Wilhelm Gustloff.doc

(25 KB) Pobierz
Tragedia tego okrętu jest znana większości osób związanych z eksploracją m

Tragedia tego okrętu jest znana większości osób związanych z eksploracją m.in. z tego powodu, iż według niektórych plotek, miał on przewozić w ładowni Bursztynową Komnatę. To dlatego zaraz po wojnie wrak tego statku był skrupulatnie penetrowany przez kilka lat, przez radzieckich nurków. Ze statkiem tym związana jest jednak tragedia większa niż zatonięcie dobytku, może nawet dzieł sztuki. Stał się on bowiem grobowcem kilku tysięcy osób.

 

     Statek zbudowany został w hamburskiej stoczni firmy Blohm und Voss w 1937 roku. Miał 208 m długości i wyporność ponad 25 tys. BRT. Posiadał 4 silniki MAN i rozwijał prędkość 15,5 węzła. Jak przystało na statek pasażerski posiadał 221 kabin dwuosobowych oraz 239 kabin czteroosobowych. Nazwę zawdzięcza jednemu z przywódców NSDAP – Wilhelmowi Gustloffowi – który został zabity w 1936 roku. Wodowanie „Gustloffa” odbyło się z pełną pompą przy udziale samego Hitlera. Sam wódz miał zresztą na statku swój osobisty apartament.

 

     Od 10 września 1939 roku, po małej przebudowie, zmienił swoje przeznaczenie z pasażerskiego, który zabierał na pokład ok. 1465 osób, na statek szpitalny. Od 1940 roku statek stał się bazą szkoleniową dla załóg okrętów podwodnych – II U-Boot Leer Devision – która znajdowała się w Gdyni. Tę funkcję sprawował „Wilhelm Gustloff” do stycznia 1945 roku, kiedy to nagła ofensywa wojsk radzieckich zmusiła Niemców do ucieczki z Prus. Statek stał się więc jednym z wielu okrętów flotylli, której zadaniem była ewakuacja na Zachód około 2,5 mln niemieckich uciekinierów.

 

     21 stycznia kapitan statku Friedrich Petersen, otrzymał rozkaz by przygotować „Gustloffa” do ewakuacji uchodźców. Zaokrętowano ok. 3700 marynarzy z II Dywizjonu Szkoleniowego Okrętów Podwodnych, kilkuset rannych żołnierzy, dziewczęta ze służby pomocniczej marynarki oraz kilka tysięcy cywilnych uciekinierów. Nie jest znana dokładna liczna osób, które zamierzały uciec statkiem do Niemiec. Według oficjalnego raportu na statku miało się znajdować ok. 6050 osób. Jest to jednak liczba zaniżona. Wielu uciekinierów przekupywało marynarzy, by tylko dostać swoją szansę ucieczki. Mówi się o liczbie 8000 osób.

 

     29 stycznia statek nie mógł opuścić portu, gdyż był tak przeładowany, iż wezwano na pomoc pogłębiarkę. Wyruszył następnego dnia wraz z eskortą składającą się ze statków „Lowe”, „TF-19”, „T-36” oraz dwóch innych statków pasażerskich – „Oceana” i „Hansa”. Do portu powróciła „Hansa” po awarii steru oraz „TF-19”, który nie nadążał za konwojem.

 

     Około godziny 20 „Wilhelm Gustloff” został dostrzeżony przez radziecki okręt podwodny „S-13”, którym dowodził kapitan Aleksander Iwanowicz Marinesko. W godzinę później, gdy statek znalazł się około 20 mil od brzegu, „S-13” odpalił torpedy. Pierwsza z nich osiągnęła cel 8 minut później, rozrywając poszycie dziobu. Druga zniszczyła mostek kapitański. Trzecia trafiła w maszynownię. Czwarta torpeda utknęła w rurze wyrzutni. Na zewnątrz panowała temperatura około – 18 stopni Celsjusza. Każdy, kto dostał się do wody zamarzał w ciągu kilku minut. Mimo, że „Gustloff” posiadał kilkanaście łodzi ratunkowych, ze statku uratowało się zaledwie 1252 osoby. W śród nich byli trzej dowódcy – Friedrich Petersen, Heintz Koller oraz Harry Weller.

 

     „Wilhelm Gustloff” zatonął w ciągu 63 minut zabierając ze sobą na dno od 5000 do 7000 ofiar, w tym 70 pełnych obsad niemieckich U-Bootów. Ciała jeszcze przez wiele miesięcy wyrzucało morze na polskie wybrzeże. Do 1947 roku grzebano je na cmentarzu witomińskim.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin