Waltari Mika - Egipcjanin Sinuhe.pdf

(4031 KB) Pobierz
24917521 UNPDF
Mika Waltari
Egipcjanin Sinuhe
(Przekład Zygmunt Łanowski)
K S I Ę G A P I E R W S Z A
Łódeczka z sitowia
Rozdział 1
Ja, Sinuhe, syn Senmuta i jego Ŝ ony Kipy, pisz ę te słowa. Nie po to, by wielbi ć bogów w krainie Kem,
gdy Ŝ ju Ŝ do ść mam bogów. Nie po to, by wielbi ć faraonów, gdy Ŝ do ść ju Ŝ mam ich wielkich czynów. Pisz ę to
tylko dla siebie samego. Nie, by pochlebia ć bogom, nie, by pochlebia ć królom, i n i e z l ę ku ani te Ŝ z nadziei na
przyszło ść . Gdy Ŝ za Ŝ ycia doznałem i postradałem tak wiele, Ŝ e nie dr ę czy mnie ju Ŝ czczy l ę k, a nadziej ą na
nie ś miertelno ść jestem znu Ŝ ony, tak jak znu Ŝ ony jestem bogami i królami. Tylko dla siebie samego pisz ę te
słowa i w t y m ró Ŝ ni ę si ę , jak s ą dz ę , od wszystkich innych pisarzy, zarówno w czasach minionych jak i w
przyszło ś ci.
Ja, Sinuhe, syn Senmuta, w dniach staro ś ci i rozczarowania mam ju Ŝ jednak do ść kłamstwa. Dlatego
pisz ę tylko dla siebie samego i tylko to, co widziałem własnymi oczyma lub te Ŝ zasłyszawszy wiem, Ŝ e jest
prawd ą . I w tym ró Ŝ ni ę si ę od wszystkich, którzy Ŝ yli przede mn ą , i od wszystkich, którzy b ę d ą Ŝ y ć po mnie.
Gdy Ŝ człowiek, który pisze słowa na papirusie, a jeszcze bardziej taki, który ka Ŝ e ry ć swoje imi ę i swoje czyny
w kamieniu, Ŝ yje z nadziej ą , Ŝ e słowa jego b ę d ą czytane, Ŝ e potomni b ę d ą je czyta ć i wielbi ć jego czyny i jego
m ą dro ść . Lecz w moich słowach niewiele mo Ŝ na znale źć chwalby, ani te Ŝ czyny moje nie s ą warte uwielbienia,
a m ą dro ść jest jak cier ń w mojej piersi i nie daje mi Ŝ adnej rado ś ci. Słów moich dzieci nie b ę d ą ry ć na
glinianych tabliczkach, by ć wiczy ć si ę w sztuce pisania. Moich słów ludzie nie b ę d ą powtarza ć , aby dzi ę ki mojej
m ą dro ś ci uchodzi ć za m ą drych. Nie, pisz ą c to wyrzekam si ę wszelkiej nadziei, Ŝ e kiedy ś kto ś mnie b ę dzie
czyta ć i rozumie ć .
Gdy Ŝ człowiek w swej zło ś ci jest okrutniejszy i bardziej zatwardziały ni Ŝ krokodyle Rzeki. Jego serce
jest twardsze ni Ŝ kamie ń . Jego pró Ŝ no ść jest l Ŝ ejsza ni Ŝ pył. Zanurz go w wodzie, a gdy odzie Ŝ jego wyschnie,
b ę dzie taki sam jak przedtem. Pogr ąŜ go w trosce i rozczarowaniu, a gdy si ę znów podniesie, b ę dzie taki sam jak
przedtem. Wiele zmian widziałem ja, Sinuhe, za moich dni, ale wszystko jest znowu tak jak dawniej, a człowiek
si ę nie zmienił. S ą wprawdzie tacy, którzy mówi ą , Ŝ e to, co si ę dzieje, nie działo si ę nigdy przedtem, ale to tylko
puste słowa.
Ja, Sinuhe, widziałem, jak niedorostek uderzeniem zabijał ojca na rogu ulicy. Widziałem, jak biedacy
podnie ś li bunt przeciw bogaczom, a bogowie przeciw bogom. Widziałem m ęŜ a, który przedtem pijał wino ze
złotych pucharów, jak w n ę dzy schylał si ę , by zaczerpn ąć r ę kami wody z Rzeki. Ci, którzy opływali niegdy ś w
złoto, Ŝ ebrali na rogach ulic, a ich Ŝ ony sprzedawały si ę za miedziaki wymalowanym Murzynom, aby kupi ć
chleba dla swoich dzieci.
Nic nowego nie wydarzyło si ę zatem za moich dni, a to, co działo si ę dawniej, b ę dzie si ę działo tak Ŝ e i
w przyszło ś ci. Tak jak człowiek nie zmienił si ę do dzi ś , tak te Ŝ i nie zmieni si ę jutro. Ci, którzy przyjd ą po mnie,
b ę d ą tacy sami jak ci, którzy Ŝ yli przede mn ą . Jak Ŝ e Ŝ wi ę c mogliby zrozumie ć moj ą m ą dro ść ? I jak mógłbym
mie ć nadziej ę , Ŝ e b ę d ą czyta ć moje słowa?
Ale ja, Sinuhe, pisz ę te słowa dla siebie samego, gdy Ŝ wiedza z Ŝ era mi serce jak ług i cała rado ść uszła
z mojego Ŝ ycia. W trzecim roku wygnania zaczynam t ę ksi ę g ę , nad brzegiem Wschodniego Morza, sk ą d statki
płyn ą do krainy Punt, w pobli Ŝ u pustyni, w pobli Ŝ u gór, z których królowie kazali dawniej łama ć kamie ń na
swoje pos ą gi. Pisz ę to, poniewa Ŝ nawet wino gorycz ą spływa w me gardło. Pisz ę to, bo nie mam ju Ŝ ochoty
syci ć si ę kobietami, a ogrody i sadzawki z rybami nie ciesz ą ju Ŝ moich oczu. W chłodne noce zimowe czarna
dziewczyna rozgrzewa mi ło Ŝ e, ale ja nie mam z niej Ŝ adnej rado ś ci. Wyp ę dziłem od siebie ś piewaków, a tony
smyczków i fletów s ą plag ą dla moich uszu. Dlatego pisz ę to ja, Sinuhe, dla którego niczym jest bogactwo i
złote puchary, mirra, heban i ko ść słoniowa.
Gdy Ŝ wszystko to posiadam i nic mi nie odebrano. Wci ąŜ jeszcze boj ą si ę niewolnicy mojej laski, a
stra Ŝ nicy chyl ą przede mn ą głowy i opuszczaj ą dłonie do kolan. Ale przestrze ń dla moich kroków jest
odmierzona, Ŝ aden statek nie mo Ŝ e przybi ć w przybrze Ŝ nej kipieli. Dlatego ja, Sinuhe, ju Ŝ nigdy nie poczuj ę
woni czarnego mułu w noc wiosenn ą i dlatego pisz ę te słowa.
A przecie Ŝ imi ę moje było kiedy ś wpisane do złotej ksi ę gi faraona i mieszkałem w Złoty Domu po
prawej stronie króla. Moje słowo znaczyło wi ę cej ni Ŝ słowo mo Ŝ nych z krainy Kem, dostojnicy słali mi dary, a
szyj ę moj ą zdobiły liczne złote ła ń cuchy. Miałem wszystko, czego człowiek mo Ŝ e tylko zapragn ąć , ale jako
człowiek pragn ą łem wi ę cej, ni Ŝ ktokolwiek mo Ŝ e osi ą gn ąć . Dlatego te Ŝ jestem tu, gdzie jestem. Wygnano mnie
z Teb w szóstym roku panowania faraona Horemheba z ostrze Ŝ eniem, Ŝ e zostan ę zabity jak pies, gdybym wrócił,
Ŝ e zmia Ŝ d Ŝą mnie jak Ŝ ab ę mi ę dzy kamieniami, gdybym zrobił krok poza obszar przeznaczony mi na
mieszkanie. Taki jest rozkaz królewski, rozkaz faraona Horemheba, który kiedy ś był moim przyjacielem.
Czegó Ŝ jednak innego mo Ŝ na oczekiwa ć od nisko urodzonego, który polecił wymaza ć imiona królów
ze spisu władców i nakazał pisarzom wpisa ć tam swoich przodków jako szlachetnie urodzonych. Widziałem
jego koronacj ę , widziałem, jak mu wkładano na głow ę czerwon ą i biał ą koron ę . Je ś li liczy ć od tej chwili, wygnał
mnie w szóstym roku swego panowania. Ale według rachunku pisarzy było to w trzydziestym drugim roku jego
rz ą dów. Czy Ŝ wi ę c nie jest kłamstwem wszystko, co napisano, zarówno dawniej jak dzi ś ?
Tego, który Ŝ ył prawd ą , miałem w pogardzie przez całe jego Ŝ ycie z powodu jego słabo ś ci i przejmował
mnie zgroz ą z powodu zniszczenia, jakie ś ci ą gn ą ł na krain ę Kem w imi ę swojej prawdy. Dzi ś spadła na mnie
jego zemsta, bo sam chc ę Ŝ y ć prawd ą , cho ć nie dla jego bogów, lecz dla siebie. Prawda jest jak patrosz ą cy nó Ŝ ,
prawda jest jak nieuleczalna rana w ciele człowieka, prawda jest jak ług Ŝ r ą cy serce. Dlatego w dniach swej
młodo ś ci i siły m ęŜ czyzna ucieka od prawdy do domów rozpusty i mami oczy prac ą i ró Ŝ norak ą działalno ś ci ą ,
podró Ŝ ami i rozrywkami, władz ą i budowaniem. Ale potem przychodzi dzie ń , gdy prawda przeszywa go jak
oszczep i od tej pory nie ma ju Ŝ Ŝ adnej rado ś ci ze swoich my ś li albo z pracy swoich r ą k, tylko jest sam. Jest sam
po ś ród ludzi i nawet bogowie nie daj ą mu lekarstwa na jego samotno ść . Pisz ę to ja, Sinuhe, dobrze wiedz ą c, Ŝ e
post ę pki moje były złe, a ś cie Ŝ ki, którymi kroczyłem, kr ę te, ale wiedz ą c tak Ŝ e dobrze, Ŝ e nikt nie wyci ą gnie z
tego nauki, nawet gdyby kto ś kiedy ś czytał te słowa. Tote Ŝ pisz ę to wył ą cznie dla siebie samego. Niech inni
oczyszczaj ą si ę z grzechów w ś wi ę tej wodzie Amona. Ja, Sinuhe, oczyszczam si ę spisuj ą c moje post ę pki ku
własnej pami ę ci. Niech inni zostawiaj ą kłamstwa swego serca do zwa Ŝ enia na wadze Ozyrysa. Ja, Sinuhe, wa Ŝę
me serce na trzcinie do pisania. Ale nim zaczn ę pisa ć moj ą ksi ę g ę , pozwol ę sercu wypłaka ć Ŝ al, gdy Ŝ tak Ŝ ali si ę
serce wygna ń ca, czarne od troski:
Kto raz pił wody Nilu, t ę skni ć b ę dzie zawsze do Nilu. Jego pragnienia nie zdoła ugasi ć woda Ŝ adnego
innego kraju.
Kto urodził si ę w Tebach, t ę skni ć b ę dzie zawsze do Teb, gdy Ŝ nie ma na ziemi innego miasta,
podobnego do Teb. Kto urodził si ę w ubogim zaułku, t ę skni ć b ę dzie zawsze do tej uliczki, z pałacu cedrowego
t ę skni ć b ę dzie do glinianej lepianki; od zapachu mirry i drogocennych olejków t ę skni ć b ę dzie do woni ognisk z
bydl ę cego nawozu i ryb sma Ŝ onych na oleju.
Zamieniłbym mój złoty puchar na gliniany dzban biedaka, gdyby stopa moja mogła kiedy ś jeszcze raz
st ą pn ąć na mi ę kki muł krainy Kem. Moje lniane szaty zamieniłbym na niewolnicz ą opo ń cz ę z grubo garbowanej
skóry, gdybym jeszcze raz mógł usłysze ć , jak szumi w wiosennym wietrze sitowie nad Nilem.
Nil wylewa, miasta jak drogie kamienie wynurzaj ą si ę z jego zielonych wód, jaskółki wracaj ą , Ŝ urawie
brodz ą w błocie, ale mnie tam nie ma. Czemu Ŝ nie jestem jaskółk ą , czemu Ŝ nie jestem Ŝ urawiem, bym mógł na
silnych skrzydłach ulecie ć moim stra Ŝ nikom, wróci ć do krainy Kem?
Swoje gniazdo zbudowałbym po ś ród ró Ŝ nobarwnych kolumn Amona, gdzie obeliski płon ą ogniem i
złoceniami, po ś ród zapachu kadzidła i tłustych ofiar zwierz ę cych. Swoje gniazdo zbudowałbym na dachu
glinianej lepianki w ubogim zaułku. Woły ci ą gn ą sanie, rzemie ś lnicy klej ą z sitowia karty papirusu, kupcy
gło ś no wychwalaj ą towary, Ŝ uki ryj ą w gnoju na wyło Ŝ onych kamieniem ulicach.
Czysta była woda mojej młodo ś ci, słodka była moja nierozwaga. Gorzkie i kwa ś ne jest wino staro ś ci i
nawet najlepsze miodne ciasto nie zast ą pi razowego chleba mojego ubóstwa. O lata owe, zawró ć cie, potoczcie
si ę ku mnie, lata minione, popły ń , Amonie, po niebie od zachodu do wschodu, abym jeszcze raz mógł prze Ŝ y ć
młodo ść ! Ani jednego słowa bym nie zmienił, nawet najmniejszego czynu bym nie zmienił na inny. O krucha
trzcino, o gładki papirusie, dajcie mi z powrotem moje głupie post ę pki, moj ą młodo ść i moj ą lekkomy ś lno ść !
Pisał to Sinuhe, wygnaniec, ubo Ŝ szy od wszystkich biedaków w krainie Kem.
Rozdział 2
Senmut, którego nazywałem ojcem, był lekarzem biedaków w Tebach. Kipa, któr ą nazywałem matk ą ,
była jego Ŝ on ą . Dzieci nie mieli. Dopiero w staro ś ci przybrali mnie za syna. W swej prostocie nazywali mnie
darem bogów, nie przeczuwaj ą c zła, jakie ten dar miał im przynie ść . Kipa nazwała mnie Sinuhe, imieniem z
ba ś ni, bo lubiła ba ś nie, a nadto, bo jej zdaniem przyszedłem do niej uciekaj ą c przed niebezpiecze ń stwami, jak
ów ba ś niowy Sinuhe, który przypadkiem podsłuchał straszliw ą tajemnic ę faraona i który potem uciekł i Ŝ
przez wiele lat, do ś wiadczaj ą c rozmaitych przygód w obcych krajach.
Ale było to tylko naiwne bajanie, płyn ą ce z jej dziecinnego usposobienia. Chciała mie ć nadziej ę , Ŝ e
tak Ŝ e i ja zawsze uciekn ę przed niebezpiecze ń stwami i unikn ę niepowodze ń . Dlatego nazwała mnie Sinuhe.
Lecz kapłani Amona mówi ą , Ŝ e imi ę człowieka to wró Ŝ ebna zapowied ź . By ć mo Ŝ e wi ę c, Ŝ e to moje imi ę
wystawiło mnie na niebezpiecze ń stwa i przygody i wygnało do obcych krajów. Moje imi ę skazało mnie mo Ŝ e na
udział w straszliwych tajemnicach, sekretach królów i ich mał Ŝ onek, tajemnicach, które mog ą przyprawi ć
człowieka o ś mier ć . Moje imi ę uczyniło ze mnie w ko ń cu banit ę i wygna ń ca.
Ale równie dziecinne jak my ś l Kipy, gdy mi nadawała to imi ę , byłoby wyobra Ŝ enie, Ŝ e imi ę mo Ŝ e mie ć
jaki ś wpływ na losy człowieka. Wierz ę , Ŝ e wiodłoby mi si ę tak samo, gdyby imi ę moje brzmiało Kepru czy
Kafran, czy Mose. Nie da si ę jednak zaprzeczy ć , Ŝ e Sinuhe został wygna ń cem, gdy natomiast Heb, syn sokoła,
ukoronowany został czerwon ą i biał ą koron ą jako Horemheb na króla Górnego i Dolnego Kraju. Niech wi ę c
ka Ŝ dy my ś li sobie, co chce, o znaczeniu ludzkiego imienia. W swej wierze jednak znale źć mo Ŝ e pociech ę na
niepowodzenia i zło Ŝ ycia.
Urodziłem si ę za panowania wielkiego króla, faraona Amenhotepa Trzeciego. W tym samym roku
urodził si ę ten, który chciał Ŝ y ć prawd ą i którego imienia nie wolno ju Ŝ wymienia ć , poniewa Ŝ jest to imi ę
przekl ę te – jakkolwiek naturalnie wówczas nikt jeszcze o tym nic nie wiedział. Tote Ŝ gdy si ę urodził, w pałacu
nastała wielka rado ść i król zło Ŝ ył liczne ofiary w wielkiej ś wi ą tyni Amona, któr ą sam kazał zbudowa ć , a tak Ŝ e
lud cieszył si ę nie przeczuwaj ą c, co przyszło ść przyniesie. Pierwsza królewska mał Ŝ onka, Teje, czekała bowiem
nadaremnie na dziecko płci m ę skiej, mimo Ŝ e była wielk ą królewsk ą mał Ŝ onk ą ju Ŝ dwadzie ś cia dwa lata i mi ę
jej ryto obok imienia królewskiego w ś wi ą tyniach i na pos ą gach. Dlatego te Ŝ ten, którego imienia nie wolno
wymienia ć , obwołany został w ś ród wielkich uroczysto ś ci spadkobierc ą władzy królewskiej, gdy tylko kapłani
zd ąŜ yli dokona ć obrzezania.
Lecz on urodził si ę dopiero na wiosn ę , w okresie siewów, natomiast ja, Sinuhe, przyszedłem na ś wiat
ju Ŝ poprzedniej jesieni, gdy wezbrane wody Nilu stały najwy Ŝ ej. Ale dokładnego dnia swego urodzenia nie
znam, gdy Ŝ przypłyn ą łem z biegiem Nilu w małej łódeczce z sitowia, uszczelnionej smoł ą , i moja matka, Kipa,
znalazła mnie w nadbrze Ŝ nej trzcinie opodal progu swego domu – tak wysoko podeszły wtedy wody Nilu.
Jaskółki wła ś nie przyleciały i ś wiergotały nad moj ą głow ą , ale ja le Ŝ ałem cicho i Kipa s ą dziła, Ŝ e ju Ŝ nie Ŝ yj ę .
Zabrała mnie do domu, rozgrzała przy ognisku i chuchała w moje usta, a Ŝ zacz ą łem cichutko kwili ć .
Mój ojciec, Senmut, powrócił do domu od swoich chorych, przynosz ą c dwie kaczki i garniec mleka.
Usłyszał moje kwilenie i s ą dz ą c, Ŝ e Kipa wzi ę ła sobie kociaka, chciał jej robi ć wyrzuty. Ale moja matka rzekła:
– To nie jest kot, tylko mamy syna. Ciesz si ę , mój mał Ŝ onku, urodził nam si ę syn!
Ojciec rozzło ś cił si ę i zwymy ś lał j ą od głupich, ale Kipa pokazała mu mnie, a moja bezradno ść
wzruszyła serce mego ojca. Przyj ą ł mnie wi ę c za własne dziecko i nawet s ą siadom kazał wierzy ć , Ŝ e urodziła
Zgłoś jeśli naruszono regulamin