Prostowanie monet.docx

(85 KB) Pobierz

Prostowanie monet - teoria

Jeżeli do waszego zbioru trafiła kiedykolwiek moneta, która ugryziona zębem czasu, została pokrzywiona, to ten artykuł z pewnością was zainteresuje.

Sam posiadałem kilka monet, które niestety zniszczyłem przy próbie prostowania własnymi metodami, lub pod wpływem herezji zaczerpniętych z internetu.

Dziś, będąc absolwentem inżynierii materiałowej, wiem więcej na temat metali i wszelkich przemian jakie dokonują się w ich strukturze podczas krzywienia. Dowiedziałem się wiele na temat technik, które powinno się stosować, aby pokrzywionym monetom przywrócić ich dawne piękno.

Sprawa, nie ukrywam, jest bardzo trudna, i istnieje wiele czynników, które mogą przyczynić się do niepowodzenia całej operacji. Pamiętajmy, że stara moneta to nie blacha, która właśnie wyszła z huty w udoskonalonym procesie technologicznym, lecz krążek wykonany przy pomocy dość prymitywnych technik. W dawnych czasach nie posiadano takiej wiedzy na temat procesów metalurgicznych jak obecnie, więc większość monet, jakie wtedy wytwarzano posiada wiele wad materiałowych. Problem urasta jeżeli dołożymy te kilkaset lat, oddziaływania różnych czynników atmosferycznych, gleby, wilgoci, temperatury itd.

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest moneta z punktu widzenia struktury metalu. Składa się ona z mieszaniny mikroskopijnej wielkości ziaren ciasno ze sobą spasowanych. Im mniejsze są ziarna tym twardszy jest metal jednak jednocześnie staje się bardziej kruchy (podatny na pękanie). Znajdzie się tam również szereg defektów takich jak:
mikropękniecia, czyli uszkodzenia na granicy ziaren, zerwanie spójności ziaren w procesach wytwarzania blachy bądź samej monety (uderzenie stempla np.)
wtrącenia, czyli ciała obce, zanieczyszczenia, produkty korozji itp
faktura, czyli kierunkowość układu ziaren spowodowana np. walcowaniem blachy
segregacja, czyli nierównomierne wymieszanie składników

Do tego należy dodać niewidzialne zjawiska, czyli wszelkiego rodzaju naprężenia wewnętrzne spowodowane obróbką plastyczną, procesami wytopu, obecnością dodatków stopowych itp.

Teraz wyobraźcie sobie, że taka monetka dostaje w ziemi pługiem i jeżeli nawet to przetrzyma nie przecięta, trafia z babcinego ogródka po powiedzmy 400 latach do was.
Błąd, jaki popełnia wielu to prostowanie pod wpływem chwili od zaraz. Bardziej cierpliwi próbują to zrobić trochę bardziej subtelnie, powoli, pincetą, kawałkiem drewienka itd. Ci jeszcze bardziej cierpliwi szukają pomysłu na prostowanie w internecie. Znajdują na różnych forach super porady typu: wygrzewanie nad palnikiem, ściskanie w imadle i temu podobne. Oczywiście 99% przypadków korzystania z powyższych technik kończy się w najlepszym przypadku oszpeceniem monety lub przełomem biegnącym wzdłuż dawnego zagięcia.

No i wtedy zaczyna się lament i zastanawianie się, dlaczego tak się stało. Odpowiedź jest w gruncie rzeczy prosta.

Użyjmy zatem jeszcze raz naszej wyobraźni i przenieśmy się kilkaset lat wstecz. Stoimy teraz przed wielkim tyglem, z którego za chwilę wyleje się stop srebra z miedzią. Srebra z miedzią i tym co wpadło tam niechcący:). Stop srebra oczywiście lichutki, bo wojna, bo skarb pusty itd. Srebrny, skrzący strumień wylewa się z tygla do form wykonanych ze stali. Formy płytkie, bo i blacha cienka musi być, a technologia wykonywania krążków utyka. Stop zastyga dość szybko z wierzchu wewnątrz metalu jeszcze ogień ale też powoli wygasa. Na skutek krzepnięcia następuje segregacja składników oraz powstaja napręzenia na skutek dość szybkiego chłodzenia. Miedź krzepnie szybciej niż srebro. Powstają większe skupiska zarówno miedzi jak i srebra. Są to mikroobszary różniące się zawartością obydwu sładników.
Blacha jest nadal za gruba, żeby cokolwiek z niej wyciąć, więc młoty do dzieła! Struktura metalu przeżywa armagedon, zewnętrzna warstwa usiana jest mikropęknięciami a na skutek wprowadzonego zgniotu powstają naprężenia w całym materiale.
Blacha w końcu gotowa, więc już sprawne uderzenia młota i wycinaka skutkują powstawaniem srebrnych krążków, z których potem wybite zostaną monety. Krążki metalu poddawane zostają dalszym torturom. Uderzane stemplem krążki przekształcają się w monety. Czasem jedno uderzenie nie wystarcza i trzeba uderzyć jeszcze raz. W niektórych krążkach mikropęknięcia rozrastają się i powstają wykruszenia oraz pęknięcia wychodzące od rantu. Ziarna stopu ulegają spłaszczeniu, w metalu panują potężne naprężenia po całym procesie obróbki.
Wreszcie powstała gotowa moneta, która następnie w trakcie obiegu jest rysowana, obijana, czasem gryziona, po czym zostaje zgubiona po większej popijawie gdzieś obok karczmy na rozdrożu. Tutaj jest smagana strugami deszczu, deptana obcasami butów, trawiona poprzez kwaśną glebę. Czas prowadzi do zaniku niektórych naprężeń, defektów. Działa wszakże coś takiego jak dyfuzja, która przebiega zawsze i prowadzi do częściowego uporządkowania struktury. Dochodzi jednak korozja międzykrystaliczna powodowana różnicą potencjałów obydwu metali i wilgocią. Powstają w ten sposób mikrorozwarstwienia ziaren. Na skutek dyfuzji powiększają się skupiska zarówno miedzi jak i srebra.
Karczma pali się po pożarze, który dotknął całą wieś a po latach, staje nieopodal parterowy domek naszej babci. Oczywiście monetka przypadkiem obrywa szpadlem podczas przekopywania ogródka. Dziwnym trafem nie łamie się mimo, że jej struktura jest mocno naruszona.
Po roku podczas zbioru marchewek widzą ją nasze lekko rozczarowane oczęta. Chcąc poprawić jej stan, czym prędzej prostujemy ją na łopacie kawałkiem drewienka. W ten sposób mamy monetę, która trzyma się w całości jedynie dzięki maleńkim skrawkom metalu a po naszej minie wyczytać można wszystko.

Fantazję mam owszem bujną, jednak czy po przeczytaniu tej opowieści i dowiadując się jakie tortury przeszła wasza moneta w trakcie całego swojego istnienia, nadal macie ochotę się nad nią znęcać we wspomniany już wcześniej sposób?
No dobrze, na szczęście to była tylko historyjka, więc cofnijmy się lekko w czasie, żeby naprawić swoje błędy używając tym razem wszystkiego, co współczesna nauka nam dała:).

Zabieramy naszą monetkę do domu. Oczywiście jest brudna, więc myjemy ją najpierw pod bieżąca wodą, jednak ostrożnie, żeby jej całkiem nie złamać. Następny krok to dokładne czyszczenie. Patynę niestety musimy poświęcić, więc możemy użyć mocniejszych środków, kwasku cytrynowego, winianu itd.
Bardzo ważne jest, aby moneta była czysta, bo w dalszym procesie to co jest na jej powierzchni może jej baaaardzo zaszkodzić.
Ok, nasza monetka jest już czyściutka. Świeci się jak klamka ale co zrobić, coś kosztem czegoś. Wiemy już że struktura naszej monety przypomina teren po wojnie i że musimy się z nią obchodzić ostrożnie.
Sięgamy zatem do nauki aby dowiedzieć się w jaki sposób dalej postępować.

Nasza moneta wykonana jest ze stopu srebra z miedzią, ze znaczną przewagą miedzi niestety. Stop usiany jest mikropęknięciami, oraz posiada mnóstwo naprężeń nie zapominając o niewielkich rozwarstwieniach na styku faz miedzi i srebra. Nauka wynalazła zatem coś takiego jak wyżarzanie, aby rozwiązać nasze problemy. Najbardziej interesuje nas:
Wyżarzanie rekrystalizujące - Polega na nagrzaniu materiału do temperatury wyższej od temperatury początku rekrystalizacji, wygrzaniu w tej temperaturze i chłodzeniu. Celem wyżarzania rekrystalizującego jest usunięcie skutków zgniotu i przywrócenie pierwotnych właściwości materiału. Temperaturę rekrystalizacji można w przybliżeniu określić:
Tr=(0,35-0,6)Tt [K]
gdzie: Tr - temperatura rekrystalizacji, Tt - temperatura topnienia.
oraz
Wyżarzanie odprężające - Celem wyżarzania odprężającego jest zmniejszenie naprężeń własnych, uzyskanych w wyniku wcześniejszej obróbki.
No dobra mamy dwa hasła, które pasują jak znalazł, tylko jak to teraz zrealizować?
Aby pójść krok dalej musimy posłużyć sie tym wykresem:

#########

Jest to wykres równowagi stopu Ag-Cu. To co zaznaczyłem na czerwono jest krzywą temperatury topnienia danego stopu. Skrajnie lewa strona wykresu oznacza zawartość 100%Ag w miarę przesuwania się w prawo rośnie zawartość Cu. Wg tego wykresu możemy mniej więcej określić temperaturę prowadzenia wyżarzania, stosując powyżej podany wzór (tolerancja jest dość duża). Temperatura ta załatwi nam kwestię zarówno wyżarzania rekrystalizującego jak i odprężającego. Temperatura odprężania jest bowiem nieco niższa, więc zajdzie ono przy okazji rekrystalizacji.
Nasza temperatura rekrystalizacji zawiera się więc pomiędzy 500-600 stopni, pytanie tylko jak ją osiągnąć nie niszcząc przy tym monety.
Palnik kuchenki jest bardzo złą metoda. Pamiętajmy, że nasza moneta jest mocno zdefektowana i posiada bardzo podatne na rozwarstwienie skupiska miedzi oraz srebra. Obydwa metale mają różną rozszerzalność cieplną więc pod wpływem szoku termicznego, moneta może najzwyczajniej pęknąć, a w najlepszym wypadku pojawi się miejscowy odprysk. Przerabialiście to już prawda:)?
Aby monetka nam nie pękła podgrzewanie możemy prowadzić stopniowo. Jako że odprężanie zachodzi już w temperaturze 80 stopni możemy ją najpierw wygotować w wodzie około 1h. Następnie, najlepszym miejscem domowego użytku przydatnego do naszego celu jest piekarnik. Startujemy od powiedzmy 100 stopni zwiększając stopniowo temperaturę do maksimum na jakie pozwala piekarnik. Robimy to z przystankami około powiedzmy 20-30 min na każdy skok. Czas przygotowania potrawy około 2-5h. Dopiero po takim czasie moneta może trafić nad palnik a najlepiej nad płomyk świeczki.
Dodatkowo należy pamiętać, że moneta nie może być smagana płomieniem, ponieważ jej powierzchnia szybko się utleni i powstanie trudno usuwalny nalot.
Możemy owinąć ją grubą aluminiową folią (z puszki może być) aby odciąć ją od otwartego płomienia. Moneta musi być czysta przed zabiegiem prostowania, aby nalot na jej powierzchni nie zaczął wchodzić w reakcje z podłożem. Powstały wtedy twór może być niemożliwy do usunięcia.
Czasem już po wyjęciu z piekarnika daje się monetkę lekko rozprostować. Robimy to bardzo delikatnie. Pamiętajmy, że im dłużej się wygrzewa w piekarniku tym lepiej. Cały czas zachodzi wtedy dyfuzja, która prowadzi do wymieszania atomów miedzi i srebra, a co za tym idzie zniwelowania powstałych segregacji i naprężeń.
Monetkę po wyżarzaniu prostujemy przy pomocy drewnianych narzędzi, w zależności od stopnia zakrzywienia, patyczków, deseczek, itp. Gdy kąt zagięcia zawiera się w przedziale 90-180 stopni, zawijamy ją w kawałek materiału, dość grubo (5-10 warstw) i uderzamy delikatnie młoteczkiem. Najczęściej cały proces należy kilkakrotnie powtórzyć. Lepiej wyżarzyć ją jeden raz więcej i mieć prostą monetkę niż jeden raz przesadzić i stracić humor na resztę tygodnia.

Nie spodziewajcie się, że jest to metoda w 100% pewna, bo błąd bardzo łatwo jest popełnić. Czasem lepiej zastanowić się dłużej przed zamiarem prostowania, aby w efekcie z niego zrezygnować, niż bezpowrotnie uszkodzić monetę. Sam mam niewielkie doświadczenia w prostowaniu monet bo i materiał doświadczalny jest znikomy, ale nauka podpowiada mi, że w ten sposób powinno być ok. Jedną z monet, którą wyprostowałem tym sposobem jest szóstaczek Jana Kazimierza, którego możecie obejrzeć w galerii. Zagięcie jest lekko widoczne. wynosiło około 120 stopni więc nie tak dużo. Patynowanie zatuszowało niewielki ślad, który pozostał po wygięciu.
Poniżej kolejna udana próba prostowania, raczej mocno pofalowanej niż pokrzywionej monety ale wyszło nieźle. Siedziała tylko godzinkę w piekarniku w temperaturze 230 stopni.

Kliknij aby powiększyć

Kliknij aby powiększyć

Nie zawsze prostowanie wychodzi tak jak powinno. Czasem mimo licznych zabiegów monetka ulega peknięciu. Dlatego odradzam prostowanie bardzo cieniutkich sreberek, no chyba że nie mają dla was większej wartości.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin