
nił si
ę
z Ła-
zarzem i płakał z
Ŝ
alu po jego
ś
mierci –
Oto, jak go miłował!
(J 10, 36). Pozwalał, aby pod-
chodziły do Niego blisko małe dzieci. (Zawsze my
ś
l
ę
o tym, widz
ą
c Brata Rogera przycho-
dz
ą
cego na modlitw
ę
z gromadk
ą
dzieciaków. To nie jest z jego strony łatwy gest na pokaz.
Te dzieci mieszkaj
ą
w Taizé. Jedno z nich, osierocona dziewczynka hinduska, zaadoptowana
przez Brata Rogera przed laty, dzi
ś
jest ju
Ŝ
dorosł
ą
, zam
ęŜ
n
ą
kobiet
ą
. Podczas posiłków sie-
dzi przy stole tu
Ŝ
obok swego przybranego taty.)
Przykłady mo
Ŝ
na by oczywi
ś
cie mno
Ŝ
y
ć
. Jedno nie ulega kwestii: Jezus nie miał kom-
pleksów ani zahamowa
ń
uczuciowych, dobrze si
ę
czuł w swojej skórze, miał doskonały kon-
takt z lud
ź
mi obu płci, umiał okazywa
ć
im zrozumienie, współczucie, trosk
ę
, gniew, ale tak
Ŝ
e
czuło
ść
wyra
Ŝ
aj
ą
c
ą
si
ę
w dotyku (np. sceny uzdrawiania). Pi
ę
knie pisze o tym Anselm Grün
w swojej ksi
ąŜ
ce „Portrety Jezusa”. Mo
Ŝ
na wi
ę
c powiedzie
ć
,
Ŝ
e był naprawd
ę
dojrzałym
m
ęŜ
czyzn
ą
, o mocnym poczuciu swojej m
ę
skiej to
Ŝ
samo
ś
ci.
B
LISKI
,
KOCHAJĄCY
J
ÓZEF
?
Osi
ą
gni
ę
cia współczesnej psychologii, mówi
ą
ce o tym, jak kluczow
ą
rol
ę
w kształtowaniu
uczuciowo
ś
ci dziecka, a tak
Ŝ
e w budowaniu jego to
Ŝ
samo
ś
ci płciowej, odgrywaj
ą
relacje z
obojgiem rodziców prze
Ŝ
ywane w dzieci
ń
stwie, skłaniaj
ą
nas do zadania sobie pyta
5
Plik z chomika:
hermes50
Inne pliki z tego folderu:
1994 01 ŚwC.pdf
(1906 KB)
1995 02 ŚwC.pdf
(4003 KB)
1995 03 ŚwC.pdf
(5331 KB)
1995 04 ŚwC.pdf
(3701 KB)
1995 05 ŚwC.pdf
(3934 KB)
Inne foldery tego chomika:
1 ZINE
ALE NUMER
ANTROPOLOGIA RELIGII
APEIRON
ARCHIPELAG NMB
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin