Czasem tak bywa.doc

(25 KB) Pobierz

Wiesz, cza-sem by-wa tak,

ze sam na-praw-de nie wiesz,

do-kad zmie-rza twoj swiat.

Ty-sia-ce my-sli, slo-wa ra-ni-a tak,

ty na ko-la-nach pro-sisz Bo-ga:

daj mi ten znak!

 

Tom pierw-szy:  roz-da-nie kart,

ty-sia-ce wier-szy.

We-szysz, gdy znaj-dziesz, to be-dziesz lep-szy.

Szyb-ciej wer-tu-jesz wciaz, a czas u-cie-ka...

Mu-sisz zna-lezc, bo wiesz, ze na cie-bie cze-ka.

To tak na-praw-de ta nie-za-pi-sa-na kar-ta,

Pros-ta kres-ka, jes-li be-dziesz mial far-ta,

tez to masz, ska-cze, jak ply-ta zdar-ta.

Sly-szysz lu-dzi wo-kol, mo-wia:

nie znasz sie na zar-tach.

Z cze-go smiac sie, ja-kich wy-bo-row do-ko-nac?

U-cie-kasz od te-go

za-pi-sac zy-cie w in-nych to-nach.

Je-dy-na mysl wciaz nie da-je ci spo-ko-ju:

co masz zro-bic, ze-by u-ciec z te-go gno-ju?

O-to-czyc sie wiecz-nos-cia

pla-nu-jac wciaz na przysz-losc?

Pew-ny na-dejs-cia ju-tra,

zu-pel-nie in-na rze-czy-wis-tosc.

Wiesz, tak to jest.  Wiesz, cza-sem tak by-wa.

Trud-no cie-szyc sie, kie-dy o-braz sie roz-my-wa.

 

Wiesz, cza-sem by-wa tak,

ze sam na-praw-de nie wiesz,

do-kad zmie-rza twoj swiat.

Ty-sia-ce my-sli, slo-wa ra-ni-a tak,

ty na ko-la-nach pro-sisz Bo-ga:

daj mi ten znak!

 

I-le be-dziesz zyl ma-rze-nia-mi?

Wez sie do ro-bo-ty!

Dzie-cia-ki sty-ra-ne, ro-dzin-ne ga-blo-ty.

U-za-la-jac sie nad so-ba

nic nie o-sia-gniesz, chlo-pak!

Za-my-ka-jac sie w so-bie

w ob-dra-pa-nych miejs-kich blo-kach,

na zy-cio-wych ko-pach masz na-u-ki set-ki to-mow.

Je-dno-dnio-wi bo-ha-te-rzy,

czte-ry spus-ty, sie-dza w do-mu,

kaz-dy chce kaz-de-mu po-moc,

te-o-ria te-raz wzgled-na.

Z zew-natrz jest w po-rzad-ku,

we-wnatrz u-kry-ta jest men-da.

Szan-sa prze-szla przed o-cza-mi,

dru-giej mo-zesz nie do-stac.

O-bo-wiaz-ki, pra-ca,

cza-sem trud-no te-mu spros-tac.

Bar-dzo wie-le chcesz do-stac,

a co w za-mian o-fe-ru-jesz?

Wir-tu-al-ny swiat bez fik-cji,

wo-kol nie-go os-cy-lu-jesz.

Cie-sze sie tym, co mam,

me-go zy-cia kaz-da chwi-la,

u-do-wad-nia-jac de-bi-lom,

ze nie wla-da mna bi-lon.

Nig-dy nie jest za poz-no,

spraw-dzi-lo sie pla-no-wa-nie,

zmar-no-wa-les dwie szan-se,

trze-ciej nig-dy nie do-sta-niesz.

 

Wiesz, cza-sem by-wa tak,

ze sam na-praw-de nie wiesz,

do-kad zmie-rza twoj swiat.

Ty-sia-ce my-sli, slo-wa ra-ni-a tak,

ty na ko-la-nach pro-sisz Bo-ga:

daj mi ten znak!

 

Tom trze-ci:  o-stat-nie roz-da-nie kart.

Jak Ti-ta-nic, wlas-nie te-raz ty do-ty-kasz dna.

Sam juz nie wiesz, co sie dzie-je,

gdzies juz ru-nal twoj swiat,

brak pew-nos-ci w to-bie,

wsze-dzie wi-dzisz mi-lion wad.

Jak o-kret na mo-rzu,

mu-sisz zla-pac w za-gle wiatr.

Prze-ciez mu-sisz cos ro-bic!

Nie chcesz chy-ba w miej-scu stac?

Nie za-pusz-czaj ko-rze-ni,

tyl-ko z ca-lej si-ly walcz!

Nie-po-trzeb-ne sa tu szab-le, a-ni o-slo-na tarcz.

Na co sta-wiasz du-ze mu-ry?

Co, o-ble-cial cie strach?

On ma tyl-ko du-ze o-czy, ty nie mu-sisz sie bac!

Wiec zacz-nij na no-wo, nie ma cza-su na strach.

Jed-no zy-cie do-sta-les,

TE-RAZ two-ja szan-sa trwa.

U-nies re-ce wy-so-ko,

z prze-ci-wnos-cia-mi walcz.

Prze-ciez nie ma na co cze-kac!

Zo-bacz, jak u-cie-ka czas!

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin