Northern Exposure 106 Sex, lies and Ed's tapes.txt

(31 KB) Pobierz
00:00:02:Sto... dziewiętnacie.
00:00:06:- I pół.|- I pół.
00:00:10:Mmm.
00:00:14:Zobaczmy.|To już cztery kilogramy w tym miesišcu.
00:00:18:To znaczy, że do czasu porodu |będziesz ważyć około 34 kilogamów więcej.
00:00:21:- To oznacza tylko jedno.|- To chłopiec?
00:00:24:Musisz zwolnić.|Jesz jakby nie było jutra.
00:00:28:- Chcesz żebym oddała ci niadanie?|- Chcę żeby za tydzień mogła normalnie włożyć spodnie.
00:00:33:Mylałam, że się skurczyły.
00:00:39:- Poza tym wszystko w porzšdku?|- Mm-hm.
00:00:43:- Moje piersi się powiększajš.|- To zupełnie normalne.
00:00:47:Zupełnie jakby były pompowane|No wiesz, jak opona.
00:00:51:Holling mówi że moje sutki sš twarde jak szafiry.
00:00:55:No, cóż...|W porzšdku. Czy to pytanie?
00:00:59:- Ale chyba nie pęknš?|- Nie.
00:01:04:Dzięki Bogu.
00:01:06:- Masz co jeszcze do jedzenia?|- Nie, już zjadłas mi niadanie.
00:01:09:Chyba, że chcesz popić tym |co zostało z mojej kawy.
00:01:16:Nie. Dzięki.
00:01:18:To nic takiego doktorze,|ale dodaje pan za mało mleka.
00:01:22:Ostatnia mała sprawa,|i jeste wolna.
00:01:25:Oh, nie. Doktorze Fleishman.|Tylko nie to !
00:01:29:- Cii.|- Proszę!
00:01:31:Zamknij oczy.|Zanim zauważysz, będzie po wszystkim.
00:01:34:Czy to konieczne?
00:01:36:Nienawidzę igieł.|Strasznie ich nienawidzę.
00:01:39:Nie ma innego sposobu |żeby pobrać krew.
00:01:42:Nie zrobiłem tego ostatnio|,bo obiecała mi to tym razem
00:01:45:Wiem, ale...
00:01:47:A nie może pan wzišć jakš innš|I powiedzieć, że to moja?
00:01:50:Wiesz dobrze, że nie.
00:01:53:Cii...
00:01:57:W tamtej szafce jest batonik.|Dla ciebie.
00:02:01:Batonik?
00:02:05:- A mogę krzyczeć?|- Zamknę drzwi.
00:02:55:- To okropny hałas!|- O czym ty mówisz?
00:02:58:Jest bardzo melodyjna. lndiańska muzyka|posiada swój specyficzny liryzm.
00:03:02:Brzmi jakby kto rzucał pustymi puszkami.
00:03:05:Jak kocie jęki. Straszny jazgot !
00:03:08:- Wolałbym ...|- Pucić piosenke z musicalu, co? ''Karuzela''?
00:03:12:Lubie jak puszczasz piosenki...|gdy mówisz na antenie.
00:03:15:Lubię gdy rozmawiasz|z ludmi przez radio.
00:03:17:- Ja gram , ty zajmujesz się stacjš!|- Zagraj Schuberta.
00:03:21:Zagraj Edith Piaf. Puć utwór |, który co w sobie ma!
00:03:25:Zagram to, co będe chciał zagrać.
00:03:27:Umowa jest taka:|Graj co chcesz, dopóki mi się to podoba.
00:03:30:- To jest umowa? Zapomnij!|- W porzšdku, zapomnij.
00:04:43:Zrób mi tę przyjemnoć.
00:04:48:Ed! Ed.
00:04:53:Wszystko w porzšdku, Ed?
00:04:56:Co?
00:04:57:Z całej mojej uprzejmoci,|i wbrew mojej słusznej opinii,
00:05:01:Pozwoliłem ci tu przychodzic i korzystać z mojego komputera do pisania tego scenariusza filmowego.
00:05:06:I co ja widzę jako rezultat|nakładu moich dobrych intencji?
00:05:12:Czysty ekran i mnóstwo zużytej elektrycznoci.
00:05:17:Masz zaćmę scenarzysty, Ed?
00:05:19:- Chyba tak.|- Zaćmę scenarzysty? Wielkie rzeczy!
00:05:23:Daj spluwe przystojniakowi, auto.
00:05:26:Dorzuć jeszcze ładnš kobietę,| i masz film.
00:05:30:Szukaj i zabijaj. Szukaj i zabijaj.
00:05:33:Nim się obejrzysz, a nazwš twoim imieniem |te wypchane kanapki na Czterdziestej Ósmej.
00:05:50:- Będziesz jeszcze jadła te kartofelki?|- Nie.
00:05:53:Pozwolisz, że dokończę?
00:05:56:- Holling mówił, że uczestniczysz w konkursie tańca.|- Tak.
00:06:00:Mylisz, że mogłaby mnie nauczyć|kroków hippy-hop?
00:06:02:To indiański taniec.
00:06:04:Oh.
00:06:06:Nieważne.
00:06:20:- Podać co?|- Szukam Shelly Tambo.
00:06:23:Jest w kuchni.
00:06:26:No więc proszę jej powiedzieć|, że przyszedł Wayne|i chce się z niš zobaczyć.
00:06:31:- Będzie wiedziała o co chodzi ?|- Lepiej niech się domyli.
00:06:42:- Co ty tu robisz?|- Mógłbym cię spytać o to samo.
00:06:46:Mieszkam tu. Z nim.
00:06:49:- Mogłem się domylić.|- Co to miało znaczyć?!
00:06:53:''Jeste taki niedojrzały, Wayne.''
00:06:56:- Bo jeste niedojrzały, Wayne.|- Byłem. Byc może.
00:06:59:- Ale już wydorolałem.|- Ta, napewno.
00:07:02:- I ta niezapowiedziana wizyta o tym wiadczy ?|- Nie mogłem znaleć telefonu.
00:07:06:- Przez 600 mil?|- pieszyłem się.
00:07:09:Shelly, nie miałem przyjemnoci|poznać twojego przyjaciela.
00:07:13:To żaden przyjaciel.|To jest Wayne. Holling.
00:07:17:Jak się masz, Wayne?
00:07:19:- Tak w ogóle, to jak mnie tu znalazłe?|- Cindy mi powiedziała.
00:07:23:- Powiedziała ci ?!|- Pozwolę wam młodzi nadrobić zaległoci.
00:07:26:Wiedziała dobrze jaka byłam wciekła|na ciebie za pobicie Jimmiego.
00:07:29:Tylko dlatego, że powiedział że mam ładne nogi.
00:07:31:To nie ja pojechałem do domu|szlajać się z Buckym.
00:07:34:Tylko dlatego, żeby|jak najszybciej uciec od ciebie.
00:07:37:I wietnie! Cieszę się.
00:07:41:- Więc po co mnie tu wyledziłe?|- Nie ledziłem cię.
00:07:44:- Chcę się ożenić z Cindy.|-  Z Cindy?
00:07:47:Tak. I ona też chce wyjć za mnie.
00:07:50:- Naprawdę ?|- Naprawdę.
00:07:53:Ale to moja najlepsza przyjaciółka, Wayne!
00:07:55:Była.|Nie widziała jej 18 miesięcy.
00:07:58:Ale zawsze mówiłe, że to ja byłam ta piękna|a ona naszym gorylem.
00:08:02:Wyszczuplała|i nie ma już pryszczy.
00:08:04:- Jest o wiele ładniejsza niż ty teraz.|- No więc powiniene się z niš ożenić.
00:08:11:Ale mam nadzieję, że zdaje sobie sprawe|jaki jeste niedojrzały.
00:08:15:I pewnie, że się ożenię z Cindy|jak tylko dostane rozwód z tobš.
00:08:20:Mylę, że nie potrzebujš tego badania do przedłużenia|mojej licencji pilota, ale do ubezpieczenia.
00:08:26:Żadnego nadcinienia,|mało tłuszczu,
00:08:29:doskonały wzrok,|doskonałe  uzębienie, doskonałe...
00:08:33:Doskonałe co? Co?
00:08:35:- Co to?|- To? Sutek.
00:08:38:- Wcale nie.|- Nie? Mylałem, że to sutek.
00:08:41:- To nie to.|- Więc co to jest?
00:08:43:To dermatofibroma.|Narol.
00:08:48:- Co jak guz?|- Ta. Czy to jest czułe?
00:08:52:- Nie.|- Jak długo już to masz?
00:08:54:Bo ja wiem. Kilka miesięcy.
00:08:56:- Zmieniało krztałt lub wielkoć?|- Nie wiem.
00:09:00:Nie chciałbym cię niepokoić, ale w miare starzenia się|,torbiele będš się rozwijać.
00:09:05:Dokładnie nie wiemy dlaczego,|ale ogólnie rzecz bioršc sš one łagodne,
00:09:10:jak prawdopodobnie i ten.
00:09:12:- A jeli nie?|- Jestem pewny, że jest.
00:09:16:- A jeli nie jest,czy to jest rak  ?|- Tak. Mógłby być.
00:09:20:Ale spotkałem w mojej karierze wiele takich|i tylko raz okazało się,że|to nowotwór złoliwy.
00:09:25:I ta osoba ma się dobrze?
00:09:28:- Nie, ale...|- Nie? Zmarła?
00:09:30:- Tak, ale...|- Jak długo jeszcze żyła?
00:09:32:- Szeć miesięcy, ale...|- Szeć miesiecy?!
00:09:34:Rick, nie panikuj.|To prawie pewne...
00:09:38:- Maggie i ja jestemy ze sobš od roku.|- To... to... OK. Więc?
00:09:44:Przede mnš było paru innych, Joel.
00:09:47:- Ona nie jest dzieckiem.|- Chodzi o to, że |nie jestem pierwszym do odejcia.
00:09:55:Nie mówie, że to ma co wspólnego |,ale faceci na niej umierajš.
00:10:01:To fakt. Nigdy nie przywišzywałem|do tego większej uwagi, ale tak jest.
00:10:04:Chciałby abym usunšł ten torbiel |i poddał go biopsji?
00:10:08:W tych oklicznociach|to byłoby... Możesz to zrobić teraz?
00:10:15:- Zapomniałas mi powiedzieć, że jeste zamężna?|- Tak.
00:10:19:Nie mów, że nigdy|niczego nie zapomniałe.
00:10:22:Prawie się pobralimy, Shelly!
00:10:24:"Prawie" się nie liczy w małżeństwach.
00:10:27:Pozatym, ja i Wayne| nie jestemy prawdziwym małżeństwem.
00:10:30:- Nie jestecie?|- Oczywicie, że nie.
00:10:32:Nie mielimy wesela|ani nic takiego. Nie miałam nawet sukni.
00:10:36:Był tylko jaki sędzia, którego zbudzilimy w nocy|, bo Wayne wypił na dużo.
00:10:41:Do tego był przemęczony jakim |głupim meczem hokejowym.
00:10:45:Wcišż nalegał i naciskał,|więc żeby go uspokoić powiedziałam tak.
00:10:52:- Co takiego?|- Zamówienia gotowe.
00:10:55:Więc będš musiały |jeszcze troche poczekać.
00:11:05:No dobra, przyznaję.
00:11:09:Byłam zauroczona Waynem.|Ale to było liceum.
00:11:13:To co robilimy na tylnich siedzeniach|nie miało nic wspólnego z uczuciami.
00:11:16:przeciwnie do nas.
00:11:19:- No ale, ja...|- Co takiego?
00:11:21:Już i tak le się czuje z tym, że zabrałem cię |Maurisowi. Nie miałem pojęcia, że jeste po lubie.
00:11:27:Nie zabrałe mnie, Holling!
00:11:34:Sama do ciebie przyszłam, ponieważ tego chciałam.
00:11:39:- Powiedz co wkońcu.|- To nie w porzšdku.
00:11:46:Nie wiem...
00:11:47:Dlaczego robisz z tego wielkie rzeczy? Przecież nawzajem się kochamy.
00:11:52:Wayne się pojawił |bo chce rozwód.
00:11:54:Gdyby nie przyjechał |nic by nawet o nim nie wiedział.
00:11:57:To nie w porzšdku dla mężczyzny|żyć z czyjš żonš.
00:12:01:Do czego zmierzasz, Holling?
00:12:04:Mylę, że powinnimy się rozstać|do czasu zakończenia rozwodu.
00:12:09:Tak sšdzisz?
00:12:15:OK.
00:12:21:Spakuję tylko pare rzeczy|i wyprowadzę się na jaki czas.
00:12:25:Nie, to twój dom. Ja się wyprowadzę.
00:12:27:Muszę wracać do pracy.
00:12:38:Malignant melanoma to niezwykle rzadka| odmiana raka. Bardzo rzadka.
00:12:43:Statystycznie, powiedziałbym |że szanse sš przynajmniej jak 100 do 1.
00:12:47:- Wczeniej mówiłe 1000.|- Przepraszam, racja. Jak 1000 do 1.
00:12:51:- Ale spotkałe się już z takim przypadkiem?|- Tak, raz.
00:12:55:- I pacjent...?|- Nie żyje.
00:12:56:- Tak, ale...|- Raz, ale jednak! Już po mnie.
00:12:59:Prawda, ale szanse sš po twojej stronie.
00:13:02:Tak, więc...
00:13:06:Więc, co?
00:13:08:Więc, wszystko jasne. Nie ma żadnego problemu.
00:13:10:Wyranie to wykluczyłe.
00:13:13:- Dr Fleischman mówi, że nie masz raka.|- Mówi, że prawdopodobnie go nie mam.
00:13:18:Powiedział najprawdopodobnej.
00:13:21:Szanse sš jak 1000 do 1..|Dlaczego ty miałby być tym jednym z tysišca?
00:13:27:Nie jeste aż tak wyjštkowy.|Kiedy będzeimy wiedziec na pewno?
00:13:47:- Podać jeszcze jedno?|- Tak, ale małe. Muszę się streszcza...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin