IPN - Niepodległość pod wierchami. Z Maciejem Korkuciem i Wojciechem Szatkowskim rozmawia Dawid Golik.pdf

(540 KB) Pobierz
262908607 UNPDF
NIEPODLEGŁOŚĆ
POD WIERCHAMI
Z MACIEJEM KORKUCIEM I WOJCIECHEM SZATKOWSKIM
ROZMAWIA DAWID GOLIK
Dawid Golik – Podhale i Zakopane kojarzy się zwykle
ze sportami zimowymi i wycieczkami w góry. Bardzo
często zapomina się o tradycjach niepodległościowych
tego regionu, które przecież dotyczą nie tylko okresu
okupacji niemieckiej czy postaci Józefa Kurasia „Og-
nia”, ale sięgają także wcześniejszych wieków.
Maciej Korkuć – Na począt-
ku XX w. Zakopane oraz całe
Podhale to była Galicja cza-
su autonomii, Galicja czasu
swobód obywatelskich i naro-
dowych, które się nie mieści-
ły w głowie mieszkańcom zaboru pruskiego czy rosyjskiego.
Myślę nie tylko o przyzwyczajeniu do publicznego i uroczy-
stego świętowania rocznic Konstytucji 3 maja, ale też o Po-
wstaniu Chochołowskim, bądź co bądź skierowanym prze-
ciw Austriakom. To pokazuje klimat, w jakim kilka pokoleń
Podhalańczyków dojrzewało. Jeżeli mówimy o tym, że wielką
wartością dwudziestolecia międzywojennego było pokolenie
Polski niepodległej, które urodziło się i dojrzało w atmosferze
wolności, to w przypadku Podhala i całej Galicji mamy ponad siedemdziesiąt lat wolności,
które ukształtowały kilka pokoleń – licząc od 1867 do 1939 r. (warto sobie uświadomić, że to
mniej więcej tyle, ile trwała cała historia ZSRS). I to oddziaływało na ludzi tu mieszkających.
Łączyło się ze specyfi ką charakteru chłopskiej ludności samego Podhala, zawsze dumnej,
przyzwyczajonej do tradycji wolności, nierzadko powołującej
się w sporach z administracją na królewskie przywileje z epoki
przedrozbiorowej.
Wojciech Szatkowski – Żeby zrozumieć historię Zakopa-
nego w XX w., przynajmniej tę okresu międzywojennego,
to trzeba się cofnąć do wieku XIX, bo wtedy właśnie Zako-
pane stało się tą miejscowością, do której się jeździło „do
Tatrów”, jak pisał Walery Eljasz Radzikowski w swoich prze-
wodnikach, w pierwszym wydaniu z 1870 r. Inteligencja pol-
ska w pewnym sensie szukała takiego miejsca, gdzie czułaby
się dobrze, gdzie te macki zaborcze byłyby osłabione, i ta-
kim miejscem z pewnością stało się Zakopane. Tym bardziej
3
262908607.003.png 262908607.004.png
że przyjeżdżano tu głównie po to, żeby pójść w Tatry, które były „wolności ołtarzami”, miej-
scem, gdzie się odpoczywało, gdzie się chodziło „na szałas”, żeby skosztować oscypka,
żętycy, żeby wynająć przewodnika góralskiego czy dowiedzieć się, jaka będzie danego dnia
pogoda. Dlatego też w XIX w. został stworzony mit Zakopanego, legenda Zakopanego,
miejscowości, która bardzo szybko przekształciła się dzięki turystom z prymitywnej wioski,
gdzie życie się toczyło wedle pór roku, w „stacyję klimatyczną”, czyli takie miejsce, gdzie
się odpoczywało. Z czasem pojawiły się tutaj wszelkie wygody, bo powstały pierwsze pen-
sjonaty i restauracje. Często ludzie, którzy tu przyjeżdżali, nieśli w sobie skondensowany ła-
dunek patriotyzmu i chęci pracy społecznej dla dobra ogólnego. Było to widoczne choćby
w pięknej postaci dr. Tytusa Chałubińskiego, który ratował ludzi podczas epidemii cholery
jesienią 1873 r. i który rozpropagował „wycieczki bez programu” w Tatry i przyczynił się do
powstania zawodu przewodnika górskiego. Górale stali się wtedy wziętymi przewodnikami
tatrzańskimi albo tzw. chłopami pod torbę, czyli po prostu tragarzami. Mamy w zbiorach
Muzeum Tatrzańskiego laskę turystyczną Chałubińskiego. Nawet ona jest świadectwem
jego patriotyzmu, bo jedna część laski to ostrze ciupagi góralskiej, a z drugiej strony mamy
głowę orła – symbol niepodległej Polski. Zakopane, a za nim całe Podhale, zmieniło się,
zostało odkryte przez Chałubińskiego i jego pokolenie. Powstała wtedy legenda „góral-
szczyzny”.
D.G. – Nie sposób nie wspomnieć tu o góralu, który stał się symbolem Zakopane-
go – pochodzącym z Kościeliska Janie Krzeptowskim „Sabale”, towarzyszu podha-
lańskich wypraw zarówno samego Chałubińskiego, jak i Stanisława Witkiewicza.
„Sabała” – znakomity przewodnik górski i gawędziarz, był także uczestnikiem Po-
wstania Chochołowskiego i pamięć o tym wydarzeniu przekazywał w swoich opo-
wieściach zakopiańskim „gościom” oraz kolejnym pokoleniom górali.
M.K. – Tutaj być chłopem, góralem – to zawsze brzmiało dumnie. I tego nie zmienił nawet
komunizm. Osobiście się z tym spotkałem w latach osiemdziesiątych, czyli w zupełnie in-
nych czasach. Jako przybysz z Mazowsza, byłem przyzwyczajony do tego, że ludzie wstydzili
się pochodzenia ze wsi. Kiedyś, żeby nie urazić jednego z moich kolegów z Waksmundu,
powiedziałem przy nim, że jest z „małego miasteczka”, natychmiast przerwał i z dumą
wtrącił „O, przepraszam – ja jestem ze wsi”.
Tutaj jeszcze w czasach zaborów owa duma z bycia góralem łączyła się z polskością.
To kształtowało góralski patriotyzm, któremu dawano wyraz w czasie hucznych obchodów
rocznic narodowych, udziału licznych delegacji górali w uroczystościach grunwaldzkich
w 1910 r. Później na tym podglebiu wyrosły Drużyny Podhalańskie i górale zgłaszający się
do Legionów do walki o niepodległość Polski.
W. S . – O góralach już Stanisław Staszic pisał w swoim dziele O ziemiorództwie Karpatów
i innych gór i równin Polski , że jest to lud dumny i wolny, żyjący w biedzie, ale w wolności.
Ciekawe jest to, że kultura ludowa górali, patrząc od tamtych czasów (XIX w.) aż do współ-
czesności przetrwała dwie wojny światowe, wyniszczający okres komunizmu – ona się tym
wszystkim negatywnym tendencjom oparła i nadal jest kulturą żywą. Nadal górale noszą
swoje stroje, mówią gwarą ojców i podtrzymują tradycję. Teraz góralszczyzna musi stoczyć
bój z globalizacją, komercją i chęcią zarobienia „dutków” za wszelką cenę. Czy przetrwa?
Myślę, że tak.
4
262908607.005.png
D.G. – Górale dali wyraz swojemu przywiązaniu do Polski już podczas I wojny świa-
towej, kiedy u boku armii austro-węgierskiej powstały Legiony Polskie. W ich szere-
gach znalazło się bardzo wielu mieszkańców Podhala, zarówno samych górali, jak
i lokalnych właścicieli dworów – chociażby Kołodziejskich z Ochotnicy czy Lgockich
z Łopusznej. Wielu z nich walczyło w Karpatach w 1914 i 1915 r. Tysiące Polaków
z tego regionu zostało wcielonych bezpośrednio do jednostek austro-węgierskich
– większość do stacjonującego w Nowym Sączu 20. pułku piechoty. To z niego po-
wstać miał po zakończeniu I wojny światowej legendarny 1. pułk strzelców podha-
lańskich. Z kolei organizatorem, a później dowódcą polskich oddziałów górskich był
w II Rzeczypospolitej, urodzony w Białym Dunajcu, gen. Andrzej Galica.
M.K. – W czasie I wojny światowej mobilizowano do walki stopniowo kolejne roczniki po-
borowych. Te pierwsze miały okazję trafi ć do Legionów, a następne już nie. I niestety wielu
górali znalazło się na froncie włoskim – tam (po różnych perypetiach) część z nich trafi ła do
armii Hallera i jako Błękitna Armia wrócili do domów z Francji prosto na front wojny pol-
sko-bolszewickiej. I tak naprawdę z tej mobilizacji, która zabrała ich do armii austriackiej,
wracali dopiero w roku 1921.
D.G. – Osoby wracające na Podhale z wielu frontów I wojny światowej czy też
po walkach o granice odrodzonej już Polski tworzyły nowe elity, wokół których
toczyć się miało życie polityczne w poszczególnych miejscowościach. Dawni legio-
niści czy żołnierze armii austro-węgierskiej, którzy przeżyli okres „wielkiej wojny”,
odpowiadali w późniejszym czasie za modernizację wsi podhalańskiej, tworzyli
kółka rolnicze, angażowali się w działalność Stronnictwa Ludowego. Wydaje się,
że przenieśli tradycje walki niepodległościowej także w trudne lata okupacji nie-
mieckiej oraz pierwsze dekady peerelu.
W. S . – Jedną z takich postaci, która silnie wpisała się w tradycje niepodległościowe, jest
Mariusz Zaruski – człowiek kilku żywiołów: bo z jednej strony morze, potem góry, narty,
kawaleria i służba wojskowa. Zaruski, który w 1904 r. przyjechał do Zakopanego, stał
się wielkim orędownikiem rozwoju turystki zimowej oraz narciarstwa. Był świetnym taterni-
kiem i twórcą Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które w zeszłym roku,
29 października, świętowało swoje stulecie. Zaruski miał w swoim pogotowiu grupę ratow-
ników, w tym wielu górali, z których większość poszła z nim na I wojnę światową. On jako
legionista i kawalerzysta brał udział w walkach, a później w wojnie polsko-bolszewickiej,
gdzie był wśród zdobywców Wilna. Z kolei inny ratownik TOPR i narciarz, Józef Lesiecki,
zginął w bitwie pod Łowczówkiem w 1914 r.
M.K. – To wszystko też ściśle wiązało się z myśleniem obywatelskim. Ci, którzy ciągnęli wio-
skę na uroczystości patriotyczne, to najczęściej byli ci sami, którzy zakładali straż pożarną,
orkiestry we wsi, starali się organizować życie społeczności lokalnej. Oni byli, i to jest chyba
bardzo ważne, prawdziwymi autorytetami w swoich miejscowościach.
D.G. – Zawsze dużym autorytetem cieszyli się tam także księża i Kościół katolicki.
Nad Podhalem czuwała przecież od czasów średniowiecza Matka Boska Ludźmierska
nazywana przez górali „Gaździną Podhala”. Okres zaborów nie zniszczył w żaden
5
262908607.006.png
sposób mocno zakorzenionego w góralach kultu maryjnego. Sanktuarium w Ludź-
mierzu odwiedzane było zawsze przez rzesze wiernych, a w czasie świąt maryjnych,
zwłaszcza 15 sierpnia, ciągnęły tam pielgrzymki ze wszystkich wsi podhalańskich.
W. S . – Warto jeszcze wrócić do 1902 r. i do sporu między Władysławem hr. Zamoyskim
a niemieckim hrabią Christianem Hohenlohe, który dotyczył Doliny Rybiego Potoku i Mor-
skiego Oka. To był ciekawy moment, gdyż nie mieliśmy swojej państwowości, a w wyniku
procesu w Grazu w Austrii Dolina Rybiego Potoku wraz z tym najpiękniejszym stawem
tatrzańskim, a więc Morskim Okiem, została przy Galicji, nie wcielono jej do dóbr łowie-
ckich hrabiego, czyli do Węgier. I pojawił się wtedy piękny wierszyk: „Wiwat plemię Lasze,
Morskie Oko nasze”. Było to ważne dla podniesienia ducha narodowego – po klęskach
powstań udało się nam wreszcie wygrać walkę o jakiś fragment polskiej ziemi. Nieduży, ale
jeden z najpiękniejszych.
D.G. – Po 1918 r. trzeba było w dalszym ciągu walczyć o polskie granice. Górale
nie tylko bili się na froncie wojny polsko-bolszewickiej, ale również u siebie na
Podhalu musieli zmagać się tym razem z Czechosłowacją, po to, żeby takie tereny,
jak polski Spisz i polska Orawa, zostały w granicach odrodzonej Polski. Podha-
lańczycy brali także udział w walkach o Zaolzie, o Śląsk Cieszyński. Owe lokalne
spory graniczne z pierwszych lat po odzyskaniu niepodległości stały się z czasem
źródłem poważniejszych konfl iktów, żeby wspomnieć choćby rok 1938, agresję
słowacką we wrześniu 1939 r. czy też krwawe starcia polsko-słowackie na Orawie
w roku 1945.
W. S . – Była walka o granice, miał być plebiscyt na Spiszu i Orawie, ale nie doszło do niego.
Podhale pozostało w dużej części takie, jakie było w XIX w., natomiast bardzo się zmieniło
Zakopane. Dla niektórych był to, jak mówił i pisał Rafał Malczewski, „pępek świata”. I wtedy
Zakopane przeżyło apogeum swojego rozwoju, mniej więcej od 1933 do 1939 r. Było miej-
scem spotkania elit, doborowego towarzystwa, mówiło się w stolicy, że jeżeli nie ma kogoś
na Marszałkowskiej w Warszawie, to na pewno jest w Zakopanem. Tworzył tutaj Stanisław
Ignacy Witkiewicz, Rafał Malczewski, działała kolonia artystyczna. Mieszkał tutaj i aktywnie
uczestniczył w działaniach Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Karol Stryjeński, a wraz z nim
jego żona Zofi a Stryjeńska – znana na całym świecie polska malarka i ilustratorka. Było to
już miejsce o renomie europejskiej i wiele czynników sprawiło, że ruch turystyczny trwał tutaj
przez cały rok. Nastąpił niesamowity rozwój miasta, które było „oczkiem w głowie” polskiej
inteligencji i miało dobrych gospodarzy. Już wtedy przemieniło się ono w zimową stolicę
Polski. W 1929 r. Zakopane, jeszcze jako wioska, zorganizowało Mistrzostwa Świata w nar-
ciarstwie klasycznym i alpejskim FIS. Stąd też w połowie lat trzydziestych Zakopane znalazło
się w pierwszej szóstce najlepszych narciarskich i turystycznych kurortów Europy, obok Davos,
Saint Moritz w Szwajcarii, Garmisch-Partenkirchen w Niemczech, Chamonix we Francji, Oslo
w Norwegii. Rozwinięto turystykę zimową i letnią, a z legitymacją Polskiego Towarzystwa
Tatrzańskiego, dzięki porozumieniu z władzami czechosłowackimi i konwencji turystycznej,
można było w każdym dowolnym miejscu w Tatrach przekraczać granicę. Zwieńczeniem
tego okresu jest organizacja Mistrzostw Świata FIS w lutym 1939 r. O randze przedsięwzięcia
niech świadczy to, że z okazji mistrzostw wydano folder okolicznościowy w kilkunastu języ-
kach. Zawody odbyły się na bardzo wysokim poziomie sportowym i organizacyjnym i był to
6
262908607.001.png
ROZMOWY BIULETYNU
262908607.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin