DZIADY ADAM MICKIEWICZ.txt

(280 KB) Pobierz
Upi�r"

Serce usta�o, pier� ju� lodowata,
�ci�y si� usta i oczy zawar�y;
Na �wiecie jeszcze, lecz ju� nie dla �wiata!
C� to za cz�owiek? - Umar�y.

Patrz, duch nadziei �ycie mu nadaje,
Gwiazda pami�ci promyk�w u�ycza,
Umar�y wraca na m�odo�ci kraje
Szuka� lubego oblicza.

Pier� znowu tchn�a, lecz pier� lodowata,
Usta i oczy stan�y otworem,
Na �wiecie znowu, ale nie dla �wiata;
Czym�e ten cz�owiek? - Upiorem.

Ci, kt�rzy bli�ej cmentarza mieszkali,
Wiedz�, i� upi�r ten co rok si� budzi,
Na dzie� zaduszny mogi�� odwali
I d��y pomi�dzy ludzi.

A� gdy zadzwoni� na niedziel� czwart�,
Wraca si� noc� opad�y na sile,
Z piersi� skrwawion�, jakby dzi� rozdart�,
Usypia znowu w mogile.

Pe�no jest wie�ci o nocnym cz�owieku,
�yj�, co byli na jego pogrzebie;
S�ycha�, i� zgin�� w m�odocianym wieku,
Podobno zabi� sam siebie.

Teraz zapewne wieczne cierpi kary,
Bo smutnie j�cza� i p�omieniem bucha�;
Niedawno jeden zakrystyjan stary
Obaczy� go i pods�ucha�.

M�wi, i� upi�r, skoro wyszed� z ziemi,
Oczy na gwiazd� porann� wywr�ci�,
Za�ama� r�ce i usty ch�odnemi
Takow� skarg� wyrzuci�:

Duchu przekl�ty, po co �r�d parowu
Nieczu�ej ziemi ogie� �ycia wzniecasz?
Blasku przekl�ty, zagas�e� i znowu,
Po co mi znowu przy�wiecasz?

0 sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrze� j� znowu, pozna� si�, roz��czy�;
I com ucierpia�, to cierpie� co roku,
I jakem sko�czy�, zako�czy�.

�ebym ci� znalaz�, musz� mi�dzy zgraj�
B��dzi� z d�ugiego, wyszed�szy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mi� ludzie powitaj�;
Wszystkiegom dozna� za �ycia.

Kiedy� patrzy�a, musia�em jak zbrodzie�
Odwraca� oczy; s�ysza�em twe s�owa,
S�ysza�em co dzie�, i musia�em co dzie�
Milcze� jak deska grobowa.

�mieli si� niegdy� przyjaciele m�odzi,
Zwali t�sknot� dziwactwem, przesad�;
Starszy ramieniem �ciska i odchodzi
Lub m�dr� nudzi mi� rad�.

�mieszk�w i radc�w zar�wno s�ucha�em,
Cho� i sam mo�e nie lepszy od drugich,
Sam bym si� gorszy� zbytecznym zapa�em
Lub �mia� si� z �al�w zbyt d�ugich.

Kto� inny my�la�, �e obra�am ciebie,
Uw�aczam jego rodawitej dumie;
Przecie� ulega� grzeczno�ci, potrzebie,
Udawa�, �e nie rozumie.

Lecz i ja dumny, �em go r�wnie zbada�,
Cho� mi� nie pyta, chocia� milcze� umiem;
M�wi�em gwa�tem, a gdy odpowiada�,
Uda�em, �e nie rozumiem.

Ale kto nie m�g� darowa� mi grzechu,
Ledwie obelg� na ustach przytrzyma,
Niech�tne lica gwa�ci do u�miechu
I lito�� k�amie oczyma;

Takiemu tylko nigdym nie przebaczy�,
Wszak�em skargami nigdy ust nie zmaza�,
Anim pogardy wym�wi� nie raczy�,
Kiedym mu u�miech okaza�.

Tego� dzi� doznam, je�li dzik� posta�
Cudzemu �wiatu uka�� spod cieni;
Jedni mi� b�d� egzorcyzmem ch�osta�,
Drudzy uciekn� zdziwieni.

Ten dum� �mieszy, ten lito�ci� nudzi,
Inny szyderskie oczy zechce krzywi�.
Do jednej id�c, za c� tyle ludzi
Musz� obra�a� lub dziwi�?

C�kolwiek b�dzie, dawnym p�jd� torem:
Szydercom lito��, �miech lito�ciwemu.
Tylko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj si� po dawnemu.

Spojrzyj i przem�w, daruj ma�� win�,
�e �miem do ciebie raz jeszcze powr�ci�,
Mara przesz�o�ci, na jedn� godzin�
Obecne szcz�cie zak��ci�.

Wzrok tw�j, nawyk�y do �wiata i s�o�ca,
Mo�e si� trupiej nie ul�knie g�owy,
I mo�e raczysz cierpliwie do ko�ca
Grobowej dos�ucha� mowy.

I �ciga� my�li po przesz�ych obrazach
B��dz�ce jako paso�ytne ziele,
Kt�re �r�d gmachu starego po g�azach
Rozpierzch�e ga��zki �ciele.





"Dziady - przedmowa"

Dziady jest to nazwisko uroczysto�ci obchodzonej dot�d mi�dzy posp�lstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pami�tk� dziad�w, czyli w og�lno�ci zmar�ych przodk�w. Uroczysto�� ta pocz�tkiem swoim zasi�ga czas�w poga�skich i zwa�a si� niegdy� uczt� koz�a, na kt�rej przewodniczy� Ko�larz, Huslar, Gu�larz, razem kap�an i poeta (g�larz).

W tera�niejszych czasach, poniewa� �wiat�e duchowie�stwo i w�a�ciciele usi�owali wykorzeni� zwyczaj po��czony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem cz�stokro� nagannym, posp�lstwo wi�c �wi�ci Dziady tajemnie w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. Zastawia si� tam pospolicie uczta z rozmaitego jad�a, trunk�w, owoc�w i wywo�uj� si� dusze nieboszczyk�w. Godna uwagi, i� zwyczaj cz�stowania zmar�ych zdaje si� by� wsp�lny wszystkim ludom poga�skim, w dawnej Grecji za czas�w homerycznych, w Skandynawii, na Wschodzie i dot�d po wyspach Nowego �wiata Dziady nasze maj� to szczeg�lnie, i� obrz�dy poga�skie pomieszane s� z wyobra�eniami religii chrze�cija�skiej, zw�aszcza i� dzie� zaduszny przypada oko�o czasu tej uroczysto�ci. Posp�lstwo rozumie, i� potrawami, napojem i �piewami przynosi ulg� duszom czyscowym.

Cel tak pobo�ny �wi�ta, miejsca samotne, czas nocny, obrz�dy fantastyczne przemawia�y niegdy� silnie do mojej imaginacji; s�ucha�em bajek, powie�ci i pie�ni o nieboszczykach powracaj�cych z pro�bami lub przestrogami; a we wszystkich zmy�leniach poczwarnych mo�na by�o dostrzec pewne d��enie moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmys�owie przedstawiane. 

Poema niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, �piewy za� obrz�dowe; gus�a i inkantacje s� po wi�kszej cz�ci wiernie, a niekiedy dos�ownie z gminnej poezji wzi�te






"Dziady cz�� I"

Prawa strona teatru - dziewica w samotnym pokoju - na boku ksi�g mn�stwo, fortepiano, okno z lewej strony w pole; na prawej wielkie zwierciad�o; �wieca gasn�ca na stole i ksi�ga roz�o�ona (romans valerie)

DZIEWICA
(wstaje od sto�u)

�wieco niedobra! w�a�nie pora by�a zgasn��!
I nie mog�am doczyta� - czy� podobna zasn��?
Waleryjo! Gustawie! anielski Gustawie!
Ach, tak mi cz�sto o was �ni�o si� na jawie,
A przez sen - b�d� z wami, Pan B�g wie dop�ki!
Smutne dzieje! Jak smutnej s� �r�d�em nauki! 
(po pauzie, z niesmakiem)

Po co czytam? Ju� koniec przezieram z daleka!
Takich kochank�w tutaj 
(wskazuje ziemi�)

c� innego czeka?
Waleryjo! ty przecie� spomi�dzy ziemianek
Zazdro�ci godna! Ciebie ub�stwia� kochanek,
O kt�rym inna pr�no ca�e �ycie marzy,
Kt�rego rys�w szuka w ka�dej nowej twarzy,
I w ka�dym nowym g�osie nadaremnie bada
Tonu, kt�ry jej duszy brzmieniem odpowiada.
Bo ich twarze tchn� g�azem, jak Meduzy g�ow�,
Nad s�otny deszcz jesienny zimniejsze ich s�owa!

Co dzie� z pami�tk� nudnych postaci i zdarze�
Wracam do samotno�ci, do ksi��ek - do marze�,
Jak podr�ny, �r�d dzikiej wyspy zarzucony,
Co rana wzrok i stop� niesie w r�ne strony,
Azali gdzie istoty bli�niej nie obaczy.
I co noc w sw� jaskini� powraca w rozpaczy...

Szalony, niech ukocha swe samotne �ciany
I nie targa �a�cucha, by nie dra�ni� rany.-
Witaj�e, ma jaskinio - na wieki zamkni�ci,
Nauczmy si� wi�niami sta� si� z w�asnej ch�ci-
Czy� nie znajdziem zatrudnie�? M�drce dawnych wiek�w
Zamykali si� szuka� skarb�w albo lek�w
I trucizn - my niewinni m�odzi czarodzieje
Szukajmy ich, by otru� w�asne swe nadzieje.
A je�eli do grobu wst�p dla was zawarty,
Pochowajmy sw� dusz� za �ycia w te karty.
Mo�na pi�knie zmartwychwsta� i po takim zgonie,
I przez ten gr�b jest droga na Elizu b�onie.
Zamieszka�ym �r�d cieni�w zmy�lonego �wiata
Nudnej rzeczywisto�ci narodzi si� strata.
Cieni�w? Nigdy� nie by�o mi�dzy ziemsk� braci�
Takich cieni�w, �mierteln� wi�zionych postaci�?
Dusze ich wzi�y� bytno�� z poet�w wyroku,
Kszta�ty odlane� tylko z pi�knych s��w ob�oku?
Nie mog� przyrodzenia t� my�l� obra�a�,
Nie mog� blu�ni� Tw�rcy - i siebie zniewa�a�.

W przyrodzeniu, powszechnej cia� i dusz ojczy�nie,
Wszystkie stworzenia maj� swe istoty bli�nie:
Ka�dy promie�, g�os ka�dy, z podobnym spojony;
Harmonij� og�asza przez farby i tony;
Py�ek b��dz�cy �r�d istot ogromu,
Padnie w ko�cu na serce bli�niego atomu;
A tylko serce czu�e z dozgonn� t�sknot�
W rodzinie twor�w jedn� ma zosta� sierot�?
Tw�rca mi da� to serce, cho� w codziennym t�umie
Nikt pozna� go nie mo�e, bo nikt nie rozumie,
Jest i musi by� k�dy�, cho� na kra�cach �wiata,
Kto�, co do mnie my�lami wzajemnymi lata!

O, gdyby�my dziel�ce rozerwawszy chmury,
Cho� przed zgonem t�sknymi spotkali si� pi�ry,
Lub s�owem tylko; wzrokiem, - dosy� jednej chwili;
Dosy�, by si� dowiedzie� tylko, �e�my �yli.
Wtenczas dusza, co ledwie czucia swe ogarnia,
W kt�rej rozkosze truje wi�zade� m�czarnia,
Z ciemnej, g�uchej jaskini sta�aby si� rajem!
Jakby mi�o poznawa�, zwiedza� j� nawzajem,
I cokolwiek pi�knego w my�lach zaja�nieje,
Co �lachetnego maj� tajne serca dzieje,
Roz�wieci� przed oczyma kochanej istoty,
Jak wy�amane z piersi kryszta��w klejnoty!
Wtenczas przesz�o�� do �ycia mogliby�my wcieli�
Spomnieniem; mo�na by si� z przysz�o�ci weseli�
W przeczuciu, a obecnym chwil lubych u�yciem
��cz�c wszystko, �y� ca�ym i zupe�nym �yciem;
Byliby�my jak lotne tchnienia, co je rosa
Wiosennym zionie rankiem, d���ce w niebiosa,
Lekkie i niewidome, lecz kiedy si� zlec�,-
Sp�on� i now� iskr� po�r�d gwiazd roz�wiec�. 
Na lew� stron� teatru wchodzi ch�r wie�niak�w nios�cych jedzenia i napoje; starzec pierwszy z ch�ru na czele

Gu�larz
Ciemno wsz�dzie, g�ucho wsz�dzie,
Z czujnym s�uchem, z bacznym okiem
Spieszmy si� w tajnym obrz�dzie,
Z cichym pieniem, wolnym krokiem;
Wszak nie nucim po kol�dzie,
Nucimy piosnk� �a�oby;
Nie do dworu z nowym rokiem,-
Ze �zami idziem na groby. 
Ch�r
P�ki ciemno, g�ucho wsz�dzie,
Spieszmy si� w tajnym obrz�dzie. 
Gu�larz
Spieszmy cicho i powoli,
Poza cerkwi�, poza dworem,
Bo ksi�dz gus��w nie dozwoli,
Pan si� zbudzi nocnym chorem.
Zmarli tylko wedle woli
Spiesz�, gdzie ich gu�larz wo�a;
�ywi s� na pa�skiej roli,
Cmentarz pod w�adz� ko�cio�a. 
Ch�r
P�ki ciemno, g�ucho wsz�dzie,
Spieszmy si� w tajnym obrz�dzie. 
(Wchodzi Modzie�)

M�odzie�
Mi�dzy kolebk� oi groby
M�ody nasz wiek w �rodku stoi;
�r�d wesela i �a�oby
St�jmy� w �rodku, bracia moi.

Nie godzi si� do wsi wraca�,
Nie godzi si� biec w ch �lady -
Tu b�dziemy �wi�ci� Dziady,
I piosnkami noc ukraca�.

B�dziemy id�cych wirta�,
I powracaj�cych pyta�,
L�kliwym rozp�dza� trwog�,
B��dnym pokazywa� drog�. -

Zasz�o s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin