Bruekner Aleksander - Starozytna Litwa ludy i bogi.pdf
(
688 KB
)
Pobierz
I
WSTĘP
Starożytność szczepu. Związki z Finami. Dzieje pierwotne. Wiadomości starożytnych i
wczesnego średniowiecza.
Rozprawy o dawnej Litwie zagaja się stereotypowym frazesem, jakoby Litwini byli
jednym z najstarszych ludów europejskich, chociaż dobrze wiadomo, że w Europie poszli oni
razem ze Słowianami, Niemcami, Italami i Grekami z jednego pnia i rodu, że więc ani są
starsi, ani młodsi od innych. O względnym. wieku narodów rozstrzyga chyba kolejne ich
występowanie w dziejach ludzkości europejskiej, a w takim razie Litwini będą bodaj
najmłodszymi. Starożytność znowu języka litewskiego, na którą się wszyscy zawsze
powołują, raczej pozorna i przypadkowa niż rzeczywista, góruje w zachowaniu niektórych
dyftongów: au, oi, i końcowego s, jakie posiadają łacina lub greka; poza tą cechą byle
narzecze słowiańskie jest niemal równie „stare" jak i litewszczyzna, a nieraz starsze (np. w
czasowaniu).
Niezaprzeczona starożytność Litwy zasadza się na czymś innym, czym się ludy
słowiańskie, germańskie i romańskie wyjątkowo szczycić mogą: na nieprzerwanym
przebywaniu na jednej i tej samej ziemi przez lat co najmniej dwa tysiące. Już bowiem za
czasów Aleksandra Macedończyka siedział Litwin tam, gdzie i dziś, nad Niemnem i Dźwiną,
dotykając Bałtyku i Wisły, na pasie niemi, może nieco dłuższym, lecz za to chyba nieco
węższym niż późniejszy obszar Litewszczyzny; pas ten przedzielał Słowian i Finów
zachodnich.
Gdy Litwa, zerwawszy spójnię etnograficzną i geograficzną, w jakiej przedtem ze
Słowianami zostawała przez wieki, szerząc się ku północnemu zachodowi, pas ów zajęła,
zetknęła się ściślej z Finami i tak się z nimi spoufaliła, że możemy niemal rozróżniać nową,
litufińską dobę w jej dziejach; łączność zaś ze Słowianami, podstawa owej pierwszej
litusłowiańskiej doby, porwała się do szczętu na wieki: puszcze i moczary nad górnymi
biegami Niemna, Berezyny i Dźwiny odosobniły Litwę; stosunki nawiązały się znowu
dopiero w jakie tysiąc pięćset lat później, na całkiem zmienionych podstawach.
Lecz cóż uprawnia nas do takiej właśnie konstrukcji dziejów pierwotnych, zasuniętych
w najgłębszą pomrokę?
Niegdyś trafiał wymysł, dokąd ani pamięć podań, ani źródła historii nie sięgały. W
wiekach średnich kronikarz-bakałarz, nasz mistrz Wincenty (Kadłubek) czy Sakso (Duńczyk),
uzupełniał dzieje narodowe bajkami podkądzielnyma, wstawiał w nie byle nazwiska i daty,
pozbawiał romanse o żelaznym wilku bodaj poetyckiej prawdy, łamał i psuł je w sztucznym
układzie, łatał wreszcie listami, choćby z przybocznej kancelarii Aleksandra Wielkiego; tak
powstały pierwotne dzieje Polski, Danii, Brytanii i inne.
W XV i XVI wieku, gdy o Litwie mówić zaczęto, ceremoniowano się z prawdą
jeszcze mniej; historycy Rzeczypospolitej Babińskiej a, jak Stella i Grunau, Stryjkowski i
Sarnicki, wydawali dowolnie ukute bajki lub mrzonki błędnej fantazji za prawdę, cytowali na
chybił trafił źródła starożytne, tłumaczyli nazwy miejsc, ludów, osób, każdy po swojemu;
dowodzili z największą pretensją wszystkiego, czego się ich próżności i łatwowierności
zachciewało; głosy trzeźwiejsze odzywały się rzadko i rychło je zagłuszano. Dopiero od
połowy osiemnastego wieku zaczęto uprzątać przeszkody, nagromadzone na drodze do
prawdy, albo raczej do prawdopodobieństwa; dopiero w naszym wieku ustalono metodę,
rzucono pewniejsze podstawy, zdobyto wreszcie nowe środki wiedzy.
Dzisiaj uśmiechamy się już wobec naiwnej i zarozumiałej erudycji, dowodzącej
niegdyś w pocie czoła, że Adam i Ewa po słowiańsku rozmawiali lub że raj biblijny
znajdował się w pruskiej Samii, albo że pruskie Chełmno to - Gelonos, zburzone na wyprawie
scytyjskiej Dariusza. Nie wadzi jednak przypomnieć, że dawne błędy zawsze się wznawiają,
że i dziś, z taką samą powagą i pretensją jak w wieku XVII Pretoriusz, np. nazwy trackie i
geckie z litewska tłumaczą. Litwinów bezpośrednio z Trakami, Getarni i Azją Mniejszą łączą.
Duch śp. ks. Dębołęckiego i historyków babińskich nie ulotnił się jeszcze z badań dziejów
pierwotnych, lecz przerzedziły się znacznie szeregi łatwowiernych adeptów i ułatwiono
krytyce uprzątanie podobnych błędów.
Lingwistyka i archeologia, acz nie w równej mierze, zdobyły nowe podstawy dla
badań przedhistorycznych, lecz dotychczasowy materiał i metoda obu umiejętności wywołały
pewien rozdźwięk między nimi. Od względnej ścisłości i pewności badań, opartych na
niewzruszonej podstawie języka, odbija niekorzystnie chwiejność i niepewność w
tłumaczeniu wyników archeologicznych: dobywamy z wnętrza ziemi księgi kamienne,
brązowe, żelazne, lecz gdzież klucze do ich trafnego odczytania? Gdzież pewność, jakim
właśnie szczepom zabytki przyznawać? Co upoważnia do łączenia zmienionych form kultury
ze zmianą samej narodowości, jaką archeologowie do niedawna jeszcze zbyt skwapliwie i
chętnie przypuszczali.
Rozkopy na ziemiach litewskich dostarczają najciekawszych rzeczy; wspomnijmy
choćby owe łotewskie „łodzie diabelskie" (kamienie, ułożone w formie łodzi, otaczające grób,
pochodzenia zdaje się germańskiego) lub fakt znacznego, bliskiego pokrewieństwa pomników
nordyjskich, litewskich a pruskich, epoki żelaza i wpływów rzymskich, epoki, urywającej się
nagle i zupełnie, a zastąpionej całkiem inną - przewrót odnoszą archeologowie do czasu 450-
500 lat po Chr. i łączą z ruchami Słowian. Wszystko to jednak niepewne dotąd, niezupełne,
trudno się na tym oprzeć i, chociaż nie przeczymy, że przyszłe badania rozwiążą niejedną
zagadkę, na razie powtórzymy za Grimmem (Jakubem) „są o narodach żywsze świadectwa
niż kości, zbroje i groby, jest - język ich", i poprzestaniemy na zestawieniu faktów, jakie
lingwistyka wydobyła.
Niechaj jednak czytelnik nie obawia się, że poczęstujemy go znowu owym ciągle
powtarzanym określeniem bytu przedhistorycznego na podstawie dat językowych, gdzie w tę
samą zawsze, a wąską, etnograficzną ramkę raz słowiańskie, to znowu germańskie lub italskie
albo inne wyrazy „pierwotne" wstawiają. Nie myślimy przecież dziejów Litwy wyczerpywać,
2
chcemy tylko zwrócić uwagę na fakty, płynące dla tych dziejów obficiej niż np. dla
słowiańskich.
Jeden z takich ciekawych, a nowych zupełnie faktów to zależność słownictwa języków
fińskich od litewskiego; fakt rzucający jaskrawe światło na czasy i stosunki, do jakich żadne,
choćby najdawniejsze źródła nie docierają; fakt dozwalający nam rozpoczynać dzieje
Litewszczyzny o całe wieki wcześniej niż słowiańskie.
Finowie zachodni, w szerszym znaczeniu tej nazwy, obejmującym Finów właściwych
(dzisiejszej Finlandii, zachodnich Jamów i wschodnich Karelów), nielicznych Wotów i
Wepsów za Ładogą i Onegą, Estów w Estonii, Liwów (na Cyplu Kurlandzkim w liczbie 3000
osób pozostałych) i Kurów (wygasłych dziś zupełnie), zapożyczyli setkę wyrazów
najpierwotniejszej kultury od Litwinów w tych jeszcze czasach, kiedy nie tylko sami tworzyli
jedność językową, lecz nie zerwali byli spójni z nadwołskimi Finami, mianowicie i z
Mordwą. Jest to najdawniejsza warstwa słów, zapożyczonych u Finów; druga, obejmująca
słowa pochodzenia germańskiego (gotyckiego), późniejsza, gdy łączność z Mordwą już
zerwano, należy mimo to do pierwszych wieków pochrześcijańskich; możemy więc wedle
niej ową wcześniejszą śmiało odnosić do wieków przedchrześcijańskich, choćby do czasów
Macedończyka. Dziś stykają się Litwini (Łotysze) tylko na północy z Finami (Estami i
Liwami); dawniej okalali ich Finowie na północy i na wschodzie; Słowianie, napierając od
południa, od Połocka i Smoleńska, odepchnęli później (około r. 500) Finów w północne i
zachodnio-północne kraje (Finlandię itd.) za Dźwinę, za Pejpus, za Ilmen, zdobyli ziemie, na
których się Krywicze i „Słowienie" (ze Pskowem i Nowogrodem) rozsiedli i odparli Litwę
nieco na zachód.
Słowa, jakie Finowie od Litwy zapożyczyli, dotykając najrozmaitszych przedmiotów,
nie objawiają wyższej kultury ani u jednych, ani u drugich. Nie należy jednak kłaść na
wszystkie równego nacisku; widoczny w nich kaprys lub traf, bo czemuż innemu
przypisywać, że siostrę, córkę, narzeczoną, kuzynkę lub że ząb, szyję, pępek, biodra Finowie
z litewska nazywają? Za to inne dowodzą naocznie, ilu to rzeczy nauczyli się, a z nimi i
nazwy zapożyczył Fin od Litwina. Przede wszystkim co domu i gospodarki .dotyczy, np.
zagroda, łaty, mątewka, kosze, ściana, płoty i pale do nich, kliny, siekiery i koła, łyżki, hubka,
smoła, łaźnia, most, droga, sanie, piwo, części ubioru, szczególniej owo charakterystyczne dla
starej Litwy nakrycie głowy, ke
pure;
dalej nazwy zwierząt dzikich i domowych, więc
cietrzewia, gęsi, sroki, kukułki, drozda, gadu, raka, osy, barana, prosięcia, kozy; nazwy skóry,
sierści, rzemienia, wełny, siana, pasterza; nazwy zboża, żuru (putry), nasienia, grochu, bobu,
maku, bruzdy, jałowca, sitowia; nazwy ryb i rybołówstwa, węgorza, łososia i inne; nawet
nazwy mrozu, szronu i grudy przejął Fin, pozbywając się własnych. Litewski „bóg"
(diewas,
dei
was) zastąpił mu niebo (fińskie taiwas), Perkun późniejszego diabła; „tysiąc" liczyć
nauczył się od Litwinów, jak przodek jego przed wiekami „sto" od jakiegoś szczepu
irańskiego; zwyczaj i rząd, barwy: żółta, zielona i jasna lub szara, sąsiedztwo i zajazd,
leniwiec nawet i głuch, nazwani z litewska.
Przy tak żywej a trwałej wymianie rzeczy i słów nic by dziwnego nie było, gdyby i
Litwin w jaką fińską rzecz i nazwę się zaopatrzył; i tak, instrument narodowy muzyczny,
kankle,
rodzaj gitary, zdaje się został zapożyczony wraz z nazwą od pięciostrunnej fińskiej
kanteli; rija,
gdzie zboże suszą, może z samą procedurą - jest fińskiej inwencji. Przy kilku
wyrazach, nazwach łodzi np. i jej części pochodzenie ich jest sporne i zdaje się nam, że
można by je i Finom przyznawać; i nazwę rękawic, cimds, przejął Łotysz od Fina
(kinnas z
kindas).
Przy bliższym badaniu można wnosić, że Litwa stosunki te z Finami głównie w
północnej i wschodniej swej części (łotewskiej) uprawiała; zdaje się nam również, że zbyt
przedłużone podtrzymywanie tych stosunków zagroziło też Łotwie zupełnym spadnięciem na
niższy poziom fiński (o dzikości nadzwyczajnej Finów świadczy wyraźnie Tacyt); może być
3
nawet, że w nadmiernej przesądności i w wielobóstwie litewskim odbiły się rasy fińskiego
szamaństwa i demonologii, a zatarły się nieco wyższe koncepcje mitologii aryjskiej
1
.
W każdym razie kultura litewska, przebijająca z owych wyrazów, przedstawia się
nadzwyczaj pierwotnie; żadne słowo nie wskazuje na wyższy ład społeczny, nic nawet nie
dowodzi znajomości kruszców, bo siekiera i kamienną być mogła. Jak Litwin żył, gdy z głębi
swych lasów, ponad jeziorami i rzekami, z fińskim strzelcem i rybakiem się stykał, o tym
sądzić można z późniejszej o liczne wieki i nieco może fantastycznej, ale mamo to trafnej
charakterystyki u Stryjkowskiego, przypominającej żywcem charakterystykę Finów u
Tacyta
2
.
Ubiory ich zwierzęce wszytko były skóry,
A majętność na sobie, co mógł nosić który.
Dom, kuczka, prostym darnem nakryta, bót z łyka,
Zwierzęcy łeb obłupił, i wdział miasto słyka.
...ano nasz Żmodzin swoję głowę,
Przybrał w wilcze, w niedźwiedzie łbisko i zubrowe.
A kiedy połupili w Ruskich ziemiach pługi,
Włocznie z narogów kuli, potym na kij długi
Osadzili, do strzał też czynili żelesca,
A niedługo jednego zagrzewali miejsca.
Zwierzęcy prawie żywot z dawnych czasów wiedli...
Co pierwej każdy jak wilk leżał w leśnej budzie...
Łodzie, czołny, z zubrowych skór dziwnie szywali,
A szwy dla przejścia wody łojem nacierali...
Dwa łodź jedną nieśli, a konie wpław wiedli itd.
Do końca tej epoki dziejów litewskich odnoszą się dwie wzmianki u autorów
starożytnych: jedna, u geografa Ptolemeusza, wylicza tylko imiennie szczepy litewskie (i
fińskie) np. Galindów, Sudzinów (o nich niżej), Stawanów, Igyllionów
3
; druga, u Tacyta,
wymienia Litwinów nie pod nazwą ich własną wprawdzie, lecz pod imieniem, jakie im
Niemcy nadali; Tacyt opisuje natomiast ich byt z obfitszymi szczegółami niż byt Słowian,
może tylko trafem, może też dlatego, że Litwa wychyliła się nieco bliżej z pomroki puszcz i
jezior ku bagnom i mu. Z relacji handlarskiej opowiada Tacyt, że Estiowie - tak ich zwali
Niemcy - różnią się od Niemców-Swewów językiem, nie zaś zwyczajami i kształtem; że
czczą matkę bogów, że noszą niby amulety wyobrażające odyńców, chroniące i bezbronnego
1
Zasługa wykrycia i ustalenia litufińskich słów należy się znakomitemu lingwiście duńskiemu, p.Thomsenowi (w dziele
Beroringer mellen
de finske og de baltiske Sprog
, Kopenhaga 1890); lecz że autor pominął, jak się zdaje, kilka ciekawych paralel, czy że ich nie dostrzegł, czy
że im nie dowierzał, zebrany przez niego materiał da się miejscami i powiększyć, i inaczej oświetlić.
2
Dla porównania powtarzamy ów opis Tacyta, kończący tak efektownie jego
Germanię:
U Finów nadzwyczajna jest dzikość i szpetne
ubóstwo; nie mają oni broni ani koni, ani zagród; zioła (jakaś myłka!) są ich pożywieniem, skóry odzieniem, ziemia łożem, jedyna ich umość
w strzałach, jakie dla braku żelaza kośćmi zaostrzają; spólne myślistwo żywi spólnie mężczyzn i kobiety, towarzyszące im i domagające się
części połowu. I dla dzieci nie ma innego schowku przed dzikim zwierzem czy przed słotą, chyba że je sploty gałęzi
okryją; tu wraca
młodzież, tu przytułek i starców. (Dalsze słowa charakteryzują zupełny brak potrzeb i życzeń wolnego od pracy i trosk Inna).
3
Nazwa Igyllionów do najdziwaczniejszych wywodów służyła; odnajdowano pod nią Litwinów, a szczególniej Jaćwingów; niedawno zaś
najznakomitszy znawca owych dawnych dziejów wskazał na Igilla, wodza Burgundów i Wandalów, jeńca Rzymian za Probusa, nazwanego
niby od szczepu Igillów (chociaż dodajemy, z tego bynajmniej jeszcze nie wynika, żeby i sami Igillowie mieli być germańskiego,
lugiowandalskiego rodu; przecież i nazwa szczepu litewskiego Galindów pojawia się jako nazwa osobowa u Gotów w Hiszpanii częściej, a
nikt z tego nie wnioskuje żeby Galindowie sami byli szczepu gockiego). Nas uderzyło, że Igillioni wymienieni są obok szczepów litewskich
w jednej z najpierwszych informacji Ptolemeusza, więc wpadliśmy na domysł, czy nie szukać pod tą nazwą jakiegoś bliskiego fińskiemu
szczepu; z litewskich nie nadaje się żaden. i rzeczywiście Łotwa zowie Estończyków Igaunami (od Uganii, Unganii, kramy, gdzie Jurjew-
Dorpat leży?); stąd polskie i ruskie Igowia, np. w Opisie poselstwa moskiewskiego, E. Pielgrzymowskiego 1601; „Z niemi (Szwedami)
podwód z pięćdziesiąt Igoni (Estów) przybyło"; „aceurrentibus Lotavis seu
Igovtts", czytamy u Cichockiego (Alloquia ossecensia 1615 r, s.
238); Stryjkowski (Kronika, s. 206) mylnie przerzuca Jaćwingów do Inflant, ku Nowogrodowi Wielkiemu, „których
Igowiany
zowią".
Gdyby nawet nasze przypuszczenie było zupełnie chybione, objaśniliśmy przynajmniej termin Igoni. Z innych nazw Ptolemeusza warto
jeszcze jedną przytoczyć, Weltai, którą koniecznie wszyscy, od ks. Bohusza począwszy, do takich koryfeuszów jak Zeuss i Muellenhoff, w
Letwai przeobrażali, by z niej nazwę Litwy wycisnąć. Słusznie protestuje wymieniony wyżej badacz (akademik A. Kunik) przeciw takiemu
gwałceniu tekstu greckiego.
4
między wrogami bezpiecznie; że rzadko żelaza, częściej pałek używają; że zboża i inne płody
mniej gnuśnie niż Germanie uprawiają; że i morza badają, i na brzegu lub. w falach bursztyn -
zwąc go
glaesum,
znowu niemieckie
glas
- zbierają, sami go nie ceniąc ani używając; lecz
kupcom sprzedając. Ze szczegółów tych pomijamy nazwisko Estiów
4
; rzadkość żelaza na
Litwie potwierdzają źródła jeszcze w dwanaście wieków później; uprawy roli dowodzą
choćby owe nazwy zboża itd., jakie Finowie od Litwy zapożyczyli; o amuletach niżej jeszcze
wspomnimy, jak i o kulcie „matki Bogów", chociaż można by przypuścić i omyłkę w
informacji, wywołaną następującą zaraz wzmianką o amuletach, cechujących w oczach
Tacyta czciciela „wielkiej matki" (Idejskiej), a znanych u Litwinów rzeczywiście, lecz
później o wyobrażeniu dzików na ich amuletach nic nie słychać. O bezbronnych między
wrogami opowiada i później podanie, zobacz niżej. Zbieranie i sprzedawanie bursztynu i
obecność handlarzy datuje się co najmniej od owego rzymskiego rycerza, wysłanego za
czasów Nerona po bursztyn i trafiającego na wybrzeża bałtyckie; monety rzymskie,
wykopywane w Prusiech, poczynające się od Trajana, coraz liczniejsze za późniejszych
cesarzy, szczególniej za Antoninów, urywają się w pierwszej ćwierci trzeciego wieku, gdy
początkowe ruchy ludów opustoszyły drogi handlowe.
Spokojne zamieszkiwanie razem i tułanie się myśliwych i rybaków po lasach i nad
jeziorami, wypalanie gęstwin na małe pola, chów bydła, zbliżały Litwę i Finów tak dalece, że
i różnic między nimi nie dostrzegano, że Skandynawii np. oba szczepy zarówno Eistami zwać
mogli (stąd nazwa Estów, Estonii fińskiej). Oręż obcy zamącił ciszę wiekową; przez całe trzy
wieki panowali
Gotowie
nad krajami bałtyckimi, nad Finami i Litwą, później i nad
Słowianami. Źródła historyczne i podania narodowe skąpią szczegółów; można by je o myłki
i przechwałki posądzać, gdyby ich nie potwierdzały dobitnie świadectwa językowe
(archeologiczne tu pomijamy znowu umyślnie). Pokazuje się, że Słowianie, Litwa i Finowie
zapożyczyli od Gotów wyrazy, liczne i ważne, dowodzące napływu nowego, odmiennego,
wyższego żywiołu. Tajemnica powodzenia Gotów zawiera się w dwu słowach, jakie podbite
narody od nich przyjęły:
Kuningas i mekus,
król (Konig, nasze ksiądz z kniąg, tj. książę,
litewskie Kuningas, fińskie i estońskie kunigas, wockie kunikas) i miecz (fińskie miekka). To,
do czego Słowianie i Litwini po wiekach dopiero, Prusowie, Łotwa i Finowie nigdy nie
doszli, skupienie siły szczepowej w jednym ręku, zdanie się na króla - wodza, owe ich, już u
Tacyta wyróżnione, „erga reges obsequium", powolność względem królów i lepsze uzbrojenie
(miecz obosieczny i inne), zapewniły przewagę Gotów. Warstwa gocka w fińskich językach
przedstawia też wyższą kulturę i ustrój niż litewska; pojawiaj się w niej nazwy kruszców i
wyrobów kruszcowych (kocieł i inne), instytucji, pojęć etycznych. Uderza, że Słowianie i
Finowie więcej niż Litwini słów gockich przyjęli; natomiast zapamiętał sobie Litwin do dziś
ich nazwę.
Gudami
zwie on sąsiadów od wschodu, więc pruski Litwin Żmudzina
gudem
nazywa, Żmudzin znowu Białorusina tymże mianem częstuje.
Burze IV wieku rozmiotły na zawsze potęgę Gotów na wschodzie. Powoli
dokonywają się nowe przemiany; Słowianie ruscy szerzą się na północ, pochłaniając albo
wypierając Finów; Litwini, tj. szczepy ich zachodnie, później zwane pruskimi; zajmują
szczelniej wybrzeża bałtyckie po Wisłę. Do samego Bałtyku dotarli oni byli i wcześniej niż
Łotysze może, lecz ludem nadmorskim, handlowym czy zbójeckim mimo to nie zostali nigdy;
nic nie nęciło ich do porzucenia puszcz leśnych i zagród szczupłych, ledwie że na czółenku
rybackim wychylał się nieco Łotysz poza brzegi - o zajęciu wysp pobliskich, np. Ozylii, nigdy
4
Nazwę tę niemiecką dawniej wszyscy, dziś już tylko historycy, nawet i Kunik, tłumaczą jako oznaczająca ludzi wschodu (Ostu);
uszczuplano ją następnie, w miarę jak pojawiały się szczegółowe nazwy Prusów, Kurów itd., i ograniczono w końcu do Estonii i Estów.
Lecz sumienie filologa germanisty nie dopuszcza takiego wykładu, Że wieki średnie tak rzecz pojmowały, nie dowodzi niczego;
niezrozumiałą dla nich nazwę Aistiów (bo tak brzmi ona u Tacyta, nie Austiów, co by „wschodnich" rzeczywiście oznaczało) zastąpiły one
mimowolnie inną, zrozumiałą, odpowiadającą położeniu geograficznemu, wiążącą się z nazwą Bałtyku (Ostsee). Zamiast bezbarwnej nazwy
„ludzi wschodnich" (bo któż nie siedział na wschód od Germanów? Byli i Słowianie, i inni) otrzymalibyśmy nazwę nadzwyczaj
charakterystyczną, lecz o znaczeniu jej dowiemy się niżej.
5
Plik z chomika:
juzek112
Inne pliki z tego folderu:
Basnie 1001 nocy.pdf
(1935 KB)
Ptaki Czarownicy - Basnie Finskie.pdf
(2342 KB)
Bruekner Aleksander - Starozytna Litwa ludy i bogi.pdf
(688 KB)
Kolakowski Leszek - Bajki rozne Opowiesci biblijne.pdf
(954 KB)
Minor Sebastian - Pupu w krainie zycia po smierci - fragmenty.pdf
(152 KB)
Inne foldery tego chomika:
·•● E-Booki pełne wersje
Aleksander Lamek
Andrzej Samson
Andrzej Sapkowski
Dla pilotów wycieczek (a także przewodniki)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin