Fedajkin Einar - Śmierć Wikingów.doc

(188 KB) Pobierz
Studenckie Zapiski Historyczne – Zeszyt 1 – Rok 2003

Studenckie Zapiski Historyczne – Zeszyt 1 – Rok 2003



 

ARTYKUŁY

 

 

 

 

Dariusz Wiewiórka

 

Śmierć w oczach wikingów

 

Kres życia to nieuchronne przeznaczenie każdego człowieka. Ludzkość już od pradziejów zastanawia się nad istotą śmierci, próbując zgłębić jej naturę. Idea jej przezwyciężenia legła u podstaw wielkich religii tego świata. Śmierć od zarania dziejów była również istotnym czynnikiem kształtującym społeczeństwa i cywilizacje. Studiując historię postanowiłem rozważyć jej wpływ na kulturę średniowiecznej Skandynawii, epoki wikingów. Praca ta jest krótką prezentacją stanu badań.

 

Wikingowie, nie spisali własnej wersji wydarzeń. Większość współczesnych im przekazów została stworzona przez pochodzących spoza Skandynawii duchownych. Chrześcijańscy skrybi pozostawili w historii głęboki ślad po czynach wikingów. Był on jednak na tyle bolesny, znaczony krwią, że manuskrypty przepełnione są strachem przed "biczem Bożym", za który uważano wojowników z północy. Jeden z mnichów tak ich opisuje:

"Krwiożerczy, gniewny, całkowicie pogański lud" [1].

Zazwyczaj gdy na arenę wydarzeń wstępują wikingowie, wśród obcujących z nimi ludźmi daje się wyczuć przerażenie porównywalne do lęku przed najcięższą zarazą. W klasztorach układano nawet modlitwy, proszące Boga o ochronę przed gniewem „Normanów”. Katolickie źródła stworzyły wizerunek krwiożerczego, nie znającego strachu wojownika, u którego najczęściej dostrzeganym motywem działania było pragnienie zdobycia łupów. Za powszechnie znaną metodę osiągnięcia tego celu uchodziło wówczas zagrabienie mienia siłą. Pod tym względem wikingowie nie odbiegają zbytnio od innych, wydawało by się, cywilizowanych narodów. Zarzuca im się jednak, że jako poganie nie szanowali świętych miejsc innych religii. Wręcz daje się zauważyć pewne zamiłowanie w napadaniu na kościoły i klasztory. Fakt ten nie powinien jednak dziwić zważywszy, że miejsca kultu zwyczajowo posiadały liczne bogactwa i były stosunkowo łatwe do zdobycia. Warto w tym miejscu posłużyć się przykładem z Kroniki Regina, która pod datą 892 zanotowała:

"Kiedy Normanowie wkroczyli do klasztoru w Prüm, zniszczyli wszystko, zabili niektórych zakonników, pozabijali większość służby i resztę uprowadzili w niewolę. Odchodząc przeszli Ardeny, gdzie zaatakowali i szybko zdobyli nowo zbudowany gród na szczycie wysokiej góry, gdzie wielka liczba ludności znalazła schronienie; po zamordowaniu wszystkich wycofali się z olbrzymimi zdobyczami do swojej floty, gdzie wszystkie ich siły powsiadały i odpłynęły na ciężko załadowanych okrętach do zamorskich krain”  [2].

Autor tego wpisu, przypuszczalnie duchowny, był zapewne nieźle poinformowany o napadzie na klasztor w Prüm. Świadczyć może o tym fakt dokładnego podania strat powstałych w wyniku ataku. Zginęło wówczas zapewne kilku zakonników, którzy bronili miejsca kultu przed świętokradczą grabieżą. Reszta zaś została wzięta w niewolę, co w średniowieczu było zwyczajową praktyką. Według źródła w klasztorze nikt nie pozostał, jednak dalej przekaz mówi, że Normanowie „przeszli Ardeny”. Autentyczność tej informacji jest mocno podejrzana. Autor raczej nie mógł, wiedzieć gdzie później udali się wikingowie, chyba że był w ich drużynie, co oczywiście nie mogło mieć miejsca. Również informacja o zaatakowaniu przez tych samych wojów grodu na wzgórzu nie wydaje się w pełni wiarygodna. Na ogół chrześcijanie nie potrafili odróżnić jednej grupy wikingów od drugiej, tak więc równie dobrze mogła to być zupełnie inna wyprawa grabieżcza. Istnieje jeszcze możliwość, że gród zdobyty został przez nieznaną autorowi kroniki grupę zbrojną. Ponieważ Normanowie pojawili się w pobliżu, najprościej było przypisać im i ten napad. Sam atak, na gród znajdujący się na szczycie wysokiej góry, nie zaliczałby się do typowych wypraw wikińskich. Napady na umocnione cele należały do rzadkości, jedynie większe ekspedycje gotowe były podjąć się takiego wyzwania. Również opis o wyrżnięciu wszystkich ludzi w grodzie jest mocno podejrzany. Wikingowie cenili sobie niewolników, których szeroko wykorzystywano w Skandynawii, a liczne grupy wojów wręcz specjalizowały się w handlu nimi. Na procederze tym dorabiali się niemałych fortun, szczególnie w kontaktach z Bizancjum. Dziwną więc wydaje się relacja, że po zdobyciu klasztoru wzięto do niewoli mało przydatnych mnichów, natomiast w grodzie, gdzie nie brakowało pięknych kobiet, czyli najdroższego rodzaju niewolnika, dokonano rzezi.

Preferowanie żeńskiego niewolnika potwierdza inne chrześcijańskie źródło - Rocznik klasztoru Xanten:

„Często zrywały się okropne trąby powietrzne, a na wschodzie widać było kometę z długim płomienistym warkoczem, na trzy łokcie w zasięgu ludzkiego wzroku, zaś Walcheren [wyspa u ujścia Scheldy w południowej Holandii] nawiedzili poganie i uprowadzili wiele kobiet w niewolę i zagarnęli ogromne łupy różnego rodzaju” [3].

Cały poprzedni opis napadu wydaje się mało logiczny od momentu opuszczenia przez wikingów klasztoru w Prüm. Autor kroniki prawdopodobnie znał tylko część faktów z przeszłości. Wiedział zapewne, że klasztor napadli wikingowie oraz, że po drugiej stronie Ardenów dokonano brutalnej rzezi ludności grodu. Wojowników z północy chrześcijanie ówcześni utożsamiali z demonami, łatwo więc było znaleźć winnego dokonanej masakry. Autor kroniki niekompletność faktów rozwiązał przy pomocy domniemania. W zapisie swym, wikingów, po zgrabieniu klasztoru, „wysłał” przez Ardeny, by tam dokonali rzezi, co doskonale pasowało do wizerunku krwawch Skandynawów.

              Wykorzystanie przekazów chrześcijańskich dla zrozumienia kultury wikingów powinno przybierać jedynie formę posiłkową i to po bardzo dokładnej analizie krytycznej źródła. Na ten stan wpływa powszechny brak znajomości realiów skandynawskich wśród duchowieństwa jak i skrajnie nieprzychylny stosunek wobec wikińskich wypraw grabieżczo-wojennych.

Źródła arabskie i bizantyjskie, chociaż bardziej obiektywne ograniczają się do traktowania wikingów jako nieustraszonych barbarzyńców. Żadna z trzech wielkich cywilizacji (kraje Europy Zachodniej, Bizancjum i państwa arabskie) obcujące z żywiołem skandynawskim nie były świadome podstaw determinacji wikingów. Przypisywały ich szaloną odwagę prostocie kultury i pogańskim obyczajom. Jednak zupełnie inaczej rysuję się ich obraz, gdy sięgnie się do źródeł rodzimych, spisanych w czasach późniejszych, na podstawie długoletniej tradycji ustnej. Po analizie owych tekstów pochodzących, z wieków od XII do XIV, potwierdzonych częściowo odkryciami archeologicznymi i przy wsparciu licznych epigramów runicznych, można dokonać tego czego nie uczyniły ówczesne potęgi cywilizacyjne. Można spróbować zrozumieć wikingów.

 

Na drodze studiowania historii średniowiecznej Skandynawii, badanie stosunku wobec śmierci, przyniosło kilka zaskakujących spostrzeżeń. W poniższej pracy zawarłem ich krótką prezentację.

 

Zarys stosunków społecznych

 

Mieszkańcy północy łączyli w swym postępowaniu tradycje z nienaruszalnym kodeksem moralnym. Złamanie powszechnie obowiązujących norm, wiązało się z utratą honoru i często wykluczeniem okresowym lub stałym ze społeczeństwa. Podstawową powinnością była lojalność wobec wspólnoty zwanej felag, która obejmowała rodzinę z krewnymi, służbę, niewolników oraz przyjaciół. Utożsamienie się ze swoimi rodowcami było tak silne, że w odniesieniu do obowiązku zemsty za bliskich, zanikały wszystkie egoistyczne uczucia z lękiem przed śmiercią włącznie [4].

Ogromną wagę przywiązywano do przysięgi, wartość jej równoważono z zawarciem ustnej umowy, którą należało bezwzględnie wypełnić. Za przykład może posłużyć fragment „Sagi o Eryku Rudym”, który opisuje opuszczenie spróchniałego statku:

„... rzucali losy, Bjarniemu wypadło wsiąść do łodzi z połową ludzi. Kiedy ci byli już w łodzi, pewien młody Islandczyk, który pozostał na statku i towarzyszył Bjarniemu z Islandii, wykrzyknął:

- Czy zamierzasz mnie opuścić, Bjarni?

- Tak być musi – odparł Bjarni.

- Nie to przyrzekałeś mojemu ojcu, gdy opuszczałem z tobą Islandię - rzekł. – Powiedziałeś wówczas, że nigdy mnie nie opuścisz i razem będziemy dzielili ten sam los.

- Nie widzę innej możliwości. – powiedział Bjarni. – Czy masz jakieś inne rozwiązanie?

- Zamieńmy się miejscami. Ty przejdź tu, a ja pójdę tam.

- Niech więc tak będzie – rzekł Bjarni ...

... Ludzie mówią, że Bjarni zginął w tym robaczywym morzu razem z tymi, którzy pozostali z nim na statku. Ale łódź i ci, którzy na niej byli, dopłynęli do Islandii, gdzie opowiedzieli tę opowieść”  [5].

Moc przysięgi okazała się ważniejsza niż troska o własne życie. Prawo zwyczajowe było podobnie surowe, zwłaszcza w sprawach moralności. Za gwałt na dziewicy obowiązywała kara śmierci. Jedynie w czasie wypraw młodzi mężczyźni mogli pofolgować drzemiącym w nich żądzom, przez co wiele przekazów przedstawia ich jako gwałcicieli i grabieżców. Nie odbiegają oni jednak zbytnio od obrazu wojów Bolesława Chrobrego, którzy w 1007 roku najechali Saksonię i tym sposobem trafili do „Kroniki Thietmara”. Łatwo więc zrozumieć, iż brutalność nie była, jak to się powszechnie sądzi, specjalnością ówczesnych ludzi północy [6].

 

Podstawy motywacyjne

 

Warto jednak zastanowić się nad tym, dlaczego to właśnie wikingowie byli tym nieposkromionym żywiołem, który przez ponad dwieście lat terroryzował średniowieczną Europę?

W poemacie eddaicznym „Havamal” wymieniane są praktyczne reguły życia. Najważniejszymi wymienianymi cnotami, które przynoszą nieśmiertelność są honor i sława. W tak poetycki sposób opisuje to tekst utworu:

 

Ród wymiera,

umiera człowiek,

przemijają dobra i złoto;

dobre imię nie umiera nigdy,

zdobyte dobrym czynem.

Ród wymiera,

umiera człowiek,

przemijają dobro i złoto;

wiem o jednym,

co nie ginie,

sława po naszej śmierci.”

 

Średniowieczna Skandynawia żyła opowieściami o dokonaniach wikingów. Skaldowie (zawodowi poeci), w swoich pieśniach sławili zwycięskie walki i wielkie łupy zdobywane podczas dalekich wypraw. Również dla władców sława była na wagę istnienia. Królowie walczyli często w pierwszym szeregu, szukając chwały w bezpośrednim boju. Wielu z nich ginęło w młodym wieku [7].

Król Norwegii Magnus Bardford, który w wieku trzydziestu lat zginął w czasie wyprawy do Irlandii, miał według sagi tak powiedzieć:

„Rzeczą królów jest chwała, a nie długi żywot” [8].

Choć cytatu tego nie należy traktować jako dosłowną wypowiedź króla, znane są poematy skaldyczne z tamtych czasów opiewające królów ginących w bitwach. Doskonałymi przykładami mogą być Eryk Krwawy Topór (zginął w 954) i Hakon Dobry (zabity w 961). Utwory te przysparzały wielką sławę dla koronowanych wojowników[9].

Młodzieńcy uważani byli za dojrzałych już w wieku lat dwunastu i mieli prawo uczestniczenia w zebraniach thingu oraz brania udziału w zbrojnych starciach u boku ojca. Już w dzieciństwie dawano im broń, którą uważano za najstosowniejszy przedmiot zabaw przyszłego bohatera [10].

Nacisk na wojownicze wychowanie był bardzo mocny, wymagał nawet aby dzieci uczyły się odbierać życie. W „Sadze o ludziach z Bagniska” chłopcy umówili się , że do ich zabaw nie może przyłączyć się ten, kto nie zabił żadnego zwierzęcia. Pięcioletni Thorglis, który jako jedyny nie spełniał tego wymagania nie chciał pozostawać na uboczu grupy. Pewnej nocy - jak opisuje zdarzenie saga:

„Wstał, wziął uzdę, wyszedł z domu i zobaczył konia Illinga przy zagrodzie. Udał się tam, wziął konia i zaprowadził go pod jakiś dom. Po czym wziął oszczep do ręki, podszedł do konia, przebił mu brzuch oszczepem i koń padł martwy. Thorgils zaś położył się spać” [11].

Od przyszłego bohatera wymagano odporności na ból i wytrzymałości na trudy walki. Prawdziwy woj musiał z zimną krwią zadawać rany i pozbawiać przeciwnika życia, nie okazując przy tym cienia obawy o swą osobę. Wzorem do naśladowania był zapewne Skarphedin występujący w „Sadze o Njalu”. Odpierał on ataki przeciwników z uśmiechem na twarzy, mimo, że paliło się już na nim ubranie. Z tym samym wyrazem twarzy znaleziono go nieżywego. Choć nogi miał spalone do kolan, nikt z walczących nie usłyszał jęku z jego ust. Drwił ze śmierci, mimo, że następowała powoli i w potwornych mękach[12].

Saga o Njalu” zawiera także dość wymowny opis wyglądu i zdolności prawdziwego bohatera:

„Gunnar mieszkał w Hildarendi na stoku nad rzeką. Był on olbrzymiego wzrostu i mocny, a bitniejszy niż ktokolwiek inny. Potrafił rąbać równie dobrze prawą ręką jak i lewą, tak samo rzucać oszczepem, a mieczem obracał tak szybka, iż ludziom się zdawało, że widzą w powietrzu trzy miecze równocześnie. Z łuku strzelał najlepiej ze wszystkich i zawsze trafił to, do czego celował. Potrafił skakać wyżej niż na własną wysokość, i to w pełnym rynsztunku, a w dal równie dobrze naprzód jak w tył. Pływał jak foka. Nie było igrzyska, w którym komukolwiek opłaciłoby się stanąć z nim do zawodów. Mówili, że nie było mu równego. Był przystojnym mężczyzną o jasnej cerze, miał prosty i wydatny nos, żywe niebieskie oczy, rumiane lica, włos piękny i falujący. Był rycerski i miły w obejściu, choć nieustępliwy w słusznych sprawach, szczodry ale umiarkowany, wierny w przyjaźni lecz uważny w wyborze przyjaciół. Zamożny był bardzo” [13].

Opis ten jest raczej pewnym stanem postulowanym niż realnymi możliwościami owego Gunnara. Jako odważny i waleczny wiking zyskał on w oczach potomnych na wartości, dzięki czemu dodano mu nawet nadludzkie umiejętności. Bohaterem takim pragnął zostać prawie każdy młodzieniec z północy.

 

U bram Wlahalli

 

Interesujące jest zachowanie skandynawskiego wojownika u kresu życia, które w wielu przypadkach następowało w gwałtownych okolicznościach. Warto w tym miejscu przypomnieć przygody jomsborsiej drużyny, która wedle legendy miała mieć siedzibę u ujścia rzeki Odry. Po przegranej bitwie z norweskim wojskiem jarla Eryka, siedemdziesięciu z nich wzięto do niewoli. Związanych czekała egzekucja. Miał ją wykonać kat wraz z pomocnikiem, którego zadaniem było trzymanie kija wkręconego we włosy, w celu przytrzymania głowy. Jako pierwszych ścięto trzech ciężko rannych. Czwarty zapytany czy nie żal mu umierać zadrwił sobie z jarla. Piąty odparł, że nie byłby wikingiem jomsborskim gdyby bał się śmierci. Siódmy z własnej egzekucji uczynił eksperyment sprawdzający pośmiertne reakcje człowieka. Dziewiąty zapragnął patrzeć prosto w oczy kata i obiecał nie zmrużyć oka podczas egzekucji. Słowa podobno dotrzymał. Jedenasty zażyczył sobie aby jego włosy krępował waleczny woj, na co znalazł się chętny. Tuż przed uderzeniem topora szarpnięciem głowy spowodował ucięcie ręki ochotnika. Na co Eryk osłabiony stratą jednego woja przyjął go do swojej drużyny. Wodzowi jomsborskich wikingów, po epizodzie tym zapropowano darowanie życia, pod warunkiem osobistego stracenia pozostałych jeńców. Na co oczywiście nie przystał. Jednak chęć zemsty Eryka została zaspokojona i uwolnił on pozostałych przy życiu[14].

Opowieści o walce niezwykle często występujące w sagach. Przez wieki przekazywane były ustnie, spisane zaś zostały przez potomków islandzkich wikingów. Często opis starcia, choć przesiąknięty krwią, zawierał w sobie pewną poetyczność, za przykład może posłużyć walka o wieś w „Sadze o Egilu ”:

 

„Miecz mój krwawy szalał,

Kruk w ślad za nim, głuszec ran;

Oszczep, druh mój, świszczał.

Twardo szedł hurm wikingów.

Bój wydalim bez litości,

Łuny blask nad strzechą;

Zbryzgane posoką trzewia

Kładłem u grodu bram” [15].

 

Honorowy wojownik

 

Wiking z reguły zabijał mężczyzn, a nie kobiety i dzieci. Zabójstwo zazwyczaj odbywało się za dnia, cios zadawano otwarcie, nie w plecy czy z ukrycia. Ponadto było przyjęte, że sprawca zabójstwa z miejsca oznajmiał komuś o tym, co zaszło. Zwyczaj taki obrazuje fragment „Sagi o Hawardzie z Fioldu Lodowego”, w którym to Haward informuje o dokonanej przez niego zemsty na zabójcach swego syna:

„ – Donosimy, że Torbjoern, syn Tjodreka, zabity, ponadto jego bracia, Ljot i Sturla, i chrobry Brand, wszystkiego razem siedmiu ludzi”  [16]

Również sposób w jaki dochodziło do konfrontacji wydaje się być wysoko honorowy. Za przykład może posłużyć fragment „Sagi o Gunnlaugu Wężowym Języku”, w którym to umawiane są dokładne warunki walki:

„A kiedy się spotkali, rzekł Gunnlaug: <<Dobrze, żeśmy się nareszcie znaleźli>>.

Hrafn odparł, że nie ma nic przeciwko temu. <<Są teraz dwie możliwości>> rzekł Hrafn, <<z, których wybieraj: czy będziemy się bić wszyscy, czy tylko my obaj>>.

Gunnlaug odpowiedział, że to dla niego nie stanowi różnicy.

Wtedy orzekli krewni Hrafna, Grim i Olaf, że nie mają zamiaru stać bezczynnie, gdy tamci dwaj będą się bić; to samo powiedział Thorkell Czarny, krewny Gunnlauga”  [17].

Nieprzypadkowo staroislandzki wyraz oznaczający zabójstwo vig oznacza również bój. Zabójstwa odnotowane w sagach rodowych nie mówią o nadmiernym okrucieństwie, gdyż właściwie nie towarzyszy im dręczenie zabijanego czy znęcanie się nad jego zwłokami [18].

 

Pozostać w pamięci

 

Odnajdywane w całej Skandynawii kamienie runiczne należą do monumentalnych pozostałości po epoce wikingów. Upamiętnianie zmarłych runicznymi napisami, które uchodziły za pismo magiczne, świadczy o potrzebie nieśmiertelnej sławy. Często przeżycie wielkiej wojennej przygody łączyło się ze śmiercią bliskich. Upamiętnia to napis runiczny:

„Eskil wzniósł ten kamień na pamiątkę Toke Gormssona, wiernego towarzysza broni”  [19].

Dalej wyryty jest tekst:

„Nie uciekał pod Uppsalą. Wojownicy ku pamięci Swego brata kamień wznieśli runy na nim umieszczając: ci co Gormowi Toke byli najbliżsi”  [20].

Podobne napisy upamiętniające przysługiwały nie tylko wojom, czy męzczyznom. Jeden z kamieni runicznych zawiera taką inskrypcję:

„Ragnvald kazał wyryć te runy na pamiątkę matki swojej, córki Onäma. Zmarła w Ed. Niech bóg ma jej duszę w opiece. Runy postawił Rangvald. Był w Grecji. Był wodzem lid”  [21].

Fakt ten przemawia za powszechnym pragnieniem zapisania się w pamięci potomnych.

Pogrzeb również był doskonałym momentem dla narodzin nieśmiertelnej sławy. Na jednym z kamieni runicznych znajduje się napis:

„Ragnhilda wystawiła ten głaz dla Alli Bladego jako chwalebny znak godhiego, naszego pasterza. Pomnik ten wznieśli synowie dla swego ojca oraz żona dla swego męża, zaś Sote wyrzeźbił te runy dla swego pana. Niechaj Thor uświęci te runy i niech nie zazna spokoju po śmierci ten, kto waży się zbezcześcić grobowiec lub zabrać kamień z tego miejsca dla wystawienia go ku pamięci kogoś innego”  [22].

              Kobieta owa była żoną jarla z południowej Selandii. Wkrótce pochowała go z koniem, psem i bronią i wokół grobowca kazała ustawić kamienie w kształcie wojennej łodzi wikińskiej, wierząc, że statkiem łatwiej dopłynie do Walhalli, gdzie tacy bohaterowie jak on żyli wiecznie. Z dużym i kosztownym pochówkiem wiązał się odpowiedni prestiż, obejmujący również rodzinę zmarłego, toteż liczne groby bogatych i ważnych osób oznaczano wysokim kopcem w sposób widoczny dla otoczenia. Na zakończenie pogrzebu urządzano stypę, na której wspominano ważniejsze wydarzenia z życia zmarłego i zabijano smutek przy suto zastawionych stołach. W sagach spotyka się wzmianki o stypach, w których uczestniczyło na raz tysiąc i więcej osób [23].

Inna inskrypcja została umieszczona na pamiątkę poległego wodza i jego brata. Tak brzmią wyryte w głazie słowa:

„Bracia zaliczani byli do najlepszych mężów w kraju, w swoim lid dawali wojom dobre utrzymanie. Padł on w boju na wschodzie w państwie Gardar wódz tego lid z mężów najlepszy [24].”

Z biegiem poznawania kolejnych przykładów na szaleńczą wręcz pogoń za sławą, wyłania się pytanie. Dlaczego była ona tak ważna dla średniowiecznych Skandynawów?

Pewnym wyjaśnieniem może być przedstawienie przeciętnej długości życia wikinga. Na podstawie badań archeologicznych przeprowadzonych w Danii na szkieletach 240 dorosłych uzyskano zaskakujące wyniki. Około 100 osób (ponad 41%)  żyło od 20 do 35 lat.  Blisko 140 (ponad 58%) osiągnęło wiek od około 35 do 55 lat. Wiek powyżej 55 lat należał jednak do rzadkości, gdyż tylko 2 osoby (niecały 1%) zdołały go osiągnąć [25]. Jeżeli dane te uzupełnić by o wysoką śmiertelność noworodków i dzieci, uwzględniając również przypadki uśmiercania własnego potomstwa w przypadku klęski głodu, oraz biorąc pod uwagę  zwyczaj wysadzania, (dziecko pozostawiano na łaskę natury w przypadku nie zaakceptowania przez ojca), dojść można do prawdy, o której wikingowie doskonale wiedzieli. Ich życie było krótkie. Świadomi tego starali się dany im czas przeżyć godnie i odejść z tego świata w pełni chwały [26].

 

Okrucieństwo starości

 

Dla wikinga najszlachetniejszą śmiercią było polec w bohaterskiej walce. Był to również sposób na uniknięcie haniebnego traktowania, jakie niejednokrotnie spotykało ludzi w podeszłym wieku. W społeczeństwie wikingów uwarunkowane to było sytuacją żywnościową i usankcjonowane wierzeniami. Na Islandii zabijano starców lecz wcześniej trzeba było przedyskutować sprawę na zgromadzeniu. W „Sadze o Gautreku” znajduje się opowieść o zrzucaniu starców ze stromej skały.  Proceder ten pośrednio potwierdzają niektóre nazwy miejsc jak "skała śmierci" lub "miejsce straceń". Zdarzało się, że wyprowadzano starców na zewnątrz osady i zamykano w pustym budynku by umarli z głodu. Bywało, że chcąc oszczędzić im tego losu uśmiercało ich się na miejscu. Z sag i kronik znana jest również maczuga śmierci do zabijania starców. Podeszli wiekiem nie jadali i nie przebywali ze swymi dziećmi i wnukami[27]. Dola wiekowych mieszkańców Skandynawii była cięższa od losu zdolnych do pracy niewolników.

 

 

 

W krainie bogów

 

Niektórzy badacze uważają, że raj wojowników, Walhalla, powstała na skutek pierwszych kontaktów z chrześcijaństwem. Występują jednak źródła materialne, które pochodzenie wiary w Walhallę, przesuwają na okres przed-wikiński. Potwierdza to doskonale niezależną od chrześcijaństwa prowenien...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin