Jan Brzechwa-Pan Drops i jego trupa.pdf

(97 KB) Pobierz
10288034 UNPDF
Jan Brzechwa
BAŚNIE I POEMATY
PAN DROPS I JEGO TRUPA
1
W Sandomierzu na przedmieściu
Żyło sobie braci sześciu,
Sześciu synów krawca Dropsa,
Który umarł zjadłszy klopsa.
Tomek z braci był najmłodszy,
Giągle mówił coś trzy-po-trzy,
Raz do Sasa, raz do lasa -
Więc uchodził za głuptasa.
Włos miał rudy, nos perkaty,
Kusą kurtkę w same łaty
I dziurawe portki w kraty.
Rzekło tedy pięciu braci:
- Tomku, myśmy niebogaci,
A za ciebie nikt nie płaci.
Nic masz żony, nie masz dziatek,
Nic nie robisz na dodatek,
Jesteś głupi - trudna rada -
Dosyć mamy darmozjada!
Rzecze brat najstarszy: - Tomku,
Jest za ciasno w naszym domku,
Chcesz czy nie chcesz, ruszaj w drogę,
Dużo tobie bać nie mogę,
Koło drogi niedaleko,
Stoi Bocian ponad rzeką,
Przyjm w prezencie go ode mnie,
W dwójkę będzie wam przyjemniej.
Drugi brat powiada: - Tomku,
Idź, pomieszkaj u znajomków,
Ja ci chętnie dopomogę
I coś niecoś dam na drogę.
Za oborą sosna rośnie,
Jest wiewiórka na tej sosnie,
To majątek dla matołka -
Weź ją sobie do tobołka!
- Nie chcę, Tomku rzecze trzeci -
By na świcie było źle ci.
Za stodołą myszka skrobie,
Myszka polna. Weź ją sobie.
Czwarty rzecze: - Ruszaj z Bogiem,
Chętnie dam ci coś na drogę.
Pod parkanem biegnie ścieżka,
A przy ścieżce ślimak mieszka.
Przyjmij, bracie, go od brata,
Choć to dla mnie wielka strata!
Wreszcie brat powiada piąty:
- Idź, przeszukaj wszystkie kąty,
Znajdziesz w jednym z nich stonogę,
Weź ode mnie ją na drogę,
Bo ci więcej dać nie mogę.
Tomek ścisną ich serdecznie,
Podziękowai bardzo grzecznie,
Zapakował swe manatki
W perkalową chustkę w kwiatki,
Wziął na drogę chleba pajdę.
"Może skarb na drodze znajdę?!"
Włożył czapkę, zapiął kurtkę,
A gdy wyszedł - bracia furtkę
Szybko za zatrzasnęli,
Poczekali do niedzieli,
Wreszcie z ulgą odetchnęli.
2
Idzie Tomek w świat szeroki,
Zamaszyste stawia kroki,
Na grzebieniu gra walczyka,
A tak wabi ta muzyka,
Że tuż za nim środkiem drogi
Kroczy bocian długonogi,
Przystrojony w biate piórka,
Za bocianem mknie wiewiórka,
Za wiewiórką myszka polna,
Za nią ślimak pełznie zwolna,
A stonoga, sapiąc srodze,
Dudni setką nóg po drodze.
Tomek patrzy się z zachwytem
Na skowronki pod błękitem,
Na pasące się owieczki,
Na płynące w poprzek rzeczki
Białe gąski, na obłoczki,
Na prześliczne te widoczki.
Wreszcie usiadł sobie w cieniu,
Grając pięknie na grzebieniu.
I muzyki tej w skupieniu
Słucha bocian, ślimak słucha,
Mysz nastawia pilnie ucha,
A wiewiórka ze stonogą
Wprost nasłuchać się nie mógą.
Tomek przerwał i powiada:
- Zaszczyt dla mnie to nie lada
Tak szanownych mieć słuchaczy.
Niech więc każdy usiąść raczy.
Państwo chyba nie pogardzą,
Miejsca nie brak, proszę bardzo...
Wszyscy kołem go obsiedli:
- No, a co będziemy jedli?
Bez pieniędzy jeść nikt nie da,
A z pieniędzmi u nas bieda...
Posmutniało towarzystwo:
- Nie nakarmi nas lenistwo!
Bocian duma skubiąc piórka,
Zastanawia się wiewiórka,
Mysz układa plany nowe,
Ślimak łamie sobie głowę,
A stonoga z miną błogą
Dłubie w nosie jedną nogą.
Wreszcie Tomek po namyśle
Rzekł: - Zważyłem wszystko ściśle,
Tworzę trupę! Rozumiecie?
Żyć będziemy znakomicie,
Ludzie lubią przedstawienia,
Zarobimy bez wątpienia.
Wyjmę grzebień, pięknie pogram
I ułożę cały program.
Bocian rzekř: - To nie jest głupie,
Ja wystąpię w twojej trupie.
Ślimak wylazł ze skorupy:
- Ja należę też do trupy!
Mysz krzyknęła: - Świetnie, brawo!
Zatęskniłam już za sławą!
A wiewiórka ze stonogą
Wprost nacieszyć się nie mogą:
- To dogadza nam szalenie!
My - artystki! My - na scenie!
3
Tomek wziął się do roboty
Pęłęn werwy i ochoty.
Więc rozejrzał się w zespole,
Poprzydzielał wszystkim role,
Powymyślał co niemiara
Sztuk przeróżnych, sam się stara
Wytresować trupę całą.
Będzie teatr jakich mało!
Towarzystwo się zmachało,
Było głodne, toteż Tomek
Przyniósł trupie garść poziomek,
Mówiąc: - Panie i panowie,
Odpoczniemy w Klimontowie.
To nieduże jest miasteczko,
Niedaleko stad, nad rzeczką.
Za to ludzie nie są skąpi -
Trupa nasza tam wystąpi!
Wstali. Poszli. Z horyzontu
Wyrastają dachy z gontu,
Widać domki: to Klimontów.
A pod niebem, pod wysokim,
Idzěe Tomek żwawym krokiem,
Grając pięknie na grzebieniu.
Za nim, w pewnym oddaleniu,
Kroczy bocian długonogi,
Mknie wiewiórka środkiem drogi,
Za wiewiórką - myszka polna,
Za nią ślimak sunie zwolna,
A stonoga, sapiąc srodze,
Zbiera nogi swe po drodze.
4
W Klimontowie już od rana
Jest sensacja niesłychana,
Każdy ciekaw, każdy pyta:
- Gdzież ta trupa znakomita?
Tłum przygląda się afiszom,
Co na słupach wszystkich wiszą,
Bo w afiszach właśnie piszą:
W Klimontowie
dzisiaj hopsa
słynna tropa
Pana Dropsa
O godziněe piątej zbiórka:
Popisuje się wiewiórka,
Bocian, ślimak, myszka polna
I stonoga bardzo zdolna.
Pokazane będą sztuki -
Cud zręcznosci i nauki,
A Pan Drops
na przedstawieniu
Pięknie zagra na grzebieniu.
Bilet można w każdym czasie
Za pięć groszy nabyć w kasie
Już na rynku stoją ławy,
Już się zebrał tłum ciekawy,
Siedzą panie i panienki,
Burmistrz gruby, rejent cienki,
Doktor z włosem jak u jeża
I starosta z Sandomierza.
Dookoła stoi gawiedź
Pragnąć także się zabawić.
Pod apteką zaś, po pracy,
Zgromadzili się strażacy.
Oto piąta już godzina,
Przedstawienie się zaczyna!
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin