inne_01.doc

(74 KB) Pobierz

www.molendys.alleluja.pl              plik html: inne_01.htm

trochę humoru:

Ksiądz zagroził z ambony wszystkim swym parafianom wiecznymi mękami w piekielnym ogniu. Na te słowa jeden z wiernych głośno się roześmiał. Rozzłoszczony ksiądz pogroził mu palcem.
- Ty też synu, trafisz w ręce diabła.

- Na pewno nie, ja nie jestem z tej parafii.


Dwie sąsiadki rozmawiają o lokatorze z trzeciego piętra.

- To bardzo religijny człowiek.

- Skąd wiesz?

- Nigdy nie bije swojej żony, gdy jest niedziela albo święto.


Proboszcz egzaminuje z katechizmu parę, która wkrótce ma stanąć na ślubnym kobiercu. Narzeczonej idzie świetnie, narzeczony mętnie duka odpowiedzi.

- Pani zdała, a pan musi jeszcze raz przyjść za miesiąc.

Para przychodzi po tygodniu.

- Przecież mówiłem: za miesiąc!

- Księże proboszczu, to nie tamten! Znalazłam takiego narzeczonego, co zna ten katechizm na pamięć!


Gdy byłem młodszy nie lubiłem ślubów, ponieważ stare ciotki klepały mnie po ramieniu mówiąc: „Będziesz nastepny”. Przestały, gdy zacząłem robić im tak samo na pogrzebach.


- Czy będziesz, synu, zawsze wiernym i kochającym małżonkiem? - pyta ksiądz pana młodego.

- Będzie, będzie - odpowiada szybko panna młoda.


Stoi facet na parapecie jedenastego piętra z zamiarem skoku, ale stwierdził,

że jest za wysoko, chciał się wycofać i niechcący wypadł. Leci i krzyczy:

- Boże spraw żebym przeżył, nie będę pił, palił, przeklinał i kłamał.

Spadł, podniósł się otrzepał i powiedział:

- Człowiek w szoku to takie głupoty gada...


Pewien ksiądz narzekał, że ludzie nadają swoim dzieciom głupie imiona. Ciągle jakieś Sandry, Sabriny, Izaury. Ani to chrześcijańskie, ani polskie, patronów nie ma, nawet nie wiadomo, skąd to wzięli. Kiedyś jednak, gdy chrzcił niemowlę na pytanie o imię noworodka usłyszał odpowiedź rodziców: "Dominik".

- Jakie piękne imię - ucieszył się - a którego Dominika będzie miał za patrona, Savio, czy może Guzmana?

- Bo widzi ksiądz - odpowiedziała matka, był taki piękny program w telewizji o słoniu Dominiku...


Rozmowa plotkarek:

- Słyszałaś już?

- Nie słyszałam.

- Dziwne, a słyszałam, że już słyszałaś.


Na lekcji religii dzieci rysują aniołki. Ksiądz podchodzi do Jasia:

- Jasiu, dlaczego narysowałeś aniołka z trzema skrzydłami?

Jasio na to odpowiada:

- A ciekawe gdzie widział ksiądz z dwoma?


Pewien bardzo oszczędny w słowach arystokrata zatrudnił nowego lokaja. Obejmując obowiązki sługa otrzymał od pana szczegółowe instrukcje:

- Kiedy wołam "Kąpiel!", potrzebna mi woda, mydło, ręczniki, płaszcz kąpielowy, szlafrok, świeża bielizna, ubranie, herbata i gazeta.

- Kiedy wołam "śniadanie!", mam dostać kawę, mleko, cukier, jajka, szynkę, masło i gazetę, a krzesło trzeba przysunąć do kominka." Lokaj skinął głową na znak, że zrozumiał.

Jeszcze tego samego wieczoru arystokracie robi się niedobrze i woła:

- Lekarza!

W stosunkowo niedługim czasie zdyszany lokaj wraca do swego pana i z dumą w głosie oświadcza:

- Myślę, że będzie pan ze mnie zadowolony, milordzie. W przedsionku czeka już wybitny internista, chirurg, dentysta, ksiądz, notariusz i adwokat z dwoma świadkami. Na podjeździe stoi karawan, a w grobowcu rodzinnym czterech robotników wybiera ziemię pod trumnę!


Katecheta chce wytłumaczyć dzieciom na przykładzie, czym jest cnota miłosierdzia:

- Kiedy furman bije osła, a ja staram się go od tego odwieść, to czym się kieruję?

- Miłością braterską - odpowiadają dzieci.


- Czego uczy nas przypowieść o robotnikach w winnicy, z których każdy otrzymał jednakową zapłatę, bez względu na to, czy przyszedł o godzinie pierwszej, czy dopiero o jedenastej? - pyta katecheta na lekcji religii.

- Żeby się za bardzo nie spieszyć do pracy.


Dwóch kumpli ginie w wypadku samochodowym, jeden z nich idzie do nieba drugi do piekła, spotykają się po paru miesiącach, rozmawiają:

Ten z nieba: No jak ci tam w piekle kochany kolego!

Ten z piekła: Słuchaj mam już dość! Codziennie balangi, kobiety, alkohol. Nie mam już sił!! A tobie jak tam kochany w niebie?

Ten z nieba: Praca, praca, praca i jeszcze raz praca.

Ten z piekła: ty, a co wy tak pracujecie?

Ten z nieba: Mało ludzi kochany, mało ludzi!!!


A ja się modliłam tak, jak ksiądz zachęcał, bezinteresownie.

- Może powiesz jak?

- Panie Boże, dla siebie nie proszę o nic. Ale daj za parę lat mojej mamie dobrego zięcia.


- Czy pamiętaliście o obietnicy spełnienia przez sobotę i niedzielę dobrego uczynku? – pyta katechetka

- Ja, proszę siostry, zrobiłem aż dwa!

- To wspaniale! A jakie?

- W sobotę pojechałem odwiedzić babcię i babcia bardzo się ucieszyła. W niedzielę wyjechałem od babci i babcia ucieszyła się jeszcze bardziej


Paweł wraca ze spotkania ministrantów. Po drodze ponad godzinę szalał z chłopakami, więc zastaje rodzinę już przy kolacji. Ojciec jest zły i mówi gniewnie:

- Godzina spóźnienia! Przetrzepię ci za to skórę!

Paweł usiłuje wyjść z sytuacji obronną ręką:

- Ksiądz nam dzisiaj mówił, że ciało jest świątynią Bożą i że nie wolno go hańbić!

Ojciec na to skrywając uśmiech:

- Nie ma strachu! Ja mam zamiar tylko trochę odkurzyć zakrystię.


Pewien człowiek spowiadał się następująco:

- Dużo przeklinałem, ale dużo się modliłem - to się wyrównuje.

Dużo piłem, ale dużo pościłem - też się wyrównuje.

Dużo kradłem, ale wiele rozdałem ludziom - znowu się wyrównuje.

W tym momencie spowiednik stracił cierpliwość i krzyknął:

- Pan Bóg cię stworzył, a diabeł zabierze do piekła - to też się wyrównuje!


Pewien bardzo pobożny pan uczęszczał co niedzielę do kościoła. Za każdym razem wychodząc z kościoła dawał koczującemu nieopodal żebrakowi 10 zł . Sytuacja powtarzała się od dłuższego czasu. W pierwszą niedzielę października pan wychodzi z kościoła, podchodzi do żebraka i daje mu 5 złotych.

- A dlaczego tylko 5? Zawsze było 10 - pyta żebrak.

- No wie pan, posłałem syna na studia - odpowiada pan.

- Ale dlaczego na mój koszt?


Orkiestra kościelna na Górnym Śląsku, dyrygent pyta:

- Zymbalisten fertig?

- Ja, naturlich.

- Puzon fertig?

- Ja.

- Trompette fertig?

- Ja.

- Gut, eins, zwei, drei:

- "Boże, coś Polskę..."


Powiedziano Ojcu Pio, że pewien znany lekarz z Florencji twierdzi, że Ojciec otrzymał stygmaty poprzez autosugestię, jako wynik nieustannej medytacji Męki Chrystusa i pragnienia, aby stać się podobnym do Niego.

- Powiedzcie mu, żeby intensywnie myślał, że jest krową - powiedział Ojciec - a zobaczymy czy wyrosną mu rogi...


Do parafii przyszedł nowy proboszcz. Zaraz po uroczystym objęciu urzędu wygłosił w niedzielę płomienne i porywające kazanie. Wszyscy słuchacze nie tylko przytakiwali głowami z aprobatą, lecz także piali z zachwytu.

W następną niedzielę ludzie czekali z napięciem na kolejną porcję strawy duchowej. Ale ksiądz wygłosił dokładnie taką samą mowę jak tydzień temu. To samo działo się przez kolejne trzy niedziele. W końcu delegacja odważnych i ważnych udała się do plebana z pytaniem: dlaczego głosi wciąż jedno i to samo kazanie?

Odpowiedź proboszcza brzmiała:

- A dlaczego ja mam zmieniać kazania, kiedy wy nie zmieniacie życia; żyjecie tak samo, jak przed sześcioma tygodniami...


Pewien przeor zapytał starca:

- Abba, jaka powinna być homilia?

- Homilia - odpowiedział starzec - powinna mieć dobry początek i dobre zakończenie. A ty staraj się, żeby początek i koniec były jak najbliżej siebie.


Ochrzciwszy tubylca misjonarz poucza go:

-Zapamiętaj sobie, że nie nazywasz się już Tutu a Jonatan. Możesz mieć tylko jedną żonę, a w piątek nie wolno ci jeść mięsa, tylko rybę.

W najbliższy piątek misjonarz zastaje jednak Jonatana nad pieczenią z antylopy.

- Co ci powiedziałem przy chrzcie, Jonatanie? - pyta zawiedziony.

Tubylec na to:

- Tutu nie jeść mięso. Tutu wziąć antylopa, wrzucić do woda i powiedzieć: Ty już nie antylopa, ty ryba. Tak jak Jonatan.


W zatłoczonym tramwaju młodzieniec ustąpił miejsca starszej pani. Pani zemdlała z wrażenia. Gdy już doszła do siebie, podziękowała młodemu człowiekowi. Młodzieniec zemdlał z wrażenia.


Któregoś dnia Pan Jezus przebywał razem ze swoimi uczniami i zapytał ich:

- A wy, za kogo Mnie uważacie?

Szymon Piotr wstał i stwierdził:

- Ty jesteś teofanią eschatologiczną, która podtrzymuje ontologicznie intencjonalność naszych relacji podświadomych i interpersonalnych.

Jezus otworzył oczy pełne zdumienia i zapytał:

- Jak, jaaak? Nie rozumiem, Piotrze.

Piotr zaś nie był w stanie powtórzyć, gdyż zapomniał. Było to bowiem coś, co miał w głowie, a nie w sercu.

Chodzi ksiądz po kolędzie. Dzwoni do pewnego mieszkanka.

- Czy to ty aniołku? - odzywa się głos zza drzwi

- Nie, ale jestem z tej samej firmy.


Na lekcji religii katechetka pyta małego Jasia:

- Jak to możliwe, Jasiu, że wieloryb połknął proroka Jonasza?

- Widocznie Jonasz był jednym z mniejszych proroków.


Na lekcji religii dzieci rysują aniołki. Ksiądz podchodzi do Jasia:

- Jasiu, dlaczego narysowałeś aniołka z trzema skrzydłami?

Jasio na to odpowiada:

- A ciekawe gdzie widział ksiądz z dwoma?


Ksiądz poinformował parafian, że w następnym tygodniu planuje wygłosić kazanie o grzechu kłamstwa

- Aby lepiej zrozumieć moje kazanie, proszę Was o przeczytanie rozdziału 17, z Ewangelii według Św. Marka."

Tydzień później, podczas niedzielnej mszy na kazaniu, poprosił aby Ci wszyscy, którzy przeczytali ten rozdział podnieśli rękę do góry. Chciał się dowiedzieć ile osób to przeczytało. Wszyscy podnieśli rękę. Ksiądz się uśmiechnął i mówi: Ewangelia według Św. Marka ma tylko 16 rozdziałów, teraz będę kontynuował kazanie o kłamstwie..."


Piotrek ma coś załatwić u księdza proboszcza.

- Zachowuj się grzecznie! - upomina go matka - Jak zobaczysz księdza, powiedz ładnie: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".

Kiedy Piotrek wraca, mama upewnia się:

- Byłeś grzeczny?

Chłopiec na to: - Tak, tylko księdza nie było na plebani i otworzyła mi gospodyni, więc jej powiedziałem: "Bądź pozdrowiona, łaski pełna".


Młody żonkoś, który nie tylko wziął w posagu choleryczną teściową, ale też wkrótce przekonał się, że córka jej dorównuje, skarży się do księdza:

- To nie był sakrament małżeństwa, tylko pokuty...


- Minie wkrótce rok od śmierci pani męża. Zamówiła może pani Mszę św. za niego?

- Księże prałacie, jeśli on jest w niebie, to mu nic nie trzeba, jeśli w piekle, to mu nie pomoże, jeśli zaś w czyśćcu, to ja go znam, wiem że wytrzyma.


Jest sobie trzech głównych przedstawicieli kościołów. Ksiądz kościoła katolickiego, pastor kościoła protestanckiego i rabin. Opowiadają oni sobie co robią z pieniędzmi zebranymi na tacę. Najpierw chwali się ksiądz katolicki:

- No ja rysuję na ziemi koło i w pewnym momencie podrzucam te pieniążki do góry, co spadnie do środka tego koła to idzie dla Pana Boga. A teraz chwali się pastor kościoła protestanckiego:

- No, ja rysuję na ziemi linię i po podrzuceniu pieniędzy , co spadnie po prawej stronie tej linii to jest dla Pana Boga.

A teraz chwali się rabin:

- No, a ja podrzucam pieniądz i co Pan Bóg sobie złapie to jego.


- Księże, zakochałem się w protestantce. Wiem, możliwa jest dyspensa, ale zdaję sobie sprawę, że brak jedności wiary wpływa na małżeństwo, na wychowanie dzieci. Spróbuję, może ona przyjmie wiarę katolicką.

- Próbuj!

Mija parę tygodni...

- Proszę księdza, moja dziewczyna została katoliczką!

- Przekonałeś ją?

- Aż za bardzo.

- Jak to?

- Bo ona teraz koniecznie chce wstąpić do klasztoru.


Malarz, którego aspiracje znacznie wyprzedzały talent, portretował kiedyś Leona XIII. Po zakończeniu żmudnej pracy prosił, by papież wskazał jakąś sentencję do umieszczenia pod wizerunkiem.

- Proszę wziąć tekst z Ewangelii według św. Mateusza, rozdział 14, wiersz 27, dodając moje imię.

W domu artysta otworzył Biblię i przeczytał: Nie bójcie się, to ja jestem.


- Nie piję, nie palę, mięsa nie jadam choć nie piątek, a ciągle jakby jakiś pierścień ściska mi głowę, księże proboszczu.

- Może aureola za ciasna?


W przedziale pociągu znaleźli się obok siebie ksiądz i rabin. Ksiądz wyciąga z teczki kanapki z wędliną i zaczynając jeść, częstuje nimi rabina.

- Nam nie wolno jeść wieprzowiny - słyszy odpowiedź.

- A to szkoda, bo to bardzo dobra rzecz - komentuje ksiądz.

Rabin, znalazłszy się u celu podróży, zabiera się do wysiadania. Żegnając księdza, mówi:

- Proszę pozdrowić swoją małżonkę.

- Nie mam małżonki, bo obowiązuje mnie celibat.

- A to szkoda, szkoda... bo żona to dobra rzecz - rewanżuje się rabbi.


Chłopiec muzułmański nawraca się na katolicyzm. Rzecz bardzo rzadka. Upomina go kolega:

- Twój ojciec w grobie się przewróci.

Na to nawrócony z uśmiechem:

- Mam brata, który również się nawróci. Wówczas ojciec przewróci się po raz drugi i będzie w tej samej pozycji co zawsze.

Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go policjant:

- Bez świateł? Mandat 50 złotych!

- Synu, jadę do chorego z Panem Bogiem...

- Co?! We dwóch na rowerze?! 100 złotych!

Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w trzech osobach".


Proboszcz miał właśnie rozpocząć kazanie, kiedy ktoś podał mu karteczkę. Duchowny przeczytał i powiedział do zgromadzonych :

- Ktoś zostawił przed kościołem samochód na światłach. Podawszy numer rejestracyjny dodał:

- Obawiam się, że akumulator nie wytrzyma do końca kazania.


Do kancelarii parafialnej przychodzi dwoje młodych ludzi w celu załatwienia formalności przedślubnych. Gdy wszystko jest już załatwione narzeczony pyta księdza jaką opłatę należy złożyć. Ksiądz odpowiada: "Opłata jest dobrowolna, według wielkości osiągniętego przez was szczęścia". Narzeczony westchnął, spojrzał na narzeczoną, która nie należała do najpiękniejszych i dał 50 zł. Ksiądz poklepał go przyjaźnie po ramieniu i wydał mu resztę.


Podczas spowiedzi pewna niewiasta mówi krótko o swych grzechach, a potem długo i dokładnie o przewinieniach męża. Na to ksiądz: "Za pokutę za twoje grzechy zmów 3 Ojcze nasz, a o poprawę męża 3 razy różaniec".


Podczas odwiedzin kolędowych ksiądz wręczył chłopczykowi obrazek z wizerunkiem świętego. Mały przyjrzał się mu i zapytał : - Masz więcej ? Ksiądz dał mu jeszcze cztery. Chłopiec znowu przeglądnął obrazki, po czym zapytał : - A z dinozaurami masz ?


Do Nieba szły monety. W Bramie stał św. Piotr i wpuszczał te monety. o Nieba weszły dziesięciogroszówki, dwudziestogroszówki. Piotr przepuścił też złotówki i dwuzłotówki. Ale pięciozłotówki św. Piotr zatrzymał.

- św. Piotrze czemu nie chcesz nas wpuścić? - zapytały się piątki.

- A dlatego, że was nigdy w kościele nie widziałem - odpowiedział św. Piotr

Kazania CD – edycja 2003/2004              Strona 1 z 7

Zgłoś jeśli naruszono regulamin