Fakty i mity 15.2011.pdf

(12068 KB) Pobierz
575204140 UNPDF
Zakonnicy z Zakopanego ukradli dom wdowie... po jej śmierci
WOJTYŁA POMÓGŁ W KRADZIEŻY
 Str. 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 15 (580) 21 KWIETNIA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Nie do Gujany, nie na Nową Gwineę, ale właśnie na Krakowskie
Przedmieście ruszyła naukowa wyprawa „FiM”. Bo tylko tu żyje
ewolucyjna skamielina, endemiczny gatunek ludzki, który żywi się
białym opłatkiem i czarną nienawiścią.
 Str. 2, 12–15
ISSN 1509-460X
575204140.028.png 575204140.029.png 575204140.030.png 575204140.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 15 (580) 15–21 IV 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Przeżyliśmy jakoś obchody tragicznej śmierci 96 Rodaków.
Za dwa tygodnie musimy jakoś przeżyć jeszcze większe ob-
chody „błogosławionej” śmierci jednego Rodaka. W ubie-
głym roku zginęło na polskich dziurawych drogach 5 tysięcy
rodaków.
Choroba NSM
J. Kaczyński oświadczył, że jego brat i reszta pasażerów
TU-154 zostali „zdradzeni o świcie”. W owym zapożyczeniu
z Herberta nie byłoby nic nadzwyczajnego (poza nienawist-
nym językiem wojny domowej), gdyby nie fakt, że zastępy
PiS-owców niedawno wymyślały nieżyjącemu poecie od agen-
tów SB. Ale Jaruś zacytował przy okazji i JPII. Wróży to jak
najgorzej reputacji Papy.
Rodaków. Ale nie jest to bieda materialna ani też
choroba fizyczna. To raczej genetyczna przypadłość mózgo-
wa. A ściślej rzecz ujmując: N iezdolność do S amodzielnego
M yślenia. Objawami tej ciężkiej i rzadko wyleczalnej choro-
by są przyspieszone tętno, nieskoordynowane krzyki, zmierz-
wiony włos. Co gorsza, pacjenci – przekonani o swojej świet-
nej kondycji – odmawiają leczenia, dlatego rokowania są
zwykle niepomyślne. Tym bardziej że pomór ten jest zaraź-
liwy i często dziedziczny. Można się zarazić, słuchając radia
na określonej częstotliwości albo łażąc po zimnych i wilgot-
nych ostępach; osobliwie kruchtach kościelnych. Już to z po-
wodu zimna i wilgoci, ale również drogą kropelkową – prze-
bywając w bliskim kontakcie z nosicielami zarazy, ubrany-
mi w czarne sukienki.
Skupisko tych upo-
śledzonych umysłowo lu-
dzi odwiedziłem w ostat-
nią niedzielę w Warsza-
wie. Nie po to bynaj-
mniej, aby ich leczyć. To
– jako rzekłem – jest nie-
stety niemożliwe. Chcia-
łem raczej wsłuchać się,
jak bije chore serce na-
rodu. Badając zarażone
osobniki i poznając sa-
mą chorobę, można pró-
bować uchronić od niej
inne potencjalne ofiary.
Patrzyłem na tych
biednych ludzi, dumnych
na dodatek ze swojej
przypadłości, jak machali narodowymi flagami w jednej
i obraźliwymi hasłami w drugiej dłoni. Jak trzymali przed so-
bą krzyż i wykrzykiwali oszczerstwa. Im większy krzyż, tym
większe oszczerstwo. Prym wiedli ci z naklejonymi lub prze-
wieszonymi na piersi świętymi obrazkami. Pomyślałem, że
mogą to być w prostej linii potomkowie łapaczy „czarow-
nic”, posłów zrywających sejmy w czasach I Rzeczypospo-
litej, targowiczan albo uczestników wielokrotnych w dziejach
tej ziemi pogromów Izraelitów. Zawsze ta sama w ciągu wie-
ków żarliwość w dzikich oczach, ta sama wiara na zacię-
tych ustach i zawsze ten sam wspólny wróg: TEN INNY. Nie-
ważne – Rusek, Niemiec, Żyd, pedał, ateista czy antyklery-
kał. Zawsze jest nim wróg Polski i wiary.
Stoję w gęstym tłumie jakieś 5 metrów od mównicy.
Czekam na przybycie Jarosława – obecnego duce, który my-
śli i czuje za nich wszystkich. Duce nigdy się nie myli, dla-
tego szkoda czasu na myślenie i czucie samodzielne – wy-
starczy powtarzać po nim. Czekam 2, 3 godziny, ale nie jest
to czekanie bezowocne. Wsłuchuję się w prawdziwych Po-
laków rozmowy…
– Byłem wczoraj pod ambasadą zdradziecką. Spaliliśmy
kukłę Putina. Tylko czekaliśmy, kiedy wyjdą ci z KGB… Od ra-
zu by dostali po czerwonych mordach. – A ja, cholera, nie
mogłem wczoraj być, ale za to już dwa razy paliłem kukłę
Tuska i raz Komorowskiego. – Nie mów Komo-
rowski, tylko Komorow, tak się naprawdę na-
zywa. Nie wiesz, że to ruski Żyd ożeniony z Ży-
dówą?! – Tak, tak, Komorow, jasne. Ten nas
sprzedał Ruskim, a Tusk sprzedał Niemcom, ale
nie tylko. Mamy gazu łupkowego na 350 lat,
a Tusk chce go sprzedać Amerykanom za 1 pro-
cent wartości! Jak ma być dobrze w tym kra-
ju, jak rządzą zdrajcy?! Ale można też na nich
wszystkich mówić pętaki. – Chyba raczej agen-
ci; zdrajcy to byliby swoi, a ci są obcy, nie Po-
lacy. – Racja, agenci. Ale jak powiesz o tych,
co czytają „Wybiórczą”? Przecież to, cholera,
też Polacy są. – Tak, ale oszukani. Gdyby Jarek miał takie
media jak Żydzi, taką „Wybiórczą” czy TVN, toby otworzył
oczy narodowi. Ale naród jest ogłupiony, zaślepiony, oszu-
kany... – Kiedy nasz Jarek wreszcie przyjdzie, miał być prze-
szło godzinę temu? – Nie narzekaj, nie narzekaj, on musi
po drodze pozdrowić wszystkich, przywitać się, to wielki
człowiek. Będzie tu przechodził obok nas, może uda się go
dotknąć. Kiedyś byłem w Łęczycy, tam można było nawet
podać mu dłoń, bo było mało ludzi… To znaczy nie że było
mało, ale tak mniej niż tu.
Jestem przyklejony do kilku narodowców. Wprost trud-
no oddychać – taki ścisk. Śpiewam z nimi hymn narodowy,
recytuję modlitwy. Nagle jeden, stojący tuż przy podeście
i ekipie TV Trwam, robi mi zdjęcie i bacznie się przygląda
– minutę, dwie, po-
tem znowu. Jeśli
mnie rozpozna, to mo-
że rzucić hasło i jak
nic mnie tu zlinczują
– myślę sobie i robi
mi się ciepło na ple-
cach. Z trudem pod-
noszę rękę z gazetą
„Warszawską”, którą
rozdają tu wszystkim
za darmo. Zasłaniam
twarz papierem i czy-
tam. Czytam i... Oto
na okładce widnieje
duży tytuł: „Co zare-
jestrowały amerykań-
skie satelity szpie-
gowskie 10 kwiet-
nia 2010 roku. Poznaj prawdę o Smoleńsku!”. I dalej w ar-
tykule: „Satelity nagrały lot Tupolewa i moment jego lądo-
wania. Z tych nagrań wynika, że samolot wylądował w le-
sie w pobliżu lotniska, trochę poobijany i pokiereszowany,
ale wylądował. Kapitanowi Protasiukowi udało się posadzić
maszynę w błotnistym terenie i wyłączyć silniki. Chwilę póź-
niej doszło do podwójnego wybuchu, którego siła wstrząsnę-
ła kadłubem, odwróciła go na grzbiet i zmasakrowała. (…)
ci, którzy przeżyli, zostali zamordowani z broni palnej”…
Czytam dalej, że zdjęcia z bezpiecznego lądowania Ame-
rykanie przekazali już polskiemu rządowi. A zatem to obec-
ny rząd zdradził po raz kolejny, nie publikując dowodów zbrod-
ni! Ale jak mógł opublikować, skoro sam był w nią zamie-
szany?! Każda choroba – żeby się rozwijać – potrzebuje ży-
wiciela i pożywki. Wiedzą o tym manipulatorzy, którzy z wy-
rachowaniem, niczym wirusy, które sami roznoszą, żerują
na umysłach Polaków – tych bardziej podatnych na choro-
bę i przez to naprawdę biednych. Pasożytują na nich dla brud-
nego zysku, dla poklasku, odrobiny sławy, dla swoich pię-
ciu minut obleśnej, zakłamanej chwały.
Ale przykład idzie z góry, a „góra” właśnie przybywa.
Poprzedza ją szum z oddali, który przybliża się coraz bar-
dziej, narasta i wreszcie staje się jednym wielkim krzykiem:
Jarosław, Jarosław, Jarosław…!!!
Parlament Europejski nie zgodził się na podpisy pod zdjęcia-
mi na wystawie o katastrofie smoleńskiej. Na przykład takie:
„Żaden inny polityk nie cieszył się takim oddaniem obywate-
li jak Profesor Lech Kaczyński”; „Według opinii znacznej
części polskiego społeczeństwa, Profesor Lech Kaczyński był
najwybitniejszym polskim politykiem po II wojnie światowej”.
PiS wyje, że to skandal. A wystarczyło napisać, że to wysta-
wa… satyryczna.
Po wypowiedzi Kaczyńskiego, że „śląskość jest przyjęciem
po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej”, z niektórych ba-
rów zniknęły kluski śląskie. Ich właściciele boją się posądzeń
o niepolskość. Wkrótce z jadłospisów zniknie barszcz ukraiń-
ski, kołduny litewskie, fasolka po bretońsku, a przede wszyst-
kim – ruskie pierogi oraz karp po żydowsku.
Nie koniec to jednak pomysłów Brata nieżyjącego Brata. Chce
on, aby wszystkie polskie cmentarze poległych (szczególnie te
na Wschodzie) przenieść do Polski i usypać z nich wielki ko-
piec z ogromnym krzyżem na szczycie. Zachwyciła nas ta wi-
zja. Lecz któż na krzyżu? Tylko ON! Tylko ten, co to w mę-
czeńskiej katastrofie został zamordowany przez Donalda Pi-
łata i Bronisława Kajfasza.
Biskup Pieronek oświadczył, że słów wypowiadanych przez Ka-
czyńskiego przestał już słuchać, bo to strata czasu. Gdyby bi-
skup słuchał nas, to prezesa przestałby słuchać 11 lat temu,
i to by była dopiero czasu oszczędność.
Polska Agencja Prasowa w swojej depeszy wypuściła ciekawą
literówkę. Podała otóż informację o uroczystościach w Lesie
Kaczyńskim. Za PAP-em newsa zamieściły największe serwi-
sy polskie i światowe... Może, zamiast poprawiać błąd na ty-
siącach stron informacyjnych, łatwiej będzie zmienić mapy
i GPS-y? Bo Bór Komorowski to może być, a Las Kaczyński
to już nie?
Związek Podhalański wystąpił z inicjatywą (całkiem poważ-
ną), aby w godle Polski obok orła był także krzyż. Naszym
zdaniem, należałoby ptaka ukrzyżować. Albo zgoła nanizać.
A dziób obwiązać różańcem. Byłaby to trafna metafora tego,
co się u nas obecnie wyrabia. Można by jeszcze kolor tła zmie-
nić na żółty i dodać klucze papieskie.
Trzej szefowie związków zawodowych w KGHM zarabiają
po ok. 30 tysięcy zł miesięcznie. Szeregowi pracownicy Kom-
binatu walczą od roku o podwyżki średnio po 300 złotych. Nie-
wykluczone, że związkowi naczelnicy znajdą czas, by ich w tych
postulatach wesprzeć.
Europoseł Kurski – przyłapany na pobieraniu diet za pracę
w sejmowej komisji (chociaż w niej nie uczestniczył) – oświad-
czył łaskawie, że nielegalnie uzyskane środki przekaże na…
Radio Maryja. No i niech teraz Rydzyk powie, że nie żyje dzię-
ki przekrętom!
Stojące w Szczecinie automaty (11 sztuk) z prezerwatywami
do szału doprowadziły miejskiego radnego Piotra Janię, bo…
demoralizują dzieci. Właściciel maszyn tak się przestraszył
oszołoma z PiS, że unieruchomił maszyny, choć wszystko by-
ło legalne. Teraz dzieci patrzą na niedziałające, niszczejące
automaty i naprawdę są zdemoralizowane.
40 tysięcy euro odszkodowania ma na mocy wyroku sądowe-
go wypłacić dwunastoletniemu chłopcu katolicka szkoła w Ma-
drycie. Uczeń (podobno zbyt mało religijny) był w placówce
szykanowany, bity i poniżany. Oskarżono go nawet o choro-
bę psychiczną i straszono śmiercią. Wszystko stanie się jasne,
jeśli dodamy, że szkołę prowadziło Zgromadzenie Sióstr Bo-
żej Miłości.
JONASZ
Arcybiskup Brukseli Andre-Joseph Leonard dostał w paszczę
tortem. Zaatakował go gejowski aktywista, któremu nie spodo-
bała się wypowiedź hierarchy, że AIDS jest karą boską za zbo-
czone zachowania homoseksualne. Arcybiskup jest oburzony
za tort, który jest przecież karą ludzką. Jakże łagodną.
Szefowie niemieckich organizacji ekologicznych, którzy naj-
głośniej w Europie protestowali przeciwko fatalnym dla Bał-
tyku skutkom gazociągu Nord Stream, z dnia na dzień prze-
stali sprzeciwiać się rurze. Mało tego – zaczęli ją gorąco po-
pierać. Bo dostali 10 milionów euro na swoją działalność. Lo-
giczne? Eko – logiczne!
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
W mojej Ojczyźnie żyje parę milionów biednych i chorych
575204140.001.png 575204140.002.png 575204140.003.png 575204140.004.png 575204140.005.png
Nr 15 (580) 15–21 IV 2011 r.
GORĄCY TEMAT
3
wie-Zdroju jest źle. To
źle zaczęło się mniej
więcej dwa lata temu
i trwa do dziś. W tym czasie do odej-
ścia zmuszono kilkanaście osób z du-
żym stażem pracy – takich, które
nie bały się przeciwstawić, starały
się pomóc młodszym kolegom, wsta-
wić się za nimi, walczyć o godne,
ludzkie traktowanie. – Ja głośno
werbalizowałem to, co mnie bola-
ło, i przy pierwszej okazji zosta-
łem wyrzucony. Bez żadnej rozmo-
wy przenieśli mnie do komisariatu
odległego od mojego miejsca za-
mieszkania o kilkadziesiąt kilome-
trów – mówi jeden z byłych funk-
cjonariuszy KP Kudowa-Zdrój.
– Byłem zmuszany do fałszo-
wania dokumentacji statystycznej
związanej z prowadzonymi postępo-
waniami przygotowawczymi. Nie
zgadzałem się, żeby w ten sposób
poprawiać wizerunek komendanta,
więc jestem tu, gdzie jestem – mó-
wi inny przeniesiony policjant.
Policjanci nie wytrzymują psy-
chicznie. Boją się przyjść do pracy;
jeden z funkcjonariuszy wylądował
nawet w szpitalu. Żaden nie popeł-
nił samobójstwa. Jeszcze…
Ci, którym zależy, aby sytuację
uzdrowić, rozmawiają z nami ano-
nimowo, mimo że – jak żartują
– do stracenia mają już tylko pracę.
Początków obecnej sytuacji do-
patrują się w zmianie komendanta
powiatowego w Kłodzku. Odkąd sta-
nowisko to zajął panujący do dziś
mł. insp. Andrzej Basztura , służ-
ba policjantów polega tu tylko na ro-
bieniu wyników. Im bardziej są spek-
takularne – tym lepiej.
– Pan komendant nie ukrywa, że
chce się dostać do komendy woje-
wódzkiej. Zrobi wszystko, żeby osią-
gnąć cel. Ale potrzebne mu są wy-
niki. Wymaga się od nas mandatów,
wniosków o ukaranie, ujawniania
przestępstw kryminalnych. Wszyst-
kiego w hurtowych ilościach – mó-
wi jeden z policjantów prewencji.
W terenie od spełniania tych
oczekiwań są komendanci poszcze-
gólnych komisariatów. Powiatowy
– jak mówią – obrał taką taktykę,
że komendantom komisariatów przy-
zwala na niemal wszystkie sposoby
zmuszania funkcjonariuszy do takie-
go działania. W Kudowie towarzy-
stwo za mordę trzymają podinsp. Ro-
man Sobczak i jego zastępca – star-
szy aspirant Sławomir Stasiak . Ani
jeden, ani drugi nie mają wśród pod-
władnych za wysokich notowań.
– Poprzedni komendant nie wy-
magał od nas, żebyśmy zachowy-
wali się jak psy i dążyli do karania
społeczeństwa za wszelką cenę – mó-
wią. – No a poza wszystkim obec-
ny komendant to człowiek, który nie
podejmuje w praktyce żadnych de-
cyzji. To dyletant, który na niczym
się nie zna. Wyznawca maksymy, że
służba w policji to nie fabryka obu-
wia i tu się nie pracuje od do. W ten
metaforyczny sposób usiłował m.in.
pozbawić policjantów dodatków
za nadgodziny.
jakikolwiek haczyk, żebyśmy póź-
niej zrobili wszystko, co nam każą
– wyliczają.
– Wygląda na to, że w pogoni
za wynikami i karierą zapomnieli, że
ich podwładni to ludzie, którzy na co
dzień służą społeczeństwu, niejed-
nokrotnie narażając swoje życie
i zdrowie. Zapomnieli o trudach i ry-
zyku, jakie niesie za sobą ta służba.
Traktują nas, policjantów, podwład-
nych, coraz bardziej przedmiotowo.
„Jesteś zakręcony jak tampon w piź-
dzie” – mówi na przykład zastępca
komendanta do policjanta rozpoczy-
nającego służbę. Ty grubasie, ty nie-
robie, ty leniu – takie sformułowa-
nia to tutaj już niemal standard.
– Zadania, jakie przed nami sta-
wiają, w żaden sposób nie wpływa-
ją na poprawę bezpieczeństwa
mieszkańców, sprawiają jedynie, że
coraz częściej musimy tłumaczyć się
obywatelom z naszego postępowa-
nia. Strategia naszych komendan-
tów przewiduje trzy opcje: zastra-
szyć policjanta, żeby robił to, co mu
każą, „kupić” policjanta, składając
mu obietnice awansu i większych za-
robków, pozbyć się policjanta, któ-
rego nie dało się zastraszyć lub ku-
pić – tak funkcjonariusze diagnozu-
ją chorą sytuację.
Pomocy szukali najpierw w re-
sorcie. O sytuacji, jaka ma miejsce
na komisariacie w Kudowie, powia-
domili komendanta powiatowego
Andrzeja Baszturę. Efekt? Nasilenie
kontroli. – Tyle że nie komendanci
byli kontrolowani, ale funkcjonariu-
sze: dokumentacja, umundurowanie,
znajomość przepisów. Kilka razy w ty-
godniu. Poza tym komendant skie-
rował do nas zespół psychologów
z Wrocławia. Przyjechali z ankieta-
mi, które wypełniliśmy anonimowo.
Dotyczyła stosunków pomiędzy ko-
mendantami a załogą oraz atmosfe-
ry, jaka tu panuje. I na tym się skoń-
czyło. Do dziś nie wiemy, czy powstał
z tego jakiś raport – mówią policjan-
ci z Kudowy.
A tymczasem kolejni ludzie zo-
stali przeniesieni do innych jedno-
stek, a jeden funkcjonariusz w oba-
wie przed konsekwencjami odszedł
na emeryturę.
– Wiemy, że jeżeli nie nagłośni-
my sytuacji, jaka panuje w powiecie,
to nadal będziemy zastraszani i ob-
rażani przez naszych przełożonych,
a skutki tego – oprócz zmian kadro-
wych – są też widoczne w psychice
policjantów i wyraźnie odbijają się
na naszym zdrowiu. Na niektórych
komisariatach w powiecie sytuacja
wygląda podobnie – przeniesienia,
zastraszanie, insynuacje. Ludzie bo-
ją się mówić, czekają, jak rozwinie
się sytuacja w Kudowie… Jak będzie
jakaś poprawa, wtedy też zaczną dzia-
łać – mówią zdesperowani.
~~~
Komendant powiatowy Andrzej
Basztura do czasu oddania tego nu-
meru „FiM” do druku nie odpowie-
dział na pytania związane z sytuacją
panującą w podległej mu jednostce.
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
13 posterunek
Fot. Alex Wolf
Jesteś zakręcony jak tampon w piździe – mówi
komendant do funkcjonariusza. To dla niego
naturalne, bo przecież mobbing w polskiej policji
jest już niemal tak samo powszechny
jak brak funduszy.
kilometrów jednostki, postępowa-
nie dyscyplinarne, utrata dodatku
służbowego, wystawienie negatyw-
nej opinii, a w końcu – wydalenie
ze służby.
Przeniesienie to czytelny sygnał
dla pozostałych, że i z nimi – jak
zajdzie potrzeba – dadzą sobie ra-
dę. – Obrażają nas, krytykując nasz
wygląd lub charakter, a znając po-
trzeby poszczególnych policjantów,
celowo układają grafik służby w spo-
sób utrudniający nam normalne ży-
cie i funkcjonowanie. Strach i nie-
pewność – w takim klimacie odby-
wają się spotkania z komendantem.
Bo nigdy nie wiadomo, czy zosta-
niesz poklepany po plecach, czy zbie-
rzesz kolejny opierdol. Nasi przeło-
żeni nie są po to, żeby nam pomóc
w służbie, ale żeby znaleźć na nas
Jego zastępca do policji przy-
szedł ze szkoły chorążych, a karie-
rę w kudowskim komisariacie zro-
bił niezwykle szybko jak na człowie-
ka, który legitymuje się wyłącznie
niepełnym średnim wykształceniem,
zdobytym w studium rolniczym.
Dziwne było, że to właśnie on zo-
stał drugim, skoro na miejscu byli
nie tylko funkcjonariusze z więk-
szym doświadczeniem, ale i z wyż-
szym wykształceniem.
Obecnie jest w komisariacie gru-
pa trzymająca władzę – wąska i wy-
selekcjonowana. Komendant zwią-
zał ich ze sobą okruchami zrzuca-
nymi ze stołu i ma w nich oddanych
sojuszników. W zamian mogą oczy-
wiście liczyć na profity i nagrody.
A przecież – uważa reszta załogi – lu-
dzi powinno się nagradzać za to, co
robią i jak robią, a nie za to, czy wła-
żą w dupę przełożonemu, czy też nie.
Ale tu nie liczy się człowiek,
tylko statystyka. Żeby ją podwyż-
szyć, często jeden czyn rozbija się
na kilka kwalifikacji prawnych.
– Przy rozliczaniu patrolu proponu-
je się nam wpisywanie większej licz-
by interwencji niż ich było w rze-
czywistości. Wydaje się, że to nie-
wielka rzecz, ale to się przekłada
na statystyki i zaczyna się podkrę-
canie śruby, bo przecież tendencja
w resorcie musi być wzrostowa. Je-
śli więc nasz komisariat według pa-
pierów nałoży w tym roku dwieście
mandatów, w przyszłym musi ich być
odpowiednio więcej.
– Jak każą mi przynieść 10 man-
datów ze służby, to robię wszystko,
łącznie z tym, że łamię przepisy,
bo jeżdżę poza rejon służbowy, że-
by je przywieźć. Robię mandaty dla
przełożonego, ale to ja ryzykuję,
bo w razie kontroli to mnie się obe-
rwie, a nie komendantowi. Żeby nie
zebrać kolejnego opierdolu, robi się
różne rzeczy. Były i takie pomysły,
żeby wzajemnie wypisywać sobie
mandaty. Wszystko, aby dogodzić
komendantowi – tłumaczy jeden
z funkcjonariuszy.
A dogadzać trzeba, bo przecież
zawsze znajdzie się sposób, żeby udu-
pić niepokornego. Stosowanych moż-
liwości zastraszenia cała gama: prze-
niesienie do odległej o kilkadziesiąt
Fot. MaHus
N a komisariacie w Kudo-
575204140.006.png 575204140.007.png 575204140.008.png 575204140.009.png 575204140.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 15 (580) 15–21 IV 2011 r.
POLKA POTRAFI
Vademecum aborcjonistki
Prowincjałki
20-letni Patryk O. i 17-letni Bar-
tosz P. z Elbląga postanowili wy-
próbować nabytą dopiero co wiatrówkę. Żeby sprawdzić jej zasięg, najpierw
celowali do butelek, a kiedy im się znudziło, zaczęli strzelać w okna kościo-
ła. Trafili sześć szyb, których wartość proboszcz oszacował na 2,5 tys. zł.
Na rynku księgarskim pojawiła
się publikacja jak na polskie wa-
runki unikatowa – kompendium
wiedzy o aborcji: co i jak oraz…
dlaczego powinna być legalna.
Za pomoc w dokonaniu skroban-
ki grożą u nas 3 lata więzienia. Au-
torki „Dużej książki o aborcji”, Ka-
tarzyna Bratkowska i Kazimiera
Szczuka , ustrzegły się przed proce-
sem: nie podają adresów lekarzy abor-
cjonistów (chociaż z ich znalezieniem
nigdy nie było problemu), nie na-
mawiają do łykania pigułek wczesno-
poronnych. Nikt też nie nakłania
do aborcji, co najwyżej – do antykon-
cepcji, która z zasady ma skroban-
kom zapobiegać. Tak czy owak,
w kraju, który prowadzi politykę pro-
zarodkową, tezy zawarte w książce
– skierowanej przede wszystkim do
młodych dziewczyn – mogą być trud-
ne do przetrawienia i narazić obie
panie na ekskomunikę lub coś rów-
nie przerażającego...
Zdaniem autorek, żyjemy w ab-
surdalnym świecie, w którym polity-
cy opowiadają publicznie, że „słyszą
krzyk blastocysty albo że spotkanie
jajeczka z plemnikiem to piękna hi-
storia miłosna”. Wymownym przy-
kładem zdewocenia polskiego rządu
jest sprowadzenie do sejmowej ka-
plicy (sic!) relikwii niejakiej Joanny
Molli – kobiety chorej na nowotwór,
która wolała śmierć i osierocenie troj-
ga dzieci niż dokonanie aborcji.
Morderstwem jest pozbawienie
życia człowieka już urodzonego
– twierdzą autorki. Zdanie: „Abor-
cja jest morderstwem” – to zabieg
retoryczny – z prawdą ma niewiele
wspólnego, za to odpowiednio od-
działuje na emocje. Płód do 24 ty-
godnia nie może odczuwać bólu, po-
nieważ nie ma wykształconych po-
łączeń nerwowych.
Regulację narodzin, także prze-
rywanie ciąży, stosuje się od tysiącle-
ci. Zapobiegło to całkowitemu prze-
ludnieniu świata. I już wieki temu ko-
biety wiedziały, że początek ciąży le-
piej otoczyć dyskrecją – około 60 proc.
poczęć kończy się samoistnie przed
upływem pierwszego trymestru.
To kobieta – a nie żaden „au-
torytet kościelny”, ani nawet ojciec
dziecka – ma decydujące zdanie
w kwestii: donosić czy przerwać.
Z tej prostej przyczyny, że to na nią
spada trud ciąży, porodu, o później-
szym wychowaniu nie wspominając.
Kościół rzymsko-pedofilski nie-
nawidzi kobiet. Zaczęło się od zło-
tych myśli typu: „Każdą kobietę po-
winna napawać obrzydzeniem myśl,
że jest kobietą” (św. Klemens Alek-
sandryjski , III w. n.e.) i trwa na-
dal – przez ograniczenie prawa
do decydowania o sobie.
Młodym czytelniczkom radzi się,
aby w razie wpadki nigdy, przenig-
dy nie szukały pomocy u sutanno-
wych. Ku przestrodze przypomnia-
no głośną kilka lat temu historię cię-
żarnej 14-latki z Lublina, która zwie-
rzyła się przyjaciółce, ta – swojej ma-
mie katechetce, a katechetka – nie-
jakiemu księdzu Podstawce . Efek-
tem „głuchego telefonu” była nagon-
ka na dziewczynę, zbiorowe modły
przed szpitalem, w którym miał od-
być się zabieg, a nawet przetrzymy-
wanie jej na pogotowiu opiekuńczym,
żeby na aborcję było już za późno
(w tym przypadku, ponieważ w cią-
żę zaszło dziecko, aborcja była praw-
nie dozwolona).
Zakaz aborcji nie zmniejsza licz-
by zabiegów, a jedynie pogarsza ich
jakość. Kobiety zdecydowane na za-
bieg zrobią to, ryzykując zdrowiem
i życiem. Wymowny przykład to Ru-
munia za rządów Ceausescu – obo-
wiązywał tam surowy zakaz aborcji,
funkcjonowała tzw. policja ginekolo-
giczna, a co roku setki kobiet umie-
rało po źle wykonanym zabiegu.
Także w katolickiej Polsce, we-
dług różnych źródeł, wykonuje się
od 80 do 200 tys. zabiegów rocznie.
Poza tym… nasz przyrost naturalny
jest wciąż niższy niż w krajach, gdzie
aborcja jest na życzenie.
JUSTYNA CIEŚLAK
Pewien zaradny 10-latek z Krapko-
wic przyniósł do domu 12 tys. zł.
Wszystko zdeponował u matki, tłumacząc, że pieniądze zarobił na… budo-
wie. Kobieta, dumna z syna, poczyniła inwestycje – kupiła meble, wykładzi-
ny i świnię na pierwszą komunię dziecka. Długo się zakupami nie nacieszy-
ła, bo okazało się, że przedsiębiorczy młodzian okradł ojca swojego kolegi.
Chociaż proboszcz ułożył się z bur-
mistrzem w kwestii budowy ko-
ścioła i wszystko szło główką do przodu, nagle okazało się, że z inwestycji
nici. Miejscowi radni uznali, że kościół to sąsiad zbyt uciążliwy dla okolicz-
nych mieszkańców. Najwyższe uznanie!
Muzeum diecezjalne w Drohiczy-
nie oskubał z rynien 34-letni miesz-
kaniec Siemiatycz. Zajęło mu to niecały tydzień i szło całkiem sprawnie, no
ale w końcu wpadł. Rynny – co do jednej – udało się policji odzyskać.
Ponad 900 niewybuchów, min,
bomb i pocisków z okresu II woj-
ny światowej leży w piasku na 3-kilometrowym zaledwie odcinku kołobrze-
skiej plaży. Ale spokojnie – teren przed sezonem rozminują saperzy.
Kompletnie zmiażdżone po zderze-
niu z drzewem i betonowym mu-
rem bmw usuwali z drogi strażacy. Kiedy podnieśli wrak, okazało się, że
do podwozia przyczepiony jest kierowca z głową w miejscu tłumika. Żywy.
Okazał się nim lekko tylko podrapany 21-latek ze Zduńskiej Woli, który, wy-
leciawszy przez szybę, wpadł pod prowadzone przez siebie auto.
Opracowała WZ
K raj „obdarzony” jednym z najgorszych klimatów
i Szanghaju, ale jest lepsza niż Korea Południowa i Ja-
ponia, słynące z wysokiego poziomu edukacji. Co istot-
ne – wyniki we wschodniej Azji są okupione morder-
czą dyscypliną i gigantyczną pracą uczniów wkuwają-
cych i dokształcających się dniami, wieczorami i week-
endami, a Finowie osiągnęli swój sukces bez szaleń-
stwa nadgorliwości. Jak to zatem zrobili?
Może zacznijmy od tego, czego w fińskim szkolnic-
twie nie ma, a co czasem bywa w świecie kojarzone
z sukcesem edukacyjnym.
Otóż prawie w ogóle nie ma
tam prywatnych szkół, trady-
cyjnych ocen (są oceny opi-
sowe) oraz nie ceni się
w tamtejszym modelu indy-
widualnej rywalizacji. A co
się ceni? Promuje się współdziałanie w zespole, kre-
owanie atmosfery zaufania i wzajemnej pomocy. Na-
gradza się także pomysłowość, nie przesadza w potę-
pianiu błądzenia, zwłaszcza gdy popełnianie pomyłek
jest związane z poszukiwaniem nowych rozwiązań.
Co ciekawe, w Finlandii nie tworzy się szkół elitar-
nych. Obowiązuje rejonizacja, a szkoła z danego tere-
nu musi przyjąć wszystkich chętnych. Finowie, tak jak
wszyscy Skandynawowie (zwłaszcza od 2–3 pokoleń)
bardzo cenią sobie równość, co także znajduje swój od-
dźwięk w szkolnictwie. Jednym z kluczowych pojęć
systemu jest praca w grupie. To grupa, a nie prywat-
ne korepetycje są miejscem, w którym słabsi podcią-
gają się w kierunku prymusów. Ponadto w Finlandii
(ale nie tylko tam) dzieci otrzymują podręczniki i przy-
bory zakupione przez samorządy lokalne. Są także na ich
koszt dowożone do szkoły oraz karmione. Oczywiście,
to wszystko kosztuje – m.in. dlatego Finowie płacą wy-
sokie podatki. Jest to jednak koszt, który zwraca się
wielokrotnie.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
na świecie jest jednym z najlepszych miejsc
do życia i ma najbardziej konkurencyjną gospodar-
kę. I to bez cudów Jana Pawła II.
Finlandia ma wyjątkowo paskudny klimat – nawet
jak na kraje skandynawskie. W odróżnieniu od innych
nordyckich krewniaków nie jest ogrzewana tak bardzo
dobroczynnym Golfstromem – Prądem Zatokowym,
dzięki któremu zimą w Islandii lub środkowej Norwe-
gii może być czasem cieplej
niż w Warszawie. Cóż, Finom
nie była dana ta łaska tzw.
opatrzności i u nich w zimie
bywa tak, że mróz na dłużej
schodzi poniżej 20 stopni
przy niemal kompletnej ciem-
ności za oknem.
Jednak mieszkańcom Suomi (Finlandia po fińsku)
mózgi nie zamarzły od tego zimna. Może to zasługa
sauny, a może luterańskiego etosu pracy połączonego
z chłopską zażartością i wzorowaniem się na szwedz-
kim socjalizmie. Dość powiedzieć, że m.in. dzięki spryt-
nemu wykorzystaniu politycznej zależności od ZSRR
(chociaż brzmi to trochę zdumiewająco) udało się Fi-
nom wyrwać z odwiecznej biedy. Później przetrwali kry-
zys związany z załamaniem się radzieckiego rynku
zbytu i zbudowali gospodarkę, która zwykle jest w pierw-
szej trójce najbardziej innowacyjnych i konkurencyj-
nych gospodarek świata.
W ostatnich tygodniach polskie media obrodziły
w artykuły ku czci pewnej nieodłącznej części tamtej-
szego sukcesu społeczno-gospodarczego – fińskiej edu-
kacji. Otóż według najbardziej wiarygodnych między-
narodowych miar poziomu wykształcenia, Finlandia naj-
skuteczniej w Europie uczy swoje dzieci i młodzież.
Na świecie ustępuje tylko Chińczykom z Hongkongu
Dzisiejsze uroczystości to klęska JarKacza. 7 tys. pod Pałacem to mniej
niż na meczu Korona–Wisła. Tak się kończy upolitycznianie katastrofy.
W wyborach prezydenckich na JarKacza w Warszawie i okolicach zagło-
sowało prawie 300 tys., dziś pod Pałacem było ok. 7 tys. I to z całej Pol-
ski. Polacy zagłosowali nogami na to, w jaki sposób PiS zrelatywizował
katastrofę i śmierć L.K. (…). Posłowie PiS pod pałacem chwilami swo-
im zachowaniem przypominali kiboli ze stadionu, a nie mężów stanu od-
powiedzialnych za Polskę. (poseł Paweł Poncyljusz, PJN)
Nie wszyscy czekają na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, ale gdyby
powstał, przynajmniej kilka milionów rodaków – skromnie licząc – szcze-
rze by się ucieszyło. (ks. Marek Gancarczyk,
redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”)
Dzisiejszy dzień był dniem walki.
(Jarosław Kaczyński o 10 kwietnia 2011 r.)
Było to najbardziej pogardliwe wystąpienie wobec Polaków, jakie się da-
ło słyszeć w ostatnich latach. (Jarosław Kurski,
„Gazeta Wyborcza”, o przemówieniu Jarosława K.)
Widziałem mściciela, nie widziałem wczoraj zupełnie człowieka cierpią-
cego. Widziałem człowieka, który chce się zemścić, i który chce dla sie-
bie i dla brata miejsce w historii. (Aleksander Smolar,
prezes Fundacji Batorego, o Jarosławie K.)
Arcybiskup krakowski przekazał relikwię (kroplę krwi!) Jana Pawła II Ro-
bertowi Kubicy przed beatyfikacją śp. Karola Wojtyły. To kicz esencjonal-
ny, niczym kostka zupy Knorr. (Kazimierz Kutz, poseł i reżyser)
Krzyż w godle Polski byłby zwieńczeniem odzyskiwania suwerenności.
(ks. Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan)
Wybrali: AC, PPr, RK
RZECZY POSPOLITE
Sauna mózgów
ADAM CIOCH
KOŚCIÓŁ NA CELOWNIKU
PIERWSZY ZAROBEK
CUD W SĘPÓLNIE KRAJEŃSKIM
MIEDŹ MUZEALNA
MOŻNA SIĘ ROZERWAĆ
PRZEJECHAŁ SAM SIEBIE
575204140.011.png 575204140.012.png 575204140.013.png 575204140.014.png 575204140.015.png 575204140.016.png 575204140.017.png 575204140.018.png 575204140.019.png 575204140.020.png
Nr 15 (580) 15–21 IV 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
KANGURY Z PIS
(pełnomocnik rządu ds. równego
traktowania) nie chce słyszeć o ja-
kimś donosie do prokuratury za na-
woływanie do nienawiści wobec
mniejszości seksualnych. Twierdzi,
że trzeba wychowywać i zmieniać
mentalność, a nie karać. Radzimy
to wychowywanie i zmianę mental-
ności rozpocząć – pani pełnomoc-
nik – od siebie.
PÓŁ NA PÓŁ
Poseł PiS Stanisław Pięta przy-
znał oficjalnie, że on i jego partyj-
ni koledzy – mimo zakazów i sta-
nowczego sprzeciwu policji – z pre-
medytacją przeskakiwali przez ba-
rierki na Krakowskim Przedmieściu
w Warszawie. „Decyzja o przedar-
ciu się przez kordon policji była spon-
taniczna. Ale nie żałujemy jej, bo
mogliśmy pomóc wielu ludziom (…).
Przedarcie się przez podwójny kor-
don wcale nie było proste, ale – choć
kilka osób było porządnie poturbo-
wanych przez policjantów – udało
się” – powiedział Pięta, znany do-
tąd z porównywania homoseksuali-
zmu do nekrofilii. Chłop oczywiście
nie pamięta wydarzeń z sierpnia
ubiegłego roku, kiedy obrońcy krzy-
ża roztrzaskali szklany znicz na gło-
wie strażnika miejskiego. ASz
Bo zapewne nie za fakt szerzenia
demokracji bądź za respektowanie
praw człowieka, ale najpewniej
za umiejętność trzymania społeczeń-
stwa w ryzach twardą ręką przez bli-
sko trzy dekady. Długie (kilkunasto-
letnie) rządzenie Polską marzyło się
wszak obu braciom...
że Tusk jest albo szaleńcem, albo
amatorem, albo zdrajcą stanu. Nie
chcemy, żeby ktoś taki miał realny
wpływ na to, co dzieje się w naszym
kraju. To przez niego Polska traci
suwerenność. Naszym zdaniem, sy-
tuacja jest o wiele poważniejsza niż
w latach osiemdziesiątych, w stanie
wojennym”.
ASz
W parafiach trwa akcja zbie-
rania podpisów pod projektem
ustawy całkowicie zakazującej
w Polsce aborcji. Proboszcz para-
fii pw. MB Częstochowskiej w Świ-
drze w związku z tym liczył, że znaj-
dzie przynajmniej 300 osób, które
złożą podpis, „ratując życie nie-
narodzonych”. I srodze się przeli-
czył, bo wśród parafian zdołano ze-
brać zaledwie 151 podpisów „za
ochroną życia ludzkiego”, a to sta-
nowi pięćdziesiąt procent założo-
nej normy. „Czyżby pozostali pa-
rafianie, przyjmując postawę obo-
jętną, opowiedzieli się za śmiercią
i w ten sposób odrzucili nauczanie
bł. Jana Pawła II”? – tymi słowy
wielebny zgromił nieprawomyśl-
nych z ambony.
PPr
MODŁY ZA MORDY
ASz
ŚLEDZTWO
U SALEZJANÓW
DZIURAWA ŁÓDŹ
Polski bokser Tomasz Adamek
wykupił 40 księżom bilety na swój
ostatni mecz bokserski, żeby mo-
dlili się za jego zwycięstwo. Boha-
ter Radia Maryja twierdzi, że nie-
którzy z tych księży sami bokso-
wali i znają się na rzeczy. Ciekawi
nas, jaką modlitwę odmawia się
przy takich okazjach. Może coś ta-
kiego: „Panie, niech Twój sługa
Adamek rozkwasi mu nos i mor-
dę”? Albo: „Pozwól, Panie, by je-
go przeciwnik nadstawił mu także
drugi policzek!”.
Długoletnie rządy przykościel-
nego prezydenta Łodzi, nieudacz-
nika Jerzego Kropiwnickiego , mo-
gą także post factum przyprawić
miasto o ruinę. Najprawdopodob-
niej Łódź będzie musiała oddać 100
mln złotych unijnej pomocy wyda-
nej na Grupową Oczyszczalnię Ście-
ków, ponieważ były nieprawidło-
wości w przetargach. Z powodu po-
dobnych zastrzeżeń mówi się już
także o konieczności zwrotu 30 mln
zł na budowę Łódzkiego Tramwa-
ju Regionalnego.
AK
SMOLEŃSK DZIELI
PARKING
STRZEŻONY
W Sieradzu awantura o pomnik
katastrofy smoleńskiej. Posłanka PiS
Krystyna Grabicka postawiła go
za własne pieniądze w newralgicz-
nym punkcie miasta, czyli pod ko-
legiatą. Prezydent miasta Jacek
Walczak zadał w tym kontekście
przytomne pytanie: „Czy za każdym
razem, gdy ktoś zginie, będziemy
budować pomnik?”.
MaK
Nietypowy cennik ustanowił
proboszcz parafii pw. Wieczerzy
Pańskiej w Lublinie dla kierow-
ców korzystających z przykościel-
nego parkingu, o czym informuje
stosowna tabliczka: „Parking nie jest
za darmo!!! Wchodząc i wjeżdżając
na teren kościelny, dobrowolnie od-
dajesz się Miłosierdziu Bożemu!!!
W ramach wdzięczności za Bożą
Opiekę wypowiedz trzy razy: „Jezu,
ufam Tobie!!!”.
MaK
NA DOROBKU
JAJCA PAPIESKIE
Urządzenie domu dla Pana Bo-
ga to wielce kosztowna inwestycja.
„Hojnego dawcę Bóg miłuje” – tak
zachęca wiernych proboszcz para-
fii pw. Miłosierdzia Bożego w Rze-
szowie i gorąco zaprasza do fun-
dowania „na większą chwałę Bo-
ga” . Chętni mają do wyboru: kie-
lich – 700 zł, puszki (pojemniki
na konsekrowane hostie) – 900
i 1000 zł, świeczniki – 550 i 900 zł,
ornaty po 950 zł, ampułki – 350 zł,
okładkę na ewangeliarz – 760 zł,
gong – 960 zł, a najbogatsi mogą
się dowartościować, sponsorując
krzyż procesyjny papieski za
1920 zł. Każda rzecz ma być opa-
trzona informacją o sponsorze.
Z kolei w parafii pw. Chrystusa
Króla w Bielsku-Białej proboszcz
wzywa do zgłaszania „woli sponso-
rowania” witraży. Imię i nazwisko
fundatora będzie można podziwiać
w prawym dolnym rogu witraża.
Koszt 1 mkw. to aż 3 tys. zł, przy
czym witraż MB Różańcowej liczy
sobie 5,5 mkw., a MB Gromnicz-
nej – 5 mkw. Pan Bóg powinien
być zadowolony z takiej odrobiny
luksusu…
MaK
CBA prowadzi kontrolę w Sa-
lezjańskim Ośrodku Wychowaw-
czym w Różanymstoku na Podla-
siu. Agenci zwalczający korupcję
badają rozliczenia dotacji, jakie
duchowni uzyskiwali w ostatnich
latach od starostwa powiatowego
w Sokółce. Do sprawy wkrótce
wrócimy.
Także w Łodzi 44 szkoły pod
patronatem miejscowego arcybisku-
pa w szczególny sposób uczczą Ja-
na Pawła II , przekazując sobie naj-
prawdziwszą łódź. Chodzi o to, że
papież nazwał kiedyś miasto „Ło-
dzią Piotrową”. Jajca z łódką za-
czną się w czerwcu, gdy będzie ona
noszona ulicami miasta. Potem po-
wędruje od szkoły do szkoły. Poza
tym wszyscy zdrowi.
SKOK DO KRUCHTY
AK
Bez Spółdzielczych Kas
Oszczędnościowo-Kredytowych
warszawski koncert „Gazety Pol-
skiej” w rocznicę 10 kwietnia nie
mógłby się odbyć, o czym otwar-
cie mówili organizatorzy imprezy,
m.in. naczelny tygodnika Tomasz
Sakiewicz . Nie od dziś wiadomo,
że SKOK-i angażują się w pomoc
prawicowym mediom i politykom,
z Rydzykiem na czele. ASz
WATYKAN PRAŁ KASĘ
MaK
MaK
Po licznych skandalach związa-
nych z nieprawidłowościami w Ban-
ku Watykańskim (IOR) Bene-
dykt XVI w specjalnej encyklice
nakazał kierowanie się w kościel-
nej bankowości przepisami prawa
międzynarodowego. Jednym z in-
teresujących rozporządzeń nakaza-
nych przez papieża jest obowiązek
zgłaszania sum przekraczających 10
tys. dolarów przy wnoszeniu ich
na teren Watykanu. Według wło-
skiej prokuratury, dotąd po prostu
przynoszono w torbach i kiesze-
niach gotówkę niewiadomego po-
chodzenia i legalizowano ją, wpła-
cając na konta IOR. Była to pral-
nia w środku Rzymu, jak za Ala
Capone !
STELLA
ZŁODZIEJARIS
PAMIĄTKI Z CERKWI
16 zabytkowych przedmiotów
ulotniło się w ostatnich latach z łódz-
kich cerkwi. Ich brak zauważył wo-
jewódzki konserwator zabytków. Co
ciekawe, nie zauważyli tego łódzcy
duchowni prawosławni… Śledztwo
wprawdzie podjęto, ale nie udało
się ustalić, co się stało z zaginiony-
mi przedmiotami i kto spowodo-
wał ich zniknięcie.
Już od 12 lat toczą się śledz-
twa i procesy związane z fałszer-
stwami w drukarni archidiecezji
gdańskiej Stella Maris. Tym razem
ruszył proces wytoczony archidiece-
zji przez Skarb Państwa o zwrot
6,8 mln złotych z podatku VAT.
Za rządów PiS urząd skarbowy wa-
dliwie wypłacił kościelnej firmie zwrot
VAT-u za transakcje mające charak-
ter przestępstwa. W latach 1999–2002
drukarnia była miejscem wyłudza-
nia pieniędzy od państwa za pomo-
cą lewych faktur.
ŚWIĘTO MODLITWY
Dwie największe organizacje,
które zwykle uczestniczyły w orga-
nizowaniu pochodów pierwszoma-
jowych – SLD i OPZZ, zrezygno-
wały w tym roku z takiej formy
obchodów Święta Pracy. Rzecznik
SLD Tomasz Kalita informuje, że
oficjalnym powodem jest fakt, iż
„nie ma czego świętować, bo jest
wysokie bezrobocie i niskie zarob-
ki”. Ale to wyjaśnienie to oczywi-
sty wykręt (przez „w” jak Wojtyła),
bo większe bezrobocie i niższe za-
robki też już bywały w minio-
nym XX-leciu.
MaK
RAPOŁOBUZ
AK
MaK
MaK
Homofobiczny, nawołujący do
nienawiści muzyk rapowy o pseu-
donimie BAS Tajpan w piosence
„Chwasty” wyśpiewuje m.in: „Męż-
czyzna, który obcuje cieleśnie z męż-
czyzną tak jak z kobietą, popełnia
obrzydliwość, obaj poniosą śmierć.
(…) palić pedałów (…), każdy so-
domita spalić się musi, wymordować
ich, zarazę tą wydusić, nie jest to
agresja niczym niesprecyzowana
strzał, strzał, ulica będzie wolna, so-
domitom śmierć i sodomitom woj-
na. (…) wśród pięknych kwiatów ro-
sną te chwasty, popularnie to peda-
ły i lewe niewiasty…”. Czy łobuzo-
wi włos z głowy spadnie? Wątpimy,
bowiem Elżbieta Radziszewska
W. WASILEWSKA II
MaK
Ewa Stankiewicz , reżyserka
„Solidarnych 2010” i drugiej części
tego filmu pt. „Krzyż”, w wywiadzie
udzielonym portalowi fronda. pl na-
wołuje do bojkotu legalnego rządu.
Stankiewicz, która jest prezesem
stowarzyszenia „Solidarni 2010”,
na warszawskich happeningach
związanych z miesięcznicami kata-
strofy czuła się jak ryba w wodzie
wśród transparentów typu „Ludo-
bójstwo” czy „Zamach”. W imieniu
stowarzyszenia orzekła: „Uważamy,
MUBARAK WIELKI
Wyszło na jaw, że w 2008 roku
pozbawiony niedawno władzy egip-
ski dyktator Hosni Mubarak otrzy-
mał do prezydenta Lecha Kaczyń-
skiego … Krzyż Wielki Orderu Za-
sługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Ktoś zapyta – za co? Z podziwu!
575204140.021.png 575204140.022.png 575204140.023.png 575204140.024.png 575204140.025.png 575204140.026.png 575204140.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin