buddyzm.doc

(29 KB) Pobierz
Ks

Ks. dr Marek Dziewiecki (Radom)

BUDDYZM, RZECZYWISTOŚĆ
I SENS ŻYCIA

 

Im więcej rozmawiam ze znawcami buddyzmu i im więcej czytam buddyjskich tekstów, tym bardziej upewniam się, że istotą buddyzmu jest negowanie obiektywnej rzeczywistości, a ostatecznym celem rozwoju według buddyzmu jest ucieczka od życia. Gdy to stwierdzam, wtedy zwolennicy buddyzmu mówią mi zwykle, że błędnie rozumiem buddyjskie pojęcia i buddyjską filozofię. Na potwierdzenie cytują określone wypowiedzi Buddy i innych mistrzów tego systemu. Czyniąc to, wbrew swej woli potwierdzają, to, z czym pragną polemizować.

Potwierdzają, że „egzystencjalne doświadczenia niczego nie dowodzą”. Potwierdzają, że według buddyzmu rzeczywistość jest pozorna, że nie wychodzi ona poza umysł, gdyż „dobro i zło pojawiają się w umyśle, rozgrywają się tam i z powrotem się w nim rozpuszczają”. Potwierdzają więc, że według buddyzmu nie ma sensu staranie się o dobre, szlachetne postępowanie, gdyż żadnego, postępowania nie ma. Wszystko rozgrywa się jedynie wewnątrz umysłu. Stąd w buddyzmie kładzie się nacisk na „doskonalenie umysłu”, a nie na doskonalenie postępowania, jak w chrześcijaństwie. Potwierdzają, że według buddyzmu nie istnieje realne zło, ani realne dobro, gdyż dualizm jest tylko w myśleniu, a nie w rzeczywistości. Potwierdzają tym samym, że buddysta musi uwierzyć, że osoby i wydarzenia, które wyrządzają mu krzywdę (np. przestępca czy pożar), nie istnieją, że są jedynie iluzją jego umysłu.

Moi rozmówcy potwierdzają ponadto, że w buddyzmie każdy może „udowodnić” dosłownie wszystko, gdyż system ten nie respektuje podstawowej zasady logiki, czyli zasady niesprzeczności. Potwierdzają, że według buddyzmu „pustka jest formą, forma jest pustką”. Potwierdzają, że od buddyzmu nie możemy oczekiwać logicznej odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytanie, a mianowicie „czy wewnętrzne doświadczenie i zewnętrzne światy są tym samym, co umysł, czy też są od niego różne. Odpowiedź brzmi: jest zarówno tak, jak też tak”. Jeśli przyjmiemy zasadę, że coś jest tym samym i jednocześnie nie jest tym samym, wtedy musimy przyjąć zasadę, że buddyzm istnieje i że nie istnieje, że ma sensu i że nie ma sensu, że coś głosi i że niczego nie głosi. W takiej sytuacji żadna logiczna dyskusja nie jest możliwa.

Zwolennicy buddyzmu potwierdzają także, że według tego systemu nie istnieją ani oni, ani ci, którzy z nimi dyskutują. Potwierdzają, że „jesteśmy samą ponadczasową, niezniszczalną przestrzenią”. Potwierdzają, że według buddyzmu nikogo z nas w rzeczywistości nie ma i dlatego sprawdzianem rozwoju jest „rozpoznanie, że nie istnieje żadne „ja”. Potwierdzają, że „rozumienie i przeżycie braku ego jest równoznaczne z ostatecznym wyzwoleniem od cierpienia. Gdy nie istnieje "„ja", kto miałby cierpieć?”. Nie wyjaśniają jednak kto – tracąc świadomość „ja” - miałby rozumieć, że już nie jest „ja” i że jest wyzwolonym od cierpienia?

Zwolennicy buddyzmu potwierdzają również, że ideałem buddyzmu jest powstrzymanie się od realizacji ideału. Potwierdzają bowiem, że postawa Buddy, który opuścił żonę i dziecko, nie powinna być naśladowana, że jest najwyżej drogą dla nielicznych. Potwierdzają, że według buddyzmu ogromna większość wyznawców nie powinna wzorować się na Buddzie ani nie może aspirować, by rozumieć buddyzm.

Nie przytaczam powyższej syntezy buddyzmu po to, by polemizować z buddyzmem (przyznaję ludziom prawo do posiadania dowolnych przekonań), lecz by pomóc zwolennikom buddyzmu w zrozumieniu tego, jakim systemem się zafascynowali.

Uwaga:

Wszystkie cytaty w powyższym tekście zaczerpnięte są z tekstów umieszczonych na internetowej Polskiej Stronie Buddyjskiej Kama Kagyu.

 

Ostatnia modyfikacja: poniedziałek, 07 lutego 2000 r.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin