-Dzień dobry! - AAaaaa… dzien dobry...
-Dzień dobry, pan też czeka?
- Tak ja czekam też pan…- No to zaczekamy razem w takim razie.
- O SUPER!
- SUPER! Ma pan może papierosy?
-Mam no, porodówka, papierosy…
- Na porodówce muszą być fajki, inaczej nie pojedziem.
- No nie pojedziem, nie mam…
-Pojedziem, pojedziem, ja mam.
- O to super, super!
- Super, super! He He ostatniego…- Ojej, przepraszam bardzo, pali pan? - Jak mam to palę…
- To tak jak ja, mam i palę… Od stresowuje mnie to wie pan…
- Super, super…
-Mhm…
- Dlaczego to tak długo…
- W poczekalni na porodówce zawsze jest długo… Panu się gdzieś śpieszy czy co?
- Nie, nie, nie, tylko wie pan, kwiaty więdną i w ogóle..
- Kwiaty! No przecież, kwiaty!
- Co to?
- Co?
- No takie… Aaaaa… słyszy pan?
- Jakie?
- Takie… Aaaa…
- A nie, nie, to się klimatyzacja zepsuła i głośno chodzi… To nie ten dźwięk… A co pan taki zestresowany… Pan tutaj pewnie pierwszy raz?
- He, He, tak pierwszy..
- I od razu to po panu poznałem… Od razu!
- A co pan stały bywalec?
- Nie tam stały bywalec.. szósty raz dopiero…ale trzeba było mnie zobaczyć jaki ja byłem zestresowany jak moja stara pierwszy raz rodziła… byłem przy porodzie i trzymałem… za co ja wtedy trzymałem? Za rękę! I jak się wszystko zaczęło na dobre to ja fik zemdlałem… Tak! Obudziłem się… Patrzę… a doktor trzyma o takie maniunie w rączkach, o takie… Od razu zacząłem krzyczeć, że podobne do mnie…
- I co było?
- I to jak! Tylko mi później doktor powiedział, że to pępowina… Jak będzie po wszystkim, na pewno krzykną pana nazwisko.
- Jak krzykną moje nazwisko?
- Normalnie, dziecko się urodzi, siostra krzyknie nazwisko ojca i można pójść obejrzeć pociechę…
- Ale jak… Przecież to serce, to…
- Wiśniak!
- Bardzo przepraszam, ale ja nie nazywam się Wiśniak…
- To po co pan mdleje, jak pan się Wiśniak nie nazywa? Po co? Żeby mnie zestresować? Pan wie, jak mnie to stresuje, jak ktoś przy mnie nagle fik, mdleje? I teraz co? Ja jestem zestresowany, pan jest zestresowany, obaj jesteśmy zestresowa-…
- ni..
- ni… Dwóch zestresowanych ojców na porodówce, pięknie, pięknie… Ma pan na to jakiś pomysł?
- Nie, a pan ma?
- Proszę pana, ja zawsze mam… Zawrzemy dżelteńmęstką umowę…
- To co? Uciekamy?
- Właśnie nie…
- Nie…
- Zawrzemy dżelteńmęską umowę… Niech pan się skupi… Już?
- Już…
- Dobra. Ja pójdę zapytać co sie panu urodziło, a pan zapyta się co mnie się urodziło. Rozumie pan, nie swoje dziecko to mniejszy stres.. - Jak to nie moje dziecko? - No pana dziecko, ale pyta pan o moje… umowa…
- Aaaa… Umowa…. - Dobra dobra idź pan już pierwszy - Ja? - No pan pierwszy, a w drodze rewanżu ja, umowa…
- Ale?!
-Alee?! -Alee?! -Alee?!-gratuluje dziewczynka... - No szósta córka! Wychodzę… - Ale?! - Nie!- Aleee? - Co ale? jakie ale? -Umowa! - Zrywam umowę!
- No dobrze, niech Ci będzie, idę…- Gratuluje! taki z pana kolega tak? - Nono co? - Taki z pana kolega tak? - Nono co? - Gratuluje dwóch synów... -HEH... ma sie ta dwururke... - To niech ją sobie pan przeczyści, obaj czarni...
grudzien33