Phil Schneider.pdf

(81 KB) Pobierz
259078760 UNPDF
Może niepotrzebnie ogłosił, że poda koordynaty wszystkich 130-paru podziemnych baz
znajdujących się na terenie Stanów Zjednoczonych? Ale i tak już wcześniej próbowano go uciszyć
13 razy, więc trudno powiedzieć, czy to by wiele zmieniło, gdyby zrezygnował z tego "ostrożnego
planu"...
Zżymał się, że politykę w Organizacji Narodów Zjednoczonych w rzeczywistości i w jej tajnej
drugiej siedzibie (gdzieś pod wodą) dyktują "wysocy Szarzy" (ang. 'tall Greys', chodzi o istoty
dosłownie wysokie w sensie fizycznym - niektórzy "mali Szarzy" są rzekomo przyjaźni
Ziemianom, a jeszcze inni "mali" to bioroboty "wysokich", według relacji uprowadzonych można je
popychać niczym manekiny, a one nie reagują) doradzając decydentom zmniejszenie populacji o
trzy czwarte, a głęboko pod powierzchnią eksperymentują na ludziach, w tym dzieciach - to tam
znika milion Amerykanów rocznie, według niejawnych statystyk FBI i CIA (w USA nie ma
krajowej bazy danych zaginionych ludzi, są tylko dla zaginionych spinaczy albo np. parasoli). Phil
Schneider przez 17 lat pracował w tajnych projektach (ang. 'black budget projects'), był inżynierem
- geologiem, współwynalazcą obecnie półjawnej (stosowanej w przemyśle) superszybkiej metody
drążenia tuneli przy użyciu kombinacji maser-laser; a przede wszystkim był specjalistą od
materiałów wybuchowych - zajmował się wysadzaniem skał, całych poziomów na podziemne
piętra, co przeprowadza się w sekwencji: detonacje -> cztery dziury -> detonacje -> cały pierścień
w poziomie gotowy. Pracował przy budowie 13 podziemnych baz, które oficjalnie po dziś dzień nie
istnieją - choć filmy o nich emitowane są już czasem w osiedlowych kablówkach. W 1979 r. w
okolicach miejscowości Dulce w stanie Nowy Meksyk stracił trzy palce u dłoni postrzelony pod
ziemią przez Szarego, po czym przez ponad 400 dni przebywał w izolatce dla napromieniowanych -
promień otworzył go "jak puszkę od konserwy", spalił płuco, odspawał paznokcie u rąk i nóg itp.;
wcześniej na dwóch innych Szarych zdążył wtedy zużyć magazynek Waltera PPK, którego na
wszelki wypadek zawsze zabierał ze sobą, kiedy spuszczano go w koszu w dół tunelu, żeby obejrzał
skały po eksplozjach; organizmy Szarych wykazują morfologię podobną do roślinnych, w związku
z czym osobnika tej rasy trudno zabić jednym strzałem - potrafią biegać z dziurami w korpusie.
Kiedy na roboczym spotkaniu w drugiej siedzibie ONZ Phil Schneider doznał naocznego olśnienia,
że zamiast pomagać światu, tak naprawdę cały czas pracuje dla Szarych - w rozbitych spodkach
których nierzadko znajdowano ludzkie kończyny - postanowił odejść z tej pracy, mimo że już tylko
parę lat zostawało mu do emerytury w wysokości miliona dolarów rocznie (w podziemnych bazach
płace są czterokrotnie wyższe niż "na powierzchni", z tym że kiedy się rezygnuje, trafia się do
więzienia). Nie pozwolono mu się zwolnić i wyjechać, ale nie wrócił z pogrzebu swojego ojca,
Oscara Schneidera - niemieckiego inżyniera, geniusza (w wieku 14 lat uzyskał tytuł określany przez
syna w j. ang. jako "master machinist" i opisywany słowami "z kawałka metalu potrafił wykonać
broń albo np. zegarek"), konstruktora łodzi podwodnych i kapitana U-boota z ponad setką zatopień
- który pojmany do niewoli przez Francuzów w 1941 r. jeszcze w czasie wojny przeszedł na stronę
aliantów i w Niemczech wyznaczono nagrodę miliona dolarów dla tego, kto go zabije, a potem
przez wiele lat pracował dla Amerykanów, nie tylko w Pentagonie, zajmując się m.in. marynarzami
z "eksperymentu Filadelfia"; to właśnie on też zachęcił potem syna do poszukania pracy w "tych
tajnych projektach, są bardzo ciekawe".
powrót na stronę główną
Phil Schneider potwierdzał zawarcie przez administrację Eisenhowera w roku 1954 paktu z
Szarymi znanego jako "Greada Treaty"; według niego rząd USA wie o obcych od 1909 r., kiedy w
jaskiniach stanu Nowy Meksyk natknęła się na nich kawaleria ścigająca bandytów - żołnierze
uciekli stamtąd galopem, a istoty opisywali potem jako "szare demony"; władze Wlk. Brytanii i
Francji rozpoczęły badania fenomenu ufo w latach dwudziestych XX wieku. Obecnie w ramach sił
zbrojnych USA funkcjonują lotne oddziały, które natychmiast zabezpieczają wraki zestrzelonych
latających talerzy lub ewentualnie zakopują je na miejscu, kiedy mają np. 80 metrów średnicy;
Rosjanie wyrzucają uziemione spodki na zagubioną wśród gór pustynię w pobliżu granicy z
Mongolią, gdzie na powierzchni kilku boisk futbolowych leżą całe ich stosy. Obecnie aby móc
bezpiecznie zbliżyć się do Ziemi na odległość mniejszą niż 250 mil, spodek musi mieć pozwolenie -
inaczej zostanie ostrzelany "promieniami cząsteczek" (ang."particle beam weapon") - jest to
utrzymywana w tajemnicy broń oparta jeszcze na osiągnięciach Nikoli Tesli. Według informacji
Phila Schneidera, choć zastrzegał że nie zna szczegółów zawartych w notatkach z kontaktów,
znajomość Billy'ego Meiera z Plejaranami to sprawa autentyczna, podobnie jak ich konflikt z
Szarymi i fakt, że nas opuścili. Plejaranie/Plejadianie mają po sześć palców, dwa serca i jedno
przerośnięte płuco, poza tym są nieco wyżsi i bardziej muskularni od nas, ale generalnie niewiele
się różnią, mają trochę dłuższe uszy, położone nieco niżej i bardziej z przodu, a najbardziej różnią
się chyba tym, że emanuje z nich silna pozytywna energia, jak zresztą ponoć od wszystkich
życzliwych obcych. Według wiedzy Phila Schneidera obecnie lata nam nad głowami 11 ras gości z
innych planet, przy czym cztery z nich są nam przyjazne, a pozostałe 7 to gorzej niż dranie. Jako
inżynier geolog z wykształcenia utrzymywał ponadto, że żadna funkcjonująca współcześnie teoria
nie tłumaczy w zadowalająco przekonujący sposób procesów wulkanicznych ani w ogóle istnienia
wulkanów. Choć posiadał paszport, Departament Stanu USA nie pozwalał mu wyjechać do Japonii
- gdzie jednak udało mu się dotrzeć okrężną drogą przez Kanadę i na spotkaniu z szefami
japońskich korporacji typu Mitsubishi szczegółowo omówić brak tzw. fali pulsowej (ang.'pulse
wave') podczas trzęsienia ziemi w Kobe w 1995 r. - w którego epicentrum znajdował się
doszczętnie zniszczony budynek, gdzie prowadzono badania, dzięki którym Japończycy
wyprzedzali wówczas Amerykanów w dziedzinie prac nad sztuczną inteligencją (70% japońskich
naukowców z tej gałęzi wiedzy mieszkało wtedy w Kobe; naturalne trzęsienia ziemi zawsze
poprzedza fala pulsowa i właśnie to zjawisko jest wykorzystywane w systemach wczesnego
ostrzegania przed trzęsieniami; na filmie o tamtej katastrofie pokazywanym w naszych kablówkach
przez jeden z popularnych kanałów "dokumentalnych" amerykański "ekspert" wypowiadał się z
przykrą do oglądania i opisywania miną ostatniego drania: "po trzęsieniu ziemi w Kobe Japończycy
zrozumieli, że ich kosztowny system wczesnego ostrzegania się nie sprawdził"). Według wiedzy
Phila Schneidera AIDS zostało wynalezione w roku 1972 w laboratorium w Chicago. Dzięki
niezwykłym kolegom taty z pracy już jako nastolatek przypadkiem został szczęśliwym
posiadaczem fragmentu materiału pochodzącego z katastrofy pod Roswell - pod koniec życia woził
to wszystko ze sobą w walizce, a po jego śmierci wyparowało z mieszkania, podobnie jak kolekcja
zdjęć; nic więcej nie zginęło. Według jego szacunków budżet tajnych wojskowych projektów w
USA wynosił wtedy ok. 1.3 - 1.5 biliona dolarów na każde dwa lata, a dużą jego część finansowały
wpływy z handlu narkotykami (takich operacji nie można finansować z jawnego budżetu
aprobowanego przez Kongres, bo wtedy nie dałoby się zachować tych przedsięwzięć w tajemnicy).
Pokazywał fragment jakiejś maszyny, wykopany na Ziemi i datowany na 220 milionów lat -
komentując to słowami: "może jednak Daniken miał rację...". Eksplozje bomb jądrowych i
termojądrowych na atolu Bikini odbyły się według jego wiedzy w związku z odkryciem tam
największej na świecie podwodnej bazy Szarych - na zdjęciach zarejestrowano nawet uciekający
spodek; oficjalnie twierdzi się, że ten atol wybrano ze względu na odosobnienie, ale inne wyspy w
tamtej okolicy były jeszcze bardziej oddalone i niezamieszkane, podczas gdy akurat stamtąd trzeba
było wysiedlić tubylczą społeczność. Jego przyjacielem był Al Bielek, naukowiec z tzw.
"eksperymentu Filadelfia" i "project Montauk" (właściwie Alfred Białek, wł. Edward Cameron - to
on zapowiada go w tej ostatniej sfilmowanej prelekcji) - który jeździł pod Stanami podziemnymi
pociągami łączącymi wszystkie podziemne bazy, osiągającymi prędkość niemal 2 Machów. Inny
znajomy mówił mu, że dostali w firmie zamówienie od rządu USA na 100 000 wagonów do
podziemnych pociągów, po 30 par kajdanek w każdym, napis na wagonach: "Transport więźniów
ONZ". Phil Schneider zwracał uwagę na przygotowywanie przez amerykańskie władze pod ziemią
sporej liczby miejsc dla internowanych, a także na charakterystykę zniszczeń budynku Rządu
Federalnego w Oklahoma City po zamachu w 1995 r. - według niego tylko armia USA posiada takie
materiały wybuchowe, które powodują wyparowanie kolumn wspornych i ścian nośnych, co więcej
znajdują się one tylko w jednej bazie wojskowej - na tym właśnie się znał , był jednym z czołowych
ekspertów na świecie w dziedzinie materiałów wybuchowych, za co otrzymywał bajeczne
wynagrodzenie i do samego końca propozycje powrotu do pracy. To samo miał do powiedzenia o
zamachu na WTC w 1993 r. i zniszczeniach kolumn na podziemnym parkingu. Niejawna
technologia wojskowa według jego informacji wyprzedza publiczny stan wiedzy o 1200 lat i co
roku oddala się o kolejne czterdzieści kilka - umożliwił to transfer technologii od obcych, trwający
od połowy XX wieku; choć już w latach 30-tych ukrywano pewne wynalazki, m.in. Tesli (który
zresztą miał w zwyczaju oświadczać na zwoływanych specjalnie w tym celu konferencjach
prasowych, że pomysły czerpie z ...telepatycznego kontaktu z kosmitami)
Według źródeł Phila Schneidera Szarzy dodają sobie do jedzenia substancje z określonych
enzymów pozyskiwanych z ludzkiej krwi - w ostateczności może być krew zwierzęca; kombinują
też coś z jakimiś "żniwami dusz" (ang. 'harvesting souls' - nad tym jednak się nie rozwodził).
Otwarcie mówił na swoich prelekcjach, że umiera na raka - może dlatego nie wzdragał się przed
ujawnianiem różnorakich faktów - choć wszystkiego też chyba nie mówił, nietrudno odnieść takie
wrażenie. Dwa miesiące po ostatnim zarejestrowanym na wideo wykładzie poruszał się już tylko na
wózku inwalidzkim - ale nawet kelnerce z baru w pobliżu miejsca zamieszkania mówił, żeby nigdy
nie wierzyła, jeżeli kiedyś usłyszy, że popełnił samobójstwo. Rzekomo odebrał sobie życie ok. 11
stycznia 1996 r., wiążąc sobie linkę wokół szyi i ciągnąc od tyłu - problem w tym, że gdyby
najpierw zemdlał, to przestałby ciągnąć i zaczął znowu oddychać, a poza tym według jego
przyjaciół trochę jednak brakowało mu palców na takie kombinacje, żeby sobie coś wiązać z tyłu
karku. Już na odczytach publicznie wspominał, że kilkunastu jego przyjaciół zamordowano, w
ośmiu przypadkach pozorując zgony na samobójstwa - z czego tylko w jednym wypadku udało się
skłonić władze do zmiany wersji. Podobno w ostatnich dniach przed śmiercią widywano przy nim
jakąś wysoką blondynę...
Nie ukrywał, że łamie zobowiązanie do zachowania poufnych informacji w tajemnicy, w związku
z czym ryzykuje własnym życiem. Kiedy w samoobronie zastrzelił agenta FBI, który go wcześniej
postrzelił (pokazywał opatrunek na ranie na jednym z wykładów, który odbył się 16 dni po tym
incydencie), udał się w tej sprawie do biura FBI, gdzie usłyszał: "cóż, panie Schneider, takie rzeczy
się zdarzają". Po powrocie z Japonii wysłannicy dawnych pracodawców zgłosili się do niego z
propozycją, że choć wyrządził szkody nie do oszacowania, jeżeli tylko wróci do pracy, o wszystkim
jakoś się zapomni - ale on był zdecydowany już nigdy więcej dla nich pracować i wolał
kontynuować życie kaczki na strzelnicy. Niewątpliwie był trochę takim amerykańskim
izolacjonistą-prawicowcem, zżymał się np. okrutnie, jeszcze bardziej niż na tych Szarych, że
Clinton podpisał przekazanie ONZ 162 samolotów "niewidzialnych dla radaru" wyprodukowanych
za pieniądze amerykańskich podatników. Ledwo rok jeździł z tymi wykładami, jak go pochowali -
na prelekcjach żartował, że skoro np. baza "Groom Lake" oficjalnie nie istnieje, to chyba niczym
nie ryzykuje, mówiąc o niej... Dla wielu ludzi w Stanach i nie tylko jest bohaterem, nagrania jego
wykładów są dziś znane na całym świecie. Również ja zainteresowałem się tym nazwiskiem
spośród tysięcy przewijających się w Internecie tylko z powodu adnotacji, że człowieka tego
zamordowano w kilka tygodni po danym wykładzie. To znaczy na początku się zestrachałem i
postanowiłem najlepiej w ogóle tego nie oglądać, ale potem jednak do tego wróciłem i sumiennie
obejrzałem wszystkie funkcjonujące w sieci nagrania - bynajmniej nie pragnąc uwierzyć, że świat
wcale nie jest taki fajny, jak to wszędzie z uśmiechem mówią, ale też nie potrafiąc informacji tych
w żaden sposób "zdemaskować" ani poddać logicznie w wątpliwość - wręcz przeciwnie, im dłużej
słuchałem tego gościa, patrząc na jego spokojną smutną twarz, tym bardziej byłem pewien, że
mówi po prostu prawdę, właśnie dlatego jest taki smutny - i tak zaczęła się moja przygoda z tymi
zagadnieniami, "od mocnego uderzenia"...
Często można spotkać się z opinią, że na przykładzie historii Phila Schneidera - która tak
naprawdę nabrała rozpędu dopiero po jego śmierci, kiedy wszystko jakby ułożyło się w całość
"zapiętą na ostatni guzik" - kręgi, które chciałyby utrzymywać tego typu sprawy w tajemnicy,
przekonały się nader wyraźnie, że zabijając kogoś, robi mu się tylko fenomenalną reklamę, która
powiększa jego famę rok za rokiem, tak że można już tylko stać i patrzeć z boku, jak kolejne
miliony ludzi zaczynają kojarzyć, kto to był. Obecnie publicznie znane osoby zajmujące się tego
kalibru tajemnicami przechodzą na tamten świat w tempie zaledwie jednej na kilka lat - może to też
jakby symptom rzekomo zbliżającego się ujawnienia społeczeństwom, że Ziemia nie jest jedyną
zamieszkaną planetą i władze wiedzą o tym już na 100% - być może z myślą o przyszłości teraz już
naprawdę mało kto pali się do podpisywania wyroków śmierci; zresztą to i tak nie było efektywne i
według źródeł m.in. z okolic 'Project Camelot' już kilka dekad temu w kręgach rządowych
stwierdzono, że w praktyce najlepiej funkcjonuje zasłona śmieszności. Z własnego doświadczenia
wiem, że krajobraz sytuacji wyłaniający się z relacji Phila Schneidera to dla normalnego telewidza
perspektywa bardzo depresyjna, choćby w związku z regularnym powtarzaniem się wzmianek o
eksperymentach na ludziach przeprowadzanych przez obcych w podziemnych bazach - i to z ust
kogoś, kto pracował przy tego rodzaju instalacjach przez kilkanaście lat, w kraju lansowanym jako
najbardziej demokratyczny na świecie. Dla odmiany dużo bardziej pozytywne wrażenia wzbudza
przekaz z kontaktów Billy'ego Meiera , będący zresztą drugim źródłem od którego równocześnie
zaczynałem badanie tematu ufo i z którego czerpałem niezbędną w tej sytuacji otuchę - co było
możliwe pewnie dlatego, że ta wersja ujmuje bieg naszych spraw jakby w nieco innej, znacznie
bardziej rozciągniętej skali czasu, w której nawet wielkie wojny i zagłady kultur wydają się nieco
śmieszne i groteskowe, a poza tym nieodzowne w ciekawej historii pełnej przygód i zwrotów akcji,
tak że aż warto być jej częścią; przy okazji, również Plejaranie wspominali B. Meierowi, że Ziemię
niekiedy odwiedzają także barbarzyńskie rasy, które w ogóle nie rozumiejąc zasad czy "reguł gry"
Wszechświata, karmy i że "wszystko wraca", czasami posuwają się np. do uprowadzania ludzi na
własne planety, gdzie potem pokazują ich w swoich odpowiednikach zoo.
Konkretnie co i kiedy mówił Phil Schneider (tematyczne przemieszanie informacji wynika z ich
chronologicznego uporządkowania, tzn. zachowania kolejności pojawiania się w materiale wideo):
Prelekcja z 8 maja 1995 r., wygłoszona w Post Falls w stanie Idaho: tajne podziemne bazy na
terenie Stanów Zjednoczonych są budowane od lat 40-tych, a niektóre powstawały nawet
wcześniej; w bazie Groom Lake swego czasu przebywało 117 żywych obcych; niektóre metale
pochodzące z wymiany technologii z obcymi lub z wraków ufo, podobnie jak stopy tych metali,
można wytwarzać tylko w próżni kosmicznej - odbywa się to na pokładach wahadłowców, które
wykonują jeden potajemny lot na tydzień; amerykański system strategicznej obrony
antybalistycznej SDI tak naprawdę od początku ukierunkowany był na zagrożenie z kosmosu,
zimna wojna stanowiła jedynie przykrywkę i w gruncie rzeczy była mistyfikacją użyteczną pod
kątem uzasadniania intensywnych zbrojeń wobec społeczeństw i wszelakich osób
niewtajemniczonych w prawdziwą sytuację Ziemian; jeżeli chodzi o sytuację w okolicach Dulce w
1979 r., to Phil zorientował się, że coś jest nie tak, kiedy w obozie geologów zobaczył namiot
"Czarnych beretów" (ang. 'Black Berets'), inaczej zwanych "Delta Force" lub "M.J.T.F."
('Multinational Joint Tactical Forces' - Wielonarodowe Wspólne Siły Taktyczne); niewidzialnych
dla radaru samolotów klasy 'stealth' wybudowano 172 egzemplarze, z czego 10 się rozbiło; inż.
Schneider uczestniczył w pracach przy budowie 14 tajnych podziemnych baz dla
USA/NATO/ONZ, m.in. na Malcie, w zachodnich Niemczech oraz w Hiszpanii; w Stanach
Zjednoczonych wybudowano 64 tysiące tzw. "czarnych helikopterów" (które nie posiadają żadnego
oznakowania i zazwyczaj widywane są w dziwnych sytuacjach, np. pojawienia się na niebie ufo
albo kiedy jesteś byłym pracownikiem brytyjskiego wywiadu, który ujawnia wszelakie dotyczące
obcych informacje na swojej stronie internetowej, po czym np. biorąc udział w niedzielnym rajdzie
cross-rowerowym spojrzysz w niebo, co tam tak ciągle hałasuje - jak James Casbolt, którego ojciec
i dziadek również pracowali w MI6, a tata nawet kiedyś handlował w Rzymie narkotykami na dużą
skalę, służąc w ten sposób ojczyźnie i pewnie zastanawiając się, czy jego syn też będzie musiał to
robić i żyć w taki sposób do emerytury, zamiast np. zbuntować się i odejść z agencji - nie żeby tam
od razu zacząć wszystko upubliczniać i stać się znanym na całym świecie źródłem objętych
embargiem informacji... ); dzień i noc co godzinę wyprodukowany zostaje jeden czarny helikopter,
choć prawdopodobnie siły powietrzne wszystkich krajów świata razem wzięte nie potrzebują takiej
liczby helikopterów; trzęsienia ziemi w San Francisco w roku 1989 nie poprzedzała fala pulsowa;
taka uwaga ogólna, weryfikowalna w dowolnym momencie któregokolwiek z materiałów wideo -
Phil Schneider mówił o tym wszystkim ze smutkiem, nie na zasadzie "może mi nie uwierzycie,
ale..." i patrząc po publiczności z niepewną nadzieją w rozszerzonych źrenicach oczu, tylko raczej
tak jakby wiedział swoje i mało go to obchodziło, czy ktoś jest gotów w to uwierzyć czy nie,
relacjonował to na spokojnie i rzeczowo, bez żadnych momentów uniesień czy szczególnego
podniecenia podczas omawiania co bardziej szokujących zagadnień, nawet nieco zmęczonym
głosem, strudzonym a może też trochę znudzonym czy podobnym do takiego, jakim robotnik po
pracy opowiada o jakichś ciężkich sprawach "z roboty" - z tego, co do tej pory widziałem, a było
tego niemało i niejeden raz podczas oglądania wstrząsających prelekcji o ufo czy prawdziwej
historii naszej cywilizacji zasypiałem ze zmęczenia i znużenia, aż tyle godzin dziennie potrafiłem to
oglądać - w moim odczuciu nikt ani przed nim, ani po nim nie mówił o ufo i obcych tak
wiarygodnie, jak on, jakby to była normalna sprawa, o której od dekad wiedzą dziesiątki tysięcy
ludzi z najróżniejszych krajów i tylko niezorientowanym cywilom coś może wydawać się dziwne
lub niesamowite - a jednak po kilkunastu latach wciąż mało kto o nim słyszał, to np. jest pierwsza
polskojęzyczna poświęcona mu strona internetowa, czy raczej podstrona - widocznie tak wielka jest
skuteczność polityki zaprzeczania i ośmieszania, prawdopodobnie (moja samodzielna spekulacja)
jeżeli chodzi o najważniejszy temat, wszyscy jesteśmy najbardziej zaprogramowani, żeby się tym
nie zajmować, "bo to dziwaczne i śmieszne, a jednocześnie jakoś niewyrażalnie niepokojące, więc
co by mogło wyniknąć dobrego z mówienia o tym..?" Dalsze informacje z omawianej prelekcji
Phila Schneidera: AIDS zostało wynalezione w laboratorium w Chicago w roku 1972; obcy sami w
sobie stanowią ultrazabójczą broń biologiczną, gdyż pasożytujące w ich skórze bakterie są dla nas
śmiertelnie groźne - nasz układ immunologiczny nie zna ich i nie potrafi się przed nimi bronić, choć
zresztą też vice versa; przy użyciu zakupionej w latach 80-tych od USA broni biologicznej
uzyskanej z pasożytujących na ciałach obcych bakterii Saddam Husajn wymordował 3,5 miliona
Kurdów (tę informację potwierdza również Stewart Swerdlow); w przeciągu 22 lat 11 najlepszych
przyjaciół Phila Schneidera zostało zamordowanych, przy czym w ośmiu przypadkach zgony te
upozorowano na samobójstwa; Phil mówił otwarcie, że umiera na raka wskutek napromieniowania
organizmu podczas wydarzeń Dulce'79 i że ma nadzieję, że być może Bóg pozwoli mu żyć dalej w
zamian za wysiłek jeżdżenia po kraju z prelekcjami i otwierania ludziom oczu na to, co naprawdę
dzieje się w USA dosłownie pod powierzchnią, jednocześnie pozostając na antypodach tematów
omawianych w koncesjonowanych mediach; wyjaśniał też, że czyni to narażając własne życie
(pomimo częstotliwości zamachów na nie przekraczającej 1/miesiąc) bo kocha swój kraj bardziej
niż swoje życie; jego przyjacielem był Ronald L. Rummel , który rzekomo strzelił sobie w usta
wkrótce po tym, jak zaczął publicznie mówić o niezidentyfikowanych obiektach latających, będąc
jeszcze zatrudnionym w siłach powietrznych (co podobno stanowi szczególnie niebezpieczne
połączenie, nietolerowane przez władze - osobom przerywającym milczenie dopiero na emeryturze
raczej tylko plądruje się szafki, wysadza w powietrze skrzynki pocztowe itp.) - na spuście
znaleziono czyjś odcisk palca, a w samochodzie obok jego ciała włosy osoby, której tożsamości
nigdy nie ustalono - i takie to było samobójstwo; zdobycie unikalnych zdjęć zapisanych w
testamencie przez ojca kosztowało Phila 78 tys. dolarów - kolekcja owa liczyła 7 tysięcy fotografii;
promień, którym Szary trafił go pod Dulce, miał kolor jasnozielony; na początku roku 1953 znany
magazyn "Life" opublikował na pierwszej stronie okładki zdjęcie grzyba atomowego po niedawnej
eksplozji nuklearnej na atolu Bikini - i to właśnie na tym zdjęciu widać było dziurę w grzybie
atomowym, a przez nią nieznane gwiazdy - według informacji inż. Schneidera (jak również Ala
Bieleka) ku zaskoczeniu wszystkich powstała tam wtedy dziura w czasie, tak jakby "przestrzeń
zaczęła wyświetlać coś z zupełnie innej beczki"; w wyniku tamtego posunięcia (lapsusu?) magazyn
"Life" był wówczas bliski utraty koncesji; podziemne bazy na terenie USA mogą pomieścić 106
mln ludzi i zapasy żywności dla nich na 2 lata; wagony więzienne do podziemnych pociągów
wykonuje aż 11 różnych wielkich firm-kontraktorów, gdyż skala przedsięwzięcia obliczona jest na
transport 15 mln ludzi; twarz na Marsie to prawda; orbitujący wokół Marsa teleskop wykonał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin