Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(
670 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Ksi\352\277ycowa noc)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY V
KSI
Ħņ
YCOWA NOC
ROZDZIAŁ 1.
Bóle porodowe uderzyły w Mali pod koniec lutego. Stała wła
Ļ
nie, przygotowuj
Ģ
c
południowy posiłek, gdy poczuła je niczym cios w krzy
Ň
. Poniewa
Ň
nie oczekiwała dziecka
przed ko
ı
cem marca, a
Ň
adne objawy nie zapowiadały,
Ň
e dzieje si
ħ
co
Ļ
szczególnego,
dopiero po chwili zrozumiała, co to mo
Ň
e oznacza
ę
. Po
Ļ
mierci Johana, inaczej ni
Ň
w
pierwszych miesi
Ģ
cach ci
ĢŇ
y, nawet nie chorowała. Od czasu do czasu czuła zm
ħ
czenie i
lekki ból w krzy
Ň
u, ale to przecie
Ň
nic dziwnego w tym stanie.
Oparła si
ħ
o stół i próbowała oddycha
ę
normalnie. Powoli ból min
Ģ
ł, ale ona nadal stała
pochylona, spływaj
Ģ
c potem.
- Co
Ļ
si
ħ
dzieje? - spytała Ane, zauwa
Ň
aj
Ģ
c nagle jej pozycj
ħ
. - Chyba nie jeste
Ļ
chora?
Mali powoli wyprostowała si
ħ
i spojrzała na ni
Ģ
.
- Bo
Ň
e drogi! - wykrzykn
ħ
ła Ane. - Wygl
Ģ
dasz jak zjawa! Co si
ħ
stało, Mali? Przecie
Ň
chyba nie dziecko...?
- Nie wiem - odparła Mali, przyjmuj
Ģ
c wyci
Ģ
gni
ħ
t
Ģ
dło
ı
Ane. - Mo
Ň
liwe,
Ň
e tylko...
Nowy ból uderzył j
Ģ
w plecy, niemal
Ļ
cinaj
Ģ
c z nóg.
- Pomó
Ň
mi, Ingeborg, zrób miejsce na kanapie! Musimy j
Ģ
tam poło
Ň
y
ę
, przynajmniej na
razie - rzuciła zdenerwowana Ane, pomagaj
Ģ
c Mali przej
Ļę
na miejsce. - Jak si
ħ
czujesz?
Mali spojrzała na Ane. Jak to dobrze,
Ň
e nadal słu
Ň
y w Stornes po Bo
Ň
ym Narodzeniu,
mimo
Ň
e wyszła za Aslaka i przeniosła si
ħ
z nim do własnej zagrody. Zawsze czuła co
Ļ
innego wzgl
ħ
dem Ane ni
Ň
Ingeborg. Nie
Ň
eby miała co
Ļ
do zarzucenia tej drugiej, nie.
Ingeborg była młodsza i stale rozpraszały j
Ģ
ró
Ň
ne sprawy, mi
ħ
dzy innymi m
ħŇ
czy
Ņ
ni. Ane
interesował tylko Aslak, poza tym była silna, lojalna i nie narzekała. Mali zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e nie spytała jej jeszcze, czy aby nie jest w ci
ĢŇ
y. Brała pod uwag
ħ
tak
Ģ
mo
Ň
liwo
Ļę
, która nie
oznaczała przecie
Ň
odej
Ļ
cia Ane ze Stornes. Tak brzmiała umowa, któr
Ģ
zawarli jeszcze za
Ň
ycia Johana: działka ziemi w zamian za to,
Ň
e Ane pozostanie w słu
Ň
bie.
- Gdzie jest Sivert? - spytała nerwowo Mali.
- Ubrałam go i wysłałam na dwór - odparła Ingeborg, patrz
Ģ
c na pani
Ģ
ze strachem w
oczach. - M
ħŇ
czy
Ņ
ni wrócili wła
Ļ
nie z lasu, a on chciał pomóc wyprz
ħ
ga
ę
konie.
- Mo
Ň
e powinnam przej
Ļę
na strych, zanim oni tu wejd
Ģ
- stwierdziła Mali, podnosz
Ģ
c si
ħ
z trudem. - Nie chc
ħ
przestraszy
ę
Siverta, a i oni nie...
Urwała nagle, gdy przeszył j
Ģ
nowy skurcz. Nie miała ju
Ň
w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci: to s
Ģ
skurcze
porodowe. Poród si
ħ
zacz
Ģ
ł, i to miesi
Ģ
c wcze
Ļ
niej, ni
Ň
Mali oczekiwała. Dziecku, które
niemal cudem utrzymało si
ħ
w niej, mimo
Ň
e chorowała i była bita przez Johana, nagle
zacz
ħ
ło si
ħ
spieszy
ę
do wyj
Ļ
cia na
Ļ
wiat. Wi
ħ
c mo
Ň
e jednak je strac
ħ
, pomy
Ļ
lała
oszołomiona. Przecie
Ň
nie mo
Ň
e by
ę
donoszone. A przedwcze
Ļ
nie urodzone dziecko w
Ļ
rodku
zimy...
Drzwi si
ħ
otwarły i wszedł Havard, a tu
Ň
za nim Sivert.
- Co si
ħ
stało? - spytał Havard, podchodz
Ģ
c do kanapy. - Zachorowała
Ļ
, Mali?
Uj
Ģ
ł jej lodowat
Ģ
dło
ı
w swoj
Ģ
i spojrzał zaniepokojony. Sivert przydreptał za nim i obj
Ģ
ł
j
Ģ
za szyj
ħ
.
- Co to, mamo? Le
Ň
ysz?
Mali zdj
ħ
ła jego ramiona i odsun
ħ
ła delikatnie. Musi wzi
Ģę
si
ħ
w gar
Ļę
! U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
i
poklepała syna po zaczerwienionym od mrozu policzku.
- Wygl
Ģ
da na to,
Ň
e dzidziusiowi zacz
ħ
ło si
ħ
spieszy
ę
, by ci
ħ
pozna
ę
- powiedziała. - Nie
zostanie w moim brzuchu na zawsze, wiesz przecie
Ň
.
- Ale... - Havard odwrócił si
ħ
w stron
ħ
Ane. - Czy to nie za wcze
Ļ
nie?
Ane pokiwała głow
Ģ
i spojrzała znacz
Ģ
co w stron
ħ
Siverta.
- Nie powinni
Ļ
my go przestraszy
ę
- powiedziała cicho do Havarda. - Ale tak, jest za
wcze
Ļ
nie i według mnie nie całkiem normalnie. Kiedy Sivert przychodził na
Ļ
wiat, tak nie
było. Mo
Ň
e ja si
ħ
za bardzo na tym nie znam, ale na pewno jest za wcze
Ļ
nie.
Mali przywarła nagle do r
ħ
ki Havarda, bo nowy skurcz sprawił,
Ň
e a
Ň
st
ħ
kn
ħ
ła. Havard
ukl
Ģ
kł przy kanapie, obj
Ģ
ł Mali. Gdy ju
Ň
si
ħ
rozlu
Ņ
niła, otarł dłoni
Ģ
jej spocon
Ģ
twarz.
- Sprowad
Ņ
cie akuszerk
ħ
i lekarza - polecił, nie odwracaj
Ģ
c si
ħ
. - Nastaw wod
ħ
, Ingeborg.
A ty, Ane, pomó
Ň
przej
Ļę
Mali do sypialni. Tu nie jest dobre miejsce dla kobiety, która ma
rodzi
ę
.
Sivert stał za plecami Havarda, wpatrzony w matk
ħ
przestraszonymi, wielkimi oczami.
- Nic takiego si
ħ
nie dzieje, Sivert - powiedziała Mali uspokajaj
Ģ
co. - Wła
Ļ
nie w ten
sposób rodz
Ģ
si
ħ
dzieci. Ale to i tak potrwa jaki
Ļ
czas, wi
ħ
c mo
Ň
e Gudmund zawiózłby ci
ħ
do
Innstad, co ty na to? Mo
Ň
esz tam zosta
ę
i pobawi
ę
si
ħ
z Olausem i dziewczynkami...
- Ja si
ħ
nie bawi
ħ
z dziewczynami - rzucił Sivert dumnie, zapominaj
Ģ
c na chwil
ħ
,
Ň
e si
ħ
boi o matk
ħ
.
- No to pobawisz si
ħ
z Olausem - powiedziała Mali, unosz
Ģ
c si
ħ
na łokciu. - Ubierz go,
Ingeborg, i zadzwo
ı
do Innstad. Jestem pewna,
Ň
e Margrethe go przyjmie, ale zadzwo
ı
.
Powiedz Gudmundowi, by w drodze powrotnej zabrał akuszerk
ħ
.
- Nie, to pochłonie zbyt du
Ň
o czasu - sprzeciwił si
ħ
Havard. - Ja po ni
Ģ
pojad
ħ
.
Mali chciała protestowa
ę
, ale gdy napotkała jego pełne l
ħ
ku spojrzenie, zmilczała.
- Wszystko pójdzie dobrze, Havard - zapewniła cicho. - Nie musisz si
ħ
...
- To du
Ň
o przed czasem, a ty... Nie chc
ħ
,
Ň
eby ci stało si
ħ
co
Ļ
złego - wyszeptał tak cicho,
Ň
e tylko ona go słyszała. - I dziecku te
Ň
nie, oczywi
Ļ
cie. Ale ty, Mali...
Zanim zdołała mu odpowiedzie
ę
, nowy skurcz przeszedł przez ni
Ģ
niczym fala
powodziowa. Mali z całej siły przywarła desperacko do Havarda.
- To naprawd
ħ
toczy si
ħ
zbyt szybko – powiedziała Ane i z niepokojem patrzyła, jak Mali
z trudem łapie powietrze. - Przecie
Ň
skurcze nie s
Ģ
takie silne od samego pocz
Ģ
tku, prawda?
Mali opadła na oparcie, blada i zlana potem.
- Jed
Ņ
cie ju
Ň
z Sivertem - rzuciła cicho do Ane. - I masz racj
ħ
, to idzie zbyt szybko. To nie
jest normalne.
Ingeborg wzi
ħ
ła chłopca na kolana i zacz
ħ
ła mu wkłada
ę
ciepłe ubranie. Przekazała
pozdrowienia z Innstad i
Ň
e oczywi
Ļ
cie mog
Ģ
go tam przyj
Ģę
.
- Ale twoja siostra była zaniepokojona, gdy powiedziałam, dlaczego chcemy przysła
ę
do
niej Siverta. Pytała, czy nie potrzebujesz pomocy i czy ma przyjecha
ę
.
Mali z trudem wstała i oparła si
ħ
ci
ħŇ
ko o Havarda. Odruchowo spojrzała w stron
ħ
pieca.
Ane zd
ĢŇ
yła ju
Ň
postawi
ę
na ogniu du
Ň
y kocioł z wod
Ģ
.
- Masz racj
ħ
, potrzebuj
ħ
akuszerki bardzo szybko - zwróciła si
ħ
do m
ħŇ
czyzny, nie
odpowiadaj
Ģ
c na pytanie Ingeborg. - Dobrze,
Ň
e po ni
Ģ
pojedziesz. Ale czy jest w domu? -
zaniepokoiła si
ħ
nagle.
- Tak, jest - odparła Ane. - Dzwoniłam do niej, siedzi gotowa i czeka na wóz. Doktor te
Ň
przyjedzie, ale nie tak zaraz.
- Nie tak zaraz - powtórzył Havard z przek
Ģ
sem. - Dlaczegó
Ň
to?
- Pewnie jest zaj
ħ
ty - mrukn
ħ
ła Mali. - To u niego normalne. Najwa
Ň
niejsza jest
akuszerka. Niech Gudmund wst
Ģ
pi po Johann
ħ
z Viken, gdy ju
Ň
odwiezie Siverta. B
ħ
d
ħ
pod
dobr
Ģ
opiek
Ģ
, je
Ļ
li one obie przyjad
Ģ
. Chod
Ņ
my na gór
ħ
, Ane, zanim mnie znów złapie.
Pochyliła si
ħ
nad Sivertem, pocałowała go i pogłaskała po włosach. Powiedziała, by był
grzeczny. Przez głow
ħ
przeleciała jej my
Ļ
l,
Ň
e mo
Ň
e go ju
Ň
nigdy nie zobaczy
ę
. My
Ļ
l ta
sprawiła,
Ň
e nogi si
ħ
pod ni
Ģ
ugi
ħ
ły i musiała złapa
ę
si
ħ
oparcia krzesła, na którym siedziała
Ingeborg z malcem. Przecie
Ň
a
Ň
tak
Ņ
le nie musi pój
Ļę
, pomy
Ļ
lała, czuj
Ģ
c jednak, jak strach
Ļ
ciska j
Ģ
za gardło. Bo przecie
Ň
nie działo si
ħ
normalnie, to pewne.
Pocałowała syna jeszcze raz, przytuliła, czuj
Ģ
c łzy pod powiekami. Uj
ħ
ła Ane pod r
ħ
k
ħ
i
poszła w kierunku drzwi.
- Tylko nie zam
ħ
cz konia, Havard - rzuciła przez rami
ħ
. - Na pewno b
ħ
dzie dobrze -
dodała z przekonaniem, którego wcale nie czuła. Ane zamkn
ħ
ła za nimi drzwi.
Na górze nic nie było przygotowane do porodu, wi
ħ
c Mali usiadła na krze
Ļ
le, a Ane
zacz
ħ
ła wyci
Ģ
ga
ę
z szuflad i szaf to, co potrzebne. Pod koc i prze
Ļ
cieradła podło
Ň
yła warstw
ħ
gazet. Wreszcie Mali z trudem weszła do łó
Ň
ka. W ostatniej chwili, jak si
ħ
okazało, gdy
Ň
po
kolejnym skurczu poczuła,
Ň
e co
Ļ
mokrego spływa jej po nogach.
- Bo
Ň
e jedyny, dopomó
Ň
- wykrztusiła, podnosz
Ģ
c si
ħ
na łokciach, gdy skurcz zel
Ň
ał. -
Czy to krew, czy odeszły wody?
Gdy spojrzała po sobie, stwierdziła,
Ň
e po prze
Ļ
cieradle rozlała si
ħ
krew zmieszana z
wodami płodowymi. Przez chwil
ħ
panika zupełnie j
Ģ
sparali
Ň
owała. Opadła na łó
Ň
ko, zakryła
ramieniem twarz i zacz
ħ
ła płaka
ę
.
- Mali, no co ty - powiedziała bezradnie Ane i spróbowała j
Ģ
obj
Ģę
. - Nie płacz, bo nie
wiem, co robi
ę
. Ty zawsze była
Ļ
taka silna. Nie płacz, słyszysz?
Słowa słu
ŇĢ
cej powoli docierały do otumanionej głowy Mali. Przetarła wierzchem dłoni
twarz. Wiedziała,
Ň
e Ane ma racj
ħ
: je
Ļ
li si
ħ
podda, panika ogarnie tak
Ň
e Ane. Wszyscy
przywykli,
Ň
e to Mali zachowuje spokój i rozs
Ģ
dek,
Ň
e to ona rozwi
Ģ
zuje wszelkie problemy.
Wzi
ħ
ła z r
Ģ
k Ane mokr
Ģ
szmatk
ħ
i przetarła swoj
Ģ
gor
Ģ
c
Ģ
, zalan
Ģ
łzami twarz.
- Spokojnie, Ane - powiedziała ochrypłym szeptem, bior
Ģ
c tamt
Ģ
za r
ħ
k
ħ
i
Ļ
ciskaj
Ģ
c lekko.
- Ja po prostu... Ale ju
Ň
b
ħ
dzie dobrze, chocia
Ň
wiem,
Ň
e nie wszystko jest tak, jak powinno.
Na pewno jest za wcze
Ļ
nie, jeste
Ļ
my w
Ļ
rodku mro
Ņ
nej zimy, no i poród idzie za szybko.
Trudno b
ħ
dzie utrzyma
ę
dziecko przy
Ň
yciu, musimy to sobie powiedzie
ę
. O ile przyjdzie
Ň
ywe na
Ļ
wiat - dodała powoli.
- Ale tobie nic nie grozi, Mali? - spytała Ane gor
Ģ
czkowo, patrz
Ģ
c na pani
Ģ
ze strachem w
oczach. - To znaczy... Nie, nie powinnam tego mówi
ę
, ale si
ħ
boj
ħ
- wyszeptała przera
Ň
ona. -
Nawet je
Ļ
li dziecko umrze, to ty nie... Tobie nic nie grozi, prawda? - dodała błagalnym
tonem.
Mali zamkn
ħ
ła oczy. To wła
Ļ
nie j
Ģ
gn
ħ
biło. Czuła jednak,
Ň
e jest silna i ma
Ň
elazn
Ģ
wol
ħ
prze
Ň
ycia, cho
ę
by dla Siverta. My
Ļ
l,
Ň
e mógłby zosta
ę
zupełnie sam w Stornes, była nie do
zniesienia. Wi
ħ
c niezale
Ň
nie od tego, jak trudne mog
Ģ
si
ħ
okaza
ę
najbli
Ň
sze godziny, ona
musi trzyma
ę
si
ħ
Ň
ycia. Dla Siverta, powtarzała.
Wzdrygn
ħ
ła si
ħ
, gdy u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e zupełnie nie bierze pod uwag
ħ
nowego
dziecka,
Ň
e nie my
Ļ
lała, jak to z nim b
ħ
dzie, gdyby ona umarła. Dobry Bo
Ň
e, oby nie
spowodowała
Ļ
mierci dziecka swoimi złymi my
Ļ
lami! Przecie
Ň
pragn
ħ
ła go! Ale czy
naprawd
ħ
?
Drzwi si
ħ
otworzyły i weszła zdenerwowana Beret.
- Co tu si
ħ
znowu dzieje? - spytała nienaturalnie wysokim głosem. - Nikt nic mi nie mówi,
cho
ę
rozumiem,
Ň
e co
Ļ
si
ħ
stało. Takie zamieszanie na dziedzi
ı
cu... A gdy spytałam Ingeborg,
to...
Ane, która wła
Ļ
nie zmieniała prze
Ļ
cieradło pod Mali, wzdrygn
ħ
ła si
ħ
, jakby została
przyłapana na knowaniu przeciw starej gospodyni.
- Nie chciałam ci
ħ
niepotrzebnie straszy
ę
- powiedziała Mali, unosz
Ģ
c si
ħ
lekko, by pomóc
Ane. - Jest za wcze
Ļ
nie i miałam nadziej
ħ
,
Ň
e to fałszywy alarm.
ņ
e minie, je
Ļ
li si
ħ
poło
Ňħ
.
Ale obawiam si
ħ
,
Ň
e jednak si
ħ
zacz
ħ
ło.
Beret podeszła do łó
Ň
ka i zauwa
Ň
yła stos mokrych, zakrwawionych prze
Ļ
cieradeł na
podłodze. Oczy rozszerzyły si
ħ
jej ze strachu.
- Czy wody ju
Ň
odeszły? I ty krwawisz? Bo
Ň
e jedyny, b
ħ
dzie jeszcze jedna tragedia -
zacz
ħ
ła lamentowa
ę
.
- Ju
Ň
i tak jest
Ņ
le, wi
ħ
c chocia
Ň
ty przesta
ı
kraka
ę
! - rzuciła Mali ostro. - Oczywi
Ļ
cie, jest
za wcze
Ļ
nie, wody odeszły i troch
ħ
krwawi
ħ
, a bóle s
Ģ
za silne i za cz
ħ
ste. Mo
Ň
e nie jest
najlepiej, Beret. Ale ani dziecko, ani ja jeszcze nie umarli
Ļ
my!
Beret stała jak sparali
Ň
owana, wpatrzona w synow
Ģ
. Po chwili opadła na krzesło i ukryła
twarz w dłoniach.
- Tak czekałam na to dziecko - wyszeptała. - Straciłam i m
ħŇ
a, i syna w ci
Ģ
gu jednego
roku, i nie wiem, czy jestem w stanie znie
Ļę
jeszcze jedn
Ģ
strat
ħ
. My
Ļ
lałam,
Ň
e w tym
male
ı
stwie przetrwa co
Ļ
z Johana, a tak...
Mali nie chciało si
ħ
odpowiada
ę
,
Ň
e tu chodzi tak
Ň
e o jej
Ň
ycie, a nie tylko o
wyt
ħ
sknionego przez Beret nast
ħ
pc
ħ
Johana. Ale chwycił j
Ģ
kolejny skurcz, silniejszy od
poprzednich. Zwin
ħ
ła si
ħ
, st
ħ
kaj
Ģ
c z bólu i rozpaczy. Ane stała, nie wiedz
Ģ
c, co ma robi
ę
.
Beret nagle si
ħ
ockn
ħ
ła, odsun
ħ
ła słu
ŇĢ
c
Ģ
i przytrzymała Mali, staraj
Ģ
c si
ħ
pomóc przetrwa
ę
ten ból. Gdy min
Ģ
ł, pozwoliła synowej opa
Ļę
na poduszki i otarła mokr
Ģ
szmatk
Ģ
jej spocon
Ģ
twarz. Ju
Ň
si
ħ
uspokoiła, tylko w oczach pozostał strach.
- Kiedy wreszcie b
ħ
dzie akuszerka? - spytała Beret, patrz
Ģ
c na Ane. - Zejd
Ņ
na dół i
zobacz, czy nie jad
Ģ
. Boj
ħ
si
ħ
,
Ň
e to ju
Ň
zaraz! Dołó
Ň
do pieca. Musimy mie
ę
du
Ň
o gor
Ģ
cej
wody - rzuciła.
Ane wybiegła, a Beret zmoczyła szmatk
ħ
i ponownie otarła czoło Mali, która le
Ň
ała, na
wpół drzemi
Ģ
c, zupełnie wyczerpana. Mali miała wra
Ň
enie,
Ň
e kolejne skurcze rozrywaj
Ģ
jej
ciało, i czekała na skurcze parte.
Wtedy ju
Ň
pójdzie szybko, pocieszała si
ħ
blado. Zmówiła modlitw
ħ
, by akuszerka
przybyła, zanim to nast
Ģ
pi. Pomoc samej Beret i Ane nie wystarczy, tyle wiedziała.
Pierwszy skurcz party i akuszerka nadeszli jednocze
Ļ
nie. Mali trzymała si
ħ
kolumienek
przy oparciu łó
Ň
ka i bezskutecznie próbowała powstrzyma
ę
bóle. W jej otumanionej głowie
powstała my
Ļ
l,
Ň
e mo
Ň
e uda jej si
ħ
to wszystko opó
Ņ
ni
ę
, je
Ļ
li si
ħ
postara. Ale skurcz
przypominał osuni
ħ
cie si
ħ
zbocza w górach. Spi
Ģ
ł jej brzuch, który stwardniał niczym kamie
ı
i bezlito
Ļ
nie przesuwał dziecko w dół. Mali poddała si
ħ
i zawyła z bólu i ze strachu.
- No, no, Mali, ju
Ň
jestem - powiedziała akuszerka i oderwała jej dłonie od kolumienek,
gdy skurcz min
Ģ
ł.
Mali otworzyła oczy. Pot sprawiał,
Ň
e widziała jak przez mgł
ħ
. Schwyciła dło
ı
poło
Ň
nej i
przywarła do niej.
- Dzi
ħ
ki Bogu,
Ň
e jeste
Ļ
- wyszeptała. - Tak si
ħ
boj
ħ
. Wszystko idzie nie tak, za wcze
Ļ
nie i
za szybko...
- Za wcze
Ļ
nie i za szybko, to prawda - potwierdziła akuszerka, ocieraj
Ģ
c jej pot. - Du
Ň
o
wiesz o porodach, wi
ħ
c nie b
ħ
d
ħ
owija
ę
w bawełn
ħ
.
ņ
ycie dziecka jest zagro
Ň
one, to pewne.
Wiesz,
Ň
e ja zawsze walcz
ħ
o dziecko, ale je
Ļ
li b
ħ
d
ħ
miała wybiera
ę
pomi
ħ
dzy jego
Ň
yciem a
twoim, to...
- Co ty mówisz! - zaprotestowała Beret. - Nie chcesz ratowa
ę
dziecka Johana? Ja
straciłam...
- B
ħ
d
ħ
ratowała oboje, je
Ļ
li dam rad
ħ
- odparła kobieta, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w Beret. - Ale
najwa
Ň
niejsze w takiej sytuacji nie jest ratowanie dziecka, które mo
Ň
e b
ħ
dzie na wpół
Ň
ywe.
Albo ju
Ň
martwe. - Otarła twarz Mali i dodała: - Musisz zdawa
ę
sobie spraw
ħ
,
Ň
e je
Ļ
li urodzi
si
ħ
Ň
ywe, to i tak nie ma du
Ň
ych szans. A jedno jest pewne,
Ň
e bez matki i jej pokarmu na
pewno jest stracone. Ja zawsze si
ħ
staram i o dziecko, i o matk
ħ
, teraz te
Ň
. Ale powinna
Ļ
...
- Nie mog
ħ
- j
ħ
kn
ħ
ła Beret. - To dziecko ma by
ę
pociech
Ģ
za syna, którego straciłam. Nie
znios
ħ
, je
Ļ
li i ono...
- Uwa
Ň
am,
Ň
e powinna
Ļ
zej
Ļę
na dół - rzuciła akuszerka ostro. - Tutaj nikomu nie
pomagasz, a najmniej Mali, chyba tyle rozumiesz. Przy
Ļ
lij tu Ane.
- Chc
ħ
tu by
ę
- zaprotestowała Beret. - Ja chc
ħ
...
- B
ħ
dzie, jak ja chc
ħ
. - Niemal popchn
ħ
ła starsz
Ģ
pani
Ģ
w stron
ħ
drzwi. - Nastaw kaw
ħ
i
we
Ņ
si
ħ
w gar
Ļę
! Tu nie chodzi o twoje
Ň
ycie.
Zanim otworzyła, weszła Johanna z Viken, wnosz
Ģ
c ze sob
Ģ
chłód mrozu.
- Dzi
ħ
ki Bogu - odetchn
ħ
ła akuszerka, wypychaj
Ģ
c jednocze
Ļ
nie Beret na korytarz. -
Nikogo bardziej nie chciałam widzie
ę
- mówiła, pomagaj
Ģ
c staruszce zdj
Ģę
szal. - Nie jest
dobrze, a jeszcze ta Beret...
Krzyk bólu Mali powstrzymał ich dalsz
Ģ
rozmow
ħ
. Kobiety podbiegły do jej łó
Ň
ka.
- Nie dam rady - wykrztusiła rodz
Ģ
ca, na wpół unosz
Ģ
c si
ħ
z posłania. - Nie wytrzymam
tego. Ju
Ň
nie mog
ħ
. Chc
ħ
umrze
ę
!
- Jeszcze czego! - rzuciła akuszerka, wymierzaj
Ģ
c Mali policzek. - Masz walczy
ę
,
dziewczyno! Nie chc
ħ
słysze
ę
wi
ħ
cej ani jednego słowa,
Ň
e nie dasz rady czy nie chcesz,
Ň
eby
Ļ
wiedziała. Walcz!
Mali opadła na plecy, oszołomiona.
- Masz w sobie wi
ħ
cej siły ni
Ň
ktokolwiek inny, przecie
Ň
wiesz - mówiła dalej kobieta. -
U
Ň
yj jej teraz! Same nie damy rady, je
Ļ
li nie pomo
Ň
esz.
Mali widziała tylko szar
Ģ
, niewyra
Ņ
n
Ģ
sylwetk
ħ
mówi
Ģ
cej. Była potwornie zm
ħ
czona.
Skurcze sprawiały taki ból,
Ň
e strach przed nast
ħ
pnym powodował u niej mdło
Ļ
ci. Poród
Siverta te
Ň
był trudny, ale nie do porównania z tym, który prze
Ň
ywała teraz.
Sivert, pomy
Ļ
lała ot
ħ
piała. Jej syn nie mo
Ň
e zosta
ę
sierot
Ģ
! Miał tylko j
Ģ
, bo został
spłodzony w grzechu i tajemnicy. Ju
Ň
i tak jego
Ň
ycie było trudne, a je
Ļ
li jeszcze by teraz
umarła...
- Pomó
Ň
cie mi obie - wyszeptała, chwytaj
Ģ
c akuszerk
ħ
za r
ħ
k
ħ
. - Nie poddam si
ħ
,
obiecuj
ħ
.
- No, wiedziałam - mrukn
ħ
ła pod nosem kobieta i pogłaskała Mali po policzku. -
Pomo
Ň
emy wszystkie trzy.
Silne skurcze parte nast
ħ
powały szybko po sobie i po półgodzinie dziecko przyszło na
Ļ
wiat. Niebieskoliliowy kształt wyskoczył razem z resztk
Ģ
wód i krwi
Ģ
. Mali nie chciała
nawet spojrze
ę
. Opadła na posłanie i czuła,
Ň
e unosi si
ħ
gdzie
Ļ
pod sufitem. Bóle ustały,
panowała cisza. Powoli u
Ļ
wiadamiała sobie,
Ň
e nie powinno by
ę
tak cicho. Dziecko zwykle
krzyczy... Powoli obróciła głow
ħ
, ale nic si
ħ
nie zmieniło. A wi
ħ
c ono nie
Ň
yje, pomy
Ļ
lała
zrezygnowana. Mo
Ň
e to i lepiej, wszystkim byłoby tak łatwiej.
Nagle zrozumiała,
Ň
e nigdy nie pragn
ħ
ła tego dziecka, dziecka Johana, tylko
Ň
e nigdy nie
odwa
Ň
yła si
ħ
do tego przyzna
ę
. To nie było dziecko miło
Ļ
ci, tylko dziecko pocz
ħ
te przemoc
Ģ
i rosn
Ģ
ce przez pierwsze miesi
Ģ
ce w brzuchu dr
ħ
czonej matki. Jaki człowiek z niego
wyro
Ļ
nie, zwłaszcza je
Ļ
li jego ojcem jest Johan? Mali oblizała spieczone, pop
ħ
kane wargi i
oddała si
ħ
błogiemu uczuciu unoszenia si
ħ
ponad łó
Ň
kiem, bez odczuwania bólu. Nagle cisz
ħ
przerwał słaby płacz dziecka. Mali wzdrygn
ħ
ła si
ħ
. Z trudem otworzyła oczy i uniosła si
ħ
na
łokciach. Pokój wirował wokół niej, poczuła,
Ň
e zaraz zwymiotuje. Jaka
Ļ
szara posta
ę
zbli
Ň
yła
si
ħ
do niej: akuszerka z zawini
Ģ
tkiem w ramionach.
- Oto twój syn, Mali - rzekła cicho, wzruszona. - Biedny chudziaczek, nie wygl
Ģ
da
najlepiej po tej ci
ħŇ
kiej drodze na
Ļ
wiat. Ale chłopak musi by
ę
wytrzymały, bo prze
Ň
ył.
Uwa
Ň
am,
Ň
e Bóg ma w tym jaki
Ļ
cel. Mo
Ň
e za wcze
Ļ
nie tak mówi
ę
, ale czuj
ħ
w dziwny
sposób,
Ň
e mały da rad
ħ
. Nie nale
Ň
y do tych, którzy si
ħ
od razu poddaj
Ģ
, o nie.
Plik z chomika:
Cecilie
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 01 - Fatalne spotkanie.pdf
(930 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(827 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(839 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(670 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cienie z przeszłości
Córka Morza
Córy Życia
Hannah.Skandynawska saga
Królowe Wikingów
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin